Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

🖐️ Witam nowe dziewczyny 🖐️ shalla- ciasto po prostu musialo byc pyszne :) tak sobie mysle, ze dobrze, ze nic Wam sie tam przy tym piecyku nie stalo ;) Fisa - ja sie wlasnie zawsze powstrzymuje przed czyms takim, jak kuszenie slodyczami (np. lizakiem)Akurat lizakow prawie jej nie kupuje ( moze ze 3, 4 razy). Dostaje je najczesciej, a wtedy nie protestuje. Wiem, ze duzo na tym \"trace\", jesli chodzi o mozliwosc lagodnego zalatwienia z nia jakiejs sprawy, ale Nadyjka w mig sie polapie i jestem pewna, ze potem bylby i z tym problem ;) na pewno wyczulaby, ze to jest na mnie sposob. Bede posluszna, jak cos mi dasz;) wiec tego unikam, uzywajac \"normalnych \" argumentow. Zawsze z nadzieja, ze do niej dotra :) Ubieranie jakos idzie ( nawet bardzo dzobrze jak na nia)od momentu mojego wyzalenia sie tutaj. Teraz jest bunt podczas wieczornego zasypiania. Psikulcu, moze napisz mniej wiecej, co juz masz spakowane. Ja bylam wsciekla, ze nie wzielam mokrych chusteczek do przewijania Nadii. A tu okazalo sie, ze nie bylo cieplej wody i biedactwo musialam kilka razy myc w lodowatej. I sztucce swoje mialam ;) O czyms do picia nie zapomnij. U mnie w szpitalu nic nie bylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczoła, ja po prostu się odchudzam.. Polega to na tym, że STARAM się unikać cukru ( męka potworna ) i zabroniłam przynoszenia do domu słodyczy. Ów szarlotka więc była jedyną opcją, że zjem coś słodkiego, a byłam już na tak straszliwym głodzie cukrowym, że gotowa byłam robić prąd na drutach, żeby się upiekła :) Ot i cała tajemnica sukcesu: desperacja! Psikulcu, ja już nie za wiele pamiętam, ale w szpitalu termometru nie miałam na pewno, a potem w domu miałam - taki na czoło. Na szczeście nie było potrzeby nigdy go użyć, bo jak został w końcu wypróbowany ileś tam miesięcy później, to sie okazało, że nie działa. Potem przez moją apteczkę przewinęło się ok 4 różnych, w tym jeden petit ( upiornie drogi - ok 200zł ) i wszystkie - co do jednego - okazały się g*** warte. Polegam więc wyłącznie na rtęciowych i takim od początku mierzyłam Nastusi temperaturę pod pachą. Nie wiem, czy dobrze, czy źle, ale nie było z tym nigdy problemów i do dziś ona bardzo lubi. Jak tylko termomert wpadnie jej w oko, domaga się mierzenia pod pachą :) Ostatnio w moim domu zawitał termomert dla niemowląt - taki z elastyczną końcóweczką.... elektroniczny oczywiście. Rzekomo rewelacja.... Ta rewelacja u całej rodziny niezmiennie wskazuje 34.5 C, przypuszczam więc nieśmiało, że jednak się myli..... Pewnie jestem kompletnym ignorantem w temacie, ale... czytałam kiedyś, że dziecku do temperatury 38,5 C nie zbieja się gorączki, bo jest ona lecznicza. Dopiero powyżej tej należy zareagować. No i oczywiście wtedy, jak utrzymuje się taka wysoka conajmniej 3 dni. No i ja idąc za tą zasadą nie zbijam gorączki nikomu, także Nastusi jeżeli jest poniżej. Czyli np. kiedy czuję wyraźnie, że główka jest cieplejsza niż powinna, lub ma wypieki. Założyłam, że jeśli temp. przekroczy u niej 38.5 C bez wątpienia zdołam to rozpoznać. Póki co dobrze mi idzie :) Czyt: nie mam co rozpoznawać. Mam pytanie do naszej nowej koleżanki z dzidziusiem z 2003 roku: kiedy na miłość boską, minie kryzys 2-latka? Ja już nie mam siły!!!!! Acha, jeszcze z innej bajki: w ostatniej Angorze jest cały ogromniast artukuł o szczepieniach.... miały leczyć, a zabijają ( czy coś w tym stylu ). W każdym razie cieszy mnie, że wreszcie problem jest trochę nagłaśniany. Obawiam się jednak, że na paru takich \"podrywach do lotu\" się skończy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, ja tez słyszalam od swojej pediatry,zeby zbijac dopiero powyzej 38,5. Mierze termometrem elektronicznym, ale zwyklym, zadnym tam specjalistycznym. Moja kumpela kupila taki do mierzenia temp. w uchu, w kazdym uchu mamy inne temperatury, wiedzialyscie o tym:P Gówno takie, wywalila kasę i chce go sprzedac-jakbyscie sie natknęły na allegro, to nie kupujcie:P Chusteczki nawilzane to jest bardzo wazna pozycja:) U mnie woda mineralna szla litrami, Truten przynosił 4 butle po póltora litra i zabierał tylez pustych...Ale i gorąco było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu, chodzi Ci o to, czy warto termometr miec w domu? Ja uwazam, ze warto, dla swietego spokoju, wtedy wiesz, ze jesli Cie cos niepokoi, mozesz w kazdej chwili zmierzyc dziecku temperature... Chyba nic tak nie przeraza jak niemoznosc zmierzenia... wiesz weekend, srodek nocy, a Ty umierasz ze strachu... po co? A moze chcodzilo Ci o to, czy w szpitalu obowiazkowo trzeba mierzyc dziecku temperature. U nas trzeba bylo... I to bylo straszne... termometr (szpitalny) do pupy na 10 sekund - to bylo jak test na matczyna wyrzymalosc... 10 niekonczacych sie sekund... obowiazkowo po kazdej kapieli czyli codzinnie rano, a salowa stala nade mna jak zandarm i notowala wynik... podobno to jedyna metoda miarodajna u takiego maluszka... brrrr... potem jak najszybciej kupilismy taki do ucha i mamy go do dzis... polecam... tylko od razu na poczatku zmierzyc temperature calej rodzinie w obu uszach i na podstawie wynikow wyczuc czy ma tendencje do zanizania czy do zawyzania, poznac go po prostu :) Shalla, czys Ty dlubala w goracym \"piecyku\" ??? ide, bo Jasiek wlasnie zasnal i nie tracac czasu zabieramy sie za film dobrego wieczoru :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌼 NIKII....ja też przeczhodzę przez bunt zasypiania :( Kuba mimo sennosci cos ostatnio strasznie broni się przed zasypianiem i trwa to okolo godziny :( 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysh w samo sedno uderzyłaś z tym obiadem! Ja lewa noga w kuchni postanowiłam ostatnio, że zrobię sobie listę kilku potraw, które będę naprzemiennie gotować, żeby się w nich wyspecjalizować i w końcu czegoś nauczyć. Na listę wrzucam potrawy szybkie w przygotowaniu tak, aby gotowanie obiadu nie zajęło więcej niż 30-45 minut. Dodam, że gotuję na dwa dni. Ja lubię gotować barszcz z jabłkami i winogronami. Trochę jak kompot. Czasochłonne jest obieranie buraków, ale w pół godziny można się zmieścić. Shalla Ty mnie wykończysz rewelacjami na temat apetytu Nastki! :) Ale i u nas jakby lepiej w temacie apetytu. W sobotę Staś zjadł półtorej parówki! Trzymajmy kciuki, aby nie zapeszyć. Gratuluję szarlotki i wytrwałości oraz umiejętności „pstryka-elektryka” :) Podam Wam przepis na pyszne ciasto biszkoptowe, na którego dnie jak się ułoży jabłka można to nazwać nieśmiało jabłecznikiem. Robi się w 15 minut. Biorę mikser i wrzucam 4 jajka. Dodaję szklankę cukru. Teraz szklankę mąki z łyżeczką proszku do pieczenia. Na koniec łyżkę oleju. I już! Blachę (może być tortownica) smaruję olejem, posypuję bułką tartą, wrzucam pokrojone w plasterki jabłka (mogą być śliwki), posypuję cynamonem, wylewam ciasto i piekę 45 minut w 150 stopniach w piekarniku z termoobiegiem. Mogą być też inne owoce, które wrzucam zamiast jabłek na wierzch ciasta, które się w nim zatapiają. Psikulec – ja miałam wielgachną torbę, ale nie pamiętam, co do niej nawrzucałam. Przychodzi mi do głowy: koszula na zmianę, szlafrok, klapki, jednorazowe gatki (takie śmieszne), paczki pieluch zamiast podpasek :), przybory toaletowe, ubranka dla Staśka, pieluszki, oliwka, chusteczki nawilżane, kocyk A i dużo wody mineralnej niegazowanej. Starałam się wypić codziennie całą 1,5l butlę. Nikii, tak wiem, że lizaki są niepedagogiczne :(, ale chodzi mi o zasadę, żeby dziecko czymś próbować zainteresować. Bo Staś lubi nie tylko lizaki, ale też sam fakt ich kupowania. Często też lizak po kilku chwilach ląduje w buzi u taty. U nas też wiele buntów. Wczoraj był tak zmęczony, że nie chciał się już iść myć. „Bob budowniczy zawiózł Go do łazienki”

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Przeczytalam cala weekendowa produkcje i az zakrecilo mi sie w glowie od ilosci poruszanych tematow :) Kocham czytac Kaffe pelna wpisow po weekendzie, a jesli jeszcze trafi sie taka perelka jak opis wyczynow kulinarnych Shalli - moge to smialo nazwac swoim hobby ;) Weekend (czterodniowy) w Hiszpanii udal sie nadzwyczajnie. Jedynym zgrzytem byla tu podroz powrotna (15 godzin... spowodowane awaria samolotu i przymusowa zmiana trasy podrozy) no i to, ze miejsce, w ktorym bylismy na weselu (miasteczko Gijon) bylo chyba jedynym miejscem w Europie, gdzie w ten weekend bylo zimno i padalo ;) Pouczona przez mojego ginekologa, ktory po przejsciu na emeryture mieszka wlasciwie na poludniu Hiszpanii, a w Turynie \"bywa\", zabralam ze soba same letnie rzeczy: \"Asturia omiatana jest w kwietniu przez goracy prad morski i cieply wiatr i temperatura nie zejdzie tam ponizej 18 stopni nawet w nocy\". W rzeczywistosci - Gijon jest jakims dziwacznym wyjatkiem polozonym w niszy klimatycznej i ... slonce nie gosci tam prawie nigdy! Wlasciwie bylo w tej anomalii cos magicznego - w Gijon aura typowo pozno jesienna - wystarczylo jednak wychylic nos o piec kilometrow poza miasto, by z listopada robilo sie piekne upalne lato. Klopot w tym, ze zarowno wesele jak i reszta spotkan towarzyskich zaplanowane byly wlasnei w Gijon ;) Dodam tylko, ze przechodzilam cztery dni w jednym swetrze i koszuli z dlugim rekawem zakupionej na miejscu ;) Po przydlugim wstepie meteorologicznym wyznac musze, ze Hiszpania jest moja nowa milloscia od pierwszego wejrzenia. Krajobrazy (na polnocy bardziej przypominajace Skandynawie niz Andaluzje) przepiekne - rudo zielone, male kolorowe porty pelne owocow morza, gory i jeziora, przepiekne male miasteczka - perelki - podobalo mi sie wszystko i nie moge juz doczekac sie, kiedy wrocimy tam cala rodzina - tym razem na wakacyjna wloczege. Hiszpanskie wesele- zgodnie z moimi przypuszczeniami -to rzecz absolutnie fantastyczna! :) Jak pisalam - nie byla to Andaluzja, ale i tak ducha flamenco dalo sie odczuc na kazdym kroku. Pyszne jedzenie (nie dla ciezarnych niestety), cudowna muzyka i atmosfera prawdziwej FESTY. Tancza wszyscy - staruszkowie, dzieci, pokolenie rodzicow i ...ciezarne w siodmym miesiacu ;) Umarlam z zachwytu, kiedy szukajac wytchnienia, przysiadlam sobie w jakiejs bocznej salce i...przez otwarte drzwi obserwowalam, jak o drugiej nad ranem, dziewczynki w wieku od pieciu do trzynastu lat ...pokazuja sobie na wzajem kroki flamenco, jakich \"uzywa sie\" w ich rodzianch... W ogole czuc tam, ze RODZINA TO SILA. Sama najblizsza rodzina Panny Mlodej to Rodzice plus ...szescioro rodzenstwa! (Wyobrazcie sobie, ze Mama urodzila ich wszystkich w ciagu osmiu lat!!!!) Na weselu ksiadz podszedl do Rodzicow i zapytal ich - \"Dwie mamy z glowy - to ile slubow mi jeszcze zostalo?\" :) Z ciekawostek - po deserze, tj. okolo drugiej nad ranem, wszystkim mezczyznom Pan mlody serwuje cygaro havanskie najwyzszej jakosci... Zwazywszy, ze wesele odbywalo sie w czyms w rodzaju ogromnego namiotu (zamknietego z uwagi na zimno panujace na zewnatrz) sala momentalnie wypelnila sie gryzacym dymem, ktorego wszyscy (z wyjatkiem mnie) zdawali sie nie dostrzegac :p To wlasnie ucieczce od tej tradycji zawdzieczam scenke z tanczacymi dziewczynkami ;) No dobrze - koncze bo i tak weszlam w faze nadprodukcji. Dodam jeszcze tylko, ze Franek miewa sie doskonale (odebralismy go wczoraj spicego od tesciow o ...pierwszej nad ranem). Rano nie mogl biedaczek pojac skad wzial sie we wlasnym lozku, skoro usnal w Tortonie... ;) W sprawie imienia dla siostrzyczki - glowa pelna inspiracji hiszpanskich ;) Moj maz zaczyna lamas sie nieco i wspomina o Matyldzie lub Marcie. Antonina niestety raczej nie przejdzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem koziorożcem. Nie łatwo mnie złamać :) Fisa, za chwilę biorę się za Twoją wersję ciasta! Dziewczyny, trzymajcie kciuki za mój drucik w piecyku... ( jakkolwiek kuriozalnie by to nie zabrzmiało - ulubione powiedzenie mojego szefa ;) ) Mysh - w pewnym sensie tak - grzebałam w trochę gorącym. No, nie piekielnie gorącym, ale nie bardzo był czas to studzić, bo ubita piana umierała na naszych oczach i trzeba się było streszczać. U nas okres buntu wygląda tylko tak, że Anastazja totalnie nie słyszy sformułowań typu: NIE, NIE RUSZ, NIE DOTYKAJ, ODDAJ, NIE PODCHODŹ, NIE PODNOŚ, NIE BIERZ DO BUZI, NIE..... itd. Inne komendy wydaje się , że jakby rozumie.... albo może mam tylko takie złudzenie :) Ogólnie więc da się z nia jakoś porozumieć, ale trzeba w danej chwili nadawać na tej samej fali. Uczę się.... Aktualnie przeżywa pasję ogrodnictwem, co bardzo źle wróży moim tegorocznym uprawom.. I odkryłam, że jest takie coś, co na nia działa, jak gwizdek na psy :) Otóż to jest lejąca się woda z pompy ogrodowej. Jeśli Nastusia odmawia podejścia do mnie, wystarczy puścić wodę. Będzie w sekundę, razem ze swoja konewką błagając o wodę, obiecując poprawę, przysięgając posłuszeństwo do końca życia i zapewniając, że BARDZO chce byc i będzie \"jus na zawse gzecna\". Czy to jest bardziej pedagogiczne od lizaków...? Nie wiem... Jakoś nie jestem przekonana... Idę ululać ją i biorę się za ciasto. Fisa - jak mi nie wyjdzie, wyślę Ci je pocztą!!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Dziewczyny, dziekuje za rady w sprawie torby. Generalnie pokrywaja sie z tym co juz w niej sie znalazlo ale gdyby przypomnialo sie Wam cos czego zawsze sie zapomina dopakowac a jest wazne... Nikii, przeciez to jakis horror zeby na oddziale polozniczym byla w kranie tylko lodowata woda... Pszczola, o jakiem nietakcie mowisz to zadna tajemnica. Pisalam o tym juz tutaj. Nie bede karmic z powodu choroby tarczycy i zwiazanych z tym lekow (zakaz karmienia podczas zazywania). Co prawda mam teraz tymczasowo odstawione leki i moglabym podjac taka probe ale nie chce najpierw przez kilka tygodni walczyc o laktacje po to zeby okazalo sie, ze musze znowu brac leki i walczyc tym razem z laktacja. Z tym termometrem to chodzilo mi tez o to czy bardzo malemu dziecku mierzy sie temperature termometrem rteciowym czy sympatyczniej i bezpieczniej miec jednak taki elektroniczny. Shalla, ja boje sie pradu, gazu i tego typu mediow i prawie dostalam zawalu wyobrazajac sobie Ciebie z tymi drucikami... Wizja porazenia pradem calej Twojej rodziny, pozaru domu spowodowanego zwarciem byla silniejsza niz swiadomosc tego, ze skoro piszesz to znaczy, ze przezylas :) A tak w ogole - uwazam to za nieco pokretna logike, ze w ramach odchudzania zamiast kupic slodycze poprostu trzeba je upiec :) :) :) Sprytnie to sobie wymyslilas:) Kuk, dobrze, ze juz jestes! Ciesze sie, ze mimo przygod komunikacyjno-meteorologicznych jestes tak zadowolona z wyjazdu. Co do imion dla siostry Frania to z tych przytoczonych przez Ciebie z cala stanowczoscia glosuje na Matylde. Tak a propos - Matylde co u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu - nawet moja mordercza chęć zjedzenia czegoś słodkiego nie odebrała mi rozumu tak do reszty ( choć są tacy, co mają inne zdanie... ) i reperowałam te nieszczesne druciki przy piecy wyłączonym z prądu :) Ok, teraz ciasto \"Fisy\" się upiekło i zaczynam za kilka minut jak ostygnie degustację.... Juuupiii! Zjem słodkie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla - Franek dokladnie tak samo jak Nastka na pompe reaguje na hydrant w ogrodzie! :) Cos w tej wodzie musie byc! Dodam, ze widok Frania zlanego od stop do glow z powodu fascynacji owym hydtrantem nie jest mi obcy. Brak tylko jugurtu na glowie... ;):) Psikulcu - widze, ze godzina zero naprawde zbliza sie wielkimi krokami :) Nie dodam nic do listy poza... stosikiem dobrych ksiazek, malej lampki i sprzetem do sluchania muzyki. Nie wiem jak u Was, ale ja spedzilam w szpitalu dluuugie bezsenne godziny (trzy dni) przed porodem i gdyby nie ksiazki i muzyka wysiadlabym z nudow. Poza tym - nie przejmuj sie drobiazgami. Zawsze mozesz poslac Lubego do domu, jesli czegos zabraknie. Co do termometru - mysle, ze w szpitalu jest on zbedny. Co do uzytku domowego - moje doswiadczenia sa analogiczne do tych Shalli. Przetestowalam dwa termometry elektroniczne - oba do kitu. Najlepiej sprawdza sie najprostszy termometr rteciowy z elastyczna koncowka. Dodam, ze przed \"zastosowaniem\" nacieram ja zawsze wazelina lub linomagiem... W dziedzinie mycia zebow - zadnych nowosci niestety. Franek myje zeby chetnie, ale mycie to polega glownie na pozarciu pasty, po ktorym laskawie pozwala mi wyszorowac sobie paszcze, pod warunkiem, ze nie trwa to za dlugo. W ramach zachety myje zawsze zeby rownolegle do niego. Rower! W tej dziedzinie mamy znaczace postepy! Nauka pedalowania przyspieszyla znacznie w ciagu jednego dnia - na spacerze w parku. Od tej chwili Franio pedaluje i kieruje \"jak stary\" i cwiczy te czynnosc zawziecie nie tylko w trakcie spacerow po parku, ale i w naszym \"mini ogrodku\" - najchetniej po zapadnieciu zmroku ;) Na zakonczenie - witam wszystkie nowe forumowiczki! :) ❤️🌻 BArdzo podoba mi sie fakt, ze wciaz przybywa nam Mam i dzieci, choc nasz pierwotny termin przeminal prawie trzy lata temu! :) Shalla- przepis Fisy to gwarantowany sukces. Takie ciasto nazywalo sie u mnie w domu \"emergency\" - robilo sie je w godzine (razem z pieczeniem) i praktycznie nie ma szans by opadlo. Z moich doswiadczen wynika, ze wyrasta nawet wtedy, gdy zapomnisz dac do niego proszku dopieczenia... Ja dodawalam jeszcze kandyzowane skorki pomaranczowe lub cytrynowe albo jakis zapach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, dziewczyny, dopadl mnie atak tak nieprawdopodobnej spiaczki, ze... z ogromnymi wyrzutami sumienia wypilam...trzecia kawe dzisiaj. Na swoje usprawiedliwienie dodam, ze druga byla bezkofeinowa oraz, ze trzecia wypilam tylko dlatego, ze nie bylam juz w stanie utrzymac sie w pozycji siedzacej, a powieki opadajace na oczy staly sie olowiane... Ide na szosta do ginekologa i ...w odwiedziny do naszej Malej Bezimiennej! :) Mam nadzieje, ze wszystko w porzadku - jesli sadzic po wynikach ostatnich badan i poobjawach aktywnosci w podrozy - mala ma sie dobrze. Psikulcu - za Twoja rada wypytam go o ten magnez - lapia mnie paskudne skurcze stop i podejrzewam, ze to rozwiazaloby sprawe. Co do antybiotyku w podrozy - oczywiscie olalam sprawe i slusznie (buskopan takze nie byl na szczescie potrzebny :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Termometry rtęciowe zostały wycofane ze sprzedaży. Teoretycznie szpitale mają zakaz ich używania. Shalla, ale mam tremę. Umieram z ciekawości, czy Ci to ciasto wyjdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamali
Shalla pytałaś kiedy minie "kryzys 2-latka": to się (teoretycznie) ma zmieniać co pół roku tj pierwsze pół jest aniołek, drugie: od nowa boi się czego bać się przestało, upiera się, wyje, tupie itp. Ogolnie chodzi o to że ono walczy o swą tożsamość i wolność, a ty masz być rozsądna i dozować mu ją w granicach rozsądku. Tj. ty wyciągasz małą (wrzeszczącą) z piaskownicy kiedy uznasz, że jest pora, a nie ona ci dyktuje kiedy się zmęczy (ku zniesmaczeniu wszystkich w koło), i nie rób sobie wyrzutów bo dzięki stawianym przez ciebie granicom ona czuje się bezpieczniej. U mnie: zatkaliśmy kontakty zatyczkami, szklo powyżej zasięgu, meble pomocowane solidnie i przemyśleliśmy co jej wolno a co nie (żeby co chwila nie krzyczeć: nie wolno, nie..) To też ryzyko na które trzeba pozwolić (że się wywróci, umaże, tudzież nam coś umaże) ale zaczyna powoli trzymać granice. Jak ustalasz zasadę to trzymaj się jej (jak pijany płotu) bo jak raz ją złamiesz to potem mała sprawdzi 100 razy czy znów ma szansę na labę (co grozi ci zmęczeniem bo to Ciebie wypróbowuje...). Fisa za niedługo spróbuję zrobić twoje ciacho bo skusił mnie krótki termin wykonania, a jestem analfabetką kuchenną, więc zobaczymy co mi wyjdzie... Pozdro!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamali
Nikii, dzięki za pozdrowienia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dodam jeszcze pewną brednię dot. mycia zębów. Ja mam wizję taką, że za 20 lat, kiedy nasze dzieciaki będą już „starymi końmi”, w miejsce wyrwanego zęba będą wszczepiać coś co możnaby chyba nazwać komórką macierzystą i z niej będzie rósł nowy piękny zdrowy ząb. Ta wizja nie jest chyba aż tak wielką utopią, bo czytałam o takich badaniach naukowych. Pocieszam się tym więc i staram nie stresować Stasiowym podejściem do mycia zębów. Można tę postawę pewnie nazwać ignorancją, ale proszę wybaczcie :P i nie pukajcie się zbyt mocno w czoło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamali - Twoja strategia brzmi rozsadnie ;) Ktos pytal mnie kiedys czy to, co widac na zdjeciach w naszym domu to biale kanapy. Odpowiedz brzmi tak- bialy to jedyny kolor, ktory po wrzuceniu do bielinki nie traci koloru i jeden z wielu elementow naszej strategii ;) Fisa - rozmarzylam sie czytajac o tych implantach. Mam nadzieje, ze wejda w powszechne uzycie zanim strace wszystkie wlasne zeby... Z ciekawostek wychowawczych - mamy ostatnio z Franiem taki zgryz. Franio broi nie reagujac na nasze prosby i grozby odebrania \"narzedzia zbrodni\". Gdy ostatecznie szkodliwy przedmiot zostaje mu odebrany, Franek prosi o jego oddanie solennie przyrzekajac poprawe. Jesli oddac mu go na probe - natychmiast wraca do brojenia. Pozbawiony przedmiotu ponownie - zaczyna negocjacje od nowa. Gdy tlumaczymy mu, ze nic z tego, bo poprzednio obiecal i nie dotrzymal slowa - zdaje sie nie wiedziec o co chodzi ;) Czy u Was wyglada to tak samo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk - dokładnie tak samo :) To znaczy teraz już może nie, ale był taki ciężki okres... Jakoś samo przeszło po paru wizytach na jeżyku :) Fisa - nic Ci nie wyślę, bo ciasto udało się doskonale i zostało pożarte kiedy jeszcze parzyło w chciwe łapska :) Mamali - dziękuję za odzew. Z moją konsekwencją jest... dramatycznie!!!! Zawsze mi się wydawało, że jestem straszliwie konsekwentna i NIC mnie nie złamie, bo uparta jestem od dziecka i charakter mój sprzyja konsekwencji. Okazało się jednak, że moje maleństwo ze swoim wzrokiem zranionej sarny i zacięciem na miare polityka jest w stanie mnie pokonać najdalej w czwartej rundzie. Już miałam zamiar nagrać się na taśmę i puszczać jej w kółko, bo mój głos już brzmi, jak po przepiciu odkąd setki razy mamrocze w kółko te same rzeczy. Ale uznałam to za stratę czasu. Może ochrypnę do reszty, ale będę dalej dziamgać, aż uzyskam jakiś efekt. Może nawet jeszcze w tym wcieleniu.... Ja również bardzo licze na te zębowe odrosty, bo jak myślę o swoich... to mam te same wizje, co Kuk. Natomiast Nastusia choć ząbecki ma białe, piękne i calutkie, to... zgryz ma fatalny, a zgrzyta zębami w nocy tak straszliwie, że ptaki za oknem płoszy :( A to - wiadomo - rokuje fatalnie. I żadna higiena nie pomoże, jak szkliwo zacznie pękać :( A pomyśleć, że krokodyl wymienia w życiu ok trzech tysięcy zębów! Średnio każdy ząb wymienia co 2 lata. Wyobrażacie sobie?! Taka karykatura ma 3 tysiące zębów w życiu , a ja???? Wiecie co, jestem osobą wierzącą, ale w mojej głowie się nie mieści, że dobry Bóg zafundował nam takie zęby liche i to jeszcze rzekomo na swoje podobieństwo.... No, chyba, że On ma u siebie jakiegoś dobrego dentyste.... pa, spadam ululać moje Leśne Licho.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Kuk, ja dzisiaj po zalatwieniu roznych spraw wrocilam do domu ok 14-tej a ok 14.30 postanowilam polozyc sie tylko na chwilke bo nieumyte gary pietrzyly sie w zlewie, pranie czekalo na powieszenie i mialam zagniesc ciasto na pizze na obiad. Efekt - obudzilam sie o 17.15 rowno dwie minuty przed przyjsciem Mojego z pracy. Kasza gryczana z jajkiem sadzonym musiala zastapic pyszna goraca pizze... Co do kolorow wyposazenia domu - bardzo chwale sobie taki naturalny kolor welny, taki bezo-krem. Nawet jak taki dywan sie przybrudzi a nie ma czasu zeby go "wyprac" to i tak wyglada, ze tak ma byc :) Fisa, widze, ze Twoj przepis robi kariere. Naprawde az mam chec podjac druga w zyciu probe upieczenia czegokolwiek! Hmm... a to zaskoczenie z tymi termometrami rteciowymi... Kuk, czekam na relacje z odwiedzin u Malej Dziewczynki. Shalla, naprawde nie podejrzewalam Cie o "gmyranie" w piecyku pod pradem lecz sam fakt grzebania, odlaczania i przylaczania przyprawil mnie o dreszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, Shalla – dołanczam do tych marzeń. Po ostatnim przeglądzie wyszłam z listą chyba 15 zębów do leczenia :( Kuk, ja Stasiowi też kiedyś zabrałam samochodziki, którymi rzucał po całym pokoju i wyrzuciłam do kosza na śmieci za karę, że rzucał i że się nie posłuchał, gdy mówiłam, aby przestał. Nie, nie przyszedł się po nie upomnieć, przyrzekając poprawę, tylko..... pozbierał pozostałe i też przykładnie wyrzucił. Dzisiaj mój bączek mnie zaskoczył na max’a. Jak On szybko dorasta! :) Powiedziałam Mu, że idę do pracy, a On mi na to: „To ja mamie pomacham. I dam buzi.” Shalla, cieszę się, że ciasto się udało! Psikulcu – to ciasto również i mnie uratowało z myśli o tym, że już NIGDY w życiu nie wezmę się za pieczenie ciasta. Ten przepis dodaje pewności siebie w tej kwestii. Kasza gryczana i jajko – może to i nawet lepsze od pizzy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Caly blok slyszy, ze sie pakujemy-Tobiasz tradycyjnie plącze sie pod nogami i wyje, ja staram sie zachowac zimną krew, ale nerwy co chwilkę mi puszczają i pokrzykuję, a lista rzeczy niespakowanych nie zmniejsza ani na jotę:O Tak jest zawsze, więc nie bądźcie zgorszone. Dziękuję za rady dot. mycia zębów-poki co u nas jakos to idzie pokojowo, ale ponawiam swoje pytanie odnosnie nagradzania tej czynnosci naklejkami-co myslicie? Nie napisze więcej, bo Tobiasz non stop jęczy i cos musze mu podsuwac pod nos, aby sklecic sensownie jedno zdanie. Chyba bez Krecika sie nie obejdzie;) Zmykam, odezwę sie juz z Gizycka.Trzymajcie kciuki za te 4h w pociągu:O Buzka:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczola trzymam kciuki i za pakowanie i za podroz. Nagradzanie naklejkami według mnie jest dobrym pomysłem. Tracy Hogg pokazywała taką metodę w odniesieniu do dwulatka, który nie chciał się dzielić zabawkami i bił inne dzieci z mamą włącznie. W nagrodę naklejała Mu naklejki na bluzkę, a za karę odklejała i zabierała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. Ja nawet nie podjęłam żadnej próby z naklejkami, bo Nastusia mam charakterek jest papugi, co nadużywała alkoholu i właściciel miał jej wyrwać wszystkie pióra, jak znów zajrzy do kielicha - a po powrocie z pracy zastał swoją papugę w sztok pijaną, wyrywająca sobie ostatnie już pióra i bełgoczącą: a na cholerę mi te pióra? hyc! Dziewczyny, później coś skrobne, a mam co :) uściski, Pszczoła, oczywiście też trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Postanowione! Bede piekla ciasto. Juz jestem cala w nerwach. O sukcesie (chociaz podejrzewam raczej porazke) poinformuje. Kuk, jestem ciekawa jak po wczorajszej wizycie lekarskiej. Odezwijze sie kobieto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane, zaczelam smarowac dlugi wpis dowas, ale niespodziewanie po dlugiej przerwie przysypala mnie robpta. Napisze wiec jutro, a teraz - tylko dla uspokojenia - informuje, ze wizyta u ginekologa przebiegla dobrze, mala ma sie doskonale i wszystko zdaje sie byc w normie. Ku mojemu zdumieniu, na skurcze nog przepisano mi...wapno, a nie magnez. Nic juz z tego nie rozumiem... :p Sciskam i do zobaczenia! (Psikulcu - trzymam kciuki za ciasto!) X Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pszczolko - udanej podrozy !!! ciasta ... hmm ... jak my jestesmy same nie chce mi sie kompletnie robic ... choc piec umiem (w przeciwienstwie do gotowania) - ale upiec blache ciasta po to zeby zjesc 3 kawalki a reszte wyrzucic ... o nie ! Wg mnie naklejki to swietny pomysl Najlepiej jak zrobi sie do nichjakas tabelke na brystolu - podzielona na dni tygodnia - i tam dziecko bedzie te nagrody przyklejalo - bedzie moglo sie pochwalic osiagnieciami kazdemu kto przyjdzie a i nie ukryje porazek - to wazne w wychowywaniu ... mozna tez ustalic, ze jak np. caly tydzien bedzie z naklejkami wtedy maluch dostanie cos upragnionego - jajko niespodzianke - wyjscie na lody z mama i tata itp :) popieram mamali z jej teoria stawiania granic - u nas jesli ustale z mala ze ma siedziec cale zakupy w koszu - to siedzi chocby wrzeszczala w nieboglosy a ludzie patrzyli na mnie z wzrokiem pelnym pogardy zas 3 osoba w kolejnce byla najwredniejsza matka mojego podopiecznego (z agtunku tych co to mysla od razu \"co za dziecko - swojego nie umie wychowac a cudze wychowuje!) hehe :P to skutkuje - problem wspolnych zakupow prawie nie istanieje .. chyba ze jest z nami tata ...ale jak o jest w domu w ogole wszystko wywraca sie do gory nogami ... Kuk - u ans zazwyczaj wystarczy uwaga, ze zaraz zabiore malej zabawke / rzecz ... jesli zas nie skutkuje to zabieram \"narzedzie zbrodni\" bez odwrotu - tzn w danyej chwili ... a przynajmniej staram sie tego trzymac :P a gdy mala rzucala zabawakami - zabieralam jej je mowiac, z eoddam dzieciom bo nie szanuje - i chowalam na dluugi czas - poskutkowalo - rzucanie prawie sie juz nie zdarza ... w ogole zgrzeczniaqlo mi te moje dziecko ... jest uparta, probuje dociec swego (ma po kim byc taka :P )- ale i ja cudow grzecznosci po niej nie oczekuje Ogolnie jednak chyba wychodzi z trudnego okresu :) dziewcyzny - czy Wasze dzieci tez tak strasznie niszcza buty ????????? Amelia dostala piekne adidaski - bardzo dobre gatunkowo, wyprofilowana wkladka, wysoka pieta ... i cena ponad moje mozliwosci (45euro) no - ale to byl prezent ... nie nosi ich jeszcze miesiac - na zamiane z pantofelkami !! .... i pomijam ze czubki sa zdarte do granic mozliwosci, wygladaja jakby conajmniej 3 dzieci je przed nia nosilo .... ale wczoraj moje dziekco wydarlo na czubku \"piekna\" dziure !!!! nie mam pojecia w jaki sposob ?? jakim cudem ?? :( bo to nie jest starte - to wyglada jakby wydarte czyms ostrym (??) no i buty nadaja sie tylko do smieci ... i tak sie zastawiam czy nie warto juz od razu kupic czegos letniego ... chociaz - co to za roznica .. z zalozenia to co kupie nie posluzy jej dluzej niz miesiac .. ehhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elffiku, no żesz zmiłój się! Jak to zjeść trzy kawałki, a resztę blachy wyrzucić????? Jak to! Przysłać do mnie! Może się pokruszyć po drodze - NIC NIE SZKODZI :D Co do butów. Ja mam inny dylemat. Nastusi leca kostki do środka, pomimo iż od maleńkości nosi wyłącznie obuwie profilaktyczne na które już puściłam majątek, a w ogóle nie widze efektów. Co ciekawe, na bilansie pani doktor stwierdziła, ze nóżki i chód są w porządku!!! Chyba jej oczy za to wymagają konsultacji okulistycznej ( znaczy oczy pani doktor, nie Nastusi ). Co z tego, że nie ma platfusa. Nigdy nie miała. nawet jako noworodek. taka uroda i już. Po prostu urodziła się bez tej typowej dla maluszków poduszeczki tłuszczu pod stopą, więc od pierwszych miesięcy ma odbicie stopy, jak u dorosłego. Ale kostki lecą jak szalone do środka! Ja to widzę i przeraża mnie totalna beztroska lekarza. O specjalistę na mojej wsi mogę się co najwyżej pobożnie modlić... No i zdecydowałam podjąć konkretne kroki i zakupić obuwie ortopedyczne, a nie tylko profilaktyczne. Przemaglowałam wszystko chyba co było w necie na ten temat i ostateczny wybór padł na MEMO. Niestety, letnie sandałki kosztują 175 zł.... Pozostałe firmy typu mariquita, bartek, juniorki, Azas, Postęp już przerobiłam - totalna porażka. Owszem, one są za kostkę, ale za cholerę tej kostki nie trzymają. No, może wtedy jak dziecko spokojnie idzie to i owszem, ale nie u dziecka, które skacze, biega i upada z wielkim hukiem na kolana.... Mój budżet nie pozwala jednak na wymianę bucików za 200zł co 2 miesiące - a w takim mniej więcej tempie zmienia się rozmiar stópek Nastusi :( A jeśli chodzi o niszczenie - jesienią, zimą i wiosną buciki typu trzewiki pozostaja po sezonie nietknięte w zasadzie. Natomiast latem, kiedy w grę wchodzi piaskownica, wywrotki na żużlu, galopy przez leśne runo, to niestety, z butów zostają strzępy. Oczywiście ich wewnętrzna strona głównie - wtedy jak Nastusia siada w najbardziej nieprawidłowym z możliwych siadzie. Staram się mieć oczy dookoła głowy i zawsze w porę zareagować, kiedy tak usiądzie, ale... to i tak już za późno i buty już zaliczą podłoże. Nie musze chyba dodawać, że w tym sezonie równiez kolana nastusi wyglądają jak u wiejskiego huligana i są przyozdobione liczną plejadą zadrapań, strupów i siniaków. Niebawem zdjęcia, więc same zobaczycie :) PS - dziś moja mama wyczytała mi w moim ( podobno ) chińskim horoskopie, że w tym roku powiększy mi się rodzina... he he, ciekawe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
shalla - ojj jak ja bym chciala moc zmieniac malej buty tylko w zwiazku ze zmiana numeru !!!!! jesienia poszly 2 pary trzewikow .... zima miala 2 pary kozakow ... powod - zdarcie tych 1 w tempie ekspresowym (a nie zmiana rozmiaru) .... teraz tez jej stopa pozostaje na rozmiarze 24 ale juz po pierwszych wiosennych butach ... pozostaje miec nadizeje, ze pantofelkom nie da rady - maja gume na calym czubku ...ale - znajac ja - pewnie sie ludze ... dzis smialam sie do mamy ze musz eja spakowac i oddac do kogos bo z torbami mnie puszcza juz teraz ... piszac o klopotach Anastazji z kostkami przypomnialas mi ze chyba pora na coroczna kontrol u ortopedy ... musze jutro przedzwonic i sie zarejestrowac bo pewnie bede czekac ze 3 miesiace na swoja kolej ... a co do poobijanych nog ... hm ... moje dizecko wyglada jak bite ! a na pytanie skad ma tyle siniakow na nogach i kto ja bije odpowiada \"tata\" .... hmmm ... moze i bym uwierzyla gdyby wiecej z nami bywal hehe :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elffiku, a może zwróciłaś uwagę, kiedy to się dzieje? To znaczy w którym momencie Amalka niszczy buty? Bo może np. ma jakąś taką zabawę, która to powoduje? Np. kopie kamyczki podczas spaceru? Albo siada w taki sposób jak Nastusia, albo jeszcze inaczej? A może lubi nóżką kopać dołki w ziemi jak stoi w miejscu bezczynnie? Albo gra dużo w piłkę? A moze jakieś zwierzaki domowe się do tego przykładają, typu kotek, albo szczeniak? Sama już nie wiem, może wybierz się z małą na spacer i cały czas obserwuj co robi z nogami - wtedy może uda Ci się odkryć co tak dewastuje buciki i w jakiś sposób temu zaradzić? No, samo może. Morze \"moża\" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej - a u nas same rewelacje - pierwsza - tajemnicza wysypka, z ktora Franio wrocil od Tesciow. Byli z nia u tamtejszego pediatry, ktory orzekl, ze jest to typowa wysypka od truskawek i przepisal krem (swoja droga, blagalam tesciowa, by nie dawala mu truskawek kupowanych w supermarketach, ech!). Efekt - wysypka rozsypala sie po calym przedramieniu a wczoraj wieczorem zauwazylam, ze spora jej plama pojawila sie takze w pachwinie... :( Szukam wlasnie sensownego dermatologa i modle sie, zeby wysypka skladajaca sie z czerwonych, nachodzacych na siebie wypuklych krostek) nie okazala sie polpascem przybylym po lekko przebytej ospie... Druga rewelacja - gigantyczna (2 sm. srednicy) nadzerka na jezyku Frania - nie mam pojecia co to jest, a wykrylam ja wczoraj wieczorem. Zastrzelic sie mozna. Do tego - obrazona tesciowa, ktora wszystkie te rewelacje interpretuje w jeden sposob - moje insynuacje w celu wmowienia calemu Swiatu, ze nie potrafi zajac sie dzieckiem. Rece opadaja. Odezwe sie jak bede w nieco lepszym humorze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×