Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy oddałybyście życie za swoje dziecko?

Polecane posty

Gość gość
TAK

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćgjjjnbh
Oczywiscie! Malo tego, ze bym zycie, reke, serce czy co tam trzeba oddala to gdyby mojej corce cos sie stalo... Wiecie co mam na mysli... Popelnila bym samobojstwo! Nie wyobrazam sobie dnia bez mojej corki! Zabilabym sie po prostu! Nie potrafilabym bez Niej przezyc dnia! Po prostu bym sie zabila. Tak bardzo mocno Ja kocham!!! Nade wszystko!!! Tak samo zrobilabym gnoja ktory zrobilby Jej krzywde!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To była planowana ciąża - miałam trzech synów, marzyliśmy z mężem o córce. Miałam 35 lat, stwierdziliśmy, że spróbujemy. Do końca pierwszego trymestru wszystko było świetnie. Męczyły mnie co prawda okropne mdłości, ale... :) Potem nudności ustały, ale zaczęły boleć plecy. Myślałam, że to od kręgosłupa, więc nie zawracałam głowy lekarzowi, pracowałam, chodziłam na basen... Przyszły wyniki badań moczu, a tam okropne ilości białka i bakterie. Antybiotyki, potem szpital. Lekarze wytłunaczyli nam, że ta moda na pózne macierzyństwo to głupota - po 35 roku życia ciało kobiety nie ma już takiej wydolności, by pracować za dwoje. Mi wysiadały nerki, potem wątroba, żołądek, układ krwionośny... Chcieli wywołać poród w 20 tygodniu, ale ja... Widziałam moją Asię na USG już wtedy 5 razy. Miała imię. Miałam jej zdjęcia USG 3D Powiedzieli mi - "to się zle skończy, umrze pani...". Powiedziałam im "no to umrę". Mąż był rozdarty - nie umiał mi pomóc. No bo z jednej strony ja, z drugiej strony - nasze dziecko. Nasza Asia. Jak próbował rozmawiać, wyciągałam zdjęcie jej buzi z USG. Po 30 tygodniu zaczęło naprawdę boleć. I stale. I przy każdym ruchu bolało bardziej. Głównie w plecach i brzuch. Nogi puchły, stopy miałam ogroooomne na szerokość. Do toalety chodziłam w sandałach syna - rozmiar 43. Twarz sinogranatowa. Nie mogłam spać. Bolało i bolało. Nie do opisania. W nocy płakałam. Myślałam, żeby już umrzeć, żeby już był koniec. Ale nigdy, żeby ją ze mnie wyciągnęli, bo nie daj Bóg umarłaby i wszystko poszłoby na marne. W 36 tygodniu wody odeszły. Asieńka urodziła się pół godziny pózniej. Prawie nie bolało. Tydzień potem, gdy połóg się uspokoił, nie bolało już nic. Jak nożem uciął. I do teraz jestem zdrowa. Nawet grypa się mnie nie ima.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mam dzieci, ale analizowałam kiedyś ten materiał video z plaży, gdy wściekły i agresywny dzik zaatakował ludzi. Otóż ojcowie bez wahania podjęli z nim walkę, żeby sami zwrócić na siebie uwagę za cenę bycia celem ataku, natomiast jedyne na co było stać matki to darcie ryja i wzięcie potomstwa na ręce i ucieczkę bez sensu jak jakiś nawiedzony leming. A skuteczniej byłoby zwrócić na siebie uwagę, żeby nie atakował potomstwa. Także w sytuacji zagrożenia możecie sobie wsadzić w d...pe te swoj***ajeczki o heroizmie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś , ale mialas przewlekla chorobe przed ciaza (wiek na pewno nie jest zbyt wielkim ryzykiem) czy pozniej to wyskoczylo ?Ja mam podejrzenie tocznia, ciaza przy tej chorobie moze jeszcze pogorszyc sprawe a nawet zabic, jestem tchorzem, nie poswiece sie, mimo ze wiele kobiet urodzilo zdrowe dzieci i przezylo, ale to 50:50 zakladam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Byłam zdrowa. Nic przewlekłego. Czasem jakieś przeziębienie. I od tamtego porodu - nawet nie kichnęłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widziałam ten temat wczoraj, nie chciałam odpowiadać, zanim się nie zastanowię - nie chodzi o to, że się waham, tylko, żeby nie mówić wielkich słów, gdy sytuacja jest tylko hipotetyczna. Przeanalizowałam różne sytuacje - gdybym oddając swoje życie mogła uratować moją córkę to zrobiłabym to bez zastanowienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale interesuje mnie wasze zdanie czy staralybyscie sie o dziecko majac zaawansowanego tocznia czy raka i ryzyko smierci w przypadku ciazy, chocby przez koniecznosc odstawienia lekow czy uszkodzone nerki?ja wstydze sie przyznac, ale absolutnie nie, a wiem ze 90% kobiet i ich partnerow by w takim przypadku sie staralo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie zdecydowałabym sie na ciąże nawet będąc młoda, w pełni zdrowa i do tego z idealnym życiem. Po prostu nie lubie dzieci i nie jestem w stanie wytłumaczyć tej silnej niechęci. Tematy o dzieciach przewijające sie przez kafeterie wywołują we mnie irytację. Przeczytałam ten wątek i miałam dziwna nadzieje, ze ktoś napisze „tak, poświęciłabym swoje dziecko”. Zabrzmi to makabrycznie ale cieszę sie gdy ktoś nie moze zajść w ciąże albo poroni. Nie cieszy mnie przemoc wobec dzieci ale czuje zadowolenie gdy ktoś mówi otwarcie ze nie chce mieć dziecka albo ze ich nie lubi. Wchodzę na kafe i często czytam prowokacje dotyczące aborcji czy tez tematów typu „nienawidzę swojego dziecka”. Czasami chciałabym zeby kobiety przestały pragnąc dzieci, często czuje niechec do matek i az sie we mnie kotłuje wściekłość gdy np w autobusie jakiś dzieciak drze sie w niebogłosy. Nie weszłam na ten temat by dogryzać komukolwiek lub szukać zaczepek do kłótni. Właściwie to nie mam zreszta powodu zeby sie tłumaczyć po co tu weszłam. Czasami mam bardzo nienawistne mysli, nie ze chciałabym zrobic krzywdę komukolwiek czy cos z tych rzeczy bo nawet muchy bym nie zabiła, ale np łapie sie czasami na takich myślach ze chciałabym aby niektórym niemowlaki poumierały. Masakra powiecie, wiem. Na żywo w realu nigdy nie powiedziałabym tego na głos. Ale przepływają przeze mnie takie emocje czasami. Człowiek ma rożne stopnie natężenia hałasu w umyśle. To o czym pisze pewnie większości z was wydaje sie chore i straszne ale tak szczerze przyznajcie - czy wy tez nie macie paskudnych mysli i odczuć czasami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam niechec do macierzynstwa i ludzi co do tego zmuszaja, ale wszystkim dzieciom dobrze zycze, zeby byly zdrowe, szczesliwe i mialy kochajace mamy.moglabym byc przedszkolanka, opiekunka, pielegniarka a nawet babcia i to taka ktora by dzieci lubily, ale nie matka co do staran o ciaza ktora by zagrazala zyciu-wypowie sie ktos?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie staralabym się o ciąże gdybym wiedziała ze zagrozi mojemi życiu. Po co wydawać na świat pół sierote?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idealny przykład powyżej. Jeśli ktoś twierdzi, ze oddałby życie za dziecko, to byłby gotowy zabić się w szpitalu, gdyby dziecko potrzebowało organów do przeszczepu. W przeciwnym razie to tylko czcze gadanie. A dziwne, ze jeszcze nie słyszałam o takim przypadku, a tylu ludzi (czyichs dzieci) umiera czekając na przeszczep.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A nie takie tam "popchnęłam dziecko, bo jechał samochód", to jest tylko zaryzykowanie swoim zdrowiem/życiem i to naciągane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:29 Bzdura! Nikt by się nie starał o dziecko w takiej sytuacji. No chyba że patola która ma po 8-ro dzieci gdzie działa tylko popęd i rozumu tam juz żadnego nie ma bo np. zdegradowany piciem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Haha co za zbieg okoliczności, ze temat ucichł po pytaniu czy popełniłabys samobójstwo w szpitalu, żeby uratować dziecko czekające na przeszczep. jak się przedstawi konkretna i realna sytuacje, to juz matki Polki nie są takie pewne (i się nie dziwie, wiec po co pisać bzdury).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×