Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak to możliwe, żeby mieć 5 letnie dziecko i siedzieć w domu ???

Polecane posty

Gość gość
Ugotowane obiadu to jest tylko przykład. Czasami trzeba ukochanej osobie zmienic pieluche (choroba,wypadek) . To pewnie tez dla was uslugiwanie innym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nie facet tylko Twój facet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20.49 Pieluchy ukochanej osobie zmieniam codziennie. Jak większość z tego forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Marnych nie marnych, ale większych od tych co na socjalu siedzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak jasne teraz to zadna kobieta nie gotuje, wszystkie jedza na miescie albo zamawiaja do domu i kazda ma sprzątaczke, bo każda się "rozwija" nie wazne czy w domu czy w pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobiety siedzące w domu z 5 letnimi dziećmi to 100% takie co nie potrafią na siebie zarobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecie co, mój mąż zarabia 12tyś na rękę(programista ) I mimo, ze to jest kupa kasy jak na 3 osobowa rodzinie, ja nie potrafilabym siedzieć w domu. Wszystko mamy wspólne, kkonto też ale nie czulabym się dobrze sama ze sobą jakbym nie miała wkładu w budżet domowy. Dla mnie gotowanie i sprzątanie to strata czasu. Coś na co nie warto spędzać w życiu za dużo czasu)):) Więc co ja bym w tym domu robiła? Seriale oglądała? Kobieta ma być samodzielna i niezależna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23.03 Nie potrafią na siebie zarobić bo nie muszą, a nie jedna z nich żyje na lepszym poziomie niż ta co pracuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem tłumaczenia się kobiet pracujących. Nie musicie tego robić. Przestańcie odpisywać a odczepią się. Nie rozumiem też zadawania przez pracujące dziesiątki pytań o przyszłość i uświadamianie co będzie jeśli... nie szkoda Wam czasu? Ja pracuję i nie obchodzi mnie czemu ktoś siedzi w domu, cieszę się że mam dobrą posadę i takie życie wybrałam. Mam nawet kolezanki które siedzą w domu i też nie wnikam i nie umoralniam nikogo na siłę. Pozdrawiam oba obozy i życzę dystansu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tłumaczenia kobiet nie pracujących :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tam rozumiem, ze ktoś nie potrafi siedzieć w domu. Ja potrafię i lubię, i też nie rozumiem dlaczego miałabym się z tego komukolwiek tłumaczyć, bądź wstydzić ? Tak mi dobrze i szczerze nie wyobrazam sobie juz wrocic na etat do korpo. Jak mi sie dziecko urodzilo, to wróciłam do swoich hobby,mam swoj fp na facebooku, teraz robię na zamowienie lapacze snów, makramy, dywany na szydelku..i uwaga uwaga, mam z tego pieniadze i to całkiem fajne ! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a gdzie dziecko w tym wszystki
A gdzie w tym wszystkim jest to małe dziecko? Przeciez 5- latek to nie dorosły. Potrzebuje odpowiednich więzi z rodzicami. Jak je stworzyć kiedy rodzice ciągle są w pracy. Odwieczny dylemat- mieć czy być? Czasu się nie cofnie, najważniejsze rzeczy czerpie jako małe dziecko. Wtedy można dziecko kształtować. I gdzie jest rodzic? A no nie ma, normalne. Jeśli zastępuje go babcia czy dziadek to pół biedy ale jeśli ktoś obcy "tworzy"Twoje dziecko, strukturę jego psychiki, przyszłych wyborów to słabo. Po co zostać rodzicem jak nie opiekuje się dzieckiem? Jeśli praca do 13, 14- tej to ok. Ale więź 2 godzinna od 17- tej do 19- tej, w tym dobranocka to dla mnie kpina nie rodzicielstwo. Dziecko jest najważniejsze, nie kto pracuje kto nie. Osoba zaradna poradzi sobie nawet pracując w domu gdy maluch w przedszkolu od 8- 13, 14- tej. To są mali ludzie którzy mają prawo do bycia kochanym, czucia się bezpiecznym, ważnym, do bycia szczęśliwym, do wsparcia rodzica, do przytulania ( przedszkola maja zakaz by nie było podejrzeń o molestowanie podopiecznych), do rozwoju, własnych poglądów, zainteresowań, odpoczynku. Co rodzic wie o dziecku przez 2 godziny dziennie. Poszłam do pracy gdy moje miało 7 miesięcy i jest mi wstyd. Wstyd straszny bo nie wiem nic co się działo z moim maluszkiem. Wcześniej wszystko zapisywałam, wiedziałam wszystko, byłam blisko. Później zrezygnowałam po pół roku i byłam wyczerpana własnym dzieckiem 2 miesiące bo w pracy miałam rozrywkę. Dałam radę. Stworzyłam sobie malucha który się nie boi iść przez życie, odważnego, ciekawego życia, towarzyskiego, pewnego siebie, błyskotliwego bąbla czego żadne przedszkole by mu nie dało. Umiem poznać że coś się dzieje zanim dziecko zacznie mówić, ufa mi. Żadne pieniądze nie są tego warte. I tak. Miałam pieniądze a teraz nie mam dużo ale mam własne ukochane dzieciątko które wie i czuje że jest dla mnie ważne i będę przy nim choćby nie wiem co, bo my akurat mamy- SIEBIE :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23:35 jesteś jedyną normalną osobą na tym forum. Moje poglądy są bliskie Twoim. Teraz tylko kasa i wyścig kto ma więcej, kto gdzie jeździ na wakacje, kto ma lepszy samochód... A dzieci siedzą do 17 w przedszkolach i tęsknią bo lepiej mieć te 1400 jak twierdzą niektórzy i udowadniać całemu światu że nie jest się darmozjadem. A gdzie w tym wszystkim dziecko?? Ja również zrezygnowałam z pracy, planuję wrócić jak synek będzie miał 6 lat. Wolę być przy nim niż zajeżdżać się w pracy kosztem mojego maluszka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wypowiem się jako osoba która "przerobiła" obie opcje- po pierwszym dziecku musiałam szybko wracać do pracy, a po drugim mogłam sobie pozwolić na to żeby zostać w domu dopóki nie poszło do 1. klasy. Co bym nie robiła- zawsze znalazł się ktoś kto szukał dziury w całym, kto wchodził z butami w moje życie. Jakoś do głowy mi nie przyszło komentować decyzji innych, dorosłych ludzi, dalsi znajomi i dalsza rodzina nie mieli za to oporów żeby złośliwie komentować- zarówno "porzucanie malucha, zostawianie go w przechowalni, oddawanie obcej babie jak gorączkuje i jest chory, zaniedbywanie, brak domowych obiadków, dopilnowania, to jak mi ucieka jego rozwój", jak i "siedzenie na d***e, lenistwo, pasożytowanie na mężu, brak ambicji, robienie z siebie kury domowej, nie myślenie o przyszłości". Co ciekawe, w obu przypadkach zarzucano mi również przekazywanie złych wzorców dzieciom, bo albo brak więzi i matka której nie ma, albo matka która nic z sobą nie robi i kwitnie na kanapie... Na szczęście szybko nauczyłam się mieć to gdzieś, głupie komentarze zbywać a nie brać do siebie. Nie rozumiem też skąd przekonanie że matka siedząca w domu ma kulę u nogi, jest przykuta do tej kuchni, mopa czy kanapy, nigdzie się nie ruszy, niczego nie nauczy, nie wyjdzie z domu, nie poczyta, nie poćwiczy, nie pojedzie za miasto... Z tego co zauważyłam, to co się ze sobą robi, nie zależy WYŁĄCZNIE (bo zaraz ktoś się doczepi) od aktywności zawodowej, jeśli ktoś czuje się dobrze w domu, a do pełni szczęścia wystarcza mu pachnące ciasto, zadbany ogród i zabawa z dziećmi, będzie się tym zajmował czy to zamiast pracy, czy po niej, tak samo z tendencją do lenistwa i oglądania pustych seriali paradokumentalnych, albo z hiperaktywnością i podróżami po świecie. Mogę stwierdzić jedynie że dzieciom w żadnym wypadku się nie działa krzywda, więź z nimi mam fajną, nie ukrywam- kiedy pracowałam, byłam bardziej zmęczona, częściej zestresowana, no i nie miałam takiej spontaniczności, ale z drugiej strony- byłam lepiej zorganizowana, nie zdarzało mi się odkładać czegoś "na później" bo wywoływało to efekt lawiny po pewnym czasie. A co do pracy jako takiej- dziwi mnie wieczne grzmienie tutaj o ambicjach bądź ich braku, o tym jak to trzeba się rozwijać, awansować i doszkalać. Kafeterianki do tego stopnia zatraciły poczucie rzeczywistości? Na każdego człowieka dobrze wykształconego i dobrze zarabiającego, przypada kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu niskopłatnych, słabo kwalifikowanych pracowników. Oni też mają dzieci, rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy naprawde kobieta musi byc robotem-jak w domu to musi zajmowac sie dziecmi i domem, albo isc do pracy.Ojcowie maja telewizje, zainteresowania, wyjscia na piwo, mecze, imprezy,a matka ma caly czas cos robic w domu a jak nie to spadac zarabiac na rodzine.czy naprawde nie zaslugujemy na czas wlasny, ktorego faceci maja w ciagu jednego dnia wiecej niz matka w ciagu roku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×