Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość gość

Jakie Waszym zdaniem złe postawy i myśli wpajali Wam rodzice?

Polecane posty

Gość gość
10:47 Hmm mam podobne doswiadczenia. 50+ i nastolatki potrafia byc najgorsi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najgorsza rzecz jaka została mi wpojona i od tej pory nie umiem się jej pozbyć to pesymism. Wszystko bedzie źle, co jak się nie uda, dramatyzowanie i robienie tragedii że wszystkiego, nawet najmniejszych bzdur, typu spalone ciasto na święta (1 z 5) I wpojenie że że jestem coś warta tylko jeśli coś osiagne. sama, po prostu jako człowiek - jestem nic nie warta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Marazm życiowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wmawianie mi od kiedy pamiętam że jestem zła,niegrzeczna i to moja wina. Jako 5 latka pamiętam że modlilam się żeby bóg mi zmienił charakter bo jesrtem złym człowiekiem. Sic!!! Dorosli wymagali wobec dziecka że samo widziało jak ma się zachowywać, i nikt nie pokazywał jak. Miałam sama wiedzieć. Długo nie byłam tego świadoma że to chore było. Do dziś się męczę z bardzo niskim poczuciem własnej wartości i ciagla pretensjami do siebie że jestem nie taka jak powinnam byc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mysle, ze uniwersalne dla kazdej kultury (niewazne czy to USA, czy Afganistan) wpajanie poczucie wina i szukania aprobaty na zewnatrz. Dziecko wyrasta w atmosferze, ze stale sie musi udowadniac, a slowa krytyki z otoczenia bierze do serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też nie mam poczucia własnej wartości, wiecznie potrzebuje dowodów od męża, bo nie wierzę, że mnie kocha ot tak. Kocha się za coś. Tak mnie wychowano. Rodzina przede wszystkim-niewazne czy wspiera czy wyniszcza Co powiedzą inni. Radz sobie to Twoje życie. Porównywanie z innymi-ja w tych porownaniach zawsze gorsza. Chciałaś to masz. I wiele innych. Teraz jak dorosła jestem bardzo samotna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja matka była wychowana w duchu siedzenia cicho, usługiwania i cierpienia bo tak trzeba, bo cierpienie to sens, bo jak inni nas krzywdzą to trzeba im wybaczać,, bohrystus ile na krzyżu wycierpiał? "Kto ucieka od krzyża, krzyż większy dostanie", wtłaczala mi te pierdy do głowy latami. CHORE!!!! Do tego ma osobowość lękową i boi się byle pierdnięcia dzięki czemu nie umiem pływać (o co się uczysz? Jeszcze się utopisz), jak chciałam grać na gitarze to było a po co ci to, ja nie mam na gitarę (ale na rate na nowe auto zawsze miał), ojciec zawsze zazdrościł wszystkim ze jadą tu, jadą tam, a jak miał kasę i możliwość to nie pojechali bo nie. Nie wiem dlaczego ale za kaDym razem odrzucali takie szanse. Wraz z moja babcia z pogardą wypowiadają się u ludziach zamożnych. A wiedza teraz że mój mąż mnóstwo zarabia i od kiedy to wiedza to widzę jak się zmienili, nie kupują już wnukowi tyłu rzeczy, robią nam aluzje jak przyjeżdżamy żebyśmy zrobili zakupy duże spoYwcze. Ani bliżej są z moim bratem który tak jak oni nie studiował i nie uczył się, pracuje teraz jako sklepowy za granicą i oni go żałują że taki biedny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Byli nadopiekuńczy, zwłaszcza tata. W efekcie w ogóle nie wierzę we własne siły i możliwości, a jak mam jakieś sukcesy, to wręcz mnie to krępuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i bliżej * - tak miałam napisać A ogólnie to widzę po nich że uważają siebie i brata za lepszych, jakby ludzie zamożni byli mniej wartościowi co najmniej. Podniecają się dziewczyną brata że jest "z biedy, więc będzie fajna", gadają coś o niszczącej sile pieniądza jednocześnie zazdroszcząc bogatemu wujkowi. A najbardziej mnie irytuje że indoktrynują mojego brata by wracał z zagranicy choć wiedzą że tu w Polsce będzie klepał biedę, ale ważniejsze jest dla nich by był na miejscu i zabawiał wiecznie siedzącego na d.ojca (ta super laska "z biedy" też go namawia, bo chyba jej się tam pracować nie chce, a ona nawet matury nie ma bo jej się nie chciało podejść, mam wrażenie że ona kombinuje by mojego brata posłać do roboty, zrobić dziecko a moja mama jej da dach nad głową, dzieckiem się zajmie i ugotuje bo moja mama taka jest, a ta będzie oglądać cały dzień Trudne Sprawy bo to lubi robic)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mysle, ze uniwersalne dla kazdej kultury (niewazne czy to USA, czy Afganistan) wpajanie poczucie wina i szukania aprobaty na zewnatrz. xxx To od wieków robi kościół katolicki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ja przez ultrakatolicyzm mojej mamy i bierność ojca (bo tak łatwiej, więc on sobie puści tv a matka niech nam zasady różne wpaja), mam mega skrzywioną psychikę i pamiętam jak na studiach wręcz ludzie się że mnie śmiali jako z wieśniaczki fanatycznej. Dziś uważam że mieli rację

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do tego kupiłam średni basen na 2 lub 3 osoby jak przyjeżdżamy do rodziców a oni nie chcą go rozłożyć bo im wody szkoda. Chciałam im zapłacić za te wodę (maskara) ale nie ma bata, ojciec powiedział że on nie będzie tego rozKladal. Tacy ludzie. Masakra po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Że obowiązki przede wszystkim. Do dziś choć przerobiłam to w sobie, mam lekkie wyrzuty sumienia kiedy nic nie robię, odpoczywam, pomimo tego, że coś jest nie zrobione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To u mnie odwrotnie. Wszystko za mnie robili, łyżki nie pozwalali po sobie umyć. Dziś jestem rozlazła i wyczynem jest dla mnie umyć gar zaraz po zjedzeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mama za mnie wszystko robiła, ja miałam się tylko uczyć. Teraz jestem leniwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skrzywione podejście do seksu. Temat nie istniał a jak się pojawiał to tylko jako puszczalstwo i coś nienormalnego. Tylko po ślubie. Jako 15 latka chciałam pojechać na obóz z chłopakiem, o czymś takim jak seks w ogóle wtedy nie myślałam, ale nie bo się puszczę, a nie mieli żadnych przesłanek by tak sądzić, zawsze byłam grzeczna i się dobrze uczyłam. Teraz mam 22 lata, ślubu nie mam i nie uważam seksu ze stałym partnerem za puszczalstwo, z chłopakiem jestem już długo a po zawsze mam wyrzuty sumienia i wiem, że gdyby rodzice się dowiedzieli to musiałabym rzucić mój trudny dzienny kierunek i pójść do pracy bo przestaliby mnie utrzymywać przez seks! Paranoja jak jesteś z facetem w łóżku a myślami przy rodzicach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydaje mi się, że wpajane przez moją mamę to, że zawsze trzeba być grzecznym jest nie do końca właściwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama ma dziwnie staromodne podejscie do roli kobiety. Z jednej strony cale zycie pracuje i jest wyksztalcona, z drugiej zawsze mowila o sobie "zona swojego meza". Chociaz mogla decydowac to decyzje czesto zwalala na tate (chociaz nie byl tym zawszr zachwycony). Przekazywala madrosci takie jak "kobieta jak z kims pojdzie do lozka jest zuzyta" chociaz to nie dotyczylo facetow. Kazala uczyc mi sie chodzic na szpilkach i gotowac, bo przeciez kiedys bede musiala ladnie wygladac i gotowac dla meza. Dobrze, ze moj tata jest bardziej postepowy i tylko oczami przewracal na te glupoty. Jak zrobilam tatuaz to zrobila raban bo "inne kobiety beda nosic spodnice do pracy a ty co?!". Z wiekiem jej to troche przeszlo, ale ciesze sie, ze nie sluchalam tych rad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O i tak jak inni pisali - wieczne poczucie, ze wartosc jest tylko w osiagnieciach. Strasznie lubi sie przechwalac i ja tez dlugo taka bylam - bo w domu tylko udowodnieniem swojej racji mozna bylo zyskac posluch. Dla mamy bylam "zlym dzieckiem" ( za energicznym na jej leniwa d**e ) i nie miala do mnie cierliwosci. Poza tym nie umiala i nie chciala sie ze mna bawic, wmawiala mi, ze jestem glupia i dziecinna bo lubie lalki jak inne dziewczynki (a bylam mala dziewczynka). Mialam byc wyjatkowa pod kazdym wzgledem i dopiero teraz, jako dorosla osoba, ucze sie, ze przecietnosc nie jest niczym zlym, a ludzie mnie lubia bo mam wielkie serducho i jestem wesola. Nie musze im nic udowadniac i nie ma nic zlego w tym, ze jestem uczuciowa. Do tego mama miala chore przywiazanie do przedmiotow ktore tez odziedziczylam i ciezko mi jak cos zgubie na przyklad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja właśnie zrobiłam karierę mimo skromnego charakteru i ludzie którzy mnie docenili właśnie najbardziej cenią moja skromność, rzeczowość, bezkonfliktowość. Chociaż muszę przyznać Że to ciężkie być na poważnym stanowisku a czuć się niżej w hierarchii od przysłowiowej sprzątaczki. Nie jestem szczęśliwa mimo tych pieniędzy które zarabiam i tego stanowiska które piastuje. Cały czasu czuje się ta gorsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pracujesz jakos na tym? Ja mam tendencje zanizac swoje osiagniecia. Chetnie je wymienie, ale zawsze jakos podkreslam, ze to nic. Zawsze oczekuje krytyki i zaskakuja mnie pochwaly. Chyba jako jedyna kochalam egzaminy i dzien wynikow bo wiedzialam, ze beda dobre wyniki, a papier nie mam opinii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytam sporo książek o budowaniu pewności siebie. Zastanawiam się tez nad terapia. U mnie jest to samo ze ja sama sobie umniejszam. Jak ktoś się pyta co robię zawodowo to w momencie gdy odpowiadam mam w sobie jakis wstyd i wyrzuty sumienia. Chce tylko podnieść na duchu nieśmiałe i skromne osoby, ze one tez mogą mieć prace marzeń i w wielu zawodach wśród inteligentnych ludzi ocenia się głównie stan wiedzy, pracowitość, dokładność niż tak zwane „wyszczekanie”.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama miała i nadal ma mentalność konia pociągowego. Tylko robić robić robić, jak można pić kawę czy czytać książkę jak w zlewie zmywanie stoi. Dla mnie -można! Też nie lubię i nie żyje w syfie ale pół godziny nikogo nie zbawi. Poza tym co bym nie zrobiła to źle czyli właśnie nie tak jakby to zrobiła Pani matka. Ojciec zawsze wychodził z założenia że on miał kiepske życie to dlaczego jego dzieci mają mieć lepiej. W pakiecie dostałam też DDA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam tak, ze nie mam poczucia wstydu tylko obowiazku. Rodzice oczekiwali bycia ponad srednia wiec mowiac co osiagnelam nie czuje dumy. Spelniam tylko wymogi ktore mi postawili. W pewnym momencie robilam doktorat ktorego sama tak naprawde nie chcialam, z czego co mnie nie interesowalo, spalam po kilka godzin na dobre i ledwo mialam pieniadze(bo mieszkalam juz z narzeczonym i pracowalam) zeby rodzice byli dumni. Nigdy niczego sie tak nie balam jak powiedziec tacie, ze rzucilam to w cholere. Nie dlatego, ze bylby zly tylko dlatego, ze nie chcialam go zawiesc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:53 U mnie dokładnie na odwrót :p "Ja to w twoim wieku bawiłam się lalkami, a ty co"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No nie wygrasz :D chociaz moja mama nazywala mnie potem stara-malutka bo jej nie pasowalo, ze bylam za powazna jako nastolatka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie nie nauczyli dbać o zdrowie i siebie. Nigdy nie było: usiądź sobie, odpocznij, nie miałam żadnych ale to żadnych badań profilaktycznych które musieliby zrobić sami z siebie. Nawet dentysta. Do ginekologa poszłam dopiero jako 18 latka, a A okres miałam w wieku 14 lat. I ja uważalam że to słuszne tak robić, iść dopiero jak coś boli! A nawet i nie, bo od 15 roku życia miałam bóle głowy i rodzice nie uznali za stosowne zabrać mnie do lekarza. Po co. A jednoczenie zalamywali ręce że znowu mnie boli głowa. Do tego stopnia miałam wyprane mózg że jak byłam na studiach to byłam szczerze zbulwersowana jak koleżanka poszła na morfologie i do gina na coroczny przegląd. A ja w pierwszej chwili pomyślał sobei jaka glupia, jest byle kim, studentka na utrzymaniu rodziców a dba o siebie jak o księżniczkę. Taka byłam głupia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:09 Pracę marzeń? Praca jest dla mnie nieprzyjemna z definicji. Chyba, że chodzi o wymarzone zarobki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:24 nie byłaś głupia tylko tak zmanipulowana przez rodziców. U mnie było podobnie. Jak byłam mała chciałam isc do dentysty bo bolał mnie zab to matka powiedziała. „Bedziesz dorosła to będziesz leczyła sobie zeby i to za swoje pieniądze” a jak już trafiłam na pogotowie z bólem zabroniła mi dawac znieczulenia (kosztowało 10zl) bo powiedziała ze ból zęba to nie ból i można wytrzymać. Dobrze ze dentystka ulitowala się i dała mi za darmo ten zastrzyk jak już płakałam i zwijałam się z bólu na fotelu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla ciebie jest nieprzyjemna, a jej sprawia przyjemnosc. I dobrze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×