Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gosc

Kto z was mieszka na takim zadupiu, ze nic ze soba nie musi robic przed wyjsciem z domu, bo nikogo nie ma wokol?

Polecane posty

Gość Ala

Dla mnie to o czym pisze autorka to jakaś abstrakcja. Tzn. ciekawa jestem skąd ma ona obraz takiego "zadupia" i totalnego odcięcia od świata. Sama lubiłam jeździć na wieś, albo bywało że na wakacje jeździliśmy z dzieckiem do dziczy, ale to o czym pisze to chyba życie rodziny wielodzietnej, gdzie dzieci rok po roku (bo, umówmy się, dwunastolatek z pięciolatkiem raczej w piaskownicy siedział nie będzie),a dzieci są nauczane w domu. Nie mają też potrzeb towarzyskich, nie trzeba ich wozić do kolegów (zapewne liczni, dzieciaci znajomi wpadają do tej leśnej głuszy regularnie), nie jeżdzą na zajęcia dodatkowe... Mieszkałam na obrzeżu dużego miasta, nawet nie tak daleko od centrum. Ale nie były to czasy w których było popularne wożecie dzieci gdziekolwiek, z wielu rozrywek musiałam rezygnować, a życie towarzyskie ograniczać do pory ostatniego autobusu. A nawet jak wracałam wcześniej, to z poprawką na to że jak na jeden się spóźnię, to mogę czasem 40 min. czekać na drugi, nieraz w upale albo na mrozie. Z drugiej strony- jakby rodzice mieli nas, trójkę, wszędzie wozić, to doby by im zabrakło. Do szkoły średniej ponad godzina, z dwiema przesiadkami, na studia- to samo, do pracy niewiele mniej. Ogródek w którym dzieci mogą się popluskać w basenie jest fajny przy maluchach, nastolatki widzą już w tym upierdliwy obowiązek w postaci grządek do pielenia, kwiatków do podlewania i trawy do koszenia. 

W mieście jest się niby pod ciągłą obserwacją? W strachu przed komentarzami innych? Mieszkam w centrum, widuję multum mam które dzieciom dają jakieś domowe placuszki, obiadki z termosików, kanapki (bywa że normalna pszenna bułka, z szynką i masłem, żadne tam fit sałatki),pokrojone owoce, warzywa, ogólnie sporo "domowego" jedzenia, zwłaszcza teraz jest to dość modne. Nie wiem też po co miałabym dawać racuchy do garnka, generalnie jak jest zimno to dzieci raczej jedzą w domu, a jak jest ciepło- to gorący posiłek nie jest konieczny. Czy przy tej piaskownicy zupę wszystkie jedzą z jednej michy, drewnianymi łyżkami? Nigdy ani sama nie komentowałam, ani nie słyszałam komentarzy a propos brudnych dzieci, czy jedzenia jakie rodzic im podaje. Wszystkie mamy mają własne dzieci, wiedzą że dzieci się brudzą, a jeśli wycieram dziecku buzię, to raczej dla jego komfortu- dla mnie jedzenie zasychające na twarzy nie jest urocze, powoduje podrażnienia, brzydko pachnie, swędzi. A nie dlatego że jakaś przypadkowa kobieta może na mnie krzywo popatrzeć. Na kursie zawodowym przekąsek pełen przekrój, od hot-doga z pobliskiej żabki, po domową zupę w słoiku, odgrzewaną w mikrofali na zapleczu. Do herbaty i kawy większość przynosiła ulubione kubeczki, bez komentarzy czy są odpowiednio designerskie. 

I też widzę że w centrum jest luz totalny jeśli chodzi o ubiór, może jakieś totalne dewoty krzywo patrzą na kolczyki, tatuaże, irokezy, ale takimi osobami nikt normalny się nie przejmuje. Chodziłam w martensach na wywiadówki do przedszkola, pani dyrektor miała podobne. Pani nauczycielka z naszej grupy tatuaże na pół ręki. Do głowy by mi nie przyszło obgadywać mamę Adasia bo ta przyszła w rozwleczonym podkoszulku i bojówkach, ani też zabraniać dziecku z rzeczonym Adasiem się przyjaźnić czy go zapraszać na urodziny. Do sklepiku na dole, szybko, po brakującą śmietanę, idę owszem, w klapkach (bywa że męża, jak moich nie mogę znaleźć) i puchatych skarpetkach, do sąsiadów po jajko czy cukier zdarzało się w piżamie. Nie wiem jak na tym odludziu miałabym sobie radzić, ale podejrzewam że co najmniej do najbliższej wsi musiałabym dojechać po tą przykładową śmietanę, a tam to dopiero jest monitoring na żywo, non stop, i owszem- za plecami można się spodziewać tysiąca komentarzy jak się wyjdzie w poplamionych trawą dżinsach, czy w potarganych włosach. 

Autorce chyba się jeszcze marzy ta śmietana czy masło od własnych krów, jajka od własnych krów i pomidorek ze swojego ogródka, ale warto zauważyć że zwierzęta to uwiązanie nieraz cięższe od dzieci. Miałam okazję robić przy zwierzętach i nie, dziękuję, wolę zostawić to fachowcom i pasjonatom, a sama iść do sklepu i kupić gotowy produkt. Nici ze spontanicznego biegania po rosie, jak w oborze muczy głodna czy niewydojona krowa, a świeże bułeczki na śniadanie będą albo jak sobie upiekę, albo odwalę godzinną wyprawę do sklepu. 

Mam wrażenie jakby w tym temacie przeprowadzka na odludzie miała oznaczać jakiś czasowy teleport, dzięki któremu przenosimy się w jakieś magiczne czasy, gdzie kobieta w lnianym gieźle wybiega na ranną rosę, zbiera jajka od kur i idzie zrobić dzieciom i mężowi śniadanie. Przecież cywilizacja nie staje się nagle niepotrzebna. Mogę widzieć jeszcze plusy dla bezdzietnej pary czy totalnego samotnika, ale dla rodziny z dziećmi- nie ma mowy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
21 godzin temu, Gość Ala napisał:

Dla mnie to o czym pisze autorka to jakaś abstrakcja. Tzn. ciekawa jestem skąd ma ona obraz takiego "zadupia" i totalnego odcięcia od świata. Sama lubiłam jeździć na wieś, albo bywało że na wakacje jeździliśmy z dzieckiem do dziczy, ale to o czym pisze to chyba życie rodziny wielodzietnej, gdzie dzieci rok po roku (bo, umówmy się, dwunastolatek z pięciolatkiem raczej w piaskownicy siedział nie będzie),a dzieci są nauczane w domu. Nie mają też potrzeb towarzyskich, nie trzeba ich wozić do kolegów (zapewne liczni, dzieciaci znajomi wpadają do tej leśnej głuszy regularnie), nie jeżdzą na zajęcia dodatkowe... Mieszkałam na obrzeżu dużego miasta, nawet nie tak daleko od centrum. Ale nie były to czasy w których było popularne wożecie dzieci gdziekolwiek, z wielu rozrywek musiałam rezygnować, a życie towarzyskie ograniczać do pory ostatniego autobusu. A nawet jak wracałam wcześniej, to z poprawką na to że jak na jeden się spóźnię, to mogę czasem 40 min. czekać na drugi, nieraz w upale albo na mrozie. Z drugiej strony- jakby rodzice mieli nas, trójkę, wszędzie wozić, to doby by im zabrakło. Do szkoły średniej ponad godzina, z dwiema przesiadkami, na studia- to samo, do pracy niewiele mniej. Ogródek w którym dzieci mogą się popluskać w basenie jest fajny przy maluchach, nastolatki widzą już w tym upierdliwy obowiązek w postaci grządek do pielenia, kwiatków do podlewania i trawy do koszenia. 

W mieście jest się niby pod ciągłą obserwacją? W strachu przed komentarzami innych? Mieszkam w centrum, widuję multum mam które dzieciom dają jakieś domowe placuszki, obiadki z termosików, kanapki (bywa że normalna pszenna bułka, z szynką i masłem, żadne tam fit sałatki),pokrojone owoce, warzywa, ogólnie sporo "domowego" jedzenia, zwłaszcza teraz jest to dość modne. Nie wiem też po co miałabym dawać racuchy do garnka, generalnie jak jest zimno to dzieci raczej jedzą w domu, a jak jest ciepło- to gorący posiłek nie jest konieczny. Czy przy tej piaskownicy zupę wszystkie jedzą z jednej michy, drewnianymi łyżkami? Nigdy ani sama nie komentowałam, ani nie słyszałam komentarzy a propos brudnych dzieci, czy jedzenia jakie rodzic im podaje. Wszystkie mamy mają własne dzieci, wiedzą że dzieci się brudzą, a jeśli wycieram dziecku buzię, to raczej dla jego komfortu- dla mnie jedzenie zasychające na twarzy nie jest urocze, powoduje podrażnienia, brzydko pachnie, swędzi. A nie dlatego że jakaś przypadkowa kobieta może na mnie krzywo popatrzeć. Na kursie zawodowym przekąsek pełen przekrój, od hot-doga z pobliskiej żabki, po domową zupę w słoiku, odgrzewaną w mikrofali na zapleczu. Do herbaty i kawy większość przynosiła ulubione kubeczki, bez komentarzy czy są odpowiednio designerskie. 

I też widzę że w centrum jest luz totalny jeśli chodzi o ubiór, może jakieś totalne dewoty krzywo patrzą na kolczyki, tatuaże, irokezy, ale takimi osobami nikt normalny się nie przejmuje. Chodziłam w martensach na wywiadówki do przedszkola, pani dyrektor miała podobne. Pani nauczycielka z naszej grupy tatuaże na pół ręki. Do głowy by mi nie przyszło obgadywać mamę Adasia bo ta przyszła w rozwleczonym podkoszulku i bojówkach, ani też zabraniać dziecku z rzeczonym Adasiem się przyjaźnić czy go zapraszać na urodziny. Do sklepiku na dole, szybko, po brakującą śmietanę, idę owszem, w klapkach (bywa że męża, jak moich nie mogę znaleźć) i puchatych skarpetkach, do sąsiadów po jajko czy cukier zdarzało się w piżamie. Nie wiem jak na tym odludziu miałabym sobie radzić, ale podejrzewam że co najmniej do najbliższej wsi musiałabym dojechać po tą przykładową śmietanę, a tam to dopiero jest monitoring na żywo, non stop, i owszem- za plecami można się spodziewać tysiąca komentarzy jak się wyjdzie w poplamionych trawą dżinsach, czy w potarganych włosach. 

Autorce chyba się jeszcze marzy ta śmietana czy masło od własnych krów, jajka od własnych krów i pomidorek ze swojego ogródka, ale warto zauważyć że zwierzęta to uwiązanie nieraz cięższe od dzieci. Miałam okazję robić przy zwierzętach i nie, dziękuję, wolę zostawić to fachowcom i pasjonatom, a sama iść do sklepu i kupić gotowy produkt. Nici ze spontanicznego biegania po rosie, jak w oborze muczy głodna czy niewydojona krowa, a świeże bułeczki na śniadanie będą albo jak sobie upiekę, albo odwalę godzinną wyprawę do sklepu. 

Mam wrażenie jakby w tym temacie przeprowadzka na odludzie miała oznaczać jakiś czasowy teleport, dzięki któremu przenosimy się w jakieś magiczne czasy, gdzie kobieta w lnianym gieźle wybiega na ranną rosę, zbiera jajka od kur i idzie zrobić dzieciom i mężowi śniadanie. Przecież cywilizacja nie staje się nagle niepotrzebna. Mogę widzieć jeszcze plusy dla bezdzietnej pary czy totalnego samotnika, ale dla rodziny z dziećmi- nie ma mowy. 

Wreszcie jakiś głos rozsądku. Miałam wrażenie wcześniej, że same pasjonatki Konopielki z połączeniu z losami Ani Shirley tutaj piszą. Natomiast nigdy nie żyjące ani na wsi ani tym bardziej na zadupiu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gościejka
Dnia 26.12.2018 o 11:00, Gość Gosc napisał:

Zreszta wiekszosc ludzi stac nawet i na 6 dzieci jesli tylko planowaliby wydatki z glowa i zyli w tanim miejscu. Wiekszosc tego nie potrafi niestety, dlatego nie umie sobie wyobrazic takiej sytuacji. Absolutnie nie trzeba do tego prowadzic gospodarstwa. Mozna miec maly ogrodek, np. taki w formie powiedzmy 6 skrzyn do odstresowania, edukacji/atrakcji dla dzieci i zeby miec troche swoich "bio" warzyw/ziol, ale juz prowadzenie takiego typowego gospodarstwa jest po prostu nieoplacalne w porownaniu z praca umyslowa. Zakupy robione z glowa 2 razy w mies. w miescie w niedrogich duzych sieciach i marketach nie sa jakims wyzwaniem finansowym i w skali miesiaca wydaje sie mniej w porownaniu do tego ile wydaja ludzie mieszkajacy w normalnych miejscach i codziennie latajacy do sklepu po niby "tylko pieczywo", a tak na prawde wydajacy kupe kasy na zachcianki pod wplywem chwili (batoniki, deserki, napoje i inne przekaski). A oszczednosci sie nie akumuluje tylko reinwestuje non-stop. Trzymanie w skarpecie ani na ROR-ze nikomu jeszcze w historii nie przynioslo zysku.

Co do piaskownicy natomiast: ok, no to sproboj tam u siebie pod blokiem postawic dzieciom garnek racuchow na to drewniane siedzisko okalajace piaskownice. 😆 Spojrzenia ludzi beda bezcenne. Moze nawet porobia ci foty i wrzucajako meme na demotywatory, albo Fb. 🤣 Welp, good luck then!

Ludzie wydają pieniądze na co chcą, a kolejne n-te dziecko nie jest dla wielu czymś na co chcą pożytkować pieniądze i energie. Jeśli wolą podróże, samochód i deserki w sklepie to jest ich sprawa, nic ci do tego i nie jest tak dlatego że komuś brak wyobraźni.
Skrzynki z ziołami są atrakcją dla emerytów. Nie dzieci. Powodzenia z robieniem zakupów 2x w miesiącu dla licznej rodziny. Zawsze przewidzisz na co będziecie mieć ochotę akurat za 1,5 tygodnia? Tira wynajmiesz, żeby ci to wszystko dowiózł? Bo na sześcioro dzieci i dwoje dorosłych trzeba wszystkiego dwa razy więcej niż na przeciętną rodzinę, a przy zakupach 2x na miesiąc to już w ogóle, trzeba zapełnić dwa wózki sklepowe po brzeg. Rekinico biznesu nauczaj nas maluczkich jak inwestować i zarabiać przy ośmioosobowej rodzinie, w której pracują tylko dwie, a tak na serio jedna osoba, bo nie wiem czy ci dużo czasu zostanie na prace, jak już ugotujesz wszystkie posiłki na kozie w ramach oszczędności.
No jak ustawisz garnek z racuchami to się bedą patrzeć. Bo podobnie jak ja będą się zastanawiać na chu jej ten garnek do racuchów. Weź w pojemniku i nikt uwagi nie zwróci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gośc
22 godziny temu, Gość Ala napisał:

Dla mnie to o czym pisze autorka to jakaś abstrakcja. Tzn. ciekawa jestem skąd ma ona obraz takiego "zadupia" i totalnego odcięcia od świata. Sama lubiłam jeździć na wieś, albo bywało że na wakacje jeździliśmy z dzieckiem do dziczy, ale to o czym pisze to chyba życie rodziny wielodzietnej, gdzie dzieci rok po roku (bo, umówmy się, dwunastolatek z pięciolatkiem raczej w piaskownicy siedział nie będzie),a dzieci są nauczane w domu. Nie mają też potrzeb towarzyskich, nie trzeba ich wozić do kolegów (zapewne liczni, dzieciaci znajomi wpadają do tej leśnej głuszy regularnie), nie jeżdzą na zajęcia dodatkowe... Mieszkałam na obrzeżu dużego miasta, nawet nie tak daleko od centrum. Ale nie były to czasy w których było popularne wożecie dzieci gdziekolwiek, z wielu rozrywek musiałam rezygnować, a życie towarzyskie ograniczać do pory ostatniego autobusu. A nawet jak wracałam wcześniej, to z poprawką na to że jak na jeden się spóźnię, to mogę czasem 40 min. czekać na drugi, nieraz w upale albo na mrozie. Z drugiej strony- jakby rodzice mieli nas, trójkę, wszędzie wozić, to doby by im zabrakło. Do szkoły średniej ponad godzina, z dwiema przesiadkami, na studia- to samo, do pracy niewiele mniej. Ogródek w którym dzieci mogą się popluskać w basenie jest fajny przy maluchach, nastolatki widzą już w tym upierdliwy obowiązek w postaci grządek do pielenia, kwiatków do podlewania i trawy do koszenia. 

W mieście jest się niby pod ciągłą obserwacją? W strachu przed komentarzami innych? Mieszkam w centrum, widuję multum mam które dzieciom dają jakieś domowe placuszki, obiadki z termosików, kanapki (bywa że normalna pszenna bułka, z szynką i masłem, żadne tam fit sałatki),pokrojone owoce, warzywa, ogólnie sporo "domowego" jedzenia, zwłaszcza teraz jest to dość modne. Nie wiem też po co miałabym dawać racuchy do garnka, generalnie jak jest zimno to dzieci raczej jedzą w domu, a jak jest ciepło- to gorący posiłek nie jest konieczny. Czy przy tej piaskownicy zupę wszystkie jedzą z jednej michy, drewnianymi łyżkami? Nigdy ani sama nie komentowałam, ani nie słyszałam komentarzy a propos brudnych dzieci, czy jedzenia jakie rodzic im podaje. Wszystkie mamy mają własne dzieci, wiedzą że dzieci się brudzą, a jeśli wycieram dziecku buzię, to raczej dla jego komfortu- dla mnie jedzenie zasychające na twarzy nie jest urocze, powoduje podrażnienia, brzydko pachnie, swędzi. A nie dlatego że jakaś przypadkowa kobieta może na mnie krzywo popatrzeć. Na kursie zawodowym przekąsek pełen przekrój, od hot-doga z pobliskiej żabki, po domową zupę w słoiku, odgrzewaną w mikrofali na zapleczu. Do herbaty i kawy większość przynosiła ulubione kubeczki, bez komentarzy czy są odpowiednio designerskie. 

I też widzę że w centrum jest luz totalny jeśli chodzi o ubiór, może jakieś totalne dewoty krzywo patrzą na kolczyki, tatuaże, irokezy, ale takimi osobami nikt normalny się nie przejmuje. Chodziłam w martensach na wywiadówki do przedszkola, pani dyrektor miała podobne. Pani nauczycielka z naszej grupy tatuaże na pół ręki. Do głowy by mi nie przyszło obgadywać mamę Adasia bo ta przyszła w rozwleczonym podkoszulku i bojówkach, ani też zabraniać dziecku z rzeczonym Adasiem się przyjaźnić czy go zapraszać na urodziny. Do sklepiku na dole, szybko, po brakującą śmietanę, idę owszem, w klapkach (bywa że męża, jak moich nie mogę znaleźć) i puchatych skarpetkach, do sąsiadów po jajko czy cukier zdarzało się w piżamie. Nie wiem jak na tym odludziu miałabym sobie radzić, ale podejrzewam że co najmniej do najbliższej wsi musiałabym dojechać po tą przykładową śmietanę, a tam to dopiero jest monitoring na żywo, non stop, i owszem- za plecami można się spodziewać tysiąca komentarzy jak się wyjdzie w poplamionych trawą dżinsach, czy w potarganych włosach. 

Autorce chyba się jeszcze marzy ta śmietana czy masło od własnych krów, jajka od własnych krów i pomidorek ze swojego ogródka, ale warto zauważyć że zwierzęta to uwiązanie nieraz cięższe od dzieci. Miałam okazję robić przy zwierzętach i nie, dziękuję, wolę zostawić to fachowcom i pasjonatom, a sama iść do sklepu i kupić gotowy produkt. Nici ze spontanicznego biegania po rosie, jak w oborze muczy głodna czy niewydojona krowa, a świeże bułeczki na śniadanie będą albo jak sobie upiekę, albo odwalę godzinną wyprawę do sklepu. 

Mam wrażenie jakby w tym temacie przeprowadzka na odludzie miała oznaczać jakiś czasowy teleport, dzięki któremu przenosimy się w jakieś magiczne czasy, gdzie kobieta w lnianym gieźle wybiega na ranną rosę, zbiera jajka od kur i idzie zrobić dzieciom i mężowi śniadanie. Przecież cywilizacja nie staje się nagle niepotrzebna. Mogę widzieć jeszcze plusy dla bezdzietnej pary czy totalnego samotnika, ale dla rodziny z dziećmi- nie ma mowy. 

W promieniu 30 km od mojej miejscowości jest kilka wsi, gdzie domy potrafią być od siebie oddalone nawet o kilometr. I nie są to żadne jakieś zadupia, tylko tak się składa, że kilka domów jest odoosobnionych. Często nie trzeba nawet tego kilometra od sąsiada, wystarczy 200 metrów przerwy pomiędzy domami i już masz taką właśnie "prywatność". 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
16 minut temu, Gość Gośc napisał:

W promieniu 30 km od mojej miejscowości jest kilka wsi, gdzie domy potrafią być od siebie oddalone nawet o kilometr. I nie są to żadne jakieś zadupia, tylko tak się składa, że kilka domów jest odoosobnionych. Często nie trzeba nawet tego kilometra od sąsiada, wystarczy 200 metrów przerwy pomiędzy domami i już masz taką właśnie "prywatność". 

i?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Prywatność, a odosobnienie to nie to samo. Jednak z dwojga złego lepiej polegać na dostępie do miasta gdzie każdy ma obcych w dupie niż do wsi na której można zostać lokalną atrakcją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
15 godzin temu, Gość gościejka napisał:

Ludzie wydają pieniądze na co chcą, a kolejne n-te dziecko nie jest dla wielu czymś na co chcą pożytkować pieniądze i energie. Jeśli wolą podróże, samochód i deserki w sklepie to jest ich sprawa, nic ci do tego i nie jest tak dlatego że komuś brak wyobraźni.
Skrzynki z ziołami są atrakcją dla emerytów. Nie dzieci. Powodzenia z robieniem zakupów 2x w miesiącu dla licznej rodziny. Zawsze przewidzisz na co będziecie mieć ochotę akurat za 1,5 tygodnia? Tira wynajmiesz, żeby ci to wszystko dowiózł? Bo na sześcioro dzieci i dwoje dorosłych trzeba wszystkiego dwa razy więcej niż na przeciętną rodzinę, a przy zakupach 2x na miesiąc to już w ogóle, trzeba zapełnić dwa wózki sklepowe po brzeg. Rekinico biznesu nauczaj nas maluczkich jak inwestować i zarabiać przy ośmioosobowej rodzinie, w której pracują tylko dwie, a tak na serio jedna osoba, bo nie wiem czy ci dużo czasu zostanie na prace, jak już ugotujesz wszystkie posiłki na kozie w ramach oszczędności.
No jak ustawisz garnek z racuchami to się bedą patrzeć. Bo podobnie jak ja będą się zastanawiać na chu jej ten garnek do racuchów. Weź w pojemniku i nikt uwagi nie zwróci.

No widzisz. Będą się patrzeć tak jak ty na garnek z racuchami. I o to chyba autorce wątku chodzi. Żeby nikt się nie zastanawiał po chu jej ten garnek, czy nie mówił, ze jest fleją bo dziś nie uczesała włosów.

Jak sama przyznajesz ludzie zawsze się gapią na coś odmiennego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

No widzisz. Będą się patrzeć tak jak ty na garnek z racuchami. I o to chyba autorce wątku chodzi. Żeby nikt się nie zastanawiał po chu jej ten garnek, czy nie mówił, ze jest fleją bo dziś nie uczesała włosów.

Jak sama przyznajesz ludzie zawsze się gapią na coś odmiennego.

No ok spojrzy się na garnek (nie na racuchy, bo w tym nic dziwnego nie ma)jak na różowe włosy, wielkie tatuaże i liczny piercing. Spojrzę i pójdę dalej. I uj. I w mieście jest takie podejście. Nikt się nie GAAAAAAAAAPI. Nikt tego nie roztrząsa. A Wy to już chyba wyprowadzkę na księżyc musicie zaplanować, bo nigdzie nie ujdziecie ludziom w stopniu takim jak chcecie. Albo na Marsa. 
Bo jak nie garnek to się będą zastanawiać na uj Ci tyle dzieci, na uj ci ta wyprowadzka w głuszę, na uj ty ciągle tak do tego miasta jeździsz, że ta grażynka na tej wsi to już całkiem zdziczała, po dzieciach to już całkiem zdziadziała, Na uj ci tyle opału, oni tam ciągle w piżamach chodzą. I to nie będą obcy ludzie, sąsiedzi, których obmawiania się tak boisz. Bo zwykle sąsiedzi z klatki obok mają cie już w głębokim poważaniu. To wasza rodzina, ci wasi kuzyni w częstych odwiedzinach będą wam tak pupcie obrabiać. Od wszystkich nie uciekniecie.

Chcesz mi powiedzieć że ktos robi sobie ekscentryczny kolor włosów, lub fryz po to żeby unikać ludzkich spojrzeń? I nie zwracać na siebie uwagi? 

A jak sobie wyobrażacie powrót do cywilizacji po latach życia w odosobnieniu? przeprowadzkę do domu na osiedlu, z sąsiadami z trzech stron? albo mieszkania w bloku? Bo któraś Pani zakładała, że jak dzieci podrosną to się weźmie i przeprowadzi. Bo większe dzieci już nie potrzebują aż tyle przestrzeni, a z resztą i tak ich nie ma w domu..
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gościejka
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

No widzisz. Będą się patrzeć tak jak ty na garnek z racuchami. I o to chyba autorce wątku chodzi. Żeby nikt się nie zastanawiał po chu jej ten garnek, czy nie mówił, ze jest fleją bo dziś nie uczesała włosów.

Jak sama przyznajesz ludzie zawsze się gapią na coś odmiennego.

Kochanie, ale skoro decydujesz się na bycie odmieńcem to miejże odwagę tak żyć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
13 minut temu, Gość gościejka napisał:

Kochanie, ale skoro decydujesz się na bycie odmieńcem to miejże odwagę tak żyć. 

Dlaczego nazywasz mnie per 'Kochanie'? o czyms nie wiem? Az w tak zazylych stosunkach jestescie?

Przeciez w tym wszystkim chodzi o to, ze Autorka nie ma odwagi tak zyc - lub zwyczajnie nie lubi spojrzen ludzi, ktorzy sie gapia I zastanawiaja po chu ona cos robi. Stad pomysl z wyjazdem na odludzie. I twoje "miejze odwage tak zyc" nic tu nie da.

I nie jest tak, ze ludzie w miescie sie nie gapia na innych ludzi, co niektorzy tutaj probuja wykazac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
19 minut temu, Gość Gość napisał:

No ok spojrzy się na garnek (nie na racuchy, bo w tym nic dziwnego nie ma)jak na różowe włosy, wielkie tatuaże i liczny piercing. Spojrzę i pójdę dalej. I uj. I w mieście jest takie podejście. Nikt się nie GAAAAAAAAAPI. Nikt tego nie roztrząsa. A Wy to już chyba wyprowadzkę na księżyc musicie zaplanować, bo nigdzie nie ujdziecie ludziom w stopniu takim jak chcecie. Albo na Marsa. 
Bo jak nie garnek to się będą zastanawiać na uj Ci tyle dzieci, na uj ci ta wyprowadzka w głuszę, na uj ty ciągle tak do tego miasta jeździsz, że ta grażynka na tej wsi to już całkiem zdziczała, po dzieciach to już całkiem zdziadziała, Na uj ci tyle opału, oni tam ciągle w piżamach chodzą. I to nie będą obcy ludzie, sąsiedzi, których obmawiania się tak boisz. Bo zwykle sąsiedzi z klatki obok mają cie już w głębokim poważaniu. To wasza rodzina, ci wasi kuzyni w częstych odwiedzinach będą wam tak pupcie obrabiać. Od wszystkich nie uciekniecie.

Chcesz mi powiedzieć że ktos robi sobie ekscentryczny kolor włosów, lub fryz po to żeby unikać ludzkich spojrzeń? I nie zwracać na siebie uwagi? 

A jak sobie wyobrażacie powrót do cywilizacji po latach życia w odosobnieniu? przeprowadzkę do domu na osiedlu, z sąsiadami z trzech stron? albo mieszkania w bloku? Bo któraś Pani zakładała, że jak dzieci podrosną to się weźmie i przeprowadzi. Bo większe dzieci już nie potrzebują aż tyle przestrzeni, a z resztą i tak ich nie ma w domu..
 

 "Nikt się nie GAAAAAAAAAPI. Nikt tego nie roztrząsa."

Jak to nie? Osoba powyzej bedzie sie zastanawiac po chu ten garnek :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
56 minut temu, Gość Gosc napisał:

 "Nikt się nie GAAAAAAAAAPI. Nikt tego nie roztrząsa."

Jak to nie? Osoba powyzej bedzie sie zastanawiac po chu ten garnek 🙂

 Spojrzę i pójdę dalej

Czytanie z zrozumieniem. Odwieczny ból kafeterii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
59 minut temu, Gość Gosc napisał:

 "Nikt się nie GAAAAAAAAAPI. Nikt tego nie roztrząsa."

Jak to nie? Osoba powyzej bedzie sie zastanawiac po chu ten garnek 🙂

To już nawet spojrzeć nie wolno? Bez komentarza, obgadywania. Po prostu spojrzeć? Nawet nie krzywo. Spojrzeć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
9 minut temu, Gość Gość napisał:

 Spojrzę i pójdę dalej

Czytanie z zrozumieniem. Odwieczny ból kafeterii.

"No jak ustawisz garnek z racuchami to się bedą patrzeć. Bo podobnie jak ja będą się zastanawiać na chu jej ten garnek do racuchów. Weź w pojemniku i nikt uwagi nie zwróci."

O to mi chodzilo. Tu jest wyraznie napisane, ze beda sie patrzec i zastanawiac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
1 godzinę temu, Gość Gosc napisał:

Dlaczego nazywasz mnie per 'Kochanie'? o czyms nie wiem? Az w tak zazylych stosunkach jestescie?

Przeciez w tym wszystkim chodzi o to, ze Autorka nie ma odwagi tak zyc - lub zwyczajnie nie lubi spojrzen ludzi, ktorzy sie gapia I zastanawiaja po chu ona cos robi. Stad pomysl z wyjazdem na odludzie. I twoje "miejze odwage tak zyc" nic tu nie da.

I nie jest tak, ze ludzie w miescie sie nie gapia na innych ludzi, co niektorzy tutaj probuja wykazac.

Przejdźcie na islam, założycie burki i macie własne odludzie w przenośnej wersji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
1 minutę temu, Gość Gosc napisał:

"No jak ustawisz garnek z racuchami to się bedą patrzeć. Bo podobnie jak ja będą się zastanawiać na chu jej ten garnek do racuchów. Weź w pojemniku i nikt uwagi nie zwróci."

O to mi chodzilo. Tu jest wyraznie napisane, ze beda sie patrzec i zastanawiac.

Przez jakieś 2 sekundy. Co wrażliwsze natury mogą znaleźć się w psychiatryku przez taką nagonkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
7 minut temu, Gość Gosc napisał:

Przejdźcie na islam, założycie burki i macie własne odludzie w przenośnej wersji.

Oj, na kobiete w burce to sie dopiero beda gapic. Co gorliwszy katol - narodowiec to jeszcze gotow krzywde zrobic :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
8 minut temu, Gość Gosc napisał:

Przez jakieś 2 sekundy. Co wrażliwsze natury mogą znaleźć się w psychiatryku przez taką nagonkę.

Obojetnie przez ile. Fakt jest taki, ze bedziesz sie gapic I rostrzac. Zastanawiac sie dlaczego nie zrobila tego co ty bys w atkiej sytuacji zrobila - nie wziela pojemnika.

I o to tu wlasnie chodzi. Ze sa ludzie, ktorzy zachowuja konwenanse ze wzgledu na innych bo nie lubia jak sie ludzie na nich gapia. Nawet przez dwie sekundy.

No to dlaczego nazwalas mnie "Kochanie"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
2 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Oj, na kobiete w burce to sie dopiero beda gapic. Co gorliwszy katol - narodowiec to jeszcze gotow krzywde zrobic 🙂

Ale pomyśl tylko. Można być w pizamie, poczochraną, nieogoloną, w szortach, w piątej ciąży, jedząc pęto kiełbasy i zagryzając to racuchem z makutry. I nikt na to nie zwróci uwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
9 minut temu, Gość gosc napisał:

Ale pomyśl tylko. Można być w pizamie, poczochraną, nieogoloną, w szortach, w piątej ciąży, jedząc pęto kiełbasy i zagryzając to racuchem z makutry. I nikt na to nie zwróci uwagi.

No to jednak co innego. Musisz poswiecic czas by zalozyc ta burke. No iludzie beda sie gapic. Moga wiec zauwazyc, ze jesz ta peta kielbachy. Tutaj ewidentnie nie o to chodzi :-)

Poza tym jak dostaniesz po lbie od dresow, to i burka moze ci sie uszkodzic. Wtedy ta cala pizama I nieogolone nogi ujrza swiatlo dzienne I napotkaja ciekawski wzrok przechodniow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mistrzyniprotekcjonalizmu
4 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Obojetnie przez ile. Fakt jest taki, ze bedziesz sie gapic I rostrzac. Zastanawiac sie dlaczego nie zrobila tego co ty bys w atkiej sytuacji zrobila - nie wziela pojemnika.

I o to tu wlasnie chodzi. Ze sa ludzie, ktorzy zachowuja konwenanse ze wzgledu na innych bo nie lubia jak sie ludzie na nich gapia. Nawet przez dwie sekundy.

No to dlaczego nazwalas mnie "Kochanie"?

Bo mam do ciebie protekcjonalny stosunek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość Gosc napisał:

No to jednak co innego. Musisz poswiecic czas by zalozyc ta burke. No iludzie beda sie gapic. Moga wiec zauwazyc, ze jesz ta peta kielbachy. Tutaj ewidentnie nie o to chodzi 🙂

Poza tym jak dostaniesz po lbie od dresow, to i burka moze ci sie uszkodzic. Wtedy ta cala pizama I nieogolone nogi ujrza swiatlo dzienne I napotkaja ciekawski wzrok przechodniow.

Podobno w tym kraju szanuje się kobiety. 

I co zrobisz jak się przeprowadzisz do miasta, bo dzieci będą tego wymagać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
11 minut temu, Gość Mistrzyniprotekcjonalizmu napisał:

Bo mam do ciebie protekcjonalny stosunek

OK. W takim razie koncze dyskusje z toba. Bo nie warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

 

10 minut temu, Gość Gość napisał:

Podobno w tym kraju szanuje się kobiety. 

I co zrobisz jak się przeprowadzisz do miasta, bo dzieci będą tego wymagać?

No wlasnie. Podobno.

Ja nie mam ochoty sie nigdzie wyprowadzac. Tlumaczylam tylko o co moim zdaniem chodzi w postach Autorki. Ja nie jestem Autorka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gośc
18 godzin temu, Gość Gość napisał:

i?

Co i? Odniosłam się do obrazu zadupia. A wystarczy mieszkać pod lasem 300 metrów od sąsiada. Przeczytaj dobrze kafe, to zobaczysz jak oceniane są wózki dziecięce w mieście. Bardziej niż samochody. Wstydziłabym się z tym wyjść. W mieście nikt się nie gapi? Nie ocenia? Ha ha ha. A owszem! Gapią się i oceniają. Najwięcej te, które "najwięcej dbają" o siebie. Czyli te, które co tydzień mają nowy markowy ciuch, co tydzień siedzą u fryzjera i noszą żelowe paznokcie. Jeszcze jakieś pytania? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tusz

Nikt nie mieszka na takim zadupiu to po pierwsze a po drugie zawsze ktoś może przyjść kurier sąsiad listonosz itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Gośc napisał:

Co i? Odniosłam się do obrazu zadupia. A wystarczy mieszkać pod lasem 300 metrów od sąsiada. Przeczytaj dobrze kafe, to zobaczysz jak oceniane są wózki dziecięce w mieście. Bardziej niż samochody. Wstydziłabym się z tym wyjść. W mieście nikt się nie gapi? Nie ocenia? Ha ha ha. A owszem! Gapią się i oceniają. Najwięcej te, które "najwięcej dbają" o siebie. Czyli te, które co tydzień mają nowy markowy ciuch, co tydzień siedzą u fryzjera i noszą żelowe paznokcie. Jeszcze jakieś pytania? 

Tak.
Czy ty masz jakiś bul o te ciuchy, fryzjera i żelowe paznokcie?
Zrób se to może skończą się twoje kompleksy na tym punkcie. Nie będzie cie już to tak drapać po mózgu.

I skończcie też z tym, że jak ma ciuchy, fryzjera i żele to pewnie jest pusta i gupia. Bo to że tego nie ma nie uczyniło jeszcze z nikogo mędrca, ale to, że to ma też nie.Taka jej estetyka. Taką siebie akceptuje. Ma swój świat swoje kredki, jak nikomu nie szkodzi jest ok.
Te "średnio zadbane" nie są z automatu wzorem cnót wszelkich...To takie mity z telenowel, że ta piękna i dobra jest uboga, a ta zła jest bogata i ma lepsze ciuchy.

Czy naprawdę życie zmienia się w jakikolwiek sposób po tym jak zostaniesz "oceniona" przez laskę która cię nie zna, nie zna twojego zycia, nie wie co przeszłaś, co lubisz?
Nie wiem, do biedronki cię nie wpuszczą?
Biletu ci nie sprzedadzą?
Chłop cię mniej kocha?
Mleko się szybciej kisi?



Wstydziłabym się. No to dorośnij i się odwstydź. Bo wstyd może świadczyć o tym że jednak czujesz że nie końca jesteś zadowolona ze swojego wyglądu i swoich gadżetów.
Wolisz akumulować majątek? Spoko. Ale weź to zaakceptuj. Czyli albo się zaakceptuj, albo zrób coś i się zaakceptuj. 

Czy ty sama skupiasz się na ocenianiu innych i ich dobytku? 

Wątek powinien się nazywać: Kto się tak wstydzi swoich wyborów życiowych, że aż uciekł na zadupie.

Czy nie będziesz się wstydzić wyjeżdżać z gigantycznymi zakupami z marketu?

Nie bedziesz się wstydzić położnej przy kolejnym porodzie, bo może pomyśli dzieciorób? 

Nie bedziesz się wstydzić jeździć busem na rodzinne wakacje?

Ja rozumiem, że fajnie jest na odludziu. Bardzo lubię. Ale nie myśle tam uciekać, bo komuś się może mój t shirt nie podobać. Tym bardziej, że nikt tego nie powie wprost a jedynie popełni myślozbrodnie...


 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Tak czytam ten temat i jedyne co mnie zadziwia to to do jakiego egocentryzmu prowadzą kompleklsy. Babka patrzy na lepiej ubrane kobiety, na drogie wózki dziecięce i zazdrości, a z tej zazdrości wmawia sobie, że każdego interesuje po co jej duży garnek albo, że przechodnie będą się zastanawiać nad jej wózkiem czy ubraniem. Nie jesteś aż taka ważna, nikogo aż tak nie interesujesz. 

Sama w tej chwili mieszkam w małym mieście, przeprowadziliśmy się z dużego, droższego miasta bo tutaj stać nas było na wynajem większego domu (i do lasu blisko!). Zwracam na siebie uwagę wyglądem, ale nikt mi krzywdy tym nie robi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Tak.
Czy ty masz jakiś bul o te ciuchy, fryzjera i żelowe paznokcie?
Zrób se to może skończą się twoje kompleksy na tym punkcie. Nie będzie cie już to tak drapać po mózgu.

I skończcie też z tym, że jak ma ciuchy, fryzjera i żele to pewnie jest pusta i gupia. Bo to że tego nie ma nie uczyniło jeszcze z nikogo mędrca, ale to, że to ma też nie.Taka jej estetyka. Taką siebie akceptuje. Ma swój świat swoje kredki, jak nikomu nie szkodzi jest ok.
Te "średnio zadbane" nie są z automatu wzorem cnót wszelkich...To takie mity z telenowel, że ta piękna i dobra jest uboga, a ta zła jest bogata i ma lepsze ciuchy.

Czy naprawdę życie zmienia się w jakikolwiek sposób po tym jak zostaniesz "oceniona" przez laskę która cię nie zna, nie zna twojego zycia, nie wie co przeszłaś, co lubisz?
Nie wiem, do biedronki cię nie wpuszczą?
Biletu ci nie sprzedadzą?
Chłop cię mniej kocha?
Mleko się szybciej kisi?



Wstydziłabym się. No to dorośnij i się odwstydź. Bo wstyd może świadczyć o tym że jednak czujesz że nie końca jesteś zadowolona ze swojego wyglądu i swoich gadżetów.
Wolisz akumulować majątek? Spoko. Ale weź to zaakceptuj. Czyli albo się zaakceptuj, albo zrób coś i się zaakceptuj. 

Czy ty sama skupiasz się na ocenianiu innych i ich dobytku? 

Wątek powinien się nazywać: Kto się tak wstydzi swoich wyborów życiowych, że aż uciekł na zadupie.

Czy nie będziesz się wstydzić wyjeżdżać z gigantycznymi zakupami z marketu?

Nie bedziesz się wstydzić położnej przy kolejnym porodzie, bo może pomyśli dzieciorób? 

Nie bedziesz się wstydzić jeździć busem na rodzinne wakacje?

Ja rozumiem, że fajnie jest na odludziu. Bardzo lubię. Ale nie myśle tam uciekać, bo komuś się może mój t shirt nie podobać. Tym bardziej, że nikt tego nie powie wprost a jedynie popełni myślozbrodnie...


 

Ale bełkot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 godziny temu, Gość Mistrzyniprotekcjonalizmu napisał:

Bo mam do ciebie protekcjonalny stosunek

Uważaj lepiej z tym protekcjonalnym tonem, bo za takie coś powiedziane do nieodpowiedniej osoby można dostać w ryj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×