Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Ika27

Toksyczna matka

Polecane posty

Witam 

Mam problem z mamą odkąd pamiętam. Moja matka jest taka że lubi każdemu mówić co ma robić i zawsze ma być po jej.

Ostatnio była taka sytuacja że matka mojego partnera zadzwonila do mojej matki i naopowiadala jej same głupoty że jak chłopaka nie ma to ja chodzę i się puszczam z innymi że z chłopakiem jestem tylko dla pieniędzy a to zdradzam. I moja matka wierzy matce partnera. Dodatkowo moja matka dowiedziała się o moich problemach finansowych i ma mnie za nic teraz wyzywa mnie mówi że nie ma już córki że jej przynoszą tylko wstyd że mam się do niej nie odzywać że jestem głupia nie odpowiada jej mój partner. Dowiedziala soe ze bede z partnerem zmieniac stancje to zaczela mowic ze nas wyrzucili z tej obecnej stancji.Mam już dosyć tej sytuacji z matka bo czy się będę odzywać do niej czy nie to i tak będą pretensje i bedzis gadanie ze nie ma corki jakiej by chciala i ze mnie nie zna. Co mam robić w tej sytuacji bo porozmawiać normalnie to z nią nie można? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Odpuśc,rób swoje i nie przejmuj się matką,ona żyje tymi kłótniami z Tobą,uwielbia je i patrzec na to jak CIĘ rani to dla niej raj. Z wiekiem tacy ludzi stają się jeszcze gorsi. Lepiej za wczasu sie odizoluj siie od niej. Nie pozwalaj wejsc na głowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dodatkowo chce dodac ze od samego poczatku mowi ze nie chciala mnie bo bylam wpadka i plany jej popsulam ze jestem taka sama jak ojciec i dlatego mnie nienawidzi bo z ojcem sie rozeszla. Mowi ze moj partner sprowadza mnie na zla droge ze nie bede miala z nim zycia. I jak on mnie zostawito nie będę miała gdzie przyjść bo matka mnie nie przyjmie pod dach ponownie. Cały czas powtarza że ja jej nie traktuje jak matki bo ja powinnam robić tak jak ona mi mówi i się liczyć z nią A nie że ja jej nic nie mówię i robię po swojemu i że musi się od kogoś dowiadywać co ja robię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

Odpuśc,rób swoje i nie przejmuj się matką,ona żyje tymi kłótniami z Tobą,uwielbia je i patrzec na to jak CIĘ rani to dla niej raj. Z wiekiem tacy ludzi stają się jeszcze gorsi. Lepiej za wczasu sie odizoluj siie od niej. Nie pozwalaj wejsc na głowe.

Dawno bym dopuściła ale jak przestanę mieć z nią kontakt to jednocześnie całą rodziną się ode mnie odsunie bo ich zdaniem ja ranie matkę. A z drugiej strony będzie mi wypominać że urwalamz nie kontakt 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie patrz na rodzinę, patrz na siebie. Wobec rodziny zachowuj się jak gdyby nigdy nic. Nornalnie utrzymuj kontakt. Jeśli Cię odtraca, nic na to nie poradzisz, ale to nie oni mają problemy z Twoja Matka. 

Usamodzielnij się i odetnij pępowinę. Zachowaj swoją godność. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
9 godzin temu, Ika27 napisał:

Dawno bym dopuściła ale jak przestanę mieć z nią kontakt to jednocześnie całą rodziną się ode mnie odsunie bo ich zdaniem ja ranie matkę. 

Trudno. Twoje zdrowie ważniejsze. Rada o ograniczeniu do minimum relacji jest słuszna, bo tacy ludzie na terapię nie pójdą za nic na świecie, a druga prawda z postu wyżej, że z wiekiem taka osoba staje się coraz trudniejsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wyprowadź

Wyprowadź się na swoje. Kontakt to możesz mieć np. telefoniczny. Gdy dzwonisz, pytaj się o zdrowie i czy jej nie pomóc w czymś i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Gość Wyprowadź napisał:

Wyprowadź się na swoje. Kontakt to możesz mieć np. telefoniczny. Gdy dzwonisz, pytaj się o zdrowie i czy jej nie pomóc w czymś i tyle.

Od 4 lat jestem na swoim i i to też ma do mnie pretensje. Bo jak ja mogłam zamieszkać z chłopakiem zamiast z rodziną swoje że odwrocilam się od rodziny idąc mieszkać z chłopakiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iubire

To nie mamę trzeba wysyłać na terapię, tylko samemu wziąć się do pracy nad sobą. 

To nie inni są odpowiedzialni za nasze uczucia (jacy by nie byli), tylko my sami. To nasze reakcje na zachowanie kogoś (mamy, taty, partnera, itd.) sprawiają nam ból i powodują cierpienie czy radość, spokój, poczucie bezpieczeństwa. A nasze reakcje zależą od emocji powiązanych ze schematami i wzorcami zgromadzonymi przez całe nasze życie. I to te schematy trzeba zobaczyć, a potem rozmontować jeśli nie są dla nas korzystne (kiedyś były, skoro powstały). 

Jak weźmiesz odpowiedzialność za swoją część w tej relacji, i nad tym popracujesz, to mama "sama" sie zmieni w cudowny sposób. 

Polecam proces Uzdrawianie matczynej rany. Proces trudny, ale wart każdej wylanej łzy. Będziesz innym człowiekiem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
43 minuty temu, Gość Iubire napisał:

To nie mamę trzeba wysyłać na terapię, tylko samemu wziąć się do pracy nad sobą. [...]

Zgadzam się. Zawsze warto nad sobą pracować i kierunkować się na pożądane wzorce, w ramach własnych ograniczonych możliwości. W przypadku Autorki wątku warto również, by wzięła pod uwagę i rozważyła racje swojej matki, które także mogą mieć jakąś zasadność. Nie znamy jej punktu widzenia, a może on być jednak istotny i pomocny w odnalezieniu rozwiązania problemów.

43 minuty temu, Gość Iubire napisał:

[...] To nie inni są odpowiedzialni za nasze uczucia (jacy by nie byli), tylko my sami. [...]

Uważam, że tego rodzaju przerzucanie odpowiedzialności nie służy ani ''ofierze'', ani ''sprawcy''. Niestety, żaden człowiek nie jest wolny i niezależny do tego stopnia, by móc dopuszczać się podobnych stwierdzeń. Żyjemy w społeczeństwie i oddziałujemy na siebie nawzajem w sposób co prawda zaprogramowany w nas samych, ale po pierwsze nie sposób wykluczyć siły sprawstwa innych, a po drugie, zmian w większości elementarnych wzorców danego człowieka po prostu dokonać nie sposób. Podstawa, do której się odnosisz, zawsze pozostanie taka sama. I każde działanie wbrew niej skończy się poczuciem krzywdy i kolejnymi problemami. Trzeba przede wszystkim być świadomym własnych granic i wspomnianych wyżej możliwości.

43 minuty temu, Gość Iubire napisał:

[...] nasze reakcje zależą od emocji powiązanych ze schematami i wzorcami zgromadzonymi przez całe nasze życie. I to te schematy trzeba zobaczyć, a potem rozmontować jeśli nie są dla nas korzystne [...]

Najlepiej elektrowstrząsami w określone punkty mózgu i układu nerwowego, których medycyna jeszcze nie zna i długo nie pozna... Człowiek kształtuje się przez całe swoje życie, jakkolwiek z gruntu zawsze pozostanie taki sam. Nikt nie ma świadomego wykalkulowanego wpływu na podświadomość i schematy, w ramach których funkcjonuje, dlatego trzeba postarać się odnaleźć własną indywidualną drogę radzenia sobie z problemami. Żaden schematyczny polecany ''proces'' nie musi przynieść pożądanego rezultatu.

43 minuty temu, Gość Iubire napisał:

[...] To nie inni są odpowiedzialni za nasze uczucia (jacy by nie byli), tylko my sami. [...]

[...] Jak weźmiesz odpowiedzialność za swoją część w tej relacji, i nad tym popracujesz, to mama "sama" sie zmieni w cudowny sposób. [...]

Stwierdzenia się gryzą, ponieważ albo Autorka jest odpowiedzialna 'wyłącznie', albo jedynie za ''jej część'', trzeba się zdecydować. Poza tym, praca jednej ze stron nie sprawi, że druga się nagle odmieni. Druga również musi tego chcieć, wykazać wolę, proporcjonalne starania i dążenia do jednakowego celu. W przeciwnym wypadku jedyne, co może się zmienić, to sposób postrzegania drugiej strony przez pierwszą. I nie powiedziane, że przyniesie to dla obu jakąkolwiek poprawę, czy to na płaszczyźnie psychicznej, emocjonalnej, czy wymierną poprawę danej relacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Iubire napisał:

To nie mamę trzeba wysyłać na terapię, tylko samemu wziąć się do pracy nad sobą. 

To nie inni są odpowiedzialni za nasze uczucia (jacy by nie byli), tylko my sami. To nasze reakcje na zachowanie kogoś (mamy, taty, partnera, itd.) sprawiają nam ból i powodują cierpienie czy radość, spokój, poczucie bezpieczeństwa. A nasze reakcje zależą od emocji powiązanych ze schematami i wzorcami zgromadzonymi przez całe nasze życie. I to te schematy trzeba zobaczyć, a potem rozmontować jeśli nie są dla nas korzystne (kiedyś były, skoro powstały). 

Jak weźmiesz odpowiedzialność za swoją część w tej relacji, i nad tym popracujesz, to mama "sama" sie zmieni w cudowny sposób. 

Polecam proces Uzdrawianie matczynej rany. Proces trudny, ale wart każdej wylanej łzy. Będziesz innym człowiekiem. 

Nie. Mama się nie zmieni w cudowny sposób, bo na to jaka jest złożyły się jej geny, okres prenatalny, dzieciństwo itd.

I nie. Na emocje autorki oddziałuje również matki postawa, wzbudzanie poczucia winy, manipulowanie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
35 minut temu, Nenesh napisał:

Stwierdzenia się gryzą, ponieważ albo Autorka jest odpowiedzialna 'wyłącznie', albo jedynie za ''jej część'', trzeba się zdecydować. Poza tym, praca jednej ze stron nie sprawi, że druga się nagle odmieni. Druga również musi tego chcieć, wykazać wolę, proporcjonalne starania i dążenia do jednakowego celu. W przeciwnym wypadku jedyne, co może się zmienić, to sposób postrzegania drugiej strony przez pierwszą. I nie powiedziane, że przyniesie to dla obu jakąkolwiek poprawę, czy to na płaszczyźnie psychicznej, emocjonalnej, czy wymierną poprawę danej relacji.

Dokładnie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iubire

Nenesh, ale analiza 😉

Dla mnie odpowiedzialność za związek/relację - po równo, pisałam o wzięciu swojej części odpowiedzialności. Najczęściej przerzucamy właśnie tzw. winę na drugą osobę, siebie stawiając w pozycji "ofiary". I jesteśmy tacy biedni... I nic nie robimy, bo przecież wina jest taka oczywista, wszyscy to widzą. To jest nasza korzyść emocjonalna, strefa komfortu, g/ó/w/n/o, ale nasze, znane, lepsze niż decyzja o zmianie i krok w nieznane. 

Odpowiedzialność za swoje emocje - 100% po naszej stronie. Jakże inaczej? Przecież to nasze emocje. W odpowiedzi na sytuację, czyjeś zachowanie, postawę,  tak, jak najbardziej. Jednak , to samo zachowanie, tej samej osoby, wywoła różne reakcje osób będących uczestnikami tej samej sytuacji. Np. mama po wypiciu alkoholu, wzbudza złość, obrzydzenie, lęk, opór u swojej córki (która całe dzieciństwo była świadkiem picia matki), a osoba postronna zobaczy "wesołą", wyluzowaną, zabawną, super mamuśkę. 

Tak to widzę. 

Ja sama zrobiłam kawał dobrej roboty, pracując nad relacją z moją mamą. Moja mama nawet nie ma pojęcia, że to robię. Chociaż jestem w trakcie tego procesu, już widzę efekty, są to zadziwiające mnie samą, cudowne zmiany.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Widac ze sporo osób tu się wypowiada nie posiadających toksycznej matki,więc autorko nie bierz tych odpowiedzi do siebie,te osoby cytują cos czego sie pewnie gdxies tam naczytały. To piekło trzeba przezyc zeby móc realnie doradzić i pomóc,niestety. Ja polecam pomimo wszystko zmniejszyc kontakt jak tylko się da nie patrząc na opinie rodziny. Matka urabia cebie i przygotowuje do roli opiekunki i służacej na jej starość. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosciowka2019

Matka matka, ale "teściowa" też nie najlepiej wrozy na przyszłość. Odciąć się od obu i zacząć żyć własnym życiem. Jeśli w jakiś sposób jesteś zależna od niej to pierwsze co - uniezależnij się. Reszta później sama się poukłada jako naturalny bieg rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Goosc
11 godzin temu, Ika27 napisał:

Od 4 lat jestem na swoim i i to też ma do mnie pretensje. Bo jak ja mogłam zamieszkać z chłopakiem zamiast z rodziną swoje że odwrocilam się od rodziny idąc mieszkać z chłopakiem.

Zapytaj jej jak ona mogła kiedys opuścić swoją matkę i ojca i pójść za facetem i dac sobie dziecko zrobic! Powiedz jej, ze ona to dopiero jest wyrodna bo nie zostala u boku mamusi. Takim ludziom zanim urwie sie z nimi kontakt , nalezy zacząć traktowac jak oni ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po całej tej sytuacji moja mama już normalnie że mną rozmawiała ale wczoraj miała do mnie pretensje że zmieniam mieszkanie i że znowu będę mieszkać z moim chłopakiem. Q dzisiaj się dowiedzialamże moja matka dzwoniła do matki mojego chłopaka i głupot jej naopowiadala na moje chłopaka i zaczęli obie ściemniać że mam dużo długów że jestem puszczalska. Już nie wiem co mam zrobić w tej sytuacji dzisiaj z matka się nie słyszałam ale jutro będę musiała do niej zadzwonić i znowu będzie gadania z jej strony 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Sama teraz widzisz ze nie zmieni się. Ona na nic nie będzie patrzyła,chce miec ciebie blisko zeby móc kontrolować,no i zeby miec opiekunke pod nosem. Zawsze bedzie na Ciebie zła i wszystkiego się chwyci zeby tylko miec Cie blisko i kontrolować każdy Twój krok. Nie odpusci,zobaczysz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Gość Gość napisał:

Sama teraz widzisz ze nie zmieni się. Ona na nic nie będzie patrzyła,chce miec ciebie blisko zeby móc kontrolować,no i zeby miec opiekunke pod nosem. Zawsze bedzie na Ciebie zła i wszystkiego się chwyci zeby tylko miec Cie blisko i kontrolować każdy Twój krok. Nie odpusci,zobaczysz

To co mam w tej sytuacji zrobić? Bo moja matka mowula do matki chłopaka że to jego wina zw idziemy na stancje 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Misiaka M

Dziewczyno, ile Ty masz lat? 15? Matka wyzywa Cię od puszczalskich szmat, a Ty i tak do niej dzwonisz i rozmawiasz. Idź na terapię, naucz się stawiać granicę i zerwij kontakt z matką. Aha, i Twojemu chłopakowi radzę to samo bo chyba jest w takiej samej sutuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xyz1

U mnie podobnie z teściową, całe życie gnębiła moją żonę, miała ją za nic, tylko siostra żony się liczyła, żona nie wytrzymała w domu i kilka miesięcy przed ślubem mieszkała u mnie, wszystko było pięknie ładnie, ślób, ciąża, do momentu aż żona poszła na zwolnienie i zaczęła co raz częściej jeździć do rodzinnego domu a mamusia zaczęła jej w głowie mieszać że ja zły, nie dobry, a przed ślubem mówiła że takiego chłopa powinna mieć jej siostra nie moja żona bo ona na mnie nie zasługuje. Efekt tego że za miesiąc poród, żona u mamusi i ma listę żądań co mam zrobić żeby wróciła, a teściowa gada po ludziach że będę ją na kolanach prosił jeśli chce żeby żona wróciła bo u nich baby rządzą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xyz1

Teściowej na rękę żeby ona była w domu bo jest komu sprzątać gotować bo siostra księżniczka tego robić nie będzie i tego nigdy nie robiła a od kąd moja się wyprowadziła to chlew w domu. Przy okazji będzie teściowa miała się na kim wyżywać tak jak kiedyś. Jedno z żądań to to że jak dziecko się urodzi to mamusia będzie codziennie przyjeżdżać do nas i ja mam jej się we wszystkim słuchać ale mam też ją poprosić żeby wzięła urlop i też poprosić żeby codziennie przyjeżdżał do nas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
13 minut temu, Gość Xyz1 napisał:

Teściowej na rękę żeby ona była w domu bo jest komu sprzątać gotować bo siostra księżniczka tego robić nie będzie i tego nigdy nie robiła a od kąd moja się wyprowadziła to chlew w domu. Przy okazji będzie teściowa miała się na kim wyżywać tak jak kiedyś. Jedno z żądań to to że jak dziecko się urodzi to mamusia będzie codziennie przyjeżdżać do nas i ja mam jej się we wszystkim słuchać ale mam też ją poprosić żeby wzięła urlop i też poprosić żeby codziennie przyjeżdżał do na

Wyślij jej pozew rozwodowy to szybko się obudzi .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Gość Misiaka M napisał:

Dziewczyno, ile Ty masz lat? 15? Matka wyzywa Cię od puszczalskich szmat, a Ty i tak do niej dzwonisz i rozmawiasz. Idź na terapię, naucz się stawiać granicę i zerwij kontakt z matką. Aha, i Twojemu chłopakowi radzę to samo bo chyba jest w takiej samej sutuacji.

Mam 24 lata. I od średniej szkoły matka tak mnie nazywała A jak jej mówiłam że to nie prawda i ma tak nie mówić to mówi że mam nic nie mówić bo żyje krócej oś niej na tym świecie i żebym wstydu rodzinie nie przynosiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xyz1
43 minuty temu, Ika27 napisał:

Mam 24 lata. I od średniej szkoły matka tak mnie nazywała A jak jej mówiłam że to nie prawda i ma tak nie mówić to mówi że mam nic nie mówić bo żyje krócej oś niej na tym świecie i żebym wstydu rodzinie nie przynosiła.

Tak jak u mojej żony masz być służącą i durniem do gnębienia, wielokrotnie jeszcze przed ślubem mówiłem powiedz ciotkom jak matka ciebie traktowała to ona że na mamę nie można źle mówić bo to mamy rodzina i się odwrócą od żony bo mama jest dobra. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Gość Xyz1 napisał:

Tak jak u mojej żony masz być służącą i durniem do gnębienia, wielokrotnie jeszcze przed ślubem mówiłem powiedz ciotkom jak matka ciebie traktowała to ona że na mamę nie można źle mówić bo to mamy rodzina i się odwrócą od żony bo mama jest dobra. 

Tylko że u mnie w rodzinie wszyscy myślą że matka jest ok bo w względem innych domowników matka jest jak aniołek i nagle wszystko akceptuje i jak nagle wybuchnie jakaś afera przez3 mnie to każdy mówi że jestem inna że nie szanuje matki bo ona dla mnie wszystko A ja jej się nie słucham 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xyz1
4 minuty temu, Ika27 napisał:

Tylko że u mnie w rodzinie wszyscy myślą że matka jest ok bo w względem innych domowników matka jest jak aniołek i nagle wszystko akceptuje i jak nagle wybuchnie jakaś afera przez3 mnie to każdy mówi że jestem inna że nie szanuje matki bo ona dla mnie wszystko A ja jej się nie słucham 

Czyli tak samo, mamusia święta w rodzinie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Gość Xyz1 napisał:

Czyli tak samo, mamusia święta w rodzinie

I co dalej robić z tym problemem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Przestan nawet dzwonic. Toksyki tak mają ze dla innych są super,to na pokaz. Wybierają sobie jedno swoje dziecko i je gnębią a drugie nietykalne. Zawsze jedno zostawiają sobie na służke,i tak zmanipulują ze jak ktos podatny to podda się. A zobaczycie na starosc to dopiero są roszczeniowe takie matki. Tak bedą kombinowac az rozwalą związek córki zeby tylko miec słuzącą tylko dla siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eeeee
5 godzin temu, Ika27 napisał:

I co dalej robić z tym problemem?

Zerwać kontakt, raz na miesiąc zadzwonić, albo zajechać na godzinkę na kawę i tyle, a jak zacznie mówić że nie dobra jesteś to od razu wyjść, rozłączyć się i zmniejszyć kontakt tylko do wielkanocy i bożegonarodzenia, a później całkowicie zerwać jeśli dalej będziesz ta niedobra. Chcesz mieć rodzinę to pilnuj chłopa i broń boże nie słuchaj się mamusi, będzie chciała za wszelką cenę wywołać u Ciebie poczucie winy, a jak to się uda to Twój związek się rozpadnie i będziesz jej parobko/popychadłem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×