Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Och wy i te wasze tesciowe :)

Polecane posty

Gość gość
gość dziś Nie bylam w d***e , tylko wybralam sobie na meza normalnego , samodzielnego faceta, mialam dosc czasu zanim sie pobralismy , aby poznac dokladnie jego i jego rodzine

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A moja teściowa to pierdzi non stop, czy wy macie tak samo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:45 Ale mój facet to najnormalniejszy w świecie gość, pisząc "uzależniony emocjonalnie" źle się chyba wyraziłam jak widać po twojej reakcji. Chodziło mi o to, że choć samodzielny, to podobnie on jak i jego brat wychowali sie bez ojca i są zaprogramowani przez śp. dziadków i samą mamusię, że mamusi nie można robić przykrości bo ona taka biedna, taka zarobiona, jedyny rodzic więc trzeba szanować podwójnie etc. Mąż nauczył się z czasem, że miłość do matki nie równa się pobłażaniu jej za jej teksty. A co do rodziny męża, to w życiu większej bzdury nie czytałam niż tej, żeby kogoś rzucać bo ma porąbaną matkę czy niektórych w rodzinie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy rzucać czy nie to już zależy od tego czy facet jednak potrafi stworzyć odrębną rodzinę ze swoją żoną czy woli żyć w trójkąciku z mamusią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co do rodziny męża, to w życiu większej bzdury nie czytałam niż tej, żeby kogoś rzucać bo ma porąbaną matkę czy niektórych w rodzinie x wieksza bzdurą jest wchodzic z wlasnej woli w taka rodzine, potem macie efekty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś tu nie chodzi o rzucanie kogoś o ma porąbanę matkę. Chodzi o rzucanie kogoś bo ten ktoś jest uzależniony psychicznie od tej porąbanej matki, nie potrafi i nie chce odciąć pępowiny. Po co być z kimś dla kogo i tak zawsze najważniejsza będzie mamusia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj Nie o to chodzi a mi sie nie chce tlumaczyc bos glupiutka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szuka się męża czy męża z tesciami, szwagrami, itd?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" Szuka się męża czy męża z tesciami, szwagrami, itd? " xxx Masz rację. Dltego trzeba zwracać uwgę na to jaki jest ten przyszły mąż, jaki ma charakter. Czy oby nie jest zbyt związany z mamusią cz szwagrami, czy nie drży przed mamusią, czy ma własne zdanie, czy będzie tak samo zaangażowany w zycie własnej rodziny jak w relację z mamusią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mialam kiedys chlopaka , mielismy po 23 lata , bylam w nim zakochana i on we mnie mysle tez ale im bardziej poznawalam jego rodzine tym bardziej utwierdzalam sie ze nic z tego nie bedzie , chlopaka wychowal ojciec ktory jak zauwazylam mial zadatki na mizogina , pozatym wpajal mojemu chlopakawi ze baby do garow lub jak chlop baby nie bije to jej watroba gnije, slyszalam teksty , teraz ci kanapki nie zrobi a po slubie ci obiadu nie zrobi ! Moj chlopak tylko przytakiwal :o Pozniej dowiedzialam sie ze jego jedna siostra z mezem to jakies pasery( paserzy ) a druga alkoholiczka i ma 4 dzieci w domu a matka od nich uciekla jak byli mali Tak, zerwalam z tym czlowiekiem bo nie widzialam mojej przyszlosci wchodzac do takiej rodziny Kilka lat pozniej poznalam czlowieka na moim poziomie , poznalam jego rodzicow ( on jedynak ) madrzy ludzie , bardzo sympatyczni , z cala paleta zainteresowan , duzo podrozowali , byli otwarci na mnie , raczej wspierali niz sie wtracali Dzisiaj mieszkamy 150 km od siebie i tesciowa prosi mnie na winko raz w miesiacu ale to wystarczy , wnukow tez nie wciskam jej na sile , ma ochote to dzwoni i sie umawia z nami np na obiad

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie było tak że mąż nie był związany z mamusią. Urodził się syn i nagle mamusia mu się zachciało. On chciał żeby była jak trzeci i najważniejszy rodzic. Więc nie zawsze "widziały galy co brały". Tak samo zawsze mówił o tym jak dużo będzie pomagał przy dzieciach i okazało się że jest taki co nie tonie pampersa, nie obudzi się z dzieckiem, nie zrobi mu nic do jedzenia i odkąd się urodził pozwolił mi spać godzinę dłużej. Jedna godzinę. Zmienił pampers i zrobił dziecku śniadanie raz. A mamusia z tatusiem "oj biedny. Żeby się nie przemeczal". Zmienił się po urodzeniu tak jakby szukał u nich wsparcia czy akceptacji czy coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale powtórzę jeszcze raz, bo nie rozumiecie: mój mąż nigdy nie żył pod dyktando matki, miał swoje zdanie, nie latał tam co chwila i nie był jej pantoflem. Czulam się że mam odrębną rodzinę a nie trójkąt z matka. Bardziej chodzi o to że on przymykał oko.na jej dosrywki wobec mnie, tłumacząc to wiekiem, charakterem i tym że ona "nigdy normalna nie była". W efekcie mamusia mogła powiedzieć prawie wszystko i żadna sankcja za to ja nie spotykała. Do czasu na szczęście. Tak więc on był samodzielny, nie latał tak do matki, nie wydzwaniał, nie radził się, po prostu pobłażał jej za słowa które są niekulturalne i otwarcie mają na celu zgnebic partnerkę syna. Albo odburknal coś czasem pod nosem: "oj przestań mamo" ale tak jej uwagę zwracał żeby nie zwrócić. Wtedy wydawało mi się ze ta jedna jego wada to już trudno. Skoro ma wiele innych zalet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8:43 wtedy mąż nie stanie za Tobą tylko unika konfliktu. Ja też tak mam tylko że teraz jest wnuk i przy mnie potrafi coś niemilego o mnie powiedzieć dziecku a moj mąż też nic nie robi. Pozwala matce oczerniac mnie przy dziecku. Zwracam uwagę i wtedy nie dość że teściowa ale mąż też krzywo na mnie patrzy. I co mam tu robić z tym? To jest bardzo duża wada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego w niebie może być tylko jedna Polka ? Bo dwie to byłoby piekło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie byloby problemu gdyby wasi ksieciunie nie mieszkali nadal z mamusia.jak sa dwie gospodynie w domu to wiadomo ze konflikty beda i to ostre.maz i tesc nie maja problemu bo przychodza do stolu na gotowe, uprane maja, posprzatane to nie ma o co sie bic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:34 moj nie mieszka z mamusią a ja pisałam 9:01. Wredna osoba ma swoje sposoby. Nie musi z kimś mieszkać by narobić komuś kłopoty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale się uśmiałam jak przeczytałam że trzeba być robotną dziewczyną haha :D A dlaczego teściową ma interesować to co robię w domu, czy sprzątam, gotuję? To że ona sobie tak ustaliła w domu że była za praczkę, sprzątaczkę i kucharkę to nie znaczy że wszystkie kobiety mają się zachowywać jak służące. Ja od początku dałam do zrozumienia mojemu mężowi że we wspólnym domu wymagam partnerstwa w podziale obowiązków. Takie rzeczy ustala się na początku. On nie miał nic przeciwko chociaż jak sam mówił u niego w domu matka wszystko robiła. Teść każe jej się obsługiwać, nawet sobie łyżeczki nie przyniesie do herbaty... Największy problem z naszym podziałem obowiązków w naszym domu ( mieszkamy OSOBNO, na swoim, za swoje) miała jego matka ktora zaczęła go na mnie nakręcać i buntować. A mąż mimo że nigdy taki nie był dla się wrobić i ustawiać matce. Szybko to ukróciłam. Teściowa chyba mi zazdrościła że jestem kobietą która zna swoją wartość i nie godzę się na bycie popychadłem we własnym domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Problem bierze się często stąd, że synowe chciałyby wydrenować zasobe enrgetyczne i poniekąd materialne teściowej a jednocześnie ostentacyjnie okazywać jej brak szacunku. W mojej firmie jest masa młodych dziewczyn, które nie potrafiły odłożyć na solidny wkład własny na mieszkanie, zaczęły troche życie na opak: mieszkanie na wynajmowanym, ślub i szybka wpadka (bo nikt mi nie wmówi, że w powyższych warunkach nie jest to wpadka) i się zaczyna obliczanie z ołówkiem w ręku, że owszem mogą mieszkać samodzielnie dalej na wynajmowanym, ale wkładu własnego będzie maks 10%. Teściowie się wówczas litują i przygarniają młodych pod swój dach warunkowo - że będą odkładać kaskę na przyszłość swoją i wnuka. I się zaczyna nie dość, że nie są u siebie bo do tej pory nie potrafiły odłożyć to teściów szlag trafia na niegospodarność młodej i wieczną "metodę na wnuczka" w stylu mamy do wyboru iść na koncert Brodki albo kupić kurtkę dziecku hmmmm, hola hola będzie jedno i drugie: na kurtkę naciągnięmy teściową, dziecka nam przypilnuje a my polecimy oklaskiwać Monikę, jak nie to obrobie jej tyłek na kafe, że powinna być czasem człowiekiem wczuć się w role babci a nie uważać, że młodej dziewczynie nic się od życia nie należy. Najlepsze jest to, że zaraz się znajdzie stado idiotek przyklaskującej jej postawie by zadzierała noska i manipulowała mężem, dla którego sytuacja jest wystarczająco trudna tekstami o nieodciętej pępowinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uważacie, że Wasi mężowie mają idealne stosunki z Waszymi matkami? To ciekawe skąd się wzięło tyle męskich kawałów o teściowej żmijce, która wpadła z wizytą, zięć pyta na ile otrzymując odpowiedź "na ile będziecie chcieli" stwierdza, że nawet herbaty się nie napije. Facet jednak nie skupia się na pierdołach i metodzie przypodobania się de facto obcym ludziom. Teściowa jest bo jest, nie musi mnie lubić. Co innego synowa. Ona weszła w rodzinę i powinna być traktowana jak w domu rodzinnym czyli gwiazda, rozpieszczana księżniczka bez prawa do wytknięcia jej błędu. Polki z reguły mają wiele fobii, więc każdą uwagę biorą do siebie robiąc przysłowiowe widły z igły. Przemyślcie to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem teściową i młodzi mieszkają u mnie, czasem ich widzę co drugi dzień. Mamy duży dom i osobne wejścia. Nie naprzykrzam się i nie oczekuję że będę rządzić. Mam klucze do ich części a nawet raz nie poszłam na szpiegi bo co mnie obchodzi co robią. Sama mieszkałam u teściowej i długo to nie trwało bo ona myślała że zaproszenie pod swój dach to całkowite podporządkowanie się jej i porzucenie prywatności. Dzięki temu że mam dystans i swoje życie mam dobre kontakty z synową i z wnukami. Często też zostaję z wnukami bo my starsi odchowaliśmy dzieci to bierzemy torebkę, zamykamy drzwi i idziemy gdzie chcemy a młodzi jednak muszą organizować życie i opiekę nad dziećmi. Zresztą są bardzo zapracowani... to też jak się gdzieś umowią to może jest to ze 3-4 razy w roku, najważniejsze dzieci i zmęczenie też daje o sobie znać. Dzieci też mi pomagają ale nie tylko syn który z nami mieszka, mam jeszcze jednego syna i córkę ale córa za granicą. Do wszystkich podchodzę z szacunkiem i wychodzę naprzeciw oczekiwaniom a przynajmniej się staram. Kolezanki się ze mnie śmieją i mówią że ja to mam nerwy i że mnie nie ciekawi żeby młodym mieszkanie przetrzepać jak są w pracy. Większość tesciowych skupia się na kontroli i rywalizacji z synową co nikomu na dobre nie wychodzi. Nakręca to tylko spiralę niechęci. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gościu od "ciekawe, jakimi wy będziecie tesciowymi" czy to takie trudne do zrozumienia, ze nasze dziecko zaklada nową rodzine i nie nalezy mu sie wtarabaniac we wszystko? rozne rzeczy moge o sobie powiedziec, mam swoje wady, ale umiem przyjąc prostą prawdę, ze moj czas (jako rodzica dla doroslego dziecka) juz sie skonczyl, teraz mlodzi maja zyc wg swoich zasad. To naprawdę nie jest nic trudnego, jak już się raz zrozumie ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie mam takiego problemu ale widzę że przede wszystkim brakuje dialogu. I tak się zastanawiam jaki jest sens zapraszania młodych do swojego domu/mieszkania a potem przypominania im co chwilę że nie są u siebie? Owszem dziwne jest dla mnie jak dwoje dorosłych jest na garnuszku u teściowej czy jednej czy drugiej ale takie rzeczy się ustala i rozmawiam. Np możecie mieszkać tutaj ale musicie płacić rachunki albo mieszkacie na górze ale chce żeby synowa pomagała mi w sprzątaniu całego domu. A nie mówi synowej że wszystko zrobi i nie trzeba sprzątać a potem leci ma skargę do syna bo ta powinna się domyślić i wyrwać teściowej miotłę z ręki a synowa poszła do siebie i położyła się z książką. Prawda jest taka że synowa nie wie jak się zachować i nie czyta w myślach teściowej że ona mówiąc nie sprzątaj ma nadzieję że ona to zrobi. Wiele młodych nie wie że teściowa zapraszając pod swój dach uważa że to normalne że ona o 23 ma prawo wejść im do sypialni bo jest u siebie... Ja na szczęście mieszkam na swoim z mężem bo zawsze tak chciałam. Zaczynaliśmy od malutkiej kawalerki ale wolałam tak niż kłócić się z teściową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Będę przeciwieństwem swojej teściowej bo szanuję ludzi i nie chcę być dla kogoś zołzą. Widzę jak takie zachowanie psuje relacje też z własnym dzieckiem, wnukami i na pewno taka nie będę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawa jestem, czy wasie mezowie czytaja te posty i czy byłoby im miło, gdyby oni pisali takie o waszych matkach. Tak sie dziwnie sklada, ze "nasze" matki sa ok, chętnie z nimi gadamy, radzimy sie, odwiedzamy, a matki wspolmalzonka to wredne, głupie baby, z którymi nalezy ograniczac kontakty. Kto mi wytlumaczy, no kto?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś gościu od "ciekawe, jakimi wy będziecie tesciowymi" czy to takie trudne do zrozumienia, ze nasze dziecko zaklada nową rodzine i nie nalezy mu sie wtarabaniac we wszystko? rozne rzeczy moge o sobie powiedziec, mam swoje wady, ale umiem przyjąc prostą prawdę, ze moj czas (jako rodzica dla doroslego dziecka) juz sie skonczyl, teraz mlodzi maja zyc wg swoich zasad. To naprawdę nie jest nic trudnego, jak już się raz zrozumie ;P xx Nigdy w zyciu,moje dzieci sa moimi dziecmi az do mojej smierci :) Moj czas jako rodzica nigdy sie nie konczy ! Mlodzi moga zyc wedlug swoich zasad i tworza sobie woja rodzine.. ale moimi dziecmi beda zawsze. I nie bede ich traktowac jak obcych ludzi tylko jak dzieci... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja chciałam z teściami zamiaszkac na normalnych warunkach, tzn dokladac się do czynszu i wszelkich oplat, - odmowili, bo od swojego brac nie będą - no i potem zaczelo się wypominanie, a to za długo się myłam, a to znow temperatury nie można było doprosić się normalnej, tylko robili lodowke z tego domu glupia bylam, ze się dalam urobic (trochę tez uległam męzowi), by się na takie cos zgodzic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@13:14 Pewnie założenie było proste: odkładacie jak najwięcej na mieszkanie własnościowe (stąd wspaniałomyślny gest abyś nie dokładała się do czynszu) by nie być od nich uzależnioną, ale jednocześnie nie generuj im dodatkowych kosztów swym stylem życia. Niektóre z Was nie łapią prostych analogii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie zawsze zastanawia, dlaczego wy wymagacie od mezow by zostawali sierotami i udawali ze jego rodzenstwo i rodzice nie istnieja.. Bo jego rodzina was nie lubi.. A musi ? Ale wasi mezowie musza akceptowac wasza mamusie i rodzenstwo ! Wy nie zostajecie sierotami po slubie.. Czemu? Maz dla swietego spokoju chodzi z wami do waszej rodziny.. Serio myslicie , ze kocha wszystkich szalenie ? Bo ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś gościu od "ciekawe, jakimi wy będziecie tesciowymi" czy to takie trudne do zrozumienia, ze nasze dziecko zaklada nową rodzine i nie nalezy mu sie wtarabaniac we wszystko? rozne rzeczy moge o sobie powiedziec, mam swoje wady, ale umiem przyjąc prostą prawdę, ze moj czas (jako rodzica dla doroslego dziecka) juz sie skonczyl, teraz mlodzi maja zyc wg swoich zasad. To naprawdę nie jest nic trudnego, jak już się raz zrozumie ;P xxx Już widzę jak mąż byłby alkoholiem, hazardzistą jak Twój tatulcio i mamusia nie gadaliby Ci na niego w imię świętej zasady "nieingerencji" w nowo powołaną komórkę społeczną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×