Dlaczego niektórzy tak boją się bakterii?

Z wątku o sprzątaniu wyczytałam, że niektóre MUSZĄ, bo się uduszą codziennie dezynfekować pół domu domestosem i cifem, bo inaczej jest "syf i bakterie". Teraz pojawiły się dwa idiotyczne wątki o domestosie i ace (domyślam się, że prowo, ale kto tam wie). Niedawno czytałam gdzieś wątek babki, która twierdziła, że wanna MUSI być wymyta cifem i wytarta do sucha po każdej kąpieli, bo inaczej zostają w niej bakterie i grzybica lub inne infekcje intymne gotowe. Serio? Ja nie mam takiej spiny, domestosa używam do toalety dwa razy na tydzień, owoce i warzywa płuczę wodą, wanny do sucha nigdy nie wycieram. Grzybicę miałam raz, jako skutek uboczny przy tabletkach antykoncepcyjnych i to w dodatku na wyjeździe. Chorób żołądka nie miewam, przeziębiam się rzadko, alergii też nie mam. Niech mi ktoś z frakcji dezynfekujących całe mieszkanie wyjaśni, co takiego strasznego jest w bakteriach??

To samo pomyślałam czytając wątek o myciu owoców ace. Brodzika nie dezynfekuję wcale, ubikację raz w tygodniu, choć często zdarza mi się zapomnieć. Nigdy w życiu nie miałam grypy żołądkowej ani nic w tym sensie.

Moja znajoma z pracy nawet klawiaturę komputera i wspólny telefon spryskuje jakimś sprejem dezynfekującym i non stop wyciera sobie ręce chusteczkami do dezynfekcji. Brzydzi się wspólnych toalet i potrafi trzymać sikanie cały dzień, a w domu podobno jak ktoś do niej przyjdzie i pójdzie do toalety to ona potem dezynfekuje domestosem. :D Efekt? Ona całą zimę chodzi z na przemian katarem i kaszlem, a jej córka 4 lata to nie ma miesiąca, żeby nie była chora, a do tego ma jakieś alergie.

Ja sie brzydze rzeczy z zewnatrz tzn. spodni ktorymi sie siada w miejscach publicznych etc. Domowe syfki tak mnie nie raza i raczej nie schizuje na co dzień z dezynfekcja. Skojarzylo mi się jak moja tesciowa jak uslyszala w tv ze mamy ze 2kilo bakterii w i na ciele to byla obrzydzona, ja jej mówię, ze one sa potrzebne do zycia, to, ze nie, bo powiduja choroby i sa blee. A z drugiej strony radosnie hoduje MOLE kuchenne i one juz nie sa blee. I czesto tak jest - ktos ma manie mycia, a rownoczesnie pomija oczywiste paskudztwa.

ja lubie jak jest czysto, ale bez przesady, uzywam normalnych srodkow czystosci. Spay do dezynfekcji mam zawsze przy sobie, ale wystarcza mi na dlugo (uzywam go np. w publicznych toaletach, a w zimie dezynfekuje uchwyt wozkow na zakupy, jesli jestem chora to dezynfekuje nim swoje rece po wytarciu nosa itp.) Dezynfekowanie calego mieszkania to dla mnie przesada i narazanie swojego zdrowia, no chyba ze ktos jest ciezko chory (moj tesc ma leukopenie i musielismy zdezynfekowac Cale ich mieszkanie)...

u tych u których jest sterylnie czysto przeważnie jest alergia na roztocza, sierść, itp. Blędne koło - organizm nie może wytworzyć przeciwciała, bo wiecznie jest przesadnie czysto i sterylnie. A jak tylko mała bakteria się pojawi to zaraz alergia. Więc znów sprzątają i pucują.

gość dziś nie ma czegos takiego jak alergia na bakterie...

Powiem tak , Ja równiez brzydzę się publicznych toalet , autobusów, nieumytych owoców itd. Oczywiscie mycie ace czy domestosm pół domu jest nienormalne . I wgl z takich środków to dopiero można dostać alergii .Ale fakt , są tez w powietrzu , bakterie chorobotwórcze ,np z jakiegoś grzyba , inne patogeny , alergeny. Ja np mam oczyszczacz powietrza w domu , który właśnie eliminuje to o czym wspomniałam powyżej : https://goodair.pl/sklep/sharp-kc-930eu-w-oczyszczacz-i-nawilzacz-powietrza/