Czy ta kobieta się nabijała z mojego prawictwa, czy proponowała mi jego stratę?

Ostatnio jestem w trakcie nawiązywania bliższych relacji z pewną kobietą. Tak sobie gadamy od jakiegoś czasu na komunikatorze. Jakiś czas temu chcący, niechcący się jej wygadałem, że jestem prawiczkiem. Potem gadaliśmy dalej, jakby nigdy nic. Ale wczoraj trafiłem na moment, kiedy była pijana. Nie pamiętam o czym gadaliśmy do końca, ale żartowaliśmy. Pamiętam, że w pewnym momencie ja jej napisałem: "rechotać się mam Cię uczyć". A ona mi wysłała taką litanię: "Ty nie jesteś w stanie mnie czegokolwiek nauczyć. Pouczyć to ja bym mogła ciebie. upcyk upcyk. Masz spore braki w jednej dziedzinie, które musisz nadrobić". Na to ja jej, udając, że nie wiem o co jej chodzi: "czemu uważasz, że jestem wybrakowany?". A ona na to: "Ty wybrakowany? Nie, wręcz przeciwnie"... Nie wiem, jak to odbierać, ale wydaje mi się, że albo powoli przechodzi do konkretów, albo zaczyna ze mnie szydzić. Dodam, że zazwyczaj się w superlatywach o mnie wyraża, ale jest asertywna...