Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

,,To jest mój syn".

Polecane posty

Gość gość
Syn nas nie zbliżył. Na samym początku było ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochać nie znaczy nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz syna chcesz żeby dziecko cierpiał ? Drugie dziecko pomoże wam pogodzić się. Zobaczysz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, nie słuchaj tych durnych bab, które piszą, że drugie dziecko uratuje Wasz związek. Nie uratuje, a jeszcze bardziej obnaży problemy, bo jak ktoś słusznie zauważył tu nie chodzi wcale o to drugie dziecko, to tylko wierzchołek góry lodowej. Pomyśl jak będzie gdy urodzisz kolejne dziecko wbrew sobie, jakie uczucia będziesz wtedy mieć do męża, bo ja uważam, że będziesz zła i sfrustrowana, bo dałaś się namówić na coś czego w gruncie rzeczy nie chciałaś. Rozwiążcie najpierw swoje problemy, może terapia małżeńska jest dobrym rozwiązaniem, bez tego zostaniesz samotną matką z dwójka dzieci, bo drugie dziecko niczego nie sklei. Myślę, że problemy zaczęły się już wcześniej, sami musicie dojść o co tak naprawdę każde z Was ma pretensje, bo jakby było dobrze, to mąż Twoja decyzje o nieposiadaniu drugiego dziecka przyjąłby ze spokojem. Ja jestem właśnie takim dzieckiem matki, która zdecydowała się na mnie, czyli drugie, choć tego nie chciała. Nigdy nie dawała mi tego odczuć, zajmowała się mną, mowila, że kocha, pomaga w dorosłym życiu, ale ja od małego czułam, że żałuje, że nie poprzestała na mojej siostrze, tego się nie da udawać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podczas naszej kłótni podczas,której wyrzuciłam go z sypialni wykrzyczał mi, że to on poświęcił się dla syna. Po roku wróciłam do pracy, mąż ze względu na wolny zawód dopasował swoją pracę do godzin przedszkolnych. W planach miał załatwić wszystko nawet podróże. W efekcie? Nie wpisaliśmy w plan chorób. W ciągu miesiąca mały był w żłobku całe 4 dni. Mąż zaczął tracić klientów,bo nie był dyspozycyjny. Teraz zaczęliśmy wszystko lepiej organizować. Mąż nie traci klientów, ja nadal pracuje. Może to go boli ? Kłócimy się o wszystko, mijamy się, nie rozmawiamy. Dziecko niczego nie uratuje. O drugim dziecku nie ma mowy. Jedyna opcja urodzenia dziecka to wpadka. Sama świadomie nie zdecyduje się na drugie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście że dzieci zbliżają !Co w tym dziwnego? Wspólne zajmowanie się dziećmi, rozmawianie o nich, przebywanie z nimi ,dzieci łączą! Przynajmniej u mnie w małżeństwie tak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poświęciłaś rok życia dziecku, a on był zły bo musiał kilka zleceń odwołać? Sorry on jest nie dojrzały. Rodzicielstwo to sztuka rezygnacji. A dawno minęły te czasy kiedy tylko kobiety miały się poświęcać dla rodziny. Choć na kafeterii, poświęcenie się zupkom, kupkom, mało ambitna praca, albo jej brak to najbardziej gloryfikowane postawy życiowe, reszta to "suki egoistki feministki".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie do końca kilka zleceń. Stracił 4 stałe kontrakty w to wchodziły jeszcze małe umowy z innymi., bo oczekiwali od niego dyspozycji,której on z ciągle chorym dzieckiem nie mógł zapewnić. Zawodowo przez 1,5 roku stanął,nie rozwijał się, nie miał nowych zleceń. Póki co mały od 5 miesięcy nie był chory, więc jest dobrze. On rozwija się, ja rozwijam się. Ale za to w małżeństwie jest źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To mi wykrzyczał podczas kłótni po stwierdzeniu jaką okropną egostką jestem skoro nie chce drugiego dziecka, a to on będzie musiał poświęcić pracę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Być może mąż jest trochę zazdrosny o Pani sukcesy zawodowe i stąd podświadomie prze do drugiego dziecka, bo wtedy będzie Pani znowu w domu. Faceci tacy są, niby każdy chce mieć fajną żonę i kobietę sukcesu( choć dla każdego znaczy to coś innego), którą można się pochwalić, ale podświadomie to oni chcą być zawodowo górą. U mnie tez nie raz kłótnie wynikały z tego powodu. Bardzo mądrze Pani pisze, tylko ktoś bez mózgu rodzi dzieci wbrew sobie czy na ratunek małżeństwa. Dzieci zbliżają, oczywiście, w długofalowym okresie czasu i na zawsze, ale nieprzespane noce, wzajemna frustracja, pretensje, wieczne zmęczenie i poczucie krzywdy, bo on za mało pomaga skutecznie mogą rozbić nawet udane małżeństwo, a co dopiero małżeństwo na zakręcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To zależy jak ty się zachowujesz w stosunku do męża i jak on się zachowuje. bo gdybym ja robiła mężowi awantury o byle co ,albo jakbym go wygoniła z sypialni to bym dostałaza swoje i szybko bym usiadła na d***e ,nie podskakuję do męża bo jak on na mnie ryknie to ja siedzę cicho. Raz podskoczyłam, bo miałam romans który trwał kilka miesięcy ,to tak mnie mąż urządził że odciął mi dostęp do konta:O i pomimo tego że minęło 5 lat od tamtego zdarzenia to dalej nie mam dostępu do konta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteśmy częściowo w domu:) To co Pani napisała o pracy męża, siedzeniu z chorym dzieckiem, to wszystko wskazuje na przyczynę kryzysu-jestem pewna, że tak naciska na drugie dziecko, bo Pani przejmie opiekę nad dziećmi, a on będzie spełniał się znów w pracy. Biologia i uwarunkowania kulturowe, masakra:/ Wiem o czym piszę, bo zawodowo stoję wyżej od męża, zarabiam 3 razy tyle i nie raz mieliśmy mega kłótnie, gdy to on musiał wziąć zwolnienie, bo ja musiałam być w pracy. Można z tym żyć, my tez mielismy z tego powodu mega kryzys, ja w końcu doszłam do wniosku, ze go nie potrzrbuję( a raczej jego ciągłych pretensji i miny cierpiętnika), odpuściłam, przestałam się kłócić i zaczęłam żyć swoim życiem sama z synkiem. Mąż początkowo był zaskoczony, ale mocno się zdziwił i chyba przestraszył, bo zaczął o nas walczyć i doszliśmy do porozumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
proszę tylko nie ,,pani". traktuje go tak samo jak on mnie, czyli trochce po chamsku, bez szacunku. Nie wiem co to znaczy ,,podskoczyć mężowi" ? Ja nie jestem niżej od niego,żeby bać się odezwać. Nie mieć dostępu do konta ? Nie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zarabiam więcej od męża. On zarobki ma różne, ale większe zarobki roczne miałam tylko rok temu kiedy on potracił kontrakty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I tez nie raz słyszałam, jaką to jestem okropna egoistką, bo nie chce drugiego dziecka. Nie, nie chcę-jedno dziecko i spełnienie zawodowe całkowicie mi do życia wystarczają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże, co za patologia tu siedzi... mąż odciął dostęp do konta, to idiotka siedzi cicho. A nie lepiej znaleźć pracę i mieć swoją kasę? Co za debilka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, nie miej złudzeń, że mąż po urodzeniu drugiego dziecka poświęci swoją pracę. Już raz to zrobił i drugi raz już na pewno nie. On pewnie liczy, że przy dwójce małych dzieci Ty przestaniesz pracować i weźmiesz ma siebie wszystkie zwolnienia, albo wogole zrezygnujesz z pracy. Wiem, że to marzenie większkści kafeterianek, ale z Twoich wypowiedzi wynika, że chcesz czegoś więcej od żucia( i bardzo do rze).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idźćcie na terapię! To małżeństwo jest do uratowania. To nie jest tak, że terapeuta będzie Was pouczać czy trzymać z któraś ze stron. Mądry terapeuta pozwoli Wam po prostu porozmawiać bez kłótni. Do wniosków dojdziecie sami. Spróbujcie, nic nie tracicie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wie,że z pracy nie zrezygnuje. Nie siedzę na kasie. Nie obracając nikogo, bo każda praca jest potrzebna. Lubię swoją pracę, jest związana z moim kierunkiem studiów. Mam to o czym marzyłam. Może nie zarobią tyle ile mój mąż, ale zarabiam dużo powyżej średniej krajowej. Co daje mi satysfakcję. Żeby iść na terapię wcześniej trzeba porozmawiać o niej. Między nami nie ma nic - rozmowy, kontaktu psychicznego ani fizycznego. On siedzi w swoim gabinecie,Ja w sypialni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To może idź do tego gabinetu, spróbujcie porozmawiać inaczej niż zwykle. Tj.postanow sobie, że cokolwiek by nie powiedział to nie zdenerwujesz się, nie zaczniecie się kłócić czy obrażać. Tu nie chodzi o to, że masz odpuścić, obchodzić się z nim jak z jajkiem, czy tłumić emocje. To ma być dla niego zaskoczenie, że jesteś spokojna i chcesz pogadać. On ma się dopasować do Twojego spokojnego toku rozmowy, nawet jak będzie krzyczał czy się złościł to Twój konsekwentny spokój w końcu sprawi, że on tez zacznie normalnie rozmawiać. Ja to bym wogole przyjęła taką taktykę, że jestem mega spokojna codziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nareszcie mądre kobietki się w wątku pojawiły. Praca zawodowa i jedno dziecko może w zupełności kobiecie wystarczać do szczęścia. Nie wiem jak rozwiązać problem tego, ze Twój mąż chce z Tobą rywalizować. Faceci, zwykle sobie nie radzą z sukcesami żony i jeszcze kilka pokoleń musi minąć zanim zaczną przełykać tą pigułkę. No i wychodzi też kolejna rzecz. Mężczyźni tak naprawdę gardzą tym, że kobiety zajmują się dziećmi, domem. To nie jest szanowany przez nich rodzaj pracy. Wtedy kiedy są zmuszeni do tego, żeby zająć się wychowywaniem własnych dzieci, albo pielęgnować je w chorobie, są wściekli, bo choć mają te same predyspozycje do zajmowania się nimi, to czują się upokorzeni robieniem tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo tak naprawdę w głębi duszy, uważają kobiety za coś gorszego od siebie, takie uwarunkowania kulturowe(np. w przetrwałościach językowych; nie bądź baba, c**a, p***a; k****, szmata- negatywne i gorsze)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzisiaj nie zdenerwowaliśmy się na siebie, oboje jesteśmy spokojni, bo nie zmieniliśmy ze sobą nawet słowa. Nie rywalizuje z mężem. Zarabia więcej, ma inny rodzaj pracy. W momencie, w którym zarabiał mniej nie miałam żadnego problemu. Mąż czasami zarabia 4 razy więcej. Ale tak naprawdę wiemy to dopiero po podliczeniu roku,bo ma płacone różnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty z nim nie rywalizujesz. On z Tobą tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest dobry moment na początek rozmowy. Nie musicie dziś od razu rozkładać w rozmowie Waszego małżeństwa na czynniki pierwsze. Może idźcie razem na spacer? Obiad? Cokolwiek? Byle bez awantur.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znacie ten głupi moment kiedy dziecka nie ma w domu i panuje cisza ? Tragedia. Czuje się tak dziwnie. Jak mały był u dziadków zawsze nadrabialiśmy wspólny czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam iść do niego tak po prostu ?i co zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, nie czas na wspominki czy sentymenty, trzeba działać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idź i powiedz to co tu napisałaś, że brakuje Ci tego, że kiedyś jak małego nie było w domu to nadrabialiscie wspólny czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedz to spokojnie, jak zacznie Cię atakować czy kłócić to dalej bądź opanowana i spokojna. Pokaz mu, że Ty jesteś gotów na to, żeby Wasze rozmowy wyszły poza poziom kłótni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×