Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mój synek...

Polecane posty

Gość gość

Historia w skrócie wygląda tak: moje najstarsze dziecko urodziło się jako dość późny wcześniak, 10/10, ale po 2 mcach na periantologii. Nie mówił prawie nic do ponad 2,5 roku życia tj. mówił mama, tata, tak, nie, daj. Poszłam z nim do specjalisty (logopeda), który przekierował mnie do psychologa, bo mojr dziecko miało dziwne zachowania: gryzienie palców, kombinowanie przy uchu (wyglądało jak natręctwo) i lekkie zawieszanie się. Diagnoza zaburzenia integracji sensorycznej. Rehabilitacja 15 spotkań. Obecnie lecimy 2 turę (kolejne 15). Były jeszcze inne kwestie (wielkie problemy z pieluchą - przez pierwszy rok przedszkola nie robił kupy inaczej, niż tylko w pieluchę. Nie ważne w domu, czy w przedszkolu). Wydawało się, że wszystko jest ok, ale okazuje się, że nie. Jego siostra, młodsza od niego po prawie 1,5 roku dogoniła go w wieku ok. 2 lat. Dziś on 4, ona prawie 3. Mówią podobnie (syn troszkę mądrzej, córka z większą ilością naśladownictwa), ale w rozwoju zaczyna pojawiać się przepaść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rok różnicy między dziećmi? Młodsze dziecko standardowo rozwija się szybciej niż starsze. A jak jest taka różnica wieku to dogania. Po drugie dziewczynki rozwijają się szybciej niż chłopcy i to całkowicie naturalne. Robisz ogromny błąd porównując rozwój syna i córki. Jeżeli coś cię nie pokoi to porównaj rozwój swojego syna i np. innych chłopców w przedszkolu, chociaż to też nie jest do końca weryfikacja , ponieważ dzieci rozwijają się bardzo różnie. Jesteś pod opieką psychologa? Porozmawiaj z nim. Przecież wie czy odbiega od normy czy jest to tylko lekkie opóźnienie czy już powód do niepokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie widzę meritum Twojego problemu. O co Ci chodzi kobieto?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ostatnio moje dziecko wraca nerwowe z przedszkola, widzę, że przeżywa. Zapisałam go na dodatkowe zajęcia (są w trakcie przedszkola): karate (żeby się wybiegał, bo jest niesamowicie żywiołowy) i budowanie konstrukcji (lubi sobie zbudować coś na kształt instalacji, która oczywiście nie działa). Po zajęciach przychodzi i mówi, że mu się nie podoba, on tego nie lubi. Zaproponowałam, że damy temu szansę. Ale znów wróciło gryzienie palców. A parę dni temu nieco zdenerwowana pani mówi mi, żebyśmy z dzieckiem ćwiczyli w domu, bo jest z liczenia najsłabsze w całej grupie. No i wiem już, skąd te dodatkowe nerwy. W domu mąż uczył go liczenia do 3. Denerwował się, zapominał, stawał okoniem i, co dla mnie osobiście najgorsze, zaczynał gadkę w stylu: nie chcę się uczyć, nie będę, nigdy tego nie dam rady, liczenie jest głupie. Generalnie podejście, że nie mierzymy się z tym, tylko w odruchu obronnym zakładamy, że to jest zbędne i niepotrzebne. Z dodatkowymi zajęciami też zaczęło wychodzić o co chodzi. Serce mi się krajało, jak syn powiedział, że on nie daje rady robić ćwiczeń, bo są dla niego za trudne. Więc on nie chce, wypisz mnie! Pani przedszkolanka chyba do końca sobie nie zdaje sprawy z pewnych rzeczy. Wie, że jeździmy na rehabilitację (bo się spóźniamy pół godziny raz w tygodniu), ale jak jej o tym mówiłam, to odniosłam wrażenie, że uważa to za głupotę, bo w tym wieku dzieci się nie rehabilituje, a syn jest normalny. Ja się nie znam, nie jestem lekarzem. Wiem jednak, że w trakcie rehabilitacji poprawiły mu się odruchy, przestał gryźć te nieszczęsne palce i się fajnie rozwija.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś idę do sedna. Mam dylemat. Widzę, że mój syn widzi, że sobie nie radzi, że inni są lepsi. Pani wprost powiedziała i to przy nim, że z liczenia jest najgorszy w grupie. Widzę, jak cały drga gdy czuje się do czegoś zmuszany, ostatnio codziennie po przedszkolu jest albo rozedrgany, albo wycofany. Widzę, że dusi w sobie i zastanawiam się, jak mu pomóc i jak rozwiązać tę sytuację. Sama też jestem w kiepskim stanie do emocjonalnej szarpaniny (7 miesiąc ciąży), jestem też troszkę więcej emocjonalna. Ale przemyka mi przez myśl zmiana placówki, choć ta jest z wielu powodów idealna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do moich dzieci: wiem, że młodsze, a szczególnie dziewczynka rozwija się szybciej i do tej pory nie robiłam z tego problemu, ale jak w domu zaczęliśmy trochę to liczenie forsować to syn się wściekał i nie był w stanie powtórzyć liczb 1 - do 5. Po kilku powtórzeniach córka już umiała liczyć o to do 8 (dalej nie uczyliśmy, żeby syna nie stresować, bo on to przeżywa). Widzę różnicę, bo ona łapie w lot i już jej nie trzeba powtarzać, a on mimo wielu powtórzeń licząc do 5 np. zapomina o 4.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest dziecko głupie. Na rozległą wiedzę w niektórych obszarach, ale tu się zaciął. Nie tylko tu zresztą, bo to samo jest z literami. Widzę przepaść w podejściu, mała chce uczyć się nowych rzeczy, dla niej to zabawa, on nie chce i dla niego to katorga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem pod opieką psychologa. Czy jest tu mama, która miała podobny problem? albo jest choć mądra i coś mi podpowie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rzeczywiście czterolatek który tak nerwowo reaguje, zwłaszcza na próbę nauczenia czegoś (bo jednak liczenie do 3 dzieci mają już opanowane nawet we wcześniejszym wieku), to jest problem. A jak było przed przedszkolem? Też tak nerwowo reagował na różne zajęcia z którymi sobie nie radził? Polecam przejść się do rejonowej poradni psychologiczno- pedagogicznej, w razie potrzeby wyślą psychologa też do przedszkola żeby zobaczył jak wygląda sytuacja na miejscu. Bo o ile przedszkole na wiele rzeczy przymyka oko, to już za dwa lata maly ma obowiązkowe przygotowanie przedszkolne. To kupa czasu ale dobrze go wykorzystać na radzenie sobie z problemami bo w szkole nie ma taryfy ulgowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W tym wieku to normalne, że dziecko może mieć problem z zapamiętaniem liczb. Bym bardziej zwróciła uwagę na jego niską samoocenę, bo po kilku twoich zdaniach widać, że z tym ma kłopot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wcześniej wyglądało, że jest ok. Łatwo się zaaklimatyzował, w miarę chętnie chodził. Potem pojawiły się konfabulacje. Zaczął opowiadać o sobie w roli... nie wiem jak to nazwać, nieustraszonego, który tego zbije, temu poradzi. Narzekał też bardzo na 1 z koleżanek. Jak rozmawiałam z panią to wg niej wszystko było ok, a wspomniana dziewczynka jest podobnież nadzwyczaj rozwinięta i bardzo lubiana przez dzieci. Zauważyłam też na placu zabaw, że o ile córka jak np. na zjeżdżalnię przychodziły starsze dzieci, to ostentacyjnie siedziała dłużej, żeby pokazać, że ona tu rządzi, o tyle syn od razu uciekał jak tylko zobaczył, że ktokolwiek się do zjeżdżalni zbliża. Myślę, że jest bardzo wrażliwy. I wyrzucam sobie, że może niechcący zrobiłam mu krzywdę. Przez jakiś czas wydawało mi się, że ma charakter ojca - stabilny, bez patrzenia na pierdoły. teraz okazuje się, że jest dokładnie przeciwnie. Jest kruchy i może jakoś go nadkruszyliśmy :(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Dokładnie! Niska samoocena nie bierze się znikąd, dlatego się zastanawiam, gdzie zrobiliśmy błąd. Boję się także, żeby to się nie pogłębiało przez te nieszczęsne licznie i porównywanie do innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale sama porównujesz go do córeczki, jednak... Jeśli problemy zaczęły się razem z przedszkolem, tym bardziej polecałabym współpracę z ppp i wizytę kogoś od nich w placówce. Bo problem może tkwić w jakimś członku grupy, w podejściu nauczycielek, albo synek może po prostu potrzebować szczególnej pomocy czy zwrócenia na coś uwagi. Miałam różne przejścia z przedszkolem, synek też ma zaburzenia ale przekonałam się że jak placówka zbywa stwierdzeniem że "dzieci są różne" i że oni problemu nie widzą, a problem jednak jest,to nie jest dobry sygnał. Nawet jak masz cudne sale, wspaniałe wyposażenie, program i wydawałoby się- świetną kadrę. Porządne przedszkole nie ignoruje takich sygnałów, prosi o pomoc i chce pomóc dziecku, nie ma problemu z przyznaniem że mogą być jakieś błędy w placówce i że potrzebują pomocy czy wsparcia z zewnątrz. Piszę z własnego doświadczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Są różne sposoby na naukę liczenia. Czy psycholog stwierdził jakim typem jest dziecko? Jaki sposób nauki jest dla niego najlepszy? Może jest wzrokowcem? U mnie zadziałało jak np. namalowaliśmy 1 misia, potem 2 lisy i 3 samochody. Coś co dziecko lubi lepiej zapamiętuje. Dodatkowo niestety uwagi dorosłych wpływają na chęci nauki. Już u takiego małego dziecka widać pewien mechanizm po co mam się uczyć jak i tak jestem najgorszy. Szczerze ciężka przerwa czeka przed Wami, ale tutaj cierpliwość jest zbawienna. Inna sprawa, że teraz od dzieci wymaga się coraz więcej i więcej. To tak jakby wyścig szczurów ale nie dzieci tylko ich rodziców. Nie krytykuję Ciebie, ale jak ktoś już napisał zapytaj się o diagnozę rozwoju twojego syna psychologa dziecięcego. Co do przedszkola. Nie wyobrażam sobie jak przedszkolanka mogła powiedzieć ćwiczcie w domu bo syn jest najgorszy w grupie? Przedszkole to nie szkoła. Jakie jest Twoje zadanie? Reagować na takie sytuacje i to przy dziecku i obrona. Nikt nie ma prawa mówić, że dziecko jest najgorsze, albo, że nie daje sobie rady w czymś. Nie w tym wieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Takie problemy z dziećmi i zrobiliście następne ? ... żałosne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wcale sie nie dziwie ze dzieciak jest zdenerwowany . On ma dopiero 4 LATKA !!! a ty piszesz o nim jakby mial z 15 . Wielkie wymagania od dziecka które głownie powinno sie bawić w przedszkolu. No i jeszcze następny dzieciak w drodze .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś No właśnie to mnie niepokoi. Nie miałam do tej pory prawie zastrzeżeń. Zastanawiam się, czy nie zaniedbałam dziecka (w kontekście przedszkola), bo wydawało mi się, że jest ok, nie łaziłam na konsultacje, bo wydawało mi się, że nie ma po co. Czuję się z tym fatalnie. gość dziś Z psychologiem mieliśmy do czynienia krótko i zdiagnozował wtedy SI. Nie kontaktowałam się później, bo nie widziałam potrzeby. Wydawało mi się, że jest ok. I tak ma w papierach psychiatrię dziecięcą, nie szukałam w nim niczego na siłę. No te uwagi właśnie mnie rozwaliły. Pamiętam jak to było z tymi nieszczęsnymi pieluchami. Jak załapał i się przemógł, to dość szybko z tego nawyku się wykaraskał. Niedawno nawet zaczął opowiadać, że robienie kupy w pieluchę jest złe, bo skóra się podrażnia. Pewnie dość późno zauważyłam te problemy, bo on o swoich przeżyciach nie mówi nic. Pewnie trochę tłumił w sobie. A potem ta scena. Wyobraźcie sobie, przychodzę po dziecko. Syn cały czerwony, rozpalony, jakby miał gorączkę, a ja wiem, że to nerwy. Pani też w nerwach (to mi się nie spodobało). Przychodzę, syn w drgawki wtula mi się w kolana, a pani dość zdenerwowanym tonem: ćwiczcie państwo liczenie w domu, bo XX jest najsłabszy w całej grupie. I ja wiem, jak to wyglądało. Ona siedziała z nim i zmuszała go do powtarzania, a, jak to mój syn mi dziś powiedział: mamo, ja zapominam (kolejnej liczby), on nie był w stanie do iluś tam policzyć. Bardzo mi się to nie spodobało w pierwszym odruchu. Co to wyścig? Ma umieć na jutro? To przedszkole do cholery i to nieobowiązkowe. Liczenie będzie miał z 2 lata w szkole. A te nerwy to mu akurat nie pomogą. Ostatnio znowu żuje palce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może ma bardziej stresujący czas? On może być bardziej wrażliwy od siostry. I może obawia się, że pójdzie w odstawkę, kiedy urodzi się kolejne dziecko? Nie oceniam. To dobrze, że staracie się rehabilitować syna, ale może gdzieś zabrakło dobrego psychologa? Może dla dziecka w tym wieku jeszcze typ wrażliwca to jest za dużo do udźwignięcia? Tu wizyty u specjalisty, przedszkole w którym nie czuje się dobrze, tutaj kolejne dziecko w drodze i jeszcze w domu nie są ze mnie zadowoleni. Moim zdaniem nie tędy droga. Może zwyczajnie odpuścić na jakiś czas z nauką? A skupić się bardziej na czasie dla dzieci? Na zabawach, które też są rozwijające? Niedługo pojawi się nowy człowiek w rodzinie i co tu ukrywać czasu będzie jeszcze mniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Jakie wymagania? Moje? Jakie - o konkrety proszę! O tym liczeniu usłyszałam po raz pierwszy od pani. Nawet nie wiedziałam, że oni to przerabiają. Tak, wiem, wstrętna matka, dzieckiem się nie interesuje (i w dodatku kolejne w drodze!!!), btw. spróbowalibyście wyciągnąć coś z mojego syna. On mówi tylko o tym, o czym chce. Jeśli wiem, o jakimś problemie to muszę się nieźle nagimnastykować, żeby coś z niego wyciągnąć (ło Jesu, i kolejne w drodze!!!).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na drugi musisz ostrzej zareagować na zachowanie w przedszkolu. Niedopuszczalne jest, żeby przedszkolanka była zdenerwowana z takiego powodu. Nic się przecież nie stało. I to powinnaś powiedzieć opiekunce. Nic się nie stało. Dlaczego Pani jest taka zdenerwowana? Dlaczego moje dziecko jest takie zdenerwowane? I dosadnie zaznaczyć, że syn rozwija się na swój wiek dobrze. Dziecko ewidentnie nie otrzymało obrony. A krytyka nie była właściwa i niewspółmierna do sytuacji. I jeszcze jedno rozmawiać z dzieckiem. Pytać o różne rzeczy. Codziennie. Pomagać nazywać swoje emocje. Wyjaśniać i tłumaczyć. Każda tego typu sytuacja jak w przedszkolu musi być omówiona na poziomie dostosowanym do wieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
droga autorko, pamietam jak bylam mala i tato uczyl starszego brata liczyc, ja dawno zapamietalam, brat nie, przez cala szkole podstawowa i poczatki liceum brat ledwo zdawal z klasy do klasy, nauczyciele wciaz powtarzali, ze jest nieobecny, nieprzytomny, itp; dzis brat ma dwa scisle kierunki studiow skonczone, swoja firme, rodzine i sporo pieniedzy, do czego zmierzam, czesto szkola jak i przedszkole ucza szablonowo, sa pewne oczekiwania wobec dziecka w pewnym wieku, a jak sie ich nie spelnia to jest sie uwazanym za malo inteligentego, co nie zawsze jest prawda, syn moze potrzebuje ciut wiecej czasu, nie lubi presji albo jeszcze co innego mu nie odpowiada w metodach nauczania, daj mu czas, wyluzuj, to jeszcze male dziecko, no i staraj sie uczyc malego przez zabawe, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko mam propozycje jak sie urodzi 3 zróbcie sobie 4 :) przynajmniej 500 + dostaniecie hehe Zal mi twojego syna .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do tego liczenia... Mąż próbował (ot tak) jakiś czas temu. Syn stanął okoniem. Pomni przygody z pieluchami przestaliśmy liczyć w ogóle. Wyszliśmy z założenia: jeszcze nie dorósł, widać jeszcze nie jego czas. Po uwadze przedszkolanki spróbowaliśmy znowu z silną marchewką (żelki). Ale znów bunt, nerwy (większe niż wcześniej), no i córa, która błyskawicznie wszystko chwyciła. Co do naszej sytuacji... punktów napięć jest w sumie więcej (mój b. stresujący okres w pracy). co do mojej ciąży. Przygotowujemy dzieci na siostrę i raczej mają pozytywne nastawienie. Może nie mam racji, ale wiążę jego regres z przedszkolem, zajęciami dodatkowymi (szkoda mi się wycofywać, bo to zła nauka dla syna tj. ucieczka). Rozwijam w nim w domu zainteresowania zbieżne z moimi (ilu znacie dwulatków, którzy wiedzą, co to tasznik?) i nigdy, ale to nigdy nie było problemu. Syna uważałam nawet za dziecko wybitne (może i w tym obszarze jest). To, co go interesuje po prostu chłonie. Nawet dyrektorka go chwaliła, że ma wielką wiedzę. Ale to nie było na siłę. Ja w dzieciństwie byłam jak córka - łapałam jak mi ktoś powiedział, więc powtarzałam ten schemat. Działało w domu, a tu nagle... To naprawdę było jak grom z jasnego nieba, tym bardziej, że ja zawsze czy prawie zawsze pytam panie, jak było dzisiaj. No i słyszę, że wszystko w porządku, ze się integruje (to było moje główne zmartwienie w zeszłym roku).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ty masz z nim ćwiczyć, a nie w 1 wieczór nauczyć. Idziesz do parku i liczycie drzewa, na parkingu liczycie mijane samochody. On nie musi tego umieć na już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Co do opisanej sceny. Owszem, nie podważyłam autorytetu przedszkolanki (ot, taka perwersja z mojej strony - uważam, że to do dobrego nie prowadzi), ale natychmiast jak wyszłam z synem (sam odbiór trwał kilkadziesiąt sekund), powiedziałam mu, żeby się nie przejmował, to nic nie znaczy. Od tej pory miałam z nim wiele pogadanek na ten temat. Teraz przygotowuję się do rozmowy z przedszkolanką. Mea culpa, dałam się zaskoczyć (to naprawdę było ni z gruszki ni z pietruszki), ale teraz idę na rozmowę i muszę się przygotować. Jeszcze sobie tego nie ułożyłam, ale chcę jej zasugerować, że ma się odczepić od mojego syna. Ma go nie uczyć i nie wymagać. Jak nie będzie spełniał jej oczekiwań - trudno. Oczekiwań przedszkola - też trudno. Choć nie wiem, czy takie zdjęcie obowiązku pracy z jej barków to dobre droga. Na pewno poruszę kwestię nie denerwowania mojego dziecka. Nie chcę z niego zrobić jakiegoś dysa, ale nerwusa też nie. Inna sprawa, że moje dzieci były w tym roku (od września) nieobecne dobrze ponad miesiąc, więc może syn ominął jakiś etap przygotowawczy. Oczywiście jak się pytałam przedszkolanki (innej), to powiedziała, że dla dzieci przerwy są zdrowe. Dziecko pytam codziennie, ale naprawdę ciężko z niego coś wyciągnąć. Gada strasznie dużo, ale tylko na temat, na który chce. Jak widzę, że jest niewyraźny szukam (pytania tak/nie) emocji, która nim targa. Zwykle trafiam za którymś razem i mam 2, czasem 3 zdania opisu o co chodzi. Z tymi zajęciami to niestety od początku bez pytania mówił, że mu się to nie podoba i on nie chce itd itp. To pytać nie trzeba było. Zajęcia były dopiero kilka razy, myślałam, że mu się odmieni, ale widać niekoniecznie. Szkoda :(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie, z takimi dziećmi uczy się w trakcie zabawy- idąc liczycie stopnie, albo "na trzy" coś robicie. I też bez presji, nie za często, tylko "przy okazji". Autorko, im więcej piszesz tym bardziej niepokojące jest to co się w przedszkolu dzieje. I powtórzę- miałam podobne przejścia, i od razu na pewne rzecz włącza mi się czerwona lampka w głowie. Dziecko zdenerwowane, wtulone w ciebie, a pani uważa że to czas na rozmowy? Pani w obecnosci dziecka, które jest inteligentne i wrażliwe, wprost je krytykuje i wytyka braki? To jest już nieprawidłowe i nie wierzę że takich zachowań jest więcej. Naprawdę świetna placówka, nawet z małymi grupami, taka do której rodzice pchają się drzwiami i oknami, niekoniecznie radzi sobie z dziećmi które mają problem. Pewnie dla wielu rodziców to nieistotne bo jednak większość dzieci sobie radzi, ale ja po naszych doświadczeniach nauczyłam się że dla mojego dziecka niekoniecznie jest dobre to co dla innych. Pobyt w nieodpowiednim miejscu, a przede wszystkim olewanie problemów i udawanie że ich nie ma aż doszło do punktu krytycznego, pozorne próby pomocy ale brak jakeijkolwiek fachowej pomocy psychologicznej kiedy była wszystkim potrzebna, i właśnie podejście "skoro inni sobie radzą to znaczy że to dziecko ma problem i rodzice mają ogarnąć", a nawet zachowywanie się jakby dziecko było głuche i nie słyszało co nauczycielka do mamy mówi przy wyjściu- to wszystko sprawiło że naprawdę potrzebowaliśmy pomocy, i to na długo, dziecko prawie rok nie było w stanie chodzić do przedszkola, a wszystko co wcześniej z nim wypracowaliśmy poszło z dymem. Wiem że twój synek nie ma głębokich zaburzeń, ale to dziecko które potrzebuje w tym momencie pomocy, serdeczności, dobrych warunków, na pewno też musi czuć się w czymś mocny żeby nabrać trochę pewności siebie i mieć też swoją pozycję w grupie. Zwróćcie się gdzieś o pomoc, zacznij od poradni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z chęcią poczytam sugestie co do rozmowy z przedszkolanką czy pomocy dziecku, ale na dziś mój czas na kafeterii dobiegł końca. Będę jutro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muusia
Czy to znaczy ze z moim synem co ma 2 lata i 7 miesięcy jest cos nie tak bo wścieka sie jak np cos mu sie nie udaje no ze spadnie mu jakies autko z przyczepy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem to ta przedszkolanka przegina ze tak nacisk na to liczenie kładzie i nie powinna mówić przy wszystkich ze ktos jest najgorszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×