Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy znacie taką osobę ktora według was ma życie usłane różami? Ja znam.

Polecane posty

Gość gość
gość dziś bez przesady, jakie kompleksy? i po co ten jad? Pytanie bylo o osobę z zyciem usłanym rózami - wiec dziewczyna, uznała,ze tak wlasnie ma. Mysle,ze podobnie mogłaby napisac moja córka . Jasne,ze dziciom z rodzin patologicznych trudniej- ale co w tym zlego, ze rodzicie( startujacy tez od zera) postarali sie o dobry strat dzieci? Ze kladli nacisk na wyksztalcenie, byli zyczliwi, nie zabijali poczucia wartosci ( bo nie chodzi tu tylko o dobra materialne)? Takie dzieci maja wiecej wiary w siebie, wiecej pogody, wiec latwiej o dobrego partnera, lepsze uklady z tesciami, wielu przyjaciół i mozliwosci zawodowe, zapewniajace wiekszą wolność wyboru. Rozumiem, ze nie wszyscy mieli ten dobry start - i tego juz sie nie zmieni- ale warto życ tak, zeby go zapewnić swoim dzieciom, w kazdym razie sie starać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W sumie racja - dałaś się podpuścić jakiejś prymitywnej lasce i wyszła z ciebie żmijka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi Kochani. Nie mozna winic kogos za to ze urodzil sie w bogatej/szczesliwej rodzinie. Bo to nie tego kogos wina, ze my np chowalismy sie w patologii. Jesli chcemy tak dobrze zyc to dazmy do tego ale bez frustracji. Cieszmy sie kazdym malym sukcesem. Nie musimy miec tytulu profesora zeby udowodnic swiatu ze sie napracowalismy. Dla mnie sukcesem bylo skonczenie szkoly policealnej, bo jako samotnej matki nie bylo mnie stac na studia, byla praca, rachunki za zycie, rachunki za przedszkole, potem coraz wyzszy czynsz na wynajmowanym mieszkaniu, i wreszcie zrozumialam, ze nie studia sa wyznacznikiem mojej wartosci, ja i tak duzo osiagnelam. A teraz? Teraz nie mam tak cisnienia, moze pojde na studia rownoczesnie z synem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wypraszam sobie prymitywna laske:) Wyrazilam to co o Tobie mysle, bo mam do tego prawo. Twoja wypowiedz do mnie rowniez do niejadowitych nie nalezy. Juz taki jest swiat, bardziej podziwia sie i ceni ludzi, ktorzy doszli do czegos wychodzac z domu, gdzie mieli ojca alkoholika, codziennie zastanawiali sie czy dzis przyjdzie pijany, czy moze choc raz trzezwy i beda mieli chwile spokoju. Ktorzy nie mieli na chleb na studiach, ale motywacja pozwolila im zacisnac zeby i ukonczyc szkole, pracowac i sie dorobic. Takze Ty sama wiesz, ze mialas sporo z gorki. Piszac tutaj takie wyklady o sobie sama czujesz, ze musisz sie tlumaczyc, a kazda wypowiedz, ktora w jakis sposob uderza w Ciebie wezmiesz za zazdrosc. Albo, ze ktos chcial miec satysfakcje. Skoro Ci sie wiedzie niech Ci sie wiedzie i daj spokoj z pisaniem, ze mozesz chodzic w wielkich "logach", a wolisz ciuchy no name. Podziekuj rodzicom, ze mogli Ci pomoc, bo jest malo takich ludzi, ktorzy moga dziecku dac mieszkanie, dom, czy oplacac mieszkanie i zycie w duzym, studenckim miescie przez 5 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Pytanie nie było o to, jakie kto mial trudnosci , co osiagnal i kogo za co cenimy, ale kto ma zycie uslane rózami, wiec nie wiem, o co chodzi. Dziewczyna pisze o tym, ze takie zycie ma, rozwija temat , dlaczego- i tyle. Cieszy sie, to normalne, ma sie martwić albo tego wstydzic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie rozumiem jak można posiadać swoją rodzinę i tak bardzo nie potrafić odciąć pępowiny (mówię o autorce tych długich wpisów o wspaniałym życiu, o ile są prawdą) Przeważnie gdy ludzie mogą sobie na tyle co wy pozwolić to robią, decydują o własnym życiu, nawet jeśli tym życiem jest ugotowanie Takiego obiadu czy kupienie Takich ciuchów, "takich" jakich JA chcę, bo owszem takie rzeczy robi każda mama swojemu dziecku tak, ale do momentu kiedy ono nie podejmie pracy lub nie wyprowadzi się z domu. To jest dorosłość, decydowanie o sobie, w każdej kwestii nawet w tak błahej, pozwalanie na takie rzeczy teściowej uważam, za delikatnie mówiąc dziwne.. Fajnie, że Tobie to odpowiada, bo tylko Tobie powinno, ja współczuje, bo dla mnie to straszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś A dla mnie wielkim szczesciem jest to, ze mam wspanialy bliski kontakt z rodziną, maz tak samo, lubimy tez nawzajem swoich tesciów i rodziny. Kazde z nas zyje samodzielnie, ale cieszy sie z sukcesów innych członkow rodziny, wspiera i pomaga , jesli jest potrzeba. Przez to my i nasze dzieci czujemy sie mocniejsi i szczęsliwsi. Lubie ludzi, tym bardziej tych, ktorzy mi sa bliscy. Nigdy za duzo miłosci i przyjaźni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przetnij tą pępowinę lepiej, bogata prostaczko albo przestań pisać bajki o swoim wyimaginowanym życiu.... dawno się tak nie uśmiałam ha ha ha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Skoro lepiej Ci się robi obrażając mnie, to na zdrowie. Miło, że masz jakąś przyjemność w ten szary, zimny dzień za moją przyczyną. Jeśli twierdzisz, że mam kompleksy, to też tyle Twojego. Miło się robi na sercu, że może ktoś, komu się powodzi, może ma jednak jakieś wewnętrzne bolączki? Świetnie, to takie polskie. A co do tego słowa (logo), które nawet według Ciebie być może (nie jesteś pewna a się wypowiadasz?) odmieniłam źle, to już napisałam, jak to wygląda i dałam link. Kliknęłaś? Zajrzyj i przeczytaj. To raptem kilka zdań. Nie popełniłam błędu, więc nie dam sobie wmówić, że jest inaczej. Szczególnie jeśli ktoś krytykuje mnie w złośliwy sposób i byle tylko dopiec. Dla mnie zdecydowanie większym autorytetem językowym jest prof. Miodek niż nieznajoma osoba z forum internetowego, która na siłę próbuje mi udowodnić, jaka jestem beznadziejna a sama pojęcia nie ma o języku. Na szczęście ja jestem pewna swego i nie dam sobie wmówić głupot, że czarne jest białe. Ślepy o kolorach uczył mnie nie będzie. Zrobiłam komuś jakąś krzywdę? Nie. Komuś coś ukradłam? Nie. Więc skąd ten jad w stosunku do mojej osoby? Czym zawiniłam oprócz tego, że mi lepiej, bo miałam pomoc rodziców i sama włożyłam również bardzo dużo pracy w kreowanie swojego sukcesu w różnych dziedzinach? Dlaczego tak innych boli to, że rodzice wiele mi dali i materialnie, i uczuciowo? Nie rozumiem tego. Nie będę jednak przepraszać całego świata za to, że mi jest lepiej. Nie moja wina, że innym gorzej. Ja nikomu kłód pod nogi nie podrzucam. Wręcz przeciwnie. Nie raz starałam się podać komuś pomocną dłoń, by go pociągnąć w górę. Czasem zostało to docenione, a czasem chciałam podać palec a urwano mi rękę. Bywa. Nie raz ktoś, kto nawet mnie nie zna, wylał na mnie wiadro pomyj czy obrzucił epitetami wprost z rynsztoka, więc mam już twardy tyłek. Na szczęście wiem, co kieruje takimi ludźmi, więc mnie to nie dołuje. Miłej nocy mimo wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta szczęśliwa
gość dziś To nie ja Cię nazwałam prymitywną laską, wiec to nie do mnie te słowa. Nie mam zamiaru nikogo tu obrażać, ale i nie mam zamiaru udawać, że jest ok, jeśli ktoś obraża mnie (lub moją rodzinę). Widocznie nie tylko ja Ci odpowiadam na posty. Nie jestem chyba jedyną osobą, która uważa, że nie należy przepraszać za to, że żyje nam się lepiej niż innym. Masz prawo wyrazić swoje zdanie. A ja mam prawo wyrazić swoje. Uznałam, że temat mnie dotyczy, więc się wypowiedziałam. Komu nie pasuje, nie musi czytać, jeśli moje wypowiedzi są za długie, nudne czy zbyt nieprawdopodobne. Nikt nikogo do niczego nie zmusza. Wiesz, spotkałam się z taką ilością zazdrości i złośliwości w realu, że może jestem nieco przewrażliwiona. Wiem, jacy ludzie potrafią być i wiem, że potrafią szkodzić innym, aby Ci nie mieli lepiej, mimo że sami nic z tego nie mają. Muszą więc w tym szukać jakiejś satysfakcji, bo co innego? Mam świadomość, że jest mi łatwiej i że moje środowisko z dzieciństwa ukształtowało szczęście, które mnie otacza. Nie pozwolę jednak, aby umniejszano mi to, co ja osiągnęłam swoją późniejszą pracą. Podziwiam ludzi, którzy potrafią wyjść na ludzi mimo fatalnych warunków i życzę im zawsze jak najlepiej. Mam przyjaciół, którym jest ciężko w życiu i jeśli potrafię, staram się im pomóc. Jak już pisałam, moi rodzice też pochodzą z biednych domów i wiem, jak musieli ciężko pracować, żeby osiągnąć życiowy sukces. Nie urodziłam się w willi oligarchy i pierwsze lata mojego życia nie były takie jak późniejsze. Wiem, jak się oszczędza, liczy budżet i rezygnuje z wielu przyjemności. Może dlatego na co dzień nie obnoszę się z tym, że mam to czy tamto. A swoim rodzicom nie raz dziękowałam. Za to, że miałam wspaniałe dzieciństwo, że czułam się zawsze kochana i również za to, że do tej pory chętnie pomagają mi, aby nic mi nigdy nie brakowało. Oni wiedzą, że jestem im wdzięczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ta szczęśliwa dziś Sorry, ale muszę to powiedzieć. Już trochę zaczynasz przynudzać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 22:33 11:03 która mi odpisała rano . Bardzo dziękuję . Jesteś wspaniała osobą . I właśnie tacy ludzie powinni mieć zycie usłane różami. Pozdrawiam !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta szczęśliwa
gość dziś Po pierwsze, dla wyjaśnienia nieporozumienia, to nie ja Ci odpisałam o 22:33, tylko ktoś inny, więc mnie nie obrażaj i nie wyzywaj. Ktoś ma podobne podejście jak w mojej rodzinie i może dlatego uznałaś, że to ja (czyli ta od długich wpisów). U mnie też wspieramy się wzajemnie i nie ma to żadnego związku z nieprzeciętą pępowiną. Mamy z mężem własne mieszkania, konkretne zawody, w których pracujemy, prace i obowiązki. Sami zajmujemy się synkiem, choć babcie są chętne by z nim zostać od czasu do czasu. Korzystamy z tego może raz na miesiąc na 2-3 godziny, więc chyba to nie jest wykorzystywanie. Zapewniam Cię, że nikt mi nie narzuca też, co mam zjeść na obiad. To, że teściowa podrzuca mi obiad nawet kilka dni z rzędu, nie oznacza, że robi coś, co tylko ona chce zjeść a ja nie. Zawsze pyta, czy chcemy, bo i tak gotuje, więc dla niej żadna różnica, czy ugotuje zupę dla 2 czy 4 osób. Synka nie liczę, bo je tyle, co kot napłakał. Poza tym przez te kilka lat małżeństwa zdołała się zorientować, jakie są moje upodobania kulinarne i część potraw zmodyfikowała tak, by bardziej mi odpowiadały. Wyszło to na zdrowie całej rodzinie, bo z tradycyjnej, ciężkiej kuchni przeszła na bardziej lekką i przyjazną dla organizmu człowieka. A jak mam ochotę sama poeksperymentować w kuchni, to przecież mi nie wciska swoich dań na siłę. Jak mamy z mężem ochotę a jakąś moją specjalność, to gotuję sama w domu. A teściów zapraszam wtedy nieraz do siebie na obiad. Mnie też wszystko jedno czy zetnę 2 pomidory więcej na sałatkę, czy nie. I co? Jak teściowa skorzysta, to znaczy, że ma pępowinę do mnie przyłączoną? Bez jaj. Podobnie z ubraniami. Tu raczej mi moja mama kupuje. Teściowa tylko z możliwością zwrotu, bo nie zawsze nam się gusta w 100% zgadzają i nie ma problemu, jeśli coś mi nie podpasuje. Nie muszę w tym chodzić, żeby jej nie było przykro. Zawsze mówię szczerze, jak jest i nie raz prezent był oddany lub wymieniony. Nikt nie miał do nikogo o to pretensji. Z mamą zawsze, aż do mojego wyjazdu z miasta, chodziłyśmy razem na zakupy. Do tej pory jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami i po prostu znamy swoje upodobania na wylot i dodatkowo nosimy ten sam rozmiar. Rzadko zdarza się, że coś mi nie pasuje (wtedy ona sobie zostawia) a wymienianie się ciuchami to dla nas norma. Poza tym chodzę też sama na zakupy i potrafię kupić sobie bez mamy kurtkę, buty czy spódnicę. Nie noszę żadnych ubrań, których JA sama bym sobie nie kupiła, więc spokojna Twoja głowa. Jeszcze wracając do tej mojej teściowej, to owszem, miała na początku naszego małżeństwa pewne zapędy, by czasem coś nam zbyt silnie "doradzać", ale nie należę do osób, które dają sobie w kaszkę dmuchać i sobą rządzić. Pogadałyśmy kilka razy, mąż też odbył kilka rozmów z nią i w końcu zrozumiała, że jesteśmy już dorośli i nie może nam nic narzucać, choć z jej doświadczenia życiowego i szczerych rad chętnie skorzystamy. Ułożenie sobie z nią dobrych stosunków zajęło mi ok. roku. Zawsze byłam dla niej bardzo miła i zawsze ją szanowałam, bo wychowała mojego męża na wspaniałego człowieka, ale też stanowczo stawiałam pewne granice, których nie pozwalałam przekraczać. Jej też zależało na tym, by się dotrzeć, bo bez tego tylko moje starania nic by nie dały. Na szczęście moja teściowa to mądra kobieta. Podobnie mam ze swoimi rodzicami. Oni też nie ingerują w moje życie bardziej niż bym sobie tego życzyła. Może dla Ciebie to dziwne, ale naprawdę da się pogodzić samodzielność i współpracę oraz wzajemną pomoc w rodzinie. Nie musisz mi współczuć, bo jest mi dobrze. Cieszę się, że mogę sobie pozwolić na wiele. Cieszę się, że żyję w takim a nie innym środowisku. Cieszę się, że stanowimy z mężem i synkiem szczęśliwą rodzinę. Cieszę się też, że mam pomoc od reszty rodziny. Nie wiem, czego tu mi można współczuć. A to, czy mi wierzysz, czy uważasz to za bajki na dobranoc, to już Twoja sprawa. Przecie Ci nie prześlę wyciągu bankowego ani zdjęcia mieszkania, by Ci udowodnić, że nie bujam w obłokach. I bardzo Cię proszę, przestań mnie wyzywać. Nie moja wina, że mamy inne poglądy i inne rzeczy uważamy za dobre i normalne dla nas i naszych bliskich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćaga
Przeczytałam tu parę postów i prawie zimny pot mnie oblał. Pierwszy wpis- autorki wątku- dla mnie brzmi, jak prowokacja. Dosłownie. Ale potem pojawiają sie następne o wymowie typu " też znam taką krowę, która ma dobrze, a ja bym chciała, żeby w końcu życie jej dokopało". Dziewczyny, brak mi słów! Czytając to, co piszecie, można zacząć bać się ludzi. I nie, nie jestem taką "roszczeniową krową", od zawsze w moim życiu obecne są różne problemy, wcale nie banalne, a jednak staram sie docenić to, co mam i przenigdy nie życzyłabym zamożnym znajomym kłopotów z zawiści. A wcale nie uważam się za jakichś ideał, mam sporo wad. Pomyślcie nad sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta szczęśliwa
gość wczoraj Jeśli Cię nudzi, to nie czytaj więcej tego, co piszę. Wiem, że mam skłonności do zbyt rozbudowanych wypowiedzi i nie każdemu muszą one odpowiadać. Cóż, nie każdy musi lubić mnie i moją pisaninę. Jako wolny człowiek możesz przeskoczyć moje wypowiedzi i przejść do kolejnych. Nie obrażę się. Ale i ja mam prawo pisać po swojemu. Również jestem wolnym człowiekiem i interesuje mnie, co inni mi odpisują, bo lubię poznawać, jacy są ludzie. Jesteśmy wszyscy tak różni, że to jest aż fascynujące. Skoro niektórzy odpisują (mniejsza z tym, czy pozytywnie, czy negatywnie), to ja piszę. Widzę, że kilka osób zrozumiało moje intencje i nie widzi nic nieprawidłowego w tym , jak mi się powodzi. Kilka innych postanowiło mi dopiec i wytknąć to czy tamto. Nawet spotkałam się ze współczuciem wobec mojego szczęścia. Dla mnie to jest ciekawe. A że mam jeszcze kilka miesięcy wolnego, to sobie czytam i piszę, bo mogę, mam czas i ochotę. W tym też jest coś złego? Nie sądzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy jestes przez to biedniejsza, ze jej uklada sie lepiej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś czy jestes przez to biedniejsza, ze jej uklada sie lepiej? xxxxx I tu jest sedno poblemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biednyaleszczesliwy
czesto jet to kwestia przedstawienia zycia w postaci, albo szklanka jest do polowy pelna, albo jest do polowy pusta, a i tak tyle samo w niej herbaty :)) kazdy ma jakies klopoty i problemy na swoja miarę, bogaty obraca milonami i musi uwazac zeby nie wdepnac na minę - ale on jak wdepnie to rozj***e pół swiata, a bidulek tez musi omijac male miny chociaz jak wdepnie to rowali mu paluszek, moze my biedni mamy lepiej niz bogaci, mniejszy steres

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wcale nie powiedziałabym, że biedni mają mniejszy stres. Bo jeśli brakuje Ci na mieszkanie, czy jedzenie, to trudno żeby cieszyć się życiem. Oczywiście bogatym nie zazdroszczę i źle nie życzę, jak niektóre tu osoby...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na prawdę zazdrościsz jej spolegliwego męża -pantoflarza, autorko tematu? Czy miałabś choć krztę szacunku dla takiej męskiej wycieraczki? BTW. Eskapada do Norwegii, to żadne tam wielkie ekscesy. Ja sama, zarabiając tylko nieco powżej średniej dla Kraju,w którm mieszkam, zrealizowałam już marzenia o podróżach do m.in. Agrentyn (Patagonii), RPA i Nowej Zelandii. Za własne pieniądze, a nie jakiegoś tam wuja - krezusa, który zdziera dziesięciny z ciemnego ludu. Tutaj taka podróż to coroczna przjemność dla czteroosobowej rodziny z klasy średniej. Plus 2 wypady w obrębie Europy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fajnie piszecie. Ja tylko chcialam wtracic, ze jak osra ptak, to przynosi szczescie. Wiec go girls!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydaje mi się ze mam życie usłane różami. Zajeło mi to 15 lat. Mam 34 lata i zonę 30 latke . Mamy dom na prowincji 4 mieszkania w dużym mieście pieciocyfrowy dochód. Cieszymy się wolnością dużo czytamy podrożujemy. Nasze dziecko jest szczesliwe.Nie chodzimy do pracy mimo ze skonczylismy studia studia. Jestem z zona niezalezny finansowo. W tamtym roku 4 miesiace spedzilismy w Kanadzie. Pasjami jezdzimy na koncerty slucham muzyki. Zawsze chciałem tak zyc jak zyje. Dziekuje mojej kobiecie ze we mnie wierzyla rodzicom ktorzy dali mi wiatr w zagle i nigdy niczego nie zabraniali. Od rodzicow dostalem kawlerke 15 lat temu na pol z siostra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu wyżej, sam mówisz, że zjajęło Ci to ileś tam lat, nikt Ci nie dał na tacy. A tutaj dziewczyny aż skręca, bo tamta dostał wszystko darmo i one by też tak chciały. Głupie torby nie pomyślą, że z czegoś takiego wychodzą całkiem konkretne choroby (żółć się ulewa).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i co z tego, że ktoś coś dostał od rodziców, dziadków, cioci z Ameryki czy kogokolwiek? Przecież nie wyjął z mojego portfela. Mi nie ubyło, więc nie wiem, czemu miałoby mi to przeszkadzać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a są tacy co im przeskzadza, zamaist sie k. zabrać z a robote to przeżywają i wyglądają manny z nieba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wniosek z tego topiku: usłane rozami zycie ma sasiad tego, któremu zdechła krowa. Podstawa szczescia: nikt nie moze miec lepiej niz ja :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lucyfer w piekle przeprowadza inspekcje. Podchodzi do pierwszego kotła, którego pilnuje aż 10 diabłów i pyta: -dlaczego aż 10 diabłów pilnuje tego kotła? -bo w tym kotle gotują się Amerykanie, oni są ambitni i każdy co chwilę usiłuje wyskoczyć Lucyfer idzie dalej i zauważa kocioł, a przy nim 5 diabłów. Podchodzi i pyta: -czy tu tylko 5 diabłów wystarczy? -tak, w kotle gotują się Anglicy, są ambitni, ale przy tym trochę flegmatyczni więc 5 wystarczy Następnie lucyfer podchodzi do kotła przy którym stoi jeden diabeł i zadaje mu pytanie: -czy Ty tu sam wystarczysz, aby przypilnować kotła? -tak bo w kotle gotują się Niemcy, to zdyscyplinowany naród, więc jeden diabeł wystarczy Lucyfer idąc dalej zauważa kocioł, którego nikt nie pilnuje. Chodzi i szuka jakiegoś diabła, który by mu wyjaśnił zaistniałą sytuację, aż w końcu znajduje gdzieś odpoczywającego diabła, więc podchodzi i pyta: -dlaczego nikt nie pilnuje tego kotła? -bo w nim znajdują się Polacy -Czy Ci ludzie nie chcą wydostać się z tego kotła? -ależ chcą, tylko jak już jeden próbuje się wydostać i wspina się na ściankę, to reszta go łapie i ściąga z powrotem na dół

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Istniej wiele wersji "etnicznych" tego dowcipu powyżej ... A co do meritum -temat zaczął troll. Bardzo ciekawe były wpisy pani 22.33 tej co się wybiła . A "pani perfekcyjna" :D chyba kolejny troll albo coś gorszego .Była tu lat temu parę dziewczyna równie perfekcyjna, odnoszaca same sukcesy i "wyjątkowa" . Jeszcze nastolatka, która wszystkim udzielała porad i dawała sążniste wypociny na każdy temat . Potem ktoś poniuchał , poszukał na innych forach i wyszło że panna była z dysfunkcyjnej rodziny. Brała narko, leczyła się psychiatrycznie .Ten cały świat jaki tu barwnie opisywała to były projekcje jej wyobrażni .Do tego miała zaburzenie które powodowała że wierzyła w co pisała .Jednocześnie nie znosiła krytyki, pisała apodyktycznie a swoją całkiem niezłą jak na amatora acz powierzchowną i wyrywkową znajomość psychiatrii wykorzystywała do "miażdżenia" oponentów . To tak na ostudzenie wiary w kafeteryjny świat .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie sledzę na tyle kafeterii, zeby rozpoznawac kto kiedy co pisac, ale bez przesady, sa ludzie, ktorym sie udaje, a w kazdym razie sa zadowoleni ze swojego zycia. Ale w Polsce nie wypada. Ja tam nawet na tym forum nie probuję napisac o zadnym sukcesie moim czy mojej rodziny, bo: 1/nie uwierzą, 2/zagryzą. Starasznie to głupie. Uwazam, ze czytajac o czyichs sukcesach mozna sie dowiedzic, co na nie wpłyneło, moze cos z tego wynieśc, czegos sie nauczyć. Ale nie - lepiej góry wszystko przekreslic , uznac za lipę, a najlepiej zrzędzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tacy są ludzie. Wszystkiego zazdroszczą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×