Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sfrustrowana

Obowiązki w domu

Polecane posty

Gość Gość
15 minut temu, Gość Sfrustrowana napisał:

Zauważyłam że jak były długie weekendy ostatnio to się nie mogłam doczekać ich końca żeby on już poszedł do pracy. .  Mam wrażenie że on mi bardziej dezorganizuje dzień niż pomaga

To słabo, że nie lubisz spędzać czasu z mężem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A nie myslalas, zeby mlodszego tez zostawiac w zlobku? Mialabys te 2 godz dla siebie. 

Jak czytam Twoje wypowiedzi to wydaje mi sie, ze cos nie tak w Twoim zwiazku. Albo przestaliscie sie dogadywac, albo za duzo zalu sie w Tobie nagromadzilo. Nie wiem jakie sa Twoje dzieci, bo jak nie sa jakies naprawde bardzo marudne to mozna sie zorganizowac tak, ze mozna zrobic duzo, tym bardziej ze nie gotujesz. A czemu nie robicie zakupow razem? Mam na mysli tych weekendowych. My jedziemy zawsze w sobotę rano cala rodzina i dla nikogo nie jest to jakis przykry obowiazek. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sfrustrowana

Młodszy nie chce jeździć w wózku dłużej jak pół godziny jeżeli nie śpi. U mnie dzieci póki nie pójdą do przedszkola mają oddzielne menu bo mam dla nich lepsze produkty po prostu. Więc brak czy siak gotuję im oddzielnie i to mój wybór który mi nie przeszkadza. Przeszkadza mi tylko to że mąż nie wykazuje chcecie ogarniania domu i jakiś takich podstawowych sprawunków. Jeszcze ma bulwers jak 3 razy pod rząd wyjdę po południu do sklepu. Ale oczywiście przy ludziach to jest super pomocny! Dziećmi opiekuje się fajnie. Ale ode mnie wymaga żebym opiekowała się dwójka i jeszcze domem, samemu robiąc tylko jedną rzecz. L

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sfrustrowana

Młodszy to maruda. Nie ma opcji zakupów z nim dłuższych niż 15 minut w osiedlowym sklepie. Jak są duże kolejki to od razu wychodzę. Mam dużo żalu do niego, często nie chce mi się z nim nawet rozmawiać już. 

Młodszego nie zostawię w żłobku bo mi go szkoda. Płakałby tylko. W ogóle nie lubi obcych. Adaptował by się dłużej niż ja bym miała wrócić do pracy. Po powrocie do pracy będzie z opiekunką a starszy do przedszkola już pójdzie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 minut temu, Gość Gość xxx napisał:

Ja zawsze chodziłam z dzieckiem na spacer przed spaniem. Po spacerze przekąska i spanie, a po obudzeniu obiad. W czasie spania dzieci robiłam obiad i ogarniałam dom. Z wszystkim zdążyłam. Obiad w domu  był zawsze. Od roczku nasze dzieci jadły to, co my, więc gotowałam jeden obiad. A dla malucha tylko przez około pół roku obiadki gotowałam i miksowałam. Taki obiadek miałam na trzy dni, dwa do odgrzania. Mam dzieci z przerwą 3 -letnią. Gdy mój syn miał 3 latka, urodziła się córka. Codziennie szłam z nią w wózku odprowadzić syna do przedszkola na 8 i odbierałam również idąc z małą w wózku. Syn chodził pieszo. Na pewno wychodziło to w sumie godzinę dziennie. Chodzenie jest bardzo ważne jako profilaktyka zaparć, budowanie formy, dotlenienie itp. Ile czasu zabiera sama trasa do żłobka i z powrotem? Ja bym robiła zakupy po drodze. Dla mnie spanie dziecka na spacerze to zabieranie czasu matce, bo gdy dziecko śpi dopiero w domu, to zdążysz i pralkę wstawić, obiad przygotować, wyprasować czy ogarnąć, a tak to się miotasz. Nie wyobrażam sobie również zakupów z dwulatkiem, skoro mąż jest w domu po południu.

Dokładnie. Nie rozumiem jednej rzeczy. Roczniak musi mieć 2 godziny spaceru i to wózku kiedy śpi, a dwulatkowi wystarczy godzina? Równie dobrze można wystawić wózek na balkon, trochę pobujać i niech śpi. W ogóle nie widzę sensu tego żłobka. Powtórzę co pisałam wcześniej. Mam dzieci z dwuletnią różnicą wieku urodzone w zimie. Do sklepu, na spacer dwulatka szła na nogach. Do sklepu jak wchodziłam, to nigdy nie zostawiłam dziecka w wózku, a sklepu bez stopni do góry nie miałam. Więc to małe na rękach, a przy nodze starsze. Tak jak piszesz, małe zakupy można zrobić po drodze do domu ze żłoba.

Autorko sama napisałaś, że wkurza cię to, że mąż przestał w domu pracować. Problemem jest twoja wygoda. Obowiązki w domu w tej chwili to twoja brocha, a tym co powinnaś podzielić pomiędzy ciebie, a męża, to opieka nad dziećmi. On ci nie dezorganizuje dnia. On cię wku/rwia siedzeniem na kanapie podczas, gdy ty myjesz gary. Jak idziesz do sklepu to zostaw te dzieci mężowi, przecież dwulatek cię spowalnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
1 godzinę temu, Gość Gosc napisał:

To młode pokolenie to coraz gorsze jest🙄

ja tydzień po porodzie wróciłam do pracy.. maluszek był ze mną bo prace miałam w domu, a starsza chodziła do pierwszej klasy... obiad zawsze był codziennie, mieszkanie ogarnięte było, ja zadbana... zakupy,pranie, spacery były w moim obowiązku i nie jeczalam jak ty🤔

mialam 29 lat jak urodziłam drugie dziecko, teraz mam 37 i myślimy o 3 dziecku 😊ale teraz nie pracuje bo nie musze

to u mnie dokladnie tak samo i dlatego sie rozwiodłam. Maz pracował w takim trybie,ze w domu był gosciem. Z racji,ze okazalam sie zaradna to uznał,ze ani pomoc w domu ani kasa nie jest mi potrzebna z jego strony. W sumie zgodzilam sie i wystawiłam go za drzwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 minuty temu, Gość Sfrustrowana napisał:

Młodszy to maruda. Nie ma opcji zakupów z nim dłuższych niż 15 minut w osiedlowym sklepie. Jak są duże kolejki to od razu wychodzę. Mam dużo żalu do niego, często nie chce mi się z nim nawet rozmawiać już. 

Młodszego nie zostawię w żłobku bo mi go szkoda. Płakałby tylko. W ogóle nie lubi obcych. Adaptował by się dłużej niż ja bym miała wrócić do pracy. Po powrocie do pracy będzie z opiekunką a starszy do przedszkola już pójdzie. 

A co z tego, że maruda? A niech marudzi. Pomarudzi, pomarudzi i za miesiąc, dwa przestanie. Za chwile będzie miał bunt dwulatka i sobie z nim nie poradzisz. Taka prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Tutaj nikt Ci nie pomoze, musisz sama z mezem usiasc i porozmawiac. Bez pretensji, bez nerwow, bez ataków. Wytlumacz mu, ze jak wrocisz to pracy to nie wyobrazasz sobie, aby tak to funkcjonowalo. 

Czy masz z kim zostawic dzieci na dwie, trzy godziny raz w miesiacu? Aby wyjsc gdzies tylko z mezem, na kolacje czy do kina? Wg mnie najwiekszy problem to to, ze sie od siebie oddaliliscie. Zrobcie cos, aby to zmienic. Podejrzewam, ze sprawy lozkowe tez nie bardzo? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 minuty temu, Gość gość napisał:

A co z tego, że maruda? A niech marudzi. Pomarudzi, pomarudzi i za miesiąc, dwa przestanie. Za chwile będzie miał bunt dwulatka i sobie z nim nie poradzisz. Taka prawda.

Gdy to czytalam tez pomyslalam o tym, ze za duzo rzeczy ustawionych pod dzieci. Nic sie nie stanie, jak dziecko chwile pomarudzi, nic sie nie stanie jak obejrzy bajkę. Pewnie zostane zlinczowana ale ja puszczalam rocznemu dziecku teledyski dzieciece na youtoubie, przez pol godziny patrzyl jak zaczarowany, a ja mialam czas dokonczyc obiad czy ogarnac. I nie uzaleznil sie od bajek, teraz ma 3 lata i poza Masza zadna bajka go nie interesuje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
5 minut temu, Gość gość napisał:

A co z tego, że maruda? A niech marudzi. Pomarudzi, pomarudzi i za miesiąc, dwa przestanie. Za chwile będzie miał bunt dwulatka i sobie z nim nie poradzisz. Taka prawda.

najlatwiej wychowywać cudze dzieci.Taka prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
8 minut temu, Gość gosc napisał:

najlatwiej wychowywać cudze dzieci.Taka prawda.

Ale matki czasami naprawde przesadzaja. Nie mowie tu o Tobie autorko. Mam siostre, trojka dziecki 7, 6 i 3 lata. Maja pozwolone na wszystko. Rysuja po scianach, wywalaja ubrania z szaf.. Takie duze dzieci!!! Gdy zapytalam siostre dlaczego im na to pozwala - bo beda plakac... I ktos sobie jeszcze pomysli ze im cos robi (siostra mieszka w blizniaku). I tym sposobem dzieci w domu rzadza, robia co chca a siostra chodzi zalamana ze z niczym sobie nie radzi a nawet jak cos uda jej sie sprzatnac to po chwili znow balagan. I chodzi taka zaniedbana meczennica, nie ma kiedy isc do lekarza, nie ma kiedy kawy wypic, nie ma kiedy prania zrobic. Tony zabawek wszedzie, bo dzieci nie chca sprzatac, a rodzice tego nie wymagaja. Tez mam dzieci, tez balagania ale bez przesady, nie mozna pozwolic na wszystko. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wracam do domu, żona wychodzi do pracy. Ja sadzam córkę w krzesełku, podaję obiadek i jemy razem. Później spędzamy mniej wiecej godzinę na spacerku, przy temperaturach poniżej - 5 skracamy do 30 minut. Wracamy do domu i trzeba dokończyć to co mama zaczeła. Czasami będzie to wyjęcie prania i powieszenie na balkonie, czasami wyjęcie naczyń z zmywarki. Co drugi dzień gotujemy obiad i nigdy ani mi ani żonie dziecko w tym nie przeszkadzało. Teraz to nawet mamy frajdę jak się usmaruje czymś pociecha. Na zakupy jezdzimy dwa razy w tygodniu, raz ja raz żona i zawsze z córką. Siada przylepa w wózku na zakupy i obserwuje świat a odkąd zaczeła nawijac po swojemu to i potrafi pokazać że coś się jej podoba. Wieksze sprzątanie robimy raz w tygodniu, na codzień rumba z grubsza ogarnia podłogi ale raz w tygodniu trzeba odkurzyć. Weekendy mamy oboje wolne więc jak żona ogarnie prasowanie i lazienke, to kurze i podłogi nie stanowią dla mnie problemu. Zwykle nam to zajmuje max 3 godziny i reszte weekendu mamy dla siebie. Moim zdaniem oboje myślicie w kategoriach ja i tylko ja, a tak się nie da. Liczy się tylko my jako całość, czyli rodzice i dzieci. Proste zrobię coś żona będzie miała mniej, i ona traktuje to w ten sam sposób. Czasami jak wypadnie do zrobienia coś innego, to wszystko spada na jej głowę. Bo tata np robi dziecku domek czy huśtawkę. Niedługo żona idzie na zwolnienie bo już druga córka w drodze i jakoś nie przeraża nas to, po prostu naucz się gospodarowania czasem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18 minut temu, Gość Gość napisał:

Ale matki czasami naprawde przesadzaja. Nie mowie tu o Tobie autorko. Mam siostre, trojka dziecki 7, 6 i 3 lata. Maja pozwolone na wszystko. Rysuja po scianach, wywalaja ubrania z szaf.. Takie duze dzieci!!! Gdy zapytalam siostre dlaczego im na to pozwala - bo beda plakac... I ktos sobie jeszcze pomysli ze im cos robi (siostra mieszka w blizniaku). I tym sposobem dzieci w domu rzadza, robia co chca a siostra chodzi zalamana ze z niczym sobie nie radzi a nawet jak cos uda jej sie sprzatnac to po chwili znow balagan. I chodzi taka zaniedbana meczennica, nie ma kiedy isc do lekarza, nie ma kiedy kawy wypic, nie ma kiedy prania zrobic. Tony zabawek wszedzie, bo dzieci nie chca sprzatac, a rodzice tego nie wymagaja. Tez mam dzieci, tez balagania ale bez przesady, nie mozna pozwolic na wszystko. 

U nas nawet doszło do spięcia z teściową jeżeli chodzi o wychowywanie. Ona by od maleńka tylko na recach nosiła i z miską za dzieckiem chodziła. A u nas dziecko szybciutko nauczyło się usypiac w lużeczku bez bujania i do stałych pór karmienia. Jak minoł roczek zaczęło się lekkie marudzenie, ale jeżeli nic się nie działo ani nic nie groziło to pozwalalismy się w spokoju wypłakać. I właśnie mija rok i siedem miesięcy a dziecko mamy grzeczne. Nie płacze z byle powodu np że coś nie smakuje, czy mama nie chce czegoś dać. Jedyne marudzenie to kuku w trakcie zabawy i jak spać się chce ale jeszcze brak zdecydowania żeby wskoczyć do łużeczka. Wtedy często wdrapuje się żeby się przytulić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jak dla mnie to wasz problem nie polega tylko na tym o  czym piszesz.  Możliwe, że tak się rozpoczął,  ale raczej jest teraz większy.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan81

NAPISALEM CI ze stad wyjezdzam RAZ NA ZAWSZE.Ze mna NIE MA DYSKUSJI.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 godziny temu, Gość Sfrustrowana napisał:

Niestety nie mam opcji na podwójny wózek. Denerwuje mnie głównie to że wcześniej sprzątał a teraz jak go nie pogonie i nie pokaże palcem co ma zrobić to tego nie ruszy. Nawet gary w zlewie go nie ruszają wieczorem bo wie że rano to ja je będę musiała ogarnąć. Jestem już wkurzona psychicznie tą sytuacją. Jutro przychodzą do nas wspólni goście a ja zwalczylam w sobie odruch sprzątania łazienki. Będzie v taka cała zakurzona z brudnym zlewem. 

a kto wam będzie zlew lustrował? znajomi przychodzą dla zabawy i dla towarzystwa a nie aby w kiblu za przeproszeniem jeść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Nigdy nie zrozumiem.jak.można małe dziecko dawać do żłobka jak matka jest w domu:(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

autorka jest słabo zorganizowana, ale co się dziwić ja też znam kobietki, które wychodząc po dziecko do przedszkola nie wstawią prania aby w miedzyczasie się zrobiło i po przyjściu je wywiesić, bo przecież pralka może wylać także ten... robią jedynie jak są w domu... powodzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 godziny temu, Gość Gość napisał:

A nie myslalas, zeby mlodszego tez zostawiac w zlobku? Mialabys te 2 godz dla siebie. 

Jak czytam Twoje wypowiedzi to wydaje mi sie, ze cos nie tak w Twoim zwiazku. Albo przestaliscie sie dogadywac, albo za duzo zalu sie w Tobie nagromadzilo. Nie wiem jakie sa Twoje dzieci, bo jak nie sa jakies naprawde bardzo marudne to mozna sie zorganizowac tak, ze mozna zrobic duzo, tym bardziej ze nie gotujesz. A czemu nie robicie zakupow razem? Mam na mysli tych weekendowych. My jedziemy zawsze w sobotę rano cala rodzina i dla nikogo nie jest to jakis przykry obowiazek. 

raczej dlaczego nie zamawia zakupów z dostawą do domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 godziny temu, Gość Sfrustrowana napisał:

Młodszy nie chce jeździć w wózku dłużej jak pół godziny jeżeli nie śpi. U mnie dzieci póki nie pójdą do przedszkola mają oddzielne menu bo mam dla nich lepsze produkty po prostu. Więc brak czy siak gotuję im oddzielnie i to mój wybór który mi nie przeszkadza. Przeszkadza mi tylko to że mąż nie wykazuje chcecie ogarniania domu i jakiś takich podstawowych sprawunków. Jeszcze ma bulwers jak 3 razy pod rząd wyjdę po południu do sklepu. Ale oczywiście przy ludziach to jest super pomocny! Dziećmi opiekuje się fajnie. Ale ode mnie wymaga żebym opiekowała się dwójka i jeszcze domem, samemu robiąc tylko jedną rzecz. L

aha czyli sama sobie stawiasz kłody pod nogi a bo to menu nieodpowiednie a to siamto.

co to znaczy, żę młodszy nie chce jeździć w wóżku dłużej jak pół godziny? przecież nie rzuci się na krawężnik jeśli jest zabezpieczony, co najwyżej troche popłacze w ramach protestu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 godziny temu, Gość gosc napisał:

najlatwiej wychowywać cudze dzieci.Taka prawda.

no właśnie my nasze dzieci wychowujemy w dyscyplinie i uświadamianiu, że istnieje świat zewnętrzny w tym żłobkowy, który nie jest zły a tutaj na odwrót dzieci tresują mame 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan81
27 minut temu, Gość Pan81 napisał:

NAPISALEM CI ze stad wyjezdzam RAZ NA ZAWSZE.Ze mna NIE MA DYSKUSJI.

Podnosze bo wazne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 godziny temu, DANIEL napisał:

Wracam do domu, żona wychodzi do pracy. Ja sadzam córkę w krzesełku, podaję obiadek i jemy razem. Później spędzamy mniej wiecej godzinę na spacerku, przy temperaturach poniżej - 5 skracamy do 30 minut. Wracamy do domu i trzeba dokończyć to co mama zaczeła. Czasami będzie to wyjęcie prania i powieszenie na balkonie, czasami wyjęcie naczyń z zmywarki. Co drugi dzień gotujemy obiad i nigdy ani mi ani żonie dziecko w tym nie przeszkadzało. Teraz to nawet mamy frajdę jak się usmaruje czymś pociecha. Na zakupy jezdzimy dwa razy w tygodniu, raz ja raz żona i zawsze z córką. Siada przylepa w wózku na zakupy i obserwuje świat a odkąd zaczeła nawijac po swojemu to i potrafi pokazać że coś się jej podoba. Wieksze sprzątanie robimy raz w tygodniu, na codzień rumba z grubsza ogarnia podłogi ale raz w tygodniu trzeba odkurzyć. Weekendy mamy oboje wolne więc jak żona ogarnie prasowanie i lazienke, to kurze i podłogi nie stanowią dla mnie problemu. Zwykle nam to zajmuje max 3 godziny i reszte weekendu mamy dla siebie. Moim zdaniem oboje myślicie w kategoriach ja i tylko ja, a tak się nie da. Liczy się tylko my jako całość, czyli rodzice i dzieci. Proste zrobię coś żona będzie miała mniej, i ona traktuje to w ten sam sposób. Czasami jak wypadnie do zrobienia coś innego, to wszystko spada na jej głowę. Bo tata np robi dziecku domek czy huśtawkę. Niedługo żona idzie na zwolnienie bo już druga córka w drodze i jakoś nie przeraża nas to, po prostu naucz się gospodarowania czasem. 

a masz jeszcze czas by w ciągu tygodnia być mężczyzną a nie tylko papciusiem? siłownia, boks, strzelnica, męski wypad z kumplami na piwko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan81

Zdziwicie sie wszyscy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Tyyyy  pani "także ten" ... NIGDY NIE ZOSTAWIA SIĘ WŁĄCZONEJ. PRALKI. Nam sąsiadka obok w klatce  zalała tak.kilka mieszkan. Zanim.wróciła to woda  lala się po ścianach.  

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Tyyyy  pani "także ten" ... NIGDY NIE ZOSTAWIA SIĘ WŁĄCZONEJ. PRALKI. Nam sąsiadka obok w klatce  zalała tak.kilka mieszkan. Zanim.wróciła to woda  lala się po ścianach.  

 

ZAWSZE ZOSTAWIAM WŁĄCZONĄ PRALKĘ a zalanie sąsiada to sytuacja losowa i po to ma się ubezpieczenie mieszkania, także ten lepiej sobie organizujcie czas gdzie paranoja, lęki, anegdotyczne przypadki nie będą dominować nad zdrowym rozsądkiem.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania

Jesteście super pomocne babki!! „Jak siedzi w domu to niech chatę ogarnia”. Przecież nie siedzi w domu tylko się dziećmi zajmuje przecież można dostać na głowę! Facet powinien pomagać... pogadaj z nim i powiedz ze dzielicie obowiązki domowe pół na pół.. sama sobie dzieci nie zrobiłaś!!! Musisz mieć czas dla siebie żeby odpocząć! Pamiętaj ze szczęśliwa mama to szczęśliwe dzieci. Maluchy to hardcore. Szanuj się to wtedy i mąż zacznie Cię szanować!!! Powodzenia i głowa do góry:) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dddss

kłamiesz i tyle... skkk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, Gość gość napisał:

a masz jeszcze czas by w ciągu tygodnia być mężczyzną a nie tylko papciusiem? siłownia, boks, strzelnica, męski wypad z kumplami na piwko?

Na siłownię nie chodzę z braku takiego przybytku. Raz w miesiącu jeżdżę na polowania z kolegami. Co weekend spotykamy się ze znajomymi, często na zasadzie wy sobie w domu my na kajaki. Jak sezon zimowy to mamy fajną zabudowaną altane typu okraglak na działce. Zakładając rodzinę trzeba się liczyć że po pracy już nie ma tyle luzu. Owszem znajdę jeszcze czas na wieczorne piwko z sąsiadem przy konsoli, ale wszystko zależy jak mi się zmiany w pracy wypadną. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sfrustrowana

Widać że znaczna część osób się tu wypowiadających nie przeczytała nawet wszystkich moich postów a podsumowała mnie jako niezorganizowaną. Młodszy nie ma roku tylko 7 miesięcy, nie siedzi więc jak nie śpi to zaczyna się nudzić w wózku i się drze. Super opcja żeby dzieciak w taką pogodę się darł aż się zrobi czerwony, cały spoci. Wtedy faktycznie z tydzień w domu posiedzę z chorym dzieciakiem. Dzieci rok po roku to nie tylko różnica 12 miesięcy ale też 16 jak u mnie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×