Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bez hopa

Uczucie niedowartościowania i braku oparcia w mężu

Polecane posty

Gość bez hopa

Mam męża i 2 dzieci, jesteśmy razem od kilkunastu lat i od jakiegoś czasu wszystko moim zdaniem zaczęło się sypać. Ciągle czuję się niedowartościowana, mąż na każdym kroku krytykuje mnie pod każdym względem, czy to dotyczy pracy, czy domu czy jakichkolwiek moich pomysłów czy poczynań.Jak coś się dzieje u mnie źle i zaczynam mu się żalić jak przyjacielowi, to tylko komentuje, że znowu dryzdam i nie chce mnie słuchać.Ogólnie co bym nie powiedziała, to albo marudzę, albo że mam iść do psychologa i że "czy ja siebie sama słyszę ?"Nawet w kwestii prowadzenia samochodu - co robię dopiero od niedawna, tak mnie krytykuje, ze odechciewa mi się z nim jeździć.Nie raz w błahych sprawach zachowuje się w moim mniemaniu brzydko i sprawia mi przykrość, ale jak zwrócę mu uwagę, to znowu słyszę, "czy ja jestem normalna i że to ja się nienormalnie zachowałam, nie on" Przyznam, że często mam do niego żal o coś i rozmawiam z nim o tym, ale do niczego ta rozmowa nie prowadzi, bo on uznaje,że ja wszystko niszczę swoim dryzdaniem i irracjonalnymi pretensjami. Jak dojdzie do sytuacji, że mówię, że go zostawię, że rozejdźmy się, że mam go dość , nigdy nie próbuje walczyć, przepraszać, dać jakiś gest , że mu zależy, kompletnie nic. Jego reakcja jest zawsze w stylu "droga wolna". Unikam z nim już nawet kontaktów seksualnych, bo nie pociąga mnie już tak, jak kiedyś przez to jego zachowanie. Po każdej utarczce jakoś potem wracamy do normalności niby i dalej jesteśmy razem, ale w tle ciągle we mnie tkwi jakieś poczucie, że my chyba nie powinniśmy się dalej ze sobą męczyć. Nie wiem, co robić dalej. On twierdzi, że wszystko jest ok, tylko ja ciągle burzę i rozbijam rodzinę, a on nie robi nic złego, a ja czuję się strasznie niedowartościowana i mało wyjątkowa przy nim, a nie jestem jakimś zerem, mam dobre wykształcenie, doświadczenie zawodowe,pracę, niedawno zrobiłam prawo jazdy,jestem atrakcyjna, szczupła, czuję się dobrze w swym ciele i dbam o siebie, mamy dwoje wspaniałych dzieci. Moje pytanie brzmi, czy kochana kobieta tak by się czuła przy facecie ? Czy proszenie się o jakąś czułość, wyrozumiałość i docenienie u męża to aż tak wiele? Czy może to ja jestem faktycznie taka nienormalna i facet jest ok, tylko ja mam jakieś wyimaginowane problemy ? Kiedyś się kochaliśmy, był dla mnie wszystkim, czułam sie przy nim dobrze, albo mi się przynajmniej tak wydawało, bo może byłam zaślepiona miłością, ale nagle po kilkunastu latach mój facet okazuje się nie pasującym do mnie gościem ?Jest dla mnie ważny, wiele razem przeżyliśmy, nasze dzieci są wyczekane i planowane, ale mam wrażenie, że tracę z nim te wieloletnią więź i mąż staje się mym coraz większym wrogiem. Ktoś ma może podobnie i może się tu na forum tym podzielić, albo skomentować ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może tak robi żeby przypadkiem tobie palma do głowy nie strzeliła ? hmm... starałem się cały czas mówić pewnej kobiecie w której się zakochałem komplementy, wspierać i co dostałem w zamian ? do seksu nie doszło, ego jej urosło do nieba i z dnia na dzień bez słowa zostawiła mnie na innego który ją zdradzał przez długi czas. Zachowała się jak tchórz i potraktowała mnie jak śmiecia i morał z tego taki że włos długi a rozum krótki i nie warto być zawsze dobrym i pomagać kobiecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez hopa
Może to i trafne spostrzeżenie z perspektywy mężczyzny, ale kurczę, tu nie chodzi o początek znajomości, o jakieś zaloty,tylko o wieloletnie małżeństwo, które się kochało, szanowało, miało udane życie rodzinne i seksualne, a teraz powolutku wszystko jakby się wali,ciągłę pretensje, niezrozumienie i żal - nie czuć już tej więzi, a może nigdy jej nie było, tylko teraz na oczy przejrzałam ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozumiem Ciebie, ale rozumiem też że o kobietę zawsze trzeba zabiegać.. nawet po latach wspólnie spędzonych.. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blondiex
Ja niestety mam bardzo podobnie. Jesteśmy 4,5 roku po Ślubie, razem ponad 11 lat, mamy dwoje małych Dzieci, ja 28 lat, On 34. Nie wiem dlaczego On nadal ze mną jest. Przecież już Mu na mnie nie zależy... Czy "tylko" dlatego, że przed Bogiem mi przysięgał? I mamy Dzieci? Bo innych powodów, które kiedyś tak bardzo Nas łączyły, nie widzę... Jesteśmy niby razem, a jednak osobno... A przecież przed Bogiem przysięgał mi również Miłość i uczciwość Małżeńską.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×