Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość WreszcieEgoistka

Kusi mnie seks z innym

Polecane posty

Gość WreszcieEgoistka

Nie będzie krótko - nie chcesz tracić czasu, nie czytaj chociaż może warto? Ze swoim partnerem jest już około 5 lat. Mamy problemy, jak każdy. Nie wiem czy są duże czy znośne. Jakiś czas temu on strasznie nadszarpnął mojego zaufania. Z dnia na dzień okazało się, że mamy długi. Załamałam się na chwilę żeby później pozbierać się i pomóc ogarnąć sytuację. Mimo wielu rozmów, tłumaczeń i próśb on dalej nie jest ze mną szczery w materii finansowej. Chociaż go kocham i bardzo chcę mu pomóc wyprowadzić nas z tego on mnie od siebie odtrąca - może to męska duma nie pozwala mu zrzucić na mnie tego wszystkiego i musi sam się tym zająć a może sytuacja jest tak tragiczna, że ja nie zdaję sobie z tego sprawy a on boi się przyznać. Dlaczego o tym piszę? Teraz jesteśmy na takim etapie, że nie ma seksu. Nie ma nic. Rutyna, nuda, monotonia, stres, presja, zmęczenie, praca. Ja wracam z pracy, on do niej wychodzi, nie widzimy się cały dzień a wieczorem myślimy o tym jak bardzo zmęczeni jesteśmy. I nawet kiedy zdarzają się chwile, w których zaczynam czuć to upragnione pożądanie i w mojej głowie kiełkuje plan działania ja odstresować jego i siebie, przypomina mi się, że przecież on nie jest ze mną szczery, że ciągle coś kombinuje i śmiesznym jest ale wcale nie chodzi mi o ewentualną zdradę z jego strony tylko zwykłe kłamstwa dnia codziennego powtarzane prosto w oczy. Nie wiem czy on mnie zdradził czy nie. Czasem wydaje mi się że na pewno a czasem, że w życiu by się na to nie pokusił i jestem rozdarta bo kocham go mimo tego, że mam teraz straszny bałagan w głowie, że przyłapuję go na oszustwach w stosunku do mnie (nieerotycznych), że na każdym kroku i przy każdym słowie doszukuję się kłamstwa i nierzadko je znajduję. Mimo to nie wyobrażam sobie życia bez niego i chcę z nim być i kochać go i wiem, że problemy są przejściowe i za chwile może być dobrze i nie potrzeba wcale wiele wysiłku żeby tak było bo szczerość nie boli tak bardzo. Nie poznaję się w tej chwili. Jakiś czas temu poznałam kogoś albo raczej ten ktoś poznał mnie i powiedział mi wprost. Jesteś piękna, chcę się z Tobą kochać dzień i noc. Powiedział mi to na pierwszym spotkaniu i ja ciągle o tym myślę. Może zaimponowała mi ta otwartość a może zgłupiałam bo ktoś okazał mi tak duże zainteresowanie. Podczas tego spotkania padło wiele słodkich słów z jego ust. O mojej urodzie, inteligencji, zauroczeni ba nawet ewentualnym zakochaniu. Nie jestem naiwna. Wiem jak myślą mężczyźni i wiem,że wydaje im się, że kobieta chce tego słuchać. Może i chce ale ja chyba wolałabym żeby powiedział mi tylko tyle, że chce się ze mną po prostu pieprzyć bez tej całej tęczowej otoczki, która ma mnie omamić i namówić żeby zrobić krok do przodu. Teraz zastanawiam się nad tym czy w ogóle trzeba mnie namawiać... Wiem, że pewnie posypią się komentarze o tym jaką jestem bezwzględną suką, szmatą, że nic nie mam w głowie ale takiej chemii jak tam podczas tego spotkania nie czułam już od wielu lat. Byłam w ciągłym napięciu. Z jednej strony adrenalina i poczucie tajemnicy, że nikt nie wie o tych niemoralnych propozycjach składanych mi przez niego a z drugiej czysta żądza, wszechogarniające podniecenie i chęć żeby wziął mnie brutalnie na stole w kawiarni. Kiedy złapał mnie za rękę iskrzyło tak, że parzyło. Mimo wszystko byłam zdystansowana a może raczej zablokowana. Wrócił do swojego faceta i miałam straszne wyrzuty sumienia, że leżąc z nim i przytulając się do niego fantazjuję o zwierzęcym seksie z innym. Czułam do siebie pogardę i miałam świadomość, że sprzeniewierzam wszystkie wartości jakie posiadam, ja - urodzona zwolenniczka wierności i lojalności, przeciwniczka zdrady. Jeszcze miesiąc temu nie uwierzyłabym, że mogę mieć takie rozterki. Może mam zdradę w genach? Spotkałam się z nim ponownie, u niego. Postawiłam sprawę jasno, nie chcę żeby doszło do żadnego seksu, całowania. Chcę po prostu pogadać o tym co się dzieję. I ja naprawdę wierzyłam, że mogę tego dokonać. Do seksu nie doszło. Wspomnienie pierwszego pocałunku, choć minęło kilka dni, wywołuje dreszcz podniecenia. Oszukiwałam sama siebie myśląc, że nie dopuszczę do niczego. Gdybym nie chciała, nie znalazłabym się sam na sam z nim w jego mieszkaniu. Wtedy tam, w tamtej chwili po pocałunku może drugim, może trzecim oprzytomniałam, co ja robię? Jak mogę? Przecież mam kogoś i jak mogę być wobec niego aż tak nie w porządku? Wyszłam. On się nie spodziewał, że wyjdę i zdziwiło go to bardzo, kto wie, może pierwsza mu się oparła i chyba strasznie go to dotknęło w kwestii męskiego ego. Przyszłam do domu rozdarta i rozbita. Byłam sama więc nie miał kto rozpraszać moich myśli. I myślałam długo i intensywnie. I chyba doszłam do tego, że cholernie mi się ta emocja, to podniecenie, świadomość, że robię coś zakazanego podoba. I chyba mogę zaryzykować twierdzenie, że nie mam wyrzutów sumienia. Mój facet był na wyjściu z kolegą. Zawsze w takich sytuacjach zastanawiałam się i bałam, że może on zrobi coś głupiego, że przez alkohol i nieświadomość mnie zdradzi bo puszczą hamulce i nadarzy się okazja. I nie spałam całą noc i czekałam aż usłyszę otwierane drzwi żeby wiedzieć, że wrócił i móc udawać, że śpię. Owej nocy coś się zmieniło.Po tych kilku namiętnych pocałunkach z innym poczułam, że wszystko mi jedno. Martwiłam się o swojego, owszem, alkohol robi swoje, nie chciałam żeby stało mu się coś złego ale w kwestii ewentualnej zdrady z jego strony chyba czuję pustkę. Tak jakby moja mała zdrada mnie uwolniła jakby szaleńczo to nie brzmiało. I nie wiem czy rzeczywiście on nie dochował mi wierności - może tak, może nie - i nie chcę o tym wiedzieć. Teraz nie wiem na pewno i dzięki temu mam wymówkę dla siebie na to czego wewnętrznie pragnę. Pragnę seksu z innym. Pragnę żeby ten inny podjął decyzję za mnie i tak jak poprzednio złapał mnie za szczękę po to tylko żeby odwrócić moje usta do swoich kiedy ja oszukiwałam się, że wcale tego nie chcę. Wiem, że gram w niebezpieczną grę. Szczerze to nie wiem nawet czy ten inny odezwie się do mnie jeszcze po tym kiedy od niego wyszłam. Ja nie będę zabiegać o kontakt ale jeśli on wyjdzie z inicjatywą spotkania to nie będę się zastanawiać. Nie chcę zaangażowania emocjonalnego bo to już mam z obecnym, chcę czystego mechanizmu i zaspokojenia instynktów a on może mi to dać. I dziś spędzę dzień nad rozmyślaniami, jak mocno żałuję, że nie dałam się temu innemu poprowadzić... Nie będę sobą gardzić, z biologią się nie wygra. Wybaczam sobie bez względu na to co Ty będziesz o mnie myśleć i jakoś przewrotnie intuicyjnie wyczuwam, że to się mimo wszystko dobrze skończy. Seks jest piękny i jest czystą przyjemnością a ja jestem dorosła. Jeśli ja będę szczęśliwa to dam szczęście mojemu facetowi nawet jeżeli ja to szczęście otrzymam od kogoś innego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ojej jak dużo tego opisałas i zaciekawilo mnie to bardzo... ja musze się też przyznać, że żona nie chce ze mną spać i zawsze na siłę czyt. słowami, żeby do czegoś doszło. Czy to normalne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WreszcieEgoistka
Chyba tak. Chyba w pewnym wieku to niestety staje się normalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tobie nic nie powiem. Reagujesz jak zwykła kobieta. No niestety te zaklinania o wierności to tylko słowa. Pretekst zawsze się znajdzie ZAWSZE. Natomiast temu gościowi bym oklepał mordę bez zastanowienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
muzulmanie by cie ukamieniowali i mieliby racje Masz farta ze zyjesz w kraju gdzie k******o się dopuszcza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście, bo chłop może na lewo, a kobieta to już nie!?! Dzieci macie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WreszcieEgoistka
Otóz to, jak zwykła kobieta, która ni mniej ni więcej pragnie zainteresowania, ciepła a co za tym idzie i fizyczności. Oklepać mordę... Mam wrażenie, że może coś takiego by mu de facto pomogło bo im dłużej z nim jestem tym bardziej zauważam jaki jest niedojrzały. Ale jest też opiekuńczy, troskliwy, mimo wszystkich wad ma swoje plusy. Może się zagubił i nie umie sobie z tym poradzić a może ja go zwykle naiwnie bronie a on jest właśnie takim "Piotrusiem Panem" a ja jak stereotypowa kobieta dorabiam sobie jakąś romantyczną ideologię żeby tylko go usprawiedliwić. Jedyne co wiem na pewno to to, że nigdy nie jesteśmy w stanie kogoś poznać w 100% bo sami siebie nie znamy. Może masz racje i gadki o wierności są wydumane, może ogólnie wierność jest przereklamowana i jest tylko tworem kulturowym. Wiem, że tydzień temu ja byłam inną osobą niż jestem teraz i nie mogę przestać myśleć o tym, że jest duża szansa na to, że zmarnowałam okazję na dobra, namiętną przygodę życia. Nie wiem czy nie zjedzą mnie wyrzuty sumienia, może jestem bardziej wyrafinowana niż sama sobie zdaję a może chcę się tylko zemścić jakoś podświadomie. To co mi teraz towarzyszy jest złe i mam tego świadomość ale z drugiej strony czuję, że wewnętrzna barykada powoli zamienia się w ruinę i jest to tak niepokojące jak podniecające

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WreszcieEgoistka
Autorze komentarza i muzułmanach i k*******ie. Gwarantuję Ci, że za kilka lat sam będziesz miał takie rozterki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mamy dzieci, nawet zaręczeni nie jesteśmy. Rozmawiamy o ewentualnych planach ślubu czy zakładaniu rodziny ale póki co sytuacja jest niesprzyjająca i jakoś oboje nie mamy na to "ciśnienia"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zamiast zdradzać lepiej się rozejść, zdrada w niczym nie pomaga i jest bezsensowna z logicznego punktu widzenia, bo nawet jeśli przyjemność z tego będziesz miała, to i tak chwilową i dalej będziesz tkwić w bagnie w którym jest ci źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WreszcieEgoistka
Nie chcę Cię obrazić w żaden sposób ale właśni to jest taka typowa książkowa odpowiedź. Nie chcę kończyć związku z obecnym bo żywię do niego uczucia, nie wiem jak mam to nazwać. No kocham go, najprościej mówiąc. Ta sytuacja, która miała miejsce jest bardziej skomplikowana. Nie zrozumie tego nikt kto nie miał takiego doświadczenia. Jakiś czas temu strasznie "napadłam" na koleżankę, która zdradziła swojego partnera bo wydawało mi się to oburzające i też twierdziłam po co brnąć w związek skoro jest się chłonnym innych wrażeń a dzisiaj nie jestem w stanie określić tego jako białe i czarne. I na przykład teraz siedzę zamknięta w pokoju, obecny śpi w drugim po piątkowym wyjściu a ja czuję, że miałabym ochotę na seks z nim. Wystarczył pocałunek z innym żeby zacząć czuć coś do obecnego co gdzieś się zgubiło. O to mi właśnie chodzi. Jakby Inny obudził we mnie coś co zapadło w sen zimowy. Uczuć i emocji nie da się sprecyzować i napisać poradnika w punktach co robić, jak, kiedy. Czy naprawdę moje argumenty są tylko usprawiedliwieniem czy jednak mają w sobie coś głębszego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy naprawdę moje argumenty są tylko usprawiedliwieniem czy jednak mają w sobie coś głębszego x Mają coś głębszego, a dokładniej wy po prostu do siebie nie pasujecie, twierdzisz że kochasz... bzdura, gdy się kocha to nie myśli się o zdradzie i nawet największe problemy są błahostkami, bo liczy się wyłącznie obecność ukochanej osoby obok i to wystarcza do szczęścia. Ty po prostu przez te 5 lat przywiązałaś się do faceta, nie wyobrażasz sobie bycia z kimś innym, być może boisz się że nikogo już nie znajdziesz, boisz się rozpocząć wszystko od zera. Jest ci źle w związku i teraz pomyśl logicznie co ta zdrada miałaby w nim zmienić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem w związku i mam bardzo podobnie jak Ty chętnie porozmawiam na priv możesz podać@ ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WreszcieEgoistka
Podaj swój, odezwę się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każdy związek wygląda podobnie (no może poza kłamstwami) po czasie, najpierw jest ekscytacja, podniecenie, pożądanie, a później monotonia dnia codziennego i problemy. Jeśli ktoś uważa że można być z kimś przez całe życie i czuć to co w pierwszych miesiącach bycia razem, to jest idiotą. Z czasem wszystko powszednieje, staje się czymś zwyczajnym i przewidywalnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jaroklon@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wychodzi z ciebie typowa kobieca natura, po jakimś czasie każda kobieta chce być zerżnięta przez innego, najlepiej dosyć brutalnie i bez tańca godowego, bo to was kręci. A wy niby szukacie bezpieczeństwa i stabilności, tyle tylko że ta stabilność i bezpieczeństwo to "nuda". Tyle właśnie warta jest kobieca miłość "kocham, ale na samą myśl o seksie z innym robię się mokra".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WreszcieEgoistka
"Gdy się kocha to nie myśli się o zdradzie" Myślałam ostatnio o moich znajomych, obu płci. I naprawdę może 15% było wiernych przez cały związek. To nie tak, że teraz szukam wymówki "bo przecież wszyscy to robią" ale oni zdradzali nie dlatego, że nie kochają. Rozmawiałam z nimi o tym w tamtych momentach i oni wszyscy są nadal ze swoimi parterami. Albo są po ślubach albo je planują, albo pierwsze dziecko w drodze albo kolejne. Albo po prostu trwają ze sobą. Jedni mówią, że żałują, że mają wyrzuty sumienia inni, że to było im potrzebne i w sumie nikt nie potrafi sprecyzować i podać konkretnego powodu dlaczego to zrobili ale każda z tych osób twierdzi, że ta zdrada utwierdziła ich w tym jak kochają swojego partnera czy partnerkę i przewrotnie bardziej się starają - wcześniej byłoby to dla mnie niezrozumiałe, teraz chyba jestem w stanie to sobie wyobrazić. Najdziwniejsze jest to i nie umiem tego wytłumaczyć ale te pocałunki, które były, one tak jakby zostały w tamtym mieszkaniu, w tamtym miejscu. Tutaj o nich rozmyślam ale tak jakby ich nie było, trochę tak jakby to się wcale nie wydarzyło w realnym świecie. Może właśnie ten seks z Innym, jeśli kiedykolwiek do niego dojdzie, sprawi, że będę bardziej się starać z Obecnym i bardziej się na niego otworzę i może wtedy on otworzy się na mnie... Zaczyna mi się formułować w głowie teza, że zdrada wcale nie musi być końcem a dopiero początkiem tego starego, znudzonego, rutynowego związku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tepa dzido. prawde ktos powiedzial. w kazdej kobiecie k***y 2/3. jak malpy, nie pusci galezi poki nie zlapie nastepnej. takie jak ty obrzydzaja mi baby. i przez takie jak ty uwazam ze baby to niewiele wiecej niz zwierzeta, takie zyjatka co przypadkiem wygladaja jak ludzie i jak sie skrzyzuja z chlopem to czasami wyjdzie chlopiec. tfu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WreszcieEgoistka
Ale to nie jest tak, że z Obecnym ja nie miałam dobrego seksu. I różnie bywało. I śmiesznie i brutalnie i delikatnie też i za każdym razem świetnie. I ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że po czasie wszystko robi się "płaskie" w związku. I ta rutyna też jest piękna na swój sposób. Wiesz, że jest ktoś kto Cię przytuli, kto pomoże, kto porozmawia, kto wypierze, wyprasuje, zrobi obiad. Będzie obok. My jednak oboje się gdzieś w tej chwili rozminęliśmy i oboje jesteśmy winni tej sytuacji bo każde ma jakieś wymagania czy oczekiwania ale samo się nie postara żeby coś zmienić. A ja właśnie dzisiaj chcę się postarać. I przed całą tą sytuacją gdyby Obecnym zrobił tak jak dzisiejszej nocy, że nie dał nawet znaku życia i wrócił rano to byłabym wściekła, rozhisteryzowana, płaczliwa i krzycząca "bo Ty mnie nie kochasz" co doprowadziłoby do awantury i cichych dni tak dzisiaj myślę o tym czy pójdziemy później na spacer albo obejrzymy razem film. Tak jakby to się nie wydarzyło, tak jakby on był w domu i ja nie miałabym żadnych podejrzeń, że mógłby mnie zdradzić. Chyba nawet mogę powiedzieć, że tak jakbym miała większe zaufanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
proponuje Ci namiętny romans przesycony erotyzmem, pieszczotami i adorowaniem Ciebie...przy mnie poczujesz się kobietą, poświęce Ci całą swoją uwagę i rozpale do czerwoności, w zamian chce bliskości i wiele namietnych pieszczot połączonych ze zmysłowym seksem...chcesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może właśnie ten seks z Innym, jeśli kiedykolwiek do niego dojdzie, sprawi, że będę bardziej się starać z Obecnym i bardziej się na niego otworzę i może wtedy on otworzy się na mnie x Serio tak myślisz? :P To twój związek, twoje życie i twoje wybory rób z tym co chcesz, tylko przestań pieprzyć że kochasz i że zdrada może korzystnie wpłynąć na związek, szukasz tu usprawiedliwienia i naszego przyzwolenia, bo wtedy twoje sumienie będzie mniej obciążone... jeśli na serio w to wierzysz, to powiedz facetowi otwarcie że chcesz zdradzić, nie powinien mieć przecież żalu, bo to dla dobra waszego związku :P Może idealizuję, ale dla mnie miłość jak i przyjaźń, to nie tylko chęć bycia z kimś w bliskiej relacji, ale również lojalność i poświęcenie, świadoma rezygnacja z pewnych rzeczy i z wolności dla drugiej osoby. Jeśli ktoś zdradza po kryjomu, to jest zwykłym śmieciem i nie ważne czy ma ku temu powody, czy nie, po prostu niszczy życie drugiej osobie i marnuje jej czas, jest zwykłym egoistą myślącym wyłącznie o sobie. A może ty po prostu nie jesteś stworzona do związku monogamicznego i nie powinnaś wchodzi w dłuższe relację, bo zwyczajnie się nudzisz po czasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WreszcieEgoistka
Autorze komentarza o ułamkach i małpkach: Och błagam, naprawdę taki poziom trzeba reprezentować? Jeśli masz jakąś frustrację to wyżyj się proszę gdzieś na zewnątrz. Porozmawiamy jak dojrzejesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odpowiedz sobie na jedno pytanie... w czym zdrada może pomóc? W jaki sposób naprawi wasz związek? Coś mi się widzi, że ty chcesz zdradzić, bo łudzisz się że z tej zdrady może wyjść coś więcej i wtedy bez cienia zawahania porzucisz obecnego faceta dla kochanka, nie zrobisz tego teraz, bo nie masz pewności czy ów kochanek myśli o tobie na poważnie, czy masz być tylko zabaweczką do łóżka na chwilę, a nie chcesz zostać na lodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś zwykłą suką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A chciałabyś żeby twój facet przeleciał jakąś laskę? Gdyby twój facet poprosił o pozwolenie na kochankę, chciałabyś tego? Jak byś się czuła z myślą że twój obecny facet, który cię ignoruje pożąda i kocha się namiętnie z inną kobietą, że jej daje to czego nie daje tobie, pozwoliłabyś mu na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pare miesiecy nad tym myslalam i jak bylam u kolezanki w Uk zecydowalam sie Super bylo mial dluzszego od mojego meza i grubszego, Takiego seksu jeszcze nigdy wczesniej z zadnym facetem nie mialam,, teraz gdy maz mnie posuwa to mysle tylko o tamtym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoja głupota poraża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WreszcieEgoistka
Wiesz co, nie szukam usprawiedliwienia to raczej coś na wzór spowiedzi, jeśli można użyć takiego określenia. I oczywiście zdaje sobie sprawę jak beznadziejnie brzmi chęć zdrady dla dobra ogółu. Ja po prostu jestem zdziwiona tym jak diametralne można się zmienić w rekordowo krótkim czasie i przekategoryzować myślenie. Piszesz, że może nie jestem stworzona do monogamii. Zawsze mi się wydawało, że jestem ba byłam o tym przekonana. A dzisiaj czuję się trochę tak jakbym dojrzała do pewnej wiedzy i zaakceptowania czegoś co wcześniej było niesprecyzowane i jakbym zrzuciła złudne nadzieje o romantycznej wiernej miłości bo w dzisiejszym świecie chyba tego po prostu nie ma. Ja mam 30 lat, nie wiem ile Ty ale wydaje mi się, że podobnie. Nie wiesz co będzie kiedy będziesz na przykład po 60tce. Ja chyba właśnie dorosłam do tego, że prędzej czy później mężczyzna zdradzi i nie zrobi tego bo nie będzie Cię kochał tylko dlatego, że zadziała jego instynkt i potrzeba a kobieta - cóż po prostu nie będzie odczuwała fizycznej potrzeby seksu. Wychodzę z założenia, że jeśli mój Obecny miałby mnie kiedyś zdradzić bo dzięki temu nomen omen miałoby to poprawić komfort naszego związku, niech to zrobi ale niech zrobi to tak umiejętnie żebym ja się nigdy o tym nie dowiedziała. Ktoś mi kiedyś powiedział, że musimy brać odpowiedzialność za uczucia, które wyzwoliliśmy w drugiej osobie ale nie możemy przy tym zatracić siebie. Egoizm nie jest niczym złym, nie ma miłości bezwarunkowej a jeśli sami się o siebie nie zatroszczymy to nikt tego nie zrobi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście, że chcę tej zdrady, powiedziałam już o tym wcześniej. Nie ukrywam, możecie mnie za to piętnować. A kwestii porzucenia i zostawienia na lodzie nie biorę pod uwagę. Inny jasno się określił - seks i kropka. I mi na niczym innym nie zależy. Ja nie mam w planie zakochiwania się on też. Dwoje dorosłych ludzi rozmawia o tym, że chemia, która się między nimi wytworzyła może znaleźć ujście w czymś przyjemnym dla obu stron. To byłby czysty układ, mechanizm, techniczność, zero emocji i zaangażowania bo oboje mamy wiele do stracenia. Obje też jasno powiedzieliśmy, że nic więcej nas nie interesuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×