Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mysha

jak zapomnieć o nim?

Polecane posty

Gość Wpadłam tu przypadkiem
Jestem kobietą po 40. I to prawda... że można kochać kilka razy w zyciu. Byłam szczęśliwa w małżeństwie, do czasu, gdy okazało się, że mąż mnie zdradził. Myślałam, że to koniec życia. Rozwód, rozpacz. Później był ktoś cudony, ale (o życie!) żonaty. Nie rozwaliłam mu związku, odeszłam, chociaż długo cierpiałam. Od 2 lat jestem ponownie mężatką i nie mogę wyjść ze zdumienia, że można tak kochać i być kochana. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eeee1- taka tęsknota jest straszna na początku- wspólczuję Ci! Musisz jednak wiedzieć czego chcesz! Jeśli chcesz z NIM kontaktu, to w tej chwili masz pretekst aby do NIEGO wysłać wiadomość i.....powinnaś zrobić to wczoraj!!!! Oceń sama sytuację ,bo w tej chwili już wiesz czego możesz się po NIM spodziewać.......A może chcesz tylko żeby BYŁ....... No cóż serce jest takie jakie jest i TEGO NIE ZMIENIMY!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szklana
tzn. teraz już to jestem w staie wyobrazic sobie jak jemu 'zależało' ;/ no zobaczymy jak to będzie, pewno ciężko, ale napewno w koncu jakis efekt musi byc! bo nie wierze, że on (bo napewno) będzie potrafił ułożyc swoje zycie a ja nie. skoro nie wyszlo nam razem widocznie nie ta polowka? nie wiem ej wiem coraz mniej....ide na 6h angielskiego ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dairy queen
chcialam tylko powiedziec ze post od "wpadlam tu przypadkiem" dal mi do myslenia..i dal troche nadziei..ja mam 29 wiec jeszcze wszytko przede mna..szkoda tylko ze nie z nim..Choc moze z kim innym, bardziej wartosciowym!!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilii
Ja nie chce kogos inego, bardzije wartościowego. chce tylko Jego , Szklana musisz odpocząc, będzie łatwiej i mam nadzieje że Twój "ksiąze" wkońcu się obudzi i zaskoczy Cie wkońcu ...miło :)Dzisiaj śnił mi sie mój książe i powiedział, że jetsem jego byłą love i że to juz za późno....;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dairy, tak jest... :) Wszystko przed Tobą, zobaczysz :) Zrobiłam dziś rachunek \"miłości na wieczność\"...(nie wliczam tych chwilowych...krótkich) - pierwsza wielka, największa, jedyna - jak wtedy myslałam...- kumpel mojego brata. Zobaczyłam go jak miałam 8 lat...Zakochałam się, choc nie umiałam tego nazwać jak miałam 10. Jak miałam 15 zniknął...a ja pamiętałam i kochałam. A wszystko wypaliło się jak miałam 19 lat. Nigdy mnie nie nawet pocałował, nigdy nie było nic więcej niż przytulenie,a jednak... Widywałam go codziennie, wreszcie zaczął przychodzić do mnie a nie do brata, spędzaliśmy mnóstwo czasu ze sobą a kiedy zrozumiałam, ze to milość ta pierwsza i taka na wieczność on zniknął z mojego życia... - pierwszy prawdziwy facet - 5 lat toksycznego związku i chociaż psychicznie mnie zniszczył - kochałam jak diabli..Wspólne plany, marzenia - dom, dzieci itd....aż wreszcie zobaczyłam, że sa inni faceci, dla których nie jestem niczym...odeszłam po to by wrócić do niego po poł roku, wytrzymałam kolejne pół...O tym, że mnie zostawia dowiedziałam się gdy umarł mi ktoś cholernie bliski i zawalił mi się świat... -pierwszy facet - przyjaciel... Kochałam, zagryzałam wargi bo to był przyjaciel, nietykalny. Wiedział o mnie bardzo dużo, był prawdziwym przyjacielem. Kiedy zwinęła mi go nasza przyjaciółka - zerwałam z nią kontakt na kilka lat...mimo, ze znałam ją dłużej niż jego... Marzyłam o nim i kiedyś nawalona nawet mu o tym powiedziałam...hehe - ten, który stał się powodem tego topiku przewrócił moj świat. Był dla mnie całym światem, podeptałam dla niego niemal wszystko w co wierzyłam, co kochałam. Miał być związek, swietlana przyszłość. Kochałam jak dzika...nieprzytomna. Był dla mnie światłem, powietrzem, wodą , dla niego pędziłam na drugi koniec Europy żeby spędzić z nim choć dobę, podeptałam swoją reputację, dumę, zasady. Skrzywdziłam bliskich... A potem gdy zostałam sama nie chciałam żyć, wpadłam w depresję, cierpniałam, skończyło się na terapii... Kiedy odszedł miałam 28 lat, nie miałam przyjaciół - bo wszystkich poodsuwałam (byli przeciwni temu związkowi...), moja rodzina była przy mnie ale też ostro ich potraktowałam więc trzeba było budować więzi na nowo. Luzdie, którzy wiedzieli o sprawie mieli ze mnie ubaw... szydzili z tego co zrobiłam, potępiali mnie... byłam sama... Zero szans na związek, zero szans na cokolwiek... I nagle pojawił się mój mąż, wszystko spadło na mnie jak grom z jasnego nieba.Wyszłam za mąż mając prawie 30 lat ;) Jestem szczęśliwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dairy queen
lilli, wierz mi, ja tez nich che, ja tez chce tylko jego, ale co mi z tego chcenia..nie mam juz fazy rozpaczy i zastanawiania sie dlaczego, zostala mi tylko rezygancja.nie zmusze nikogo do milosci, ale wiem ze i Ty i ja i kazda z nas zasuguje na uczucie i nie powinna o nie blagac. nie powinna, choc to robi, tak juz jest, zapomniec musisz w soim czasie. ja tez czekalam, i moze jeszcze troche czekam, ale teraz juz wiem ze swiat sie nie konczy na jednym facecie. ze moze byc kto inny...teraz jest wciaz on, ale moze kiedys..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dairy queen
dzieki Mysha, jestes debesciara!! :) u mnie troche ciezej, bo ja nie kochalam wczesniej zadnego faceta..wiem, to zabrzmi dziwnie, 29 lat i nie kochala..nie mowie ze nie bylam z zadnym, tylko nie kochalam..moze w mlodszym wieku latwie znosi sie takie sytuacje :) ten byl pierwszy i mial byc na zawsze..moze to kara za to, ze wczesniej nie umialam kochac..moze po nosie musialam dostac, kto wie..coz, bedzie co ma byc..jeszcze nie jestem taka wiekowa :)wszystko sie moze zdarzyc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szklana
hehe Niunia a sny spełniają się na odwrót ;) będzie dobrze zobaczysz. Ja teraz to już chyba chcę ino świętego spokoju...A jak Ty się czujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilii
Uwierz,że ja tez chce spokoju, chyba przyszedł dla nas obu czas na odpoczynek, chyba z tej bezsilności przestało mi zależeć. Jestem juz zmęczona psychicznie i chce wyzdrowieć ..a Ty tez odpocznij, nic mu nie będzie jak zobacczy jak to jest zostać samemu i nie wierze w to, że sobie poradzi, po prostu miał z Toba za dobrze i ne umiał tego uszanować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szklana
właśnie jak to brzmi źle, że przestało mi zależeć na 'miłości' ale serio przestało mnie bawić to, że on potrafi budować w moim umyśle same paradoksy. zmęczyło mnie to strasznie i zwyczajnie czas na the and :( ciężko ale mądrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilii
Tak przykro kochanie wiem, że człowiek staje się tak zmęczony, że dochodzi sam do wniosku, że to juz koniec, może właśnie wtedy zaczyna patrzec na siebie i myślec ile zrobił sobie krzywdy tym wszystkim i tylko po to zeby siebie nie znienawidzic i nie chce szukac w tym plusów i myślec że kiedys znajde dobre strony tego co się stało..to jest moja porażka upadek ..ale znów trzeba wstać bo czas nie będzie czekał on ma nas gdzięś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szklana
dokładnie, idealnie to ujęłaś. Boli ino mnie to, że On nawet nie zauważy mojej nieobecności ;/ pędzę na wykłady będę po 15...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość STARAIGŁUPIA
Musze sie wygadac musze!Jestem po rozwodzie i bardzo chciałam byc kochana.Poznałam goscia,który był w trakcie rozwodu,bo zona go zdradzała.Zakochałam sie,on co prawda nie obiecywał mi niczego.Był,po prostu był.Wiedziałam,ze moge z nim pogadac,przytulic sie.Czułam sie pieknie ale ostatnio (nie powiem jak)dał mi do zrozumienia ,ze wraca do zony,ale zrobił to w taki sposób,ze poczułam się jak idiotka do kwadratu.Tesknie za nia bardzo,chociaz wiem,ze to on jest idiota.Co mam zrobić aby zupełnie wymazac go z mojego serca.Zranił mnie ja to wiem,ale nie potrafie myslec o nim zle mimo,że zrobił ze mnie kretynkę.Pewnie maja teraz ubaw z żona,która i tak przyprawia mu rogi.Marze tylko aby zdradzała go z kazdym jego kolegą.Tak własnie tego mu życze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc.napisalam do was w zeszla sobote o swoim roblemie a tu nic.zero zainteresowania.a ja juz nie wiem co mam ze soba zrobic.nie daje rady.on byl najlepsza rzecza jak mnie spotkala w zyciu.nie potrafie bez niego zyc i nie chce.mysle tylko o nim.prosze powiedzcie mi jak go odzyskac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
martynka- nikogo nie można zmusić do miłości ani o nią \"żebrać\"!!!! Miłość otrzymuje się za to, że jesteśmy i muszą chcieć tego dwie osoby! Ty w pojedynkę niczego nie zrobisz......jedynie możesz się tylko poniżyć a i tak nic nie zyskasz. Miłość ODNAJDZIE CIĘ SAMA- prędzej, czy póżniej i to nie koniecznie musi być ON! Zrobił Ci to raz , zrobi i więcj- czy tego chcesz?. ZAPOMNIJ o NIM..... i NIE CZEKAJ NA NIEGO!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilii
Nie zapomnisz o nim,i czas nie zaleczy ran on je tylko zagoi a zaboli jak wróci On przy każdej możliwej okazji. Jeśli widzisz jakies szanse między Wami to zrób tyle ile możesz , jęsli się nie uda wtedy daj spokój. Szklana napisz jak tam u Ciebie sprawy, kontaktujecie się ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lili- i co to da jej NIBY?.......tylko PONIŻENIE....... W miłości muszą być szczęśliwe dwie strony i muuszą \"dawać\" po równo i \"brać\" tak samo! Twoja \" rada\" przedłuży tylko jej cierpienie a chyba już w tej chwili dziewczyna bardzo cierpi.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dairy queen
mysle ze kazdy musi dostac swoja "porcje" ponizenia zanim zrozumie, ze tak dluzej nie mozna..nie da sie nikomu nic wytlumaczyc, skoro on sam tego nie chce..ja tez czekalam, robilam wszystko co sie dalo, tlumaczylam go na rozne sposoby, i myslalam ze musze zrobic wszytko, absolutnie wszytko zeby bylo dobrze..a co on zrobil....praktycznie nic..skoro on nic nie zrobil to najwyrazniej nie chce. a my nie powinnysmy wiecej blagac i prosic..ale ta swiadmosc przychodzi z czasem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szklana
Właśnie Liliii spędzimy dziś razem wieczór. I to będzie raczej ostatni... ;( Dam radę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja43
Miłosć to radość a nie smutek iłzy.Nie mozna zmusic do miłosci.Wiem cos o tym.Rozstanie to straszny ból i chciałoby się zrobic wszystko,aby zatrzymac kochanego mezczyzne przy sobie,ale nie da się.Mam trochę lat ale moje rozstanie boli mnie okropnie.Nawet nie powiedział mi ze odchodzi tylko przysłał smsa z wiadomoscią,ze za pózno na nasza miłosc!Pozbieram się zapewne,ale uraz zostanie.Wiecie co najgorsze to to,ze nie spotkał się i nie powiedział mi,ze nie widzi mnie w jego zyciu tylko najpierw przysyłał wiersze abym sie domysliła potem napisał filozoficznie o póznosci .Poczułam się nie jak kretynka ale idiotka do kwadratu.Popapraniec i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
Dziewczyny, pomóżcie. On nie pisze, a ja słabnę... Tęsknię i myślę o nim, nie potrafię się skupić na życiu. Miałam wczoraj kryzys. Nie ma obawy, sama nic nie napiszę, ale jest mi źle. Przemócie do mojego rozsądku!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi1976
....ja43 jak ja cie doskonale rozumiem, jakie to jest okropne uczucie, chyba własnie to najbardziej boli.....chciałabym tylko normalnego potraktowania , tylko normalnej rozmowy....słuchaj jest tak i tak .....ja naprawde bym zrozumiala bo przede wszystkim byłam jego przyjacielem.... a tak został mi "niesmak" to bardzo delikatnie powiedziane, czuje się jak śmieć, nic nie warty wykorzystany maksymalnie śmieć wywalony, podeptany ....Jeszcze póxniej te jego klamstwa żeby sie przypodobać zonie, wykorzystał swoje uczynki ,przekrecił tak ze wyszło na odwrót i ja zostałam jak idiotka, teraz jego zona mysli ze latam za nim jak stuknieta, a to nieprawda , moja duma by mi na to nie .pozwolila. Nawet to mi zabrał, resztki dumy że cierpie w milczeniu nie błagajac go o nic, nie dokuczajac im w żaden sposób. A przeciez mogłam, mogłam robic bardzo wstretne rzeczy , mogłam pokazać co do mnie pisał, co dostawała, co mówił ale zachowalam wszystko dla siebie żeby go nie zdradzić bo był moim przyjacielem. Jak teraz na to patrzę mysle ze bardziej boli mnie nie utrata ukochanego ale utrata a najgorsze że zdrada przyjaciela, bo co jak co ale przyjaźń to sobie przysięgaliśmy , zaufałam mu jak nikomu innemu, a teraz czuje się z tym potwornie, tak to boli najbardziej ....zawiodłam się na przyjacielu i jescze żałuje jednej rzeczy ...tego że nie mam mozliwosci wygarniecia mu tego prosto w twarz, spojrzeć mu w oczy i powiedzieć co czuję, co mi zrobił i co teraz o nim myślę. Jestem pewna ze gdybym mogła to zrobic oczysciłoby to mnie. Ale nie mogę, nie wolno mi sie z nim kontaktować (obiecałam mężowi) a i pewnie próba kontaktu od razu zostałaby przedstawiona i potraktowana jako chęć wyrwania go , nie wiem uwiedzenia albo czegoś w tym stylu , a nie mogę tracić już więcej swojej dumy, chociaz czy cokolwiek pozostało......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi1976
spring chicken kochana sama mam doła od kilku dni ale pocieszam cie jak mogę, dasz radę, ja postanowiłam dzisiaj że muszę żyć , że chcę żyć...że zapomnę bo przecież tak wielu sie udało. Nam tez się w koncu uda , ja tez tęsknię, mieszkam na przeciwko niego, zachowuje sie jak idiotka, sprawdzam co chwilę czy juz wrócił do domu, a wieczorami patrzę czy juz spi, czy ma właczoną tylko lampkę czy też juz spi z zoną i wiadomo co...dostaje obłedu..wiedzialam że jak wrócew do domu to wszystko wróci, zapominam juz cztery miesiące i wciąż czuję sie jak pierwszego dnia. Płacz jak musisz ale nie pisz błagam, uwierz ze bedzie jeszcze dobrze, że jeszcze kiedyś sie usmiechniemy szczerze do cholery....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi1976
...i pamietaj ze nie jesteś sama , zawsze tu mozesz zajrzeć jak jest źle , tu dzięki Bogu nikt nas nie ocenia , tylko stara się zrozumieć. Jeszcze bedzie przepieknie , jeszcze bedzie normalnie....Jak nie pisze to jeszcze jeden dupek, to on jest nic nie wart a nie ty.... Mysha wyczytała gdzieś ze korzystałaś z pomocy psychologa , mozesz podać jakies szczegóły jak to wygląda i czy to jest anonimowe , mieszkam w miasteczku w którym wszyscy wszystko wiedzą, ale boje sie coraz bardziej ze sama z tego nie wyjdę.. spring chicken ale cie pocieszyłam, staram sie naprawdę chciałabym powiedziec cos optymistycznego, moze to ze dzisiaj wyszło słońce, nadchodzi wiosna i lato, że jeszcze nie wiemy co nas spotka dobrego i moze warto na to czekać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi1976
..MIAłO BYĆ MYSHA WYCZYTAłAM GDZIEś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bibi, ja 43 no i TY spring- dziewczyny trzeba ICH jednak traktować przedmiotowo, bo z tego wszystkiego tak wynika, że ONI nas tak traktują! spring- zostaw ( wiem, że to trudno !) tego swojego pley boy\'a nie wart jest Twoich uczuć dziewczyno....bawi się Tobą.....jeśli się nudzisz w małżeństwie....może Ty teraz się zabaw ( wiem okrutna jestem) Ale na BOGA dziewczyno on nie jest Ciebie wart--Ty MOżESZ KOCHAć a on SZUKA wrażeń! bibi-jeszcze parę miesięcy i będzie ok! Wiem , że to OK dla Ciebie w tej chwili jest niemożliwe ale....nie wiesz jak ja KOCHAłAM????... a teraz mogę powiedzieć, że jestem WOLNA ( choć fajnie było) ja43-masz to co ja ale przeżyjesz ( ups... chyba naśladuję MYSHę!!) tak jak bibi musisz przetrwać! I wiecie DZIEWCZYNY chyba COś sprowokowałam ZNóW w swoim życiu -- cały czas wiedziałam, że ..............zależy to ode mnie! Z tym, że naruszyłam swoją żelazną zasadę \" tam gdzie jem, tam się nie załatwiam..\" ale odzew był natychmiastowy........żle robię BO NIE WIEM CO MOżE Z TEGO WYNIKNąć---- przecież razem pracujemy!!!!! MOTYLI jeszcze nie ma ale WIEM, że wkroczyłam na \" niebezpieczną ścieżkę\" CHYBA ZWARIOWAłAM------ czy to ZEMSTA NA FACETACH? ( ale ten akurat na to nie zasługuje) Chyba zrobiłam \"krok\" za dużo!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wlasnie dodalam bylego na gg.. i chyba zrobilam to poraz ostatni.. ma opis, ze jest z jakas na kolacji.. i w ogole ah i oh, heh a miesiac temu jeszcze bylo ze on mnie kocha i wszystkie inne sa do dupy.. super..ide do klubu pewnie potem z nia tam przyjdzie, ale mam to w dupie, upije sie i nie recze dzisaj za siebie....... milego wieczoru..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bibi też mieszkam w małym mieście. Chodziłam do kobiety, która ponoć jest tu najlepszą specjalistką. Pierwsze dwie sesje przeryczałam bo musiałam jej o wszystkim opowiedzieć, wyciągnęła nawet to, że nie chciałam żyć... Zaczęła wypytywać mnie o rodzinę, dzieciństwo, kontakty z ludźmi itd. Wywlekała z mojego wnętrza rzeczy, o których nie chciałam opowiadać. Była miła, sympatyczna, ale nagle straciłam do niej zaufanie. Zaczęłam się wkurzać, bo np ja mówiłam jedno, a ona potem powtarzała :a więc uważasz, że....i potem przekręcała moje zdania, tak jakby chciała mi coś wmówić, jakieś pierdoły zaczęła mi wciskać. Za sesję płaciłam ponad 100. Baba chciała żebym przychodziła 2xtydzień na półtora godziny (czyli ponad 200 tygodniowo), terapia miała potrwać aż do skutku, ale pani uważała, ze to będzie pół roku albo rok, albo dwa...bo trzeba mnie dokładnie wyczyścić ze złych emocji... Jak policzyłam ile kasy mam jej zostawić to szlag mnie trafił. Stwierdziłam, że mam ją w dupie, że zawsze dawałam sobie radę to z tym sobie nie dam? Wolałam tą kasę puścić na wakacje, albo ciuchy, albo cokolwiek a nie płacić jakiejś babie, ze mnie wysłucha i jeszcze błędnie zacznie interpretować. Codziennie powtarzałam sobie, że jestem silna i żaden dupek nie będzie mi niszczył życia, że będę szczęśliwa - bez niego, ze jestem fajna i w ogóle the best.... a on na pewno nie będzie powodem mojego bankructwa :) Zadzwoniłam grzecznie, że nie chcę już więcej, a ta mi wyjechała z tekstem, ze muszę, że ona przeze mnie nie mogła pomóc komuś (bo ja zajęłam jej bezcenny czas i jeżeli ktoś sobie zrobił krzywdę to przeze mnie - nie ma to jak wywoływanie poczucia winy). Miałam wrazenie, że próbuje mną manipulować, zwłaszcza, ze poczucie winy to mój problem wyniesiony z dawnych lat...o czym wiedziała. Ja do niej, że po ludzku mnie na to nie stać, a ona że zawsze mogę wziąć kredyt, jak ja tak mogę...Ja, że jest mi się trudno otwierać, że nie chcę pewnych rzeczy na nowo przechodzić, przeżywać - ona że muszę. Ja że się uporałam z tym i nie chcę rozdrapywać rzeczy z dzieciństwa, ona że to ona decyduje i chce wiedzieć itd. Wkurwiłam się na maxa... I nagle okazało się, że faktycznie dam sobie radę. Odbudowałam więzi z przyjaciółmi (tymi najlepszymi) ale najbardziej pomogła mi moja mama. Spotkałam też fajnych ludzi w necie. To jak z żałobą. Najpierw jest smutek przygniatający do ziemi, żal, łzy i ból nie do zniesienia, niesamowita tęsknota... Szukanie choćby najmniejszego znaku od niego... Potem człowiek się obwinia..., że to się rozpadło przez mnie... Potem zaczyna się wkurzać na tą osobę, że była dupkiem, że odeszła itd.. Potem przychodzi mega-gniew A potem jest już lepiej i lepiej... Nie wolno tylko zrobić jednego - wrócić do związku, nawiązać kontakt... a ja to zrobiłam, wprawdzie wirtualnie ale zawsze. I wszystko wróciło, może nie tak silnie ale jednak.Oszukiwałam samą siebie. Dlatego tak na was \"krzyczę\" kiedy chcecie zapomnieć a mimo wszystko dzwonicie, piszecie do nich, odzywacie się oszukując same siebie :\"że to tylko tak dla sprawdzenia\" \"dla przełamania nudy\" \"ze względu na przyjacielskie uczucia\" \"troskę\" itd... Gówno prawda. Nie wolno się oszukiwać, sorry... po motylach dostaje się sraczki... trafne powiedzenie. I wreszcie otworzyły mi się oczy i zobaczyłam tchórza, dupka, którego kochałam. Porozmawiałam z jego ex żoną (bo zadzwoniła do mnie z kupą bluzgów), a potem z nim. Stchórzył... I znowu kilka tygodni zapominania, usuwanie wszystkich jego śladów w moim życiu, tym razem wszystkiego. Nie zostawiłam nic. Codziennie walczyłam z samą sobą i układałam życie na nowo. I stanęłam na nogi. Sama, ja, głupiutka dziewczynka... A potem było kilka miesięcy bycia singlem... Na początku ciężko było bo sądziłam, ze już nic w życiu mnie nie spotka, nigdy nie będzie już tak fajnie, nie będzie uczuć, adrenaliny, miłości, tęsknoty, żądzy itd. A potem jakoś się do tego przyzwyczaiłam i jak już zaczęło być fajnie to pojawił się mój mąż. ;) Czasami się śmieję, ze ja miałam być happy singlem, on też... Może nie wszyscy psychoterapeuci są tacy. Nie wiem. Ja ten mały epizod wspominam bardzo przykro. Jeżeli kiedykolwiek wyląduję u terapeuty jeszcze raz to na pewno nie tu i nie u tej kobiety, nawet jeżeli co niektórzy mówią, ze jest jednym z lepszych terapeutów w regionie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szklana
Liliii wróciłam... hmmm zbieram myśli, a co u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×