Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość NiewiemNiewiem

Mam 30 lat, nie kocham jej i nie wiem co dalej....

Polecane posty

Gość gość
gość dziś dokładnie ! Nie bądźcie z nikim nigdy , przenigdy z litości. Każda osoba pragnie miłości - bezinteresownej, a nie jałmużny. Nigdy nie chciałabym być z osobą , którą nawet bardzo kocham, wiedząc, że ona jest ze mną z litości. To męczarnia w obie strony. Autorze, zastanów się tak naprawdę dlaczego chcesz być z tą dziewczyną. Sam przed sobą - pomyśl sobie, a jak jest Ci trudno, to napisz sobie na kartce dla siebie samego - jakie powody Tobą kierują. Pamiętaj, że w związku JA jest tak samo ważne jak ONA. Nie musisz jej kochać, i ona nie musi Cię kochać, jeżeli chcecie być ze sobą na takich warunkach, ale oboje musicie wiedzieć, dlaczego jesteście ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze, czy kochałeś tę dziewczynę na początku ? Czy pociągała Cię na początku ? CZy po prostu było wam razem dobrze i dlatego zdecydowałeś się na związek ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Śmieszą mnie tutaj mądralińscy, którzy piszą, że chłopak ma fajną dziewczynę więc niech się cieszy i nie wymyśla. Widać, że jakaś gimbaza. Ludzie mają wątpliwości i to jest jak najbardziej naturalne. Często też wypala się całkowicie coś, co łączyło dwie osoby, gdy były młodsze i inaczej podchodziły do związków, życia itd. W sytuacji autora po prostu trzeba radykalnej decyzji i rozstania, choć wiadomo, że jest ciężko. Ale nie ma co marnować życia sobie i dziewczynie, której się nie kocha .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałem podobnie, ale nie będę z kimś być, tylko dlatego że inni zakładają rodziny. Sam sobie kupiłem mieszkanie, wymarzony samochód (Renault Espace), i jakoś żyje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NiewiemNiewiem
Dziękuje za wpisy, przeczytałem wszystkie uważnie. Na początku byłem nią zauroczony, myślę, że byłem zakochany. Może to nie była już jakaś szczeniacka, wariacka miłość, ale zależało mi, byłem zazdrosny, ale to dość szybko opadło. Stwierdziłem, że taka kolej rzeczy, że przecież nie przez całe życie są fajerwerki. Nadal mam wątpliwości. Wróciłem, bo miałem poczucie, że nie mam powodu by odchodzić od niej, nawet się nie pokłóciliśmy, wszystko było ok, ja nie jestem pewien swojego uczucia. Ona o tym wie, stanęło na tym, że mnie kocha, a ja chce z nią być, ale musimy trochę ze sobą ochłonąć - chociaż czuję, że to bzdura i zły pomysł. Najgorsze jest to, że nasze rodziny się już trochę znają, czasem się spotkają nawet. To mnie też męczy. O ile na co dzień jestem twardym facetem, mam kierownicze stanowisko, to w relacji z nią jestem wrażliwy i zachowuje się jak dzieciak, bo nie umiem sobie ułożyć tego w głowie, chce wszystkich zaspokoić i ,żeby było dobrze, nikogo nie krzywdzić. Wczoraj wieczorem dość dużo myślałem o tym wszystkim. I pomyślałem, że przecież odkąd z nią jestem to poznałem sporo kobiet z racji mojego zawodu, czasem się wdałem w jakiś niewinny flirt, czy rozmowe poza tematy zawodowe, ale nigdy nic więcej. Więc skoro nigdy nie poszedłem o krok dalej, nie zdradziłem, nie umówiłem się na randkę, ale takie możliwości są, to podświadomość mi nie pozwala na to, to jest chyba ważne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jasne ,że ważne:). Ważne,bo masz zasady. Odnoszę tylko wrażenie,że potrafią Ci one zasłonić w gruncie rzeczy najważniejsza osobę w twoim zyciu-siebie. Nie można zadowolić wszystkich. Ja kiedyś usłyszałam,że jak jestem z grupą znajomych i z kimś np. rozmawiam ,to do kogoś innego odwracam się tyłkiem prawda?:) Nie można żyć zadowalając innych i martwiąc się co oni zrobią. To jest ich problem. Problem,który można załagodzić czy unormalnic np rozmowa,ale tylko gdy ktoś tego chce. Ja bym się zastanowiła co sprawia,ze masz takie podejście w związku, dlaczego tak bardzo boisz się czyjejś reakcji. W życiu zawodowym też nie miałam problemów,ale w bliskich relacjach owszem. Miałam "misje" bycia w porządku, bo tak trzeba i wypada. Kosztem tego czego dla siebie chciałam. Być może właśnie umiesz zrozumiec ,jak bardzo się męczyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli ja zostawisz to ona sie zalamie bo moze sie w tobie zakochala skoro z toba jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NiewiemNiewiem
Dziękuje za zrozumienie. Zastanawiałem się przez chwilę nawet czy nie iść do psychologa z tym. Tylko czy psycholog coś zdziała, on nie daje gotowych rozwiązań, tylko miesza w głowie jeszcze bardziej. Nigdy nie byłem u psychologa,ale tak mi się wydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dlatego autor ma z litości z nią być? No proszę Cię. A kim ona jest, delikatna mimoza, dzieckiem? Autor,ani nikt, nie ma roli w życiu bycia odpowiedzialnym za kogoś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz, ja uważam,że mozna zawsze spróbować. To jest pomoc poprzez spojrzenie z boku, kogoś kto widzi inaczej, bez emocjonalnego uwikłania. Moze się zdarzyć,że zamiesza bardziej,ale z chaosu wychodzi się na prostą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A moim zdaniem Twoja partnerka ma tylko jedną wadę - jest nudna. Nie linczujcie dziewczyny, że prosiła go o powrót - w emocjach i skrajnym smutku to jest możliwe - wiem z własnego doświadczenia. Trzeba trochę czasu, aby się otrząsnąć i uniezależnić od danej osoby. Co do nudy - nie masz przy niej emocji. Jako kobieta również staram się, aby w moim związku było dobrze, ale... No właśnie, ale. Jakaś kłótnia od czasu do czasu nie zaszkodzi. Nie może być cały czas cacy, bo będzie nudno. Twoja kobieta jest za dobra i na tym polega jej problem. Na Twoim miejscu najbardziej zmartwiłby mnie brak pociągu fizycznego. Osobiście nie mogłabym być z chłopakiem, który mnie nie kręci. I tak piszą inni, uważam, że prędzej czy później ją zdradzisz. Bo tak, bo jesteś facetem. Poza tym kobiety też zdradzają. A uważam, że zdrada to najgorsze co może być... Kurde żal mi jej, starała się. Pewnie w łóżku Ci dogadza... Gdybyś jej powiedział, że nie pociąga Cię fizyczne to byłby koniec, naprawdę by się załamała. Co do poradzenia sobie - nie lituj się nad nią. Ja po zerwaniu też miałam wrażenie, że to koniec świata, że będę wiecznie smutna. A wystarczył około tydzień, aby przestać płakać. Pamiętaj, że teraz to teraz. Ma 28 lat, na 100% kogoś pozna. Później będzie miała do Ciebie żal, że zmarnowałeś jej młodość. Wiem z doświadczenia koleżanek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polecam psychologa. Nie namiesza Ci w głowie, ale zada odpowiednie pytania. A Ty sobie na nie odpowiesz. ;) Myślę, że to bardzo dobre rozwiązanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 10.18 Ha,ha,ha. Napisałaś to po to żeby autor myślał co straci:) jasne, ona pozna i on pozna, oby kogoś, kto będzie odpowiadał. Można się kłócić dla podniesienia temperatury, można dogadzać drugiej osobie na wszelkie sposoby, na rzęsach można stawać. Jeśli jednak nie ma większego uczucia,wiesz o co można to rozbić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Wiem, wiem. Ale temperatura w związku jest ważna nawet gdy ludzie się kochają. Rutyna zabija związki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, oczywiście się zgadzam. Nie ma lepszego sposobu na to niż mieć własne życie, znajomych, zainteresowania. Również i własny emocjonalny świat. Nie mylić z nie ujawnianiem emocji:) Własne zdanie. Kłótnie uważam o tyle za dobre,bo inspirujące:). Jeśli się słucha co partner mówi/krzyczy, to ,no cóż,dostaje się informacje zwrotna. Jednak kłótnia żeby zabić rutynę? No nie wiem. Nie dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze,Ty nie kochasz tej dziewczyny bo gdyby tak bylo to szalalbys na sama mysl,ze mozesz ja stracic.Oboje jestescie mlodzi,ulozycie sobie zycie,nie ma nic gorszego niz byc z kims z litosci.Ja miesiac temu rozstalam sie z partnerem po 3 latach-tak samo czulam,ze to tylko moj przyjaciel jest,przestal mnie pociagac a do tego uaktywnily sie jego wady jak chocby wybuchowy charakter.Jestem teraz sama a mam 33 lata i nawet przez sekunde nie dopuszczam do siebie mysli,ze dla mnie jest juz za pozno na zalozenie rodziny.Swiat nalezy do optymistow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozstanie to najlepsze wyjście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie odpowiedziałeś na pytanie DLACZEGO aż tak się nad nią trzęsiesz. Dlaczego ona wzbudza u ciebie aż takie poczucie winy. Bo to jest chyba najbardziej chore. Już 10 raz powtarzasz że nie odchodzisz bo nie chcesz JEJ SKRZYWDZIĆ. Możesz w końcu nam wyjaśnić skąd takie podejsćie do Dorosłej 28 letniej kobiety. Czy ona jest chora na coś? Czy twoja mama też wzbudzała u ciebie poczucie winy i często płakała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A to że żadnej innej nie poznałeś o niczym nie świadczy. Może byłeś tak uzależniony od dogadzania "mamusi" (bo tak chyba traktujesz swoją dziewczynę) która ciągle płacze i wbija cię w poczuci winy, że nie otworzyłeś się na poznanie nikogo innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem czy w relacji z nią jesteś wrażliwy - bo przecież ona cię nie pociaga, nie dzielicie razem przyjemności, nie odczuwacie tak samo, nie jesteście sobie bliscy. Może bardziej pasuje słowo "podporządkowany" i "niesamodzielny".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NiewiemNiewiem
gość dziś , Wydaje mi się, że to wynika z tego, że ona zawsze powtarzała przez cały nas związek, że ona beze mnie to by nie dała sobie rady, poznałem ją też w takim momencie kiedy nie miała praca, nic się nie układało w jej życiu, była załamana, w trakcie naszego związku wyszła na prosto, zamieszkaliśmy razem, znalazła dobrą pracę, nie skromnie musze przyznać, że sporo jej pomogłem, ale to była szczera pomoc, bo mi wtedy zależało na niej bardzo. To pewnie problem psychologiczny z mojej strony, mam w głowie scenariusze, że odchodze od niej, ona traci pracę, cały dniami ryczy, czuje sie jak nikt, załamanie itd. jak o tym pomysle to wpadam w fatalny stan. Jest mi przykro, nie umiem wyzbyć się poczucia odpowiedzialności za nią, tak już mam... Zawsze dbałem o moich najbliższych,. Ktoś zarzucił, że to wina moich rodziców, mojej matki, itp, może i tak bo tak mnie wychowali, obecnie też o nich dbam bardzo, pomagam, odwiedzam często, sprawdzam czy wszystko jest ok, wypytuję, jak coś się im dzieje poruszam niebo i ziemie zeby było ok. Z nią mam tak samo, jest mi bliska, jak dzieje sie jej krzywda bez skrupułów działam i musze zapenić jej bezpieczeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autor tego tematu jest nudny, cieple kluchy, bez charakteru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trafił na kobietę - bluszcza i się nad nią trzęsie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zapamiętaj RAZ NA ZAWSZE. Jeśli ktoś ciągle powtarza "ja to bym bez ciebie nie dała rady" to znaczy że ta osoba jest całkiem silna i zaradna i cię wrabia aż miło. Robi z ciebie debila. Naprawdę słabe osoby bardzo rzadko mówią tego typu rzeczy. Naprawdę wrażliwe i słabe nie opowiadają o tym fakcie nikomu na ookoło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No, niezła manipulantka z niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest ci tak BLISKA że masz jej dosyć i chcesz zerwać. Może po prostu jak widzisz osobę która sie obnosi ze swoją rzekomą słabością to u ciebie się włączają tego typu bzdury "działam, muszę jej zapewniać bezpieczeństwo itd". Pozatym wyjaśnij jaka krzywda się jej dzieje, zapewniłeś dorosłej babie pracę, mieszkanie, to co jej jeszcze dolega?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no właśnie, gdybyś ją kochał, to myśl o rozstaniu nie przyszłaby Ci do głowy, nie chciałbyś tego. W ogóle kiedyś czytałam, że jak ktoś zastanawia się, czy kocha, to znaczy, że już na pewno nie kocha. Bo gdybyś kochał, to po prostu byś to czuł i wiedział i nie musiałbyś się nad tym zastanawiać. Nie możesz żyć tylko po to, żeby zadowalać innych. Każdy powinien sam umieć odnaleźć w sobie szczęście, niezależnie, czy partner jest, czy go akurat nie ma. Twoja dziewczyna małą dziewczynką już nie jest. Ja mam 24 lata i jakoś sama uporałam się z rozstaniem (a było ciężkie, zaskakujące i raniące, bo wiele oszustw wyszło na jaw), a 28-letnia kobieta nie podoła??? No bez przesady, tylko musiałbyś kontakt uciąć, żeby sobie nadziei nie robiła niepotrzebnie. Ja wiem, że 28/30 lat to już niby dużo i czas na zakładanie rodziny, no ale od roku już masz wątpliwości, czyli od roku marnujesz jej czas. Poza tym wyobraź sobie, jak się męczysz i co czujesz w 4 letnim związku. I wyobraź sobie takie z 50 kolejnych lat.. i może specjalnie innej byś nie szukał. I może wiele dziewczyn na Ciebie nie działa. Ale ja miałam taki przypadek- zauroczyłam się od 1 wejrzenia ze wzajemnością w facecie. On do mnie zagadał na ulicy. Po czasie wyszło (było kilkanaście randek), że od 3 lat ma dziewczynę.. pogoniłam go oczywiście, ale tłumaczył się tym, że nie planował tego, że nie zamierzał zostawiać tamtej itd. ale że poczuł silne zauroczenie mną od 1 wejrzenia, że nie mógł się powstrzymać. Że nigdy takiej sytuacji nie miał, że przez tyle lat nie miał ochoty podchodzić do żadnej innej, że nie zdradzał itd... także widzisz.. nie we wszystkich dziewczynach się tak można zauroczyć szaleńczo, ale jakbyś taką spotkał, to jestem pewna, że byłyby spotkania i myśl o zostawieniu obecnej, choć minęłyby kolejne lata i już nie miałaby 28 lat, a np.35..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co to za ataki na tę dziewczynę, ona jest z autorem postu, bo go kocha. Wymyślacie o niej jakieś totalne bzdury, nie wiecie jaka ona jest, więc nie piszcie swoich idiotycznych ocen - moim zdaniem tak powinien zareagować autor tego postu, a skoro siedzi jak trusia i tylko myśli o sobie, boi się samotności, a w tym czasie na jego kobiecie psy wieszają to coś tu jest bardzo niedobrze. Na tym forum w ogóle panuje Zagłada Męskości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz bardzo silny instynkt opiekuńczy i duża, za duża, odpowiedzialność za kogoś. Pewnie trzeba by szukać w dzieciństwie. Rodziców się kocha i oczywiście pomaga,ale wciąż, nie kosztem siebie. Nie swojego czasu, pragnień,życia. Nie urodziłeś się po to żeby spłacać długi. Urodziłeś się po to żeby żyć. Abstrahuje od twojej dziewczyny, nie znam jej,nie wiem jaka jest. Jestem jednak pewna,że radziła sobie i będzie radzić bez ciebie . Ty się pojawiłeś w cieżkim dla niej momencie,jak rycerz na białym koniu i w taki ona Cię sposób zapewne traktuje, a Ty czerpiesz z tego zadowolenie i uspokajasz potrzeba bycia potrzebnym. Ona musiała by sobie poradzić bez ciebie i zaręczają Cię,że sobie poradzi. Ty masz wybór albo tak żyć, wciąż z poczuciem ,że coś Cię uwiera,że czegoś Ci brakuje,że nie jest "tak" . Albo zostawić to i spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie JAK chcesz żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×