Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Samotna porażka

Mam 42 lata i mieszkam z rodzicami

Polecane posty

Gość gość

Ale żeby coś zmienić to trzeba chociaż widzieć ze ta zmiana może w przyszłości okazać się zmiana na lepsze

Rad nie oczekuję bo przecież kupno mieszkania zmiana pracy zakochanie  itp to takie oczywiste banaly (... )jednak czasami trudne do zrealizowania. 

Bardzo złe nastawienie.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ftctvtft
21 minut temu, Gość gość napisał:

Ale żeby coś zmienić to trzeba chociaż widzieć ze ta zmiana może w przyszłości okazać się zmiana na lepsze

Rad nie oczekuję bo przecież kupno mieszkania zmiana pracy zakochanie  itp to takie oczywiste banaly (... )jednak czasami trudne do zrealizowania. 

Bardzo złe nastawienie.

 

A

Ale nigdy nie wiadomo, czy zmiana przyniesie cos dobrego czy nie  z takim podejsciem nigdy nic nie zrobisz .

Mam taka znajoma, co ma idenfyczne myslenie  . Od 15 lat narzeka i nic sie nie zmienua. Bo ona nic nie zmieni bo nikt jej nie zagwarantuje ze zmiana jej wyjdzie na dobre. I kolo sie zamyka ona nic nie robi i nic sie nie zmienia itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotna porażka

A dlaczego zaraz teksty ze jestem niezaradna?  Pracuje rzetelnie, uczciwie, nie jestem leserem, nie chodzę na lewe l4 (przez 15 lat byłam tylko 5 dni na zwolnieniu lekarskim ),wtedy kiedy chorowała  akurat byłam bez pracy wiec nie brałam chorobowego ,nie korzystam z żadnej pomocy państwa i w pojedynkę nie stać mnie na mieszkanie  .czy to jest normalne? 

Czy zaradość  musi oznaczać kombinatorstwo?  Przecuez nie obijam sie ,nie siedze z piwem pod budka i czekam az mi manna z nieba spadnie. Uczylam sie,edukacja byla dla mnie wazna. Czy nie można być sobą pracować robiąc to co się lubi i za rzetelne wykonywana pracę otrzymać godne wynagrodzenie za które człowiek się utrzyma niezależnie czy jest z kimś czy sam?

Moje znajome z pracy które zarabiają podobnie jak ja lub nawet mniej żyją na dobrym poziomie,mają mieszkania  tylko dlatego ze maja mężów i oni zarabiają więcej, jak mają dzieci to tez teraz mają pomóc w postaci 500 plus.

Jeśli jest się samotną kobieta nie jest się lekarzem,prawnikiem czy nie pracuje w jakiejś dochodowej branży to niestety bez pomocy innych ciężko chociażby o własne mieszkanie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość T

Wiesz, sprawiasz osoby która niby się żali, ale jednocześnie nie dopuszcza możliwości,  że sama jest sobie winna.

Jesteś niezaradna życiowo, nie wyciagasz wniosków z doświadczeń. Trzymasz się z wygody i lenistwa marnej pracy i kąta w rodzinnym domu.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotna porażka

A nie uważasz ze to nasz kraj jest po...ony i życie w nim jest ciężkie dla uczciwie pracujących? Co to znaczy marna praca? Podaj przykład pracy która nie jest marna.

Gdzie dzisiaj kobieta może zarobic tyle żeby sama kupić mieszkanie i godnie żyć? Oczywiście proszę nie podawać przykładów lekarzy, stomatologów, głównych księgowych ,ludzi na kierowniczych stanowiskach bo nie każdy może nimi być. Nie każdy może zmienić pracę ot   tak sobie. I nie jestem leniem. Ale są ludzie ograniczeni którzy widzą niewiele ponad swój czubek nosa i dla nich to że ktoś mało zarabia oznacza lenistwo. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

A ja autorkę rozumiem.

Mam nędzną pracę,ale własne mieszkanie.

Dorobiłam się za granicą, inaczej teraz też mieszkałabym z rodzicami,rodzeństwem i ich partnerami/rkami.

Ludziom różnie się w życiu układa.

Nie każdego stać na własne mieszkanie,wynajem ,bo zarabiając np.1800 zł będzie wegetował.

Nie każdy ma szczęście do dobrej pracy,bogatych partnerów lub rodziców.

Można szukać,działać,ale w życiu potrzeba też odrobinę szczęścia.

A na to wpływu się nie ma.

 

Autorko,masz jakąś pasję?

Wyjeżdżasz gdzieś?

Mieszkając z rodzicami na to akurat możesz sobie pozwolić,bo więcej masz w kieszeni niż gdybyś mieszkała sama.

Wykorzystaj to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Autorko,a jak u Ciebie ze związkami/seksem/relacjami z mężczyznami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotna porażka

Tylko jak będę podróżować to wtedy nic nie odłoże i nawet za 10 lat nie będzie mnie stać na własny kąt. Takie błędne koło. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ptasiemleczko

Nic nie zmienisz. Znam takie jak ty. Wiecznie narzekające, wiecznie na "nie". Bo one są nie przebojowe i niezaradne, bidulki jedne. Studnia bez dna, co byś nie zaproponowała,  to nie nie nie.

Facet 10 lat starszy nie bo za stary. Zmienić prace- nie, bo nie ma pewności,  że zmiana wyjdzie na lepsze.

Wziąć kredyt nie, bo za male zarobki. Chociaż pieniądze na koncie są odłożone,  więc kredyt nie byłby w kwocie sto procent mieszkania. Na wycieczkę nie pojedzie, bo inaczej nie odłoży. Jednak narzeka, że od lat nigdzie nie wyjeżdża.  Do Niemiec nie pojedzie, bo nie zna języka. 

Czego Ty chcesz? Zrozum, jesteś dorosła.  Całe życie mieszkasz z rodzicami, piszesz, że odkladalas  pieniadze, nie jeździłam na wakacje. Zakładając,  że te 15 lat odkładać miesięcznie 500 zł to już masz w tej chwili prawie 100 tys.  Na miasto wojewódzki to nic, ale piszesz, że mieszkasz w małej miescinie, może wiosce. Tam są śmieszne ceny, za 100 tys miałabyś spokojnie duża kawalerkę,  nie pitol,  że nie.

Z taką postawa nic nigdy nie osiągniesz.  Zrozum. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfghdx
2 minuty temu, Gość Ptasiemleczko napisał:

 

Zmienić prace- nie, bo nie ma pewności,  że zmiana wyjdzie na lepsze.

 

Zmieni prace na bezrobocie? wiesz jak ciężko jest o prace bez znajomości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

A ile jesteś w stanie odłożyć ze swojej nędznej pensji?

Nie łudź się,że za te 10 lat będzie Cię stać na własne mieszkanie.

Nawet jeśli jakimś cudem je kupisz,to czy będziesz w stanie się sama utrzymać czy będzie to wegetacja typu rachunki i jedzenie ,a o reszcie zapomnij?

 

W życiu czasami trzeba zrobić coś czego się dotychczas nie robiło,aby coś się zmieniło.

Może warto gdzieś wyjechać,zafundować sobie odskocznię od problemów,poznać nowe osoby, nabierzesz wtedy 'świeżego' ''spojrzenia, a tak kisisz się  w swoim bólu.

Czym zajmujesz się poza pracą?Co Cię interesuje?Jak spędzasz  urlop?

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Twój wybór
29 minut temu, Gość Samotna porażka napisał:

Tylko jak będę podróżować to wtedy nic nie odłoże i nawet za 10 lat nie będzie mnie stać na własny kąt. Takie błędne koło. 

To wegetuj tak dalej do 50-tki i nie marudź już!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Samotna porażka dobry sobie nick wybrałaś i tyle pozytywów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jjjjjij
17 minut temu, Gość dfghdx napisał:

Zmieni prace na bezrobocie? wiesz jak ciężko jest o prace bez znajomości?

Ma 42 lata nie 18. Nie zdobyła prawie przez 25 lat dorosłego życia żadnych znajomości?  Na pustyni żyje? Niepojęte.

A propos znajomości,  miałam 2 koleżanki,  jedna była pracowita,  otwarta, druga coś jak nasza maruda autorka, nawet wiek ten sam. Ta pozytywna nie byla zadowolona ze swojej pracy. Więc postanowiła się przebranzowoc.  Zrobiła podyplomowe,  potem jeszcze jakiś kurs i po niecałych 2 latach znalazła pracę jaką chciała, mając już odpowiednie  wykształcenie.  Prace znalazla "po znajomosci" - jaka znajomość? Otóż na tych swoich kursach poznała jedną  osobę, która pomogła jej jak się okazało później zdobyć pracę. Gdyby nie poszła na te kursy, nie zdobyła by znajomości i nie miałaby pracy w danym miejscu.

A ta druga maruda-też chciała zmienić pracę na inną,  ale podobnie jak autorka, twierdziła,  że kursy itd nie dadzą jej pewności, może znajdzie cos lepszego. Więc nigdzie nie poszła.  Znajomości też nie zdobyła. Z tego co wiem kolejny rok pracuje za grosze, w pracy-czuje,  że więcej już się nie rozwinie. I koło się zamyka. Acha, też mieszka z rodzicami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotna porażka

Piszę wyraźnie ze pracy szukam ale jak dotychczas nie znalazłam takiej w której zarobilabym więcej niż w obecnej. Wiec po co zmieniać?  

Kawalerka za 100 tys.? Nie u mnie. Nawet na wsiach w mojej okolicy nie wiem czy za 100 tys. Bym coś znalazła bo w takich blokach popegeerowskich mieszkania mają na ogół 50 m kw. I więcej .przeglądam ogłoszenia  wiec się orientuje  .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ddd

Ale po co ci coś zmieniać.  Źle Ci u rodziców?  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotna porażka

Nie pracuję znowu za takie grosze.  Pewnie nie jrdna kobieta w moim mieście zarabia mniej ode mnie ale  przy jednej pensji to jednak za mało na mieszkanie. 

Gdybym miała mieszkanie to wcale nie myślała bym o zmianie pracy tylko cieszyła się z obecnej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wewera
5 minut temu, Gość Samotna porażka napisał:

Nie pracuję znowu za takie grosze.  Pewnie nie jrdna kobieta w moim mieście zarabia mniej ode mnie ale  przy jednej pensji to jednak za mało na mieszkanie. 

Gdybym miała mieszkanie to wcale nie myślała bym o zmianie pracy tylko cieszyła się z obecnej. 

No to siedz dalej u rodziców,  pracuj i zbieraj dalej kasę.  Nie jesteś rozrzutna, więc kiedyś uzbierasz. I nie, nie będziesz miała wtedy 60 czy 70 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sadda

Ja też mieszkam z mamą, mam 41 lat. Przez 12 lat byłam w związku z facetem bez ślubu, mieszkaliśmy u niego. Po rozstaniu musiałam wrócić do mamusi. Nie wynajmuję mieszkania, bo szkoda mi kasy, wolę ją przeznaczyć na przykład na podróże, czy inne przyjemności. Mój nowy facet wie, że mieszkam z matką. Na szczęście trafiłam na takiego, który ma mieszkanie i spotykamy się u niego. Ale był u mnie kilka razy i matka w niczym nie przeszkadzała, siedziała po prostu w drugim pokoju 😉 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

odmawiać sobie przyjemności przez pół życia,aby kupić mieszkanie ok.50-tki?

Bez sensu jak dla mnie, tym bardziej ,że ma się dach nad głową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Sa portale dla singli, tam masz szanse sie umowic w jakiejs grupie,  na zorganizowanej wycieczce nieprzypadkowych ludzi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samm

Samo zycie. Kazdy ma jakis problem. Kazdy niesie swoj krzyz.

Ciesz sie, ze masz chociaz fajna prace. A mieszkanie....kiedys dostaniesz w spadku po rodzicach. Bedziesz juz podstarzala, ale dodatkowo bedziesz miala swoje zaoszczedzone pieniadze na koncie.

A powaznie to, nie czuejsz sie  az takk bardzo samotnie mieszkajac z rodzicami, masz z kim porozmawiac. To tez jest wazne.

Nie mozna miec wszystkiego w zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotna porażka

Owszem mam z kim porozmawiać, ale z drugiej strony czuje się ograniczona ,nie mogę zrobić remontu jak bym chciała, rodzice balagania,  nie mam kuchni do własnej dyspozycji i w tej kwestii tez czuje się ograniczona bo mama gotuje po swojemu  (nie twierdzę że źle ale chciałabym mieć te swobodę i np trochę poeksperymentować a jak nie wyjdzie to nie słuchać kazań typu ze lepiej robić sprawdzone rzeczy bo zawsze się udaje itp.itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szsz

A jak było z facetami do tej pory?  Gdzie się spofykaliscie? Mógł nocowac u ciebie? Czy spotykaliscie się u niego, w hotelu itd? Masz prywatność?  Co jak wracasz np po północy do domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samm

Wszystko ma w zyciu swoje plusy i minusy.

Rozumiem Cie, ze mieszkajac sama czulabys sie na luzie, bez tego calego marudzenia.Ale no niestety musisz zacisnac zeby bo nie ma innego wyjscia.

Mysle, ze moe poznanie jakiegos fajnego faceta mogloby sytuacje rozwiazac.

Wydajesz sie byc rozsadna i sympatyczna kobietka!

I nie patrz na wiek, bo liczy sie milosc, a nie zna wieku.

Liczy sie charakter, sposob na zycie, zainteresowania itd

Chemia musi pasowac a nie wiek.

Zycze Ci powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samm

A Ty co sie tak tych facteow uczepiles??

Czy to jest takie wazne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotna porażka

Z reguły u faceta lub w hotelu. 

Nie wracam po północy bo sama po nocach nie chodzę. 

Jak się mieszka z kimś to prywatność zawsze jest trochę ograniczona bo nawet siłą rzeczy np gdy rozmawiam z kimś przez telefon i głośniej mowie to rodzice słyszą. A jak mama będzie chciała usłyszeć więcej to już zrobi wszystko żeby usłyszeć. W bloku ściany są cienkie i czasami nawet słyszę jak sąsiad rozmawia przez telefon. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotna porażka

Samm nie patrzę tak bardzo na wiek ale facetowi 15 lat starszemu to już bliżej do mojego ojca niż do mnie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21 minut temu, Gość Samotna porażka napisał:

Owszem mam z kim porozmawiać, ale z drugiej strony czuje się ograniczona ,nie mogę zrobić remontu jak bym chciała, rodzice balagania,  nie mam kuchni do własnej dyspozycji i w tej kwestii tez czuje się ograniczona bo mama gotuje po swojemu  (nie twierdzę że źle ale chciałabym mieć te swobodę i np trochę poeksperymentować a jak nie wyjdzie to nie słuchać kazań typu ze lepiej robić sprawdzone rzeczy bo zawsze się udaje itp.itd.

Jesteś bezczelna.Nie dość, ze siedzisz u rodzicow tyle lat to jeszcze marudzisz.Powinni dawno temu cie wywalic z domu i miec troche oddechu i prywatnosci na starosc a nie starą corkę na glowie.Matka jest u siebie i ma prawo gotowac pod siebie i swojego meza a twojego ojca.Kto ci broni gotowac dla siebie? Pewnie jeszcze na doladke jestes na ich garnuszku.Wstyd w tym wieku!!!

 

Bidulka jest ograniczona, bo rodzice balagania w swoim mieszkaniu.🤣

Ty nigdy nie pojdziesz na swoje tylko poczekasz az rodzice umra i wreszcie bedziesz na swoim.Prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Autorka nie ma problemu z brakiem mieszkania i respektyw na jego zakup, tylko z samą sobą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×