Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy są tu osoby które wyszły z domu jak to się mówi w jednej sukience?

Polecane posty

Gość gość
gość dziś Ja też wyszłam w jednej sukience. Ojciec alkoholik, matka nie dała rady zarobić tyle żeby dać każdemu z nas coś. Tak, mam żal. Żal do ojca, bo moje życie mogło wyglądać trochę inaczej. Bez awantur, bez głodu, strachu. Podobieństwo do twoich teściów jest takie, że mój ojciec gdyby chciał, to miałby kupę kasy, bo miał predyspozycje, najlepszy w swoim fachu. Ale po co to rozwijać, jak można chlać i tłuc rodzinę. Tak naprawdę, najbardziej mi żal tego, że nie miałam normalnego rodzica, który wspiera dziecko i pomaga mu osiągać jego sukcesy. Żal mi też tego, ze nie potrafiłam zapłakać na jego pogrzebie, nawet to zniszczył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A moi rodzice kiedyś mieli kupę kasy ale wszystko rozje....li do cna - dom, mieszkanie, samochody itp. I tak wyszłam z domu z jedną kołdrą i torbą starych ciuchów. I mam żal bo mogli zapewnić nam dobry start ale myśleli tylko o własnych przyjemnościach, byli niegospodarni i leniwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie zastawia jedno . Jak można pracować cale życie i niczego nie dać następnemu pokoleniu ? Przecież majątek w rodzinie to praca kilku pokoleń . Każde dorabia sie czegoś i to wszystko przechodzi dalej .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najlepsze sa te matki co piszą" moje dziecko nic nie dostanie, bo podane na tacy ble ble ble " ale jak spotyka druga polowe która ma mieszkanie to każda mordkę cieszy bo synek / córcia wsadzili dupsko w czyjeś m i nie musza spalać kredytu . Nagle żadnej mamusi nie przeszkadza ze dziecko nie dorabia sie cale życie swojego mieszkania .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Słyszałaś może o czymś takim jak choroby, wypadki losowe, duża rodzina czy nieodpowiedzialni ludzie, Rockefellerze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś mnie też to zastanawia, ale jedni są tacy , że "dziedziczą biedę" i nie umieją zmotywować się i wyjść z klepania tej biedy- po prostu kontynuują takie życie. Drudzy ludzie "przepiją, przepierdzą" majątek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Mój ojciec tez ma świetny fach w ręku ale nie chce mu się dojeżdżać 70 km tam gdzie miałby więcej zleceń i nie chce mu się założyć działalności. On niewielkim wysiłkiem miałby kilkanaście tysięcy miesięcznie bo dobrze wiem jaki jest popyt w moim regionie ma jego usługi. Kunsztownie robi to co umie, ale nie potrafił zrzec się lewej renty i wolał tylko do niej dorabiać na czarno kiedy mu się zechce. w efekcie ja nią dostałam nic a kuzynka której ojciec założył firmę co prawda inna branża ale zawsze, ma dzisiaj inny start

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No jakoś tak wyszło że z torbą z ciuchami, parę książek, szczoteczkę do zębów... I to wszystko. Hahaha... Masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jprdl. Rodzina miała duży majątek koło Turku i w Wilnie, dziadek ze strony mamy był bogaty, dobra rodzina, znana. Po wojnie dziadkowie zbiednieli, babcia ostatkiem pieniędzy pomogła siostrze. Nie chciała nic w zamian, choć siostra jej za pomoc oddawała pół domu. Dziadek zmarł. Moja mama narodziła się w biedzie, te pół domu by się przydało. Ale nie było. Miała dobry zawód, pomagała mamie. Urodziła mnie. Mój tata pochodził z domu dziecka, nie miał nic. Mama po 30 poważni się rozchorowała. T9 co rodzice odłożyli, a było tego dużo, poszło na życie, na mojego brata, na nas... Tak czasem jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
właśnie, gość 16 : 24, słuszna uwaga. Rodzina nie wymiera po 1 pokoleniu, zawsze coś zostaje dla następnych, jeśli ktoś nie przepił i nie przełajdaczył. Dziewczyny wyrzucone za drzwi, z okazji, że już mają 18 lat często kończą w agencji towarzyskiej. Tak samo z biedy zostaje się złodziejem, bandytą. Dzieciom z porządnych rodzin to nie grozi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A "robole" to nie jest niższa kasta ludzi. Często uczciwie pracują i wychowują dzieci jak trzeba. Kamieniarz, z którego usług korzystaliśmy prowadzi działalność z ojcem, a ojciec ma ten interes po dziadku. Często tak bywa u "roboli", że uczą kolejnych rzemiosła i zostaje w rodzinie. Czy to źle? Jak dziecko dorasta trzeba mu spakować walizkę i powiedzieć s/p/i/e/r/d/a/l/aj? To po co takim dzieci w ogóle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dzieci trzeba wychować i przygotować do samodzielnego życia. Nie wyrzuca się z domu jak tylko dorosną. Tacy rodzice to nie są ludzie nawet, tylko jakieś bydło. Jakby mi tak zrobili, wtedy nawet nie warto pierdnąć w ich stronę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale jakie majątki kilku pokoleń jak pokolenie dzisiejszych 60-latków zaczęło pracę jeszcze za komuny. Skąd więc te majątki niby. W Polsce nie było również klasy średniej w zachodnim rozumieniu, więc te pretensje córek kierowców etc, że prości rodzice nie wywianowali jak burżuje są komiczne. No jak można mieć pretensje, że rodzice mający potencjał na zarobienie minimalnej I niewiele więcej, nie zasuwali na 2 etaty. Żenujące są pretensje co poniektórych, zwłaszcza tych którzy mogli normalnie się wykształcić i sami zarobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak wyszłam, i... tak, jest cień żalu. Właściwie tylko dlatego że najmłodszy brat, takie "późne" dziecko, chociaż już 20 lat skończył, żyje jak pączek w maśle, dostał pieniądze (niemałe) na prywatną uczelnię i nawet to zostawił, pracuje jak ma fantazję, rodzice opłacają rachunki, robią remonty, kupują jedzenie (i oczywiście mama gotuje). Ja w tym wieku właśnie się wyprowadziłam, bo nie dość że na studia nie było, to miałam zagwarantowane jedzenie, dach nad głową i wsio. Starsze rodzeństwo tak samo, chcieliśmy iść na studia- mieliśmy do wyboru albo opłacić sobie i pracować na całą resztę, albo iść dziennie i też właściwie nie wiem kiedy, w nocy robić. Gryzie mnie czasem jak rodzice stwierdzają w towarzystwie że "na szczęście wszystkim się poukładało, każdy ma gdzie mieszkać"- fakt, mamy, dlatego że nasi parnterzy albo mieli mieszkania (mój mąż dostał od swojej babci), albo dużo zarabiali, albo drudzy teściowie pomogli. Rodzice za to dostali dom od rodziców mamy którzy przenieśli się do kawalerki w bloku (podejrzewam że nie wytrzymali z gromadką maluchów). Kocham ich, byli troskliwymi rodzicami, ale to nie są jacyś ograniczeni ludzie, wiedzieli skąd się dzieci biorą, decydując się na pięcioro ani im do głowy nie przyszło że coś im trzeba więcej niż jedzenie i ubranie (zresztą nieraz ograniczające się do chleba ze smalcem i spodni po starszym bracie). Na kolonie jeździliśmy jak były fundowane przez zakład pracy, jak państwowy zakład został zamknięty, nasze wakacje to były wyjazdy na wieś, albo do ciotki w górach. Pewnie że inni mieli gorzej, ale jednak nieliczni. Dezodorant czy maszynka do golenia to były artykuły luksusowe, na które musiałam sama sobie zarobić. Sami odkładamy teraz na mieszkanie dla dzieci, mamy dwójkę i więcej nie planujemy, mamy nadzieję że uda się odłożyć powoli na dwa (jeśli jedno się szybko kupi i wynajmie), jak nie to i swoje sprzedamy i też podzielimy tak żeby wystarczyło. Nie postawię swojego dziecka w takiej sytuacji. To była lekkomyślność i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Nie chodzi o nie wiadomo jakie majątki czy zasuwanie na 2 etaty. Nie chodzi od razu o mieszkanie, ale np. można było kupić ziemię bo wtedy droga nie była, i wtedy po równo podzielić między dzieci. A nie jest żenadą nic nie dorobić się w życiu? nie jest komiczne potem patrzeć się, żeby tylko dzieci pomagali im finansowo? A mogli godnie żyć, ale jeśli ktoś nie myśli w przód tylko żyje chwilą to przykro. A myślisz, że jeśli jedna strona dostaje pomoc od rodziców , a drugi małżonek od rodziców nic to jest przyjemna sytuacja? Bo mi się wydaje, że jeśli rodzice mają możliwość pomóc dziecku w przyszłości to tylko można chwalić takie zachowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:24 mój dziadek zapisał mieszkanie dzieciom swojej drugiej żony a nie prawowitym wnukom... Tym samym ja teraz nie mam mieszkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi rodzice sa po rozwodzie I oboje cos tam maja odlozone, mama ciagle pyta czy nie przeslac pieniedzy ale ja sie nie zgadzam, zawsze im powtarzam, zeby o siebie zadbali, po s wiecie polatali, ja mialam od nich wspaniale dziecinstwo, wsparcie i edukacje, a na dom oboje z bratem Sami zarobilismy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak mam. Ojciec miał fajna pracę ale był pijakiem, matka nie robiła 15 lat. Nic nie dostałam, nawet na ślub pracowałam za granicą. Oprócz tego zniszczyli mi psychikę. Ucieklam z domu. Kiedy ludzie z mojego pokolenia mieszkają po ślubie z rodzicami, rodzice pomagają im w kredytach i budowie domu moi tylko na mnie żerują. Matka uważa że powinnam jej pomagać bo ona ma niską emeryturę ojca już nie ma i ona nie ma jak wyżyć. A jak ja potrzebowałam pomocy bo byłam zdolna chciałam się uczyć iść na medycynę pieniędzy nie było . Wynajmujemy mieszkanie, nie mam za co się kształcić po studiach wersja kredytu na 30 lat mnie przeraża. Ale poszłam do pracy po 10 miesiącach od porodu. Swojemu synowi g dam tyle ile będę mogła. Tylko on po mnie zostanie. Niech będzie my łatwej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Mnie zastawia jedno . Jak można pracować cale życie i niczego nie dać następnemu pokoleniu ? Przecież majątek w rodzinie to praca kilku pokoleń . Każde dorabia sie czegoś i to wszystko przechodzi dalej . x Normalnie. Zbyt małe wypłaty, mówi ci to coś? I nie pisz mi, że trzeba było się uczyć, bo tak naprawdę gdyby pracodawca chciał, to by lepiej zapłacił. Przypominam ci również, że po II wojnie światowej niewiele każdemu zostało. Dorabiać to się zaczęło pokolenie urodzone w latach 60-tych, bo ci ludzie się wstrzelili w przemiany, a pokolenie czysto komunistyczne jak nie nakradło (polityka, zakłady pracy etc), to nie miało. Pokolenie urodzone w drugiej połowie lat 70, to pokolenie, które musi o wszystko walczyć. Taka prawda. Domy postawione przez pokolenie komunistyczne, to teraz ruiny, bo się wybudowało i olało. Wcisnęło się to swoim dzieciom i to te dzieci te rudery remontują. Mało tego, to pokolenie miało przeważnie dużo dzieci, a dom przepisany tylko na jednego, reszta dzieci musi się dorabiać samo. Dostałaś za free coś od rodziców, dali ci na studia itd, to nie rozumiesz. Ale jednego ci nie dali. Umiejętności analizy, spojrzenia z boku i podstawowej wiedzy z nie tak dawnej historii. Pieniądze, rzecz nabyta, nigdy nie wiadomo, co cię czeka. Obyś się nigdy o tym nie przekonała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ilekroć taki temat powstaje, Tyle jest kłótni. Wiadomo, ze powstaną dwa obozy - jedno maja zal, inni sie cieszą, ze dochodzili ciężka praca. Ja apeluje - nie kłócimy sie:) Ale racje przyznam, ze kto wychodzi z gołym tyłkiem, ma ciężej. I nie ma nic złego w tym, ze dziecko dostaje na start. Gość 15:01 autorka napisała, ze jej ojciec w wieku 45 lat przeszedł na prace sezonowa, rezygnując z etatu, kiedy ona miała 18 lat, sprawił tym kłopot rodzinie, matce, wolał siedzieć przed tv i wyzywać bogacących sie od złodziei. Teraz tak - gościu z 15:01 chciałabyś, zeby twoj naz tak postąpił? Żebyście do niczego nie doszli, a potem dziecko niech sobie żyły wypruwa? Tez byś powiedziała, ze "tata tak wybrał dziecko, to jego zycie, nic nam do tego."?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś właśnie, gość 16 : 24, słuszna uwaga. Rodzina nie wymiera po 1 pokoleniu, zawsze coś zostaje dla następnych, jeśli ktoś nie przepił i nie przełajdaczył. Dziewczyny wyrzucone za drzwi, z okazji, że już mają 18 lat często kończą w agencji towarzyskiej. Tak samo z biedy zostaje się złodziejem, bandytą. Dzieciom z porządnych rodzin to nie grozi x Zawsze? Czyli co? To co trzeba podzielić na kilka osób w każdym pokoleniu? Z biedy się zostaje złodziejem i bandytą, a 18latki wyrzucone z domu zawsze zostają ku/rwa/mi, a dzieci z porządnych rodzin, to zawsze są porządne. Pewnie jeszcze wymuszanie pieniędzy od słabszych kolegów w szkole, to też z biedy. No ciekawa teoria, bo ja obserwuję zgoła coś innego. To raczej gówniarze z bogatszych domów się znęcają i wymuszają pieniądze, to dla panienek z dobrych rodzin puszczenie się z byle kim, to nic zdrożnego, czasem na tym zarabiają. To chłopcy z dobrych domów okazują się często gwałcicielami i to oni dilują narkotykami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem czy dostałem dużo, pewnie wg kafeterianek mało, ale powiem jak jest, sami oceńcie. No więc 150 000 zł na lekarski niestacjonarny ( płatny) , samochód za 100 000, działkę za 100 000 pod budowę i zobaowiazali się dołożyć do domu 100 000 w gotówce plus pomoc w spłacie kredytu. Moja dziewczyna z tych samych studiów ( też lekarski niestacjonarny) dostała po prostu 100 000 na dom. No i oczywiście kiedyś dostaniemy spadek po rodzicach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja sie wtrącę z taka anegdotka - poznałam ostatnio takie młode małżeństwo - maja 3(!) własne mieszkania - on odziedziczył jedno ze swojej strony, ona jedno i 3 nie wiem skąd, moze kupili. Mieszkania wynajmują, mieszkają z rodzicami jednego z nich, oboje pracują i, uwaga, zgodnie twierdza, ze tak im CIEŻKO:O jak słysze opowieść ludzi, którzy mieli ułatwiony start w postaci mieszkania (odpada wynajmowanie, badz kredyt na kilkadziesiąt lat) i narzekają, ze nie moga sobie poradzić i, ze im cieżko, to nie wiem co powiedzieć:O zenada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggosc
Prawda jest taka, że Ci co dostają mieszkanie kase itd. mają łatwiej. Mam wielu takich znajomych. Niestety to jest typ rozpuszczonych gówniarzy co się im wszystko od życia należy. Jest to też z lekka niepedagogiczne dać dziecku wszystko. Potem nie docenia tego co ma. Ja nie dostałam nic. Moi rodzice należą do ludzi, którzy wolą sprzedać kawałek ogromnej działki którą mają, mieszkanie po babci i pojechać na wypasione wczasy i kupić sobie nowe auto. Mąż dostał działkę. Stawiamy dom i nikt nam do niczego więcej nie dokłada i nie pomaga. Z drugiej strony nikt potem nam nie powie że "wszystko dostaliście"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Powiem ci autorko tak. Ja wiem, ze mój ojciec mógł zaroić kupę kasy i każdy z naszej piątki, coś by dostał, ale tak naprawdę tu nie chodzi o to, że mogłabym mieć. Bo rodzić może dać na start finansowo, a nie musi. Nawet gdyby mój ojciec nie zarobiłby kokosów, to jednak w domu byłoby na tyle pieniędzy, że mogłabym iść bez problemu na studia, rozwijała swoje pasje, albo miałabym pomoc z założeniu własnego interesu etc. W sumie pod jednym względem masz bardzo podobnie do mnie. Olewaństwo swoich dzieci. Bo jeśli ktoś umie coś, co przynosi duży dochód i z tego nie korzysta, to tak naprawdę blokuje dziecku parę rzeczy. Nawet jak ci pozornie nic nie da, to jednak wykształcenie, wsparcie, oraz jakaś pomoc, choćby krótkoterminowa pożyczka, to bardzo dużo daje. Ja nie miałam i nie nic z tych rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Dużo, bardzo dużo. Mnie by wystarczyło, żeby mi zapewnili wykształcenie i kilkadziesiąt tysi do ręki, jako wkład własny na mieszkanie. :) ggosc dziś Przyznam ci rację. Czasem lepiej nic nie dostać, jak mieć to wypomniane. Ja nie miałam nic, mąż też. Szarpiemy się sami. Teraz jesteśmy w sytuacji, kiedy jeden z rodziców chce nam dać coś. Ale to coś w tej chwili wymaga mnóstwa naszych pieniędzy. 10 lat temu jeszcze było w miarę ok, ale absolutnie nikomu tej niepotrzebnej rzeczy nie przepisze. Ale jak to sobie zniszczało, to oczywiście, dziecko weź sobie. I to prawda, ci co mają coś od rodziców na start jest im łatwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A wiecie co, jak pisałam tu jest juz takich tematów pare i wrył mi sie w pamięć wpis jeden z autorek takiego tematu. Była jedynaczka, jej rodzice byli zatrudnieni na państwowych posadach (urzędnicy). Mieszkanie mieli chyba komunalne, w kamienicy. Ich zycie płynęło rytmem praca od 7 do 15. Przez lata nie robili remontu, nie wymieniali mebli, tak wiec jak autorka dorastała, wystrój domu miał czasy świetności dawno za sobą. Ta dziewczyna pisała, ze ma zal Spory do rodziców, ze po pracy odpoczywali, a mogli dorabiać, myśląc o jej przyszłości. Czas płynął, ona wyszła z domu gola i sama do wszystkiego dochodzi (nie wiem nawet, czy z tych pensji rodziców było ich stać, zeby mogła spokojnie studiować). Takze mozna miedzy bajki włożyć, ze "robole" w nic nie uposażają dzieci, bo oni będąc fachowcami w swojej dziedzinie, zarabiają wiele wiecej niz te panice w urzędach. Wszystkie zależy od zaradności i pomysłu, chęci do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gościu z 15:01 chciałabyś, zeby twoj naz tak postąpił? Żebyście do niczego nie doszli, a potem dziecko niech sobie żyły wypruwa? Tez byś powiedziała, ze "tata tak wybrał dziecko, to jego zycie, nic nam do tego." xxxxx Po pierwsze to autorka nie napisała czym była podyktowana decyzja ojca. Może sam harował kilkadziesiąt lat i miał już dość. Może sam wyniósł taki przykład z domu. Z tego co zrozumiałam to na opłaty i jedzenie było, to co, miał harować na mieszkanie dla córki? Napisałaś niech dziecko sobie żyły wypruwa, czyli rodzic może sobie żyły wypruwać a dziecko nie? Obowiązkiem rodzica to jest je wykarmić, zapewnić dach nad głową, podręczniki itd., a reszta to jest dodatek i rodzic może pomóc jeśli chce a przede wszystkim ma możliwość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20.40 ! racja ! tacy ludzie nigdy nie poczują co to jest CIĘŻKO żyć ..a co do patologii -bzdury piszecie .Przykład -panienka z 'dobrego " domu rodzina ustawiona za komuny już .Od dziecka swój pokój, fajne wakacje itp .Jednocześna pogarda dla biedniejszych , zrywanie znajomości jak ktoś z "klasy niższej ' itp .Od gimnazjum się "pruła" z patologią, żulami, chuliganami, potem recydywistami itp .Tam ją ciagnęło .Ogarneli ją rodzice około matury, wcisnęli na przeciętne studia. Po studiach od razu kupili jej mieszkanie, załatwili spokojną biurową pracę na państwowym .Od siebie praktycznie nie dała nic, wszystko dostała .Dla kontrastu jej koleżanki z LO z biednych domów z niedobrej dzielnicy robiły wszystko by od patologii sie oderwać nic z nimi nie mieć wspólnego .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:07 tak racja, jest obowiązkiem, a wyżywienie czy odziewanie i zapewnienie podręczników, to jest tylko zapewnienie pierwotnych potrzeb. Szkoda tych dzieci zdolnych, które nie mogły sie rozwijać, bo ojciec przeszedł na prace sezonowa, badz w ogole zrezygnował, a matka wiązała koniec z końcem ledwo. Tacy to jeszcze chętnie mówia, ze dzieci miały co jesc i w co sie ubrać, wiec im, jako rodzicom, należy sie podziw, bo tak swietnie spełnili swoją role. Tak, wole sie zażynac, zeby dziecko miało na początek, niz potem patrzeć jak sie martwi. A wypadkow losowych, jak choroba, przez co rodzic przeszedł na rentę, bym tu nie mieszala. Bo tu chodzi o takich, co woleli sie wylegiwać, niz pomysleć o dzieciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×