Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nigdy nie będę mieć dziecka, nic w życiu sama nie osiągnęłam

Polecane posty

Gość gość

Cześć kochane. Nigdy nie pisałam na takich forach, ale... muszę się komuś wygadać, a nie mam komu. Mam 42 lata, mój mąż 58. Ostatnio obchodziliśmy 20 rocznicę ślubu. Mamy wszystko to, o czym marzyłam. Ale bolą mnie dwie sprawy. Po pierwsze - nie mamy dziecka. Mąż był bardzo zapracowany całe życie, prowadził kancelarię, rozwijał się naukowo. Ja się pod niego podpięłam, i to też mnie boli. Czuję że niczego w życiu nie osiągnęłabym bez niego. To nie są moje pieniądze. Tak, formalnie są też moje, bo mamy wspólność majątkową, ale bez niego nie miałabym pewnie nic - nawet wykształcenia, bo nie miałabym się za co utrzymać nie pracując, tylko studiując. Kocham go, nie wyszłam za mąż dla pieniędzy - zakochałam się w jego inteligencji, sposobie mówienia i włosach opadających na czoło. Ale to boli. Czuję że żyłam - tyle lat - po nic. Nie mam ani dziecka. Ani własnej pracy. Dom formalnie jest wspólny, ale został przecież wybudowany za jego pieniądze. Sama nawet samochodu nie kupiłam. Co potrafię? Gotować? Pomagać mu w pracy od czasu do czasu jak się nudzę? (mamy takie samo wykształcenie, choć on jest o wiele lepszy i ma stopnie naukowe, ja nie). Piec ciasto? Ciężko mi z tym. Czuję się jakbym zmarnowała życie. Co mogę jeszcze zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ponadto żadna dziewczyna mnie nie kocha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co to ma wspólnego z moją sytuacją?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Upośledzona jesteś? Masz 42 lata i co mam zrobić? Poza tym kiepskie prowo. Wspólnota majątkowa, a nie wspólność. Masz męża prawnika, powinnaś znać prawidłową nazwę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
myślałaś o tym co by pomogło ci wypełnić tą życiową pustkę? Jest mnóstwo opcji: podróże, wolontariat, adopcja dziecka, pisanie własnego bloga, własny biznes, zwierzęta, ogrodnictwo... środków jest mnóstwo, tylko musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, co chcesz :) uszy do góry!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dlaczego nie mieliście dziecka? To zróbcie jesli jeszcze jesteś płodna to możesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Małżeńska wspólność majątkowa... sama jestem po studiach prawniczych, nie wspólnota. Jeśli chcesz się dalej kłócić, że wspólnota, to sprawdź proszę w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym, wyprowadzi Cię z błędu. Wybacz, ale nie mam siły kłócić się o taką błahostkę. Nie chcemy inseminacji. Nie używamy środków antykoncepcyjnych od roku. Nie jestem w ciąży. Nie jestem też bezpłodna, on się nie badał - nie ma niestety czasu, ale rozumiem go. Boję się, że to już za późno. gościu z 01:05 mamy psa :) kocham go, ale jednak nie zastąpi dziecka. Podróżujemy czasem, z mężem, ale jego praca nie zawsze na to pozwala. Ogród prowadzi jedna pani, mąż chyba by nie chciał, żebym ja to robiła. Co do biznesu to średnio 2-3 razy w tygodniu obsługuję klientów w kancelarii męża, do tego jestem pełnomocnikiem. Niby to też jest wspólne, formalnoprawnie, ale powstało z jego pieniędzy, więc nie jest moje tak naprawdę. Chciałabym mieć nasze własne dziecko, dziecko z miłości. Nie mieliśmy dziecka wcześniej, bo zawsze było coś do zrobienia. Kochamy się średnio 2 razy w tygodniu. To znaczy to zależy od niego, bo często jest zmęczony. Ja mam już wyższe libido niż on, niestety. Przyjaciółka mi ostatnio wypomniała, że całe życie jestem "grzeczna" i nie zrobię nic bez woli męża. To też mnie zabolało. Nie jest tak, sama również podejmuję decyzje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zrob sobie dziecko z innym na boku i z głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to nic sama nie osiągnęłaś? Miłość męża to jest nic? Szacunek ludzi to jest nic? Umiejętność życia we dwoje to jest nic? Bycie dobrą żoną, córką, przyjaciółą to jest nic? Zdolności kulinarne to jest nic? Nie tylko mamona i kariera jest celem życia. A na dziecko wcale nie jest za późno, jednakże to ostatni dzwonek. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zwracam honor wspólnośćq. Myślałam ,że to prowo jakiegoś znudzonego prawika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To czemu nie jestem w ciąży skoro nie używamy antykoncepcji od roku? Nie mam zdolności kulinarnych, to było wypracowane. Miłość męża ma chyba każda żona... Ale to nie moja zasługa. To mój mąż jest cudownym człowiekiem. Jest bardzo spokojny i opanowany. Ten jego spokój i opanowanie dało to, że nigdy przez całe 20 lat nie mieliśmy kryzysu. Jeżeli się o coś pokłóciliśmy to o błahostki - głównie to był mój słowotok, jak byłam młoda i głupia i się denerwowałam. Córką dobrą nie byłam. Nie mam najlepszych relacji ze swoimi rodzicami. Nie podobało im się to że między mężem a mną jest taka duża różnica wieku. Ojciec bardzo długo się nie odzywał do mnie, jak się z nim spotykałam, będąc studentką. Nie wiem czy mam szacunek ludzi. Mąż ma większy. To do męża ludzie przychodzą z trudnymi sprawami, nie będę opisywać dokładnie, ale np. w sprawach zabójstw kwalifikowanych, gdzie wina jest oczywista czy przestępstw przeciwko obrotowi gospodarczemu albo wolności seksualnej. Ja prowadzę pospolite sprawy, z takimi poważnymi nikt do mnie nie przyjdzie, jeżeli ma do wyboru mojego męża. Studenci szanują jego, mi jest ciężko utrzymać ciszę na zajęciach, bo jestem zbyt łagodna... ale nie potrafię być inna. Celem mojego życia nigdy nie była mamona i kariera :) chciałabym po prostu się jeszcze jakoś rozwinąć, przeżyć coś nowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie się obrazisz, ale prezentujesz obraz znudzonej żony, która ocknęła się w wieku premenopauzalnym ,że nie ma dziecka i jakoś to życie bez sensu. Sens jest zawsze, od ciebie zależy czy będziesz się skupiać na tym, czego od życia jeszcze nie dostałaś, czy zobaczysz sens , w tym co masz. I czy będziesz skupiać soczewkę na sobie, czy dasz z siebie cokolwiek innego. Możesz jako prawnik pracować pro bono. Jak zobaczysz rozmiar cierpienia i bezradności, może zobaczysz jak zostałaś przez życie obdarowana. Pierwszy krok do szczęścia, wyjdź poza swoje ego i egoizm, zobacz , ile ty możesz dać światu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma sprawy, z tą wspólnością :) dokładnie to małżeńska ustawowa wspólność majątkowa się nazywa :) Pora dość nietypowa, ale ostatnio nie mogę spać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie obrażam się. Ale dlaczego uważasz, że jestem egoistką? Wzrusza mnie cierpienie innych. Wspomagamy jedną fundację, pomagającą dzieciom chorym na raka i drugą, ratującą konie przed rzeźnią. To nie zależy ode mnie, czy kancelaria będzie świadczyć usługi pro bono, czy nie. Formalnie jestem jednym ze wspólników, ale udziałów posiadam niewiele. Jest jeszcze - oprócz męża - dwóch innych. Nie mogę stwierdzić ot tak, że od dzisiaj rozszerzamy usługi o działalność pro bono. Zwłaszcza, że noszę nazwisko męża. Ale chętnie pomagam innym, jeśli tylko mogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmeggi
Eh a ja sie zamartwialam ze moje studia,moja praca ktora sama znalazlam, mój nieduży samochód który sama kupiłam za własne pieniądze i moje hobby które uprawiam w wolnych chwilach to za małe osiagniecia jak na moje 31 lat ale widzę ze niektóre kobiety wola żyć w złotej klatce.tak tak wlasnie tak żyjesz zrób coś dla siebie masz pieniądze mozesz porobić różne kursy ,zwiedzać świat, zaangażować sie w cos choćby w swój ogród no ale skoro mąż ci nie pozwala..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
. Dokładnie wspólność ustawowa :) miałaś rację. A myślałaś może o pracy , oczywiście ileś tam godzin tygodniowo, wolontariat, dla dzieci? Może tu mogłabyś być skuteczna, a przy okazji spełnić potrzeby macierzyńskie.teraz może to odrzucisz. Ale przemyśl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość989898
Autorko, zadaj sobie pytanie kim chcesz byc, co sprawia Ci radosc w zyciu. Namaluj obraz siebie, takiej jaka bys chciala byc. Potem juz tylko pomysl.nad tym jak to zrealizowac. Jestes inteligentna, fajna babka. Czasami nie jest latwo zajsc w ciaze. Starajcie sie dalej, ale nic na sile, nie zadreczaj sie. Bycie matka jest cudowne, ale brak potomstwa nie jest tragedia! Realizujaca siebie, badz szczesliwa sama ze soba. .Pomyslcie o adopcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A bez męża już nie możesz? Tu masz zapewniony byt, a pro bono możesz pracować zupełnie gdzieś indziej. Nie jesteś zobligowana tylko do pracy w swojej kancelarii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psulinne864321
Pojedź do hospicjum .zobaczysz jakie ludzie maja problemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Raz do roku (częściej nie chcą) robię zbiórkę dla dzieci z domu dziecka w swojej rodzinnej miejscowości (niewielka miejscowość). Zawsze jak tam jestem, to potem ryczę. Nie wiem czy bym dała radę psychicznie jeśli przychodziłabym często. To samo mam też ze schroniskiem dla zwierząt - zawożę karmę i ryczę. A potem się dowiedziałam że karma z darów niekoniecznie trafia do zwierząt i (może) idzie na handel... Nie wiem jakim człowiekiem trzeba być, żeby potrzebujących (czy to ludzi, czy zwierzęta) okradać. Jedyna chyba wada mojego męża to to, że jest takim skrajnym estetą. Nawet pies musiał być ładny. Ja bym wzięła jakąś bidę ze schroniska. No ale kocham psa, to nie jego wina przecież, że jest ładny. Raz nie mogłam powstrzymać śmiechu, bo ten wybrany piękny pies pogryzł ukochaną sofę męża. Wróciliśmy do domu, a tu sofa w strzępach. Mąż jest spokojny, nie uznaje przemocy ani fizycznej ani psychicznej, kar również nie uznaje (byłby idealnym ojcem), ale tylko słyszałam jak bierze głęboki wdech :) Nic nie powiedział. Ani na ten temat, ani do psa. Nawet na niego nie krzyknął. Pies do dziś myśli chyba, że to była fajna zabawa. Potem mąż wysmarował wszystkie meble bezbarwnym gorzkim spreyem :D I ma w gabinecie dywan na którym nie wolno stawać :) zawsze mnie to śmieszyło, ale nie staję na ten dywan :) zresztą nikt nie staje na ten dywan, wszyscy się już nauczyli :) Mogłabym pracować gdzie indziej. Problem w tym że nie wiem jak mąż się na to zapatruje - mam jego nazwisko, on jest dość znany - nie że sławny, absolutnie, po prostu wyrobił sobie opinię specjalisty. I nie wiem jak to będzie rzutowało na jego pracę. Mąż zawsze podkreślał, że nie można rozdawać za darmo usług, bo ludzie nie zapłacą za coś, co mogą mieć za darmo. Mąż ma dosyć twarde poglądy jeżeli chodzi o pracę. A chciałabym być wobec niego lojalna, bo on nigdy nie był nie w porządku wobec mnie. Głupio się przyznać - 3 lata po ślubie chciałam go "sprawdzić" (do dziś mam wyrzuty sumienia). I mnie nie zdradził, a sama podsunęłam mu (w ramach sprawdzenia) okazję pod nos. I ja bym nie chciała być nielojalna. Co mi sprawia radość? Przebywanie z moim mężem. Z przyjaciółką. Praca też sprawia mi radość, jeśli mogę komuś pomóc to się cieszę. Lubię studentów. Spacery z psem sprawiają mi radość. Jazda konna również. I sport, bo całe życie uprawiałam sporo sportu. No i przebywanie z dziećmi (znajomych) sprawia mi radość, a jednocześnie zasmuca, że nie mamy swoich. Napisałam tutaj pod wpływem impulsu - bo dzisiaj znowu dostałam okres. Już łudziłam się, że te 2 dni opóźnienia może coś znaczą. Mąż się też trochę denerwuje, że nie chce uprawiać seksu według jakiejś rutyny czy schematu i że to jest frustrujące i nieprzyjemne, że chce się kochać wtedy kiedy mamy ochotę a nie wtedy kiedy np. mam dni płodne. Ogólnie to ciężkie dla mnie jest psychicznie, nie wiem czemu aż tak bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zrób sobie tego dzieciaka bo zglupiejesz do 50.. nawet z innym. Albo adoptuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość Meggi - też skończyłam studia. Nie wspominałam o tym, bo nie uważam że trzeba się publicznie chwalić, bo po co. Ale jak się czegoś nie napisze to niektórzy myślą że tego nie ma. Zrobiłam aplikację, zrobiłam kursy, zrobiłam doktorat. Nie zamierzałam o tym pisać, ale mnie zmusiłaś. Znam angielski i niemiecki (tego drugiego nauczyłam się, bo mąż współpracował z Niemcami). Ale niestety w znacznej mierze dzięki pomocy mojego męża. Gdybym była sama (nie pochodzę z bogatej rodziny), to pewnie musiałabym iść do pracy, a nie np. na studia czy doktorat. Przeczytałam chyba w życiu sporo książek różnego rodzaju. Jaka bym chciała być? Nie wiem. Jestem po 40stce i nie wiem, aż mi głupio i wstyd przed samą sobą. Chciałabym się cofnąć do momentu kiedy miałam 22-28 lat, kiedy mój mąż chciał się starać o dziecko, nawet o dwójce coś wspominał. Ale nie byłam wtedy gotowa. Wtedy myślałam o studiach, o pracy, o aplikacji. I chciałam być sama tylko z mężem. Nie myślałam jak on, on myślał poważniej, chciał stworzyć rodzinę, ja chciałam po prostu być sama z mężczyzną którego kocham. Marzy mi się nauczyć się włoskiego, bo często tam jeździmy, a ja ani be ani me :) Mój mąż też. Nawet bym umiała coś, czego on nie umie, może bym mu zaimponowała :) Mam niestety czasem takie poczucie, że jestem od niego gorsza, chociaż on mnie traktuje zawsze z pełnym szacunkiem, czasami się aż dziwię że z jakimś namaszczeniem :D ale to chyba urok starszych mężczyzn, takie szanowanie kobiet. Aż dziwne - mówię to co mówiłam mając 22 lata. Tak samo jak wtedy on jest dla mnie przewodnikiem a ja się czuję jak młoda dziewczyna przy nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie będę "robić sobie dziecka z innym". Kocham mojego męża, jest dla mnie wszystkim, nikomu innemu nie pozwolę się dotknąć, żaden inny mężczyzna mnie nie pociąga i nigdy nie pociągał, nikogo innego nigdy nie kochałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mysle, ze twoim problemem jest to, ze ciagle porownujesz sie do niego. Nie wierzysz tez w siebie. Zamiast skupiac uwage na nim, zacznij zyc wlasnym zyciem. T6 badz punktem odniesienia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bezzz sensu on pewnie cie setki razy zdradził.. nie to nie ale najwyraźniej instynkt macierzyński ci się za pozno zalaczyl i albo go wypelnisz albo będziesz tak marudzić do końca życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może in vitro? Póki nie jest za późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mhm, tak sobie myślę... Darzę męża bardzo silnymi uczuciami i emocjami. Nie mnie oceniać inne małżeństwa, ale - moje koleżanki to mówią - bardzo silnymi na tle innych małżeństw z takim stażem. Nie wiem z czego to wynika. Może z tego, że to mój mąż był moim pierwszym "chłopakiem" jak byłam młoda. Z nim się pierwszy raz w życiu całowałam (bardzo późno zaczęłam jak na dzisiejsze standardy) i nigdy nie całowałam się z nikim innym, nie licząc z koleżanką jak miałyśmy po 9 lat :D Nigdy z nikim innym nie uprawiałam seksu. Nigdy wcześniej nie byłam nawet zauroczona - byłam dziewczyną - kujonicą, nie umawiałam się z chłopakami. Paradoksem było tylko to, że się malowałam i uprawiałam sport, co wtedy dla kujonic było nie do pomyślenia :D Mimo że znam go na wylot, tyle lat, to mąż mi nadal imponuje i chyba nadal jestem zakochana, zauroczona. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie że on - w przeciwieństwie do mnie - przystojnieje z wiekiem. Zawsze jest nienagannie ubrany, zadbany, nie wygląda na 58 lat. Martwi mnie też czasem nasze życie seksualne - ostatnio, Na początku byłam dosyć nieśmiała, od 30stki jakoś mam większą ochotę na seks, utrzymuje się to na względnie stałym poziomie. Kiedy już uprawiamy seks ot jest fajnie. Natomiast on ostatnio, jakoś właśnie w ciągu tego roku ma mniejsze potrzeby - co do częstotliwości. Czasem się martwię, że już mu się nie podobam - jako kobieta. Ale chyba nie wyglądam na swoje lata, przynajmniej tak mi mówią. Dbam o siebie, czasem wręcz chyba za bardzo, bo chcę być dla niego atrakcyjna. Ale może faktycznie nie powinnam tak naciskać i wywierać presji i to dlatego... Nie wiem. Przyjaciółka mi mówi, że 2, czasem 3 razy w tygodniu to nie jest rzadko nawet dla o wiele młodszych osób, ale ja to raczej porównuję do tego, że to jest duża różnica w porównaniu np. z okresem sprzed 2 lat. Mąż też jest dla mnie wzorem jeśli chodzi o życie zawodowe i o rozwój naukowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, on mnie nie zdradził i wiem o tym. Znam swojego męża i mu ufam. Idę na razie spać, może w końcu zasnę, bo psa obudziłam :) Jutro (a właściwie dziś) na pewno zajrzę :) Dobranoc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wróciłam. Jakoś mi smutno. Bo jak wygląda mój dzień.... Wstałam o 8, poszliśmy z mężem do pracy. Potem po 4 godzinach poszliśmy na obiad. Po obiedzie ja już nie miałam nic do roboty w pracy, poszłam na zakupy, potem posiedziałam w domu - tu też nie miałam nic do roboty. Pobawiłam się z psem, pokręciłam się po domu. I tak wygląda prawie każdy mój dzień. Moja przyjaciółka ma 12-letnią córkę. Owszem, ma z nią czasem problemy. Ale widzę jaka jest szczęśliwa, że ją ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znowu tu zajrzałam, znowu nie mogę spać. Rozmawiałam dzisiaj szczerze z mężem. Powiedział, że jedyne co go zasmuca to to, że nie jestem szczęśliwa, bo to czego najbardziej chce w życiu to moje szczęście (wzruszyło mnie to). On się chyba przyzwyczaił do tego że jesteśmy sami, we dwoje. Może ja też powinnam się przyzwyczaić, mam kochającego męża, mam przyjaciół, nie jestem sama jak palec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×