Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zdradzilam a teraz jestem wrakiem czloweka

Polecane posty

Gość gość
Hej autorko jak sobie radzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety nie ma. Nie wiem czy mi się tylko wydaje ale od dnia gdy okazało się, ze dostanę prace mam wrażenie jakby mąż pokazywał mi, ze mu nie zależy. Mówi, ze przyjdzie np. rano i nie ma go, nie daje znaku, dopiero koło południa odzywa się albo ja w końcu dzwonię, ze idę z córkami bo się nudzą w domu. Dzisiaj przyszedł na chwile i poszedł tylko po psa i nie ma go już prawie dwie godziny (mieliśmy zjeść obiad). Może to test czy teraz jak mam prace za dobra pensje to mi będzie zależało? On ciagle powtarzał, ze jak dostanę prace to odżyje i zmienię zdanie ci do tego, ze chce z nim być... Najpierw proponował żeby na długi weekend gdzieś poleciec a dzisiaj powiedział, ze w piątek idzie do pracy a potem chce pojechać do swojej mamy. A ja nie chce się narzucać wiec nic na to nie powiedziałam. Chyba aż za bardzo się wycofałam. Muszę coś podziałać inaczej nadejdą wakacje, mąż zostanie sam i szybko znajdzie sobie pocieszycielką na samotne wieczory.., Ciężko się tak zyje ze świadomością, ze nie ma przy nas tej drugiej osoby, z która można dzielić radości i smutki... Przede mną tez nowy i stresujący etap - nowa praca, nowi nieznani ludzie i nowe wyzwania. Nie chce w te dni wracać do pustego domu, i nie mieć z kim podzielić się nowymi doświadczeniami. Dawniej nawet jak mąż nie słuchał to przynajmniej miałam do kogo się odezwać. Sama sobie to zafundowałam i próbuje jakoś udowodnić sobie, ze dam radę żyć bez niego. Słabo mi to jednak wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A kim jesteś z wykształcenia ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A to istotne? Ekonomia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zapytaj go znow co dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie wiem na co Ty czekasz. Juz dawno chcialabym wiedziec i powiedzialabym wprost, ze wiem o zawieszeniu sprawy, wiec co jest grane? Sprobuj mimo wszystko go pocalowac. Co Ci szkodzi? Jakby zle zareagowal, powiedzialabym "ok przepraszam, zrozumialam"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież pisałam Ci, nie tylko ja zreszta, ze maz zaraz znowu zmieni śpiewkę i bedzie oschły. Moze był miły, bo chciał, zebys miała jako taki nastrój, kiedy będziesz sie starać o prace. Nie wiem czy jest to warte czegokolwiek, skoro ciagle będziesz sie obawiała, ze on moze zaraz kogos poznać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybyśmy znowu byli razem to nie obawiałabym się, ze on sobie kogoś poszuka. Co będzie robił wieczorami? Ja mam przynajmniej tutaj rodziców i siostrę, koleżanki bo mieszkam tu od urodzenia. Mąż pochodzi z drugiego krańca Polski, ma jednego kumpla i tyle. Mój plan to siedzenie do pozna w pracy, będę musiała nauczyć się wielu nowych rzeczy a późnym wieczorem będę chodzić z psem do mojej siostry (mieszkamy na jednym osiedlu). A na długi weekend jednak mam za zadanie poszukać noclegów i jedziemy gdzieś w świat z dzieciakami. Nie chce teraz rozmawiać o nas - znowu dostanę strzał w plecy i po co mi kolejne załamanie. Dopiero co przestałam zażywać lekarstwa a teraz nie mogę w nowej pracy pozwolić sobie na depresje. Qcze kiedyś myślałam, ze depresja to wymysły taki prosty sposób na l-4. Zeszły rok przyniósł mi tyle doświadczeń, ze przez całe moje życie tyle się nie wydarzyło. Odeszłam od męża, straciłam prace, zostawiłam partnera, jednak się nie rozwiodłam i złapałam mega depresje. Sięgnęłam dna rozpaczy - masakra oby nigdy więcej. Chciałabym jakoś wyprostować to moje życie. Mam nadzieje, ze jestem na dobrej drodze, pokonałam depresje, mam prace. Teraz jakoś muszę się nastawić, ze nie mogę tylko żyć nadzieja na wspólna przyszłość z mezem, ze istnieje tez inna opcja - życie bez niego. Ciężko mi to idzie, nawet jak coś robię a czas płynie to czekam do wieczora bo wtedy się zobaczymy. Jak to zmienić? Zajęcia mi nie pomagają i tak tesknie, ktoś nowy w moim życiu tez odpada - już się przekonałam, ze mogę tylko skrzywdzić ta osobę bo ja szukam klona mojego męża (oczywiście z lepszych czasów).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ok wiec nie rob nic i czekaj az pojawi sie nowa baba w jego zyciu ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23:01 ale co miałaby zrobic? Rozmowa to podstawa, a maz średnio sie garnie do jej osoby. Napisałam - uważam, ze nie chciał, zeby podupadła na duchu, kiedy sie starała o prace; teraz kiedy ja ma - facet znowu sie odsuwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co to wgl za pajac, żeby mówić i Tobie i córkom kiedy przyjdzie i potem olewać bez słowa???? Tak się po prostu nie robi!! Nigdy i nikomu, a co dopiero własnym dzieciom, co za kretyn...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23:52 powiedz to autorce. Facet znowu wraca do bycia troglodyta, bo znalazła prace ergo maz juz nie musi byc miły i stonowany, ale autorka wybieli go znowu do cna:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko - facetow bardzo boli zdrada, kiedy oni sa jej ofiara, ale kiedy zdradzają - jest ok. Twoj troglodyta zapewne tez tak uważa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myśle, ze to jest demonstracja, ze nie jesteśmy mu niezbędne do życia (szczególnie ja), ze ma swoje zajęcia i jak akurat zobaczy mecz w telewizji to nie przyjdzie i nie musi się z tego tłumaczyć. Nie będzie do mnie biegał bo przecież sama tego chciałam - spokoju od niego. I jest w tym trochę racji i naturalnego ludzkiego odruchu osoby głęboko zranionej- teraz ja ci pokaże. Tyle, ze to powinno minąć. W sobotę byliśmy u znajomych i koleżanka stwierdziła, ze ja to dziwi bo on opowiadał o budowie domu i pokojach dla dzieci jakbyśmy mieli tam mieszkać wszyscy razem (mnie przy tym nie było). Stwierdziła, ze on uniósł się honorem i robi głupotę bo jak przeciągnie strunę to obudzi się z ręka w nocniku. W każdym razie póki co jedziemy wszyscy razem na długi weekend.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Demonstracja czy nie- jak zwał tak zwał, ale powtórze post powyżej- nie robi się tak, że mówi się komuś, w tym własnym dzieciom, że zaraz się przyjdzie lub że przyjdzie się na obiad, a potem się nie przychodzi bez słowa. Nie i koniec. I żaden dorosły normalny człowiek tak nie robi nikomu, są komórki do cholery. To jedźcie i bawcie się dobrze. Tylko nie daj sobą pomiatać nijak. Przy tych nieprzyjściach o których pisałaś mogłaś mu jasno i twardo powiedzieć, że tak się nie robi, że dzieci czekały na niego i jak nie mógł przyjść to niech da znać, a nie bez słowa. A Ty co? Napisałaś mu tylko, że wychodzicie, bo dzieci się nudzą... Trochę więcej stanowczości, a nie... Nawet go nie opierniczyłaś słowem, no super... Jemu wszystko wolno i nawet słowem się nie odezwiesz??? A do dooopy z takim układem!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, ze ten brak stanowczości i to, ze nigdy nie opierniczylam męża za nic (powaznie - nigdy nie rozpoczęłam żadnej awantury) to był mój błąd, on pociągnął za soba to jak mąż zachowywał się wobec mnie. Ja się nie unoszę, tłumacze spokojnym głosem inprzedstawiam swoje argumenty. Można to różnie odbierać. Zawsze taka byłam i ludzie raczej bardzo mnie za to lubili i szanowali. Oczywiście to nie oznaczało, ze zamiatalam problemy pod dywan - nigdy nie unikałam ciężkich rozmów, tylko po co wrzaski, wściekła mina. W emocjach to można tylko głupot naopowiadać. Może gdybym pokrzyczeli na męża, dyrygowała nim to by mnie bardziej szanował i zabiegał o mnie? Zawsze mi mówił, ze nie rozumie facetów, którzy znoszą to jak im baba cały czas ględzi, ja taka nie byłam. Zawsze chciałam żeby mąż był szczesliwy, dla niego wszystko. Przez to chyba stała się dla niego mimoza bez charakteru, o która się nie trzeba starać i obawiać się. Chyba dlatego tak mi odbiło rok temu. Byłam ważna, słuchana, kochana. A ja i tak nie potrafiłam przestać tęsknić. Muszę mieć trochę charakteru, teraz to jestem jeszcze milsza niż dawniej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i sama sobie dałaś odpowiedź- jest różnica między ględzeniem a stanowczością. Nikt Ci nie każe na niego krzyczeć, ale mogłaś stanowczo napisać/ powiedzieć, że tak się nie robi. Zachowujesz się tak, że można robić co się chce, bo nawet się nie odezwiesz... Kobieto, zacznij być stanowcza, bo tak się nie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko jak na wyjeździe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Było bardzo fajnie. Po takich wyjazdach zawsze jest mi smutno i tesknie za nasza rodzinka w komplecie. Ostatnio jakoś ciagle nakręcalam się, ze będzie dobrze, ze to się jakoś ułoży. Mąż nawet zastanawiał się jak zorganizować jego wyjazd z dziewczynkami tak żebym ja mogła dojechać do nich chociaż na kilka dni jeśli dostanę urlop. Chyba po raz pierwszy mąż zrobił trochę zdjęć, na których jesteśmy wszyscy razem. Na fejsbuka wrzucił ponoć tylko jego zdjęcia z dziećmi i opisał, jakoś ze mnie na nich nie ma bo nie lubie sobie robić zdjęć... Od dawna wrzucał tylko zdjęcia dzieci i jego po co to tłumaczenie? Cześć znajomych przecież widziała nas razem, wiedza, ze wyjeżdżamy wspólnie. Zastanawiałam się czy to nie dla tego, ze nasi byli partnerzy zaglądają na fejsa ale to tez by nie miało sensu. Jeśli on chce pokazać ex, ze nie jest ze mną to by nie pisał, ze nie lubie zdjęć bo to sugeruje, ze byliśmy razem ale ja nie chciałam się pokazać. Nie rozumiem tego i smutno mi jakoś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Przez wiele lat zmagałem się z kompleksem rozmiaru penisa przez co moje życie seksualne praktycznie nie istniało. Byłem już bliski poddania się kosztownej i nie do końca bezpiecznej operacji. Na szczęscie w odpowiednim momencie trafiłem na Member XXL produkt naprawdę działa! Stosuję go dopiero przez 2 miesiące a mój penis jest już większy o 3cm" Produkt kupimy za pośrednictwem tej strony : http://nplink.net/kV3xzEzE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:32 - hmm... Z jednej strony nie lubię typa ( w sensie mężusia :) ) ale z drugiej to jednak dobry znak, że napisał, że byłaś tam z nimi... Nie wiem po co i dlaczego, ale to na pewno nic złego. Mógłby się przecież nie przyznawać do tego aż tak publicznie, bo i po co po tym co mu niby zrobiłaś, a jednak podkreślił, że byliście tam razem... Dziwne, jednak pozytywne. Więc czemu Ci smutno?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo obawiam się, ze to tylko po to żeby dopiec mojemu ex. Wiem, ze on sprawdza fejsa, a to widać kto chodzi po profilu. Moich zdjęć nigdy tam nie było - nawet jak byliśmy razem. Za to były ex partnerki i to dużo - jak się całują, obejmują itd. Ponieważ nie mam profilu to nie sprawdzę ale ponoć opis jest, ze fotki są bez mamusi (nie bez żony) bo ona nie lubi zdjęć. Dla niego jestem już chyba tylko matka jego ukochanych córek, a ze córki mnie kochają i nie są szczęśliwe beze mnie to jakoś mnie znosi... A jesli to tylko po to żeby pokazać kto wygrał to by było straszne. Dziewczynki naprawdę się cieszą i lubią te wspolne chwile. Mąż zachowuje się bardzo grzecznie wobec mnie. Gdyby było tak dawniej...To wszystko by się nie wydarzyło, nawet brak czułości i bliskości pomiędzy nami nie doskwierał mi tak bardzo, jak to, ze mąż mnie nie szanował. Czułam się tak jakbym była obcym człowiekiem dla niego, z którym mieszka tylko ze względu na dzieci. Wczoraj w nocy sobie popłakałam nad tym jak zniszczyliśmy to co kiedyś nas łączyło. Wszyscy znajomi mówili o nas jak o wzorze ludzi, którzy są stworzeni dla siebie. I rzeczywiście wiele lat tak przeżyliśmy, było ogromne uczucie, szacunek, podziw dla tej drugiej osoby. Jak się dobrze zastanowiłam to doszłam do wniosku, ze mąż odsunął się ode mnie w chwili gdy zaczęłam odnosić sukcesy w pracy. Mąż zawsze mówił, ze zmarnował swoje możliwości i się nie rozwinął zawodowo. Nieraz mu mówiłam, ze niech rzuci to wszystko i robi to co sprawiało by mu radość. To mega zdolny facet - gdyby został konstruktorem, architektem to tworzyłby niesamowite projekty. Podziwiałam go i zawsze chwaliłam za to jak potrafił niesamowicie zaprojektować remont mieszkania, ustawienie mebli itd., a jego ogromy talent matematyczny wychodził na każdym kroku. Dla mnie mąż był naj - najprzystojniejszy, najmądrzejszy, itd. Nie potrafiłam jednak do niego dotrzeć, a tym co zrobiłam zrujnowałam rodzine swoją i partnera. Dalej mnie to strasznie meczy. Nie ogarniam tego co mi strzeliło do głowy. A fotki z fejsa sprawiły, ze zastanawiam się nad tym, ze ze mną mąż nie chodził za rękę, mi nie robił zdjęć i nie chwalił się nimi na fejsie, ze tez nie wspomnę o całowaniu się... Kiedyś powiedział mi, ze jak szedł z partnerka i z dziećmi to myślał o tym, ze powinien obejmować matkę jego dzieci, ze to ja powinnam być w tym miejscu a nie obca kobieta i ze ja mu szanse na to odebrałam. Tyle, ze jak ja walczyłam o to żeby tak było to mąż mówił, ze za rączkę chodzą tylko ludzie po przejściach i szybciutko się uwalniał... Ech życie, wiem, ze oboje mamy do siebie wiele pretensji. Nie rozmawiamy o nas, o tym co dalej. Są tylko córki i ich przyszłość, one nas w pewien sposób łącza. W wakacje zostanę sama w czterech ścianach, dobrze ze pójdę do pracy bo chyba bym oszalala. Wiem, ze będzie ciężko bo nie będę miała z kim podzielić się wrażeniami, problemami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jasne, obwiniaj się dalej, że to niby Ty do niego nie dotarłaś- a sama piszesz, że go wspierałaś, namawiałaś, żeby zmienił pracę itd- więc jest sam sobie winien. Ty mu nie broniłaś, wręcz przeciwnie. A potem przelał swoje frustracje na Ciebie- super. Nikt nie zniesie braku szacunku, ale obwiniaj się dalej. Tylko trochę to durne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widac kto wchodzi na profil? Kiedys na Fb nie było takiej opcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widze, ze moj wpis sie nie dodał, a pytałam, czy teraz widac na Fb, kto wchodził na profil? Kiedys nie było takiej opcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ponoć tak. Mąż mi mówił, ze widzi, ze klienci często wchodzą na jego profil. Wydaje mi się, ze żeby zobaczyć zdjęcia to trzeba być dodanym do znajomych. Może ktoś wie jak to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie ma takiej opcji chyba ze macie ruskiego FB heheh nie ma opcji sprawdzenia kto był na twoim profilu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdjęcia i inne widac zależnie od tego, kto ile zaznaczy do wglądu ogólnego - czyli dla wszystkich, badz dla niektórych - czyli znajomych. Ja nie mam Żadnych znajomych i kompletnie pusty profil, nawet nie mam wpisanego nazwiska i podglądam, dlatego pytam, czy to widac kto wchodzi komuś na profil i w jakiej częstotliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmm to znaczy, ze nie wiadomo jednak kto wchodzil na profil. To tym bardziej nie rozumiem męża. Jesli obawia się, ze ktoś zobaczy zdjęcia innej kobiety niż ta, która tak chętnie eksponował rok temu to nie widzę podstaw do obaw. W końcu nadal jestem przynajmniej na papierze jego żona i nikt nic mu nie może zarzucić. Znajomi i moja rodzina byli raczej zaskoczeni tym, ze tak jawnie i jeszcze przed rozwodem pokazywał się z inna kobieta. Mnie oprócz rodziców nikt nigdy nie widział ani na zdjęciach ani w realu z partnerem. W każdym razie z tego wyjazdu na pewno mamy pierwsze wspolne zdjęcia, na których jesteśmy w czwórkę. Dzisiaj mąż uczył się z córka, mała poszła do nich a ja nie poleciałam za nimi jak to zwykle robiłam. Przyszłam po dłuższym czasie po mloda żeby nie przeszkadzała a mąż odrazu wyjął krzesełko i zaproponował żebym z nimi posiedziała razem. Qcze staram się ostatnio wbić sobie do głowy, ze zyje się tylko raz i ze ja może czekam na coś co nigdy nie nastąpi. Coraz mocniej dociera do mnie, ze może być i tak, ze nawet jeśli wrocimy do siebie to mąż będzie jeszcze dalej ode mnie niż był przed moim odejściem. Zraniłam go, zadałam najgorszy cios prosto w serce a teraz chciałabym żeby nasze życie było lepsze. Czy to w ogóle możliwe? Przecież starałam się jak tylko umiałam, byłam troskliwa, czuła, chętnie słuchałam tego co mąż mówi, nie wszczynałam awantur, patrzyłam w niego jak w obraz a i tak nie potrafiłam się przebić i sprawić żeby znowu traktował mnie jak kobietę, przyjaciółkę, kochankę. Zdaje sobie z tego sprawę a i tak nie mogę się uwolnić od tęsknoty. Chyba to, ze nie potrafiłam się odciąć i zakochać w kimś innym jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, ze prawdziwa miłość zdarza się tylko raz w życiu ale niestety nawet największe uczucie można zniszczyć. Nie chciałabym w życiu zostać sama ale wiem tez, ze nie potrafię żyć z kimś kogo nie kocham. A obawiam się, ze nie potrafię już nigdy nikogo obdarzyc takim uczuciem jakim obdarzyłam męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, to bardzo smutne ale sadze, ze szczescua to ty z nim nie zaznasz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×