Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość grubaja

Pora odzyskać samą siebie Czyli ja minus 30kg, ktos ze mną?

Polecane posty

Niusia, jadłospis wydaje się być całkiem przyzwoity, ale raczej nie dla mnie. Chyba nie miałabym czasu na takie gotowanie, a po drugie nie jem pieczywa. Gdybym miała stosować taką dietę, to dokładnie tak- jak jest napisana. Bez modyfikacji. Sandy, bardzo chciałabym dojść do 60 kg, ale jak będę mieć 65 kg to też będę szczęśliwa. Teraz cieszę się z każdego kg mniej:):) Mój mąż jedynie niezadowolony, bo cycki maleją:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smerfetkaznadwaga
dzięki dziewczyny za słowa otuchy na pewno tym razem m i się uda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niusia trzymaj się ... Sandy faktycznie pisalas o tych korzeniach:) vani to najważniejsze ze juz wybrane cokolwiek:) my z mężem stwierdziliśmy ze nie kładziemy paneli bo mamy piękne drewniane podłogi i szkoda ich byli wywalać wiec cyklinowanie sie odbylo:) linki wrzucę dopiero wieczorem jak się dopcham do komputera ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje dzisiejsze menu: ś: sałatka: mix sałatek, kurczak, kukurydza, rzodkiewki, ser feta II ś: 2 mandarynki: obiad: kasza jęczmienna, warzywa z patelni podwieczorek: pół banana Ćwiczenia zaliczone, czyli: 61 minut, 25 km, 655 kcal Miłego wieczorku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień doberek;) Dzisiaj pobudka o 6. Sheloba, jaja fajnie, aczkolwiek mi bardziej podobałoby się całe w te kwiaty, bez tego czubka zdobionego. Ja lubię takie skromniejsze, a te takie na bogato wyszły:) Tak czy siak- zdolna z Ciebie "bestia":) Ja już po śniadanku. Mam nadzieję, że jego wczesna pora nie wpłynie na to, że będzie mnie ciągnąć do jedzenia cały dzień. Do potem Dziewczynki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sheloba fajne jajko :) masz talent ja do takich prac to 2 lewe ręce mam mój tata za to ma zwinne i nieraz mi tam coś do szkoły robił heh. Ja już w pracy nawet wystawiłam już FV. Jakoś nie chciało mi się wstać rano. Wczoraj prawie godz byliśmy w banku później podjechaliśmy na małe zakupy i do domu. Jak wróciliśmy to wstawiłam pranie i miałam iść po ćwiczyć tylko w kuchni ogrnełam no i słuchajcie ja się zabieram do ćwiczeń a widzę że w korytarzu pełno wody oczywiście zapomniałam włożyć węża z pralki do wanny i cała łazienka i korytarz zalane no i zamiast ćwiczeń miałam zbieranie wody. Normalnie szlak by to trafił. Ogólnie to musieliśmy właśnie jakiś czas temu przełożyć węża do wanny bo gdzieś leciało a ja ostatnio jak sprzątałam to go wyjełam już kolejny raz tak zrobiłam. Już mam dosyć tego mieszkania. Dzisiejsze menu: śn: bułka ciemna z jogurtem + kawa z mlekiem 2 śn: serek i pomidor przekąska: banan Na obiad idziemy z młodym do moich rodziców bo mam parę papierów dla nich więc tam zjemy. No i dziś jakieś ćwiczenia plus skakanka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc :) co tu tak cicho dzisiaj?? dziewczynki niektore jajka sa na bogat inne na biedno ale te na bogato latwiej sie robi :) na biedno to juz trzeba duzo techniki zeby doskonale wszystko zrobic... teraz mam chwilke dla siebie wiec sobie cos nakleje:) a wczoraj bylam w kiku i byly serwetki bozo narodzeniowe po 40 groszy wiec wzielam 3 paczki na nastepny rok juz:P ja dzisiaj dietkowo sie trzymam i z chleba ziarnistego przezucilam sie na grahamki :) zjadam jedna na sniadanie i czuje sie duzo bardziej najedzoina i co najwazniejsze na dluzej:) patrzylam w necie to one nie sa az tak bardzo kaloryczne :) dobra biore sie do pracy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny, No coś strasznie dziś cicho. Czyżby wszystkie piekły pączki na jutro? :) Umnie dobrze cały dzien zabiegany, na śniadanie miałam parówki i ciemne pieczywo, potem maliny,jogurt i ciastko, na obiad warzywa na patelnie z polędwiczką a na kolacj***atona proteinowego po treningu, po którym własnie wróciłam. Jutro mam zamiar isc 3 km do najlepszej cukierni u nas w Wałbrzychu i kupic sobie pączka i zjesc go na powrocie. A co tam, jest tłusty czwartek i zjem go w ramach drugiego śniadania a po drodze troche spalę kcal ;) Sheloba super te jajka, ja co prawda nie ozdabiam domu na żadne święta poza choinka na Boze Narodzenie, bo u mnie kiepsko z religia itp i tak nie obchodzimy za bardzo innych świąt niz wspomniane Boze Narodzenie :) co do grahamki to tez bardzo lubie czasem na śniadanie :) Co tam u was dziewuszki? trzymacie się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ech... no ja pisałam dzisiaj chyba ze 3 razy, ale w ogóle nie wklejało postów. Moje dzisiejsze menu: ś: 2 wasy z Almette i pomidorem II ś: sałata zielona z odrobiną fety, 1 parówka obiad: 8 pierogów ruskich podwieczorek: 2 madarynki, 2 wasy z szynką Ćwiczenia zaliczone: 61 minut, 25 km, 650 kcal:);) Jutro chyba też wciągnę pączka w ramach II śniadania i ewentualnie popedałuję 10 minut więcej:):) Dobrej nocy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, mam nadzieję, że dzisiaj będzie tutaj tłumniej:) Ja wczoraj dostałam @ no i dzisiaj tradycyjnie zdycham. Ledwo nogami powłóczę, a dopiero dzień się zaczął;( Ech... no cóż. Umówiłam się z koleżanką na kawkę popołudniu, ale jak tak się będę czuć, to na pewno przełożę to spotkanie. Zobaczymy. Dziewczynki, nie uciekajcie, piszcie, bo dalej razem walczymy:) Miłego poranka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie piekę pączków, w pracy u nas zawsze kupujemy i nieraz jak zostanie to do domu wezmę mąż też w pracy ma pączki no a młody w przedszkolu. Tak siedzę i myślę że ja nigdy pączków nie piekłam jeszcze heh jak już to oponki serowe. Moi chłopcy jakoś za pączkami to nie przepadają. Wczoraj u rodziców zjadłam jednego. Co do ćwiczeń to coś ostatnio słabo się czuję i szybko się męczę, padne jak znowu coś mnie dopadło wrrrr. W mieszkaniu zimno, na dworzu wiatr taki że szok. Ja chce lato. Dziś będę robić gołąbki na obiad a raczej kolację bo już obiecałam chłopakom w tamtym tyg. Więc ja na obiad pewnie coś szybkiego zjem. Dzisiejsze menu: śn: musli z mlekiem + kawa 2 śn: musli z activią + pomidor przekąska: pewnie pączka zjem ob: warzywa na patelnie No i pewnie jak zrobię te gołąbki to kawałek posmakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny Ja się na was nie wypielam, jestem, ale teraz walczę z choróbskiem, blech :( żywię się tylko mandarynkami, nic innego mi nie wchodzi. Może i dobrze bo na paczka ochoty brak. Miłego tłustego czwartku, niech wam w boczki nie pójdzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
vani no ja też jeszcze nigdy pączków nie piekłam bo też jakoś specjalnie nie przepadam. Jeśli chodzi o osłabienie to chyba taka pogoda. U nas też za oknem wiatr że głowę chce urwać, zachmurzone, coś zaczyna padać. Pogoda barowa, więc****ewno ciśnienie nie jest za wysokie. Trzymaj się dzielnie i nie daj się choróbsku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej !! Jestem... jestem... jestem... ja też z naszego kącika nie uciekam... tylko te moje popieprzone oczy, nie pozwalają na dłuższe siedzenie przy monitorze... prawdę mówiąc, to ciągle nie powinnam wcale przed kompem i tv być.. bo wczoraj okulistka powiedziała mi krótko: szału nie ma, poprawa mizerna... 😭 przygnębiona z gabinetu wyszłam... ale zaraz zaczęłam sama sobie pocieszać, bo nie jest przecież gorzej, jednak troszeńkę poprawia się... a bywały takie lata, że nie absolutnie nie poprawiało się, wręcz przeciwnie - nie reagowałam na żadne leki i stan oka pogarszał się... zapalenie rogówki przechodziło w owrzodzenie jej... no i wtedy zabierali mnie do kliniki okulistycznej na długie tygodnie... najdłuższy z tych pobytów to prawie dwa miesiące... ech, nawet nie chcę wspominać co się wtedy ze mną działo... powiem tylko tyle, że moje życie było realnie zagrożone, bo gdyby owrzodzenie przebiło kość, to treść ropna dostałaby się do mózgu i nie byłoby dla mnie ratunku... Tak więc w sumie po wczorajszej wizycie jednak cieszę się... :) Leki nadal te same (hura!nie wywaliłam dużej kasy w aptece! :D) kontrola w przyszłym tygodniu. Nooo... idę zrobić sobie kawkę i jak z nią przyjdę, to dokładniej poczytam co u Was koleżanki.............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ulubiona poranna kawusia jest (_)> można dzień zaczynać... ;) Sheloba 🌼 o, kurna... jajko cudne... jakie Ty masz kobito zdolne dłonie... szczerze podziwiam... ja mam dwie lewe ręce (i jeszcze do tego chore oczy :P) więc nic robić nie potrafię... niestety... W KIKu byłaś... ach, to mój ulubiony sklep... zawsze coś fajnego (i niedrogiego!) tam znajduję... a dawno już nie byłam... jak wyzdrowieję, to muszę koniecznie wybrać się... :D Vani 🌼 no... sama sobie powódź zrobiłaś... o, rany... to niezła aparatka z Ciebie... Sandy 🌼 parówki jesz... ufff... to chyba nie jest dobry pomysł... tam wszystko przemielone na gładko i do tego masakryczna ilość chemii... my już ich od kilku lat nie kupujemy... bo po parówkach (z dobrej, sprawdzonej masarni!) mój pies bardzo ciężko zachorował... dostał alergicznego zapalenia ucha środkowego... cierpiał bardzo... ropno-krwista wydzielina mu się sączyła, a ucho spuchnięte niemiłosiernie i bardzo tkliwe... długie leczenie suńka przechodziła... zastrzyki (sterydy, antybiotyki i silne przeciwbólowe) a do tego jeszcze tabletki, zakraplania żelu do środka ucha i smarowania na zewnątrz... nacierpiała się ta nasza sunieczka strasznie... lekarze zawyrokowali, że u nich to nie pierwszy taki przypadek i że zawsze wszystkiemu winne są PARÓWKI... a moja sunia nie jadała ich przecież często... ot, jak pan sobie do piwka czasem paróweńki zakupił, to dzielił się z nią... bo wiedział, że nasza śliczna paróweczki uwielbia... ale od tej choroby uszu nigdy więcej parówek nie kupiliśmy i zapalenie uszu nie powtórzyło się... mówię Wam kobitki, ta choroba naszego psiaka skutecznie wybiła nam z głowy jakąkolwiek chęć na tę wędlinę... zresztą ostatnio (choć mamy tuż obok domu wspaniały firmowy sklep) nie kupujemy już żadnych wędlin... mąż nabywa duży kawał chudego mięcha... ja marynuję je i wsadzam na całą noc do lodówki, a potem do piekarnika... roboty w zasadzie zero, a lepsza i zdrowsza taka pieczeń (i na zimno do pieczywa i do obiadu na ciepło) niż sklepowe wędliny... Estera 🌼 wrrrr... posty Ci Kafe zjadła... oj, wiem jakie to denerwujące... mnie też taki brzydki numer czasem wycięli... wrrrr... Siwucha 🌼 o mój Boże... co Ci się kochana przytrafiło...??!! zachodzę w głowę czemu to tylko na mandarynki masz ochotę... 😭 Pączki... faworki... no, tak... dzisiaj Tłusty Czwartek... ja pączków prawie nigdy nie piekłam... bo rodzinną mistrzynią była moja ukochana teściowa... och, takich pączusiów jak ona potrafiła, to chyba nawet sam Blikle nie robi... pączki mojej teścióweczki to nawet po kilku dniach leżenia nie traciły swojej świeżości... hmmm... a jak one smakowały... a jak pachniały... mówię Wam - czysta poezja... A znowu moja mama robiła rewelacyjne faworki... normalnie rozpływały się w ustach... czasem mojej mamci pomagałam... ale ja byłam tylko od "przekręcania" faworków (wiecie, nacięty pasek ciasta trzeba "przewlec" na drugą stronę) a cała tajemnica smaku leży w dobrym cieście... mama robiła je "na oko"... zagniatająca dłoń podpowiadała jej o proporcjach składników... no i ja tego nie nauczyłam się... Kilka lat temu znajoma dała mi przepis na łatwe pączki (z dodatkiem ziemniaków!) parę razy zrobiłam... ale nie byłam do końca zadowolona... bo albo spalałam je na ciemno, albo wyjmowałam zbyt wcześnie i były surowawe w środku... W tym roku postanowiłam tak: ja nie kupię dzisiaj ani pączków, ani faworków... jeśli mąż przywiezie je wieczorem z miasta, to zjemy jako kolację... a jeśli on nie kupi, to świat się nie zawali... po prostu nie zjemy i już... obojgu nam wyjdzie to tylko na zdrowie... :D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaa... jeszcze dzisiejsze menu klepnę... taką wersję "bez pączkową" , bo zakładam, że mąż pączusiów jednak nie kupi... :P ś - owsianka z suszoną żurawiną p - banan o - biały barszcz z jakiem i ziemniakami p - kawałek świeżego ogórka k - kasza z olejem + pomidor z cebulką i jogurtem tybetańskim (w pierwszej wersji wpisałam pieczywo + pomidor... ale po przeanalizowaniu Nowej Piramidy Żywienia postanowiłam, że codziennie na kolację będzie kasza + olej + jakieś surowe warzywo!) W ciągu całego dnia: 2 kawy z mlekiem, 2 herbaty ziołowe na trawienie, woda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze coś mi się przypomniało! Pamiętajmy, że od niedawna obowiązuje nowa piramida żywieniowa. Na pierwszym poziomie (czyli ma być go dużo codziennie!) jest ruch. Później jest woda - od 6 do 8 szklanek dziennie. Następnie surowe warzywa i owoce, z większym naciskiem na warzywa! Bo surowe warzywa można jeść w zasadzie BEZ OGRANICZEŃ, a owoce 1, do 2 porcji dziennie. Potem dopiero węglowodany (głównie ciemne pieczywo i jakże niedoceniane u nas wszelkie KASZE...!!!) oraz oleje (3-4 porcje na dzień) Następnie warzywa strączkowe, orzechy i pestki (do 2 porcji dziennie) Później są jaja, ryby morskie, drób, białka roślinne (do 2 porcji na dzień) Kolejne piętro to nabiał, mleko sojowe i suplementy wapnia (do 2 porcji dziennie) Na samym szczycie piramidy mięso czerwone, masło i produkty o dużym indeksie glikemicznym (spożycie limitowanie, czyli tylko od czasu do czasu!) https://portal.abczdrowie.pl/nowa-piramida-zdrowego-zywienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niusia, no przykro, że Twoje oczy przechodzą taką katorgę. No ale miejmy nadzieję, że za tydzień na kontroli usłyszysz że jest poprawa. Każda jest dobra, nawet ta najmniejsza. I fajnie, że umiesz się z niej cieszyć. Niusia a jak Twoja waga? Stoi w miejscy czy coś drgnęło w dół? Niebawem będzie miesiąc- odkąd zmieniałaś stopkę, no i ciekawa jestem jak to wygląda:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niusia, jak czytałam o Twojej Mamie i jej paczkach, to tak jakbym o swojej czytała. Wszystko na oko:):) A najważniejsze- jakie to pyszne:):) No i weź się tu człowieku naucz, jak nie masz przepisu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Esterko 🌼 kochana jesteś... dziękuję Ci za dobre słowo... 👄👄 Widzisz... ja na wagę BOJĘ SIĘ WEJŚĆ...!! 😭 No, bo ruchu maleńko przez tę chorobę mam... spacery ograniczone są do niezbędnego minimum... ach, gdzie te moje i suńki wielokilometrowe intensywne marsze po naszym lesie... ja od Nowego Roku głównie leżę... a jak leżę to dupa (i nie tylko!!) rośnie... :( :( :( i jeszcze do tego fura leków... a one wodę zatrzymują... buuu... 😭 Ale idę wagę postawić koło łóżka... i jutro zważę się... co będzie, to będzie... jeśli przytyłam, to potraktuję to jako "efekt" uboczny mojej pieprzonej choroby, a nie obżarstwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cholera... zobaczcie co w necie znalazłam: "Wafle ryżowe to jedna z najpopularniejszych przekąsek dla osób aktywnych. Są zawsze pod ręką, zastępują pieczywo, pozornie łatwo zaspokoić nimi głód między posiłkami. Jednak zanim kupisz i zjesz wafle, zawsze czytaj etykiety. Choć długo zachowują świeżość i w zamkniętym opakowaniu można je przechowywać przez wiele miesięcy, to są „napompowane” chemicznymi związkami, których nie chcesz mieć w swojej diecie. " Wielka szkoda... bo czasem je kupowałam... teraz już nie będę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smerfetkaznadwaga
dziewczyny jak się trzymanie w dniu pączka - ja postanowiłam walczyć i nie dac się skusić ale bedzie ciężko bo w pracy wszyscy zajadają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smerfetko 🌼 walcz... walcz... ja już niejeden Tłusty Czwartek bezpączkowo spędziłam... jak się mocno chce - to wszystko można... No, dobra... południe niedługo.. ubieram się i idę troszkę na powietrze... oku ta chwila spaceru chyba bardzo nie zaszkodzi... bo ja na dworze chodzę z przymkniętym tym chorym okiem... :D wiem, ze śmiesznie wyglądam... ale dobrze, że mieszkamy za miastem i na łące albo w lesie mało ludzi mnie mija... Pa !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niusia, przyjdzie wiosna, lato, więc wrócisz do długich spacerów po lesie. Najważniejsze jest zdrowie. smarfetka, no ja zamierzam zjeść pączucha. Odkąd zaczęłam walkę z kg byłam konsekwentna, co tez widać po ubywających kg, więc jestem przekonana, że 1 paczek nie zniszczy tego co budowałam, a przynajmniej na jakiś czas będę mieć spokój i nie będzie mnie ssać na widok słodyczy. 2 miesiące temu na pewno bym go nie zjadła. Bo uważam, że albo poważnie podchodzę do gubienia kg, albo wszystko co zjem usprawiedliwiam się a to okazją, a to że nie wypada nie zjeść, a to że źle się czuję itp. Kochana, trzymam za Ciebie kciuki z całego serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×