Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Vovo

Czemu teraz matki musza „rozwijac” swoje dzieci? Kiedys nikt sie tym za bardzo nie przejmowal i wiekszosc wyrosla na ludzi.

Polecane posty

Gość e-wii
48 minut temu, Gość e-wii napisał:

No dobrze. Widzę, że nie doczekam się żadnych konkretnych danych. Sprawdziłam więc sama. Według oficjalnych statystyk Polska plasuje się na 15 w Europie. Jest więc w drugiej połowie stawki. Jaka to ścisła czołówka Europy?

Przodują Węgrzy i Portugalczycy. A przed nami są kraje zachodnie na których tak się wzorujemy: Niemcy, Wlk. Brytania czy Francja. 

Oczywiście statystyki, które przytoczyłam są dla UE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jestem rocznik 80 I rodzice mnie "rozwijali". Czytali mi na głos bardzo często, opowiadali bajki, matka mi śpiewała, bawili się ze mną, budowali z klocków. Oprócz tego miałam rodzeństwo i kolegów, koleżanki do wspólnej zabawy od najmłodszych lat. To nie jest wymysł naszych czasów, ale teraz jest to jeszcze ważniejsze że względów, które zostały już chyba wymienione. W każdej grupie / klasie, której się znalazłam były jedna lub dwie osoby z wadą wymowy, np problemy z r. I z perspektywy czasu wydaje mi się, że jeszcze po kilka osób z pomniejszymi wadami wymowy, jakieś świśczące głoski, zła dykcja. Jakiś procent dzieci miał deficyty poznawcze, rozwojowe, np. dukali przy czytaniu w starszych klasach podstawówki. Były zresztą zajęcia wyrównawcze. Dzisiaj po prostu ludzie mają wyższe aspiracje, kiedyś było po prostu jasne, że taki dzieciak zostanie murarzem, a teraz to jest mało dla rodzica. No i połowa klasy w podstawówce szła do zawodówki, więc po co te gadki o pogorszeniu materiału genetycznego, jakby 40 lat temu sami geniusze i miss/mister world się rodzili. Nie było tak. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
6 minut temu, Gość Gość napisał:

Jestem rocznik 80 I rodzice mnie "rozwijali". Czytali mi na głos bardzo często, opowiadali bajki, matka mi śpiewała, bawili się ze mną, budowali z klocków. Oprócz tego miałam rodzeństwo i kolegów, koleżanki do wspólnej zabawy od najmłodszych lat. To nie jest wymysł naszych czasów, ale teraz jest to jeszcze ważniejsze że względów, które zostały już chyba wymienione. W każdej grupie / klasie, której się znalazłam były jedna lub dwie osoby z wadą wymowy, np problemy z r. I z perspektywy czasu wydaje mi się, że jeszcze po kilka osób z pomniejszymi wadami wymowy, jakieś świśczące głoski, zła dykcja. Jakiś procent dzieci miał deficyty poznawcze, rozwojowe, np. dukali przy czytaniu w starszych klasach podstawówki. Były zresztą zajęcia wyrównawcze. Dzisiaj po prostu ludzie mają wyższe aspiracje, kiedyś było po prostu jasne, że taki dzieciak zostanie murarzem, a teraz to jest mało dla rodzica. No i połowa klasy w podstawówce szła do zawodówki, więc po co te gadki o pogorszeniu materiału genetycznego, jakby 40 lat temu sami geniusze i miss/mister world się rodzili. Nie było tak. 

Pogorszenie materiału genetycznego jest faktem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzieci dzieciom

co za pytanie... niech dziecko poznaje świat, bo wydaje mi się że dzieci z tamtych czasów nie miały takiej okazji..

niech się otwiera na nowe, wtedy łatwiej jej będzie znaleźć prace i się ustatkować. Rozwijanie dzieci wcale nie musi być związane z wydawaniem pieniędzy. moja córka czyta dużo książek, początkowo nie chciała, nie zmuszałam jej, sama zaczęła. Kupiła sobie inkbooka lumos, teraz co chwile sobie zgrywa książki na czytnik. 
Zapisuje się na darmowe zajęcia dodatkowe, jak malowanie czy taniec. Jak jej się spodoba to wykupie jej jakieś zajęcia w jakiejś szkole tanca. nie chce zeby córka siedziała i nic nei robiła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość &ona

Ale o to chodzi,ze nawet jak dziecko nie chce,to rodzic i tak zapisuje na zajęcia dodatkowe.Po co?To jest chore.

Bo dorośli są zakompleksieni?Bo żałują,że sami nie mieli takich możliwości?Bo chcą pozbyć się dziecka na chwilę z domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
27 minut temu, Gość &ona napisał:

Ale o to chodzi,ze nawet jak dziecko nie chce,to rodzic i tak zapisuje na zajęcia dodatkowe.Po co?To jest chore.

Bo dorośli są zakompleksieni?Bo żałują,że sami nie mieli takich możliwości?Bo chcą pozbyć się dziecka na chwilę z domu?

Bo są indoktrynowani ideologią sukcesu i konieczności nieustannego rozwoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mooo

Napisano 42 minuty temu

Ale o to chodzi,ze nawet jak dziecko nie chce,to rodzic i tak zapisuje na zajęcia dodatkowe.Po co?To jest chore.

Bo dorośli są zakompleksieni?Bo żałują,że sami nie mieli takich możliwości?Bo chcą pozbyć się dziecka na chwilę z domu?

x

 Skoro dziecko nie chce, a rodzice na sile wypychaja je z domu - to nie jest rozwijanie. Nie mylmy pojęć. Nie wiem czemu rozwój utożsamia się na ogól z zajeciami dodatkowymi. Rozwijac dziecko mozna w różny sposób a rozwoj ma  dac nowe umiejetnosci, wiadomosci, ułatwić zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 godzin temu, Gość Gość napisał:

Pogorszenie materiału genetycznego jest faktem.

A możesz przytoczyć jakieś wiarygodne dane?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rocznik 87
Dnia 17.03.2019 o 10:47, Gość Vovo napisał:

No wlasnie, jestem rocznik 84. Moi rodzice pracowali, duzo czasu spedzalam z babcia, ktora albo stala w kolejce albo gotowala. Nikt ze mna nie czytal (no dziadek jak zyl i tata w niedziele), nie ukladal, nie kolorowal, nie chodzilAm do logopedy ani na zajecia integracji sensorycznej czy czegos tam (dlugo nie miglam opanowac roweru). 

Dzis skonczylam trudne studia, zrobilam uprawnienia i daje rade w zyciu.

Ale nikt juz tak nie wychowuje dzieci, czemu?

Bo to nie było wychowywanie tylko hodowanie. Tobie nikt nie broni hodowac swoich dzieci. Nie wątpię,ze w życiu sobie jako tako poradza. Ze mną rodzice też nie spędzali czasu, pracowali w polu, bo to rolnicy, czasem siedziałam tam z nimi, albo sama w domu. Bardzo szybko musiałam pomagac włącznie z prowadzeniem ciągnika ( tylko na polu), nikt specjalnie sie mną nie zajmował. Tak wiec jak miałam kilka lat wspielam sie na dach domu, bo akurat był robiony, chodziłam po zamarznietej rzece, wlazilam na sam czubek drzew, prawie sie utopilam jak kolega zepchnął mnie dla zabawy do rzeki, albo jak poszlam sie kąpać pod opieką o 3 lata starszego brata. Szczerze z perspektywy czasu, to nasi rodzice więcej szczęście niż rozumu mieli. Wiadomo, że nie upilnujesz w 100% dziecka, ale poswiecenie mu chwili, uświadomienie mu niebezpieczenstw, tumaczenie czego nie powinni robić i dlaczego. Chodzenie po zamarznietej rzece nie było mądre, ale byłam tylko dzieckiem, jakby lód.sie załamał to rodzice nawet by nie wiedzieli, gdzie zniknelam, bo.przecież nikt pytał, dzieci samopasem.puszczone. Takze autorko postu, ja tego nie pamiętam tak różowo jak Ty i uważam, ze rodzić dzieci powinien wychowywać a nie hodowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
18 godzin temu, Gość Gość napisał:

Pogorszenie materiału genetycznego jest faktem.

przykre to co napisze - kiedys przezywaly najsilniejsze jednostki. teraz ratuje sie wszystkich. pozniej takie dziecko z deficytami nie nadaza za reszta, nastepnie sie romnaza i przekazuje geny. w ten sposob oslabia sie populacje. pisze jak o zwierzetach, ale w sumie nimi jestesmy. i to sie odnosi do wszystkich organizmow zywych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×