Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mineraloil

Odpuszczenie sobie szukania kogoś czy przynosi ulgę

Polecane posty

Gość wszystko materialne to nic
samotność to straszna sprawa, nie życze największemu wrogowi, choć wrogów nawet nie mam, wasze dusze muszą niesamowicie cierpieć, przykro mi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba "utknełam" na terapii w podobnym miejscu, ale pewne efekty zobaczyłam dopiero po czasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mineraloil
21:07 Zależy jaka samotność. Jak taka okresowa, to się nie boję, to nawet fajne. Teraz jestem sama, tragicznie nie jest, wiadomo, że lepiej być z kimś w szczęśliwym związku, ale lepiej być samym niż samotnym w związku. Jednak jak pomyślę, że już do końca życia będę sama, to już mnie przeraża. Nie tak chciałam. Jak się czyta, że ktoś tam był sam, bo sobie tak wybrał, nigdy tego nie mogę zrozumieć, jak można zdecydować świadomie, że się nie chce być z kimś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niebzykana baba głupieje i oto twój przykład.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś twierdzisz że nie potrzebujesz towarzystwa więc go nie masz na własne życzenie, ale powiem tyle, więzniowie trzymani jakiś okres w izolatce mają potem bardzo poważne problemy psychiczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mineraloil
21:10 A możesz napisać coś więcej, bo ja mamam też takie wrażenie, terapię skończyłam prawie rok temu i jak piszesz jakoś też tak utknelam i nie bardzo wiem co dalej z tym fantem zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mineraloil dziś Nie, nie... Dlaczego obawiasz się być sama? Czy to ma związek z obawą przed chorobą, że nikt Tobie nie pomoże, czy też nie wesprze Cię w trudach dnia codziennego? Że na starość nie będzie nikogo przy Tobie?... Wszystko to wskazuje Tobie, co powinnaś uczynić, o co zadbać dla spokoju ducha, jak wyeliminować 'drzazgi', które składają się na tak mocną chęć bycia w związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, tej samotności do końca. Ale bardziej chyba w wymiarze materialno-organizacyjnym niż emocjonalnym. Dzieci sie przecież mną nie zaopiekują na starość. Ale zaczęłam rozmyślać i snuć plany jak chociaz minimalnie zabiezpieczyc sobie starość i to mi daje troszkę siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mineraloil dziś no więc CO odkryłaś?, bo zawsze jest jakieś źródło pewnego stanu rzeczy i potem dana postawa na pewne sprawy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mineraloil
21:12 Hm. W chorobie- tak, mam takie obawy, że jakby coś to będę sama i nikt nie pomoże, ale z drugiej strony mam sąsiadki, koleżanki, myślę, że otrzymała bym wsparcie. Samotność na starość, może być przykra, ale jakoś nie myślę o tym, można też owdowiec i przeżyć 30 czy 10 lat jako wdowa. Myślę, że po prostu brakuje mi uczucia od kogoś i mojego do kogoś. To chyba o to chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mineraloil dziś jeśli nie chcesz być sama to nie będziesz, ale najwyraźniej chcesz więc jesteś, to się w psychologii fachowo nazywa "samospełniająca się przepowiednia"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mineraloil dziś nie lepiej zamiast chodzić i marnować czas na durne terapie to chodzić na randki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mineraloil
21:14 Tu napisze, bo anonimowo. Poprostu nie czułam się kochana jako dziecko. Tzn bylam ale tylko wtedy jak mialam dobre stopnie w szkole, bylam grzeczna itd. Zawsze za cos nigdy za nic. Nie wiem jak to jest byc kochanym ot tak pomprostu. zawsze później gonilam za tym uczuciem, myslalam, że mężczyzna a mi to uczucie, taka bez warunkowa milosc, latami tego szukałam. Na terapii uświadomiłam sobie, że takiej miłości nikt mi nigdy nie da, co jest dosyć logiczne, ale w końcu to zrozumiałam. Między kobieta i mężczyzna jest przecież inna miłość niż między rodzicem i dzieckiem. Tylko teraz jestem w miejscu, że za bardzo nie wiem co z tą wiedzą zrobić. I tu jest problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś twierdzisz że nie potrzebujesz towarzystwa więc go nie masz na własne życzenie, ale powiem tyle, więzniowie trzymani jakiś okres w izolatce mają potem bardzo poważne problemy psychiczne xxx Owszem, teraz już nie mam 'na własne życzenie'. Wcześniej, kiedy słuchałam takich idiotycznych rad, że przecież muszę się obracać w towarzystwie, bo 'człowiek tak ma', niemalże popadłam w depresję... Także nie generalizuj. Opowiem Tobie o innym 'eksperymencie', który dowiódł, że samotnicy zazwyczaj cechują się bardziej rozwiniętą inteligencją oraz emocjonalnością, potrafią się dystansować i dokonywać oceny bardziej obiektywnej niż ludzie w grupie (psychologia tłumu). U nikogo ze swoich przelotnych znajomych, również samotników, nie stwierdziłam żadnych problemów psychicznych. Byli to ludzie, którzy wręcz przyciągali do siebie pasją, ale świadomie wyrzekali się zawiązywania bliższych relacji i znajomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mineraloil
21:19 Randek z netu to mam akurat dość. Prawdę mówiąc dobijaly mnie jeszcze bardziej. Obecnie nie ma mnie na żadnym randkowym portalu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mineraloil A możesz napisać coś więcej, bo ja mamam też takie wrażenie, terapię skończyłam prawie rok temu i jak piszesz jakoś też tak utknelam i nie bardzo wiem co dalej z tym fantem zrobić. x Doszłam do punktu, w którym miałam poczucie, że już wiem o sobie dość dużo (w tym o genezie swoich problemów) i staję przed wyborem - próbować dalej, pracować nad sobą i czasem ponosić porażki (chodziło nie tylko o sprawy związkowe, ale rozne cele życiowe), albo zatrzymac sie na tym co jest, co daje mi poczucie bezpieczeństwa. Z pełną świadomością, że wiele przez to tracę, wybrałam to drugie. Ale jakoś wystarcza mi to, co mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co 2 to nie 1
Mineraloil dziś ale ty te uczucia chcesz tłumić i unikać zamiast przelać je na kogoś kto na nie czeka tak jak i ty, sama też wiele mogłabyś dać uczucia ale masz jakąś blokade, strach przed niewypałem, odrzuceniem, czy co tam jeszcze cię blokuje przed poznamiem kogoś do wspólnego życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mineraloil 21:20 Znam to bardzo dobrze, niestety..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mineraloil
Co2 to nie 1 Przecież pisze, że jestem sama, nie ma takiej osoby po prostu. A przynajmniej nie znalazłam, chociaż szukalam, oj szukałam bardzo intensywnie. Już mi się nie chce, nie mam siły, bo im bardziej kogoś szukałam tym bardziej tego kogoś nie było, o ile to w ogole możliwe. Dlatego wymyśliłam sobie, że będę sama, ale muszę osiągnąć pewnie spokój, na nic się nie nastawić a w tedy będę szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś ''więzniowie trzymani jakiś okres w izolatce'' - w zamknięciu. W tym tkwi sęk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mineraloil
21:22 Czyli to jest jakiś Twój wybór jak rozumiem? 21:24 A wiec wiesz jak to jest. Czasem myślę, że jestem przez to wybrakowana, czy coś w tym stylu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mineraloil, To są złożone problemy i ciężko na forum coś poradzić (zwłaszcza, że wydaje mi się, że mamy podobne dylematy). Myślę, że większość ludzi ma potrzebę bezwarunkowej miłości, tylko nie u wszystkich została ona zaspokojona w dzieciństwie i to rodzi problemy w dorosłym życiu. Myślę jednak, że (choć zabrzmi to jak frazes) można nauczyć się chociaz kochać siebie samego. Ja widzę w sobie postępy po terapii w tym zakresie. To może nie zastępuje w 100% uczucia drugiego człowieka, ale daje pewien komfort i spokój. Ciężko to wytłumaczyć.. Ale życzę tego również Tobie. Może podejdź do tego wszystkiego na zasadzie, że jesteś teraz "na urlopie" od szukania i zajmujesz się wyłącznie swoimi potrzebami, i dopiero jak poczujesz się pewniej, to ewentualnie spróbujesz znowu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaJedna1983
Bo to nie chodzi o to, żeby oczekiwać, że wreszcie od kogoś dostanie się taką miłość, jakiej nie dali rodzice. To chodzi teraz o to, żeby nauczyć się ją samemu sobie dawać. Tzn. np. akceptować się bezwarunkowo (to nie jest jednoznaczne z byciem wobec siebie bezkrytycznym), nie karać się za niespełnienie jakiegoś swojego oczekiwania wobec siebie, podchodzić do siebie z wyrozumiałością, czyli traktować siebie tak jak chcielibyśmy być traktowani. Np. kiedyś dostałam 3 zamiast 5, a byłam wzorową uczennicą, i rodzice oczekiwali, że będę przynosić wyłącznie 5. Kiedy się opuściłam w nauce, rodzice poczuli sie zawiedzeni i wycofali swoja akceptację mnie, ukarali mnie. W analogicznej sytuacji dzisiaj - dostałam ochrzan od szefa, bo projekt, który robiłam nie wyszedł tak dobrze jak miał wyjść - nie karcę się, nie wyzywam w głowie od głupków, nie wycofuję swojej akceptacji siebie, bo coś mi się nie udało. Podchodzę do siebie z życzliwością i troską, zastanawiam się gdzie zrobiłam błąd, ale nie biczuję się przy tym, wracam po naprawieniu sprawy do porządku dziennego, to wydarzenie nie zmienia nic w kwestiach tego czy się akceptuję czy nie. Miłośc do siebie to właśnie takie małe rzeczy, umiejętnośc traktowania siebie w życzliwy sposób. I tylko o tą własną miłość chodzi, nikt z zewnątrz ci jej nie da. Ale jak ją już w sobie znajdziesz, przyciągniesz kogoś odpowiedniego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mineraloil 21:28 Wybór w znaczeniu poczucia, ze na ten moment nie zniosę kolejnej porażki. A w międzyczasie przyzwyczajanie się do myśli, że jeśli będę sama, to nie będzie to koniec świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Takajedna Bardzo dobrze to ujęłaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mineraloil dziś ok, rozumiem teraz co się stało, mylisz miłość bezwarunkową np. matki do niemowlaka i miłość dorosłą np. gdy dorośli przez dopełnienie się nawzajem tworzą związek który jest mocniejszy niż suma jego części, bo na tym polega ZDROWY związek. Miłości bezwarunkowej w życiu dorosłym nie znajdziesz. To że w dziecinstwie byłaś tylko kochana "za coś" jak twierdzisz, jest przykre, i utrwaliło ci niestety dążenie do miłości bezwarunkowej która jest tylko w okresie dziecięcym ale ty nigdy nie doświadczyłaś. Rozwiązanie jest następujące, pokochać swoje wady i siebie dokładnie takim jakim się jest, śmiać się z samego siebie i swoich wad, a potem dobrać z kimś kto rówież w podobny sposób śmieje się z własnych wad, jest tak samo w braku emocjonalnie jak ty, bo to działa w obie strony. Jeśli kogoś poznasz być szczerym i jeśli cie nie zaakceptuje to nie robić z tego góry lodowej. Po prostu to nie nył ten ktoś i trzeba rozglądać się dalej. Za każdym razem gdy słyszysz nie to jesteś bliżej do tak. Masz pewne problemy emocjonalne ale jesteś ich świadoma i zakładam że potrafiłabyś kochać prawdziwie i szczerze nawet kilka razy lepiej niż ktoś kto tego nie doświadczył. Twoja przeszkoda to trafienie kogoś naprawde na tyle emocjonalnego i rozumiejącego własne wnętrze na tyle aby być dla ciebie tą emocjonalną podporą której nie miałaś w dzieciństwie. Ty najpierw szukaj tych emocji a potem patrz na inne atuty, bo ta reszta jest drugorzędna. Polecam poznanie kogoś anomimowo i szczere pisanie z kimś dojrzałym emocjonalnie przez jakiś czas i dopiero spotkanie. Przez pisanie łatwiej poznać kogoś wewnętrznie bo ludzie łatwiej się otwierają i dają się poznać. Dawniej były listy i to była piękna sprawa, ale niestety obecnie to ginąca sztuka. Teraz mogą to być choćby emaile, bo to pewnego rodzaju przelewanie myśli na papier, a kto potrafi to robić umiejętnie jest warty głębszego zapoznania bo jest cierpliwy i ma coś do przekazania, oraz ma głębokie wnętrze czyli takie jakiego szukasz. Takie znajomości zaczynają się od przyjaznych i z czasem dojrzewają, ale są warte włożonego w nie czasu i wysiłku bo są to pięknie kwitnące związki. Nie będzie łatwe znalezienie kogoś takiego ale to co warto znaleźć nigdy nie jest łatwo znajdywane. Cenimy bardziej to co przychodzi z trudem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mineraloil
21:34 i 35 Tak! Nie robię jakiś postanowień noworocznych, ale na ten rok mam jedno tylko: pokochać siebie. Tak sobie zapisałam nawet 1 stycznia w kalendarzu :)jak nigdy z resztą. Skoro Wy też tak macie, wasz wpis to potwierdza z tym pokocha niem siebie, do tego też doszłam. Ale powiem Wam , że to bardzo trudne. Bo jak chce kochać siebie, zawsze myślę, okay, kocham siebie bo np w tym miesiącu dostałam premie, albo pomalowalam sobie pokój, albo nauczyłam się 200 niemieckich słówek itd. Ale zaraz myślę, stop, przecież to kochanie za coś. A nie o to mi chodzi, bo za coś, to ja miałam w dzieciństwie. Myślę wtedy dalej, że mam siebie kochać za nic ale to szalenie trudne, bo jak to za nic?Nie ma nic za nic, nie wiem jak to jest i koło się zamyka. Ale cieszę się, że chociaż mogę podejść do problemu rozumowo. Mówić sobie, że na nic nie muszę zasługiwac. Może to zadziała, bo na razie idzie mi dosyć marnie. Dobrze tylko, że jestem świadoma istoty sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś jestem typem samotnika od dziecka, zawsze sam potrafiłem się bawić i sobą zająć, jednak zawsze szukałem uczucia, przeszedłem przez nie mało kobiet, nawet trafiłem kilka które emocjonalnie były idealne, ale obecnie jestem w związku który na płaszczyźnie codziennego życia po prostu "działa", i choć daleko mu do ideału to akceptuje jego wady i zalety takimi jakie są, nieraz trzeba potrafić widzieć plusy w minusach, ale to dopiero przychodzi z czasem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mineraloil
21:42 Tak, właśnie teraz, jak już napisałam wyżej, rozumiem, że jako dorosły takiej miłości nie otrzymam tzn takiej jak jest między rodzicem i dzieckiem. Pamiętam dobrze ten dzień, jak mi to terapeuta powiedziała, o mało nie zerwała się z krzykiem, a normalnie jestem bardo opanowana, chciałam krzyknac: co mi pani opowiada, taką miłość da mi jakiś mężczyzna. ;) Byłam po prostu nie mądra; )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mineraloil dziś portale to jak szukanie "złota w szambie", trafiasz na ludzi którzy nie potrafią w realu nikogo znaleźć albo na jednorazowców, czyli to wszystko czego nie chcesz, nic dziwnego że poległaś na tym stawiając swoją przyszłość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×