Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Tyiugf

Pogranicze normy intelektualnej u dziecka? Czyli co właściwie?

Polecane posty

W poradni wyszedł córce wynik 75 w jakieś skali wisc-r dokładnie z wszystkich podskal. Z tego co wyjaśniła psycholog jest to wynik mieszczący się w normie. Jednak uczniowie tacy mają trudności w nauce. Do szkoły specjalnej się nie kwalifikują. Miała rację? Jak coś takiego może istnieć żeby nie być upośledzenym a w nauce sobie nie radzić bo ma się zbyt niskie iq? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziecko się do nauki powinno przyłożyć, a nie tylko usprawiedliwiać jego lenistwo i brak dopilnowania jakimiś testami. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Dziecko się do nauki powinno przyłożyć, a nie tylko usprawiedliwiać jego lenistwo i brak dopilnowania jakimiś testami. 

Ona się tak przykłada że bardziej się nie da. Po szkole odpocznie sobie z 2 godziny a potem cały czas aż do nocy się uczy a i tak ma problemy w nauce i to w wieku 9 lat. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ty już pisałaś o swoim dziecku.Dziecko uczy się dużo ale nie efektywnie i to, że będzie siedziało zamiast 2h w domu po szkole nad książką 4h- to nie da za wiele.Chodzisz po tych specjalistach, poradniach- niech oni pomogą dziecku, wskażą tobie drogę, dobiorą terapię.Dziecko pewnie kto kilka lat wcześniej miało problemy.Byłaś u neurologa?Wspieraj dziecko logicznymi zadaniami, niech kombinuje co jak rozwiązać i to nie tyko w zeszycie ale też w domu i poza nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

W poradni wyszedł córce wynik 75 w jakieś skali wisc-r dokładnie z wszystkich podskal. Z tego co wyjaśniła psycholog jest to wynik mieszczący się w normie. Jednak uczniowie tacy mają trudności w nauce. Do szkoły specjalnej się nie kwalifikują. Miała rację? Jak coś takiego może istnieć żeby nie być upośledzenym a w nauce sobie nie radzić bo ma się zbyt niskie iq? 

Normalnie. W klasie też zapewne miałaś takich co się nie uczyli a mieli piątki, i takich co wkuwali jak szaleni , a mieli najwyżej trójki. Twoja córka jest w tej drugiej grupie. To że ktoś ma małe możliwości intelektualne i ukończy najwyżej zawodówkę to jeszcze autorko nie znaczy że jest upośledzony. Pomóż córce znalezc jakąś pasję , coś z czymś kiedyś zwiąże przyszłosć, nie każdy może zostać profesorem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Będzie jej trudniej opanować materiał niż rówieśnikom. I trzeba się po prostu z tym pogodzić, nie przeskoczysz jej ograniczeń. Możesz pomagać, ale nie dręcz dzieciaka nierealnymi oczekiwaniami. Może kiedyś zostać super fryzjerką czy rozchwytywaną manikiurzystką. Nie każdy musi robić doktorat. Absolutnie nie powinna być w szkole specjalnej. 

Staraj się budować jej poczucie własnej wartości w innych dziedzinach - bo będzie się czuła gorsza od rówieśników jeśli chodzi o edukację. Może sport? taniec? zajęcia artystyczne? ważne żeby miała coś, w czym będzie się czuła wyjątkowa, co pozwoli jej zniwelować niedostatki. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Od razu zaznaczam, nie mam doświadczenia, nie jestem specjalistą. Za to przedkładam zdrowy rozsądek nad pseudonaukę psychologów.

I tak sobie sprawdziłam co to są za testy i pusty śmiech mnie zdjął. Przecież to odpowiedniki równie bzdurnych testów na inteligencję dla dorosłych! Tak naprawdę te testy sprawdzają tylko jeden typ kombinowania (OK, piszesz że tam są różne, niewykluczone, ale one chyba są układane z takimi samymi błędami w założeniach i przez tego samego, modnego specjalistę). Wymagane jest tempo rozwiązywania, ten sam poziom u dzieci (a dzieci rozwijają się różnie!). Widzę że są ćwiczenia... przygotowujące np na youtubie, czyli jedno dziecko będzie rozwiązywać znając już sposób podejścia do łamigłówki a dla innego będzie to kompletna nowość. Dalej... wykonujący test będzie umiał wytłumaczyć o co chodzi i stworzy przyjazne do myślenia warunki, albo przeciwnie, wpłynie na dziecko negatywnie. Są dzieci, które w warunkach laboratoryjnych (czy sprawdzianu) wyłączają myślenie twórcze ale z ich umiejętnościami logicznymi nie ma to nic wspólnego. Są dzieci rzutkie, bystre, a są takie, które myślą wolno ale wyniki ich rozumowania są tak samo prawidłowe. To samo dotyczy tempa rozwoju.... Rozumiesz, dużo można mieć zastrzeżeń co do miarodajności tego testu (zestawu testów) i CO on tak naprawdę sprawdza (opanowanie? kombinowanie w łamigłówkach?). 

Ogólnie dla mnie te testy to bzdura.

A twoja córa niech czyta dużo książek. Odstawcie kompletnie telefon, komputer a nawet telewizję. Rozmawiaj z dzieckiem. Graj w gry planszowe. I będzie dobrze. Żadnych psychologów nie potrzebujesz do liczenia tego, co jest niepoliczalne. 🙂

 

P.S. Zaangażowałam się emocjonalnie i rozpisałam się, bo identyfikuję się ze sprawą. Ja byłam na przykład słaba z zadań wymagających kombinowania w warunkach presji (rodzic się złości, nauczyciel ocenia, uczniowie śmieją, cokolwiek). Tymczasem w starszym wieku jako jedyna miałam piątkę z logiki na studiach i ogólnie okazało się że mam umysł wnikliwy, dobrze sprawdzający się przy skomplikowanych zadaniach myślowych ale... muszę mieć czas na rozwiązanie zadania.

I to samo moja mama, ledwie sobie radziła z matematyką, gdy w zbyt dużej klasie nauczycielka wymagała powtarzania zadań na pamięć, jakiegoś szybkiego liczenia itp. Mama jakoś przebrnęła przez kłopoty z nauczycielką a potem bez trudu skończyła studia na kierunku matematyka. Jest wybitnym nauczycielem, takim z cierpliwością i podejściem indywidualnym. Zapewniłaby cię, że są dzieci, które z lekcji nie zapamiętają nic, nawet jak policzą poprawnie z podpowiedziami, a już poprowadzone indywidualnie w sprzyjających warunkach, z prawidłowym wytłumaczeniem, w końcu, choć może po wielu powtórzeniach, pojmą w pełni zagadnienie i to na zawsze, lepiej niż gwiazdy szybkiego liczenia.

Oczywiście to samo dotyczy różnych dziedzin wiedzy. Matematyka czy logika jest tu tylko przykładem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ma zabronic dziecku komputera telefonu i telewizora i to jej intelekt podniesie? Jprd. Niech jeszcze do szkoły jezdzi konno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ale autorce chodzi o to, że ona ogólnie słabo sobie radzi z nauką. A nie że tylko np. z matmy słabo. To zupełnie co innego inne jak jest problem ze wszystkim...

No tak dzieci rozwijają się w różnym tempie. Czasem ktoś na początku bardzo słabo sobie radzi w szkole, a później lepiej albo i całkiem dobrze. Ale to też raczej dotyczy samych początków czyt.1 klasy. A twoja córka jest już pewnie w 2 albo i 3 klasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
 

Ma zabronic dziecku komputera telefonu i telewizora i to jej intelekt podniesie? Jprd. Niech jeszcze do szkoły jezdzi konno.

Przecież nie na zawsze. Niech to będzie nagroda i tak jak słodycze : raz w tygodniu (powiedzmy sobota) Telefon bez dostępu do internetu i oddawany po przyjściu ze szkoły. Tv proponuje od razu wyrzucić, bo robi wodę z mózgu😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czytać was nie mogę panie ''specjalistki''. Autorka pisze że córka zakuwa  po przyjsciu ze szkoły aż do nocy i bardzo się stara, psycholog stwierdził że jest na granicy upośledzenia, a wy piszecie żeby jej zabronic komputera i telefonu. No kur wa. Niech jeszcze pod ubraniem nosi włosienicę jako pokutę. To ja sie juz wcale nie dziwie ,że dzieci skaczą z dachu jak dostaną piątkę z minusem albo wieszają jak dostaną czwórkę. Brak słów same chyba upośledzone jesteście. Tu nie chodzi o zdolne dziecko któremu się nie chce książki otworzyć i gra całymi dniami na konsoli, tylko dziecko co uczy sie jak może i ma stwierdzoną inteligencje na pograniczu normy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Przecież nie na zawsze. Niech to będzie nagroda i tak jak słodycze : raz w tygodniu (powiedzmy sobota) Telefon bez dostępu do internetu i oddawany po przyjściu ze szkoły. Tv proponuje od razu wyrzucić, bo robi wodę z mózgu😄

...ka. Jeszcze niech w pasiaku chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
 

...ka. Jeszcze niech w pasiaku chodzi.

😂Wiesz, że od nadmiaru bodźców mózg nie działa poprawnie😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ależ może być tak, i znam takie przypadki wśród np koleżanek, że słabo sobie taka osoba radziła przez całą szkołę podstawową a dopiero w szkole średniej nagle wystrzeliła do przodu. To kwestia wielu czynników,  w tym opinii o sobie, motywacji, nastawienia nauczycieli (także!), umiejętności a i warunków do uczenia się, też wewnętrznych, psychofizycznych.

Tak sobie patrzę w te współczesne podejście do programu, wyliczam liczbę godzin na tematy, sposób uczenia (odejście od zeszytów, notowania, dyktowania, podsumowań, rysunków, oparcie dydaktyki na podręcznikach coraz częściej wyglądających nie jak opracowania rzeczowe a komiksy i na testach z błędami logicznymi, pracy na lekcji na zeszytach ćwiczeń (sieczka!) a weryfikacji wiedzy na testach) i widzę że łatwiej o zaszufladkowanie dziecka jako mało pojętnego niż kiedyś.

Nie dotarło że matematyka to przykład? Podkreśliłam. To samo dotyczy biologii, geografii, gramatyki języka polskiego, czy jakiejkolwiek dziedziny wiedzy.

Czy iloraz inteligencji skoczy od zabrania telefonu? Po pierwsze, trzeba ignorować wyliczenia tzw. ilorazu inteligencji do rozwiązywania zadań typu takiego a takiego. Nie mówią wszystkiego o pojmowaniu, przyswajaniu. To ocena wycinka umiejętności umysłu i to w określonych warunkach i po przyuczeniu. Po drugie, tak, odcięcie od tych czynników (internet, telewizja) wpłynie na skupienie a nawet sposoby myślenia (zwłaszcza gdy zastąpić przesiadywanie przed np tv czytaniem, grami z rodziną i podobnymi).

Opinia psychologa o granicy upośledzenia, o granicach normy? 😄 Ani to opinia naukowca tylko jednostki od pseudowiedzy, nie wiadomo na ile zdolnej, i na podstawie niemiarodajnej skali, ani nie jest to jeszcze ta granica faktycznie więc po co się sugerować a tym bardziej po co pisać tendencyjnie, jeśli o czyimś dziecku?

Że się uczy dziewczynka całe popołudnie? A kto wie z czego, jak efektywnie itd? To nic nie znaczy. Mało które dziecko potrafi uczyć się samodzielnie, a jeśli ma kiepskie materiały, to i sama umiejętność uczenia się nic mu nie pomoże. Ja się łapię za głowę, gdy czytam podręczniki. Luki, niespójności, brak sensu to teraz norma, a do tego chaos w przedstawieniu tematu. Jeśli nauczyciel nie skoryguje podręcznika, nie przygotuje dla dzieci materiału do zanotowania w zeszytach - a nie zrobi tego bo np. biologii jest tylko jedna godzina w tygodniu - to dzieci materiału nie zrozumieją, chyba że będą z kimś w domu pracować i z wykorzystaniem innych źródeł.

 

A do autorki tematu. Piszesz, że córka się przykłada tak, że bardziej się nie da... Ona? Sama? To skąd wiesz? Pracujesz z nią? Może nie wiesz jak i tylko widzisz, że siedzi nad jakimś niewiele wartym zeszytem ćwiczeń? Wiesz.... ludzie niezorientowani sądzą że dziecko ma samo odrabiać lekcje. Oczywiście, może, jeśli celuje w wykonanie byle jak i trójczyny. No to ja ci powiem że w mojej rodzinie są same dzieci "wybitnie zdolne", wyrastają na dorosłych z solidnym wykształceniem i... nigdy żadne same nie odrabiało lekcji. Były dopilnowane. Rodzic, gdy musiał, uczył się razem z dzieckiem. Sprawdzał czy dziecko pisze przejrzyście, estetycznie, oczywiście sprawdzał poprawność, tłumaczył. Zeszyty do ćwiczeń w domu to norma. Przeglądało się zeszyty szkolne w domu. Ja też tak z córką pracuję, nie puszczam na żywioł. Po prostu się nie da bo program jest przeładowany (np polski dla klasy piątej, jak kiedyś dla ósmej, materiał z całego roku biologii z klasy czwartej zmieszczony w jednym dziale współcześnie (cztery lekcje!), znów ten materiał polskiego przerabiany na sześciu godzinach w tygodniu a teraz na czterech, z kolei z biologii kiedyś na dwóch, teraz na jednej) a dzieci nie są uczone jak wiedzę przyswajać. 

Hmmm... do syna sąsiadki przychodzi prywatny korepetytor, student, który pomaga w kilku przedmiotach. Są specjalne świetlice, gdzie dzieci odrabiają lekcje (przy fundacjach, klubach osiedlowych). Może w tej poradni zaproponują kogoś, kto dziecku pomoże odpowiednio podejść do zadań, powtórek? 

Po prostu nie wierz w te bzdury o tych predyspozycjach córki, tylko wykluczaj to co jej przeszkadza w nauce, wspieraj rozwój (grami, zadaniami, ćwiczeniami) i będą efekty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari

Na YT są fajne wykłady z zakresu matematyki. To jest ogromna pomoc. Trzeba zobaczyć przerabiany program z książki i poszukać na yt odpowiedniego wykładu, który twoim zdaniem pomógłby córce w przyswojeniu materiału.Takie materiały może przecież oglądać wielokrotnie i przepisywać, żeby nauczyć się i na tej podstawie rozwiązywać jeszcze inne przykłady wzięte z internetu. Trzeba poświęcić też dużo własnego czasu, żeby to wszystko zorganizować i nadzorować.  Są jeszcze gry edu na komputer, które też w jakimś stopniu w formie rozrywki pomagają w nauce🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×