Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy któraś z Was zrezygnowała z przedszkola po adaptacji?

Polecane posty

Gość gość
gość dziś Nie oceniam Cię, ale nie widzisz, że to nie jest adaptacja, ale ZŁAMANIE dziecka? A ja Wam powiem tak. Jeśli mogę być z dzieckiem, jestem z dzieckiem, ale jeśli musiałabym pracować, to nie zostawiałabym dziecka z żadną babcią, dziadkiem, nianią, tylko posłałabym do przedszkola. Może na mniej godzin, że np. babcia/dziadek by wcześniej odbierali, ale na pewno poszłoby do przedszkola. Generalnie uważam: mama albo przedszkole. Żadne półśrodki i znajdywanie podwykonawców w swojej rodzinie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nie darł się, tylko płakał i przeżywał, kobieto, mówisz o swoim dziecku! Mądra nauczycielka nauczyła Cię jak okłamywać dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. No właśnie ja widziałam po swoim dziecku ze to nie było darcie się bo np chce ciastko a nie może go dostać albo chce wymusić żeby mu włączyć bajki tylko on plakal bo był przestraszony. Przytulal się do mnie i nie chciał się puścić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, dobrze zrobiłaś. Ja kiedyś postąpiłam tak jak Ty. Może za rok będzie inaczej, a jak pójdzie dopiero do zerówki, to też tragedii nie będzie. Wszystko bierze się z tego, że ludzie zaczęli traktować przedszkola jak niemal obowiązkowy szczebel w edukacji dzieci, a przedszkole to zwyczajna placówka, przechowalnia dzieci, gdy rodzice są w pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Gość 14:33 Taaaak... Piosenki, teatrzyki i twoja praca ważniejsze od zrytej psychiki dziecka na całe życie. To jest najtrafniejsza definicja braku miłości do swojego dziecka. Takie są teraz wybrakowane matki, pozbawione zupełnie uczuć. Najważniejsze urodzić, a potem podrzucić na przechowanie obcym babom do żłobka, albo do przedszkola. Po prostu wyrodne. xxxxxxxxxxxx no tak to twoje zdanie, nie znasz mnie a tak łatwo oceniasz tak, nie kocham go, wcale, ty wiesz to lepiej ode mnie takich wyrodnych matek jest wyobraź sobie więcej niż ja, bo aż 3 grupy po 24 sztuki o matko, to pół osiedla normalnie wywaliło dzieci z domu, to się nadaje do zgłoszenia w opiece, bo do czego to podobne? za to ty jesteś idealną mamusią, wręcz nieskazitelną, na pewno kochająca dziecko, bo tylko siedzące mamy w domu kochają swoje, dzieci, reszta już nie i należy się nie oburzać, jak jedna z drugą cie ocenią, bo wiedzą lepiej brawo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a, i jak na razie nie widać, zebym za mocno zryła psychikę mojego dziecka widziałam już takie nie zryte mamusie siedzące w domu, sfrustrowane i w****ione na cały świat, ba, mam takowe na osiedlu niby znajome, jedna mądrzejsza od drugiej, wszystko wie najlepiej, bo kto by wiedział cokolwiek lepiej od niej, nie należy się sprzeciwiać, bo jesteś dewiantem siedzą i chowają po dwoje dzieci, bo jak już jedno urodziła to za jednym zamachem drugie sobie pacnęła, bo będzie hurtowo (to jest dopiero hurtowa miłość), i super, dla nich dla nas matek pracujących jest cos innego super, a co to już nie tutaj mowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie widzę sensu dawać tak małego dziecka do przedszkola, gdy mama w domu. Mało tego, ja i mój brat wcale nie chodziliśmy i pierwszym stopniem w mojej społecznej edukacji była zerówka. W niczym nie odstawalam od innych dzieci. Uczyłam się wzorowo itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja znam osobnika, którego mam dała dopiero do zerówki i wyła tam jak trzeba, trudno mu było się zaadaptować długi czas, no i z nauka był problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja znam takiego wzorowego przedszkolaka, który w pierwszej klasie nie mógł wysiedziec 45 minut i były z nim ogólne problemy. To nie ma nic do rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ma to do rzeczy, ze z wielkim opóźnieniem zaczynał swoją edukację, bo edukacja nie zaczyna się dopiero w 1 klasie szkoły, ona zaczyna się już dużo wcześniej, właśnie w przedszkolu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po co przedszkole,szkola,jest naczanie domowe.Zamknijecie sie se,swoimi cudami w domu,nie wypuszczajcie navkrop,przeciez to dopiero jest milosc.Potem coz,psychiatra zaprasza rodzinnie.:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak dziecko jest zadowolone w przedszkolu to znaczy, że w domu dzieje mu się krzywda. Tyle w temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O tak ,to prawda,kolejna,kafeteryjna,madrosc,precz z przedszkolem,to zuoooooooo.Nawet prowokowac,trza umic :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"gość dziś Jak maż siedzi 8 godzin w pracy tzn ze nie niewaidzi swojego dziecka i jego matki . Tyle w temacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie ktorzy pracuja,nienawidza swich rodzin :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Dziewczyny nie wiem czy mnie dobrze zrozumialyscie. Ja nie jestem przeciwna przedszkolu. Wręcz uważam je za dobrą rzecz, która wspomaga rozwój dziecka, chodzi o to, że mojej dziecko teraz się nie zaadaptowalo, ale na pewno podejmę jeszcze proby w przyszłości żeby jednak chodził

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja Wam powiem jak to często jest z tą adaptacja. Jakiś czas temu sasiadka poslala dwulatka do żłobka i tak się złożyło, że pani, która pracowała jako pomoc w tym żłobku sprzątala tez u mnie w biurze. I ta pani moze nie powinna tak opowiadać, ale mówiła ze niestety to dziecko się nie zaadaptowalo, że ciągle tam płacze, że jej go szkoda itp. Po jakimś czasie sasiadka zrezygnowala ze żłobka i zatrudniła nianie. Jak z nią rozmawiałam to powiedziała, że wypisali małego dlatego ze chorował, ale że zaadaptowal się super i w ogóle taki przebojowy bla bla bla. Także nie wierzcie często tym mamusiom, których dzieci sa takie wspaniałe , adaptuja się bez problemu itp bo bardzo często ludzie po prostu mówią nieprawdę żeby pokazać się w lepszym świetle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 17:29 Jak się wybiera na męża faceta lenia, nieuka i obiboka, który nie potrafi na odpowiednim poziomie utrzymać rodziny - wtedy cierpią dzieci. Mój mąż zarabia świetnie i to na tyle, że nie tylko nie muszę pracować, ale wszelkie domowe prace wykonują służące. Mam też zatrudnione trzy opiekunki do dzieci, ale dzieci zawsze są w zasięgu mojego wzroku, a nie podrzucane do przechowalni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ADAPTACJA W PRZEDSZKOLU -nie istnieje coś takiego w zdecydowane jwiększości przedszkoli i w przypadku większości dzieci. Dzieci chodzą, bo muszą. A jak już muszą i chodzą, to się przyzwyczajają i zaczynają to lubić, a to nie jest żadna adaptacja. Prawdziwa adaptacja obywa się bez łez! Adaptacja, to poczucie się w danym środowisku tak bezpiecznie, że obywa się bez jednej łzy. To jest stopniowe wsiąkanie w środowisko bez łez i rozpaczy. To, co Wy nazywacie wielką adaptacją, jest zwyczajnym zmuszeniem dziecka i złamaniem go. Nie wierzcie więc w te wielkie adaptacje wszystkich dzieci na około: chodzą bo muszą i nikt nie zwraca większej uwagi na ich płacz i tęsknotę. Aż w końcu przestają najpierw płakać, a później tęsknić. To nie jest adaptacja :) Różne są drogi: dla jednego dziecka to będzie przedszkole, dla drugiego czas z mamą i rodzeństwem i dopiero potem zerówka, dla trzeciego czas z mamą plus zajęcia w Domu Kultury i dopiero zerówka. Każda z tych dróg jest inna i co innego dziecku daje. To nie są lepsze i gorsze drogi, lecz inne. Tak samo jak my, dorośli chodzimy różnymi drogami i mamy różne pomysły na życie, tak i dzieci idą różnymi drogami, wg ram wyznaczonych przez ich rodziców. Wszystko zależy od tego JAK się daną drogę przejdzie, a nie KTÓRA to jest droga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×