Halucyna 50 Napisano Maj 5, 2020 Hej dziewczyny, Powiedzcie mi jak wyglądała u Was sprawa z badaniami prenatalnymi? Mam dylemat i to spory, bo badania mam w polowie maja, a moj lekarz zaleca od razu badanie Nifty. Uwaza ze to jest najdokładniejsze badanie genetyczne zwlaszcza, że bylo in vitro. Trochę jestem skolowana bo to badanie kosztuje w granicach 2-2,6tys i oczywiście zrobilabym je gdyby te podstawowe badania wyszly zle (usg i pappa), ale tak od razu? Jakie macie w tym doświadczenie ? Jak to było w waszych przypadkach? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kaja_ 29 Napisano Maj 5, 2020 Hej dziewczyny, Powiedzcie mi jak wyglądała u Was sprawa z badaniami prenatalnymi? Mam dylemat i to spory, bo badania mam w polowie maja, a moj lekarz zaleca od razu badanie Nifty. Uwaza ze to jest najdokładniejsze badanie genetyczne zwlaszcza, że bylo in vitro. Trochę jestem skolowana bo to badanie kosztuje w granicach 2-2,6tys i oczywiście zrobilabym je gdyby te podstawowe badania wyszly zle (usg i pappa), ale tak od razu? Jakie macie w tym doświadczenie ? Jak to było w waszych przypadkach? Ja rozmawiałam z kolezanka która była też po in vitro to w klinice podobno przeważnie zlecają te badania drogie, ok 2 tys wlaśnie. Uważam, że jeśli nie jestesmy w rodzinie obciazeni chorobami genetycznymi to nie ma co wydawac tylu pieniedzy. Nasze ciążę są normalne. lekarze ginekolodzy tacy codzienni zalecają usg i test papa, a jak coś tam wyjdzie nie tak to wtedy dalsza diagnostyka. Ja robiłam w Białymstoku w Mastermed badania - USG i test papa 450 zł. polecam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kasia83.1 88 Napisano Maj 5, 2020 Hej dziewczyny, Powiedzcie mi jak wyglądała u Was sprawa z badaniami prenatalnymi? Mam dylemat i to spory, bo badania mam w polowie maja, a moj lekarz zaleca od razu badanie Nifty. Uwaza ze to jest najdokładniejsze badanie genetyczne zwlaszcza, że bylo in vitro. Trochę jestem skolowana bo to badanie kosztuje w granicach 2-2,6tys i oczywiście zrobilabym je gdyby te podstawowe badania wyszly zle (usg i pappa), ale tak od razu? Jakie macie w tym doświadczenie ? Jak to było w waszych przypadkach? Robiłam tylko PAPPA i usg, nic poza tym. Mój lekarz z kolei uważa (I myślę że słusznie), że in vitro to tylko zapłodnienie, dalej ciąża jest taka sama jak przy naturalnym poczęciu. Wiadomo, gdyby były wskazania to bym zrobiła dodatkowe badania, ale jeśli podstawowe wyszły ok, to po co? 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Aja 477 Napisano Maj 5, 2020 (edytowany) Te nasze przepisy My zanim zaczęliśmy on vitro to już chcieliśmy adoptowac. Jakieś to takie oczywiste było dla mnie. Ja nie mogę urodzic. To dziecko nie ma rodzica, to trzeba policzyć nas razem. Ale jak zaczęliśmy już konkretnie działać w temacie to się zalamalam. To nie ma nic wspólnego z pomocą dziecku. Biurokratyczny koszmar. Założenia chore. Powiem ci więcej absurdów. 1. Z góry zakłada się, i mówi w prosty, że działają na rzecz dobra tylko o wyłącznie dzieci i rodzice adopcyjni ich nie interesują. Mają być idealnie i spełniać warunki. Przejść wszystkie próby itd. Traktowani zupełnie przedmiotowo. Straszne. Ale czego się nie robi dla szczęścia. 2. Dzieci do adopcji jest bardzo mało. Dużo mniej niż rodzin czekajacych na dzieci dlatego Czaka się latami na dziecko. Więc skąd tyle dzieci w domach dziecka i domach małego dziecka? Z biurokracji. Adoptować można tylko dziecko z uregulowana sytuacja prawną. A u nas jest przekonanie ,że nawet najgorszy pijak, czy inny typ przemocowy i patologiczny jest lepszym domem dla dziecka niż adopcyjny, sprawdzony, który przeszedł tysiące testów. Bo rodzic genetyczny, co też nie za duże prawda, bo czasyo nie wiadomo czyje to dziecko. Tak czy siak bardzo trudno pozbawić rodzica praw. Więc dziecko trafia do domu dziecka, roku dziękuję c obiecuje poprawę, pół roku jest git, dziecko wraca do domu, po 3 tygodniach znów dom dziecka i tak w kółko. . . Ale adopcja nie do to przecież jego rodzice. Dochodzi nawet do takich padsnoji, że kobieta traci prawa rodzicielskie do dziecka. Dziecko idzie do adopcji. Ona rodzi drugie. Ono też zaczyna trafiać do ośrodków opieki społecznej i nie można jej go odebrać, bo może się zmieniła i z tym będzie inaczej. I cała procedura od nowa. 3. I mój ulubiony absurd. W Polsce adoptować dziecko może małżeństwo lub osoba samotną. Ale jeśli nie mam ślubu, ale mieszkam z meszzczyzna bez ślubu to nie jestem ani małżeństwo ani osoba samotną według nich i nie mogę adoptować wogole. Musielabym się rozstać z partnerem i mieszkać osobno, żeby wogole moc adoptować. Albo ślub. 4. Prawa które są na piśmie ale nie istnieją realnie. Osoby samotne mogą się starać o adopcję. Ale jeśli nie będzie to adopcja w rodzinie, to mimo przejścia pozytywnie procesu, dziecka w praktyce nie dostaną bo para jest zawsze uznawana za lepsze dla dziecka. I dzieci pójdą do par. A skoro nie starcza nam CH nawet dla par. To osoba samotną nigdy się nie doczeka.i drugie. Adopcja dziecka poniżej 0,5 roku to mit. Nawet jak dadzą ci 6 tygodniowe dziecko (tylea matka po porodzie na ostateczną decyzję, wcześniej nie może zrzec się praw) to biurokracja trwa tyle, że dziecko i tak pierwsze pół roku spędzi w instytucjach. Nie mówiąc już o tym, że w grę wchodzą tylko łapówki żeby dostać tak małe dziecko. Dlatego my się poddaliśmy. Adopcja nas pokonała absurdami i instytucjonalnie. Szukaliśmy też zagranicznej. Ale tu lepiej nie jest. Edytowano Maj 5, 2020 przez Aja Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Aja 477 Napisano Maj 5, 2020 Hej. Coś popsulam i post który wstawiłam wyświetla się jako ukryte. Wiecie jak to naprawić może? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Aja 477 Napisano Maj 5, 2020 Hej. Coś popsulam i post który wstawiłam wyświetla się jako ukryte. Wiecie jak to naprawić może? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Asusena 98 Napisano Maj 5, 2020 (edytowany) Asusena trzymam kciuki, aby śnieżynki zostały z Tobą na długie miesiące w brzuchu a potem jeszcze dłuższe lata poza nim Cieszę się, że powoli znowu coś się zaczyna dziać. Ja juz też coraz częściej myślę o transferze, choć jeszcze trochę czasu mi do niego zejdzie. Póki co porobię badania dla immunologa i zobaczymy, może tam coś wyjdzie. A te badania do immunologa masz zlecone przez swojego lekarza prowadzącego czy sama je robisz? Bo zauważyłam, jak czytam to forum, ze różne dziewczyny robią różne badania, a mi to w zasadzie lekarz nie zlecił nic. Nie miałam pojęcia ze immunologia w ogóle może wchodzić w grę przy staraniach o dziecko, co to jest histeroskopia odkryłam sama, Kariotyp itd tez, a ja w zasadzie robiłam tylko podstawowe badania hormonów, mukowiscydoze, te choroby zakaźne które są wymagane przez prawo i posiewy. Mój mąż miał oprócz standardowego badania nasienia test fragmentacji dna, azzoospermie i test wiązania z hialuronianem. Choroby zakaźne i mukowiscydoze tez robił. Z tego wynika, ze on miał więcej badań ode mnie 🥴 mniejsza z tym... chodzi mi o to, ze mi lekarze nie kazali robić tych badań. Ale z drugiej strony jestem w pierwszej procedurze in vitro i po drugim transferze. Wcześniej miałam dwie nieudane inseminacje. Czy te badania zleca się później? Jak te transfery się po prostu nie udają? Czy jak? Edytowano Maj 5, 2020 przez Asusena Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Aja 477 Napisano Maj 5, 2020 A te badania do immunologa masz zlecone przez swojego lekarza prowadzącego czy sama je robisz? Bo zauważyłam, jak czytam to forum, ze różne dziewczyny robią różne badania, a mi to w zasadzie lekarz nie zlecił nic. Nie miałam pojęcia ze immunologia w ogóle może wchodzić w grę przy staraniach o dziecko, co to jest histeroskopia odkryłam sama, Kariotyp itd tez, a ja w zasadzie robiłam tylko podstawowe badania hormonów, mukowiscydoze, te hormony zakaźne które są wymagane przez prawo i posiewy. Mój mąż miał oprócz standardowego badania nasienia test fragmentacji dna, azzoospermie i test wiązania z hialuronianem. Hormony zakaźne i mukowiscydoze tez robił. Z tego wynika, ze on miał więcej badań ode mnie 🥴 mniejsza z tym... chodzi mi o to, ze mi lekarze nie kazali robić tych badań. Ale z drugiej strony jestem w pierwszej procedurze in vitro i po drugim transferze. Wcześniej miałam dwie nieudane inseminacje. Czy te badania zleca się później? Jak te transfery się po prostu nie udają? Czy jak? Unie lekarz po 3 procedurach i 5 transferach i tak ich by nie zlecił, bo twierdzi że to nie ma potwierdzeniaedycznego. Ale że ja się uparłam to puścił mnie do immunologa twierdząc że a nóż widelec coś wymyśli. I Lewandowski powiedział to samo. To nie immunologia. No ale z kolei nic nie robić to bez sensu. Część lekarzy jest bardziej otwarta na takie nowinki. I zleca wcześniej. Po 2-3 nie uda ym transferze. Więc ogólnie są podzieleni w tej kwestii. No i faktycznie to dopiero raczkujące badania i leczenie jest potem gracje na chybił trafił, a nóż się uda. Ale czasem się udaje. I skoro nie ma pewności co pomogło, to jeśli tylko nie szkodzi to wolę się zabezpieczyć. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
barbarawisniewiecka 0 Napisano Maj 5, 2020 Ja też się leczę, ale w klinice w Gdańsku, w Invicta. Niedawno zaczęłam skuszona wieloma pozytywnymi opiniami i wysoką skutecznością. Mam regularne video konultacje, miałam też już kilka (nie pamiętam dokładnie) wizyt i jak narazie jestem bardzo zadowolona... i niedługo startuję ze stymulacją. mimo wielu obostrzeń, z wiadomych przyczynn - czuje, że się zaopiekowana i bezpieczna. No i tez koronawirus nie spowodował znacznego opóźnienienia w moim leczeniu. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Miilaa 11 Napisano Maj 5, 2020 Hej dziewczyny, Powiedzcie mi jak wyglądała u Was sprawa z badaniami prenatalnymi? Mam dylemat i to spory, bo badania mam w polowie maja, a moj lekarz zaleca od razu badanie Nifty. Uwaza ze to jest najdokładniejsze badanie genetyczne zwlaszcza, że bylo in vitro. Trochę jestem skolowana bo to badanie kosztuje w granicach 2-2,6tys i oczywiście zrobilabym je gdyby te podstawowe badania wyszly zle (usg i pappa), ale tak od razu? Jakie macie w tym doświadczenie ? Jak to było w waszych przypadkach? Hej, Ja już prowadzona ciąże mam u swojego lekarza nie w klinice. Powiedział tak dla świętego spokoju mogę robić pappa i usg, oczywiście bym doczytała itd. Nie mam w swojej rodzinie i męża obciążeń genetycznych. A nasze invitro było z przyczyn nasienia. Dlatego uznaliśmy z mężem ze przyjmujemy jak jest i robimy samo Usg bez pappa.By nie kręcić się dodatkowo jak panuje koronka. Gdybym miała coś na usg nie tak to bym jeszcze raz robiła to usg z pappa,bo teraz robiłam to w 11 tc. Na szczęście wszystko w usg wyszło ok. Moja szwagierka w naturalnej ciąży robiła Nifty, ale to z przyczyn takich, że jej brat jest upośledzony. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
margareta 186 Napisano Maj 5, 2020 Hej. Super że wraca ci chęć do działania. Masz immunologa który zlecił ci badania czy sama się badasz? Skonsultowałam się z immunologiem i dostałam skierowanie, nie chciałam robić nic na własną rękę. Mam tylko jedną blastkę zamrożoną i tak się łudzę, że może się uda i nie będzie trzeba podchodzić do 3 procedury od nowa... Badań sporo, m.in. homocysteina, białko s i c, przeciwciała, subpolucje limfocytów, antykoagulant tocznia. Mam nadzieję, że coś wyjdzie. Ostatnio w sumie przy okazji badań do endokrynologa okazało się że mam mega obniżona B12 i już milion rozkmin, czy może przez to ostatnio się nie udało... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
margareta 186 Napisano Maj 5, 2020 A te badania do immunologa masz zlecone przez swojego lekarza prowadzącego czy sama je robisz? Bo zauważyłam, jak czytam to forum, ze różne dziewczyny robią różne badania, a mi to w zasadzie lekarz nie zlecił nic. Nie miałam pojęcia ze immunologia w ogóle może wchodzić w grę przy staraniach o dziecko, co to jest histeroskopia odkryłam sama, Kariotyp itd tez, a ja w zasadzie robiłam tylko podstawowe badania hormonów, mukowiscydoze, te choroby zakaźne które są wymagane przez prawo i posiewy. Mój mąż miał oprócz standardowego badania nasienia test fragmentacji dna, azzoospermie i test wiązania z hialuronianem. Choroby zakaźne i mukowiscydoze tez robił. Z tego wynika, ze on miał więcej badań ode mnie 🥴 mniejsza z tym... chodzi mi o to, ze mi lekarze nie kazali robić tych badań. Ale z drugiej strony jestem w pierwszej procedurze in vitro i po drugim transferze. Wcześniej miałam dwie nieudane inseminacje. Czy te badania zleca się później? Jak te transfery się po prostu nie udają? Czy jak? Po ostatnim nieudanym transferze a konkretnie pustym jaju płodowym, jeszcze się nie konsultowałam z moim lekarzem prowadzącym, ale uderzyłam do immunologa. Niektóre badania typu kariotypy są w invicta i invimedzie wymagane przed całą procedurą, więc to miałam robione wcześniej. Różne są praktyki w tych klinikach. Ja mam za sobą dwie procedury - w pierwszej tylko jeden zarodek i beta 0 , w drugiej dwa zarodki - pierwszy puste jajo płodowe i jeden zarodek jeszcze czeka zamrożony. Po nieudanej pierwszej procedurze zmieniłam klinikę a w nowej nie rozszerzali diagnostyki, tylko zastosowali więcej metod po prostu. Podejrzewam, że jak skonsultuję się teraz z lekarzem prowadzącym to będzie mnie cisnął na kolejny transfer a ja nie chce walić w ciemno bo jak teraz się nie uda, to wszystko będzie trzeba zacząć od nowa...dlatego zaczęłam działać na własną rękę. Niestety, ale odnoszę wrażenie że z czasem jak nie wychodzi, to musimy już we własnym zakresie bardziej działać Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Aja 477 Napisano Maj 5, 2020 Po ostatnim nieudanym transferze a konkretnie pustym jaju płodowym, jeszcze się nie konsultowałam z moim lekarzem prowadzącym, ale uderzyłam do immunologa. Niektóre badania typu kariotypy są w invicta i invimedzie wymagane przed całą procedurą, więc to miałam robione wcześniej. Różne są praktyki w tych klinikach. Ja mam za sobą dwie procedury - w pierwszej tylko jeden zarodek i beta 0 , w drugiej dwa zarodki - pierwszy puste jajo płodowe i jeden zarodek jeszcze czeka zamrożony. Po nieudanej pierwszej procedurze zmieniłam klinikę a w nowej nie rozszerzali diagnostyki, tylko zastosowali więcej metod po prostu. Podejrzewam, że jak skonsultuję się teraz z lekarzem prowadzącym to będzie mnie cisnął na kolejny transfer a ja nie chce walić w ciemno bo jak teraz się nie uda, to wszystko będzie trzeba zacząć od nowa...dlatego zaczęłam działać na własną rękę. Niestety, ale odnoszę wrażenie że z czasem jak nie wychodzi, to musimy już we własnym zakresie bardziej działać Też miałam puste jajo płodowe. W pierwszym transferze. I tu akurat wszyscy lekarze się zgadzają że to błąd na poziomie komórkowym i nie ma nic wspólnego ani z immunologia ani z in vitro. Po prostu się zdarza. Losowo. No ale potemialam jeszcze 4 transfery i nic. Tylko jedna ciąża biochemiczna. Więc trzeba szukać. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
margareta 186 Napisano Maj 5, 2020 Też miałam puste jajo płodowe. W pierwszym transferze. I tu akurat wszyscy lekarze się zgadzają że to błąd na poziomie komórkowym i nie ma nic wspólnego ani z immunologia ani z in vitro. Po prostu się zdarza. Losowo. No ale potemialam jeszcze 4 transfery i nic. Tylko jedna ciąża biochemiczna. Więc trzeba szukać. Tak, myślę że zwłaszcza teraz jest dobry czas na dodatkowe badania, aby potem owocnie ruszyć z kopyta ! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Aja 477 Napisano Maj 5, 2020 Tak, myślę że zwłaszcza teraz jest dobry czas na dodatkowe badania, aby potem owocnie ruszyć z kopyta ! Skąd wy bierzecie ten optymizm.... Zazdroszczą. Ja w moich staraniach ucieszyłam się tylko 2 razy. Przy pierwszym transferze w 6 tygodniu gdy pojawiło się echo zarodka. I na następnej wizycie dowiedziałam się że zarodek wchlonal się wcscianke pęcherzyka ciążowego. A drugi raz jak po 3 zerowych betach w końcu zobaczyłam dodatnią betę. I na następnej wizycie dowiedxial się że beta nie przyrasta. Więc chyba nie dane jest mi się cieszyć. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Aja 477 Napisano Maj 5, 2020 Hej. Coś popsulam i post który wstawiłam wyświetla się jako ukryte. Wiecie jak to naprawić może? Już się naprawiło. Chodziło o ten długi wywodd o adopcji. Ale widzę że już jest normalnie tylko wstawił się wstecznie tak jakby Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Magdaa 218 Napisano Maj 5, 2020 Skąd wy bierzecie ten optymizm.... Zazdroszczą. Ja w moich staraniach ucieszyłam się tylko 2 razy. Przy pierwszym transferze w 6 tygodniu gdy pojawiło się echo zarodka. I na następnej wizycie dowiedziałam się że zarodek wchlonal się wcscianke pęcherzyka ciążowego. A drugi raz jak po 3 zerowych betach w końcu zobaczyłam dodatnią betę. I na następnej wizycie dowiedxial się że beta nie przyrasta. Więc chyba nie dane jest mi się cieszyć. Aja mam podobne podejscie niestety, tez nie potrafie znalezc zadnej radosci bo sie boje ze zaraz cos sie rosypie znowu. Teraz jest troche zatrzymania sie, wiec mam mocne postanowienie poprawy. Bo wiem ze takim mysleniem czesto szkodze sobie bardziej. Zazwyczaj zakladalam pesymistyczny scenariusz, by sie milo zaskoczyc. Probuje zaczac myslec pozytywniej, cholera to nie proste i brzmi banalnie. Ale chyba od tego trzeba zaczac odczarowywanie zlych sytuacji. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Keffy 249 Napisano Maj 5, 2020 Dziewczyny ja jutro ruszam na wizytę przed rozpoczęciem podejścia do transferu. Trzymajcie kciuki aby wszystko było ok. Niestety muszę robić wszystkie badania od nowa bo ich ważność już wyszła no ale jak trzeba to działamy 9 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
May1223 21 Napisano Maj 5, 2020 May kochana niestety ze względów epidemiologicznych nie ma możliwości odwiedzin wierzę ze jakos przetrwam ten czas, położne w szpitalu są aniołami i codziennie będę dostawac od nich zdjęcia Kubusia oraz informacje o stanie jego zdrowia ❤ Zatrwożona jestem i nie mam bladego pojecia co czujesz ale to dla jego dobra. Czekamy na wieści co u Jakuba informuj nas! 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kasia83.1 88 Napisano Maj 5, 2020 May kochana niestety ze względów epidemiologicznych nie ma możliwości odwiedzin wierzę ze jakos przetrwam ten czas, położne w szpitalu są aniołami i codziennie będę dostawac od nich zdjęcia Kubusia oraz informacje o stanie jego zdrowia ❤ Hej. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i choć nie jestem zbyt mocna w modlitwach to pomodlę się o zdrowie dla Kubusia i dużo siły dla jego rodziców. Ściskam Cię mocno, musi być dobrze. Po prostu musi ❤ 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Aja 477 Napisano Maj 5, 2020 Aja mam podobne podejscie niestety, tez nie potrafie znalezc zadnej radosci bo sie boje ze zaraz cos sie rosypie znowu. Teraz jest troche zatrzymania sie, wiec mam mocne postanowienie poprawy. Bo wiem ze takim mysleniem czesto szkodze sobie bardziej. Zazwyczaj zakladalam pesymistyczny scenariusz, by sie milo zaskoczyc. Probuje zaczac myslec pozytywniej, cholera to nie proste i brzmi banalnie. Ale chyba od tego trzeba zaczac odczarowywanie zlych sytuacji. Niby tak. Ale dlaczego jak tylko już zacznę myśleć pozytywnie to wszystko zaczyna się walic Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
MartaCRA 0 Napisano Maj 5, 2020 Witajcie Jestem studentką studiującą na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu. Interesuję się tematem in vitro od dłuższego czasu. Obecnie piszę pracę magisterską dotyczącą zapłodnienia pozaustrojowego a dokładnie społeczno-etycznych aspektów z tym związanych i potrzebuję pomocy kobiet (4-5 osób), które są lub były w trakcie leczenia niepłodności i chociaż raz korzystały z in vitro. Chciałabym z taką kobietą przeprowadzić krótki wywiad (ok 8-10 pytań) - może być przeprowadzony drogą mailową, czy za pośrednictwem innego komunikatora, tak aby nie było presji czasu przy udzielaniu odpowiedzi. Wywiad będzie w całości anonimowy. Jeśli jest wsród Was ktoś, kto mógłby mi takiego wywiadu udzielić, to byłabym bardzo wdzięczna za kontakt w postaci wiadomości prywatnej. Pozdrawiam serdecznie, Marta Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Asusena 98 Napisano Maj 5, 2020 Niby tak. Ale dlaczego jak tylko już zacznę myśleć pozytywnie to wszystko zaczyna się walic Moim zdaniem nie warto być pesymistycznie nastawionym. Przecież wszystkie to robimy, bo gdzieś ram w podświadomości wiemy, ze to się w końcu uda zobaczcie sobie te wszystkie dziewczyny, które zakładały to forum! Ja może nie znam tutaj wszystkich, ale odnoszę wrażenie, ze wielu się udało! Zdecydowanej większości! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Asusena 98 Napisano Maj 5, 2020 Też miałam puste jajo płodowe. W pierwszym transferze. I tu akurat wszyscy lekarze się zgadzają że to błąd na poziomie komórkowym i nie ma nic wspólnego ani z immunologia ani z in vitro. Po prostu się zdarza. Losowo. No ale potemialam jeszcze 4 transfery i nic. Tylko jedna ciąża biochemiczna. Więc trzeba szukać. co to jest puste jajo płodowe? 🥴 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Asusena 98 Napisano Maj 5, 2020 Po ostatnim nieudanym transferze a konkretnie pustym jaju płodowym, jeszcze się nie konsultowałam z moim lekarzem prowadzącym, ale uderzyłam do immunologa. Niektóre badania typu kariotypy są w invicta i invimedzie wymagane przed całą procedurą, więc to miałam robione wcześniej. Różne są praktyki w tych klinikach. Ja mam za sobą dwie procedury - w pierwszej tylko jeden zarodek i beta 0 , w drugiej dwa zarodki - pierwszy puste jajo płodowe i jeden zarodek jeszcze czeka zamrożony. Po nieudanej pierwszej procedurze zmieniłam klinikę a w nowej nie rozszerzali diagnostyki, tylko zastosowali więcej metod po prostu. Podejrzewam, że jak skonsultuję się teraz z lekarzem prowadzącym to będzie mnie cisnął na kolejny transfer a ja nie chce walić w ciemno bo jak teraz się nie uda, to wszystko będzie trzeba zacząć od nowa...dlatego zaczęłam działać na własną rękę. Niestety, ale odnoszę wrażenie że z czasem jak nie wychodzi, to musimy już we własnym zakresie bardziej działać A ile zapładniali Ci komórek, ze uzyskałaś tylko jeden zarodek a potem dwa? Jeżeli masz mniej niż 35 lat to mogą zapłodnić tylko 6 komórek. Ale jak już miałaś dwie nieudane procedury, a masz mniej niż 35 lat, to w trzeciej procedurze możesz zapłodnić już tyle komórek ile da się zapłodnić. Wiec trzecia procedura jest na pewno nastawiona na lepszy wynik jeżeli chodzi o ilość uzyskanych zarodków. A a propos kariotypow, to zauważyłam ze to badanie zlecają głównie kliniki które maja Labolatorium genetyczne. Te które nie maja, raczej go nie zlecają. Ja myśle ze Aja ma racje w tym, ze jeżeli nie zlecają badań, to jest to na pewno robione trochę metoda prób i błędów. Wiadomo, ze nikt nie chciałby działać metoda prób i błędów, ale z drugiej strony niestety ale nie ma metod 100%. Oglądaliście może ten program Małgorzaty Rozenek „Nauka czy cud” ? Tam była taka para u których lekarze Gyncentrum (które notabene ma świetne laboratorium genetyczne) wykryła właśnie jakiś problem genetyczny. Zrobili im kariotypy, przebadali zarodki czy są genetycznie prawidłowe, i z 6 zarodków prawidłowych okazało się prawidłowych tylko 3. Ta laska miała dwa transfery dwóch prawidłowych zarodków, a i tak im się dwa razy nie udało. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Magdaa 218 Napisano Maj 5, 2020 Niby tak. Ale dlaczego jak tylko już zacznę myśleć pozytywnie to wszystko zaczyna się walic To chyba normalne...kazda boi sie powtorek z najgorszych chwil. Ale chyba juz wystarczajaco cierpien... ilez mozna. Aja bedziemy za Ciebie myslec pozytywnie;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
margareta 186 Napisano Maj 5, 2020 A ile zapładniali Ci komórek, ze uzyskałaś tylko jeden zarodek a potem dwa? Jeżeli masz mniej niż 35 lat to mogą zapłodnić tylko 6 komórek. Ale jak już miałaś dwie nieudane procedury, a masz mniej niż 35 lat, to w trzeciej procedurze możesz zapłodnić już tyle komórek ile da się zapłodnić. Wiec trzecia procedura jest na pewno nastawiona na lepszy wynik jeżeli chodzi o ilość uzyskanych zarodków. A a propos kariotypow, to zauważyłam ze to badanie zlecają głównie kliniki które maja Labolatorium genetyczne. Te które nie maja, raczej go nie zlecają. Ja myśle ze Aja ma racje w tym, ze jeżeli nie zlecają badań, to jest to na pewno robione trochę metoda prób i błędów. Wiadomo, ze nikt nie chciałby działać metoda prób i błędów, ale z drugiej strony niestety ale nie ma metod 100%. Oglądaliście może ten program Małgorzaty Rozenek „Nauka czy cud” ? Tam była taka para u których lekarze Gyncentrum (które notabene ma świetne laboratorium genetyczne) wykryła właśnie jakiś problem genetyczny. Zrobili im kariotypy, przebadali zarodki czy są genetycznie prawidłowe, i z 6 zarodków prawidłowych okazało się prawidłowych tylko 3. Ta laska miała dwa transfery dwóch prawidłowych zarodków, a i tak im się dwa razy nie udało. Zarodek, który się zagnieździ, ale nie rozwija i obumiera, to puste jajo. Betę miałam piękna, wysoką, ale na USG niestety był tylko pęcherzyk, nic więcej. Ja mam mniej niż 35 lat i miałam póki co zawsze zapłodnione wszystkie komórki - po 9 w każdej procedurze, ale niestety moje zarodki są chyba słabe, dlatego tak nieowocnie. Też się zastanawiam, czy przy kolejnej procedurze, jeśli taka będzie, zrobić badania genetyczne zarodków, ale tutaj też kilka dziewczyn robiło i mimo to ciąży niestety nie uzyskały:( a to badanie jest drogie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zuzana 163 Napisano Maj 5, 2020 Dziewczyny ja jutro ruszam na wizytę przed rozpoczęciem podejścia do transferu. Trzymajcie kciuki aby wszystko było ok. Niestety muszę robić wszystkie badania od nowa bo ich ważność już wyszła no ale jak trzeba to działamy Trzymam kciuki:-* 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zuzana 163 Napisano Maj 5, 2020 My zanim zaczęliśmy on vitro to już chcieliśmy adoptowac. Jakieś to takie oczywiste było dla mnie. Ja nie mogę urodzic. To dziecko nie ma rodzica, to trzeba policzyć nas razem. Ale jak zaczęliśmy już konkretnie działać w temacie to się zalamalam. To nie ma nic wspólnego z pomocą dziecku. Biurokratyczny koszmar. Założenia chore. Powiem ci więcej absurdów. 1. Z góry zakłada się, i mówi w prosty, że działają na rzecz dobra tylko o wyłącznie dzieci i rodzice adopcyjni ich nie interesują. Mają być idealnie i spełniać warunki. Przejść wszystkie próby itd. Traktowani zupełnie przedmiotowo. Straszne. Ale czego się nie robi dla szczęścia. 2. Dzieci do adopcji jest bardzo mało. Dużo mniej niż rodzin czekajacych na dzieci dlatego Czaka się latami na dziecko. Więc skąd tyle dzieci w domach dziecka i domach małego dziecka? Z biurokracji. Adoptować można tylko dziecko z uregulowana sytuacja prawną. A u nas jest przekonanie ,że nawet najgorszy pijak, czy inny typ przemocowy i patologiczny jest lepszym domem dla dziecka niż adopcyjny, sprawdzony, który przeszedł tysiące testów. Bo rodzic genetyczny, co też nie za duże prawda, bo czasyo nie wiadomo czyje to dziecko. Tak czy siak bardzo trudno pozbawić rodzica praw. Więc dziecko trafia do domu dziecka, roku dziękuję c obiecuje poprawę, pół roku jest git, dziecko wraca do domu, po 3 tygodniach znów dom dziecka i tak w kółko. . . Ale adopcja nie do to przecież jego rodzice. Dochodzi nawet do takich padsnoji, że kobieta traci prawa rodzicielskie do dziecka. Dziecko idzie do adopcji. Ona rodzi drugie. Ono też zaczyna trafiać do ośrodków opieki społecznej i nie można jej go odebrać, bo może się zmieniła i z tym będzie inaczej. I cała procedura od nowa. 3. I mój ulubiony absurd. W Polsce adoptować dziecko może małżeństwo lub osoba samotną. Ale jeśli nie mam ślubu, ale mieszkam z meszzczyzna bez ślubu to nie jestem ani małżeństwo ani osoba samotną według nich i nie mogę adoptować wogole. Musielabym się rozstać z partnerem i mieszkać osobno, żeby wogole moc adoptować. Albo ślub. 4. Prawa które są na piśmie ale nie istnieją realnie. Osoby samotne mogą się starać o adopcję. Ale jeśli nie będzie to adopcja w rodzinie, to mimo przejścia pozytywnie procesu, dziecka w praktyce nie dostaną bo para jest zawsze uznawana za lepsze dla dziecka. I dzieci pójdą do par. A skoro nie starcza nam CH nawet dla par. To osoba samotną nigdy się nie doczeka.i drugie. Adopcja dziecka poniżej 0,5 roku to mit. Nawet jak dadzą ci 6 tygodniowe dziecko (tylea matka po porodzie na ostateczną decyzję, wcześniej nie może zrzec się praw) to biurokracja trwa tyle, że dziecko i tak pierwsze pół roku spędzi w instytucjach. Nie mówiąc już o tym, że w grę wchodzą tylko łapówki żeby dostać tak małe dziecko. Dlatego my się poddaliśmy. Adopcja nas pokonała absurdami i instytucjonalnie. Szukaliśmy też zagranicznej. Ale tu lepiej nie jest. Ja to jestem załamana tym wszystkim. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zuzana 163 Napisano Maj 5, 2020 My zanim zaczęliśmy on vitro to już chcieliśmy adoptowac. Jakieś to takie oczywiste było dla mnie. Ja nie mogę urodzic. To dziecko nie ma rodzica, to trzeba policzyć nas razem. Ale jak zaczęliśmy już konkretnie działać w temacie to się zalamalam. To nie ma nic wspólnego z pomocą dziecku. Biurokratyczny koszmar. Założenia chore. Powiem ci więcej absurdów. 1. Z góry zakłada się, i mówi w prosty, że działają na rzecz dobra tylko o wyłącznie dzieci i rodzice adopcyjni ich nie interesują. Mają być idealnie i spełniać warunki. Przejść wszystkie próby itd. Traktowani zupełnie przedmiotowo. Straszne. Ale czego się nie robi dla szczęścia. 2. Dzieci do adopcji jest bardzo mało. Dużo mniej niż rodzin czekajacych na dzieci dlatego Czaka się latami na dziecko. Więc skąd tyle dzieci w domach dziecka i domach małego dziecka? Z biurokracji. Adoptować można tylko dziecko z uregulowana sytuacja prawną. A u nas jest przekonanie ,że nawet najgorszy pijak, czy inny typ przemocowy i patologiczny jest lepszym domem dla dziecka niż adopcyjny, sprawdzony, który przeszedł tysiące testów. Bo rodzic genetyczny, co też nie za duże prawda, bo czasyo nie wiadomo czyje to dziecko. Tak czy siak bardzo trudno pozbawić rodzica praw. Więc dziecko trafia do domu dziecka, roku dziękuję c obiecuje poprawę, pół roku jest git, dziecko wraca do domu, po 3 tygodniach znów dom dziecka i tak w kółko. . . Ale adopcja nie do to przecież jego rodzice. Dochodzi nawet do takich padsnoji, że kobieta traci prawa rodzicielskie do dziecka. Dziecko idzie do adopcji. Ona rodzi drugie. Ono też zaczyna trafiać do ośrodków opieki społecznej i nie można jej go odebrać, bo może się zmieniła i z tym będzie inaczej. I cała procedura od nowa. 3. I mój ulubiony absurd. W Polsce adoptować dziecko może małżeństwo lub osoba samotną. Ale jeśli nie mam ślubu, ale mieszkam z meszzczyzna bez ślubu to nie jestem ani małżeństwo ani osoba samotną według nich i nie mogę adoptować wogole. Musielabym się rozstać z partnerem i mieszkać osobno, żeby wogole moc adoptować. Albo ślub. 4. Prawa które są na piśmie ale nie istnieją realnie. Osoby samotne mogą się starać o adopcję. Ale jeśli nie będzie to adopcja w rodzinie, to mimo przejścia pozytywnie procesu, dziecka w praktyce nie dostaną bo para jest zawsze uznawana za lepsze dla dziecka. I dzieci pójdą do par. A skoro nie starcza nam CH nawet dla par. To osoba samotną nigdy się nie doczeka.i drugie. Adopcja dziecka poniżej 0,5 roku to mit. Nawet jak dadzą ci 6 tygodniowe dziecko (tylea matka po porodzie na ostateczną decyzję, wcześniej nie może zrzec się praw) to biurokracja trwa tyle, że dziecko i tak pierwsze pół roku spędzi w instytucjach. Nie mówiąc już o tym, że w grę wchodzą tylko łapówki żeby dostać tak małe dziecko. Dlatego my się poddaliśmy. Adopcja nas pokonała absurdami i instytucjonalnie. Szukaliśmy też zagranicznej. Ale tu lepiej nie jest. Ja to jestem załamana tym wszystkim. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach