campania 173 Napisano Kwiecień 18, 2020 Opowiadała mi takze o swoim zyciu, mężu jak to nazwała bandycie I zrodziło się uczucie w obydwojgu nas. ktoś powie, że jak wiele osób uważam je za wyjatkowe, ale tak to czuję. On ja bije, poniza. Ale ona boi się odejść z 6-letnia córką. Od jakiegos czasu widzę w niej rozchwianie, płacz. Wspieram ja, mówię żeby podjęła świadomą decyzję, zapewniam o moich poważnych zamiarach, nie naciskam. Niestety chyba syndrom ofiary w Niej jest tak silny że tracę nadzieję że kiedyś się zdecyduje. Stary - nie ma ofiar, są ochotniczki. Nie pomożesz nikomu wbrew jej samej. Sam wiesz, że gdyby chciała, to by odeszła. Gdyby cię kochała - też. Nie boisz się, że jesteś po prostu odskocznią dzięki której psychicznie czuje się lepiej, a wcale nie jest tobą jako tobą - naprawdę zainteresowana? Syndrom ofiary też niezbyt dobrze rokuje na przyszłość, takie osoby mają różne deficyty (niskie poczucie własnej wartości, brak ambicji, rozmemłanie) które przeszkadzają w codziennym życiu. Pytanie czy ty nie masz przypadkiem syndromu ratownika? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Skb 862 Napisano Kwiecień 20, 2020 Wiem Skb ze nie jest to wskazane. Wiem, ale stało się, no pewnie nie samo.... tyle ze uczucie pojawiało się też w miarę jak mówiła jakie ma życie. Zacząłem wierzyc ze chcę od męża odejść. Ale widzę tę Jej walkę z samą sobą. Zostawiłem Jej czas teraz, nie kontaktujemy się. A w ostatnim mailu było to pytanie powyżej. Nie chcę być już jak to ktoś pisał tylko odskocznia. Ja nie chcę marnować życia dlatego oczekuje poważnej, jednoznacznej odpowiedzi i teraz czekam. Świetnie, że dojrzałeś do pojęcia decyzji. Naprawdę szkoda czasu na tkwienie w zawieszeniu. Uczucie bardzo fajna rzecz, tylko często zasłania realny obraz sytuacji i nie pozwala podjąć rozsądnych decyzji. Nie krytykuję Cię za to co robisz, jednak uczulam na konsekwencje trudnych związków i nierozwiązanych spraw, które skutecznie utrudnią życie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Pod_gorke 1 Napisano Kwiecień 22, 2020 Witam Was. Zadałeś pytanie "czy czekać?". Dobrej odpowiedzi na nie niestety nie ma. Dwa słowa odnośnie mojej sytuacji trochę podobnej to Twojej. Jestem po 40 i dwa lata po trudnym rozwodzie (nastawianie dziecka przeciwko mnie itd. nie mówię że byłem idealny w związku , ale nie uważam się też za jakąś patologie.). Wydaje mi się że w miarę wrażliwym facetem jestem, ale nie mnie to oceniać. Tak na marginesie , wiem jedno im jesteś bardziej wrażliwy, bez dwóch zdań cecha szlachetna, to niemniej jednak będziesz bardziej cierpiał w życiu. Jakiś czas temu poznałem Kobietę (panna po 40-ce bez zobowiązań, tak mi się wydawało - tutaj pojawiają się tak zwane okoliczności jak zaborcza Rodzina) . Uczucie między Nami szybko rozkwitło. Nie widziałem świata poza Nią. Zaangażowałem się bardzo , Ona w sumie też. Niemniej jednak przyszedł czas na podjęcie pewnych życiowych decyzji, głównie z Jej strony. Ja się określiłem co chciałbym w życiu , zaoferowałem jej swoją miłość, przyjaźń, oddanie, wspólne u mnie mieszkanie i wszystko co jest ze związkiem związane. czekałem .. Czekałem jakiś czas (nie tak długo jak Ty) na krok z Jej strony, na to aby się określiła czego chce. Zapewniała mnie o swojej miłości było tak jak powinno być. Niemniej jednak nie mogła się zdecydować czego chce. Jak to nazwaliśmy "niesprzyjające okoliczności" i dobrzy ludzie z Jej rodziny , którzy pracowali aby nam tym aby Nam nie wyszło i aby układ który funkcjonował w jej Rodzinie nie uległ zachwianiu, doprowadziło do tego że zakończyłem związek na takim poziomie na jakim był. Jesteśmy po kończących rozmowach i w sumie w dobrych relacjach ale już nie jako para. Reasumując, czy czekać ? Ja czekałem chwilę (może za krótko , jak określić jaki czas jest wystarczający nie wiem), poddałem się, brak jakiegokolwiek zdecydowania z Jej strony, jakiejkolwiek nadziei na wspólną przyszłość, nawet próbę jej podjęcia zniechęciło mnie całkowicie. Wiem jedno każdy poniesie radości ale i konsekwencje swoich życiowych decyzji. Ja zrezygnowałem. Czy mi łatwiej? Powiem Ci że teraz nie, jest bardzo ciężko. Z jednej strony wiem że w takich okolicznościach nie mógłbym funkcjonować, nie chciałem być z Nią tylko np. raz na tydzień i pójść do łóżka ( zawsze uważałem że tak zwane "łóżko" jest niezbędne w związku , ale jest tylko wspaniałym dodatkiem do całości , miłości , przyjaźni itd. ), a z drugiej wielki smutek że się wszystko co między Nami było rozpadło. Chciałem i marzyłem o spokojnym jutrze z Nią, a tego się Ona bała i nie mogła się w żaden sposób określić. Z czego to wynikło... Tak na zakończenie, dziewczyna o której pisałem, nazwijmy Ją "Marta" jest .... No właśnie jak jest? W dalszym ciągu jest cudowna i taka jak powinna być. Tak się czasem zastanawiam czego człowiek chce w życiu, czego ja chcę .... . Może niektórzy (w tym i ja) nie potrafią być szczęśliwi, nie potrafią docenić tego co posiadają, co ich spotkało, może za łatwo się poddają, bo ja wiem Kolejne mądre powiedzenie "czas goi rany". Po moich różnych doświadczeniach życiowych, nie mogę się z tym w pełni zgodzić. Czas pomaga, ale niestety nie wszystko zaleczy. Pewnie Ci nie pomogłem, ale przynajmniej i mi lżej. Powalcz jakiś czas, bo zawsze warto , w szczególności jeśli się poważnie zaangażowałeś. Jak długo nikt Ci tego nie powie. Ja wyszedłem z założenia że mimo że było na wielu płaszczyznach u mnie wspaniale to jestem przekonany że Ona z jakiś Jej tyko wiadomych powodów chciała mieć związek że tak się wyrażę " na dochodzenie" a nie na stałe. Wybrałem aby pocierpieć teraz przez jakiś czas , a nie codziennie rozmyślać czy Nam się uda się i np. spotkamy w tym czy w przyszłym tygodniu, a nie chciałem rozmyślać cały czas i czekać , czekać , czekać. Czy się cierpi ,Oczywiście że Tak , ale też trzeba żyć i mieć nadzieję. Ale jak tu już zauważyli musisz mieć jakąś pasję i się tym zająć. Wyjść do ludzi , poznawać innych i mimo wszystko czas trochę to wszystko uleczy. A później co będzie, kto to wie ... Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Skb 862 Napisano Kwiecień 22, 2020 Witam Was. Zadałeś pytanie "czy czekać?". Dobrej odpowiedzi na nie niestety nie ma. Dwa słowa odnośnie mojej sytuacji trochę podobnej to Twojej. Jestem po 40 i dwa lata po trudnym rozwodzie (nastawianie dziecka przeciwko mnie itd. nie mówię że byłem idealny w związku , ale nie uważam się też za jakąś patologie.). Wydaje mi się że w miarę wrażliwym facetem jestem, ale nie mnie to oceniać. Tak na marginesie , wiem jedno im jesteś bardziej wrażliwy, bez dwóch zdań cecha szlachetna, to niemniej jednak będziesz bardziej cierpiał w życiu. Jakiś czas temu poznałem Kobietę (panna po 40-ce bez zobowiązań, tak mi się wydawało - tutaj pojawiają się tak zwane okoliczności jak zaborcza Rodzina) . Uczucie między Nami szybko rozkwitło. Nie widziałem świata poza Nią. Zaangażowałem się bardzo , Ona w sumie też. Niemniej jednak przyszedł czas na podjęcie pewnych życiowych decyzji, głównie z Jej strony. Ja się określiłem co chciałbym w życiu , zaoferowałem jej swoją miłość, przyjaźń, oddanie, wspólne u mnie mieszkanie i wszystko co jest ze związkiem związane. czekałem .. Czekałem jakiś czas (nie tak długo jak Ty) na krok z Jej strony, na to aby się określiła czego chce. Zapewniała mnie o swojej miłości było tak jak powinno być. Niemniej jednak nie mogła się zdecydować czego chce. Jak to nazwaliśmy "niesprzyjające okoliczności" i dobrzy ludzie z Jej rodziny , którzy pracowali aby nam tym aby Nam nie wyszło i aby układ który funkcjonował w jej Rodzinie nie uległ zachwianiu, doprowadziło do tego że zakończyłem związek na takim poziomie na jakim był. Jesteśmy po kończących rozmowach i w sumie w dobrych relacjach ale już nie jako para. Reasumując, czy czekać ? Ja czekałem chwilę (może za krótko , jak określić jaki czas jest wystarczający nie wiem), poddałem się, brak jakiegokolwiek zdecydowania z Jej strony, jakiejkolwiek nadziei na wspólną przyszłość, nawet próbę jej podjęcia zniechęciło mnie całkowicie. Wiem jedno każdy poniesie radości ale i konsekwencje swoich życiowych decyzji. Ja zrezygnowałem. Czy mi łatwiej? Powiem Ci że teraz nie, jest bardzo ciężko. Z jednej strony wiem że w takich okolicznościach nie mógłbym funkcjonować, nie chciałem być z Nią tylko np. raz na tydzień i pójść do łóżka ( zawsze uważałem że tak zwane "łóżko" jest niezbędne w związku , ale jest tylko wspaniałym dodatkiem do całości , miłości , przyjaźni itd. ), a z drugiej wielki smutek że się wszystko co między Nami było rozpadło. Chciałem i marzyłem o spokojnym jutrze z Nią, a tego się Ona bała i nie mogła się w żaden sposób określić. Z czego to wynikło... Tak na zakończenie, dziewczyna o której pisałem, nazwijmy Ją "Marta" jest .... No właśnie jak jest? W dalszym ciągu jest cudowna i taka jak powinna być. Tak się czasem zastanawiam czego człowiek chce w życiu, czego ja chcę .... . Może niektórzy (w tym i ja) nie potrafią być szczęśliwi, nie potrafią docenić tego co posiadają, co ich spotkało, może za łatwo się poddają, bo ja wiem Kolejne mądre powiedzenie "czas goi rany". Po moich różnych doświadczeniach życiowych, nie mogę się z tym w pełni zgodzić. Czas pomaga, ale niestety nie wszystko zaleczy. Pewnie Ci nie pomogłem, ale przynajmniej i mi lżej. Powalcz jakiś czas, bo zawsze warto , w szczególności jeśli się poważnie zaangażowałeś. Jak długo nikt Ci tego nie powie. Ja wyszedłem z założenia że mimo że było na wielu płaszczyznach u mnie wspaniale to jestem przekonany że Ona z jakiś Jej tyko wiadomych powodów chciała mieć związek że tak się wyrażę " na dochodzenie" a nie na stałe. Wybrałem aby pocierpieć teraz przez jakiś czas , a nie codziennie rozmyślać czy Nam się uda się i np. spotkamy w tym czy w przyszłym tygodniu, a nie chciałem rozmyślać cały czas i czekać , czekać , czekać. Czy się cierpi ,Oczywiście że Tak , ale też trzeba żyć i mieć nadzieję. Ale jak tu już zauważyli musisz mieć jakąś pasję i się tym zająć. Wyjść do ludzi , poznawać innych i mimo wszystko czas trochę to wszystko uleczy. A później co będzie, kto to wie ... Pozdrawiam Tak na pocieszenie, marne ale jednak pocieszenie. Twoja wybranka jest niedojrzałą kobietą... Mało tego nigdy nie dorośnie. Tkwi w chorym układzie i jest w toksycznym związku ze swoją rodziną. Mając do wyboru Ciebie i rodzinę wybrała rodzinę. Ten związek nie miał prawa się udać. Skąd to wiem, ze swojego życia. Poznałem pannę 30+, która była zdominowana przez swoją matkę. Był ślub, było życie w cieniu teściowej. Urodziło się dziecko, które zostało odchowane.... I wyszły prawdziwe intencje żony i jej matki. W tej chwili ciężki rozwód, gdzie zawzięcie walczymy o dziecko... Związek skutecznie zniszczyła teściowa. Reasumując. Takie bajki nigdy nie kończą się dobrze. Jeżeli dla partnerki nie jesteś ważny to nie ma na co czekać. Chyba, że ma to być związek na dochodzenie. Mi akurat taki związek zupełnie nie odpowiada. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ktokolwiek 4 Napisano Kwiecień 22, 2020 Pod górkę , Tak się nieraz zastanawiam obserwując życie dlaczego zawsze wrazliwiec znajduje żonę tyfusa, a dobre kobiety tych najgorszych facetów. Chyba to jakaś regula ze ten bardziej uczuciowy, spokojny partner/ka daje sie dla "dobra rodziny" zdominować. A latami, tak było i mnie, to tylko narasta.Im bardziej unikalne jakichkolwiek rozmów z kobietami, nawet spojrzeń, tym większe były ataki zazdrości. To błąd młodych małżonków ze nie reagują na początku stawiając granice. A co do Tesciowych to może są dobre ale TO chyba jakieś yeti, niby jest a nikt nie spotkal. moja była dobra dopuki byłem pantoflem. jak zacząłem walczyć o swoje to pokazała co potrafi. Na szczęście teraz nawet mi dzień dobry nie mówi. A ja czekam .... Ale mam swoje życie tyle ze wirus nie pozwala iść na siłownię, basen. Pozostały książki, ale co kilka stron wracają natrętne myśli kiedy dostanę odpowiedź. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Pod_gorke 1 Napisano Kwiecień 22, 2020 Pod górkę , Tak się nieraz zastanawiam obserwując życie dlaczego zawsze wrazliwiec znajduje żonę tyfusa, a dobre kobiety tych najgorszych facetów. Chyba to jakaś regula ze ten bardziej uczuciowy, spokojny partner/ka daje sie dla "dobra rodziny" zdominować. A latami, tak było i mnie, to tylko narasta.Im bardziej unikalne jakichkolwiek rozmów z kobietami, nawet spojrzeń, tym większe były ataki zazdrości. To błąd młodych małżonków ze nie reagują na początku stawiając granice. A co do Tesciowych to może są dobre ale TO chyba jakieś yeti, niby jest a nikt nie spotkal. moja była dobra dopuki byłem pantoflem. jak zacząłem walczyć o swoje to pokazała co potrafi. Na szczęście teraz nawet mi dzień dobry nie mówi. A ja czekam .... Ale mam swoje życie tyle ze wirus nie pozwala iść na siłownię, basen. Pozostały książki, ale co kilka stron wracają natrętne myśli kiedy dostanę odpowiedź. Oczywiście nie stawiamy się w roli cierpiętników bo trzeba jakoś żyć i damy radę, a że Swoje przeżyjemy , no cóż tak jak w moim nicku większość życia pod górkę. Tak mnie cały czas życie uczy być s...ysy..nem, ale ja tak nie chcę i w tym zakresie się nie poddam. W małżeństwie miałem dokładnie tak jak Ty. Zero wyjść, nie daj Boże jakaś rozmowa z Koleżanką, ciągłe posądzanie o romanse , których nie było itd.. długo by o tym pisać. I jeszcze jedno , wspaniałego słowa użyłeś "pantofel bez Swojego zdania" Taki byłem? nie taki musiałem być ale na szczęście to już przeszłość. Niemniej jednak w ewentualnym przyszłym związku Sobie na takie coś już nie pozwolę. Szacunek obustronny a innym wara od Nas i tyle. Co nie oznacza aby nie należy pielęgnować normalnych relacji z Rodziną , ale takich normalnych. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Pod_gorke 1 Napisano Kwiecień 22, 2020 Tak na pocieszenie, marne ale jednak pocieszenie. Twoja wybranka jest niedojrzałą kobietą... Mało tego nigdy nie dorośnie. Tkwi w chorym układzie i jest w toksycznym związku ze swoją rodziną. Mając do wyboru Ciebie i rodzinę wybrała rodzinę. Ten związek nie miał prawa się udać. Skąd to wiem, ze swojego życia. Poznałem pannę 30+, która była zdominowana przez swoją matkę. Był ślub, było życie w cieniu teściowej. Urodziło się dziecko, które zostało odchowane.... I wyszły prawdziwe intencje żony i jej matki. W tej chwili ciężki rozwód, gdzie zawzięcie walczymy o dziecko... Związek skutecznie zniszczyła teściowa. Reasumując. Takie bajki nigdy nie kończą się dobrze. Jeżeli dla partnerki nie jesteś ważny to nie ma na co czekać. Chyba, że ma to być związek na dochodzenie. Mi akurat taki związek zupełnie nie odpowiada. Dzięki, pewnie że Twoje słowa są pocieszeniem, chociaż każdy sam musi przeżyć swoje. W pełni się z Tobą zgadzam. Też uważam że "Marta" jest niedojrzałą Kobietą (acz ma wiele zalet). Mi też taki układ nie odpowiadał i dlatego podjąłem taką a nie inną decyzję właśnie teraz. Z czego to wynikło... Wcześniej byłem w związku 20 lat (trudny i długi rozwód) i czułem się w tamtym związku nikim. Nie mogłem mieć własnego zdania, liczyło się tylko zdanie byłej i jej rodziny , itd... Już to przechodziłem w życiu i serdecznie dziękuję za jeszcze. Tak się zastanawiałem i wiem, że na moje przyszłe związki na pewno będzie rzutowało doświadczeni życiowe, ale uważam że w pewnym wieku i właśnie dzięki tym doświadczeniom coraz lepiej potrafimy zdawać Sobie sprawę co naprawdę jest istotne w związku. Autorowi wątku życzę aby Siebie i swój czas szanował oraz tego aby podjął trafną decyzję, w tej sytuacji właściwą i dobrą głównie dla Niego. Jak to mówiłem mojej ostatniej partnerce, to jest wreszcie czas na podjecie dorosłej, dojrzałej decyzji, z Kim chcesz spędzić najbliższy czas a może i resztę życia? Jedna z Jej odpowiedzi - "przecież nie wszystkie dorosłe decyzje są trafne". Oczywiście (ja miałem pełno takich nietrafnych w swoim życiu i do dziś ponoszę ich konsekwencje, pewnie i Wy też) ale czy czasem nie warto spróbować? powalczyć o Swoje szczęście? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Skb 862 Napisano Kwiecień 22, 2020 Dzięki, pewnie że Twoje słowa są pocieszeniem, chociaż każdy sam musi przeżyć swoje. W pełni się z Tobą zgadzam. Też uważam że "Marta" jest niedojrzałą Kobietą (acz ma wiele zalet). Mi też taki układ nie odpowiadał i dlatego podjąłem taką a nie inną decyzję właśnie teraz. Z czego to wynikło... Wcześniej byłem w związku 20 lat (trudny i długi rozwód) i czułem się w tamtym związku nikim. Nie mogłem mieć własnego zdania, liczyło się tylko zdanie byłej i jej rodziny , itd... Już to przechodziłem w życiu i serdecznie dziękuję za jeszcze. Tak się zastanawiałem i wiem, że na moje przyszłe związki na pewno będzie rzutowało doświadczeni życiowe, ale uważam że w pewnym wieku i właśnie dzięki tym doświadczeniom coraz lepiej potrafimy zdawać Sobie sprawę co naprawdę jest istotne w związku. Autorowi wątku życzę aby Siebie i swój czas szanował oraz tego aby podjął trafną decyzję, w tej sytuacji właściwą i dobrą głównie dla Niego. Jak to mówiłem mojej ostatniej partnerce, to jest wreszcie czas na podjecie dorosłej, dojrzałej decyzji, z Kim chcesz spędzić najbliższy czas a może i resztę życia? Jedna z Jej odpowiedzi - "przecież nie wszystkie dorosłe decyzje są trafne". Oczywiście (ja miałem pełno takich nietrafnych w swoim życiu i do dziś ponoszę ich konsekwencje, pewnie i Wy też) ale czy czasem nie warto spróbować? powalczyć o Swoje szczęście? Może mieć milion zalet i tylko jedną wadę, toksyczne związanie ze swoją rodziną. To sprawia, że jest niezdolna do pełnienia obowiązków małżeńskich. Takimi kobietami nie należy zawracać sobie głowy, należy skupić się na tych co wiedzą czego chcą i zamierzają to realizować. Przeszło 12 lat związku, 10 małżeństwa. Do ślubu wszystko pasowało, a dzień po ślubie już nic. W domu rządziła teściowa. Chciała mnie wziąć pod but jak swojego męża, niestety nie udało się to jej. W domu byłem nikim, robiłem wszystko dla dobra rodziny. Żadnych zdrad, romansów czy flirtów. Nigdy żony nie uderzyłem, nawet na nią nie krzyknąłem... A w Sądzie stałem się przemocowcem, który bije swoją żonę. Szczyt intymności - wakacje z żoną i teściową w jednym pokoju, dodam, że żona nie zgodziła się na wyprowadzenie na swoje. Bez mamusi nie da się żyć. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Pod_gorke 1 Napisano Kwiecień 23, 2020 Może mieć milion zalet i tylko jedną wadę, toksyczne związanie ze swoją rodziną. To sprawia, że jest niezdolna do pełnienia obowiązków małżeńskich. Takimi kobietami nie należy zawracać sobie głowy, należy skupić się na tych co wiedzą czego chcą i zamierzają to realizować. Przeszło 12 lat związku, 10 małżeństwa. Do ślubu wszystko pasowało, a dzień po ślubie już nic. W domu rządziła teściowa. Chciała mnie wziąć pod but jak swojego męża, niestety nie udało się to jej. W domu byłem nikim, robiłem wszystko dla dobra rodziny. Żadnych zdrad, romansów czy flirtów. Nigdy żony nie uderzyłem, nawet na nią nie krzyknąłem... A w Sądzie stałem się przemocowcem, który bije swoją żonę. Szczyt intymności - wakacje z żoną i teściową w jednym pokoju, dodam, że żona nie zgodziła się na wyprowadzenie na swoje. Bez mamusi nie da się żyć. Dokładnie tak jak piszesz, tak było i u mnie i to odnośnie mojego byłego małżeństwa ale i ostatniego związku. W sądzie (bo szacunku już nie mam do tej instytucji, układy, układy i układy) też zostałem uznany za patologię , mimo , że z mojej strony nie było zdrad, pijaństwa , bicia itd. Panowie ale u mnie to na całe szczęście już tylko przeszłość, czego i Wam życzę. Mi osobiście po różnych perturbacjach życiowych pomogli się podnieś moi Przyjaciele i takich prawdziwych od serca też Wam życzę. Na szczęście bliskie Osoby wiedzą jaki jestem i jaki byłem i do dnia dzisiejszego mam od Nich wsparcie. A to bardzo ważne , bo głowa czasem płata różne figle. A teraz cenię Sobie święty spokój, oddaję się Swoim pasjom , coraz bardziej zacząłem szanować Siebie i uważam aby nie wejść ponownie w taki życiowy układ, nawet kosztem czasowej samotności. Dlatego też podjąłem taką a nie inną kolejną życiową decyzję. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Skb 862 Napisano Kwiecień 23, 2020 Dokładnie tak jak piszesz, tak było i u mnie i to odnośnie mojego byłego małżeństwa ale i ostatniego związku. W sądzie (bo szacunku już nie mam do tej instytucji, układy, układy i układy) też zostałem uznany za patologię , mimo , że z mojej strony nie było zdrad, pijaństwa , bicia itd. Panowie ale u mnie to na całe szczęście już tylko przeszłość, czego i Wam życzę. Mi osobiście po różnych perturbacjach życiowych pomogli się podnieś moi Przyjaciele i takich prawdziwych od serca też Wam życzę. Na szczęście bliskie Osoby wiedzą jaki jestem i jaki byłem i do dnia dzisiejszego mam od Nich wsparcie. A to bardzo ważne , bo głowa czasem płata różne figle. A teraz cenię Sobie święty spokój, oddaję się Swoim pasjom , coraz bardziej zacząłem szanować Siebie i uważam aby nie wejść ponownie w taki życiowy układ, nawet kosztem czasowej samotności. Dlatego też podjąłem taką a nie inną kolejną życiową decyzję. Co do Sądu - to mam o nim jak najgorsze zdanie. Sąd tworzy własną rzeczywistość i na jej podstawie wydaje wyrok. Sąd toleruje przemoc domową pod warunkiem, że dopuszcza się jej kobieta - znęcanie się psychiczne i fizyczne, bezprawna eksmisja, krzywoprzysięstwo. Sąd nie działa dla dobra dziecka (postępuje wbrew opinii OZSS), a dla dobra matki dziecka. Sąd łamie wszystkie procedury postępowania sądowego. Zatem - jak najdalej od Sądów. Niedługo będzie dwa lata walki w Sądzie, wyrok zapadł ale z nim się nie zgodziłem. Doszła mi jeszcze walka z Sądem. Za małżeństwo i rozwód zapłaciłem bardzo wysoką cenę... zrujnowane zdrowie z każdej możliwej strony, finanse, życie, znajomości. W tej chwili próbuję ponownie się pozbierać. Z całą pewnością już nie będę liczył na to, że ktoś się zmieni. Albo jest gotowy do poważnych relacji albo do widzenia. Nie mam siły, pieniędzy i zdrowia na kolejną wpadkę. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ktokolwiek 4 Napisano Kwiecień 23, 2020 U mnie rozwód szybki, ale dlatego żeby mieć spokój zostawiłem prawie wszystko i zgodziłem się na wysokie alimenty. Tyle że finansowo zawsze mi się wiodło więc nie płacze. Tylko czasem zastanawiam sie dlaczego pomimo tego ze w domu było wszystko, dosłownie, ja pokazałem włącznie z praniem, gotowaniem i tak byłem ....... em. Dopiero lamenty jak się spakowalem. Na szczęście to przeszłość. Taka chyba złość na to sprawiła że w miarę szybko się pozbieralem. Też kuple mówią, kasa, super auto, teraz używaj!!! Jakoś nie umiem tak, cyna jestem jakiś niepoprawny romantyk. Ale może kiedyś, ktoś..... Trzymajcie się Panowie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Angelia151 9 Napisano Kwiecień 23, 2020 U mnie rozwód szybki, ale dlatego żeby mieć spokój zostawiłem prawie wszystko i zgodziłem się na wysokie alimenty. Tyle że finansowo zawsze mi się wiodło więc nie płacze. Tylko czasem zastanawiam sie dlaczego pomimo tego ze w domu było wszystko, dosłownie, ja pokazałem włącznie z praniem, gotowaniem i tak byłem ....... em. Dopiero lamenty jak się spakowalem. Na szczęście to przeszłość. Taka chyba złość na to sprawiła że w miarę szybko się pozbieralem. Też kuple mówią, kasa, super auto, teraz używaj!!! Jakoś nie umiem tak, cyna jestem jakiś niepoprawny romantyk. Ale może kiedyś, ktoś..... Trzymajcie się Panowie No właśnie, bo kobieta miała wszystko. Nie zawsze wszystko znaczy dobrze. Jeżeli trafi się na osobę próżna to właśnie tak się kończy. Mam przykład w rodzinie. Teraz kuzynka płaczę bo jej tego wszystkiego brakuje i doceniła jak straciła i nagle dwie lewe ręce bo już nikt pod nos nie podstawi. Powodzenia!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ktokolwiek 4 Napisano Kwiecień 23, 2020 U mnie to Kuba kompleksy ex. Dlaczego tak zarabiasz a ja nie. Dlaczego tamta ma takie nogi, a przecież głupia jak gęś. Wszystko i na wszystko krytyka. I do tego ta niszczaca nas zazdrość i agresja z tego wynikającą. Może i kochała na jakiś sposób. Ale brak chęci zmiany i wyluzowania zabił we mnie wszystko co do niej czułem. A na koniec ze zostanę osadzony kiedyś, jak się zawine. Sokoj ponad wszystko. Ale po dwóch latach Nowa relacja mi ten spokój zburzyla. Spotkać spokojną, serdeczną kobietę..... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Pod_gorke 1 Napisano Kwiecień 23, 2020 Niepoprawny romantyk? - piękne, ale czy to jest dobra cecha charakteru na te czasy, to ja nie wiem. Też mi się wydaje , że coś w Sobie z tego mam . No to Ci powiem krótko , będziesz miał przewalone. A skąd to wiem? Wiem to stąd, ponieważ sam przez to przechodziłem i jeszcze trochę przechodzę po kolejnych nieudanych próbach nowych związków, ale teraz już o wiele lżej. Oczywiście nie znaczy to, że straciłem wiarę w Ludzi, a tylko uświadomiłem Sobie to, że należy Siebie szanować, bo jak Sami tego nie zrobimy , to nikt za Nas tego nie zrobi. Staram się zachować z moimi byłymi Partnerkami dobre relacje. Z różnych przyczyn nie wyszło, ale zawsze mogę o Nich powiedzieć w samych dobrych słowach, dlaczego? Natura ludzka ma to do Siebie, że pamiętamy , bardzo pamiętamy te złe momenty, a przecież tych dobrych, miłych w życiu jest więcej. Co do Nich to pamiętam te dobre , ich było znacznie więcej. Ale, nie rozpamiętuję, nie zadręczam się, tematy zamknięte (chociaż jeśli są świeże to jakiś czas oczywiście bolą) , miłe wspomnienia i tyle. Zycie toczy się przecież dalej . Tylko o jednej mogę powiedzieć cytując pewnego znanego wieszcza "BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...." oczywiście dotyczy to mojej byłej małżonki. Podczas moich poszukiwań że się tak wyrażę, mogę z pełną świadomością powiedzieć że znaleźć taką normalną, wartościową dziewczynę po 40-tce nie jest wcale takie proste (problemem nie jest tutaj bagaż doświadczeń życiowych , bo Kto z Nas go nie ma?) ale pewnie i w drugą stronę jest tak samo, facetów wariatów też nie brakuje . Tak jak mówisz to nie takie łatwe aby nagle korzystać z życia ile wlezie , bawić się cały czas , bo czy na tym życie polega? Tego też spróbowałem i przez to przeszedłem, chwilę się bawiłem, ale szczęście a raczej zabawa była tylko na krótką chwilę, była ulotna, była momentem euforii a potem, potem pustka.. Tacy jak My (pozwolę sobie tak powiedzieć) oczekują czegoś więcej a nie tylko seksu i zabawy, oczekują , miłości, bratniej duszy , przyjaźni, obopólnego szacunku, spokojnego jutra oraz oczywiście "łózka", które jest nieodłącznym elementem udanego związku ale tylko wspaniałym dodatkiem do całości. Ja długo idealizowałem Świat i Ludzi. W małżeństwie starałem się być w miarę OK. W czasie po złożeniu pozwu rozwodowego trochę inaczej zacząłem go postrzegać., może przez to że wreszcie poza domem i pracą (no tak , tam miałem pozwolenie wyjść, gdzie indziej to już niekoniecznie ) Nagle zobaczyłem, że za kasę można wszystko w tym jak najbardziej i można mieć drugą połówkę z całą resztą. Nie generalizuję oczywiście że wszyscy tak robią, ale np taki sponsoring jest w zasięgu ręki. Seksu jest tu w nadmiarze ale chyba nie ma tej całej reszty, której niektórzy z Nas oczekują. Spotkałem się i z tym i nikogo broń Boże nie oceniam. Mi osobiście taki związek nie pasuje. Ale teraz już dorosłem do tego aby dokonać wyboru świadomie. Dam z Siebie bardzo dużo ale też będę oczekiwał tego od drugiej strony. Jak mi to kiedyś moja dobra Przyjaciółka powiedziała, cierpliwości, cierpliwości, nic na siłę. I tego się trzymam. Oczywiście raz jest lepiej raz gorzej jak u Każdego z Was, ale żadnej tragedii nie ma. Czas szybko leci, i każdy problem prędzej czy trochę później minie, albo inaczej "wszystko mija , nawet najdłuższa żmija" . Pamiętajmy o tym. Cieszmy się tym, że jest piękna pogoda. To dodaje energii, pozwala realizować pasje. Dobrze, że Nas wypuścili z domów, korzystajmy z tego, bo ..... już ostatnio mówili że wilgotność ściółki jest bardzo niska i jak nie będzie opadów to lasy znowu zamkną. Także, kto może to do lasu albo gdzie indziej na kocyk Pozdr. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ktokolwiek 4 Napisano Kwiecień 23, 2020 No i doczekałem się odpowiedzi. Na końcu maila bylo: Nie umiem,...., żegnaj. Chyba strach przed zmiana zycia zwyciezyl. Ale i tak lepiej niż czekanie. Uszko powietrze. Idę zapalić i życie toczy się dalej. Trzeba to będzie przeżyć, nie wiem jeszcze jak ale trzeba. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Skb 862 Napisano Kwiecień 23, 2020 No i doczekałem się odpowiedzi. Na końcu maila bylo: Nie umiem,...., żegnaj. Chyba strach przed zmiana zycia zwyciezyl. Ale i tak lepiej niż czekanie. Uszko powietrze. Idę zapalić i życie toczy się dalej. Trzeba to będzie przeżyć, nie wiem jeszcze jak ale trzeba. Nie można pomóc tym, którzy nie chcą pomocy. To jest niewykonalne. Miałeś tu przedstawione różne drogi... Niestety wyszło na moje. Widocznie takie życie jej odpowiada a Ty byłeś takim chwilowym kolorytem. Jak??? Nie przesadzaj facet po rozwodzie jest już zahartowany i bardziej odporny na zawirowania losu. Swoją drogą... powinna powiedzieć to na spotkaniu. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ktokolwiek 4 Napisano Kwiecień 23, 2020 Widzisz. To samo pomyślałem. Nawet brak odwagi, spojrzeć mi w oczy i powiedzieć. Trochę to przykre że wsparcie które tyle czasu miała we mnie. Ale cóż. Nie na darmo jest powiedzenie , jak masz miękkie serce to d..... musisz mieć twardą. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Skb 862 Napisano Kwiecień 23, 2020 Widzisz. To samo pomyślałem. Nawet brak odwagi, spojrzeć mi w oczy i powiedzieć. Trochę to przykre że wsparcie które tyle czasu miała we mnie. Ale cóż. Nie na darmo jest powiedzenie , jak masz miękkie serce to d..... musisz mieć twardą. Życie jest brutalne. Ludzie są brutalni. Jednak inaczej odbiera bolesne słowa jeżeli ta druga osoba patrzy Ci w oczy a inaczej jak robi to za pomocą maila lub sms-a. Nie można traktować poważnie ludzi, którzy sami siebie nie traktują poważnie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Jack445 260 Napisano Kwiecień 24, 2020 Takie prawdziwe silne uczucie trwa 3-4 miesiące i to wtedy trzeba "kuć żelazo póki gorące" i ustalać wszystko, łącznie z tym, że za jakiś czas ona, czy On odchodzą od męża/żony i macie być razem. Wtedy będąc kochankami macie coś tam ustalone i nie ma wiecznego czekania i złudzeń. Jeśli ktoś się nie deklaruje po tych kilku miesiącach znajomości to nie można mieć złudzeń, że odejdzie od partnera. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać że jest się czyjąś zabawką i oboje flirtując zapewniacie sobie rozrywkę i nic więcej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ktokolwiek 4 Napisano Kwiecień 27, 2020 Podzielę się z Wami jeszcze informacje tzn. Rozmowa która miałem wczoraj. K.... że ja namieszalem Jej ( aż ta duża literą mnie wpienia, ale przez szacunek do czlowieka) w życiu. Rękę pisałem, chciałem pomóc wyjść z bagna a teraz jestem łotrem ktory wpierdzielal sie w to ........ malzenstwo. Paranoja. Co ja w Tym człowieku widziałem. Wyszło szydło z worka. Szok. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Angelia151 9 Napisano Kwiecień 27, 2020 Podzielę się z Wami jeszcze informacje tzn. Rozmowa która miałem wczoraj. K.... że ja namieszalem Jej ( aż ta duża literą mnie wpienia, ale przez szacunek do czlowieka) w życiu. Rękę pisałem, chciałem pomóc wyjść z bagna a teraz jestem łotrem ktory wpierdzielal sie w to ........ malzenstwo. Paranoja. Co ja w Tym człowieku widziałem. Wyszło szydło z worka. Szok. Sytuacja się dosyć szybko rozwiązała... Szkoda trochę że tak smutno... Ale bądź twardy żeby się nie okazało że za 3 dni zmieni zdanie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Skb 862 Napisano Kwiecień 27, 2020 Podzielę się z Wami jeszcze informacje tzn. Rozmowa która miałem wczoraj. K.... że ja namieszalem Jej ( aż ta duża literą mnie wpienia, ale przez szacunek do czlowieka) w życiu. Rękę pisałem, chciałem pomóc wyjść z bagna a teraz jestem łotrem ktory wpierdzielal sie w to ........ malzenstwo. Paranoja. Co ja w Tym człowieku widziałem. Wyszło szydło z worka. Szok. Przeczytaj co napisałem wcześniej i postaraj się zrozumieć sens... Z tego powodu nawet nie myślę zaczynać z kimś poważniejszej rozmowy wiedząc, że sytuacja życiowa jest nieuregulowana. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Maryyyś 2695 Napisano Kwiecień 29, 2020 Podzielę się z Wami jeszcze informacje tzn. Rozmowa która miałem wczoraj. K.... że ja namieszalem Jej ( aż ta duża literą mnie wpienia, ale przez szacunek do czlowieka) w życiu. Rękę pisałem, chciałem pomóc wyjść z bagna a teraz jestem łotrem ktory wpierdzielal sie w to ........ malzenstwo. Paranoja. Co ja w Tym człowieku widziałem. Wyszło szydło z worka. Szok. Widzisz, wlasciwie postawiles sprawe i masz jasna sutuacje, co nie zmienia faktu, że to przykre. Poczytalam watek i... czasami wstyd mi za niektore kobiety. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ktokolwiek 4 Napisano Kwiecień 29, 2020 Witaj Maryyys . A ja po kilku dniach nawet nie żywię urazy. Chociaż mnie to bardzo zabolało. Teraz jakoś może sobie wytlumaczylem, Ją wytlumaczylem. pewnie dlatego ze nie można przecież przekreślić uczucia tak szybko. chce tak żyć, niech żyje. Szczęśliwa pewnie nigdy nie będzie. Ale w pełnej Rodzinie. To argument. Niestety chyba ma silny syndrom sztokcholmski. Jak porzucić złe życie, ale znane. To tak działa. Dużo w trakcie tej znajomości czytałem o tym, ale łudzilem się. a moze za bardzo chcialem. Czas ucieka, wydaje się dobrze po 40 ze nie można go tracić. Ale to właśnie spowodowało że straciłem. Ciężkie jest to, ze to Ona raczej zainicjowała znajomość. Kiedyś po rozwodzie obiecałem sobie ze będę jeszcze szczęśliwy, zdania nie zmieniam, będę czego wszystkim też życzę. Teraz trudny czas, jak w tych maskach funkcjonowac, nie ma teatrow, restauracji, kin. Trudno bedzie przez dluzszy czas kogos poznac. Ale trzymajmy sie w zdrowiu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Maryyyś 2695 Napisano Kwiecień 29, 2020 Witaj Maryyys . A ja po kilku dniach nawet nie żywię urazy. Chociaż mnie to bardzo zabolało. Teraz jakoś może sobie wytlumaczylem, Ją wytlumaczylem. pewnie dlatego ze nie można przecież przekreślić uczucia tak szybko. chce tak żyć, niech żyje. Szczęśliwa pewnie nigdy nie będzie. Ale w pełnej Rodzinie. To argument. Niestety chyba ma silny syndrom sztokcholmski. Jak porzucić złe życie, ale znane. To tak działa. Dużo w trakcie tej znajomości czytałem o tym, ale łudzilem się. a moze za bardzo chcialem. Czas ucieka, wydaje się dobrze po 40 ze nie można go tracić. Ale to właśnie spowodowało że straciłem. Ciężkie jest to, ze to Ona raczej zainicjowała znajomość. Kiedyś po rozwodzie obiecałem sobie ze będę jeszcze szczęśliwy, zdania nie zmieniam, będę czego wszystkim też życzę. Teraz trudny czas, jak w tych maskach funkcjonowac, nie ma teatrow, restauracji, kin. Trudno bedzie przez dluzszy czas kogos poznac. Ale trzymajmy sie w zdrowiu Z czasem będziesz się czuł lepiej. Uczucie to jedno, ale tu masz jeszcze masę argumentów przeciw. Moj bliski przyjaciel miał podobną sytuację, nawet jakiś krótki czas udało mu się zabrać ja i dzieci do innego mieszkania niż mąż tyran. Zakochali się w sobie i... potem postanowiła wrócić do męża tyrana, on cierpial, ona cierpiała, a po kilku miesiacach odebrala sobie zycie.... Mowa o doroslych ludziach ok. 40-stki. Ciezko się kończy długie związki, ale jeśli ktoś jest pewien, że już nie chce albo kocha kogos innego, decyzja o odejściu powinna zapaść. Twoja wybranka tego chyba pod uwagę w ogole nie brała. No, teraz to chyba tylko na kawę z Orlenu na parkingu albo w samochodzie można umówić I te maski wkurzajace! Zadnych konferencji, delegacji, a juz bym się pewnie wybierała do Jastrzebiej Góry niebawem Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ktokolwiek 4 Napisano Kwiecień 29, 2020 Niestety coś czuję ze Ona długo nie wytrzma z mężem. Pewnie minie parę miesięcy i się odezwie. ale ja już postanowiłem ze decyzje podjęła. Ja nie chcę być opcją gdyby się to "ratowanie" nie wyszło. ale tak naprawdę i tak zawsze będę Jej dobrze życzył. A co do wyjazdów ja miałem prowadzić szkolenia w kwietniu w Marsylii. Kurczę dwa tygodnie i nici z tego..... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ktokolwiek 4 Napisano Kwiecień 29, 2020 A odnosząc się jeszcze do Twoich słów Maryyys, Ona niestety widząc jak zakończyła, pewnie nigdy nie myślała o moich uczuciach. I nie chodzi mi o decyzję ale o sposób zakończenia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Maryyyś 2695 Napisano Kwiecień 29, 2020 Niestety coś czuję ze Ona długo nie wytrzma z mężem. Pewnie minie parę miesięcy i się odezwie. ale ja już postanowiłem ze decyzje podjęła. Ja nie chcę być opcją gdyby się to "ratowanie" nie wyszło. ale tak naprawdę i tak zawsze będę Jej dobrze życzył. A co do wyjazdów ja miałem prowadzić szkolenia w kwietniu w Marsylii. Kurczę dwa tygodnie i nici z tego..... Sluszna decyzja. Nie mozesz byc "kolem zapasowym", jak to boli, juz wiesz. Oczywiscie, że należy jej dobrze życzyć, karmienie się negatywnymi emocjami nic dobrego by nie wnioslo. Niestety, jesteśmy pouziemiani. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Maryyyś 2695 Napisano Kwiecień 29, 2020 A odnosząc się jeszcze do Twoich słów Maryyys, Ona niestety widząc jak zakończyła, pewnie nigdy nie myślała o moich uczuciach. I nie chodzi mi o decyzję ale o sposób zakończenia. Sposób wybrała szczeniacki... Wiesz pewnie, że może chciała Cię wkurzyc, wbić w poczucie winy i zobaczyc czy zawalczysz.... (takie zachowanie też nie jest fair). Nie znam sytuacji, jej motywów. Gdybam. Jednakże piszesz o 2 latach znajomosci, rozterki możnaby było zrozumieć gdybyś punkt w którym jesteście przedstawił po 2 miesiącach znajomosci, ale nie po 2 latach. Rękę z pomocą podałeś, serce też, nie powinna się wahać. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ktokolwiek 4 Napisano Kwiecień 29, 2020 Na początku była pewna. Wie, mówiła, i zrobi to. Poznałem nawet Córkę. Potem , gdy zacząłem pytać, może trochę, ale jednak lekko naciskać, widziałem wycofywanie sie. Zreszta na forach opisuja taki mechanizm. A moze az taki Jej Maz nie jest zły. Ciekawe tylko jaka jest Jego wersja? Ale w sumie co mnie to teraz obchodzi. Szkoda tylko uczucia, czasu..... Zawsze to doświadczenie. Ale nigdy więcej kontaktu z kimś uwiklanym. Never. Taki z tego morał. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach