Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

dziewczyny - spiesze wyjasnic, ze nie posylam chorej Amelii do przedszkola Z katarem tak - przyznaje sie bez bicia, ze slabym kaszlem tez, ale nie gdy wiem, ze to juz choroba Podobnie postepuje z basenem Jednak Amelia chora nie byla od ponad roku (odpukac) Tylko teraz jesienia miala mala infekcje - ale wystarczylo ja w czwartek i piatek przetrzymac w domu i juz w niedziele byla zdrowa i radosna jak skowronek do przedszkola z katarem puszczam, gdyz: 1) jako alergik uczulony na alternaria, ktore sa w powietrzu caly rok Amelia ma prawo miec katar niemalze caly rok, ma prawo takze kaszlec (ja juz rozpoznaje jej kaszel alergicnzy od chorobowego) i musialaby w ogole zrezygnowac z przedszkola, jakbym miala na to patrzec (a przynajmniej tak bylo w maluchach i 4latkach - teraz ma coraz czeste okresy bez kataru) 2) w przedszkolu srednio 50% dzieci obecnych ma katar !!!! To w normalnym okresie - w okresach wiekszej zachorowalnosci katar ma 80%-90% dzieci Z czego byc moze polowa alergiczny a reszta "prawdziwy" I nic sie z tym nie da zrobic - probowalismy swego czasu - ale na nasze zarzadzenia, ogloszenia matka da karteczke, ze dziecko ma alergie i od razu wiaze nam rece Albo da nam kartke od lekarza ze dziecko jest "po chorobie" i moze chodzic do przedszkola I juz Co do pytania psikulca o chore dzieci przyprowadzane z goraczka po syropie - nie spotkalam sie z tym nigdy Owszem - czesto jest tak, ze dziecko w trakcie dnia dostaje goraczki i wtedy wzywa sie rodzica, ale niegdy nie mialam wrazenia, zeby takie dziecko przyszlo juz powaznie chore Zmora sa natomiast dzieci "po ospie" - cale w kropach, wysmarowane ale "juz nie zarazaja" brrrrr Choroby dzieci sa ogolnie powaznym problemem - z jednej strony rozumiem rodzicow, ktorzy denerwuja sie, jakim prawem ktos przyprowadza "zaflegmione" dziecko miedzy zdrowe (niestety z doswiadczenia wiem, ze praktycznie KAZDY rodzic predzej czy pozniej sam takie dziecko przyprowadzi),z 2 rozumiem tez takich, ktorym opadjaja juz rece - zwolnien wiecej brac nie moga, bo wyleca z pracy, a poza tym nikt na katar zwolnienia dac im nie chce Sama przez to przechodzilam i miedzy innymi z tego powodu wciaz nie decyduje sie na 2 dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgroza mnie ogarnela czytajac o wszawicy w szkolach we Włoszech czy Anglii !!!!! Jak moze to byc problemem w tak rozwinietych i cywilizowanych krajach !!! cos okropnego !!! W przedszkolu pracuje juz 7 rok i mamy dzieci z naprawde z roznych srodowisk (moze poza calkowita patologia) i tylko 1 raz mialam stycznosc z wszami w grupie (u jednego dziecka) Wtedy - podobnie jak w szkole Anastazji - informowalam rodzicow, ze taki problem zaistnial (bez mowienia u kogo) i zeby kontrolowiali dziecko przez pare dni (tylko ja informowalam slownie) Nawet sobie nie wyobrazacie, co ja wtedy wyprawialam w domu !!! Maz sprawdzal mi glowe 5 razy dziennie :P W calej placowce przez te 7 lat problem pojawil sie moze 3krotnie i jeden raz pojawily sie owsiki (brrrrrrrr) Sama osobiscie zarazona wszawica bylam 1 raz - w 3 klasie szkoly podstawowej - i pamietam te traume do dzis !!! I uwazam, ze sprawdzajace glowy pielegniarki byly blogoslawienstwem, bo zawsze w klasie byloo kilkoro dzieci z domow, w ktorych nikt sie "takiomi blachostkami" nie przejmowal i gdyby nie pielegniarka cala klasa bylaby zarazana srednio co 1-2 miesiace Ciekawe jak to teraz jest w naszych polskich szkolach ???? Musze podpytac znajomych, bo nic na ten temat nie slyszalam (przyjmujac - mam nadzieje, ze slusznie, iz skoro nikt nic nie mowi, to problem juz nei istnieje - wszak mamy XXI wiek :P) Mnie osobiscie strasznie obrzydzaja tego typu "robalowe" sprawy - do tego stopnia, ze nie bylabym w stanie pracowac gdzies, gdzie takie problemy sa codziennoscia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I dla mnie problem ten byl i jest szokiem. Ani ja, ani nikt z mojej rodziny nigdy w zyciu wszy nie mial. W mojej szkole podstawowej tez nigdy taki problem nie istnial. Pozeniej tym bardziej. W ogole myslalam, ze to "wynalazek Sredniowiecza" i obecnie sie nie spotyka. A tu taki zonk :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja pracuję w liceum i tutaj takich problemów nie mamy. Mamy natomiast inne dużo trudniejsze. jak choćby bulimie, anoreksje, narkotyki. Więc z mojej perspektywy wszy czy owsiki to coś co o wiele łatwiej rozwiązać. Pamiętam natomiast że sama jako dziecko miałam wszy. Nie wiem które z naszej czwórki przyniosło je do domu. Z chłopakami poszło gładko, gorzej było z włosami moimi i siostry które sięgały do pasa. Pamiętam jak siedziałyśmy spryskane czymś i zawinięte folią na głowach i jak chichramy się jedna z drugiej. Tyle pamiętam. Zero traumatycznych wspomnień w tym temacie :) Pamiętam jednak, że w czasie naszego pobytu we Francji Mysh wspominała o problemie wszawicy u nich. Nie chcę pokręcić faktów więc może sama co nieco napisze. Shalla kompletnie zaskoczyłaś mnie informacją o zamykaniu okien w czasie snu! Bo to jest coś co uwielbiam. Wiosną, latem, wczesną jesienią śpię przy uchylonym oknie. I rano czuję się cudownie wypoczęta i dotleniona. Zastanawiałam się nad tym co napisałaś ale nie jestem w stanie pozbawić się takiej przyjemności :) Kuk, my też jesteśmy właśnie po grypie żołądkowej. Tzn ja i Marcel. Dobrze, że mojego męża ominęła, bo ja nie byłam w stanie stać na nogach. Miałam potworne dreszcze i bóle mięśni, wymioty i biegunkę. Coś strasznego! Nie wiem jak poradziłabym sobie gdybym była sama z małym... Co do odporności, to ja już kilka razy usłyszałam, że potrzebne są 3 rzeczy i odporność się poprawi: rozsądna dieta (szczątkowe ilości fast foodów, chipsów, słodyczy) , relaks i rozładowywanie stresu oraz odpowiednia ilość snu. U mnie się sprawdza. Zgadzam się też z Elffikiem, że zimny chów dobrze robi. U nas w mieszkaniu jest między 18 a 19.8 stopnia. Czasem poniżej 18. I czujemy się świetnie! Ostatnio byliśmy u sąsiadów z tej samej klatki na urodzinach ich dzieci. Termometr stał na regale. Temperatura 26 stopni!!!!! Nie byliśmy w stanie wytrzymać długo. Jestem pewna, że temperatura w ich mieszkaniu ma wpływ na częste choroby chłopców. Oni są przeziębieni bez przerwy... A z innej beczki: Marcel powtarza wszystkie ostatnie słowa z usłyszanego zdania. I tak np wczoraj: ja: Ale pyszne ciasto. (M. właśnie skończył je jeść). Chcesz jeszcze? M: Jeszcze. ja:to chodź M: oć Ja: mama Ci dokroi M: dokloi Ja:chodź do kuchni M:kuchni Ja: (śmiejąc się) synu, mam wrażenie, że chodzi sa mną echo. M: echo :D Poza tym, jak czegoś chce, to sam zadaje pytanie i daje odpowiedź: "cieś kledki? ".. i po chwili potakując mówi "tak!"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam na myśli problem wszy we Francji, a nie w rodzinie Myszoniów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam Was, ale nie mogę się jakoś wbić w dyskusję:) Napiszę więc tylko, jak mną wczoraj zatelepało, gdy dowiedziałam się od Tobiasza, że w Mikołajki dzieci w przedszkola pojechały do lasku szukać św. Mikołaja. Dwadzieścioro dzieci w busie na kilkanascie osób. Niektórym już nie starczyło miejsca, wiec siedziały po dwoje na siedzeniu, bez pasów (bus był wyposażony w pasy). Tego dnia akurat były słabe warunki pogodowe, nietrudno było o wypadek - moja wyobraźnia pracowała więc dramatycznie, dziękując, że koniec końców nic się nie stało. Postanowiłam jednak porozmawiać z Panią i oczywiście usłyszałam, że nie ma o co robić afery, bo jechali ostrożnie, a one trzymały za rączki te dzieci, którym pasów nie starczyło, i przeciez nic się nie stało. Ręce mi opadły. Czy ja jestem nawiedzona, czy nie wystarczy fakt, że gdyby stało się COKOLWIEK, Pani groziłoby nawet więzienie? Odesłano nas do kierowniczki. Z racji róznych powiązań i zależności z przedszkolem, nie jestem w stanie dalej ciągnąć dyskusji, posłałam męża. Już mnie trochę mnie trzęsie, ale odkrycie, jak mało asertywna jestem i ile mnie kosztuje dbanie o moje dzieci, było dla mnie wczoraj bardzo dołujące. Chciałabym być czasem być bezwzględną zdzirą. Ok, wygadałam się:) Chociaż mogłabym dodać jak bardzo mam dość przedszkolnego terroru dot. św. Mikołaja (bądźcie grzeczne, bo dostaniecie rózgę), ale może wystarczy na dziś. A z fajnych doświadczeń ostatnio, Tobiasz wczoraj wyznał mi, że chciałby dostać na gwiazdkę Barbie w świecie mody - i że nie powiedziałby o tym kolegom w przedszkolu, bo zostałby wysmiany. Muszę sycić się tym zaszczytem bycia powiernikiem mojego dziecka, bo to przecież za chwilkę się pewnie skończy...ALe po

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wracając jeszcze na chwilę do poprzedniego pytanie tylko, co to jest chore dziecko? Bo dzieci dość często są zakatarzone nie bez słuszności przecież powstało określenie „smarkacz i to, jako chorobę trudno byłoby traktować. Lekarze też często kataru, jak chorobę nie traktują, a zakatarzone dzieci rzadko wymagają jakiejś specjalnej troski. Zaintrygowałaś mnie Kuk tą księgą I Ching. Trochę jak z wróżeniem z wosku w Andrzejki. Niby to zabawa, ale ja co roku próbuję interpretować, to co powstanie. Znaczenie odkrytych symboli (kształtów z wosku) sprawdzam w sennikach. I nie chodzi o wywróżenie sobie przyszłości, ale o taką chwilę refleksji, by poprzez alegorię zdystansować i uporządkować swoją rzeczywistość. A to ci historia z tymi wszami. Niewiarygodne. 26 stopni w domu nie przeżyłabym. U mojego teścia często tak jest, do tego dym tytoniowy zdycham, po prostu zdycham. Ale temp. w granicach 18-20 brrr.. :) Chociaż wiem, że to naprawdę hartuje człowieka. Pszczoła jak przeczytałam to, co napisałaś, zatelepało mną również. Nie dość, że do czegoś takiego się dopuszczono w przedszkolu, to jeszcze nie widzą w tym nic złego. Marna to pociecha, ale ja też w takiej sytuacji nie potrafiłabym wygarnąć, jak należy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Pszczola, w takiej sytuacji nie patrzac na nic bylabym wlasnie, jak to uroczo okreslilas, bezwzgledna zdzira. Przeciez wystarczyloby mocniejsze hamowanie a znajac swoje szczescie to wlasnie moje dziecko byloby tym bez pasa. Pszczola, jak w ogole sie czujesz? Na kiedy masz termin? Wszystko w porzadku? Czy tym razem tez musisz brac te zastrzyki przeciwzakrzepowe? My ostatnio mielismy inny zgryz w przedszkolu... Otoz Zuza jakies dwa tygodnie temu przyniosla z przedszkola swiety obrazek z modlitwa. Zatrzeslo mna. Z tego co wiem religia jest tylko w najstarszej grupie na zyczenie rodzicow i nawet pani dyrektor grzecznie namawiala zeby maluszkom jeszcze tego typu zajec oszczedzic. Chcielismy natychmiast udac sie do skadinad przemilej i rozsadnej pani Malgosi (do tego Zuza jest jej pupilem jak zdazylismy sie zorientowac) i zapytac czy w przedszkolu prowadzona jest jakas forma indoktrynacji religijnej ale jak emocje nam ostygly stwierdzilismy, ze tym razem odpuscimy ale przy kolejnym to juz porozmawiamy konkretnie. Marj :) :) :) i tak wlasnie tworza sie plotki :) :) Dzieki Tobie rodzina Myszoniow zostala trwale zaatakowana przez wszawice :) :) :) Fisa, tylko problem polega na tym, ze katar katarowi nie rowny. Zuza po tym lutowym zapaleniu pluc przez pare miesiecy miala tak, ze jak dostawala kataru do po dwoch dniach konczylo sie to ostra infekcja i antybiotykiem. Teraz cale szczescie juz nie ma tego problemu ale jak tu rozpoznac zwyklego "smarkacza" od smarkacza, ktory zarazi pol przedszkola?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlatego właśnie napisałam sprostowanie Psikulcu ;) :P A w temacie indoktrynacji religijnej - czy urządzacie w domu święta? Ubieracie choinkę? Pytam, bo ostatnio rozmawialiśmy o tym z moimi uczniami na godzinie wychowawczej i była dość zacięta dyskusja. Prawie wszyscy wyrazili zdanie, że osoby deklarujące się jako niewierzące nie powinny urządzać uroczystych świątecznych posiłków czy stroić choinki bo to hipokryzja i niekonsekwencja. Co o tym myślicie? Głupota pań z przedszkola Tobiasza porażająca!!! Ja po takim incydencie powiedziałabym, że nie życzę sobie, żeby moje dziecko było gdziekolwiek wożone bez mojej zgody. A jeśli za zgodą to z zachowaniem wszelkich norm bezpieczeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczola, no to jest skandal! Naprawde! Az sie prosi o powazna awanture, bo nie wyobrazam sobie ze taka sytuacja moglaby sie powtorzyc! Ja nie wiem co bym zrobila na Twoim miejscu, ale z pewnoscia byloby to cos strasznego. Marj ma racje, powinnas zazadac, zeby za kazdym razem proszono Cie o zgode. No tak, jak na razie wszy udalo nam sie uniknac, ale to chyba tylko dlatego ze moje obie najlepsze tutejsze kolezanki lojalnie nie przychodzily do nas dopoki nie zwalczyly paskudztwa u wlasnych dzieci. Swoja droga to jest znamienne, prawda? mam dwie najlepsze i obie przechodzily to ze swoimi dziecmi. To daje dosc wysoka srednia i we Francji ;) Jedyna rzecz mi sie nie zgadza, one zwalczyly to dosc szybko i nie slyszalam od nich mrozacych krew w zylam opowiesci o gnidach, ktore trzeba wydrapywac wlos po wlosie..... Chcialabym jeszcze popisac o moich ostatnich przemysleniach odnosnie higieny odzywiania sie i o skutkach zbyt wielkich restrykcji stawianych przez rodzicow, wlasnie poczynilam kilka obserwacji wsrod naszych malych gosci, ale glowa mi peka doslownie, chyba sie poloze, a do tematu wroce jak bede w lepszej formie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Glupoty z przedszkola Tobiasza raczej nie da sie przebic w zadnym plebiscycie. Ale i angielskie panie wychowawczynie nie grzesza rozumem. Wszedzie jest tak samo - w szkolach i przedszkolach, ze tuz przed czasem, kiedy dzieci maja byc odebrane przez rodzicow panie kaza im sie ubrac juz w kurtki. Wiadomo, jedni rodzice sa wczesniej, inni pozniej. Dziecko siedzi w klasie - gdzie caly dzien biega w krotkim rekawie - w zimowej kurcie i czapie. Nie kazde dziecko wraca do domu samochodem. Tak wiec gros z tych dzieci idzie potem taka zapocona, mokra, czerwona na piechote do domu, albo co chyba jeszcze gorsze - stoi kilkanascie minut na przystanku.... Moza wiec swobodnie przyjac, ze z chwila nastania pierwszych chlodow - natychmiast rozpoczyna sie epidemia katarow i gruzliczych kaszlow. Nie ma chyba takiej sily, zeby zdrowe dziecko przetrwalo w klasie, gdzie 85% dzieci od pierwszego dnia jesieni ma glut do pasa i chrycha. Zadne tlumaczenia nie pomagaja. W przedszkolu stoczylam boje o to, zeby moje dziecko czekalo na mnie ROZEBRANE. No wiec bywalo, sporadycznie, ze czekalo.... Szlag mnie najjasniejszy od tego trafial. Teraz w szkole jest dokladnie tak samo. Nie mam juz sily na walke. Nie wiem gdzie tu jest sens, gdzie logika, zeby te dzieci trzymac ubrane, spocone jak myszy w klasie. Jesli juz chca byc tacy zwarci i gotowi na przybycie rodzicow, to przeciez pani rowniez moglaby sie ubrac i wyjsc razem z dziecmi przed szkole i tam czekac na rodzicow, tak? Jaki problem? Problem taki, ze pani pupa marznie.... A ze dziecku sie pot po tylku leje, to juz nie wazne. Co gorsza, oni tu maja obsesje na punkcie frekwencji w szkole. Mozesz sie uczyc do bani, nie umiec czytac w 4 -tej klasie, ale jak masz 100% obecnosci w szkole to jestes prymus. No wiec matki ciagna te nieszczesne dzieci niezaleznie od pogody i stanu zdrowia.... Noz w kieszeni sie otwiera. Ja za kazdym razem zatrzymuje Anastazje w domu i osobiscie jade do szkoly powiadomic iz dziecko jest w domu, bo uwazam za nieuczciwe przyprowadzanie jej, zeby zarazila reszte klasy. Mowie to bardzo dobitnie, mocno akcentujac wazne fragmenty :) Moze kiedys dotrze do tych pan, ze frekwencja to jeszcze nie wszystko. Wrrrrrrr.... No, nie ma jak sobie z wieczora pouragac na zycie, co? :) Koncze zatem i spadam. Acha, a w temacie poruszonym przez Marji wypowiem sie krotko: do niedawna jeszcze sama podobnie uwazalam, ze swietowanie pewnych rzeczy, gdy jest sie przykladowo niewierzacym jest hipokryzja. Ale powiem Wam, jakis czas temu zmienilam zdanie. Chyba przechodze bezwiednie na hedonizm.... Otoz teraz uwazam, ze zycie jest zbyt krotkie i zbyt nafaszerowane bolesnymi momentami, zeby jeszcze z wlasnej woli zakuwac sie w jakies mentalne kajdany i pozbawiac przyjemnosci. Uwazam, ze jesli cos sprawia nam frajde, a nie krzywdzimy tym innych - to nalezy to robic. Cieszac sie kazda chwila zycia. I jesli mi sie spodoba, to bede rowniez obchodzi swieto hanuki ( czy jak to sie nazywa ), albo wieczorami wpadac w trans tanczac w oryginalnym stroju derwisza. Jedni moga przezywac Swieta Bozego Narodzenia gleboko i duchowo, dla innych moze to byc jedynie frajda z choinki i prezentow, jeszcze inni czekaja zwyczajnie na dobra wyzerke u tesciowej. Jestem wierzaca, a jednak mnie to nie obraza. Niech sobie kazdy zyje jak chce i jak lubi. Dopoki ktos nie krzywdzi moich bliskich lub mnie - jest mi dokladnie obojetne w co wierzy, dlaczego, jak obchodzi, po co i w jakim celu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, postaram się dziś wykorzystać Twoje argumenty w rozmowie z moimi uczniami i zobaczyć co oni na to. Temat nie jest bowiem zakończony. Mam jednak wrażenie, że oni są w takim wieku, że sprawy są albo czarne albo białe i nie ma mowy i półśrodkach ;) Mimo wszystko uwielbiam moje z nimi, a bardziej nawet ich między sobą, dyskusje na kontrowersyjne tematy. Wyobraziłam sobie właśnie, jak wpadasz po Anastację i każesz pani ubrać płaszcz, czapę i kozaki, i w takim stroju czekać na siebie mówiąc, że jak odwieziesz córkę to przyjedziesz z nią porozmawiać. I absolutnie nie ma mowy żeby choć uchyliła okno ;) Mysh, jestem bardzo ciekawa Twoich wczorajszych obserwacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Marj, z nami jest tak - nie jestesmy malzenstwem, nasze dzieci nie sa chrzczone, nie bedziemy ich wychowywac w jakiejkolwiek wierze. Choinke kupujemy odkad urodzila sie nam Zuza i to tylko po to zeby zrobic jej przyjemnosc i zeby mogla znalezc pod choinka prezent. Natomias tego faktu nie traktujemy w aspekcie religijnym, podobnie jak tego, ze na wigilie jedziemy najpierw do jednych rodzicow a potem do drugich. Mozna powiedziec, ze w pewnym sensie jestesmy do tego zmuszeni i tak bedzie lepiej dla wszystkich chociaz marze zeby w tym czasie poprostu gdzies wyjechac. Na probe urzadzenia swiat u mnie stanowczo odmowilam. Nie gotuje, nie sprzatam jakos szczegolnie, nie poczuwam sie, nie lubie tego czasu. Dawanie sobie prezentow traktuje jako taka ogolnoludzka przyjemnosc, ktora warto kontynuowac. Tak jak dekalog, ktory glownie zawiera jednak przykazania ogolnoludzkie. W kosciele bywam z jedynie z okazji slubow i pogrzebow i to tez nie z powodow religijnych a z szacunku do panstwa mlodych czy rodziny zmarlego. Przyznam sie, ze juz sie zastanawiamy kiedy przyjdzie czas komunii na jaka wycieczke zabrac Zuze zeby nie poczula sie pokrzywdzona. Czy to hipokryzja? Pewnie troche tak ale prawdziwa hipokryzja sa dla mnie czesto spotykane przez nas przypadki kiedy ludzie deklarujacy sie jako ateisci biora slub koscielny, chrzcza dzieci, potem te dzieci maja komunie itd. Sprawa z obrazkiem w przedszkolu zdenerwowala mnie poniewaz jest to placowka panstwowa a nie wyznaniowa i w konstytucji mamy zagwarantowana wolnosc wyznania. Mysle, ze wielu rodzicow mogloby sie zdenerwowac gdyby ich dziecko przynioslo obrazek z Budda czy Ganesha - dla mnie to to samo. Pewnie ktos chcial dobrze ale takie kwestie powinno sie uzgodnic. Shalla - co za wspaniala i wyrozumiala opinia. Dziekuje Ci za nia. Z tego co sobie przypominam tez nie nalezysz do kosciola katolickiego wiec niewatpliwie rowniez spotkalas sie z przejawami indoktrynacji, ktorych nie do konca zyczylabys sobie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marj, chętnie przedstawię swoje zdanie na temat osób, które deklarują się jako niewierzące i tego, że nie powinny urządzać uroczystych świątecznych posiłków czy stroić choinki bo to hipokryzja i niekonsekwencja. Bo to o mnie. Pytanie tylko, co to znaczy być osobą niewierzącą? W chrześcijańskim wyznaniu wiary jest szereg elementów, co do których wierzenia deklarują się chrześcijanie. A jeżeli ja w część wierzę, a w część nie wierzę? To jestem niewierząca, czy wierząca? Wolno mi uczcić narodzenie Chrystusa czy nie? A może ja świętuję coś innego? Np. wartości chrześcijańskie, rodzinę Wolno mi czy nie? Hipokryzja to jest? Strojenie choinki to tradycja chrześcijańska, ale przecież wywodząca się z obrzędów pogańskich. A może ja jako poganin właśnie dlatego ją stroję? Świat nie jest czarno-biały. I moim zdaniem tak długo, jak ktoś nie czyni drugiemu szkody, nie wolno oceniać jego czynów. Shalla, super to ujęłaś! Aż mi się skapcaniały humor poprawił. Marj, a może zamiast przekonywać uczniów, zrób coś w rodzaju sądu, gdzie będą oskarżyciele i obrońcy takich „hipokrytów niech młodzież sama ruszy głową? A mnie by nie przeszkadzało gdyby Staś jednego dnia przyszedł ze świętym obrazkiem, a drugiego z Buddą, następnego z Ganesha przewrotnie piszę, ale chodzi mi o to, że warto uczyć tzw. religioznawstwa. Bo religia, którą traktuje się jako filozofię życia, sposób na poukładanie sobie świata w głowie, sposób na zrozumienie i przetrwanie trudnych chwil, moim zdaniem jest potrzebna. Wiedza na temat różnych sposobów myślenia, postrzegania świata, daje możliwość wyboru, możliwość czerpania z nich dla siebie, ale również solidne podstawy do nauki tolerancji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Fisa, mi tez nie przeszkadzaloby ale pod kilkoma warunkami. Po pierwsze byloby to jak piszesz religioznawstwo czyli nauka o religiach swiata, po drugie nie wiazaloby sie z indoktrynacja religijna, po trzecie byloby uzgodnione z rodzicami. W tej sytuacji zadne z powyzszych zalozen nie zostalo spelnione. Dodatkowo musze sie przyznac, ze Ganesha jest moim ulubionym bostwem i mam nawet pomaranczowy podkoszulek z jego wizerunkiem :) Dynia, chetnie uslyszalabym co Ty o tym sadzisz poniewaz z wielu Twoich wczesniejszych wpisow podejrzewam Cie o ciekawe uwagi i wyciagnelam (nie wiem czy sluszne) pewne wnioski na temat Twojego podejscia do sprawy. Prosze, jesli masz chwile czasu zabierz glos w dyskusji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Aha, Fisa, chcialam dodac cos jeszcze. Nie zapominajmy, ze Zuza ma 3,5 roku. Moim zdaniem nawet na najlzejsza forme religioznawstwa jest zbyt wczesnie. Co innego Wasze 6-latki - to juz jest inny sposob pojmowania swiata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikuclu, przyznam, ze nie spotkałam się do tej pory z indoktrynacją a to głównie dlatego, że w Polsce Nastusia nie chodziła do żadnej placówki, w której mogłoby ją to spotkać, a w Anglii chodzimy do takich miejsc, gdzie owa indoktrynacja jest zgodna z moim punktem widzenia, więc jestem jej przychylna. ( kościół, szkoła ). Jeśli zaś mowa o hipokryzji - obrzydzenie wzbudzają we mnie ludzie deklarujący się jako katolicy, obchodzący każde możliwe święto, post, latający na papieskie występy, a jednocześnie prezentujący w życiu postawę godną pożałowania, jak fałsz, zakłamanie, nieżyczliwość, przemoc, obgadywanie, a przede wszystkim obsesyjną nietolerancję. O dziwno tych właśnie ludzi widuję więcej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Temat pasów w busie na razie utknął, ale dziękuję Wam, utwierdziłyście mnie w przekonaniu, ze to nie ze mną jest coś nie tak...Nie zostawimy tego na pewno. Psikulcu, bardzo mi miło, ze pamietasz o tym, że z Leną brałam zastrzyki - tak., teraz też muszę je sobie robić, jednak tym razem w brzuch (na udach robiły mi się krwiaki, które bardzo swędziały), a na brzuchu czasem robią się guzki, i bywa, że cięzko mi sie potem wbić w jakiś nienaruszony fragment, co jest bolesne. Ale czego się nie robi dla dziecka:) Czuję się dobrze fizycznie i uważam, że chodzenie w ciązy zimą jest fajne (3 razy rodziłam w sierpniu). Psychicznie natomiast jest mi bardzo cięzko przez rózne problemy, które nam się nawarstwiły ostatnio, i trochę się boję, jak to będzie, gdy nie zdążymy wszystkich spraw poukładac, zanim Zoja się pojawi... Co do obchodzenia swiąt, myślę, że jest w tym tyle tradycji, motywów zaczerpniętych z pogaństwa, że naprawdę można je obchodzić bez bycia hipokrytą. Przecież w ogólnej swiadomości święta BN to czas cudów, gdy wszyscy powinni byc razem, i mam wrażenie, że to przesłanie jest bardziej popularne niż narodzenie Chrystusa. Nie widzę problemu w tym, że ktoś, kto nie dekleruje się jako osoba wierząca, te święta obchodzi - gdyby przed kolacją wyciągał Pismo Św. i czytał je na głos, to może byłoby to dla mnie dziwne...ale też nie fałszywe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Temat pasów w busie na razie utknął, ale dziękuję Wam, utwierdziłyście mnie w przekonaniu, ze to nie ze mną jest coś nie tak...Nie zostawimy tego na pewno. Psikulcu, bardzo mi miło, ze pamietasz o tym, że z Leną brałam zastrzyki - tak., teraz też muszę je sobie robić, jednak tym razem w brzuch (na udach robiły mi się krwiaki, które bardzo swędziały), a na brzuchu czasem robią się guzki, i bywa, że cięzko mi sie potem wbić w jakiś nienaruszony fragment, co jest bolesne. Ale czego się nie robi dla dziecka:) Czuję się dobrze fizycznie i uważam, że chodzenie w ciązy zimą jest fajne (3 razy rodziłam w sierpniu). Psychicznie natomiast jest mi bardzo cięzko przez rózne problemy, które nam się nawarstwiły ostatnio, i trochę się boję, jak to będzie, gdy nie zdążymy wszystkich spraw poukładac, zanim Zoja się pojawi... Co do obchodzenia swiąt, myślę, że jest w tym tyle tradycji, motywów zaczerpniętych z pogaństwa, że naprawdę można je obchodzić bez bycia hipokrytą. Przecież w ogólnej swiadomości święta BN to czas cudów, gdy wszyscy powinni byc razem, i mam wrażenie, że to przesłanie jest bardziej popularne niż narodzenie Chrystusa. Nie widzę problemu w tym, że ktoś, kto nie dekleruje się jako osoba wierząca, te święta obchodzi - gdyby przed kolacją wyciągał Pismo Św. i czytał je na głos, to może byłoby to dla mnie dziwne...ale też nie fałszywe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez jestem zdania ze prawdziwymi hipokrytali sa Ci ktorzy uwazaja sie za katolikow i z punktu widzenia Kosciola wypelniaja wszystkie rytualne obowiazki, a w sercu maja nienawisc, sa nieuczciwi i samolubni. Natomiast zdeklarowanych ateistow swietujacych Boze Narodzenie nie potepialabym :) Dla nich moga to byc po prostu swieta rodzinne i to tez dobrze. Ja sama jestem dokladnie po srodku chyba, ateistka nie jestem, wierze w Boga jedynego, ale jestem antyklerykalna, Boze Narodzenie swietuje, o narodzeniu Jezusa dzieciom opowiadam, choc zaznaczam ze ja osobiscie fakt ze Jezus jest synem Boga pojmuje metaforycznie :) Jezeli ktos z rodziny powie dzieciakom ze jest inaczej to nie ma sprawy, bo niejako od poczatku wiedza ze sa rozne zdania na ten temat, a nie jedna sluszna wersja :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja dosłownie na "jednej nodze" bo czasu mało. BARDZO Wam dziękuję za wszystkie wpisy! Dyskusja dziś była na lekcji wyjątkowo zacięta. Wpadłam na to, żeby podzielić uczniów na dwie grupy, jedni mieli wcielić się w rolę zagorzałych katolików a drudzy w ateistów którym choinka się po prostu podoba. Gdybyście to słyszały!!! Znakomite argumenty po jednej i drugiej stronie :) Muszę inne kontrowersyjne kwestie dyskutować w podobny sposób. Fantastyczna lekcja dla mnie samej :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pszczoła- to o czym piszesz jest nie tylko "niemozliwe" dla myslacego czlowieka, ale zwyczajnie sprzeczne z przepisami !! ZGROZA !!!! Nawet sobie nie wyobrazacie jak ja nie cierpie papierologii zwiazanej z kazda "byle jaka" wycieczka z moimi maluchami (podkresle, ze moje "maluchy"maja juz 5 lat) Ale to ma sens, gdyz chroni zarowno rodzicow, jak i mnie przed ewentualnymi pretensjami Nawet podroz komunikacja miejska wymaga zgody rodzicow (na pismie) - i tu moi rodzice podpisuja mi jednorazowa zgode na caly rok - dla swojej i mojej wygody - jednak ja prowadze ich dzieci juz 3 rok i zdobylam ich zaufanie W niektorych placowkach taka imienna pisemna zgoda jest wymagana przed kazda wycieczka ! z podpisem w dniu wyciezki! po 2 - w KAZDEJ placowce wymagana jest karta wycieczki - z opisanym celem, planem itd - i mnasz prawo sie takowej domagac ! od reki (bo "na jutro" to mozna i 5 kart wypisac, zwlaszcza jak za personelem stoi nieodpowiedzialny dyrektor), do tego podpisane karty kierownika wycieczki i opiekunow wycieczki po 3 - powinni miec ksiege/zeszyt wycieczek - w ktora owa "podroz" ma byc wpisana dodatkowo warto wiedziec, ze wg przepisow na kazde 10-cioro dzieci musi byc 1 opiekun; przy czym osoba bedaca kierownikiem danej wycieczki nie pelni roli opiekuna (czyli jak sa 3 panie moze byc max 20 dzieci bo jedna z tych pan jest kierownikiem i nie pelni -w swietle przepisow- funkcji opiekunczych) wpakowanie dzieci w zbyt maly bus w ogole nie nadaje sie do komentarza !!! u nas praktykuje sie wzywanie policji do sprawdzenia stanu techniczego pojazdu i trzezwosci kierowcy przy kazym wyjezdzie - przy okazji panowie policjanci bacznie obserwuja, ilez my tych dzieci "upychamy" do autokaru walcz o swoje prawa ! bo nastepnym razem moze nie zakonczyc sie to tak szczesliwie ! Marj - to musi byc nielada wyzwanie pracowac z prawie doroslymi juz osobami, majacymi swoje zdanie w wielu roznych sprawach :) Sama chcialabym miec mozliwosc przysluchania sie takiej dyskusji :) obojetnie na jaki temat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marj, jak Cie czytam to mi sie teskni do czasow studenckich i do tych dyskusji, przede wszystkim oczywiscie do naturalnych (w ktorych kazdy wyrazal swoje autentycznie zdanie) ale tez troszke do tych z narzuconym "podzialem na role" podczas konwersacji po wlosku. Kurcze, brakuje mi takiego scierania sie. Bardzo jestem ciekawa co Twoi uczniowie mowili, szczegolnie ci "zagorzali katolicy" krytykujacy "ateistow" urzadzajacych Swieta Bozego Narodzenia z choinka i Mikolajem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 Moc urodzinowych serdecznosci dla wszystkich naszych 6-latkow ktorzy w tych dniach obchodzili i beda obchodzic swoje urodziny. 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 Dyskusja swiateczna bardzo mnie zainteresowala, ale powiem tylko ze podpisze sie reka i noga pod tym co piszesz Fisa. Dla mnie duchowosc i religia to zupelnie dwie oddzielne sprawy. Chyba mam prawo wychowac dziecko w duchu wartosci chrzescijanskich, ale bez calej otoczki rytualow koscielnych z tym zwiazanych. Czasami chodzimy do kosciola kiedy jestesmy w Polsce i Olek tego bardzo nie lubi a ja go doskonale rozumiem. Ja w jego wieku tez umieralam z nudow na mszy, nie wiazalo sie to dla mnie z zadnymi pozytywnymi uczuciami a chodzilam "bo nalezalo". Dlatego Olka nie zmuszam. U niego w przedszkolu jest religia, ale nie mam pojecia ile on z tego wynosi dla siebie. W zeszlym roku wchodzac do przedszkola widzac pania od religii westchnal do mnie: "O nie, i znow nic tylko Jezup, Jezup, Jezup" Oczywiscie na poczatku roku upewnialam sie ze na religii nie mowi sie o piekle, diable, potepieniu i przybijaniu zywcem do krzyza. Zapewniono mnie ze nie. Mysh, nie wchodzac w detale; cudowna rozmowa Jaska z tata. Ubawil mnie tez komentarz Kuk o tym ze Franio na pewno nie zawracalby sobie glowy martwieniem sie o to gdzie bedzie wtedy jego siostra ;) ;) Moj syn tez mnie ostatnio zapytal czy mozna gdzies kupic nowa mame i tate dla jego siostry po to zeby sie nie zajmowali i zebysmy my mieli ciagle dla niego duzo czasu. Bez komentarza. W temacie rozmow z dziecmi. Olek ostatnio oswiadczyl: " Mamo wiesz dziewczyny u mnie w klasie sa naprawde piekne i baaaardzo sympatyczne, ale moimi narzeczonymi sa Lorenzo i Mattia. Dziewczynki sa fajne, ale ja kocham tylko chlopcow i tylko do nich mowie "skarbie ty moj" " :o :o Owszem moglabym podejsc do tego tak jak Ty Pszczola i tylko cieszyc sie ze Olek tak mi ufa i dzieli sie ze mna swoimi sekretami, ale nie moge powiedziec ze tego typu wyznanie nie wprawilo mnie w zdumienie. Pszczola co do wycieczki, to u nas funkcjonuje to mnie wiecej tak jak opisala to elffik. Jest jedna ogolna zgoda na wycieczki, ale i tak przed kazda konkretna podpisuje sie zgode raz jeszcze. Fakt ze taka wyjazdowa wycieczeczke autokarem w ciagu roku maja tylko jedna i rodzice i tak czekaja na pociechy przed brama szkoly zeby im pomachac jak juz beda siedziec w autobusie, wiec zaden przyciasny bus nie wchodzilby w gre. W ogole nie wyobrazam sobie zeby moje dziecko mialo prawo opuscic teren przedszkola bez mojej wiedzy i zgody! Fisa jesli znasz ksiazki Ciesielskiej to wiesz rowniez ze herbata oprocz tego ze wysusza to slodzona jest napojem silenie wychladzjacym w sensie energetycznym. W koncu w krajach arabskich super mocna herbate, slodzona pije sie w najwieksze upaly wlasnie dla wychlodzenia organizmu! A wychladzanie organizmu i walczenie z infekacjami to naprawde droga pod gorke! Musisz to do znudzenie przypominac swojemu mezowi. Kuk a mowiac o czerwonej herbacie masz na mysli tak popularne w Polsce Phu erh, czy jak to sie tam nazywa. W kazdym razie to co kobiety tak namietnie pija w celu odchudzania, czy tez chodzi Ci o Roiboos, czyli herbatke w kolorze czerownym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze w temacie szkolnym. W tym roku Panie w przedszkolu wymyslily ze nie tylko dzieci przygotuja dla rodzicow jakas niespodzianke na swieta, ale rowniez rodzice dla dzieci. No wiec wczoraj po poludniu melduje sie na umowine wczesniej spotkanie i jakiez bylo moje zdziwnie kiedy pani przedszkolanka dala nam na stol wszystkie papierowo- brokatowo-plasteinowe gadzey i powiedziala: Milego tworzenia! Bylam przekonana ze mamy stworzyc cos konkretnego, jednego wspolnego dla calej klasy, okazuje sie ze nie - kazda mama indywidulanie tworzy dla swojego dziecka jakis swiateczny gadzet. No i tu byl problem, bo ja potrafie zrobic naprawde wiele rzeczy jesli ktos mi pokaze konkretnie co mam zrobic, a jeszcze lepiej jak pokaze mi to krok po kroku ;) ;) No cos tam stworzylam, ale bylam kompletnie niezadowolona ze swojego "dziela" Wieczorem kiedy Olek poszedl spac przez wyszukiwarke obrazow googla we wszystkich znanych mi jezykach wrzucilam haslo dekoracje swiateczne. (czy Wam tez zdarza sie zastanawiac jak to bylo zyc przed epoka googla??? :p :p ) No wiec znalazlam takie cuda ze az zaniemowilam. Podrzucam Wam linka gdzie wele z tych rzeczy jest zebranych w jedno, gdybyscie sie mialy ochote pobawic z Waszymi pociechami. http://www.squidoo.com/homemade-handmade-christmas-decorations-diy-craft-tutorials-xmas-house-home Potem wciskajac te niebieski tagi pod zdjeciami mozecie zajrzec na dzisiatki innych stron z swiatecznymi inspiracjami. np: Oto w co sie bawilam wczoraj po polnocy ;) http://www.wikihow.com/Make-a-3D-Paper-Snowflake Cos mi mowi ze w przyszlym tygodniu kiedy jest drugie i ostatnie spotkanie w tym temacie wroce do przedszkola i dam z siebie cos wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A propos' wpisu Elffika - u nas pomoru ciag dalszy - dzis po dwoch dniach wraca do pracy nasza niania, ktora zarazila sie od maluchow. Dla odmiany do lozka polozyla sie Pani, ktora przychodzi sprzatac codzien rano i w razie potrzeby odprowadza mi ktoregos z maluchow albo siedzi z chorymi w domu przez pierwsze trzy godziny. Lawirujac pomiedzy wszystkimi tymi chorymi i usilujac skoordynowac jakos dostawe do szkoly i spowrotem zdrowych i nadzor nad chorymi czuje sie jak inzynier kierujacy ruchem sporego wezla kolejowego. Chwila nieuwagi i mamy katastrofe - jak chocby wczoraj, gdy zmeczony jeszce po chorobie Jasiek usnal mi dokladnie wtedy, gdy powinnam zaczac ubierac go do wyjscia po Franka. Obdzwonilam wszystkich mozliwych sasiadow i dozorce proszac o to, by ktos wpadl do nas na 10 minut i przypilnowal spiacego Jaska, ale nikogo nie bylo w poblizu. W koncu zlapalam za rekaw jakas mniej znana mi sasiadke w drzwiach i pognalam po Frania ale dalo mi to do myslenia - co jesli Jasiek mialby w tym momencie 40 ' goraczki a ja nie znalazlabym nikogo pomimo sieci zyczliwychsasiadow, za ktorych codziennie dziekuje Bogu? Co zas do tematu wszy, to mysle, ze okreslanie Wloch i Anglii mianem "tak rozwinietych i cywilizowanych krajow" jest juz bardzo passe niestety... :( Tym niemniej problem wszy jest nieco bardziej zlozony niz mogloby sie wydawac. Wszyscy przyzwyczaili sie myslec, ze wszy przynosza do szkoly dzieci z biednych, zaniedbanych rodzin. Tutaj pokutuje opinia, ze za wszy jak i za cale zlo tego swiata odpowiadaja emigranci ;) Prawda natomiast jest taka, ze wszy bardzo czesto przynosza dzieci z rodzin, gdzie "wszy nie ma bo byc nie moze". Nauczycielka ze zlobka Jaska opowiedziala mi, ze przez pol roku walczyla z matka dziewczynki z tzw. "dobrej rodziny", ubranej w markowe ciuchy od stop do glow. Corka drapala sie na okraglo, a matka twierdzila z uporem maniaka, ze corka ma alergie na szampon i ze nauczycielka powinna sie raczej skupic na arabskich dzieciach, ktore na pewno chodza niedomyte... NAsza aptekarka powiedziala mi natomiast, ze wszy gniezdza sie z upodobaniem u dzieci, ktorych skora jest czysta, a wiec u tych, ktore najczesciej myja wlosy... :( Ja w takich sytuacjach staje sie pragmatyczna do bolu - olewam wlasne prawo do ochrony danych osobowych i jestem za szkolna kontrola czystosci glow jak w PRL-u. Sami widzielismy przeciez, ze to dzialalo! Marj - ciarki mi chodza mi po plecach gdy czytam o problemach jakie macie z nastolatkami w liceum... Wszystko to przed nami i pewnie bedziemy jeszcze z rozzewnieniem wspominac te nieszczesne wszy! ;) Pamietam jak kilka lat temu przyjaciel Kuka seniora - wychowawca i nauczyciel laciny w liceum - opowiadal nam o tym co zdazylo mu sie podczas szkolnej wycieczki. Okolo drugiej nad ranem wyrwalo go ze snu pukanie do drzwi. W drzwiach stala ubrana w pizame druga nauczycielka i dwojka przestraszonych pietnastolatkow z klasy Giacomo. Czerwieniac sie ze wstydu, nauczycielka opowiedziala Giacomio o problemie tych dwojga. Uprawiajac seks (co samo w sobie nie wydawalo im sie niczym dziwnym czy wstydliwym) mieli wyjatkowego pecha, jako iz w momecie kluczowym gumka nie wytrzymala i... dziewczyna - wie to na pewno - jest juz w ciazy. Giacomo, ktorego mina przypominalam pewnie troche te, ktora przybral wczoraj Myshon sluchajacy Jaska, zapytal czego od niego oczekuja. Starajac sie stanac na wysokosci zadania i nie myslec o grozacej mu w tej sytuacji odpowiedzialnosci karnej, Giacomo ostatkiem sil przyjal godny wyraz twarzy i zapytal, czy chca moze by zadzwonil do ich rodzicow, jesli boja sie zrobic tego sami. Na co, zdumieni uczniowie chorem odpowiedzieli, zeby absolutnie nie przejmowal sie teraz rodzicami! Im chodzi jedynie o to, by pojechal z nimi do szpitala po tabletke wczesnoporonna! Ochlonawszy z pierwszego szoku, Giacomo wyjasnil "dzieciom", iz nie chce i nie moze pojechac z nimi do szpitala w tej sytuacji i ze tak czy siak zaden lekarz nie wyda im tabletki bez zgody rodzicow dziewczyny. Zadeklarowal, iz odwiezie ich do domu rano tak by byc przy rozmowie z rodzicami i tak tez zrobil. W rezultacie alarm okazal sie falszywy, dziewczyna nie byla w ciazy i cala sprawa "rozeszla sie po kosciach". Tym niemniej Giacomo odbyl z cala kasa dwugodzinna pogadanke i dyskusje na drazliwy temat... Marj - mam nadzieje, ze nie bedzie Ci nigdy dane przezyc czegos podobnego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk a nie masz mozliwosci dogadania sie z jakas mama na wypadek takich kryzysowych sytuacji aby odebrala dziecko z przedszkola i podprowadzila pod Wasz dom? Ja z dwoma innymi mamami podpisalysmy sobie na pocztaku roku upowaznienia do wzajemnego odbierania trojki naszych maluchow. One obie pracuja i czasami korki sa takie, ze zdazaja w ostatniej chwili, a czasami cos im wypadnie wiec zabieram dziecko do siebie do domu a one potem po nie przychodza. Zdarzylo sie to raptem dwa razy. Mnie ten uklad jest bardzo na reke bo sama przeciez w natloku lekarskich wizyt i innych spraw moge miec problem ze zdazeniem na czas do odmu i nie musze sie stresowac potwornie bo wiem ze wystarczy telefon i jedn z nich moze wtedy zabrac Olka do siebie. Nie mialam potrzeby korzystac do tej pory z ich uprzejmosci, ale sama swiadomosc ze mam taka tylnia furtke sprawia ze nie stresuje sie gdy stoje w korku czy lekarz sie spoznia na wizyte. Twoja opowiesc wspominkowa prof wkladam na polke: oto co przed nami ;) ;) ;) A co do wszy. Hmmmm..... Tu jest wlasnie problem w tym co piszesz, czyli w uprzedzeniach! U nas w przedszkolu karteczka z informacja o tym problemie wisi przed kazda z klas od poczatku roku! Podczas jednego z ostatnich kinderbalow rozmowa zeszla wlasnie na ten temat. Kto mial ten problem, czym to zwalczyc, sugestie na temat produktow ktore dzialaja odstraszajco itd. (Grupa w ktorej odbywala sie ta dyskusja to jest wlasnie ta grupa ktora okresla sie mianem "dobre rodziny" , wysoka pozycja spoleczna i znaczacy status finansowy). Nagle jedna z mam patrzy ze zgroza na pozostale i pyta: - To WASZE dzieci to mialy?!?!?! Druga odpowiada : - A twoja Sara nie miala?!? -Ja nie musze sprawdzac czy miala, po prostu wiem ze Sara nigdy nie zlapie tego swinstwa! I tu jest pies pogrzebany! Matka sadzi ze spoleczno-finansowy status wytwarza wokol jej corki rodzaj aury przez ktora wszy nie moga sie przebic! No i smiac sie czy plakac kiedy slyszy sie taka rozmowe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu zgadzam się z tym, że wszystko w odpowiedniej formie i w odpowiednim wieku dla dzieci. Pszczółko dotarło do mnie teraz, że jesteś w ciąży. Moje gratulacje. Wszystkiego dobrego. Marj, czy słyszałaś o metodzie „sześciu myślących kapeluszy? Odkąd czytałam o niej, marzę o tym, by wziąć udział w dyskusji /pracy z jej wykorzystaniem lub po prostu móc się przyjrzeć. Elffik dzięki za garść informacji. Nawet nie przypuszczałabym, że takowe przepisy i wymagania obowiązują, a warto o nich wiedzieć w szczególnych sytuacjach, bo jak widać na przykładzie Pszczoły, bezmyślność i beztroska ludzi jest porażająca. Karenko myślę, że tego typu wyznanie chłopca w tym wieku budzi takie samo zdziwienie jak chęć posiadania Barbie lub zestawu Belville lub wyznanie, że „mamo zakochałem się w Oli. Przecież Tinki Winki chodził z czerwoną torebką (mój brat miał prawie taką samą w tym wieku:) Karenko wiem! Mój mąż nie dość, że żłopie tą herbatę, to zawsze gdy głodny sięgnie po kiełbasę lub słodycze (mimo że w lodówce stoi pyszny rosołek). Niestety moje perswazje zawodzą. Wczoraj kupiliśmy Roiboos i to zaakceptował. Pomysł na wspólne własnoręczne robienie ozdób choinkowych moim zdaniem super! Zwłaszcza w tym zaganianym, zmaterializowanym świecie, gdzie można wszystko kupić. (Mam już dość chodzenia do sklepów w okresie przedświątecznym!) W zeszłym roku robiliśmy razem łańcuch choinkowy. Może w tym roku spróbujemy coś bardziej zaawansowanego? Spróbuję moich Panów namówić. Och, Kuk ja jak złapałam wszy, to dopiero po miesiącu to do mnie dotarło, właśnie z powodu, o którym opisujesz :). Swędziawkę zwalałam na uczulenie szamponem. My zapisaliśmy Stasia do przedszkola blisko moich rodziców i to oni go codziennie odbierają, bo inaczej to mielibyśmy ogromny problem, by zdążyć. Zresztą Staś siedziałby w przedszkolu prawie 10 godzin. Pomysł, żeby odbierała dziecko mama innego jest świetny. Sama będę chyba musiała go wziąć pod uwagę w przyszłym roku, kiedy Staś zacznie chodzić do szkoły. Świetlica w szkole mnie niezbyt się podoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja kuzynka pracuje w Empiku i raz opowiadala, ze bardzo czesto rodzice szukajac ksiazek dla swoich dzieci, nie chca slyszec, o czarownicach, wrozkach czy magii i odrzucaja wszelkie pozycje, w ktorych takie elementy sie znajduja. W mojej wyobrazni wylonil sie z tych barwnych opowiesci obraz rodzica katolika, ktory nie chce zeby dziecko mialo namacone w glowie jakimis mocami nadprzyrodzonymi, nie daj Boze nieczystymi :) Jak sie okazuje sa rowniez rodzice nie-katoliccy, ktorzy wola zeby ich dzieci nie musialy zbyt wczesnie mierzyc z tematem potepienia przynajmniej w przedstawionym tak jak to widza katolicy :D :D :D Ja szczerze nie mialam czasu zmierzyc z problemem czy mowic, nie mowic, kiedy, jak i po co. W sprawy diabelskie i piekielne calkiem przez przypadek i dosc nieoczekiwanie wprowadzilo Jaska sluchowisko "Pan Twardowski na kogucie", ktorego sluchalismy na zmiane z Alicja w Krainie Czarow cala droge powrotna z Polski czyli przez 5 dni. Bylam bardzo zaskoczona ze dzieciom podoba sie ta dziwna bajka. Chyba juz wspominalam ze Jasiek natychmiast utozsamil sie z Lucyferem. Ktoregos dnia napisal opowiadanie, w ktorym jest jednoczesnie wrogiem diablow i samym Lucyferem przy czym kiedy pisze o sobie jako o Lucyferze nadaje sobie/mu bardzo dobre cechy tak ze koniec koncow wychodzi na to, ze Lucyfer to rowny gosc. Nie przestaje mnie to zaskakiwac. Mam wrazenie ze Jasiek potrzebuje wyskrobac czastke dobra nawet z najgorszych kreatur. Potem przyszly rowniez pytania o diably, wiec musialam dosc szybko sama sobie odpowiedziec na pytanie czym sa dla mnie diably, jakie jest moje osobiste widzenie w tej sprawie :) i potem musialam rzetelnie odpowiedziec na pytania Jaska. Ciekawa jestem czy ktoras z Was musiala sie juz mierzyc z tym tematem. Karenko, co do wywodu Olka o kolegach i kolezanakch, to chyba taki wiek? Przejdzie.... Gdybym to ja pisala o tym na Twoim miejscu, wstawilabym z pewnoscia raczej emotikonke ktora sie usmiecha. Ja mam jeszcze ciekawiej, Jasiek kiedys wspominal ze chcialby miec przebranie ksiezniczki :) W tym roku po raz pierwszy umowilysmy sie z kolezankami na wspolne robienie ozdob na choinke, z dziecmi oczywiscie, bardzo chcialam zeby dzieci mogly duza czesc pracy wykonac same, wiec zdecydowalam sie na bardzo proste aniolki. M dala mi wzor aniolka, ja wycielam kilka a dzieciaki ozdobily, fajnie to wyszlo. Zaczelismy tez wielki lancuch.... mysle ze do Swiat skonczymy... A tej madrej mamie coreczki z otoczka dobrobytu chroniaca przed wszawica to przydaloby sie jakas ksiazke od czasu do czasu w rece wcisnac, zeby jej troszke horyzonty poszerzyc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest późno, i pewnie będę troche nieskładna, ale chciałam się jeszcze odnieść do tego, co Karenka napisała o Olkowych wyznaniach miłosnych. Ja myślę, że on po prostu swoich kolegów lubi, ot co:) nie przejmowałabym sie tym nic a nic. Mysh, jestem pod wrazeniem. Jasiek NAPISAŁ OPOWIADANIE? Przecież on jest tylko rok starszy od Tobiasza..... Nie mogę pozbierać szczęki z podłogi. Dziewczyny, ostatnio chodzi za mną Św. Mikołaj wciąz. Oczywiście nie dosłownie, ale z paru źródeł usłyszałam, ze rodzice swoim dzieciom wyjawiaja brutalną prawdę;) o Mikołaju. Jak to jest u WAs? Pielęgnujecie tę tradycję? Czy od początku tłumaczycie jak to z tym Mikołajem jest? Ja nie mam zdania, ale ciekawa jestem Waszego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×