Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mea d

Jak jest w Waszych związkach? Uważacie że jak mąż idzie z kolegą na koncert albo Wy same z koleżanką to jest normalne i jak najbardziej naturalne?

Polecane posty

1 minutę temu, Gość Larysa napisał:

Ja tam też takim związkom współczuję. 23 lata i jak stare małżeństwo. 

Jak 23 lata i jak strare małżeństwo? 😉

Oboje wychodzimy często osobno, nikt nikogo nie ogranicza. Wychodzę zarówno z koleżankami jak i kolegami. 

Ja współczuję ludziom, którzy mają 30 lat i nie potrafią założyć swojej rodziny, nie znaleźli tej drugiej osoby. 

Nie ma co współczuć, ja czuję się szczęśliwa. 🙂

Generalnie, każdy ma swoje zdanie, wiadomo. Ale,, prowincjonalne mozgi" są obraźliwe. To, że różnimy się poglądami, nie oznacza, że trzeba się ponizac 👌

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Larysa napisał:

Ja tam też takim związkom współczuję. 23 lata i jak stare małżeństwo. 

Jeżeli spotykają się od 16 roku życia to uważasz, że po 7 latach to juz stare małżeństwo.  To po jakim czasie uważasz, że ludzie powinni brać ślub, żebyś tak nie twierdziła- po 2 miesiącach znajomości? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GosiaO
3 godziny temu, Gość Gosc napisał:

długie bycie samemu" uważa się tak do 25, 27 roku życia, gdy inni koledzy już się żenią.

Gdzie masz tych facetów, co biorą ślub w takim wieku? to raczej bardzo rzadkie przypadki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OooG
3 godziny temu, Gość Gaga napisał:

Trzeba miec mega prowincjonalny mozg, zeby w wieku 25-27 sie zenic 😂😂😂ja sie wtedy dopiero zaczynalam rozgladac👌

Zawsze jakś troll musi się odezwać. A może Ciebie nikt nie chciał i czekałaś na jakiegoś chłopa z odzysku. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Optymistka

Nie tyle normalne, co konieczne. Musi wyjść do kumpli około raz w miesiącu, bo inaczej dziczeje. Bardzo lubię jego kolegów, ale czasami to ja sama piszę do któregoś, żeby go zabrał. Pójdzie, popije, pogada po męsku z chłopakami i jest do rany przyłóż. 

Mi się ostatnio nie chce nigdzie chodzić, ale uważam, że tak samo jak on, ja też muszę czasem wyjść sama. To jest po prostu zdrowe. 

Niemniej jednak zawsze pilnuję, czy naprawdę poszedł do kumpli, tzn. proszę o grupową foteczkę. Niby nic, a wiem, że jest z nimi. Zdarzyło mi się raz "pojechać po nich" do baru, kiedy dowiedziałam się, że dołączyła do nich była dziewczyna jednego z nich. Strzeżonego Pan Bóg strzeże. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Optymistka
3 godziny temu, Klara napisał:

Dlaczego obrażasz innych i piszesz o prowincjonalnym mózgu? To jest Twoja opinia, masz prawo ja mieć, ale nie musisz jej wyrażać obrażając innych. 

W wieku 23 lat zostałam żona, majac 24 lata jestem w ciąży. Mam najlepszego Męża na świecie i nigdy nie zamieniłabym go na nikogo innego. Spotykam się z nim od 16 roku życia. Nie, nie jestem brzydka. Wiem, że mogę na niego liczyć, szybko się odnalezlismy po prostu. Nazywanie naszej relacji prowincjonalnym mózgiem jest przynajmniej nie taktowne i przykre. 

A ja Ci zazdroszczę 🙂 Znamy się z moim mężem od podwórka, chodziliśmy razem do klasy i dopiero, jak mieliśmy po 29 lat to nas oswiecilo, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Czasem tak sobie myślę, że moglibyśmy być razem już 15 lat 😕 Mamy 33, w sumie nie aż tak dużo, ale fajnie byłoby mieć tamte lata dla siebie, a nie zmarnowane na imprezach i ze złymi ludźmi. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Optymistka napisał:

A ja Ci zazdroszczę 🙂 Znamy się z moim mężem od podwórka, chodziliśmy razem do klasy i dopiero, jak mieliśmy po 29 lat to nas oswiecilo, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Czasem tak sobie myślę, że moglibyśmy być razem już 15 lat 😕 Mamy 33, w sumie nie aż tak dużo, ale fajnie byłoby mieć tamte lata dla siebie, a nie zmarnowane na imprezach i ze złymi ludźmi. 

 

Wiesz, każdemu z nas układa się inaczej. I spoko. Najważniejsze, że się odnalezliscie 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Linnnnnnj

Maz wychodzi na mecze sam lub z kolega. Ja z kolezankami na kawe czy drinka. Czasami razem ze znajomymi. Roznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Dobra dobra, głupie tłumaczenia. Ludzie po to są razem by razem chodzić na takie eventy. Chodzi wam o to że macie pretekst do zdrady 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Ja kocham chodzić na saunę,  mąż nie i co mam z tego zrezygnować? Chodzę sama albo z koleżanką.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Dobra dobra, głupie tłumaczenia. Ludzie po to są razem by razem chodzić na takie eventy. Chodzi wam o to że macie pretekst do zdrady 

Kolejny troll. A może ludzie po prostu lubią gdzieś iść w innym towarzystwie niż małżonek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
5 godzin temu, Klara napisał:

Jak 23 lata i jak strare małżeństwo? 😉

Oboje wychodzimy często osobno, nikt nikogo nie ogranicza. Wychodzę zarówno z koleżankami jak i kolegami. 

Ja współczuję ludziom, którzy mają 30 lat i nie potrafią założyć swojej rodziny, nie znaleźli tej drugiej osoby. 

Nie ma co współczuć, ja czuję się szczęśliwa. 🙂

Generalnie, każdy ma swoje zdanie, wiadomo. Ale,, prowincjonalne mozgi" są obraźliwe. To, że różnimy się poglądami, nie oznacza, że trzeba się ponizac 👌

 

Nie ma co współczuć. Nie każdy chce od razu zakładać rodzinę czy zachodzic w ciążę przed 30-tką. ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Ja ze swoim wszystko razem i wszędzie razem 24h

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Larysa
4 godziny temu, Gość Gość napisał:

Jeżeli spotykają się od 16 roku życia to uważasz, że po 7 latach to juz stare małżeństwo.  To po jakim czasie uważasz, że ludzie powinni brać ślub, żebyś tak nie twierdziła- po 2 miesiącach znajomości? 

Kogoś kto ożenił się młodo, a od dziecka spotyka z tą osobą, logiczne, że kryzys i wypalenie w związku dotknie w młodym wieku, bo ich "5" albo "10 lat razem" przypadnie na wiek, w którym inni ledwo się zaczynają wiązać na stałe. Dla mnie przesrana jest sama taka świadomość. Lepiej się związać na stałe koło 30tki i mieć młodość wolną od jakichś kryzysów, rozwodów, pozwów, alimentów itp. Że nie wspomnę, że jest coś takiego w psychologii jak dojrzałość społeczna, czyli do pełnienia ról społecznych, i to przychodzi podręcznikowo około 25 roku życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

A my praktycznie nigdzie nie wychodzimy osobno. Razem pracujemy, razem chodzimy na fitness, na wakacje, itd. Imprez i knajp oboje nie lubimy, więc chodzimy na nie bardzo sporadycznie, ale nigdy osobno. Tak mamy.

Jednak nie widzę w tym niczego nienormalnego, że inne pary chodzą gdzieś osobno. Skoro to lubią i tego potrzebują to OK.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
53 minuty temu, Gość Larysa napisał:

Kogoś kto ożenił się młodo, a od dziecka spotyka z tą osobą, logiczne, że kryzys i wypalenie w związku dotknie w młodym wieku, bo ich "5" albo "10 lat razem" przypadnie na wiek, w którym inni ledwo się zaczynają wiązać na stałe. Dla mnie przesrana jest sama taka świadomość. Lepiej się związać na stałe koło 30tki i mieć młodość wolną od jakichś kryzysów, rozwodów, pozwów, alimentów itp. Że nie wspomnę, że jest coś takiego w psychologii jak dojrzałość społeczna, czyli do pełnienia ról społecznych, i to przychodzi podręcznikowo około 25 roku życia.

Jesli bedziesz te kryzysy zakladac i o nich myslec to pewnie beda i to straszne. Sama meza poznalam jak mialam 15 lat. W wkeki 24 wyszlam za niego. Tak sie po prostu trafilo, nikt tego nie planowal. Bywaly gorsze dni, ale nadal bardzo sie kochamy. Nie wiem tez w jaki sposob kryzys w wieku 27 lat jest gorszy od kryzysu w wieku 37 czy 47

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Larysa
7 godzin temu, Gość Gość napisał:

Nie wiem tez w jaki sposob kryzys w wieku 27 lat jest gorszy od kryzysu w wieku 37 czy 47

Bo się traci najmłodsze lata na walkę z kryzysem i na rozwody, gdy innych rówieśników to dopiero czeka i dzięki temu jeszcze sobie pożyją bez zmartwień  🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17 godzin temu, Gość Larysa napisał:

Ja tam też takim związkom współczuję. 23 lata i jak stare małżeństwo.

Rozumiem, że ty rok po ślubie w wieku 33 też jesteś jak stare małżeństwo. Tak nawiasem, nie wiesz tak naprawdę o czym piszesz i mogłabyś to jakoś zdefiniować, co oznacza dla ciebie stare małżeństwo. Wyszłam za mąż w wieku 23 lat, a po ślubie jestem 19 lat i jakoś nie czuję, żebym była jak stare małżeństwo. Mąż z resztą też tak tego nie odbiera. Nie masz co współczuć.

18 godzin temu, Gość Gosc napisał:

25-27 ślub bleeerr ale wieku 28 l to już ok? Hehe

Ta osoba zanim znajdzie to będzie miała 28, a zanim się zdecyduje ochajtać, to będzie miała 35 lat. Życzmy jej powodzenia w poszukiwaniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11 godzin temu, Gość Larysa napisał:

Kogoś kto ożenił się młodo, a od dziecka spotyka z tą osobą, logiczne, że kryzys i wypalenie w związku dotknie w młodym wieku, bo ich "5" albo "10 lat razem" przypadnie na wiek, w którym inni ledwo się zaczynają wiązać na stałe. Dla mnie przesrana jest sama taka świadomość. Lepiej się związać na stałe koło 30tki i mieć młodość wolną od jakichś kryzysów, rozwodów, pozwów, alimentów itp. Że nie wspomnę, że jest coś takiego w psychologii jak dojrzałość społeczna, czyli do pełnienia ról społecznych, i to przychodzi podręcznikowo około 25 roku życia.

Dobre miałam wrażenie po wcześniejszym twoim poście. Nie wiesz o czym piszesz i pie/rdolisz głupoty. Od ludzi zależy, nie od wieku. Wiesz co? Współczuję ci. Wiążesz się na stałe z myślą, że się za parę lat rozwiedziesz? No jak się wybiera samca, a nie mężczyznę, który cię będzie kochać i szanować, to nic dziwnego, że myślisz pół roku przed ślubem o rozwodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ola

A co w tym dziwnego. Ja tez spotykam się ze swoimi koleżankami na drinka kawę czy kino od czasu do czasu. Nie upijamy się do pożygu, wracamy o normalnej godzinie (nie za dwa dni) dzwonimy do siebie np. Już wracam albo będę za godzinę jak się przedłuży. Żeby drugie się nie martwiło że coś się stało. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ola

Oczywiscie razem też wychodzimy ale raz na jakiś czas zdarza się czy męskie spotkanie na mecz czy umówię się z koleżanką na babski film 🤷🏻‍♀️ Co mam męża ciągnąć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 godziny temu, Gość Larysa napisał:

Bo się traci najmłodsze lata na walkę z kryzysem i na rozwody, gdy innych rówieśników to dopiero czeka i dzięki temu jeszcze sobie pożyją bez zmartwień  🙂

Czyli do 30 najlepiej być singielką,  a potem się pobrać i czekać na kryzys zakończony rozwodem.  Z takim nastawieniem to po co w ogóle się pobierać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
20 minut temu, Gość Gość napisał:

Czyli do 30 najlepiej być singielką,  a potem się pobrać i czekać na kryzys zakończony rozwodem.  Z takim nastawieniem to po co w ogóle się pobierać. 

Dobrze pobyć sobie przez jakiś czas singielką. Autonomiczną i niezależną osobą. To kształtuje charakter. Dziewczyny, które bardzo szybko wchodzą w związki i wychodzą za mąż nie mają szans tego doświadczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Larysa
41 minut temu, Gość Gość napisał:

Czyli do 30 najlepiej być singielką,  a potem się pobrać i czekać na kryzys zakończony rozwodem.

Tak dokładnie jest 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
36 minut temu, Gość Gość napisał:

Dobrze pobyć sobie przez jakiś czas singielką. Autonomiczną i niezależną osobą. To kształtuje charakter. Dziewczyny, które bardzo szybko wchodzą w związki i wychodzą za mąż nie mają szans tego doświadczyć.

Wiesz, bycie w związku nie oznacza niewolnictwa, zniewolenia, braku autonomii. 

To jest Twoja opinia czy jest to potwierdzone jakimiś badaniami? 

Bo wiesz, ile ludzi tyle przypadków. Można poznać się w wieku 60 lat i być szczęśliwym małżeństwem. Można też poznać się w wieku 16 lat i być fantastycznym teamem. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
43 minuty temu, Gość Gość napisał:

Dobrze pobyć sobie przez jakiś czas singielką. Autonomiczną i niezależną osobą. To kształtuje charakter. Dziewczyny, które bardzo szybko wchodzą w związki i wychodzą za mąż nie mają szans tego doświadczyć.

Żeby zobaczyć co było by lepsze to trzeba by przeżyć ten sam etap raz jako singielka, a raz w związku.  Tylko, że tak się nie da.  Nie wiem jak to jest być długo singielka, bo z mężem zaczęłam się spotykać po maturze, a po 7 latach pobraliśmy się.  To, że byliśmy razem nie znaczy że nie kształtowały się nam charaktery . Przez ten okres mieliśmy też czas na dotarcie i poznanie się, tak więc w trakcie małżeństwa nie wychodzą nagle jakieś nasze wady (bo wychodząc za mąż wiedzieliśmy jakie mamy). Przez 19 lat małżeństwa nie mieliśmy też jakiś kryzysów,  które miałyby doprowadzić do rozwodu.  Tak więc ja nie żałuję, że nie byłam singielka do 30. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
Dnia 21.09.2019 o 05:56, Gość Asia napisał:

Mam taką koleżankę. Lubię ją, alenie pasuje nam nigdy pójść na kawę czy coś we dwie. bo ona w dzien to by chciała w tygodniu, a ja pracuję poniedziałek-piątek, ona natomiast pracuje w zasadzie każdy weekend, a jak ma wolną np niedzielę raz na dwa miesiace, to musi spędzić ją z mężem, ktory ma wolne weekendy.

Ok ,to jeszcze rozumiem - ale jak jej wobec tego zaproponowałam piwo czy sok wieczorem, w tygodniu, to "ona wieczorami tylko z męzem wychodzi" ... też mi się kiedyś zdziwiła, że leciałam na babski wypad do Mediolanu na trzy dni, to "i tak bez męża? z koleżanką?"

no ludzie, ręce opadają.

my jestesmy juz 15 lat po slubie i mielismy "przyjemnosc" pracowania razem.Nigdy wiecej! trzeba od siebie czasem odpocząć i np ten etat osobno, czas od czasu wyjscie samemu na zakupy,na jakies zajęcia czy nawet spacer jest fajny. Moze to kwestia charakteru,ale ja potrzebuje troche wolnosci i ciągla obecnosc meza, dzieci i innych ludzi mnie przytłacza i zaczynam byc niemiła. Jestesmy bardzo udanym małzentswem mimo,ze slub wzielismy bardzo wczesnie i po bardzo krotkiej znajomosci. Oboje akceptujemy nawyki partnera, zdarza nam sie wyjsc osobno na impreze. Biorac pod uwage,ze wiekszosc zycia marynujemy sie w jednym słoiku, to chyba nic strasznego 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
Dnia 21.09.2019 o 05:56, Gość Asia napisał:

Mam taką koleżankę. Lubię ją, alenie pasuje nam nigdy pójść na kawę czy coś we dwie. bo ona w dzien to by chciała w tygodniu, a ja pracuję poniedziałek-piątek, ona natomiast pracuje w zasadzie każdy weekend, a jak ma wolną np niedzielę raz na dwa miesiace, to musi spędzić ją z mężem, ktory ma wolne weekendy.

Ok ,to jeszcze rozumiem - ale jak jej wobec tego zaproponowałam piwo czy sok wieczorem, w tygodniu, to "ona wieczorami tylko z męzem wychodzi" ... też mi się kiedyś zdziwiła, że leciałam na babski wypad do Mediolanu na trzy dni, to "i tak bez męża? z koleżanką?"

no ludzie, ręce opadają.

my jestesmy juz 15 lat po slubie i mielismy "przyjemnosc" pracowania razem.Nigdy wiecej! trzeba od siebie czasem odpocząć i np ten etat osobno, czas od czasu wyjscie samemu na zakupy,na jakies zajęcia czy nawet spacer jest fajny. Moze to kwestia charakteru,ale ja potrzebuje troche wolnosci i ciągla obecnosc meza, dzieci i innych ludzi mnie przytłacza i zaczynam byc niemiła. Jestesmy bardzo udanym małzentswem mimo,ze slub wzielismy bardzo wczesnie i po bardzo krotkiej znajomosci. Oboje akceptujemy nawyki partnera, zdarza nam sie wyjsc osobno na impreze. Biorac pod uwage,ze wiekszosc zycia marynujemy sie w jednym słoiku, to chyba nic strasznego 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poli36

a my z mężem nie mamy żadnych znajomych i nigdy nie wychodzimy nigdzie osobno...gdy gdzieś idziemy bądź jedziemy to tylko razem...jesteśmy 16 lat mega udanym małżeństwem,uwielbiamy swoje towarzystwo,wszystko robimy razem...mąż gdy jest w pracy to dzwoni kilka razy żeby mnie usłyszeć i powiedzieć,że mnie kocha...mąż kilka razy dziennie mówi ,że mnie kocha,przytula się...tak już mamy od początku...poznaliśmy się 18 lat temu,po 4 pół miesiąca się zaręczyliśmy tak się kochaliśmy i kochamy nadal...przyjaźnie nam do niczego nie są potrzebne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Tak wychodzimy z mężem osobno, bo przecież na litość boską ileż można wytrzymać z jedną osobą na co dzień ? Pary które zawsze wszędzie tylko razem jak bliźnięta syjamskie są to są dla mnie straszne po prostu. Nie da się z zawrzeć przyjaźni z kimś takim co zawsze ma na doczepke drugą osobę. Na co mi taki ktoś trzeci, ani sie zwierzyć z czegoś ani co, to do d.u.p.y niepodobne. Człowiek potrzebuje też odpocząć odo kogoś. Wtedy zdrowiej sie funkcjonuje.Razem też wychodzimy bo jakby zawsze tylko osobno to też byłoby to podejrzane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×