Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość

Trudna toksyczna relacja

Polecane posty

Gość Gość

Poznałam faceta w sieci i nasza relacja przeniosła się do świat rzeczywistego. Szybko okazało się, że facet jest alkoholikiem i bierze narkotyki, ale ponieważ wydawał się skłonny do pracy nad sobą i wyjścia z problemów, zaangażowałam się w pomoc i współpracę przy rozwoju paru projektów biznesowych.

Ostatecznie okazało się, że on nie ma zamiaru się leczyć, że wykorzystał mnie wiedząc, że mam pieniądze i oczekując, że 'wszystko zrobi się samo'. Zaczął mieć pretensje o nieuzyskane kwestie materialne, które niby mogłyby go cudownie wyciągnąć z nałogu (szantaż i roszczeniowość). Stosuje typowe dla alkoholików wymówki i przerzucanie winy, a kiedy mu to mówię, nabiera dystansu i grozi, że jak będę to robić, to odejdzie.

Moje pytanie jest takie - czy próbować mu nadal pomóc, czy już sobie odpuścić, by zmarnował sobie zdrowie i życie? Rodzina mu nie pomoże, są współuzależnieni, przykładają się do jego komfortu picia. Sama staram się namówić go na terapię, ale się zapiera (raz się udało, ale szybko się z niej wypisał - jak jest trzeźwy twierdzi, że nie potrzebuje, a jak wpada w ciąg, to błaga o pomoc).

To o tyle ciężkie, że zdążyłam go naprawdę polubić, bo nie jest id.iotą i ma pomysły na siebie, tylko ten nałóg i zaburzenia osobowości z nim związane wszystko niszczą. Nie wiem, co zrobić, być może to niezbyt odpowiednie forum na takie pytania, ale jeśli jest tu ktoś mający podobne doświadczenia, i/czy mogący udzielić rady, będę wdzięczna :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Jeżeli nie masz nic lepszego do roboty niż angażować się w beznadziejną sprawę pomocy obcemu człowiekowi, dla którego jesteś warta tyle, ile pieniędzy mu dasz, to brnij w to dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
57 minut temu, Gość Gość napisał:

ponieważ wydawał się skłonny do pracy nad sobą i wyjścia z problemów, zaangażowałam się w pomoc i współpracę

''Wydawanie się skłonnym', to jeszcze nie skłonność. Co takiego konkretnie zasugerowało Ci, że facet o siebie zawalczy? Czy były to tylko deklaracje, czy realne czyny? Jeśli tych drugich zabrakło, sprawa była z góry skazana na niepowodzenie.

57 minut temu, Gość Gość napisał:

Ostatecznie okazało się, że on nie ma zamiaru się leczyć, że wykorzystał mnie wiedząc, że mam pieniądze i oczekując, że 'wszystko zrobi się samo'. Zaczął mieć pretensje o nieuzyskane kwestie materialne, które niby mogłyby go cudownie wyciągnąć z nałogu

Czyli zwyczajny materialista, który liczył, że umożliwisz mu i podsuniesz pod nos to, do czego on sam nie może dojść skutkiem nałogu. Dobrze, że oparłaś się naciskom i manipulacjom, ponieważ facet dostał wyraźny znak, że musi się sam zmobilizować i samodzielnie dążyć do osiągnięcia wskazanego celu. W przypadku rzeczy materialnych - musi sam na nie zarobić / odłożyć, rezygnując z marnotrawienia pieniędzy na alkohol.

57 minut temu, Gość Gość napisał:

Stosuje typowe dla alkoholików wymówki i przerzucanie winy, a kiedy mu to mówię, nabiera dystansu i grozi, że jak będę to robić, to odejdzie.

Wiesz, z czym masz do czynienia, to dobrze. Jakkolwiek zdaj sobie również sprawę, że nie taką postawę przybiera ktoś ''skłonny do leczenia''. Najwyraźniej ten facet jeszcze nie osiągnął swego osobistego 'dna' i nie zreflektował na tyle, by naprawdę chcieć zacząć się leczyć. Dla każdego kwestia rzeczonego ''dna'' jest indywidualna. Także Twoją rolą powinno być bieżące uświadamianie mu negatywnych konsekwencji w każdej pojedynczej sytuacji, z przenoszeniem winy i odpowiedzialności na niego i jego świadomy wybór picia alkoholu. Poza tym pozostawałoby cierpliwe oczekiwanie na przełom, w którym w końcu zrozumie, że sam jest odpowiedzialny za swoje niepowodzenia, nieszczęścia i nałogi. Dopowiem, grożenie odejściem jest weryfikacją Twojego przywiązania, sprawdzaniem, na ile Tobie na nim zależy. Zdobycie zaufania chorego pomaga w podjęciu decyzji o leczeniu.

57 minut temu, Gość Gość napisał:

Moje pytanie jest takie - czy próbować mu nadal pomóc, czy już sobie odpuścić, by zmarnował sobie zdrowie i życie?

Sama forma tego pytania jest z Twojej strony manipulacją, która brzmi - ''czy mam pomóc, czy okazać się złą osobą skazującą go na śmierć?''. Zrozum, że to nie Ty go skazałaś, on sam się skazał. Jeśli chcesz mu pomóc, musisz zrobić to umiejętnie i - jak wyżej napisałam - uświadamiać i wspierać, ale nie chronić przed konsekwencjami alkoholizmu, nie wyręczać. Będzie to zadanie emocjonalnie bardzo ciężkie, tym bardziej, że - jak wywnioskowałam - jesteś osobą empatyczną i zależy Ci. Ze swojej strony zastanów się jednak, jakie są przyczyny Twojego przywiązania do tego faceta. Czy czasem nie opierasz się na destruktywnych dla siebie schematach, czy nie jesteś podatna na uzależnienie od skrajnych emocji, czy po prostu doraźnie się dowartościowujesz za pomocą pomagania - szczera analiza dla siebie samej, by nie być narażonym na problemy i nieszczęścia w przyszłości.

57 minut temu, Gość Gość napisał:

Rodzina mu nie pomoże, są współuzależnieni, przykładają się do jego komfortu picia.

Jeśli masz możliwość, uświadom im to jak najszybciej. Jeśli nie wykażą dobrej woli, powiedz wprost, że swoim zachowaniem wyrażają zgodę na śmierć krewnego. Dobrze byłoby, gdybyście przyjęli jednakową konsekwentną postawę wobec chorego i starali się go zachęcać do leczenia, zapewniając przy tym o swoim wsparciu i miłości. Nie osądzajcie, każdy ma prawo popełniać błędy i upadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×