Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Witajcie dziewczyny !!! Przepraszam, że ostatnio tak mało udzielam się ale kłopoty z kompem u mnie są aktualne a i z czasem wcale nie lepiej. Na początek: 1. MÓJ SYNEK I JA PRZECHODZIMY RAZEM ZĄBKOWANIE !!! Właśnie w połowie wyszła mi osemka górna i idzie dalej. Tylko, że napewno nie boli mnie tak jak Wiktora. 2. Wiktor w końcu raczkuje. Początki miał na wakacjach ale od jakiś trzech dni całkiem sprawnie mu to idzie. Oczywiście kłopot z tym jak cholera, bo oczy trzeba mieć ...... . Co chwila idzie tam gdzie można się wspiąć tz. szafki, sofy, stoły, krzesła. Najgorsze są krzesła, ponieważ są mało stabilne. 3. Łazi wszędzie gdzie się da. Dosłownie: dookoła kojca, przy meblach, lodówce, krześle. Chodzi trzymany za jedną rączkę, biega za psem. 4. Mały od miesiąca je Danonki i kaszki na mleku dla niemowląt zwykłym ( nie dla alergików) i wiecie co nic go nie obrzuca. Nie ma teraz objawów skazy. Kupki w porządku, brzuszek raczej nie boli, ulewać nie ulewa i oczywiście piękna skóra. Nie mówiłam nic wcześniej, bo nie chciałam zapeszać. Ale nadal boję się wprowadzić zwykłe mleko dla niemowląt, ponieważ zrobiły by się z tego 3 posiłki z mleka krowiego a tak jest jeden. Boję się, że jak zje zbyt dużo to go jednak obrzuci dlatego poczekam ze zmianą mleka chyba aż mały skończy rok. 5. W końcu wprowadziłam pomidora. To chyba narazie wszystko. Czytam Was w miarę regularnie tylko pisać nie mam czasu. Dlatego piszcie dziewczyny jak najwięcej. Mysh przyjemnego pobytu. Zazdroszczę Ci :-) !!!! Kuk super że widziałaś się z Shallą. Napisz mi na meila swój adres meilowy prywatny, bo chyba do Ciebie nie dotarły zdjęcia ze spotkania Jagody i Wiktora. Zresztą dziewczyny ja mam teraz problem, bo brak mojego kompa oznacza też brak programu pocztowego a co z tym związane adresów do wielu znajomych. Dobra kończę PA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to pa! Kochane :) do \"uslyszenia\" wkrotce wybywamy za dwie godzinki za chwile Jasiek wroci z tata od babci, zje ostatnia domowa zupke, potem go przebiore za turyste ;) i ruszamy. i bedziemy robic przygody :) trzyajcie kciuki za Jaska i za jego 14 godzin curkiem w samolocie. i piszcie! piszcie, zebym miala co czytac, kiedy wroce :) buziaczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pati_78
Helooood Czesc kochane!! Siedze w pracy i wyjatkowo sie nudze;) Lonka, Kuk- hejka! Myshko- wspanialej podrozy Wam zycze!! Ale jestescie odwazni- ja bym sie chyba nie zdecydowała na taka daleka podroz. Eh, ale ja z natury domator jestem:) U nas jak zwykle ok. Mala budzi sie w nocy dwa razy- juz sie przyzwyczailam. Z czasem jej przejdzie. Musze ja jakos oduczyc nocnej butli mleka. Cos pamietam jeszcze z pewnego odcinka Tracy Hogg- ale musze pogrzebac w ksiazce. Hehe, i moja mala tanczy!! Jak uslyszy jakas glosna muzyczke lub zaspiewa sie jej "tany, tany" to ugina sie w kolankach i ma radoche!! Kuk- czekam na fotki z niecierpliwoscia!! Mi sie nie udalo spotkac z Katrin:( Lonka- to wiedze ze i Tobie zacznie sie juz bieganie za chlopakiem;) Pozdrawiam!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie 🌼 MYSH....szerokiej drogi i miłych wrażeń 👄 PATI....nie smuć się,nadrobimy to nadtępnym razem :) zobaczysz 🌼 Też czekam na relacje ze spotkań :) No chyba mój Kubuś niedługo zacznie siadać i raczkować bo czyni ku temu ogromne próby :) Ja od wczoraj wieczorem walczę z potworną migreną i prawie nie widzę na jedno oko.Dobrze,że choć przeziębienie zwalczyłam.Mam nadzieję,że przejdzie niedługo bo nawet z Kubą nie mam siły wyjść na spacer a pogoda piękna 😭 Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość logosm
Witam Lonka pogratuluj od demnie Wiktorkowi- jaki dzielny z niego maly facet Myh to super ze Jasiek usiadł- szkoda tylko ze niw widzialaś ale Ty pewnie juz w samolocie jesteś- trzyma kciuki zeby wszysko bylo ok i Jasiek dzielnie zniosl te 14 godzin w samolocie A my wczoraj nie uwierzycie dostalismy dzień wolnego z okazji ....25 rocznicy Solidarnosci- mowie Wam wszystkim nam kopary opadly jak Prezes ogłosil ze mamy dzień wolnego- piekne slonce a my nie musiliśmy siedziec w biurze z tej okazji pojechal i na grobie stoczniowcow zapalilam znicze a dziś był wielki dzień dla mojej rodziny nasz synek Michalek pierwszy raz poszedl do szkoly a my dzielnie znim ale nie byl dzielny juz na poczatku zaczal plakac ze chce do mamy i panie i cala klasa mila ubaw z mego aniolka kochanego- mamnadzieje ze jutro bedzie lepiej bo musze go samoego zostawić i pojsc do pracy aha jeszcze jeden u mnie hit wczoraj przyszedl facet i kupil oje mieszkanie ale to nie jest nic bo my jeszcze nie mamy zbudowanego domu a mieszkanie trzeba bedzie opuscić- ale damy rade- dostalismy 10 tys wiecej niz chcielimsy wiec sprzedalismy Katrin- migrena to rzecz straszna ale nie trwa wiecznie i trzymam kciuki zeby szybko przesla Ellfiku napisz czy poszlas do parcy - czy wszystko w porzdaku KUK czekam na zdjecia ze spotkania z Katrin i Shalla oj szkoda szkoda ze Shalla nie ma dostepu do netu tak tu jej brakuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny wczoraj też była pierwsza kupka i siusiu do nocnika a dziś tylko siusiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam cieplo! No widze , ze dzieciaczki dzielnie siadaja na nocniczki. Tak wiec i ja chce podjac te proby. Zamowilam wczoraj nocnik z Fischer Price -w ksztalcie fotelika z melodyjkami itd. Zobaczymy jakie beda pierwsze proby. Moze nie bedzie tak zle , bo Jacqueline w zasadzie robi kupke tylko raz dziennie i to zawsze po sniadaniu wiec jakos to wybadamy. Obecnie jest na fazie wynajdywania sobie zabaw: ostanio maz bawil sie z nia w indianca( zakrywal buzie i wydawal dzwieki jak indianie ) i mala tak szybko to pokapowala , ze sam sobie zakrywa buzie i tak robi lub tez bierze nasze rece i kaze zakrywac-smiechu co niemiara. Po za tym powtarza po nas rozne dzwieki i sylaby. Od paru dni pokazuje tez pa pa pa. Z tym tez bylo radochy , bo ja mowilam zawsze pa pa pa jak szla spac i jej machalam. Wtedy sie tylko usmiechala. Od paru dni jak mowie jej pa pa pa to ona to powtarza ale nie pokazuje. Poprostu mysli , ze ma powtarzac po mnie tak jak powtarza sylaby i slowka. No wiec zaczelam przy tym poruszac jej raczka i wreszcie pokapowala , ze wlasciwie chodzi o to zeby machala a nie mowila pa pa pa. Zaczyna sama bez podporki stac. Jest juz mistrzynia w bieganiu wokolo stolu i innych przedmiotow wiec czuje sie pewna i zaczyna puszczac raczki przy staniu. Zabawny jest teraz ten okres u maluchow-ja caly dzien sie smieje! No tak proby z niekapkiem nadal bez powodzenia. Czy ktos czytal z was ksiazke: \"Kiedy pozwolic kiedy zabronic \"? Jak bylam w Polsce , to pare roznych ksiazek pokupowalam i obecnie czytam wlasnie ta ksiazke. Jak na razie ciekawe spostrzezenia! Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie :) ja tylko na chwilę - jakoś ostatnio nie mam ochoty nic pisać - ale nieładnie byłoby długo nie dawać znaku zycia :) logosm 🌻 - pracuję :) niby od 01.09 ale tak naprawdę zaczęłam 30.08 :) ojjj cięzko mi na razie ... zwłaszcza, ze maluchy rozbrykane po wakacjach a kilkoro nowych popłakuje po katach ... no i mam jedno dziecko bardzo problemowe = agresywne - na sekunde spuścić go z oka to już włazi innym dzieciom na głowy (dosłownie!!!) i kopie je gdzie popadnie :0 no koszmar jakiś :( a jak takiego upilnować przy 27-osobowej grupie maluchów ??!! on wg mnie powinien chodzic do rzedszola integracyjnego - ale cóż - mama pewnych spraw widocznie nie chce zauważyc ... :( jedyny plus - nie mam czasu myśleć o małej .. ba ja nawet nie mam czasu sie załatwić !! ale początek roku zawsze jest troche zwariowany :) Amelka zostaje z babcią i jak na razie znosi to w miarę dobrze - jak mowi teściowa tęskni za mną i mnie szuka ale jednak jest przy \"swoim\" Tylko usypianie nie wychodzi m w domu - na szczęście jest łądna pogoda :) Amelia w ogóle jest ciężka do spania - przez cały dzień śpi mi przeważnie tylko 2 razy po ok. 30 minut !!!! Jak ja zazdroszczę Myshce takiej podróży !!! choćby tylko słuzbowej ..... czekam na relacje i zdjęcia !!! przepisy mniej mnie interesują - i tak ich nie wykorzystam bo z kuchnia jestem na bakier ;) :) buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny! Jasiek spi, Myszon tez, a ja korzystam z grzecznosci wlascicieli hotelu i zajmuje jedyny tutejszy komputer. Juz po raz drugi, bo wczoraj udalo mi sie wystosowac juz 5 zbiorowych maili do rodziny, nawet upowaznilam moja mame, zeby wam skopiowala tutaj jakies wyjatki z tej tworczosci, to na wypadek gdybym dlugo nie mogla znowu korzystac z komputera (to glownie z braku czasu, bo program mamy napiety jak cholera) No wlasnie, napiety program: pan Myszon wlasnie oglosil, ze za chwile jeden z zaprzyjaznionych Wietnamczykow zabierze nas na wycieczke (caly dzisiejszy ranek, obiad i jeszcze troche czasu po obiedzie spedzilismy obwozeni przez innego Wietnamczyka)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha! mamo! jakis maly fragment wczorajszych opowiesci i tak mozesz umiescic ja tylko dodam ze czujemy sie doskonale wszyscy !!!!! No mowie wam: jak z dzieckiem to tylko do Wietnamu! Wietnamczycy uwielbiaja dzieci w stopniu wprost niewyobrazalnym! Po pierwsze wszyscy (doslownie) zagladaja do wozka i usmiechaja sie do Jaska, a niektorzy nawet zatrzymuja sie na dluzsza pogawedke. Po drugie juz pierwszego wieczoru w restauracji (bo jednak zdecydowalismy sie na kolacje w restauracji o dwa kroki od hotelu) dziewczyny porwaly Jaska i zabawialy go przez caly wieczor - Jasiek byl zachwycony !!! co by tu jeszcze w skrocie.... kraj jest niesamowity, ludzie bardzo ciepli, goscinni i skorzy do pomocy zachwyca badz zadziwia doslownie wszystko: architektura, klimaty, obyczaje i zwyczaje. Tutaj pomimo ogromnego goraca i duchoty zyje sie na ulicy, na ulicy sie jada, przysiada, pierze, strzyze wlosy, wykonuje wszystkie normalne prace (mechanik czy krawcowa siedza przed wlasnymi zakladami, a nie wewnatrz, zawsze w kucki) Oho, wietnamczyk jest musze zmykac papapapapapapa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Myshy
Drogie dziewczyny, poniewaz Mysha mnie upowaznila, sprobuje skopiowac fragmenty pierwszych maili, ktore dotarly z Wietnamu, nie musze dodawac, jak bardzo na nie czekalam, przede wszystkim na wiesci jak w calej tej przygodzie radzi sobie Jasiek, no oczywiscie jak zachowal sie w podrozy. No to do dziela... ..."nie wiem od czego zaczac... chyba od tego ze to nie moja klawiatura wiec musicie > wybaczyc literowki i brak interpunkcji - za dlugo by mi > zeszlo z szukaniem odpowiednich znakow - i ogolny chaos > tej opowiesci spowodowany brakiem czasu na tworzenie > karkolomnych konstrukcji i ogolna korekte, > korzystam z goscinnosci wlascicieli hotelu i zajmuje > wlasnie jedyny hotelowy komputer"... ..."jestesmy tu zaledzie drugi dzein a juz nazbieralo mi sie > tyle wrazen ze zaczelam je gubic, > dolecielismy wczoraj okolo 18 czasu lokalnego i > wyplynelismy z lotniska w absolutna ciemnosc. Jasiek spal > wtedy na w moich ramiomach juz od jakiejs pol godziny. > osoba ktora na nas czekala zapakowala nas w mini busa - to > ze wzgledu na ilosc i wielkosc naszych bagazy - i > ruszylismy do miasta ciemna dwupasmowka - 30 km. Akurat > bylo Wielkie Swieto Narodowe wiec cala mlodziez i w ogole > cale rodziny gnaly do Hanoi na uroczyste obchody, wszyscy > na motorach, po dwoje, troje, czworo a nawet piecioro. > Obserwowalam to co sie dzieje na drodze i zaczelam zalowac > ze nie mam jakiejs maszynki ktora zapisywalaby moje mysli > (wrazenie, obserwacje, okrzyki zadziwienia badz > przerazenia) bezposrednio na twardym dysku mojego > komputera > kurde, mialam racje, teraz juz nie potrafie odtworzyc > nawet polowy z tamtych wrazen"... > ..."no wiec jechalismy sobie ta dwupamowka a kierowca naszego > busa trabil jak szalony zeby przedrzec sie wreszcie przez > ten gaszcz motorynek > trzymalam spiacego Jaska z ramiomach i zaciskalam mu > dlonie na uszach przez cala droge > zasady ruchu drogowego w Wietnamie sa bardzo proste: nie > ma zasad. wszyscy jada na hurra z tym ze wiekszy trabi na > mniejszego (samochod na motorynke) i motorynka > przepuszcza. pomimo ze samochodow widzialam niewiele to i > tak slyszalam nieustanne trabienie > przez cala droge, tak sobie myslalam, ze moze jak dojedziemy > do samego miasta kierowcy beda jezdzic nieco > skoordynowaniej, ale gdzie tam. w centrum miasta bylo tak > samo: nikt nie zwracal najmniejszej uwagi na swiatla, > wszyscy jezdzili w kratke a nawet pod prad! > dzisiaj juz wiem, ze jednak bylo w tym cos wyjatkowego, czyli > to swieto, spieszyly na nie tysiace, tysiace ludzi i stad > te dziwne mijanki. dzisiaj kierocy okazali nieco bardziej > zdyscyplinowan"... ..."teraz pare informacji, z ktorych ucieszy sie mama > Jasiek podroz zniosl naprawde spiewajaco i na pewno duzo > lepiej niz podroz do Polski> jedyny trudny moment w > samolocie to byl moment usypiania go na noc (ale potem jak > juz raz zasnal to spal i spal) kolejny trudny moment > przyszedl dopiero wczoraj wieczorem juz w hotelu, kiedy to > my padnieci przeokropnie probowalismy go polozyc spac > okolo polnocy czasu lokalnego czyli okolo 8 wieczorem > czasu francuskiego a Jasiek nawet nie chcial o tym slyszec"... > ..."nasz busik z lotniska powiozl nas prosto do hotelu, ale > tylko na chwilke, bo zaraz potem zostalismy porwani na > kolacje> cale szczescie do restauracji jednak i to o dwa > kroki od hotelu > tam to sie dopiero dzialo > po pierwsze paleczki, ha ha, przeciez ja w zyciu nie > mialam paleczek w reku! a tu przyszlo mi jesc nimi nawet > ryz! > po drugie dziewczyny natychmiast porwaly Jaska i tyle go > widzielismy az do konca kolacji! tzn. widzielismy ale z > daleka, jak siedzial na sprzatnietym stole otoczony > piecioma skosnookimi pieknosciami w tradycyjnych strojach > i swietnie sie bawil !"... > ..."to juz piata czesc tej opowiesci i chyba ostatnia > mam nadzieje ze wszyskie wyslalam prawidlowo i ze > wszystkie do was dotra > > w hotelu okazalo sie ze pani przygotowala dla Jaska > normalne pojedyncze lozko, potrzebne wiec bylo male > przemeblowanie, cale szczescie ze w naszym mini > apartamencie sa az dwie kanapy i ze jedna taka troche > stara, prosta, nie-narozna, odwrocilismy ja i > przysunelismy do sciany, wnetrze oblozylismy wszelkimi > mozliwymi poduszkami i w ten sposob powstalo bardzo > sympatycze i bezpieczne lozeczko > > dodatkowo przed godzina kupilismy Jaskowi chodzik, rowniez > zeby bylo bezpiecznie a jednak wesolo a co? cale > szczescie, znalezlismy cos dosc taniego. ciesze sie bo > kiedy Myszon bedzie na uniwersytecie a ja zostane z > Jaskiem sama, bede mogla sie spokojnie krzatac nie > trzymajac go ciagla za noge (pisze tak, bo jak tylko > poloze go na naszym tutejszym ogromnym lozku malzenskim, > Jasiek natychmiast zaczyna sie turlac jak szalony i w > sekunde jest przy krawedzi, naprawde wtedy nie mozna go > spuscic z oka nawet na sekunde) > > kochani koncze > > mam nadzieje ze udalo mi sie przekazac, ze wszystko jest w > najlepszym porzadku"... To tyle z dotychczasowych wiesci, dzisiaj udalo mi sie zadzwonic do Myshy, wlasnie mierzyla spodnice, pewnie drobne przystosowanie sie do tamtejszego klimatu. Pozdrawiam serdecznie wszystkie mamuski - babcia Jaska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Myshy
Nie wiem czemu urwalo mi koncowke maila, moze byl zbyt dlugi, wiec dodaje: > ..."dodatkowo przed godzina kupilismy Jaskowi chodzik, rowniez > zeby bylo bezpiecznie a jednak wesolo a co? cale > szczescie, znalezlismy cos dosc taniego. ciesze sie bo > kiedy Myszon bedzie na uniwersytecie a ja zostane z > Jaskiem sama, bede mogla sie spokojnie krzatac nie > trzymajac go ciagla za noge (pisze tak, bo jak tylko > poloze go na maszym tutejszym ogromnym lozku malzenskim, > Jasiek natychmiast zaczyna sie turlac jak szalony i w > sekunde jest przy krawedzi, naprawde wtedy nie mozna go > spuscic z oka nawet na sekunde) > > kochani koncze > > mam nadzieje ze udalo mi sie przekazac, ze wszystko jest w > najlepszym porzadku > > calujemy was wszyscy i do uslyszenia kiedy tam sie da > pa"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ha! Wiwat Myshka! Wiwat Mama Myshki! Wiwat internet! Dziekujemy za wiesci ze Wschodu! Jakja uwielbiam czytac taka korespondencje na goraco! To prawie tak, jakby sie samemu bylo w podrozy. No uszy plona poprostu! Myshko - to wspaniale, ze Jasiek zniosl podroz i zaklimatyzowal sie spiewajaco. Zreszta przeciez Ci to przepowiedzialysmy, prawda? ;):) Pisz koniecznie. Jak najczesciej. Jesli nie bedziesz miala dostepu do internetu, pisz dziennik - wrazenia umykaja jak pchly! Znam ten bol! U nas za to baaaardzo intensywne poszukiwania mieszkania. Swiat kompromisu. Wiemy juz, ze o mieszkaniu naszych marzen nalezy na razie zapomniec. Metr kwadratowy powierzchni mieszkalnej w miescie przyszlorocznej olimpiady zimowej to majatek. Konia z rzedem temu, kto wytlumaczy mi dlaczego fakt, iz na obrzezach miasta przez tydzien trwac bedzie olimpiada oddzialywuje tak silnie na ceny mieszkan w centrum... A co poza tym? Poza tym... Franio zaczyna sie przymierzac do chodzenia!!! Jeszcze w ubieglym tygodniu mialam naszego synka za totalnego lenia (nie przekreca sie na brzuszek, nie raczkuje, z rzadka podnosi sie do siedzenia), gdy tymczasem... W sobote, gnac sie na swoich pulchniutkich nozkach Franio, siedzac na moich kolanach, calkiem przypadkiem wspial sie po raz pierwszy do stania! Postal tak okolo pieciu sekund, oparty o moje ramiona, spojrzal na mnie z obledem i dzika radoscia w oczach i ...rozpoczal cwiczenia. Od tej pory nie rusza sie tylko wtedy, kiedy spi. Cala reszte czasu przeznacza na trening miesni nog - Kreci rowerki, podnosi sie do stania \"w szpagacie\", chwyta mebli i naszych nog i podnosi sie do pionu wypinajac w sposob absolutnie komiczny kuper... Obserwuje te cwiczenia z usmiechem, ale i rosnacym przerazeniem w oczach... Za chwile caly dom, z kablami, elektronika, chemikaliami, itp. zacznie byc w zasiegu tych malych, ruchliwych nozek i raczek... Jak my go upilnujemy????? No ale radosc WIELKA!:) Za to zebow wciaz brak ;) Tyle na razie! Wasz Kuk 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie 🌼 Mysh...super,że znalazłaś dostęp i troszkę czasu dla upadającego chyba już topiku. Każda z nas chyba robi się coraz bardziej zabiegana i zaabsorbowana pociechą ale to zrozumiałe bo one coraz więcej uwagi wymagają.Poza tym chyba coraz mniej z nas ma dostęp do netu :( My z Kubą jutro jedziemy do Szczecina na konsultację w sprawie zabiegu,który czeka Smyka :( Do naszego pediatry się nie dostaniemy bo jej nie ma rano schodzi po dyżuże.Trudno,może innym razem. Smyk czyni postępy w siadaniu i raczkowaniu jednocześnie.Wczoraj pierwszy raz usiadł na chwilkę i bach.Teraz usilnie ćwiczy aby powtórzyć ten wyczyn na nowo :) To tyle w ten ciepły i słoneczny dzień :) Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny,wrocilismy dzisiaj,zaległosci(chociaz nie napisałyscie za wiele:( )nadrobie wkrótce),relacje dlusza tez wam zdam,z super nowosci ;mamy 6 zebów (7,8 rodza sie w bólach),Jaga wbrew temu co myslałam zaczynna dziarsko raczkowac,poza tym całe trudy podrózy zniosła jak zuch:) Pozdrawiam i idę spac ,w koncu we wlasnym łożeczku ukochanym:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
..ja tylkona sekundke..jak zwykle ;-) Myshko! Nie spodziewalam sie ze dostaniesz sie tam tak szybko do jakiegos komputera?Super! Swietna relacja na goraco! Podziekowania dla mamy za pomoc! :-) Dzielny Jasiek,napewno zawladnal sercami wszystkich pan i nie tylko :-) U nas zabkow nadal brak.Katis opanowala sztuke turlania sie i teraz nie mozna jej z oka spuscic jak lezy na lozku(chociaz jest ogromne)to w ulamku sekundy potrafi znalezc sie na krawedzi! Pozdrawiamy wszystkich cieplutko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziezczyny! ja po prostu nie wiem o czym najpierw pisac! o jedzeniu? o miescie ? o ludziach ? kiedy po raz pierwszy wyszlismy na miasto, miasto wydalo nam sie straszliwa dzungla. Myslalam ze nigdy sie tam nie odnajde. A dzisiaj biegalam po centrum sama (sic!) caly ranek. Mysle ze jutro jestem gotoza wyruszyc bez mapy. Wczoraj Myszon po raz pierwszy pojechal na uniwerek... co mialam robic, wzielam jaska, wozek, mape i dawaj w miato. Od razu wrocil mi caly moj ubogi angielski ;) To dopiero byla przygoda !!!!! chyba jeszcze wroce na chwile do obyczajow na drogach... Dziewczyny, ja uwielbiam chodzic pieszo i jestem w stanie przemierzac niestychane odleglosci, ale tutaj trzeba by brac taksowke po prostu zeby zycia nie stracic. Poniewaz jestem uparta, taksowki jeszcze nie wzielam (tylko wtedy gdy naprawde musialam sie spuieszyc, ale nigdy ot tak sobie zeby dojechac na stare miato, do ktorego mamy kwadrans pieszo z wozeczkiem i 10 minut bez wozeczka, znaczy bez Jaska). Jak sie okazalo mialo to swoje dobre strony: po prostu bardzo szybko przyswoilam sobie tutejsze zasady ruchu. jak widac czlowiek do wszystkiego jest w stanie sie przystosowac: po tych kilku dniach wylaze odwaznie na ulice i dzielnie uskuteczniam slalom pomiedzy motorynkami - aha, to motorynka ma pierwszenstzo, potem dopiero idzie pieszy. Ale do dzis pamietam jak drugiego dnia znalezlismy sie na samym srodku skrzyzowania z Jaskiem w wozeczku posrod pedzacych we wszystkie strony motorynek, a to za sprawa jednego z zaprzyjaznionych Wietnamczykowm ktory wtedy z nami spacerowal i kory po prostu jakby nigdy nic pokierowal mas na to skrzyzowanie. Moze jeszcze powinnam wyjasnic jak to sie stalo, ze dzis rano lazilam po miescie sama... (Myszon pracowal wiec co z Jaskiem?)Ano kiedy zeszlam ma dol z jaskiem gotowym do spaceru, zobaczyla mnie mama wlascicielki hotelu i poprosila zeby go jej zostawic> Nie moglam odmowic :) Jqsiek zostal Widzialyscie kiedys kwiaty banana? Piekne sa. Wczoraj w restauracji podano nam na takim kwiatku salatke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wyslalam tego posta prawie w polowie zdania, bo wlasnie spadla mi myszka (strasznie tu ciasno - wszystko, ubrania, sprzety i pomieszczenia sa XXXS na azjatycja miare :) i kazdy moj nieuwazny ruch powoduje straszne szkody ;) ) no i zniknelqa mi ta strona i strasznie sie przestraszylam ze wszystko strace lepiej wysylac po trochu wczoraj wieczorem bylismy w restauracji na starym miescie. zabral nas tam jeden z Wietnamczykow - moj Myszon wspolpracuje z wieloma profesorami i praktycznie kazdy z nich chce z nami jadac, wiec obiadom i kolacjom nie ma konca, jak na razie spotykamy sie w restauracjach, ale i na goszczenie sie w domu przyjdzie czas, bo juz mamy dwa zaproszenia, moze wtedy bedzie okazja na zdobycie jakichs przepisow niestety obawiam sie ze wiekszosc z nich jest niewykonalona w polskich czy francuskich warunkach ze wzgldu na specyficzne przyprawy nie do znalezienia w europie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale mialo byc o kwiatach kwiat banana jest piekny i przeogromny salatka tak podana wyglada cudownie i apetycznie w ogole wszytko podane jest bardzo pieknie np> ryz byl podany w kwiecie lotosu przy okazji po raz pierwszy jadlam tez lotosa, ale pojecia nie mam ktora czasc smiesznie jest, bo bardzo czesto nie mam pojecia co jem :) z ciekawostek... przed posilkiem kelener przynosi wilgotne i schlodzone w lodowce reczniczki, ktore sluza do przetarcia twarzy i rak. w tym klimacie jest to konieczne - no wlasnie nic nie pisalam o pogodzie, otoz srednio 34 stopnie, wilgotnosc pozietrza ogromna, co razem sprawia ze czujemy sie jak w saunie. slonca w zasadzie nie widac, niebo jest ciagle zasnute warstewka chmur? mgly? nie wiem co to jest, ale promienie przedostaja sie przez nia wiec lepiej przykrywac glowy i inne wrazliwe elementy. w hotelu kilatyzacja chodzi non-stop i na full, znaczy w pokoju, bo w holu, w ktorym teraz siedze klimatyzacji nie ma, jest tylko kilka wentylatorowm ktore i tak sa wylaczone raczej, no teraz pisze, wiec cos malego dmucha mi lekko na plecy, ale i tak goraco mi jak cholera roznice temperatur sa ogromne, kiedy rano wychodzimy z zimnego pokoju na rozgrzany korytarz, fala goraca uderza bardzo mocno my europejczycy pocimy sie w tym klimacie straszliwie, oni, o dziwo, nie! na koniec taka ciekawostka jeszcze: wczoraj w naszym pokoju odwiedzila nas jaszczurka :) ja jestem przyzwyczajona, bo we Francji tego pelno, wiec nie robi to na mnie wrazenia, ale jednak we Francji jaszczurki spotykam glownie w ogrodzie czy na sciezce, a ta siedziala na scianie w naszym pokoju to chyba jest ta jaszczurka co to ma na lapkach miliony malenkich wloskow, ktore wlaza w malenkie szczelinki kazdej powirzchni i dzieki temu, jaszczurka moze wisiec nawet na suficie. jak to zwierze sie nazywa ??? musze konczyc !!!!! wybacznie chaotycznosc papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Przeczytalam sobie o salatce na lisciu od banana na sniadanie! Mniam! :):):) Niech sie schowa cappuccino z tramezzino! Myshko - pisz koniecznie! Wdycham te 34 stopniowa pare wodna, ktora bucha z twoich maili i az slysze warczenie motorynek! A u nas za oknem jesien! No i kolejne mieszkania do obejrzenia. To calkiem ciekawe zajecie takie szukanie mieszkania. A byloby jeszcze ciekawsze, gdyby brak bylo presji czasu... Oglada sie mieszkania nieznajomych zupelnie ludzi, czesto pod nieobecnosc gospodarzy (czuje sie z tym troche nieswojo). Czasem patrze na jakies nieznane mi twarze na fotografiach wiszacych na scianach i mysle, ze szkoda, ze przyszlam tu tylko \"obejrzec mieszkanie na sprzedaz\". Widuje twarze sympatyczne, ciekawe ksiazki, pamiatki z podrozy - czasem mialabym ochote poznac gospodarzy osobiscie. Zdarza sie i tak jak wczoraj - w pieknym starym mieszkaniu odnowionym za duze pieniadze w bardzo zlym guscie, poznajemy wlasciciela - wypisz wymaluj postac z kreskowki dla dzieci! Usmiechniety, wysportowany olbrzym z niezbyt madra, lecz bardzo usmiechnieta twarza. Postac raczej pozytywna. Prezentuje muskuly wypracowane na silowni. Bez wysilku podnosi na raz dwa 20- butelkowe opakowania wody mineralnej przemawiajac do nas jednoczesnie pelnymi zdaniami - jakby wyjetymi z reklamy telewizyjnej! Niesamowity! mysle. Z jakiej bajki pochodzi? Kocha rosliny i ma do nich dobra reke. Caly dom tonie w zieleni. Kolekcjonuje stare meble. Jest perfekcjonista we wszystkim co robi - widac to po porzadku panujacym wsrod krysztalowych figurek na polkach. Tylko dlaczego jego zona ma taka smutna twarz, majac takiego fantastycznego meza? Inny dom dzis rano - sympatyczna Pani prezentuje mi pokoj syna - dwudziestoparolatka. Na scianach buntownicze plakaty i zdjecia, w kacie perkusja, a w szafie perfekcyjny porzadek. Ciekawe zestawienie mysle i w tym momencie wzrok pada mi na slownik polsko- wloski! Czyzby syn uczyl sie polskiego pytam? Sympatyczna Pani objasnia mi, ze narzeczona syna jest Polka z Krakowa, a syn wlada juz polskim calkiem nienajgorzej. Musze to opowiedziec mojemu mezowi mysle i wzdycham - kolejne mieszkanie, w ktorym nie znalazlam naszego domu... Najsmutniejsze sa wizyty w domach, ktore wlasnie sie rozpadaja. To niestety czesty przypadek. Pewna agentka powiedziala mi, ze mieszkania sprzedawane przez malzenstwa bedace w trakcie rozwodu to najlepszy kasek dla kupujacych... Sprzedajacy zostawiaja czesto mieszkania w stanie bardzo dobrym. Widac tam jeszcze na scianach slady milosci. Na fotografiach usmiechy, blyski w oku, objete pary. Male dzieci. Zostawiaja mieszkania urzadzane pieczolowicie dla nich samych. Swoje gniazda. Nie targuja sie dlugo o cene. Teraz gniazda nie sa juz potrzebne. Potrzeba pieniedzy na start w \"nowe zycie\". Dwokrotnie zdarzylo mi sie widziec mieszkanie w trakcie \"wyprowadzki taty\". Kartonowe pudla na srodku. Straszny nieporzadek. Posrod porozrzucanych na podlodze przedmiotow widzialam rozpacz. W jednym z mieszkan szescioletni zbuntowny chlopiec oglada kreskowki rozparty przed telewizorem. Udaje, ze nie widzi i nie slyszy mamy, ktora z zaczerwienionymi oczami prosi go, zeby przywital sie z Panstwem... Bakam zaklopotane \"przepraszam\", gdy z \"balkonu z pieknym widokiem\", agentka zaprasza mnie do obejrzenia pokoju trzynastolatki, ktora na nasz widok cofa sie w najdalszy kacik i nie wie jak ma sie zachowac... O rany - dziewczyny, przepraszam... Nie chcialam. Samo tak jakos wyszlo. Nasze forum to nie czas i nie miejsce na takie obserwacje. Mamy male dzieci. Jestesmy szczesliwe. Ale ...nie moge przestac myslec o tych domach i o ich mieszkancach, ktorzy tez niedawno byli tak samo jak my szczesliwi... Jaki blad popelnili? I co zrobic, zeby nie popelnic podobnego? Sciskam, mimo wszytsko optymistycznie i zycze milego dnia! Wasz Kuk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drogie Panie, z tego wszystkiego zapomnialam zapytac Was, czy dotarly do Was maile ze zdjeciami? Od Salmy i Dyni wrocily komunikaty o braku doreczenia. Sprobuje po poludniu \"przepakowac\" zdjecia w lzejsze pakieciki. Na razie! Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drogie Panie, z tego wszystkiego zapomnialam zapytac Was, czy dotarly do Was maile ze zdjeciami? Od Salmy i Dyni wrocily komunikaty o braku doreczenia. Sprobuje po poludniu \"przepakowac\" zdjecia w lzejsze pakieciki. Na razie! Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość logosm
Witam, Mysh dzieki wspaniale relacje z tej egzotycznej wycieczki- jestescie w takim innym siwecie i fantastycznie ze ludzie sa dla WAs uprzejmi i polubili Jaśka- pisz jak najczesciej oczywiscie jak bedziesz mogla bo te relacje sa fantastyczne- mozemy tez czesc tej wyprawy poczuć KUK - ale Franio postanowil gonić w rozwoju ruchowym nasze dzielne topikowe niewiasty. JA TEZ jestem na etpaie wyboru i poszukiwań mieszkania i mam podobne odczucia jak Ty- wchodze do obcych mieszkań i czuje sie ich aurę to z jednej strony jest niesamowite a z drugiej wspaniałe. Jedno jest pewne ze dzialajac pod presja czasu( musze do 15 listopada opuscić mieszkanie) ciezko bedzie znalesc cos idealnego ale moze bedzie nam szczescie sprzyjać i akurat sie cos takiego trafi. aha zdjecia do mnie nie dotarly Dynia- witaj w domu- to dobrze ze Jagodka dobrze zniosla podróż i czekamy na szerszy opis relacji z Waszych wakacji Elffiku- z jednej strony fajnie ze masz prace a drugiej pewnie bardzo Ci cieżko ale to poczatek an pewno w miare uplywu czasu bedzie lepiej zobaczysz a i dzieci sie przyzwyczają.Ja bym rodzicom nadpobudliwego dziecka powiedziala ze tak jest byc moze oni tego naprawde nie widzą- oczywiscie w sposob delikatny ale tak zeby zrozumieli i chociaz go zdjagnzowali byc moze jest tak bo dla niego jest to tez nowe srodowisku i swoj lek tak pokonuje. Dobrze ze Amelka jest z Bacią i za bardzo nie teskni- masz ten problem z glowy Katrin szkoda ze Kubuś nie zostal przyjety do lekarza ale moze jutro go przyjmą a z tym ze topik umiera to chyba przesadzasz- hehe chyba nie jest tak zle- tylko wiekszosc z nas juz pracuje i mamy mnie j czasu na pisanie za to bardzo chętnie przynajmniej ja czytamy no uciekam bo ja tez dzis pisze z pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to jest naprawde niesamowite, dopiero co weszlismy z Jaskiem ze sparu, a pani mama wlascicielki juz wyciaga rece do mojego karalucha i prosi: prosze mi go zostawic. zaznaczam ze Jasiek potrzebuje spac i zostawiam, a ona jest przeszczesliwa. I oczywiscie nie usypia Jaska w wozeczku tylko we wlasnych ramionach :) dzisiaj podczas spaceru Jasiek nawiazal blizszy kontakt z dwojka dzieci - to bylo cudowne Wybaczcie ze tak ciagle o nas pisze, o tym Wietnamie i o moich wrazeniach, to z pospiechu. Ale czytalam o powrocie Dynii z wakacji (witajcie !!!) o Logosm, ktora szuka mieszkania (powodzenia !!!) o katrinowym Kubusiu, ktorego czeka zabieg (mysle o was cieplutko) i o Elffiku w pracy (trzymam kciuki za Amelke !!!) no i teraz poruszajace opowiastki Kuk... Wiecie co, ja bardzo bym chciala zebysmy wszystkie troche wiecej opowiadaly, zebysmy wyszly poza tematyke dziecieca :) sluchajac takich opowiesci jak te kukowe np. tyle rzeczy mozna sie dowiedziec.. My wczoraj w restauracji widzielismy trzy francuskie pary, ktore wlasnie zaadoptowaly wietnamskie dzieci... w tej chwili siedza juz w samolocie i powoza te biedne male ludziki z dala od ich korzeni... wczoraj wieczorem mielismy z Myszoniem bardzo ozywiona dyskusje na ten temat... dzieci potrzebuja milosci, ale jak dorosli, ktorzy z nich wyrosna poradza sobie z brakiem pelnej przynaleznosci do spolecznosci... z ta dziwna tozsamoscia.... ze swiadomoscia, ze ktos zabral ich sobie, dla siebie, troche egoistycznie przeciez... nie dajac mozliwosci nauki jezyka, ktorym mowi ich matka... Adopcja wietnamskich dzieci jest we Francji bardzo rozpowszechniona. We Francji nie ma dzieci do adopcji, bo we Francji bardzo dba sie o to zeby dzieci, ktorych rodzice nie moga wychowywac samodzielnie, mialy jednak kontakt z matka, chocby najrzadszy. W Wietnamie nikt o to nie dba. A przeciez wszystkie te dzieci maja matki !!!!! Oczywiscie wiecie, ze tutaj mozna miec tylko dwoje dzieci (jezeli sie nie myle to na rodzine ktora decyduje sie wychowywac trzecie dziecko naklada sie tak wysokie podatki, ze prawie nikt nie jest w stanie tego udzwignac) i dlatego jezeli \"zdarzy sie\" to trzecie dziecko, to wtedy jest dramat bo bardzo czesto rodzice zostawiaja je. Ja sie zastanawiam czy to nie stad czesciowo bierze sie ta ogolna milosc do dzieci. Wlascicielka hotelu, mloda jeszcze osoba, ma dwoje (10 i 15 lat) i zyje ze swiadomoscia ze wiecej miec nie moze... wyobrazacie to sobie? Zebyscie wy ja widzialay z Jaskiem !!! Uwielbia go i nie przepusci zadnej okazji zeby sie z nim pobawic, ponosic go, poglaskac... ona juz kilkakrotnie powtarzala mi ze chetnie z nim zostanie jezeli tylko bede potrzebowala isc gdzies sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość logosm
Witajcie Mysh to co napisals o tych biednych wietnamskich dzieciach oderwanych ood kultury i wlasnych korzeni jest straszne. Ja nie wiedzialm ze w Wietnamie tak jak w Chinach jest ograniczenie co do ilosci dzieci- to jest bardzo okrutne takie przedmiotowe taktowanie ludzi i bardzo niespawiedliwe. Co musi czuc matka ktora porzuca wlasne dziecko bo takie jest prawo albo musi je oddac do adopcji powiem tak to mi uswiadomilo ze BARDZO SIE CIESZE ZE ZYJE W NASZYM KRAJU GDZIE MOZE MANNA Z NIEBA NIE KAPIE ALE JAKOS SIE ZYC DA i nikt mi nie kaze mojego Stasia wyrzucac albo do adopcji oddawać bo chyba tego bym nie przezyla poszukiwania mieszkania bez zmian- obejrzalm wczoraj 3 nasteone mieszkania i wiem na pewno ze wnich nie chce mieszkać aha wazna sprawa zapomnialam wczoraj o niej napisać Stas sam wstal w lozeczku - niewidzialm jak to zrobil ale patrze a on stoi- wyczyn jednorazowy nie pwoetorzyl go o czywiscie dlaj sam nie siedzi trzeba go sadzać malutki kochany leniuszek uciekam do pracy milego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kochane!!! Myshko:)Cudowna relacja,czekam na ciąg dalszy...:) Kuk:)Bardzo ale to bardzo dopraszam się zdjęć.Ja jak tylko obrobię własne posyłam wam natychmiast:) Postaram się wam króciutko(jak n razie bo mam chwilkę) zrelacjonowac naszą wyprawę(chociaz przy wpodbojach Myshki to może za duże słowo:) ).Grecy(tu podobnie z tego co pisze Mysha jak Wietnamczycy)maja bzika na punkcie dzieci,nie było osoby(niewazne czy to stary czy mlody ,dziadulek czy paroletnia diewczynka)nie mogli przejsc obojetnie koło Jagi,było cmokanie,popluwanie(w celu oduroczenia)całowaanie w stópki,branie na rączki itp.słowem pełna adoracja:)Moje dziecko znosiło wssystko z usmiechem na ustach co powodowałon jescze wiekszy zachwyt:)O morskich i lądowych przygodach napisze wam pozniej.Jedno mogę stwierdzić Jadźka posunęła się w rozwoju(emocjonalnym jak i ruchowym )o bardzo wiele,dziecko jest nie do poznania,całymi dnaimi gada,osiagneła sztuke samodzielnego poruszania się(no moze doskonały sposób to nie jest;) )samodzielnie podnosi się do wstania(z siedzenia)z lezenia sama siada,no a siedzenie ma opanowane do perfekcji,zanikla jej natomiast wielka potrzeba chodzenia za raczki w to miejsce weszło raczkowanie(dla niej o tyle lepsze bo porusza sie samodzielnie)a dla jej kregosłupa to zbawienie:) Diewczyny napiszę potem;) TYmczasem 😘 Aha Jagoda aż piszczy(z radosci) na widok dzieci!!!! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie 🌼 KUK do mnie dotarły wszystkie :) są super :) My szykojemy się do pierwszego zabiegu na początku listopada.Choć to jeszcze trochę czasu ja już bardzo to przeżywam :( To tyle bo prawie nie widzę na oczy.Wczoraj dostałam uczulenia od ruszu do rzęs i pieką mnie oczy a do tego boli głowa :( Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No widze , ze panuja klimaty typowo utlopowe: Grecja, Wietnam itd. Az znow chce mi sie urlopiku! Pati-wysylam ci wlasnei pare zdjec i jesli znajdziesz troszke czasu , to prosze umiesc je na stronce, to nie musze juz ich wyslyac do reszyty grudniowych mamusiek, a kazda bedzie mogla sobie je ogladnac. 2 tyg. temu robilismy zdjecia u fotografa i jak zwykle Jacqueline sie nie usmiechala i siedziala przerazona, w przeciwienstwie do zachowan domowych, gdzie na widok kamery i aparatu piszczy i ma usmiech na zamowienie-no tak obce osoby beda ja fotografowac!HA!HA! 19go wyzyta kontrolna u okulisty-bo u nas normalnie dopiero od roku ! POzdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Dynia, Logosm - wyslijcie mi raz jeszcze swoje maile, prosze - zdjecia w malych pakiecikach takze wrocily... Moze cos pokrecilam z adresami? Opowiesci Myshki i komentarz Logosm na temat ograniczen w ilosci dzieci - faktycznie dramat... Dzieci jako luksus... Wlasciwie, ma to swoj smutny sens. Powinno sie te historie opowiadac ludziom, ktorzy dzieci maja calkowicie z przypadku i wcale sie z tego nie ciesza. Wbrew pozorom, jest takich osob sporo... Dziecko to skarb! I Pani w Wietnamie, o ktorej pisze Myszka wie o tym doskonale. Dynia - bardzo podobala mi sie ta opowiesc o pluciu na odgonienie urokow :) Czekam na dalsze opisy! No i mo ze jakies zdjecia Jagodki wsrod oliwek? :):D:)? Katrin - kurcze, co Ty masz z tym zdrowiem?Przydalaby Ci sie jakas czerwona wstazeczka na reke na odczynienie uroku! Zartuje oczywiscie, wspolczuje i zycze poprawy. Elfiku - jakos nie pomyslalam o tym, ze Twoja praca to przeciez takze kontakt z malymi dziecmi! Do tego nie zawsze grzecznymi... Mozesz juz zaczac stosowac w praktyce Tracy Hogg II czyli \"Jezyk dwulatka\" :) A propos - Przeczytalam swietny artykul na temat wykorzystania jezyka migowego w kontakcie z malymi dziecmi. Kopiuje go tu dla Was, bo uwazam, ze warto. Ja napisalam do autorki artykulu maila z prosba o wlaczenie mnie do programu, o ktorym pisze. Mam nadzieje, ze odpowie... Oto artykul: Dzieci chcą i mogą komunikować się z nami na długo przedtem, zanim zaczną mówić. Trzeba tylko dać im odpowiednie narzędzie - język migowy Buzia niebezpiecznie wykrzywia się w podkówkę. Co robić? Zaraz będzie płacz. Może miś? Pluszak w ciągu sekundy ląduje na podłodze, a buzia krzywi się coraz bardziej. Plastikowa kaczuszka? Błąd. Herbatka z koperku? Wycieramy twarz i oplutą ścianę. Mokra pielucha? Bingo! Ale zanim to odkryliśmy, dziecko już zaniosło się płaczem. Gdyby tak umiało powiedzieć, o co mu chodzi... Migaj z dzieckiem Kiedy Tess Weatherhead miała osiem miesięcy, umiała zakomunikować mamie, że chce jeść, pić i że boli ją brzuszek. Umiała też poprosić o swoją ulubioną zabawkę. Genialne dziecko? Wcale nie. Jessica, mama Tess, zaczęła uczyć swą półroczną córkę języka migowego. Po dwóch miesiącach mała znała pięć znaków. Dziś dziewczynka ma rok i dwa miesiące. Operuje około 40 znakami. Tess nie jest głucha. Jest zdrowym, słyszącym dzieckiem. Umie już powiedzieć kilkanaście słów. O tym, że dzieci rozumieją, co się do nich mówi, i są gotowe do komunikowania się, zanim same zaczną mówić, wie każdy rodzic. Zdolność mowy dzieci zyskują średnio w drugim roku życia. Nie znaczy to jednak, że wcześniej nie próbują porozumiewać się z otoczeniem. Uważna matka umie odgadnąć z dziecięcej mimiki i gestów, o co chodzi. Ale może też dać dziecku narzędzie, którym będzie ono w stanie porozumiewać się znacznie wcześniej. Na ten pomysł wpadł Joseph Garcia. Pracował wtedy jako tłumacz języka migowego. Odwiedzając rodziny głuchych, odkrył ciekawą prawidłowość: jeśli rodziło się tam słyszące niemowlę i rodzice uczyli je języka znaków, to zaczynało tą metodą przekazywać komunikaty otoczeniu znacznie wcześniej niż słyszące dzieci, które wychowywały się tylko w kontakcie z językiem fonicznym. Garcia skończył psychologię i jako pierwszy na świecie stworzył program nazwany \"Sign with your baby\" - \"Migaj ze swoim dzieckiem\". Z czasem na jego podstawie stworzono wiele innych. Mowa torpedowa W tym samym czasie identycznym problemem zajmowały się dwie panie psycholog - Linda Acredolo i Susan W. Goodwyn z California State University w Davies. Zbadały blisko 140 rodzin, w których słyszące dzieci uczyły się w niemowlęctwie migania. Wnioski były zaskakujące. Takie dzieci szybciej uczyły się mówić, dwulatki były językowo na poziomie niemigających trzylatków, a trzylatki mówiły już jak prawdziwe przedszkolaki. W wieku siedmiu lat w testach na IQ osiągały średnio 12 punktów więcej od reszty dzieci. Były też bardziej pogodne, a ich rodzice lepiej wspominali trudy wychowania z pierwszych kilkunastu miesięcy. - Co za ulga - mówili - kiedy możesz dowiedzieć się od swego dziecka, o co mu chodzi! To zmniejsza frustrację. - Mój mąż nie bardzo chciał uczyć córkę znaków - opowiada dziennikarzowi pisma \"The New York Times\" migająca mama Jennifer Neal. - Zmienił zdanie, kiedy mała obudziła go pewnej nocy, płacząc. Podszedł do łóżeczka, a ta włożyła palec do buzi, a potem wykonała znak oznaczający \"boli\". Okazało się, że wyrzyna się jej pierwszy ząb. Internet jest pełny podobnych historii, które wyskakują na hasło \"sign with baby\". Na stronie http://www.sign2me.comjedna z mam opisuje, jak jej 13-miesięczny synek nie mógł zasnąć. Kręcił się w łóżku, wreszcie zamigał do mamy trzy znaki: miś, drzewo, zabawa. Mama przypomniała sobie, że w ciągu dnia chłopiec bawił się w ogrodzie na kocyku misiem. Zabawka została pod drzewem. Gdy trafiła z powrotem w objęcia chłopca, ten po chwili zasnął. Migaj po polsku Danka Mikulska polski język migowy poznała na studiach i od czterech lat uczy go studentów UW w ramach lektoratów. Pisze doktorat z polskiego języka migowego (PJM) na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Jej praca jest częścią projektu badawczego, którego celem jest opisanie gramatyki naturalnego języka polskich głuchych. Wcześniej nikt tego języka nie badał. Kiedy macierzyństwo na pewien czas wyłączyło ją z życia naukowego, zaczęła migać w domu do swojego dziecka, a potem dzięki Internetowi odkryła, że na całym świecie robią to dziesiątki tysięcy ludzi.Jej 10-miesięczna córka Lena zna dziś około 30 znaków. Umie powiedzieć także kilka prostych słów, a rozumie niemal wszystko, co się do niej mówi. Komunikuje się lepiej niż rówieśnicy. Podobnie jak jej o trzy miesiące starszy kuzyn Mateusz, którego mamę Danka namówiła na miganie. Teraz do swoich dzieci miga już pięć mam. - To bardzo ułatwia życie - opowiada Danka. - No i, jak wskazują badania psychologów, pozytywnie wpływa na rozwój dziecka. Język migowy, wizualno-przestrzenny, wykorzystuje zarówno lewą półkulę mózgu, gdzie mieszczą się ośrodki odpowiedzialne za mowę, jak i prawą, która odpowiada za orientację przestrzenną i bodźce wzrokowe. Miganie poprawia także u małego dziecka koordynację oko - ręka. No i przyspiesza rozwój językowy. Warunek: do niemowlaka trzeba migać i mówić jednocześnie. - Najlepiej zacząć, gdy dziecko skończy sześć miesięcy - mówi Danka. - Wtedy jest w stanie na dłużej skupić uwagę. Na początek wybieramy pięć znaków. Powinny dotyczyć sytuacji, w których dziecko często uczestniczy, by jak najczęściej widziało znak i słyszało słowo z nim związane. Tak nauczyłam moją córkę znaku \"światło\". Wchodząc do łazienki, mówiłam: \"Teraz mama zapali światło\", i pokazywałam znak. Z czasem, kiedy tylko mówiłam i nie migałam, Lenka wyraźnie czekała. Czuła, że komunikat jest niepełny. Cieszyła się, gdy dodawałam znak. Po trzech tygodniach pokazała go sama. Z innymi znakami było podobnie. Nauka trwa około miesiąca, potem wybieramy kolejnych pięć znaków i tak dalej. Nie trzeba koniecznie używać języka migowego. Można wymyślić własne znaki - zaznacza Danka. - Ale może warto dać dziecku podstawę, by w przyszłości nauczyło się migać. Mamy w Polsce całkiem sporą migającą mniejszość. Miganie jak raczkowanie Nigdy nie jest jednak tak różowo. Jak wszystko na świecie, tak i ta metoda spotyka się z krytyką. Niektórzy obawiają się na przykład, że to może wręcz opóźnić mówienie. Skoro dzieciom tak wygodnie jest się porozumiewać miganiem, nie będą chciały mówić - argumentują przeciwnicy. Wygląda na to, że nie mają racji. - To tak, jakby obawiać się, że raczkowanie opóźni chodzenie - odpowiada prof. Susan W. Goodwyn. - Dziecko jest otwarte na komunikowanie się, obojętnie jakimi sposobami. Miganie mu to ułatwia. No i zmniejsza frustrację, gdy ma coś do zakomunikowania, a jego narządy mowy nie są na tyle dojrzałe, by mu to umożliwić. - Często obserwuję, jak moja córka, pokazując jakiś znak, próbuje wypowiedzieć odpowiadające mu słowo - mówi Danka Mikulska. - Miganie tylko otwiera ją na komunikację. Lenka cieszy się, że jest rozumiana, i próbuje przekazać więcej. Danka rozpoczęła już prace nad stworzeniem takiego programu edukacyjnego dla polskich rodziców (na razie są tylko angielskie). Bada też rozwój mowy u dzieci uczących się PJM. Dlatego szuka rodziców chcących migać ze swymi dziećmi. Wszystkiego nauczy i o wszystkim opowie. W zamian oczekuje tylko prowadzenia dzienniczka, w którym rodzice notowaliby postępy swoich pociech. Czy warto? To chyba lepsze niż zgadywanie z rodzaju płaczu, czy chodzi o lalkę, czy o mleko. Autorka jest dziennikarką \"Przekroju\" Z Danutą Mikulską można się skontaktować mailem: mikulska@gazeta.pl lub listownie pod adresem: Danuta Mikulska Zakład Językoznawstwa Komputerowego, Instytut Języka Polskiego, Uniwersytet Warszawski Krakowskie Przedmieście 26/28 00-325 Warszawa. Więcej na temat migania do niemowlaka będzie można dowiedzieć się na warszawskim Festiwalu Nauki. 19 września o godz. 18. na Wydziale Polonistyki UW odbędą się warsztaty na ten temat. Koncze na razie, zeby sprawdzic, czy tak dlugi post przejdzie... Pozdrawiam! Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cd. Danka Mikulska polski język migowy poznała na studiach i od czterech lat uczy go studentów UW w ramach lektoratów. Pisze doktorat z polskiego języka migowego (PJM) na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Jej praca jest częścią projektu badawczego, którego celem jest opisanie gramatyki naturalnego języka polskich głuchych. Wcześniej nikt tego języka nie badał. Kiedy macierzyństwo na pewien czas wyłączyło ją z życia naukowego, zaczęła migać w domu do swojego dziecka, a potem dzięki Internetowi odkryła, że na całym świecie robią to dziesiątki tysięcy ludzi.Jej 10-miesięczna córka Lena zna dziś około 30 znaków. Umie powiedzieć także kilka prostych słów, a rozumie niemal wszystko, co się do niej mówi. Komunikuje się lepiej niż rówieśnicy. Podobnie jak jej o trzy miesiące starszy kuzyn Mateusz, którego mamę Danka namówiła na miganie. Teraz do swoich dzieci miga już pięć mam. - To bardzo ułatwia życie - opowiada Danka. - No i, jak wskazują badania psychologów, pozytywnie wpływa na rozwój dziecka. Język migowy, wizualno-przestrzenny, wykorzystuje zarówno lewą półkulę mózgu, gdzie mieszczą się ośrodki odpowiedzialne za mowę, jak i prawą, która odpowiada za orientację przestrzenną i bodźce wzrokowe. Miganie poprawia także u małego dziecka koordynację oko - ręka. No i przyspiesza rozwój językowy. Warunek: do niemowlaka trzeba migać i mówić jednocześnie. - Najlepiej zacząć, gdy dziecko skończy sześć miesięcy - mówi Danka. - Wtedy jest w stanie na dłużej skupić uwagę. Na początek wybieramy pięć znaków. Powinny dotyczyć sytuacji, w których dziecko często uczestniczy, by jak najczęściej widziało znak i słyszało słowo z nim związane. Tak nauczyłam moją córkę znaku \"światło\". Wchodząc do łazienki, mówiłam: \"Teraz mama zapali światło\", i pokazywałam znak. Z czasem, kiedy tylko mówiłam i nie migałam, Lenka wyraźnie czekała. Czuła, że komunikat jest niepełny. Cieszyła się, gdy dodawałam znak. Po trzech tygodniach pokazała go sama. Z innymi znakami było podobnie. Nauka trwa około miesiąca, potem wybieramy kolejnych pięć znaków i tak dalej. Nie trzeba koniecznie używać języka migowego. Można wymyślić własne znaki - zaznacza Danka. - Ale może warto dać dziecku podstawę, by w przyszłości nauczyło się migać. Mamy w Polsce całkiem sporą migającą mniejszość. Miganie jak raczkowanie Nigdy nie jest jednak tak różowo. Jak wszystko na świecie, tak i ta metoda spotyka się z krytyką. Niektórzy obawiają się na przykład, że to może wręcz opóźnić mówienie. Skoro dzieciom tak wygodnie jest się porozumiewać miganiem, nie będą chciały mówić - argumentują przeciwnicy. Wygląda na to, że nie mają racji. - To tak, jakby obawiać się, że raczkowanie opóźni chodzenie - odpowiada prof. Susan W. Goodwyn. - Dziecko jest otwarte na komunikowanie się, obojętnie jakimi sposobami. Miganie mu to ułatwia. No i zmniejsza frustrację, gdy ma coś do zakomunikowania, a jego narządy mowy nie są na tyle dojrzałe, by mu to umożliwić. - Często obserwuję, jak moja córka, pokazując jakiś znak, próbuje wypowiedzieć odpowiadające mu słowo - mówi Danka Mikulska. - Miganie tylko otwiera ją na komunikację. Lenka cieszy się, że jest rozumiana, i próbuje przekazać więcej. Danka rozpoczęła już prace nad stworzeniem takiego programu edukacyjnego dla polskich rodziców (na razie są tylko angielskie). Bada też rozwój mowy u dzieci uczących się PJM. Dlatego szuka rodziców chcących migać ze swymi dziećmi. Wszystkiego nauczy i o wszystkim opowie. W zamian oczekuje tylko prowadzenia dzienniczka, w którym rodzice notowaliby postępy swoich pociech. Czy warto? To chyba lepsze niż zgadywanie z rodzaju płaczu, czy chodzi o lalkę, czy o mleko. Autorka jest dziennikarką \"Przekroju\" Z Danutą Mikulską można się skontaktować mailem: mikulska@gazeta.pl lub listownie pod adresem: Danuta Mikulska Zakład Językoznawstwa Komputerowego, Instytut Języka Polskiego, Uniwersytet Warszawski Krakowskie Przedmieście 26/28 00-325 Warszawa. Więcej na temat migania do niemowlaka będzie można dowiedzieć się na warszawskim Festiwalu Nauki. 19 września o godz. 18. na Wydziale Polonistyki UW odbędą się warsztaty na ten temat. ******** No i jak Wam sie podoba? Mnie bardzo. I oczywiscie Tracy Hogg sie klania po raz kolejny... Koncze, bo praca wzywa! Hej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×