Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mam termin za 2 tygodnie

Nieszczęśliwa bezdzietna siostra

Polecane posty

Gość Mam termin za 2 tygodnie

Cześć, Niedługo urodzę córeczkę. Bardzo się cieszymy, to nasze pierwsze dziecko. Moi rodzice i teściowie po raz pierwszy zostaną dziadkami. Niestety aż tak różowo nie jest, ponieważ moja starsza siostra od kilku lat stara się o dziecko i bardzo cierpi widząc mnie z brzuszkiem. Bardzo przeżyła to, że ją wyprzedziłam i że nie miałam problemów z zajściem w ciążę - rozumiem ją, więc wszyscy staraliśmy się zachowywać wobec niej bardzo delikatnie tzn. nie paplaliśmy ciągle o dziecku, staraliśmy się unikać tematu i na spotkaniach rodzinnych poruszać inne. Wyglądało na to, że siostra się pogodziła z tym, ale na ostatnich spotkaniach z rodziną problemy wróciły. Za moment urodzę i naprawdę ciężko jest nam wszystkim udawać że dziecka nie będzie. Rodzice zaczęli bardzo otwarcie cieszyć się przyjściem dziecka na świat, zaczęły się małe podarki. Siostra unika mnie jak ognia, choć na spotkaniach też udaje że się cieszy. Czasem jednak wychodzi z pokoju ze szklistymi oczami :( To wszystko jest bardzo ciężkie. Chciałabym tak po prostu móc się ze wszystkimi cieszyć, ale tak nie da rady. Bardzo chciałam, żeby została chrzestną, ale to chyba dla niej za ciężkie będzie - jak poruszyłam ten temat powiedziała że się zastanowi - zabolało, bo wiem że sama oczekuje, że ja zostanę chrzestną jej planowanego dziecka. Muszę na każdym spotkaniu uważać co mówię, bo po prostu boję reakcji siostry. Ostatnio mój mąż przy stole na pytanie swojej mamy, odpowiedział że chcielibyśmy mieć więcej niż jedno dziecko, a marzy mu się trójka a nawet więcej. Moi rodzice od razu zareagowali "o jejku! ale chyba najpierw poczekacie z drugim dzieckiem na X (moją siostrę)". Dla mnie cała ta sytuacja robi się chora. Dlaczego mielibyśmy zmieniać plany przez siostrę. Jeszcze moi rodzice niepotrzebnie przy siostrze mówią głupoty typu, że "to w sumie fajnie że twoja siostra będzie mieć pierwsza dziecko, bo dostaniecie po nim całą wyprawkę!". Denerwuje mnie to podwójnie, bo dolewają tylko oliwy do ognia i jeszcze bez uzgodnienia ze mną rozporządzają moimi rzeczami. Czy ktoś z was miał taką sytuację? Czy udało się wam pogodzić i np. ta cierpiąca osoba nie unikała dziecka i nawet starała się być dobrą ciocią? Czy po prostu będę musiała się pogodzić, że tak będzie. Zastanawiam się też jak potem mam traktować siostrę np. na wspólnych świętach jak już będzie dziecko. Nie chcę cały czas czuć się winna, że zaszłam wcześniej niż ona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trochę rozwydrzona ta twoja siostra. Ja tez jestem bezpłodna staraliśmy się 10 lat, a normalnie przychodzę do siostry, bawię się z jej dziecmi, mamy super kontakt. Wystarczy ze ja cierpię, a musza jeszcze dookoła wszyscy tez cierpieć??? Nawet spełniam trochę swój instynkt opiekując się jej dziecmi, wożąc na spacer, kupując drobiazgi. Czasem jak dadzą popalić to doceniam spokoj i ciszę w swoim domu. Ale nigdy rodzina nie odstawialaby takich cyrków jak u ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam termin za 2 tygodnie
Naprawdę chciałabym, aby siostra była taką dobrą ciocią jak ty i bardzo ciebie podziwiam, że mimo tych trudności dajesz radę i nie unikasz dzieci. Sama nie wiem jak ja bym odnalazła się w takiej sytuacji. Być może niepotrzebnie wszyscy chuchamy i dmuchamy na moją siostrę. Może to sprawia, że jest jej jeszcze trudniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Takie życie. Albo się z tego otrząśnie i będzie żyła normalnie, albo będzie zgorzkniałą, zazdrosną osobą, z którą niestety rozluźnią Ci się kontakty. Przykre, ale prawdziwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Daj spokój, to nie Twoja wina, że siostra nie ma dzieci. Rodzice chcą dobrze, ale rzeczywiście dolewają oliwy do ognia :-( Jakoś się ułoży, albo ona zajdzie w ciążę i będzie miedzy Wami ok albo przelamie dystans jak Twoja córka się urodzi, oswoi się z sytuacją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trudno, jak trzeba będzie to ograniczysz kontakty z siostra. Twoje dziecko i Twoja rodzina jest najważniejsza. Zle postępujesz ze się nie cieszysz tylko umartwiać bo dziecko w Twoim brzuchu wszystko czuje. Chcesz żeby myślało ze jest niechciane ? Na teksty o wyprawce możesz powiedzieć ze planujesz kolejne dzieci i sobie zostawisz a następne będą wtedy kiedy Ty i mąż uznacie za słuszne. Jak będą się za dużo wtrącać to ogranicz kontakty. I tyle. Twoja rodzina jest teraz najwazniejsza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam termin za 2 tygodnie
Dzięki za odpowiedzi. Niestety nigdy nie spodziewałam się, że będę mieć takie problemy. Zawsze byłam przekonana, że razem będziemy mieć dzieci, będziemy sobie pomagać, cieszyć się, spędzać wspólnie święta. Jednak okazało się że zaszłam wcześniej niż ona i marzenia się posypały. Siostra stara się już od 3 lat. A przez te ostatnie 9 miesięcy od kiedy jestem w ciąży podejrzewam że stara się wręcz potrójnie, obsesyjnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, myśle ze to kwestia podejścia. Tez mi było przykro jak naokoło rodziły się dzieci ale zdałam sobie sprawę ze dziecko to nie tylko słodki gugajacy bobas a mnóstwo obowiązków, nieprzyjemności związanych z pologiem, porodem, ciaza itp. Zaczęłam dostrzegać inne cele i cudowne rzeczy w życiu. Zaczęłam doceniać to co mam: fajna prace, możliwość rozwoju, zaczęłam nowy kurs, zdobywałam wiedzę, poznawałam ludzi i to dawało mi mnóstwo radości. Jeśli się tylko siedzi w domu i liczy od dni płodnych do dni płodnych to później się wpada w taka frustracje. I jeśli jedynym celem w życiu jest dziecko to tez zaraz wpadnie się we frustracje jeśli się go nie osiągnie bo bez niego życie przestaje mieć sens. Mi właśnie dużo dała opieka nad dziecmi siostry. Miałam namiastkę cieni macierzyństwa. Nawet spełniam się trochę jako mama chrzestna. Wiadomo to nie to samo ale dobry substytut.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamy podobna sytuacje. Ja zaszlam w ciaze i jak urodzila sie nasza coreczka to siostra meza byla bardzo zaangazowana. Czesto nas odwiedzala, pomagala i bawila sie z bratanica. Zaczeli sie starac z mezem o dziecko i stracila zaawansowana ciaze, jakos sie podniosla, zaszla w ciaze znowu i znowu stracila. Po tym odsunela sie od nas i od naszego dziecka. Zrozumielismy to jak najbardziej bo bardzi cierpiala i widok naszej rosnacej i radosnej coreczki byl dla niej cierpieniem po dwoch stratach. Ale czas mijaj a ona unikala naszego dziecka jak ognia. Doszlo do tego ze jak mala skonczyla roczek to ciocia nie przyjechala nawet jej dac buziaka, wyslala prezent kurierem, a mieszkamy od siebie 10 min. W tym momencie wybuchlam, nie zaakceptowalam prezentu. Moje dziecko nie potrzebowalo kolejnej zabawki tylko zeby ciocia ja przytulila dala buziaka i sie pobawila chwileczke. Nie jestem w stanie dokonca postawic sie na jej miejscu, tylko moge sie domyslic jaki bol przezywa i jak jej ciezko. Ale z drugiej strony nie rozumiem dlaczego moje dziecko za to placi. Tymbardziej ze nie mamy rodziny zadnej blisko. Moi rodzice mieszkaja w polsce a my w kraju meza. Meza mama zmarla kilka lat temu a ojciec sie ozenil na nowo i kontakty sa kiepskie. Siostra meza to jedyna rodzina dla mojego dziecka w poblizu i odsunela sie od nas calkiem. Czasami czulismy sie jakbysmy byli winni tego co sie stalo, bo my moglismy miec dziecko a ona nie. Teraz rozmawiamy o drugim dziecku i jak zajde szybko w ciaze to pewnie tez bedzie nastepny cios dla niej bo ona dalej nie moze. Chyba jest na jakims leczeniu hormonalnym itd ale nawet niewiemy jak sie sprawy maja bo sie od nas calkiem odsuneli. Dodam tylko ze ona ma 36 lat, i czekala na niewiadomo co i dopiero jak my mielismy dziecko to jej sie przypomnialo ze czas ucieka... ja zaszlam jak mialam 29. Autorko, uwazam ze powinniscie sie cieszyc przyjsciem malenstwa na swiat i nie czuc sie absolutnie winni tego ze wy mozecie a ktos bliski nie. Oczywiscie wszystko z taktem bo siostra pewnie cierpi, ale ona musi sie pogodzic z tym i to nie wasza wina. Szczesliwego rozwiazania zycze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do gościa 11.00: Przykro mi z powodu waszej sytuacji. Widzę, że nasze problemy przy waszych to pikuś. Nawet sobie nie wyobrażam co czuje kobieta po dwóch poronieniach. Ja mam 28 lat, moja siostra jest już dość grubo po 30. Z mężem są ze sobą bardzo długo (ponad 10 lat) ale starają się dopiero od trzech bo wcześniej twierdzili że nie mieli dobrej sytuacji finansowej. My z mężem natomiast wzięliśmy ślub rok po tym jak się poznaliśmy, a rok później już zaczęliśmy myśleć o dziecku. Pamiętam jak na początku niektórzy nas krytykowali, że podejmujemy decyzje tak szybko - ale my jesteśmy bardzo szczęśliwi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie było podobnie, ale w mniejszym stopniu. Siostra się starała o drugie dziecko non stop gadała tylko o tym, aż do porzygu, była święcie przekonana że zajdzie w pierwszym cyklu , bo pierwsze dziecko tak poczęli. Ale nie wyszło, w międzyczasie ja zaszłam w nieplanowaną ciążę no i już był lekki zgrzyt, że jak to tak mi się udało a jej nie. No ale kilka tygodni później jej się udało, mój syn miał się urodzić w kwietniu a jej dziecko pod koniec maja. Niestety okazało się że puste jajo płodowe ma, no i się zaczęło. Nie chciała się ze mną spotykać, ani rozmawiać na temat dziecka. Dla mnie to pierwsze dziecko więc chciałam mieć jej wsparcie, tym bardziej ze w jej pierwszej ciąży bardzo byłyśmy blisko i temat był tylko o dziecku itp. W pewnym momencie bardzo się pokłócilysmy i przestalysmy mieć ze sobą kontakt. Nasze stosunki poprawiły się dopiero gdy znowu zaszła w ciążę... Ale oczywiście cała rodzina jest znowu wciągnięta w temat jej dziecka, tak jak to było za pierwszym razem. Ja całą ciążę nie miałam z nimi ani z mamą kontaktu, bo stanęła po jej stronie, zero wsparcia od najbliższej rodziny. Dodatkowo jeszcze uslyszlaalm że nie potrzebnie w tą ciąże zaszłam... Odezwali się dopiero jak leżałam w szpitalu bo miałam problemy z dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam termin za 2 tygodnie
gość z to ja autorka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam termin za 2 tygodnie
do gościa O matko, ale okropna ta twoja siostra :( Nie rozumiem jak można zazdrościć komuś pierwszego dziecka skoro samemu ma się już jedno! Akurat puste jajo płodowe to wg. mnie nie poronienie - nie było tam przecież zarodka, więc nie rozumiem skąd aż takie dramaty. Współczuję takiej rodziny :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja sie staralam o ciaze przez pare miesiecy i tez bylam zdrugotana widokiem noworodkow i babeczek w ciazy, ale..... siostra to tak wyjatkowa osoba, ze ja sie ciesze z jej sukcesow tak jak ze swoich. Jestem przekonana ze gdyby to o nia chodzilo. to cieszylabym sie jej szczesciem nawet jesli sama mialabym problemy. U nas jest tak ze ja zaszlam w ta ciaze, a moja siostra mimo że starsza ode mnie, jest osoba samotna. Gdy dowiedziala sie o mojej ciazy to prawie skakala z radosci, cala ciaze czytala artykuły i dawala mi rady, jak urodzilam to robila mi zakupy, gotowala, wziela urlop żeby mi pomoc. Koniecznie chciala byc chrzestna. To nie jest tak ze my sie nie klocimy, bo kłótnie tez bywaja, ale w zasadniczych kwestiach zawsze moemy na siebie liczyc. jak ona sobie kupiła mieszkanie w duzym miescie to tak samo się cieszylam, potem nam pomagala z kwestiami prawnymi i urzedowymi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystkie, włącznie z autorką za wszelką cenę chcecie pokazać jak to rozumiecie sytuację swoich sióstr i jak wam szkoda, ale między wierszami bije taki egocentryzm, że szok. Autorka w ogóle sprawia wrażenie jakby gdzieś tam głęboko miała satysfakcję, że jest pierwsza, nawet pisze " ja ją wyprzedziłam"... To był jakiś wyścig która szybciej zaciąży? Na koniec pytasz czy ktoś miał podobną sytuację, ale nie interesuje cię jak ta osoba sobie poradziła, tylko czy była dobra ciocią.... Czyli jednak wszystko kręci się wokół twojego dziecka. Tak naprawdę wkurza cię, że siostra nie skacze z radości nad twoim brzuchem jak reszta i chcesz żeby się jak najszybciej pogodziła z sytuacją i była ciocią na 102. A może zadaj sobie pytanie jak ty byś postąpiła na jej miejscu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam termin za 2 tygodnie
Mimo wszystko nadal wierzę, że siostra zajdzie w ciążę i problemy się skończą. Siostra i jej mąż z tego co mi wiadomo nie leczą się w żadnej klinice bezpłodności i mam wielką nadzieję, że ich problem wynika z tego, że chcą za bardzo. Nie chcę jednak wtrącać się w ich sytuację, więc oczywiście nie śmiem ich pytać o tak intymne sprawy. Tak jak napisałam w pierwszym poście, obecnie nie jest aż tak źle. Siostra nie płacze przy nas, tak jak to było na początku gdy się dowiedziała o mojej ciąży. Przedtem potrafiła zachować się trochę jak dziecko i podczas mojej rozmowy z mamą o dzieciach (tak ogólnie, nie konkretnie o moim) wtrącić coś w stylu "a ja chyba nigdy nie będę mieć dziecka hahaha może sobie trzy koty kupię" i zaśmiać się przy tym gorzko powodując niezręczną sytuację. Teraz już na szczęście tego nie robi, bo zdała sobie sprawę że i nas krzywdzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam termin za 2 tygodnie
Do : Nie mam pojęcia jak bym się zachowała. Myślę, że jest szansa że mogłabym się niestety zachować bardzo podobnie do niej i zazdrościć ciąży mimo że teoretycznie nie powinnam bo przecież jestem młodsza i w końcu jest to moja siostra. Wydaje mi się, że przesadzasz pisząc, że mam jakąś satysfakcję z powodu że ją wyprzedziłam. Owszem cieszę się z dziecka i jest mi przykro, że siostra nie będzie ciocią jaką sobie wyobrażałam, ale i moje i jej zachowanie jest chyba jak najbardziej normalne, ludzkie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najlepiej byłoby pogadać z siostrą wprost. Tak dla oczyszczenia atmosfery. Usiądź z nią kiedyś, powiedz że cieszysz się bardzo z dziecka, tak jak i ona by się cieszyła ze swojego, ale rozumiesz jak jest jej przykro i że może nie mieć ochoty na kontakty. Że ty również bardzo byś chciała żeby jej się udało, że jesteś na miejscu zawsze jakby potrzebowała pogadać albo innej pomocy. I że rozumiesz jeśli ona będzie potrzebować jakiś czas luźniejszych kontaktów. Może siostra sie przełamie i będzie czerpała przyjemność chociaż z tego że waszym dzieckiem może się nacieszyć, a może dalej się pogrąży w bólu. Zobaczycie jak będzie. Ona ma prawo się wypłakać, a ty masz prawo się cieszyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No faktycznie pokrzywdzona jesteś bardzo, bo siostra nie będzie taka ciocią jak sobie wymarzylas.... I znowu wszystko kręci się wokół twojego dziecka i ciebie. Jak cię czytam, to też bym raczej cię unikała. A to że nie płacze już w wasze j obecności wcale nie znaczy że jest lepiej. Ona po prostu zaczęła to dusić w sobie. Gdyby było lepiej, to by przestała cię unikać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam termin za 2 tygodnie
Były już takie rozmowy i bardzo nam pomogły - tak sądzę. Przepraszałyśmy się nawzajem, przytuliłyśmy. Od tego czasu kontakty są poprawne. Tylko niestety na spotkaniach rodzinnych jest źle. Czasami po prostu głupio wychodzi i ktoś za dużo palnie np. wystarczy głupi tekst jakiejś ciotki klotki typu "nie martw się wam też się w końcu uda!" i wtedy wystraszony wzrok rodziny skupia się na siostrze. Ją też już wkurzają takie pustosłowia, a jako że jest wrażliwa czasami nie wytrzymuje, wychodzi do pokoju obok ze łzami w oczach. Po jakimś czasie wraca, a wtedy rodzina w strachu unika już tematu dziecka, a ona znowu cierpi, bo wie że to przez nią tak się zachowują. Ja z kolei chciałabym się cieszyć jak każda matka, ale wiadomo że nie zacznę przy niej rozpływać się na temat ciuszków, grzechotek i pieluszek bo po prostu nie wypada, a atmosfera niezręczności jest tak wielka, że mam wrażenie że obojętnie jak się zachowamy zawsze będzie nie tak :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Serio czujesz taka potrzebę, aby w kółko gadać o dziecku i rzeczach dla niego? Chyba to nie jest nałog, którego nie można zwalczyć. A twoja rodzina i jej durne komentarze są poniżej wszelkiej krytyki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Reakcja siostry jest naturalna. Rodzina powinna się odwalić raz a porządnie, bo każda uwaga to kopanie w czuły punkt. Bardzo czuły. Z tego co piszesz to i tak siostra trzyma fason. Nie wiem w czym wlaściwie problem- że jest jej przykro? Jest, i to normalne. Z durnymi ciotkami nie ma co utrzymywać kontaktu. Co innego jeśli powie to ktoś bliski, komu się można wypłakać, w spokojnej rozmowie, ale wyjeżdżać z czymś takim na rodzinnym spotkaniu? Nie każdy potrafi się zdystansować, stłumić uczucia i udawać że jest ok, albo podejść do tego lekko. Nie widać żeby siostra w jakiś sposób miała do ciebie urazę, źle cię traktowała. Na pewno się cieszy- po prostu ma mieszane uczucia, bo z jednej stroy jest twoje- wasze rodzinne szczęście, z drugiej strony nie wie czy będzie to kiedyś jej udziałem. Sama straciłam pierwszą, wysoką ciążę, która od początku była skomplikowana. Pamiętam jak kiedyś w rozmowie z przyjaciółką która była w zaawansowanej ciąży i opowiadała o tym rozpromieniona- rozpłakałam się po prostu i przyznałam że jej zazdroszczę. A ona stwierdziła że przecież normalne że jej zazdroszczę, każda kobieta chciałaby mieć radosną ciążę i zdrowe dziecko, i mam myśleć pozytywnie, bo na pewno mi się uda. Rozumiała mnie w pół słowa, wiedziała że to nie jest zawiść, że tak samo smuciłyby mnie jej problemy, że cieszę się w jej imieniu, po prostu kontrast między tym co ja przeszłam, a tym co ona był tak cholernie bolesny że nie wytrzymałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybys kochała siostrę, to nie miałabys potrzeby nawijania o dziecku non stop. Zrobiłabyś to dla niej. To jak często są te mega spotkania rodzinne z ciotkami i pociotkami, że ta twoja biedna siostra się tyle nasłucha? Pewnie już rzyga tęczą od tego srania się , że dziecko w drodze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam termin za 2 tygodnie
Od rozmawiania o dziecku mam koleżanki. Problem w tym, że w domu rodzinnym ze względu na siostrę panował ZAKAZ wspominania o dziecku i udawano jakby go nie było aż do 8 miesiąca ciąży bo wszyscy widzieliśmy jak destrukcyjnie wpływa to na siostrę i jak ciężko to wszystko przechodzi. Teraz gdy już blisko do porodu, moi teściowie i rodzice stwierdzili że nie ma sensu traktować jej jak jajka i że oni chcą moc okazywać ta radość a nie udawać że nic się nie dzieje. Tak więc zamieciony pod dywan problem wylazł na nowo. W efekcie wszyscy są smutni choć chcą dobrze. Moja siostra też chce dobrze, choć jej ciężko, a rodzina no cóż... Czasem wkurza i ja i mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co bys autorko zrobila, gdyby odwrócić sytuacje? Byłabyś taka dobra ciocia i usmiechalabys sie na widok ciazowych brzuszkow sióstr?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No na bank, przecież to zachowanie siostry jest problemem, autorka cwierkala by do całego przedszkola gdyby nie mogła zajść w ciążę, jakiś matoły tutaj siedzą, szok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Czasami po prostu głupio wychodzi i ktoś za dużo palnie np. wystarczy głupi tekst jakiejś ciotki klotki typu "nie martw się wam też się w końcu uda!" i wtedy wystraszony wzrok rodziny skupia się na siostrze. Ją też już wkurzają takie pustosłowia, a jako że jest wrażliwa czasami nie wytrzymuje, wychodzi do pokoju obok ze łzami w oczach." Wg mnie ktoś - Ty albo Twoja mama lub tata - powinien w tym momencie kategorycznie zapowiedzieć, że jeszcze jeden taki numer i przestaniecie się z tą osobą spotykać. Bo sorry, ale ile ta siostra może wytrzymać takiego gadania? Ok, stara się, nie wychodzi, może to sobie przemyślała, może np. rozważają adopcję. A jak padają hasła typu "nie przejmuj się, tobie też się w końcu uda", to automatycznie stawia ją w sytuacji tej gorszej. "nie przejmuj się" - w domyśle nie przejmuj się czym? że nie masz dziecka a powinnaś mieć? (a kto powiedział, że powinna?) że siostra pierwsza zaszła w ciążę? (no zaszła, i co z tego? a to jakiś wyścig jest czy co?), "w końcu się uda" - tak, widzimy wszyscy że się nie udaje, i na pewno jest ci źle, że siostrze się udało a tobie nie (a skąd wy wiecie, jak jest naprawdę?). Szczerze mówiąc, wkur...ło by mnie takie gadanie nawet gdybym nie chciała dzieci i absolutnie nie zamierzała ich mieć. A postawcie się w sytuacji dziewczyny, która próbuje i nie może... Autorko, siostra na pewno się cieszy, że będzie ciocią, tylko to rodzina ciągle ją sprowadza do tej gorszej pozycji. Powinniście stanąć za nią murem i ustawić te ciotki klotki do pionu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam termin za 2 tygodnie
Przyznam, że też już mam dość spotkań rodzinnych, mimo że są raz na jakieś dwa tygodnie. Moja siostra jest bardzo wrażliwa i wszystko widać po jej twarzy. Moja rodzina to widzi i niestety w najgorszy sposób próbuje załagodzić sytuacje, pocieszając ją publicznie przy wszystkich. Siostra doskonale wie, że musimy sobie wszyscy jakoś z tym poradzić, ale też święta nie jest. To naprawdę nie jest tak że cały czas gadamy o dziecku. Trzy ostatnie spotkania to po prostu schemat: jest miłe spotkanie/obiad/urodziny, po 1-2 godzinach mama/teściowa/ciotka pytają jak dzieciątko/kiedy termin itp, siostra przestaje się udzielać w rozmowie, ma łzy w oczach. Rodzina to widzi, głupio się czuje i wtedy pada jakis durny tekst na pocieszenie. Siostra nie wytrzymuje i wychodzi. Ja i mama przychodzimy do niej i wszystkie ryczymy z powodu sytuacji. Maz w tym czasie prosi resztę rodziny o ucięcie tematu. Wracamy do wszystkich, temat dziecka ucięty i jest znowu "miło" :( Nie tak wyobrażałam sobie ciążę, e jak widać życie zaskakuje. Moim największym marzeniem jest w tej chwili aby siostra zaciążyła i abyśmy razem mogły się cieszyć. Żeby ten horror który sobie wszyscy gotujemy wreszcie się skończył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja duzo starsza siostra ( juz po wieku"produkcyjnym") nie ma dzieci, jest cudowną ciocia dla moich.Przeciez to tez jej rodzina, Poniewaz bardzo sie kochamy, nie ma miedzy nami zazdrosci na jakikolwiek temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja starałam się 3 lata o dziecko. W tym czasie doszłam już do takiego stanu, że miałam depresję, nie chciało mi się żyć. Przestałam odwiedzać koleżanki w ciąży lub z małymi dziećmi. Mąż nawet przełączał szybko reklamy w tv na których były kobiety w ciąży, zmieniał filmy w tv jak dotyczyły tego tematu, na ulicy czymś mnie zajmował np pokazywał niby coś fajnego na wystawie sklepu żebym nie zobaczyła mijajacej nas kobiety w ciąży... Nie każda kobieta sobie radzi z problemem bezpłodności czy niepłodności. Znam też przypadki z otoczenia gdy jedna siostra zachodziła w ciążę, a druga płakała bo od dłuższego czasu chciała a nie mogła... Mnie uleczył w końcu cud- zaszłam w ciążę i od tej pory mój świat zmienił się. Także rozumiem siostrę, że jest jej ciężko. I trzeba się z tym pogodzić, nie wiadomo w jakim ona jest stanie psychicznym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×