Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czemu teraz wszyscy tak sie trzesa nad dziecmi

Polecane posty

Gość gość
11:50 Masz elementarne braki edukacyjne w sferze rozwoju emocjonalnego dziecka. Mam nadzieje ze za płodzenie własnych sie nie wzięłaś i nie weźmiesz nigdy skoro dla Ciebie dziekco płaczące to problem w miejscu publicznym-wiesz dlaczego dziecko płacze? To jego forma komunikacji i wyrażanie tego co czuje. Ty teoretycznie jestes starsza i rozwinięta ale chyba gdzies utknęłas w rozwoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" No ok, później będzie pokolenie roszczeniowych kretynów,którzy myślą,że wszystko im się należy i wystarczy tupnąć nogą - bo tak mamusia nauczyła,pokazała,że tak wolno i że to działa. I będzie zdziwienie,bo okaże się,że w prawdziwym świecie i realnym życiu nikt nie zamierza spełniać ich szczeniackich i durnych zachcianek,a na wiele rzeczy trzeba zwyczajnie sobie zapracować nie tylko pracą zawodową,ale i charakterem,umiejętnościami współżycia społecznego - a skąd taki człowiek będzie to miał,jeśli wychowywany był w przekonaniu,że jest świętą krową i wszystko mu wolno?" Przepraszam bardzo. Jestem osobą nieśmiałą i wszędzie byłam spychana na sam tył przez stado bezczelnych świń. I tak jest wszędzie. W przedszkolu, w szkole, na studiach, na ulicy, wreszcie w pracy - miejscu które ma taką specyfikę że od tego czy czy dam sie zdeptać czy nie zależy czy będę miec na chleb i czy przeżyję. A mówimy o rzeczywistości ludzi dorosłych którzy sie wychowali 20, 30, 40, 50 lat temu itd więc nic nowego. Więc przepraszam bardzo ale w dzisiejszych czasach dziecko właśnie trzeba tak wychować że mu sie wszystko nalezy, bo jak moje dziecko bede uczyć że inni są ważniejsi to wasze dzieciary moje dziecko w przyszłości właśnie zdepczą. Taka jest rzeczywistość i zawsze tak było. Zawsze było prawo dżungli, jest i będzie. Potem wyrasta człowiek zahukany i pozwala sie źle traktować przez rówieśników bo są bardziej wyszczekani i pewni siebie albo przez osobe 20 lat starszą, bo przecież uczono go poszanowania dla starszych. Niejedna starsza sie na mnie wydarła w przekonaniu że może sie na mnie wyładować, bo jestem młodsza od niej, a ja nie mam prawa się odezwać. Ja nie pozwolę już żeby moje dziecko musiało się uginać przed innymi i innych widzimisię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Chciałabym zobaczyć sytuację, w której każdy korzysta swoich praw i jest asertywny. Ciekawe co zrobią rodzice Alanka czy Natanka jak ten rozedrze ryja na ulicy i ktoś asertywny rozedrze się na niego, żeby się uspokoił bo to mu będzie przeszkadzało..." xxx bardzo prymitywnie podchodzisz do tematu. to, ze ktoś szanuje prawa dziecka, nie znaczy, że pozwala mu na wszystkim. jest różnica pomiędzy: "nie musisz całować wszystkich ciotek" a "możesz kopać ciotki w kostki". jest różnica pomiędzy "jesteś cudownym, mądrym, kochanym chłopcem", a "jesteś najmądrzejszy i możesz robić co chcesz". kiedyś mówiono dzieciom, że są głupie i nic nie wiedzą, mają się dostosowywać - tak było lepiej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bolesne to jest ciągniecie na sile gdzies dziecka w porze jego snu bo ktos musi obiad podac o godzinie X. Niech sobie podaje o ktorej mu pasuje-jego wola. Ja moge przyjechać pozniej z dzieckiem albo wczesniej i położyć dziecko spac tam (pod warunkiem ze dziecko z tych ktore nie rzuca sie przy zasypianiu gdzies). Kompromisem nie jest tu stawianie dziecka na nogi na konkretna godzine bo ktos nie potrafi zrozumiec prawa dziecka! Bo zwyczajnie dziecko ma prawo spac o tej a nie o innej porze a za kilka lat juz dziecko bedzie normalnie mobilne bo nie bedzie spało. Ale nie, teraz robi sie pokazówkę ze przeciez mozna z dziecmi swiat wojowac-nie, nie mozna. Dzieci tez musza przejść przez swoje etapy i na sile nie bede dziecku wymuszać czegos. xxx Moja mama ma pięcioro małych wnuków (takich do 3 lat). Jakby miała dostosować się z godziną podania obiadu do czasu drzemki każdego z dzieci, nigdy by tego obiadu nie podała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dziecko jest autystyczne i unikam sytuacji kiedy wpada w szal. Z mysla o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z jednej skrajności w druga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Mam w nosie to, że to jest naturalne dla dziecka. Mi to zwyczajnie przeszkadza. A kocham siebie, chce żeby mi było dobrze i przyjemnie. To czego chce obce dziecko mnie mało interesuje. Ja mam prawo być szczęśliwa i zadowolona. To była ironia pokazująca (moim zdanie) głupotę osób wypowiadających się tutaj, które uważają, że tylko dziecko się liczy i jego potrzeby i to dziecku ma być przyjemnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi zwyczajnie przeszkadza to ze sa tacy ludzie jak Ty, znaczy ze mozna Cie odstrzelić? No przeciez mi ma byc wygodnie i miło w zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziecko ma być "roszczeniowym kretynem" bo pozwalam mu isc spac kiedy jest zmęczone? Bo nie ciągne go na siłę w odwiedzinki kiedy widzę ze jest przerażony taka ilością przekrzykujacych sie ludzi? Pisałam o niemowlaku który mało jeszcze rozumie A już czytam o tupaniu nozka. Albo masz ma mysli dziecko kilkuletnie ktore faktycznie powinno byc uczone odpowiedniego zachowania (wiec powinno mowic dzien dobry i do widzenia, podac reke, A niekoniecznie dawać się obsliniac każdemu kto zechce bo ma prawo nie miec na to ochoty). Albo mowisz o niemowlaku który nic z takich rodzinnych spendow nie wynosi. Czy coś się dziecku stanie jak pójdzie spac godzinę pozniej - tak. Będzie się drzec ze zmęczenia aż padnie a ja i tak nie zjem tego proszonego obiadku i jeszcze bede zdenerwowana. Rozjedzie się cały plan dnia, dziecko nie będzie chciało jeść, będzie marudzic a przy śnie nocnym będzie już apogeum ryku. Tak to u nas wygląda i dlatego jak mogę dostosowuje wyjścia do jego rytmu dnia. A co się stanie osobie dorosłej która poda obiad godzinę w przód czy w tył? Ano nic. Myślę ze na naukę współżycia miedzy ludźmi, kultury i zachowania jest czas kiedy dziecko zaczyna rozumieć co się dzieje i nie reaguje strachem na tak odmienną od codzienności sytuacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co się stanie osobie dorosłej która poda obiad godzinę w przód czy w tył? Ano nic. xxx Jeśli masz w rodzinie jedno małe dziecko, to rzeczywiście nic się nie stanie jeśli dostosujesz się do pory drzemki tego jednego dziecka. Jak masz troje, czworo, pięcioro takich dzieci to lepiej nie wydawać w ogóle tego obiadu i nikogo nie zapraszać, bo dopasowanie się jest nie możliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale autorka opisała właśnie takie sytuacje, w których nikt się nie musi do kogoś dopisywać - ktoś przyszedł później, bo dziecko spało, ktoś nie przyszedł wcale, bo jego się bało... I co, świat się zawalił? Reszta rodziny mogła się bawić jak chciała, a rodzice dzieci zaplanowali święta zgodnie z ich potrzebami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Moim zdaniem jest różnica. Jeśli od razu odmawiasz przyjścia albo mówisz, że się spóźnisz to jest OK, ale jak w ostatniej chwili odwołujesz wizytę bo dziecko musi się wyspać albo boi się czegoś, albo spóźniasz się istotnie bo dziecko coś tam, to już jest mało w porządku wobec gospodarzy, którzy może zaplanowali obiad na konkretną godzinę itd. Dla niektórych rodziców świat się zaczyna i kończy na ich dziecku, dla reszty ludzi nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ale co ma zrobić matka, której dziecko np. zasnęło dopiero o 16.00, a na 17 jest zaproszona na obiad? Normalne przecież, że dzwoni, przeprasza i mówi, że będą np. godzinę później. Nikt normalny się o to nie obraża, a nawet się temu nie dziwi - wiadomo, dziecko wiecznie nie będzie niemowlakiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czym innym jest przestrzeganie i szanowanie naturalnego rytmu dziecka a czym innym pozwalanie na wszystko. ja wychodze z imprezy zanim dzieci beda placzliwe i rozdraznione. Jesli ktos tego nie rozumie to trudno. Jak ktos mnie zaprasza bez dzieci, zwyczjanie odmawiam. Wtygoniu pracuje a w weekdny nie bede placila niance, zeby isc na imreze. Rodzina jest najwazniejsza i ten czas jest dla dzieci i z dziecmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja nie rozumiem tego argumentu, że na obiad nie przyjdziemy do dziecko ma o tej porze drzemkę :O Z naszą córką jeździliśmy na różne imprezy rodzinne, kiedy była jeszcze na tyle mała, że potrzebowała drzemek to spała po prostu w wózeczku albo na kanapie w drugim pokoju, gdzie tu problem???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja córeczka też płakała na rodzinnych spotkaniach i na początku było mało komfortowo :) no mogłam odmawiać i prowadzić kult dziecka - uciekać gdy tylko zamarudzi do domu.. ale moja córka po 3-4 takich wyjazdach po prostu się przyzwyczaiła i nie płakała.Drzemała w wózku a ja mogłam pogadać z siostrą czy z mężem. Tak samo było z zostawianiem jej z babcią gdy my wychodziliśmy na zakupy lub do znajomych na imprezę,na początku histeria nie do opanowania teraz na widok babci (po kilku takich spotkaniach) cieszy się i śmieje !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co powiecie o osobie dorosłej, która nie przyszła w odwiedziny w święta, chociaż była zaproszona i mówiła że będzie z tego powodu, że musiała się przespać po południu??? A potem ma do mnie pretensje, że ja spóźniłam się pół godziny (inny dzień, inne spotkane) z tego powodu, że moje dziecko później jadło obiad i nie wyrobiłam się na konkretną godzinę. To dopiero hipokryzja...I to ze strony mojego własnego ojca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chetnie się wypowiem jako mama dwojki dzieci. Tez cos podobnego obserwuje. Mam sasiadke, co ma dwie corki w podobnym wieku jak nasze czyli 2,5 i 5 lat. nie możemy isc na spacer dopóki jej mala się nie wyspi, jakby nie można było jej uspic w wozku. Moje dzieci nie raz spaly w wozku a ja zalatwialam sprawy czy robiłam zakupy. Kiedys umowilam się z babka z poznaną na olx, że coś tam odkupi ode mnie i nie mogla przyjść bo niemowlę ma drzemkę. A ile to male dziecko ubrać w śnie i przełożyć do wózka, ja tak zawsze robiłam i ani drgnęło, bo zaspane dziecko nie tak łatwo obudzić. Z koleżanką Olą nie mogła spacerować z naszymi dziećmi przy ulicy bo za głośno. A kto tak uczy dzieci, moje spaly gdziekolwiek, nawet w gościach, przecież jak ja bym funkcjonowala gdyby wszystko robilo się pod dzieci??? Ja tez mam pranie, sprzątanie, gotowanie, u mnie w domku zawsze wszystko perfekcyjnie przygotowane, a dzieci kocham najmocniej na siecie, ale tak jak pisze, ja dzieci brałam w wozek i robiłam swoje. Spacer był, kiedy ja się ze wszystkim wyrobię, a nie kiedy dziecko chce. Spacery i plac zabaw są prawie każdego dnia ze mną. I tak samo ta sąsiadka i inne które obserwuję, zawsze odbierają szybko i biegiem dzieci z przedszkola np. po 3,4 godzinach. Kiedy one mają czas cos w domu zrobić? Ja dziecko prowadzam na śniadanko do przedszkola i odbieram ok 14. Jak wszystko zrobię i wtedy mam czas dla nich, bawimy się i wszysko robimy razem ,ale najpierw tez mam obowiązki! A corke iodbieram z przedszkola ok 15, bo cce mieć czasami godzinkę dla siebie i po prostu odpocząć. Mlodsza tez roznie zasnie, le jak cos to do wozka i idiemy do przedszkola. Dzieci sa zadbane, nic im nie brakuje, ale ucze ich ze mama tez człowiek. Ja przez 5 lat nie wyszłam nigdzie bez nich na długo czy wieczorem, nawet na weselu były z nami. Nigdy zadnego alkoholu, odpowiedzialność. Mam inne rozrywki, dzieci tez nikomu nie podrzucam. W nocy wstaje i sprawdzam czy spia dobrze. Ale nie kaze otoczeniu dostosowywać się do ich drzemek. Mnie tez to dziwi i wkurza co robią inne matki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zresztserwuje jeszcze inna kwestie. Malo kto, jak ma już dzieci to zaprasza do siebie czy przychodzi d innych. Tylko kapcie, pieluchy... My z dziecmi małymi zwiedziliśmy mnóstwo swiata, w samolocie super się czuly, w aucie spedzily mnóstwo zycia, bo zwiedzily pol Polski. Przy takim rytmie nauczyly się dostosować do otoczenia, a jak chcą to zasna na kolanach u taty czy mamy. Nie jezdzilismy nigdzie z wanienką dla niemowlaka, nawet maluszka można wykąpać w dużej wannie itrzymac. A brat z bratową to nawet do naszej mamy jeździli z wanienką, jakies stale pory snu itd. Dzis to jest rozpieszczony dzieciak któremu wszystko wolno, a tez ma prawie 5 lat i widać roznicę co do naszych dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dla mnie to głupota ciągnąć dzieci na wesela czy inne imprezy kończące się w nocy. Pałętają się potem te biedne dzieci, trą oczy, pokładają się czy zasypiają pod stołem, bo mamusia musi pogadać z przyjaciółką a tata jeszcze nie dopił :O Jak nie mam z kim dziecka zostawić, to w takiej sytuacji zostaje w domu. Bez przesady - wczesne dzieciństwo to tylko kilka lat, nie zwariuję jak trochę zwolnię tempo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
, bo jak moje dziecko bede uczyć że inni są ważniejsi to wasze dzieciary x dobre dobre, twoje dziecko a nasze to juz dzieciary:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wg mnie autorka tematu ma zryte denko psychiczne ;) a gowno ja to powinno obchodzic, niecvh chowa bachora swojego jak uwaza....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podoba mi się określenie, kult dzieci. Dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
odpowiadając na główne pytanie, mi się wydaje , ze to nie jest trzesieie się nad dziecmi, tylko to my rodzice jesteśmy już dziećmi wychowywanymi w rodzinach nie wielopooleniowych, w rodzinach samowystarczalnych , nie potrzebujacych drugiego człowieka, i to nam rodzicom nie zależy na zaciśnięciu więzów czy towarzyskich dla dzieci, czy rodzinnych... sama nie lubie spotkań rodzinnych dlatego często swoją nieobecność tłumaczę tym, ze a to dziecko chore, a to dziecko ma gorączke, a to marudne, a to nie lubi hałasu itd, itd. a tak naprawde jak mam ochote gdzieś iść to biorę nawet marudne dziecko aby tylko być:) jeżeli ktoś mi z rodziny nie odpowiada to również sciemniam, dziecko nie chce przecież.. a jak ma sie zegnac z moją mamą to nie wyjdę jak nie pokaze papa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Czyli jest to po prostu zwyczajne lekceważenie innych i zasłanianie się dziećmi? Dobrze wiedzieć, będę wiedzieć jak się zachowywać w stosunku do osób z dziećmi :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko odpowiem Ci tak: moje dziecko to człowiek, człowiek który ma swoje potrzeby a ja jako matka dbam by ten mały człowiek miał szczęśliwe i spokojne dzieciństwo. Jak dla mnie głupota jest doprowadzać dziecko do niepotrzebnego stresu i płaczu bo tak wypada. Mam 11 mc bliźniaki i święta spędziliśmy w domu we 4 bo jest zimno, okres przeziębień, chłopcy nie lubią jak jest dużo ludzi, niewiele tez rozumieją wiec po co takie maluch stresować jakimiś rodzinnymi imprezami? Niedługo bedzie Wielkanoc, byc może pogoda dopisze to pojedziemy do polski na święta. Ale teraz w zimę to bez sensu. Acha i jeszcze jedno to sa moje dzieci wiec kto jak nie rodzice maja je kochać, rozpieszczać i pozwalać czasem na zbyt wiele :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trochę przesada, zawsze byli rodzice którzy rozpieszczali dzieci i robili z nich centrum wszechświata, a za uczącym się chodzić dzieciakiem biegali z poduszką... zwłaszcza po babciach to widać. A co do zasad... jak dla mnie- nie moja sprawa czy ktoś ustala sobie dzień pod dziecko, czy nie. O ile nie jest to problem dla gospodarza, i nikt nie oczekuje np. podawania obiadu dwie godziny później. Ale z niczym takim się nigdy osobiście nie spotkałam. Owszem, moje dziecko mimo na co dzień sztywnego planu dnia potrafiło zasnąć wszędzie, w każdych warunkach, nie przeszkadzał mu hałas i nowe otoczenie. Ale to moje dziecko- i jeszcze nie mam tak poprzestawiane w głowie żeby uważać że skoro u nas tak jest, to żadne dziecko nie będzie miało z tym problemu. W wózku nie spał praktycznie w ogóle, a jeśli już, to bardzo krótko. Dzieci nie są robotami do zaprogramowania, mają osobiste potrzeby i preferencje, i w granicach rozsądku należy je brać pod uwagę. Skoro mi wszystko jedno kiedy wyjdę i czy dziecko przestawi drzemkę, to nie mam problemu z dostosowaniem się do koleżanki której dziecko śpi spokojnie tylko o określonej porze we własnym łóżeczku. Nie uważam że wszystkie fajne i poprawne zachowania mojego dziecka są moją zasługą, tak samo jak nie wszystkie jego przewinienia i odchyły są moją winą. A co do tego jak jest traktowany w towarzystwie... jest traktowany jak człowiek. Owszem, "podległy"- ma poczucie tego że my ustalamy zasady, ale i my ponosimy odpowiedzialność na dłuższą metę i my zapewniamy odpowiednie warunki. Ma prawo wyrazić własne zdanie, a jeśli nie ma przeszkód- nie widzę nic złego w tym żeby brać je pod uwagę. Jak ma ochotę na pomidorówkę na obiad, to ma prawo poprosić o pomidorówkę, a ja, jeśli nie miałam nic co koniecznie muszę zrobić i mam składniki, to nam tą pomidorówkę zrobię. Jak poprosi o lody zamiast obiadu, odmówię z oczywistych powodów. Jak prosi żeby pozwolić najpierw na bajkę, potem na sprzątanie, i obiecuje że do konkretnej godziny to zrobi, nie widzę przeszkód pod warunkiem że dotrzymuje słowa. Jeśli nie dotrzyma, więcej na taki układ się nie zgodzę, ale też nie zakładam z góry że tak jest nie w porządku bo to wymyśliło dziecko. Nie ma u nas w domu "tak, bo ja tak powiedziałam" i "nie, bo nie". Ma prawo wiedzieć po co i dlaczego wydaję takie, a nie inne polecenia, ma prawo rozmawiać (również w granicach rozsądku) i negocjować sposób czy czas wykonania- a przynajmniej wypowiedzieć się. Ma prawo do swoich emocji pod warunkiem że nie ranią innych. To co on czuje i mówi jest równie ważne jak nasze uczucia i rozmowy. Co do całowania cioci mimo że śmierdzi... oj, nie. Nie ma mowy. Był etap że miał spory problem z okazywaniem czułości- ściskał i całował mocno wszystkich, jak leci, znajomych i obcych, od niemowlaków do starszych pań. Trochę czasu zajęło zanim wbiliśmy mu do głowy że okazywanie uczuć jest fajne, ale nie zawsze powinno się to robić w takiej formie. Że każdy ma swoją sferę osobistą i nikt nie ma prawa jej przekraczać bez pozwolenia albo w wyjątkowych przypadkach. I że całujemy lub przytulamy innych tylko i wyłącznie wtedy kiedy inni sobie tego życzą i zgadzają się. Więc sorry, moje dziecko nie słyszy że ma pozwolić cioci się całować, a wyrywanie się czy wycieranie policzka jest niegrzeczne. Wprost przeciwnie, ciocia dostaje umiarkowany w formie komunikat żeby dała mu spokój bo on tego nie lubi. Dobre wychowanie wymaga żeby się przywitać, podać rękę, powiedzieć "dzień dobry"- w żadnej sytuacji nie wymaga pozwolenia na całowanie, ściskanie, tulenie i inne gesty zarezerowowane dla najbliższych. To obowiązuje i jego, i innych. Tak samo uczyłam go że nie wolno przerywać w trakcie rozmów, słichamy się nawzajem, odpowiadamy w miare możliwośc i nie przerywamy cudzej wypowiedzi. Kiedy z kimś rozmawiam, ma poczekać aż ktoś skończy lub przerwie i wtedy może się wypowiedzieć. Pracuje nad tym, zapomina się, ale generalnie wystarczy przypomnienie o zasadach i się stosuje. Większy problem mają z tym dorośli- nagminnie przerywają moje rozmowy z dzieckiem czy jego wypowiedzi. To jak- szanujemy to że ktoś inny mówi, czy nie szanujemy? Przerywamy czy nie przerywamy? Czy wracamy do nieśmiertelnej zasady "co wolno wojewodzie to nie tobie, smrodzie" której słuchałam w dzieciństwie i zaszczepiamy w dzieciach przekonanie że są g****o warte? Nic tak nie uczy dziecka poprawnego zachowania w społeczeństwie jak przykład innych. To że ciocia w odwiedzinach zapyta go czy może obejrzeć jego pokój, sprawia że dla niego jest naturalne pytanie czy może wejść do jej sypialni kiedy jest z wizytą u cioci. To że tata przeklina jak mu się nie podoba czyjeś zachowanie na drodze pokazuje mu że wulgaryzmy są akceptowalne w pewnych przypadkach. To że dziadziu sprząta po nim zabawki, uczy że u dziadzia sprzątać po sobie nie trzeba- ale jak w domu każdy kto wstaje zabiera po sobie brudny talerz, sprawia że dziecko robi to również, bez rozmów i tłumaczeń. Wychowujemy dzieci na dorosłych. Nie chcę żeby moja córka za 15 lat dawała się obśliniać, całować czy obmacywać podpitemu wujkowi/koledze, bo ktoś jej zaszczepił przekonanie że tak należy i niegrzecznie jest odmawiać. Nie chcę żeby mój syn nie odzywał się jak pani w urzędzie albo na poczcie zjedzie go i spróbuje poniżyć, bo będzie się czuł zahukany, przekonany że starszej osobie nie można nigdy zwrócić uwagi. NIe chcę żeby w związku, w szkole, ulegał potrzebom innych, zapominając o własnych. Po prostu byłabym hipokrytką jakbym nie zauważała jego potrzeb, jego uczuć i jego zdania, a oczekiwała że on będzie widział i respektował moje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Akurat my na weselu byliśmy z dziecmi do odpowiedniej dla nich godziny, bo niektóre osoby z rodziny tylko raz się żenią, a mój mąż nie musiał dopić, bo alkoholu nie pije... ot w temacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja np biegam za swoim dzieckiem żeby się ubralo bo on nie lubi się ubierać i moze chofzic np w pizamie i na boso. Teoretycznie powinnam pozwolic mu zmarznac zeby samo sie ubralo, a w praktyce jak odpuszczę to później całe dwa tyg siedzę nad jego łóżkiem i wycieram jego smarki, robię inhalacje bo się dusi, albo co gorsza jadę w środku nocy do szpitala po zastrzyk domiesniowy i adrenalinę. I chodzę jak zombi. I tak w nieskończoność. Teraz czasy są inne i dzieci są inne. Np kiedyś nie było astmy i alergi a teraz jest. I wiadomo że przy takim dziecku trzeba więcej skakać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×