Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

"Nikt nie pomaga mi i mężowi przy dzieciach" powód do dumy czy wstydu? Pogadajmy

Polecane posty

Gość gość
Pewnie, jak ktoś nie ma ochoty na nasiadówki przy wnukach raz w tygodniu to musi być aspołeczny... Rozumiesz sens słowa aspołeczny? Czy jak ktoś nie pomaga, bo np. nie ma z dziećmi doświadczenia to znaczy, że jest aspołeczny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też nie miałam doświadczenia z dziećmi, a dwójkę 3 miesięczniakow na spacery brałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie mam jeszcze dzieci a opiekuję się czasem synem siostry. Czemu mam jej nie pomóc? Jesteśmy rodziną, kto inny ma do niej rękę wyciągnąć? Ostatnio była chora, więc brałam małego do siebie na całą sobotę i niedzielę, żeby odpoczęła i żeby mały nie siedział przy zasmarkanej mamie. Odwoziłam go na noc tylko. Serio, nie rozumiem ludzi, którzy własnej rodzinie nie pomogą, jeszcze w sposób, który poza czasem nie wymaga żadnego więcej wkładu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mój synek był noworodkiem to moja mama bała się go brać na ręce, za to przyszła do nas z obiadem i posprzątała. Nikt mi nie powie, że nie chciała nam pomóc. Pomogła tak jak umiała i była w stanie. Wiele zależy na jakim etapie rozwoju jest dziecko. Noworodek to inna para kaloszy niż dziecko wczesnoszkolne. Dla was pomoc oznacza jedynie, że zostawiacie dziecko z kimś i macie możliwość wyjścia? Ja mam inną definicję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13.59 Nie wymaga żadnego wkładu poza czasem? Bez komentarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:08 Bidulko,zaorana byłas robotą przy jednym noworodku? ja mam bliżniaki i cały dzień sama a ty pozwoliłas matce by ci żarcie nosiła i sprzątała? WSTYD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wzięcie dzieci na spacer nie wymaga żadnego wkładu poza własnym czasem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W mojej rodzinie naturalne jest, że się sobie pomaga. Kiedy bratowa męża wylądowała w szpitalu ich córka spędzała mnóstwo czasu u nas i u moich teściów. Szwagier był wtedy wiecznie w aucie, kursował między szpitalem, a pracą. Nikomu nawet do głowy nie przyszło, żeby mu powiedzieć, że nikt z ich córka nie zostanie (A miała wtedy niecałe 2 latka). Też mogliśmy stwierdzić, że nie mamy czasu, nie lubimy dzieci, nie potrafimy się nimi zajmować czy cokolwiek. Ale zarówno ja i mąż jesteśmy wychowani tak, że najbliższej rodzinie się pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16.15 Ani nie pozwoliłam ani nie zabroniłam. Wisiało mi to. Przyszła to przyszła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
". Ale zarówno ja i mąż jesteśmy wychowani tak, że najbliższej rodzinie się pomaga. " Nie według świrusek tu piszących. generalnie każdą opcję skrytykowały i babcie, i siostry, i opiekunkę, i płacenie za opiekę, i odwdzięczanie się - wszystko złe i paskudne. A mi się wydaje, że każdy widzi świat na własne podobieństwo - skoro tak atakują wzajemną pomoc w rodzinie tzn. że same z siebie nic nie dają. A wcale nie trzeba mieć super kontaktów z rodziną by sobie pomagać - ja mam takie normalne, ani super ciepłe, ani chłodne, bo nie widujemy się zbyt często. Ale mimo wszystko możemy na siebie liczyć, a nie jak tutaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ten temat idealnie pokazuje hipokryzję kafeterianek. Jak jest temat o dzieleniu się obiadem z niezapowiedzianymi gośćmi i ktoś napisze, że nie robi żarcia na zapas i że zwyczajnie nie ma czym dzielić, to zaraz piszą, że " hurr jakie okropne czasy, kiedyś to było nie do pomyślenia, ludzie są teraz okropni durr" A teraz jak chodzi o zwykłą ludzką pomoc to "hurr ludzie są teraz okropni, wszystkich wykorzystują, jak można wykorzystywać tak innych, rodzice nie są ot tego, żeby pomagać leniwym matkom durr". A przecież i jedno i drugie sprowadza się do życzliwości i empatii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też nie mam nikogo bliskiego tu gdzie mieszkam. Pochodzimy z mężem z jednej miejscowości ale wyjechaliśmy za pracą praktycznie na drugi koniec Polski. Raz na dwa tygodnie i w sytuacjach awaryjnych mam dziewczynę, która zajmuje się dziećmi. W tym czasie idziemy z mężem do kina, restauracji albo inaczej spędzamy wspólnie czas. Dzieci "ciocię" uwielbiają, dziewczyna sobie dorabia, my mamy czas dla siebie, wszyscy są szczęśliwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś [17:47 Szczerze?obiad obiadem,chciała to przyniosła ale nie pozwoliłabym by czuła się w moim domu jak przysłowiowa służba. Co innego gdyby wyprasowała np.ciuszki dziecku ale oprzątać bałagan to jest w złym tonie.Chłop jest od tego jeśli jesteś nieudolna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:02 Mieszkałam 2 mce u teściów, nie mieliśmy dzieci. teściowa chciała sprzątać dosłownie wszystko po nas. Pranie potrafiła wstawić i rozwiesić, a my robiliśmy awantury by tego nie robiła. Ale nie mieliśmy czasu 24h na dobę pilnować czy dobierze się do czegoś czy nie. Jak myłam głupi kubek po sobie to marudziła cały czas żebym zostawiła i ona pomyje. Nasza łazienka była myta 2x - bo myliśmy i my i ona. No taki typ po prostu. Za to, ze nie jedliśmy jej obiadów tylko swoje staraliśmy się gotować to połowę czasu jaki tam mieszkaliśmy była obrażona. Idąc twoim rozumowaniem wykorzystywaliśmy biedaczkę, która pomstowała, ze musi sprzątać a ja byłam nieudolna, bo o 2 minuty za późno szłam do pralki i ona zdazyła dopaść ją wcześniej? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I nie, nie wyjeżdzaj, ze to inna sytuacja bla bla. Jak jest się w połogu i dopiero się do wszystkiego przyzwyczaja to dla takiej matki/teściowej to idealna sytuacja by wpaść do domu i zrobić co uważa za słuszne. Co, kłótnie będziesz urządzać? Przepychanki? Czy z domu wyrzucisz bo nie pozwolisz jej czuć się jak służka? Mnie takie coś ogólnie irytuje, ale jak jest się w potrzebie to takie osoby się przydają - i one sa wniebowzięte, że ich ktoś potrzebuje, wbrew temu co tutaj jakieś samotne matki próbują wmówić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19.02 A wiesz na czym to "sprzątanie" mojej matki polegało? Że mi ułożyła ubranka w szafie. Nie szorowała podłogi, nie myła mi garów, nie wieszała firanek, nie myła kibla. Zadowolona? Co miałam ją za drzwi wywalić? Do tej pory nie została sama z moim dzieckiem i jakoś żyję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18.24 Co to według ciebie znaczy "liczyć na siebie"? Że teściowa przyjdzie zająć się dzieckiem, bo jesteś chora albo miałaś wypadek czy musisz iść do fryzjera, bo to jednak różnica? Tak samo częstotliwość raz w tygodniu to co innego niż raz na dwa miesiące. Dla was, mam wrażenie jak tak czytam, wszystko działa w jedną stronę. Wy możecie liczyć na teściową, bo jesteśmy rodziną i tak trzeba, ale czy to działa w odwrotnym kierunku? Czy ona w równym stopniu może liczyć na was? Jakoś mało kto pisze w jaki sposób się odwdzięcza za opiekę nad dziećmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jeszcze do tej z 19.02 Wyobraź sobie, że mój chłop sprząta i gotuje bez zarzutu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam fajnie. Dużo pomaga mi mama i ugotuje i zakupy zrobi, przywiezie. Dziećmi się zajmuje. Ostatnio została z dziećmi tydzień, a my z mężem spędziliśmy ten czas w Hiszpanii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam nadzieję, że jej się jakoś za to odwdzięczasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"e. Dla was, mam wrażenie jak tak czytam, wszystko działa w jedną stronę. Wy możecie liczyć na teściową, bo jesteśmy rodziną i tak trzeba, ale czy to działa w odwrotnym kierunku? Czy ona w równym stopniu może liczyć na was? Jakoś mało kto pisze w jaki sposób się odwdzięcza za opiekę nad dziećmi. " Ja napisałam, ze dopłacam rodzicom do rachunków. Dostałam za to odzywkę, że z nimi mieszkam "za kotarką" więc to mój obowiązek. po co mam z osobami, które są wiecznie na nie i wymyślają bzdury dogadywać? Ty sobie w swojej główce wymyśliłaś, ze na pewno nikt nic nie robi i tak ma być, nie przyjmujesz innej odpowiedzi, więc to jak dyskusja ze ścianą. Ale ściana chociaż obrażać Cię nie będzie. Nie, nie mieszkam z moją mamą i daję im 300zł miesięcznie, a zajmuje się moim dzieckiem może 8-10h miesięcznie w sumie. I co, co wymyślisz? Że nie opłacam jej ZUSu więc i tak ją wykorzystuję? Czy co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, kocham ją i zawsze może na mnie liczycr. Teraz i w przyszłości. Jest cudowną babcią i dużo mi pomaga. Gdy nie ma mojego męża potrafi przyjść do nas, posprzątać, ugotować i jeszcze dzieciaki zabawi. Trochę poplotkujemy, posmiejemy się. Cieszę się,,że mam takar mamę i to blisko siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobrze jest miec pomoc od czasu do czasu i ja taka mam. ze nie mysze wszedzie dzieci brac by cos zalatwic. ze tesciowa mi corke odbierze wczesniej i nue musi byc w zlobku 9-10 h. ze tata.mi wczesniej czasami syna odbierze czy siostra. mysle ze to szczescie miec blisko siebie osoby ktore moga nam.odrobine pomic i my tez oczywiscie w razie czego mozemy im pomoc. ale.nie oznacza to ze konus dziecko /dzieci ciagle podrzucam itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość dziś Tak, kocham ją i zawsze może na mnie liczycr. Teraz i w przyszłości. Jest cudowną babcią i dużo mi pomaga. Gdy nie ma mojego męża potrafi przyjść do nas, posprzątać, ugotować i jeszcze dzieciaki zabawi. Trochę poplotkujemy, posmiejemy się. Cieszę się,,że mam takar mamę i to blisko siebie. Z a Ty co wtedy robisz jak mama Ci sprzata i gotuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co ja robię? Albo jej pomagam, albo robię coś innego typu ona gotuje, ja odkurzam, albo nic nie robię, goszcze się u samej siebie z kubkiem kawy w ręku i upajam się chwilą spokoju ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wyobrażam że mogłabym sprzątać u córki.Chyba że byłaby chora ale to co innego.Pomagać się sobie powinno.To oczywiste.Naganne natomiast jest wykorzystywanie babć często po 10 godz dziennie.Jakoś nie znam żadnej szczęśliwej babci zajmującej się codziennie wnukami.Robią to boją się dzieciom odmówić,bo babcia powinna pomóc.Pomaganie od czasu do czasu w awaryjnych sytuacjach jest w porządku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No widzisz, moja mama z tych co kochają i posprzątać i w garnki zajrzeć :D Mi to nie przeszkadza, bo mogę poleniuchowac, a męża wtedy nie ma. Ale już teściowej bym na to nie pozwoliła. Za to nieraz proszę ją np.o zabranie dziecka na spacer, a ja hop...do kosmetyczki lub do fryzjera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co to ma wspólnego z miłoscia.Moją córka nawet nie pozwoliłaby żebym jej sprzątała.Zajęcie się dzieckiem gdyby szła do fryzjera jest w porządku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic wspólnego. Kocham mamę bez względu na wszystko :) A ja pozwalam i obie jesteśmy szczęśliwe. Ona to lubi, a ja mogę trochę odpocząć. Dobranoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×