Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

jakos

Jak zapomnieć

Polecane posty

Witam, niedawno... a raczej dawno byłam w zawiązku z pewnym chłopakiem, oczywiście nic z tego nie wyszło. Ja nie potrafię teraz normalnie funkcjonować, ponieważ czuje się oszukana. Nie mówię że miał obowiązek pokochania mnie, tylko  znajomość zaczęliśmy od żalenia się że za kontakt z płcią przeciwną to będziemy płacić prostytutkom itd. Było magicznie, przyjemnie, trochę za szybko bo to ja chciałam się (desperatka, nie byłam w związku od 2 lat, a czas leci... a ja nie mam z kim pogadać na swoje trudne sprawy, nawet rodzina mi odmawia) spotykać i być w nim w związku. Spotykaliśmy się wszystko ładnie pięknie, lecz on nagle nie miał czasu, miał wymówki, a ja zaczęłam już go tylko wkurzać... na początku wkurzałam go nieświadomie, potem już celowo zaczęłam do tego dążyć. Oboje jesteśmy nudnymi ludźmi, wiecznie przed pc, myślałam że coś z tego będzie ale doprowadziłam do tego że on mnie nie lubi, a wręcz czuje wściekłość jak chcę z nim rozmawiać (mamy nadal te same towarzystwo, tylko ja mam dosłownie nie tylko "te" a on posiada jeszcze inne alternatywy). Boli mnie to że na początku nie stawiał żadnych wymagań, a na końcu wyszło że nawet w skali 10 punktów daje mi 0, że nie da rady być z kimś takim jak ja. Wiem, nie jestem święta... często się powtarzam i (to czego nigdy nie zauważyłam) czuć dużą depresję z mojej strony. Przesadzam często, a teraz to mnie męczy... bo skoro go jeszcze trochę kocham, to nie chcę mówić o nim źle i niemiło. Nie zrobił przecież tego specjalnie, po prostu nie jestem tym czego on chce od kobiety... a ja już przywykłam do niego, nie widziałam jego wad, pogodziłam się z tym że nie jest moim ideałem (ale od ideału już dawno odeszłam, nie ma ludzi idealnych... po prostu chciałbym kogoś kto też mnie pokocha). Co powinnam zrobić, bo nie chcę czuć do niego gniewu (nawet jak by było za co, a pewnie moje chore ego tylko myśli że jest za co...) ja się pogodziłam, że nie dostanę drugiej szansy, to że on jak już powiedział" nie" to nigdy nie zmieni zdania...  Rozumiem to ale moje w mojej głupiej głowie nadal siedzi mój ukochany, nie rozumiem mojego ciała... bo pogodziłam się z tym odpuściłam, a jednak on wpada dość często w moje myśli... Nie wiem co mam zrobić, nie mogę się skupić... a znajomych już nie mogę pytać o rady bo będą mieć mnie dość... Czy ego egoizmu nie da się opanować?! Nie jestem ani ładna, ani mądra czy coś specjalnie... Jak traktować go, tak jak wcześniej?! Wcześniej był dla mnie zwykłym randomem, nic nie znaczącym i nie wartym zapamiętania człowiekiem. (Przepraszam, za błędy językowe)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Poznał Twoje gierki i się wycofał. Faceci nie lubią wampirów energetycznych, więc go wkurzasz i nie chce z Tobą gadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Co to znaczy gierki? Tak  masz rację, określił mnie wampirem energetycznym... 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Obrażasz się na zawołanie, robisz sceny, wzbudzasz zazdrość, nie odzywasz się licząc na to, że on zareaguje i będzie Ci słodził.

Nie tędy droga jak chcesz faceta zatrzymać obok siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jak nie być wampirem energetycznym? Boli mnie ta strata, mocno... ciężko się otwieram przed innymi ludźmi, znajomych mam ale jakoś nie widzę wspólnych zainteresowań z nimi, wiec kontakty słabe (zanikną jak skończą się studia). Jestem mało kobiecą kobieta, dodatkowo naiwną, głupią i pewnie upartą. Bardzo źle podeszłam do mojej relacji z ukochanym, nie miałam kogo pytać o rady oraz brak doświadczenia, robiłam rzeczy których nie robię normalnie... Bo wcześniejszym związku zostałam olana, więc tutaj starałam się skakać jak nad jajkiem, żeby uznał że powinien odwdzięczyć się tym samym... To że teraz mówię, że nie wejdę w żaden inny związek, to tez kłamstwo... ponieważ nie powinnam być w kolejnym (a jednak poszłam na to). Nie chcę ranić innych, a ni być raniona.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Nie chcę ranić innych, a ni być raniona.

 

Musisz zrozumieć siebie, pokochać siebie!

To podstawa do tego by poczuć się wolną i przestać być zależną od innych. 

Robisz wszystko żeby podobać się innym a o sobie myślisz straszne rzeczy. Tutaj jest pies pogrzebany.

Miałaś nieciekawe dzieciństwo i teraz to rzutuje w dorosłym życiu.

Chcesz się cofnąć do dzieciństwa i o tym pogadać?

Może specjalista byłby lepszy.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Potrzebuje pogadać, bo życie mi ucieka!!! Nie chcę tak żyć, od początku roku codziennie ryczę, nie chce tego, jestem niemiła coraz częściej...  czemu problem leży w dzieciństwie? Proszę, przyda mi się każda pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Potrzebuje pogadać, bo życie mi ucieka!!! Nie chcę tak żyć, od początku roku codziennie ryczę, nie chce tego, jestem niemiła coraz częściej...  czemu problem leży w dzieciństwie? 

Tak czy siak życie ucieka więc Ameryki nie odkryłaś. Każdy ma swoje fazy i je wyolbrzymia albo minimalizuje.

Ty mi powiedz jakie miałaś dzieciństwo.

Kolorowe? Bezpieczne? Kochani rodzice?

No właśnie!

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Akurat to, że na początku nowej znajomości jest silne zauroczenie i wszystko nam pasuje, wydaje się, że może być super, to jest normalne.  Trzeba dać czas i mieć świadomość, że to za jakiś czas minie.
Ten okres zauroczenia można wykorzystać do pójścia na żywioł i zaangażowaia się w romans, uczucia, super seks itd... albo można spokojnie panować nad pożądaniem i przeczekać, aż głowa zacznie racjonalnie myśleć... i można liczyć na udany związek.
Jednak i tak trzeba mieć świadomość, że zauroczenie zniknie i może być tak jak u Ciebie, że osoba przejrzy na oczy i nie chce kontynuować znajomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Może jeżeli chodzi o dom to mama zawsze o dbałą o nas, pracowała i robiła za jelenia w pracy... wiec za dużo nie było rozmów i nie tylko, a jej mąż był ale w pewnym momencie zrobił sobie skok w bok ( to bolało ale minęło, jedynie żałuje że zawsze zależało mi bardziej niz na mamie która może była nudna, z zasadami i przymusami ale jednak to ona nas nie porzuciła, zawsze jest choć na rozmowy z nią o związku nie mogę liczyć. Jak we wrześniu powiedziałam, że idę na randkę to z dziwnie i szoki że w końcu pora na to... Miałam kilku przyjaciół, ale ja zawsze zostawałam w tyle... W szkołach miałam koleżanki jak byłam potrzebna ( pomagałam z zadaniami itd.) lub jak już nie było nikogo, no i często miałam rzeczy do pożyczenia itd. Tez dodatkowo byłam dobrym słuchaczem jak byłam młodsza, starałam się pomagać innym... Jestem wychowywana pewnie na księżniczkę, tak to ludzie odbierają, ale nie radze sobie społecznie, często zazdroszczę i nie rozumiem czemu nike mnie nie chce polubić do codziennej relacji. Moje nawet internetowe relacje padają, jestem zbyt mocno pesymistyczna, pewnie się zbyt bardzo wylewam z negatywnych rzeczy. Często byłam porównywana, co sprawiło że sama stworzyłam sobie kratkę, której nie rozumiem i nie mogę z niej wyjść... (nie wiem na jakiej zasadzie ona działa, ale czasem mam po prostu taki stop i ucisk, że tylko w momencie gdy mi bardzo mocno zależy potrafię się przełamać).

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Akurat to, że na początku nowej znajomości jest silne zauroczenie i wszystko nam pasuje, wydaje się, że może być super, to jest normalne.  Trzeba dać czas i mieć świadomość, że to za jakiś czas minie.
Ten okres zauroczenia można wykorzystać do pójścia na żywioł i zaangażowaia się w romans, uczucia, super seks itd... albo można spokojnie panować nad pożądaniem i przeczekać, aż głowa zacznie racjonalnie myśleć... i można liczyć na udany związek.
Jednak i tak trzeba mieć świadomość, że zauroczenie zniknie i może być tak jak u Ciebie, że osoba przejrzy na oczy i nie chce kontynuować znajomości.

Niestety zauroczenie padło mi szybciej niż myślisz (jak powiedział, ze ma najlepszą przyjaciółkę (odstraszyło mnie to)... która na koniec i tak okazał się być wyżej cieniona niż ja)... Czyli jestem w będzie? Ja uważam że to miłość... Ja się starałam być piękna i super troskliwa, chciałam żeby to zaczęło się rozbudowywać . ( nie wiem jak odpowiadać do osób w realnym świecie, co dopiero w internecie Pan/ Pani bo własnie mogę być nieuprzejma) 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dobra, jestem nieporadna życiowo... ludzie się z mnie śmieją, jestem stara nigdy nie pracowałam, dopiero niedawno byłam w 1 związku. Nawet szukając praktyk, ryczałam że mnie nie chcą... z pracą tak samo było. Nie wiem czemu myślę o kimś, kto już mnie nie chce... ja muszę się skupić na tym co mam bo jest fatalnie. Chcę skończyć studia, iść do pracy i przestać się bać, nie liczyć na innych... bo oni mnie zawsze zostawiają, pewnie tez dużo winy w tym mojej...

  Jestem jak piesek, jak już ktoś poświeci mi uwagę, a ja polubię tę osobę... tak było z moim byłym, wręcz podnieta i mega radość że prawie jak skrzydła... jak pierwszy raz w żuciu sam zaoferował, że do mnie przyjedzie... to powiedział, że jestem nadpobudliwa.. (tylko pewnie było mu źle, to był ten moment gdy nie chciał już od dawna ze mną być... a jednak przyjechał)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Obrażasz się na zawołanie, robisz sceny, wzbudzasz zazdrość, nie odzywasz się licząc na to, że on zareaguje i będzie Ci słodził.

Nie tędy droga jak chcesz faceta zatrzymać obok siebie.

Też znałem taką pannę:

1. Obrażała się na zawołanie 🤮

2. Robiła sceny 🤮🤮

3. Wzbudzała zazdrość 🤮🤮🤮

4. Specyjalnie się nie odzywała 🤮

M A S A K R A 🤮🤮🤮🤮🤮🤮

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku, problemem był jak to ludzie określają brzydko "kij w dupie" czasem brałam za bardzo do siebie pewne żarciki, a jak próbowałam sama takimi sypać... wychodziło że chce kogoś obrazić. No pewnie chęć uzyskania atencji od ukochanego, była przegięciem... Na początku sam pisał i dzwonił, a potem już jakoś nie miał czasu... Może robiłam sceny, on mało mówił... najwięcej tego co mu się nie podobało dowiedziałam się dopiero jak się rozstaliśmy. Czyli po fakcie, bo jak prosiłam aby mi mówił co myśli i czuje wychodziło że się czepiam 😞 To pewnie te "moje gierki"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Jestem jak piesek, jak już ktoś poświeci mi uwagę, a ja polubię tę osobę... tak było z moim byłym, wręcz podnieta i mega radość że prawie jak skrzydła...

 

W moim przypadku, problemem był jak to ludzie określają brzydko "kij w dupie" czasem brałam za bardzo do siebie pewne żarciki, a jak próbowałam sama takimi sypać... wychodziło że chce kogoś obrazić. No pewnie chęć uzyskania atencji od ukochanego, była przegięciem...

Ja bym Ci radził, żebyś nauczyła się rozmawiać z mężczyznami. Bez liczenia na coś więcej niż rozmowę.
Załóż sobie konto na sympatii (nawet bez zdjęcia) i pozwól mężczyznom się podrywać (nawet z 10 lat starszym). Pisz z nimi, kup sobie nowy starter do telefonu i ten nowy numer możesz podać każdemu z nich, później wyrzucisz. Pewnie trafisz na "dziwnych" ludzi, ale na normalnych też. I zacznij od tego, żeby porozmawiać z facetem nie licząc że coś z tego będzie, a nawet zakładając, że nie chcesz żeby coś z tego było, bo to ma być tylko nauka. Poznasz przy okazji kilka metod, którymi mężczyźni próbują Cię poderwać. Nie umawiaj się z nimi, tylko poćwicz rozmowę, żebyś przestała reagować tak jak wyżej pisałaś.
Spróbuj złapać dystans, w rozmowie przez telefon, bo tak jest dużo łatwiej niż na żywo. Spróbuj tylko porozmawiać bez umawiania się.
Są osoby, które bardzo się denerwują rozmową z płcią przeciwną i Ty też dajesz sygnały, że właśnie tak jest. Poćwicz i się przełamiesz. Pisanie tu na forum idzie Ci dobrze. Nie możesz się zakochać w każdym, który miło z Tobą porozmawia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 


Spróbuj złapać dystans, w rozmowie przez telefon, bo tak jest dużo łatwiej niż na żywo. Spróbuj tylko porozmawiać bez umawiania się.

 

Samymi rozmowami dam radę nauczyć się dystansu? Jedynie dystansu nie mam w tym co mówię, zdaje mi się czasem że tylko ja jestem nietaktowna. Prawda jest taka, że ja posiadam głównie tylko męskie towarzystwo, nie potrafię długo wytrzymać w towarzystwie kobiet... Bardzo często prowadziłam rozmowy z panami, (nie wiem czego oczekiwali) którzy już po kilkuminutowej rozmowie pytali skąd jestem, a to już dla mnie cyrk... bo ich nie znam no i się boję. Panowie poznani w internecie, raczej nie utrzymują ze mną  kontaktu. Więc problem nadal leży tylko we mnie.... W normalnym świecie mało który pan traktuje mnie jako kobietę, czasem mnie przepuszczą czy coś... ale nic więcej, jestem mało atrakcyjna. Oczywiście, dostałam raz nietypową radę od takiego kolegi: że nie powinnam aż tak dzielić się swoim życiem z innym, bo ich to nie obchodzi i coś tam jeszcze było ale tego nie pamiętam. 

 Nie zako...e się w każdym, chłopka znałam już kilka lat, po prostu samotność nas dopadła w tym samym czasie... 

Stwierdzam po nicku, Pan daje mi bardzo trudne zadanie, którego nie do końca rozumiem... choć ja nie tylko dla płci przeciwnej latam jak piesek, kiedyś miałam też koleżanki. Do każdego tak mam, tylko teraz to ja się zgubiłam. Przepraszam, czym ma być ten dystans? Chodzi o pozbycie się naiwności co do ludzi?! (jestem blondynką) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

tylko teraz to ja się zgubiłam. Przepraszam, czym ma być ten dystans? Chodzi o pozbycie się naiwności co do ludzi?!

Tak. Chodzi o pozbycie się dziecięcej, czy młodzieńczej naiwności.
Relacje się zaczynają i kończą, a Ty bardzo przeżywasz że ta relacja się zakończyła, dlatego doradzam, abyś pod pretekstem nauki rozmowy, nawiązała i po kilku rozmowach kończyła relacje. Zapewne wiele tych niedoszłych relacji będzie bardzo łatwo zakończyć, ale będą tez takie których będzie Ci szkoda.
To jest propozycja takiego dziwnego wejścia w dorosłe życie, w którym relacje mają prawo się kończyć i to nie ma być dla Ciebie koniec świata. Ja mam ~47 lat i od niedawna też uczę się tego samego...
Staram się trzymać dystans, żeby w razie zakończenia związku, nie przezywać tego miesiącami, czy nawet latami, tak jak niestety trafiło mi się ~2 lata temu i przy rozpadzie małżeństwa, kiedy nie mogłem się z tym pogodzić i bezsensownie reanimowałem trupa, którym było małżeństwo. Teraz złapałem już do tego dystans i nie przeżywam tego, mimo, że pisząc znów o tym myślę. Widząc byłą żonę, lub tamtą drugą o której marzyłem, nie mam już żalu, nawrotów marzeń o nich, myślenie o nich już mnie nie rani, bo złapałem już ten dystans. 
Mi takie podejście pomaga, może Tobie też pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tutaj trafił Pan w punk! Nie potrafię kończyć relacji, a głównie siedzę w internecie... W sumie i tak dużo dorosłam (trochę stara jestem bo blisko mi 3o), bo już nie daje każdej osobie poznanej w internecie miana przyjaciela ( niestety w zaczęłam wchodzić na internety w gimnazjum, tam często poznawałam ludzi ale nigdy nie byłam tak fajna, żeby była z tego kilkuletnia znajomość... dużo płakałam, bo myślałam że to przyjaciele), teraz traktuje ludzi jako randomów (których mogę lubić, nie zając oczywiście zbytnio). Muszę zostać więcej niż raz porzucona przez taką osobę, aby chcieć zerwać znajomość... Bo się boje zawrzeć nowe... Czy testując na randomowych ( losowych nieznanych) ludziach poznanie, a potem koniec kontaktu nauczy mnie dystansu? Boje się że zacznę ich traktować jak przedmioty. Niby to potrafię, ale jednak żal jest mi drugiej osoby, może ona nie jest zła tylko coś jakoś nie wyszło tego dnia...

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

 Teraz złapałem już do tego dystans i nie przeżywam tego, mimo, że pisząc znów o tym myślę. Widząc byłą żonę, lub tamtą drugą o której marzyłem, nie mam już żalu, nawrotów marzeń o nich, myślenie o nich już mnie nie rani, bo złapałem już ten dystans. 
Mi takie podejście pomaga, może Tobie też pomoże.

Tez bym tak chciała, ale może Pan jest bardziej cierpliwy i wyrozumiały? A ja jestem, po prostu zwykła świńską egoistką?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×