Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie umiem się pogodzić z tym wszystkim

Polecane posty

Gość gość

W listopadzie urodzilam córkę w 8m-cu. Mam też syna,który skończył na początku stycznia 6lat. Długo decydowalismy się na drugie dziecko,ciąża przebiegała prawidłowo. Nagle dostalam bólów,trafiłam do lekarza,potem szpital,cc. Okazało się że jelita dziecka nie pracują,watroba powiekszona,zdeformowane Płuca. Córka jest w tej chwili po dwóch operacjach,ogółem.miała nie przeżyć porodu. Dwa miesiące w szpitalu,oddalonym od domu 250km. Syna w tym czasie widziałam trzy razy na pol godziny. Wczoraj dostaliśmy przepustkę,żeby wyjsc. I płacze od wczoraj. Nie umiem się cieszyć. Jestem wykończona po tym wszystkim. Nie mam czasu dla syna,córka jest bardzo wymagająca I dużo pielęgnacji wokół niej. A syn niby rozumie,tylko smutno patrzy. Nie wiem,jak będzie rozwijala się córka. Na pewno nie będzie nigdy normAlnie... A syn. Tak bardzo za nim tęsknilam,a jak mam go wresZcie blisko,to wyje z bólu. Nie tak miało być :( musialam się wygadac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawet nie byłam na urodzinach syna,tak mnie to boli. Targaja mną takie emocje,że nie umiem normAlnie funkcjonować. Myślałam że z czasem będzie lepiej. A ja o wszystko się obwiniam,że nie powinnam się decydować na ciążę,bo wszystko odbylo się kosztem syna. Wiem,że nawet jeśli córka bylaby zdrowa,to bym miała mniej czasu. Ale chociaż bym wiedziała że ten okres szybko minie i będzie znowu więcej czasu. A z chorym dzieckiem? Rehabilitacja,leczenie... wszystko mnie dobija

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję ci. Ja się tego właśnie boję, że w ciąży trafię do szpitala i nie zobaczę syna, ma 4 lata. Niby chce drugiej ciąży bardzo, ale strasznie mnie to prześladuje. Wiem, że ci ciężko. Mam nadzieję, że wszystko się wkrótce unormuje i będzie ok. A czy córka z tego wyjdzie, czy będzie wymagała opieki ciągłej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiemy co nas czeka... Za tydzień mamy wrócić na oddział. Straszą nas powiklaniami,pietnem wczesniactwa... mamy czekać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tulę CIę mocno, autorko. Marne pocieszenie na tę chwilę ale jakoś to wszystko się na pewno poukłada. Z czasem poskładacie sobie to życie od nowa, bo z chorym dzieckiem będzie to jednak wielka rewolucja. Daj sobie czas. Sobie, synkowi, waszej rodzinie. To dla każdego z Was zupełnie nowa sytuacja i oczywistym jest, że nie potraficie przejść z chorobą córeczki do porządku dziennego. Ale pamiętaj, że medycyna idzie do przodu, będziecie ją leczyć, rehabilitować - jeszcze nie wiesz jak to się wszystko zakończy. Ogromnie trzymam kciuki za Waszą rodzinę. Trzymaj się ciepło dziewczyno 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja ciotka miała dwojke dzieci z ciezkim porazeniem dzieciecym. syn nie mowil, nawet nie jadł normalnych rzeczy. trzeba go bylo myc, pieluchy zmieniac a byl doroslym juz facetem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystko się ułoży. My kobiety jesteśmy po pierwsze silne, a po drugie jesteśmy mistrzami planowania. Musisz dać sobie czas na ogarniecie wszystkiego, zorganizowanie. Teraz jesteś zmęczona i widzisz wszystko w czarnych kolorach. Musisz nabrać sił i podejść do tego wszystkiego ba spokojnie. Jest jak jest i trzeba się dostosować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Życzę dużo zdrówka dla twojego maleństwa. Trzymaj się, z czasem wszystko się ułoży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bardzo mi przykro :-( życzę ci dużo, dużo siły kochana. A miałaś w ciąży robione badanie prenatalne? nie wykazały żadnych wad?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzymaj sie autorko w tej trudnej dla matki sytuacji. Czas leczy rany. Tul syna, on juz duzo rozumie, daj mu bezpieczenstwo emocjonalne. Czytalam wypowiedzi rodzicow w takiej sytuacji, ze sprezyli sie dla drugiego dziecka, zeby mialo mimo wszystko szczesliwe dziecinstwo. Zorganizujcie sobie wsparcie psychologiczno-lekarskie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Straszne :( Współczuję, autorko :( Nie ma nic gorszego niż chore dziecko, to potrafi zniszczyć całej rodziny, a szczególnie rodzeństwa :( Biedny twój synek, bardzo mi go żal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też mam chore dziecko, a cała ciąża była planowana i o nią dbałam aż do przesady. Nikt mnie nie rozumie, odbiera mi się prawo do płaczu, do smutku, najlepiej jakbym sobie przyczepiła sztuczny uśmiech i udawał, że jest wszystko cacy. Każdy tylko chrzani farmazony, poucza, ale jak przychodzi do konkretów to nie mam kogo prosić o pomoc, nie ma komu zostać z małym (nie jest męczący, nie wymaga nie wiadomo czego) albo w ostatniej chwili dostaję telefon od mamy, że musi się zająć innym wnukiem, a moją sprawę do załatwienia odkładamy na "niewiadomokiedy". MIODZIO, żyć nie umierać. Doceniajcie, że macie zdrowe dzieci. Mnie Bóg, w którego nie bardzo wierzę dał chore, a dla zdrowego pewnie wybrał jakąś rodzinkę gdzie mamusia całą ciążę paliła jak komin i kwasu foliowego na oczy nie widziała. Wiem, że żal przeze mnie przemawia, ale jak tak sobie obserwuję tu i tam to nasuwają mi się takie wnioski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Duzo siły dla autorki i dla pani powyżej. Zycie nie jest sprawiedliwe a Bóg nierowno rozdał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko trzymam mocno za Waszą rodzinę kciuki. Ktoś dobrze napisał, że medycyna ciągle się rozwija i wszystko przed Wami. Twój synek jest duży, na pewno rozumie, ale jest Mu przykro. Sama urodziłam w 32 tc, syn 1550 g, co przeszliśmy to nasze. Co prawda to nasze jedyne dziecko i było o tyle łatwiej, ale CAŁY stres zszedł dopiero jak byliśmy oboje po miesiącu w domu. Siedziałam w wannie i wyłam. Ale kobiety są silne i dacie radę!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja z 13.12, doskonale rozumiem autorkę i każdą mamę chorego dziecka. Gdy okazało się, że nasze dziecko jest chore to myślałam, że nie wstanę z podłogi, wyłam jak zwierze, nie jadłam, w nocy spałam jak kamień, ale budziłam się rano i czułam się jakbym przespała 10 minut. Gdy chore jest dziecko to tak naprawdę odbija się to na wszystkich wokół, na relacjach między jego rodzicami, na rodzeństwie, najgorsze jest uczucie osamotnienia, nawet jeżeli masz wokół siebie ludzi to masz świadomość, że w ostatecznych rozrachunku to tobie wszystko wali się na głowę,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Mnie Bóg, w którego nie bardzo wierzę dał chore, a dla zdrowego pewnie wybrał jakąś rodzinkę gdzie mamusia całą ciążę paliła jak komin i kwasu foliowego na oczy nie widziała. "- ja też nie jestem wierząca, ale od jednej wierzącej osoby usłyszałam kiedyś że Bóg "dał" nam takie dziecko dlatego że wiedział że jesteśmy silni, zaradni i otoczymy je najlepszą troską i damy tyle szczęścia ile może dostać, a w patologicznej rodzinie byłoby "na zmarnowanie" i nikt by go nie pokochał. Może jest w tym jakaś logika. Zresztą, pocieszam się czym się da :/ Autorko, życzę dużo, dużo zdrowia dla twojej córeczki. Nie wahajcie się prosić o pomoc i szukać jej gdzie tylko możecie. Synek pewnie chodzi do przedszkola albo szkolnej zerówki- dowiedz się czy jest tam jakiś psycholog w placówce, dobrze jakby ktoś miał na niego oko, pogadał, wyjaśnił i pomógł przez to przejść. Jeśli macie pod ręką babcie, ciocie, przyjaciół, niech ktoś czasem przyjdzie do niego, poprzytula po prostu, pośpiewa kołysanki na dobranoc w zastępstwie mamy, zabierze gdzieś, tata zapewne dba jak umie ale nie rozdwoi się. Ile się da mów do niego i o nim, mów jaki jest fantastyczny, jaka jesteś dumna że tak sobie wspaniale radzi, że już niedługo będziecie razem na dłużej. Sama też spróbuj pogadać z psychologiem, z innymi rodzicami chorych dzieci, z kimkolwiek kto zrozumie. Może na oddziale na którym leżysz z małą jest wsparcie psychologa dla rodziców? Trzymam za was kciuki bardzo mocno i wspieram myślą ile tylko mogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13.46 Wiem co masz na myśli, ale to marne pocieszenie. Naprawdę nie chciałam być w ten sposób "wyróżniona". Czasami mam poczucie, że im bardziej pragniesz dziecka, im bardziej się starasz tym mocniej dostajesz obuchem w głowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo mi przykro autorko:( a jak Twój mąz podchodzi do sytuacji? mam nadzieje, ze masz w nim oparcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powiem Ci autorko, ze ja też 4 lata temu urodziłam dziecko z wadami wrodzonym złożonymi, ale to był ukm dziecko ponad miesiąc w szpitalu, badania i nieciekawe prognozy byłam załamana, bardzo, do tego stopnia, ze chciałam od meża uciec, on zresztą też ze mna był w ciągłej kłótni i to trwało ok 5 miesięcy, potem wyjechaliśmy na pare dni w jakieś fajne miejsce miałam w domu 4 letniego syna jeszcze, zdrowego jak mi się wydawało, ale jak się urodził to też ukm miał lekko powiększony, potem przeszło ten malutki miał V ostatni stopień odpływów, groźba utraty nerek, wizja pobytu co miesiąc przez 2 tygodnie w szpitalu na leczeniu zumów mnie dobijała + problemy z krzepliwością krwi, przeszedł tez sepsę, po miesiącu pobytu w szpitalu od narodzin co 2 tygodnie stawialiśmy się w szpitalu na specjalistyczne badania na kilka dni nie tak wyobrażałam sobie macierzyństwo, w ciągłym lęku, strachu o przyszłość, stresie i beznadziejności stanu mojego dziecka w tym wszystkim był też ten starszy syn, nam jeszcze rodzina jakoś pomagała, ale i tak mojego stanu psychicznego nikt nie mógł poprawić nagle krew tego małego zaczęła się stabilizować, poprawiać zaczęła się praca nerek, a moczowody z największych na świecie zaczęły się zmniejszać do niewykrywalnych na usg dla mnie to był niewyobrażalny cud, nie wiem do dnia dzisiejszego co się stało, jak to się stało i nie wiem czy mały ma na pewno wszystko ok, ale wiem, ze mocz jest ok, krew jest ok i tego się trzymam i traktuje go jak zdrowego normalnego, pyskatego urwisa byłam jeszcze kiedyś na usg, teraz nie widzę wskazań i lekarze tez nie do robienia czegokolwiek, chociaż cystografia pokazałaby czy rzeczywiście odpływy się wycofały czy nie, ale jak nie ma zapaleń ukm to raczej tak i mam nadzieję, ze to się nie zmieni nigdy, ze mały będzie zdrowy także autorko, daj sobie czas, daj dziecku czas, dzieci szybko wychodzą ze złych stanów, nam się wydaje, ze to koniec swiata, a dzieciaki niepostrzeżenie zdrowieją mimo stanów beznadziejnych, nierokujących wcześniactwo nic nie oznacza, czasem dziecko z 10 pkt apgar ma porażenie mózgowe, a wcześniak z 7 miesiąc bryka po świecie jak zdrowy byczek (mój chrześniak) bałam się porażenia mózgowego u mojego małego tez, bo zginał głowkę do tyłu leżąc bokiem (jak miał niecały miesiąc), jeden z lekarzy powiedział, ze był bardzo chory i potrzebna tomografia mózgu, bo to zapewne powikłanie po sepsie, na szczęście mój lekarz prowadzący, szefowa oddziału neonatologicznego powiedział, żebym sobie to wybiła z głowy, ze jest zdrów jak rybka pod tym względem, i wtedy powiedział mi o tych przypadkach z 10 pkt apgar no i faktycznie miała rację, dziękuję, ze byłą i miała głowę na karku, bo sepsę też wyłapała w mig

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tragedia. Kobieta zamiast zająć się chora córka martwi się o zdrowego 6 latka bo mu przykro... No nie kumam. Do d**y sobie go przyklej. Sorry za szczerość ale dzieciak ma 6 lat, ojca ma? Babcie ma? To nie umrze bo mamusia musi drugiemu dziecku czas poświęcić. Moja matka była taka jak ty, tylko synuś i synuś a córki w d***e i wiesz co się stało, synus ma 42 lata i utrzymuje go schorowaną mamusia z emerytury, a on mówi że do pracy pójść nie może bo zima jest haha my z siostrą poradzilysmy sobie świetnie w życiu choć obie mamy żal do matki że tylko swoim syneczkiem się interesowala. Masz gorzej bo córka chora ale nie przesadzaj nie umrze synek bo mama poświęca czas też drugiemu dziecku a sytuacja wiecznie chyba trwała nie będzie nie? Ogarnij się kobieto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu Autorka: dziękuję za słowa wsparcia,nie jest nam lekko. Maz stanął na wysokości zadania,jego szef poszedł nam na rękę i Większość pracy wykonuje w domu. Ale nadal jest nam ciężko wszystko pogodzić. Moja mama pomaga,teściowa ile może,bo mocno schorowana,sama potrzebuje pomocy. A do tej osoby ostatniej,co kazała mi Sobie przykleic syna do d**y:niczego nie rozumiesz widocznie... Nie miał mamy dwa miesiace, a jak wróciła to i tak nie ma czasu. To nadal jest małe dziecko,owszem,ma tatę i dziadkow,ale to nadal nie to samo co mama. W tej chwili jestem rozwalona nadmiArem emocji,stresu. Nie bój się,córka się zajmuje,ale mam też drugie dziecko. I muszę mieć tyle siły,żeby obojgu zapewnić szczęśliwe dzieciństwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyznacz sobie jakiś czas w ciągu dnia który co prawda będzie może krótki ale dasz mu w tym czasie całą swoją miłość, całą siebie, żeby czuł, że jesteście przez ten czas tylko wy dwoje. Mąż może w tym czasie doglądać córki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tobie autorko oczywiście współczuje ale większość tu pseudo matek pewnie by napisało ważne ze córka byle nie syn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana oprocz tego to jeszcze hormony ci szaleją. Poczytaj wieczorem synkowi, przytul go mocno o powiedz ze go bardzo kochasz i jest super bratem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×