Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
uno

Czy warto ratować to małżeństwo

Polecane posty

Napisano (edytowany)

Krótki opis sytuacji: małżeństwo od 10 lat, dziecko 8 lat, jestesmy po 40-tce, po ślubie wraz z upływem czasu różnica zdań w wielu ważnych sprawach. Oboje jestesmy niezalezni finansowo. Ja człowiek bardzo aktywny, ona totalna domatorka. Większość czasu z tego powodu spędzam sam lub z dzieckiem, żony nie mogę namówić na nic. Przed ślubem była osobą która dbała o siebie, była atrakcyjna fizycznie, po ślubie odpuściła niemal wszystko. Dziś problem z nadwagą i cukrzycą. Zapomniałem dodać oboje jestesmy DDA, choc ja zdaje sobie z tego sprawe, żona zaprzecza. Na przestrzeni lat często dochodzi do kłótni, jeżeli ja nie wycofam się to kłótnia będzie trwała i trwała. Potrafię przepraszać, jeżeli w czymś przesadziłem. Od żony słowa przepraszam nigdy nie usłyszałem. Od tylu lat wynajmujemy mieszkanie, choć mam naciski aby wziac kredyt na budowe wielkiego domu. Oczywiście z uwagi, że nie czuję bezpieczeństwa w tym związku i miłości konsekwentnie odmawiam brania kredytu. Podczas ostatnich tygodni usłyszałem nie tylko podczas kłótni że mnie nie kocha, ale również bez kłótni takie słowa. I sedno - czy waszym zdaniem warto wogole probowac ratowac taki związek w którym jedna z osób mówi - nie kocham z uśmiechem na twarzy? Do chwili obecnej za to nie przeprosiła, w ogóle traktuje chyba te słowa jak zabawę. Mi jest ciężko, bo pomimo tych niezbyt udanych lat we mnie miłość do niej pozostała. Ale coraz częściej mam tego dość - tego samotnego spędzania czasu, wyjazdów samotnych, nigdzie nie mogę jej wyciągnąć. Wolny czas spedza lustrujac profile na facebooku lub ogladajac serie programow rozrywkowych w TV. Pewnie gdyby nei dziecko to bym odszedł, ale zdaje sobie sprawe z konsekwencji rozwodu dla dziecka. Tylko czy słysząc słowa - nie kocham Cie jest w ogole sens co ratowac? Oczywiście nie wiem na ile te słowa są prawdziwe ale bardziej wierze w ich prawdziwosc a nie zlosliwosc. Co do ewentualnej zdrady żony wykluczam taka sytuacje, gdyż sprawdziłem to na wielu plaszczyznach. Od zawsze dla żony liczyła się jej rodzina, matka i siostry - czesto rozmawia z nimi telefonicznie, maja duzy wplyw na jej decyzje. 

Takze - co robic? warto dla dziecka walczyc? starac sie rozkochac? czy to wogole realne?  Dodam ze gdybym zgodzil sie na kredyt na dom(stać nas na to) to bylbym przez nia noszony na rekach, nawet pewnie przez kilka tygodni slyszalbym - kocham cie - choc pozniej po zakupie domyslam sie że czar by prysł. Za miesiac mamy otrzymac mieszkanie po moich rodzicach, jednak żona nie chce zamieszkac bo na przestrzeni lat miała wiele spięć z moją matką, która pomimo że chciała jej okazywac serce spotkała się z niezrozumieniem. Ja planuje przeprowadzić się nawet jezeli ona odmówi, czy słusznie?

 

Dodam jeszcze ze o terapii malzenskiej nie ma mowy - ona nie widzi potrzeby.

Edytowano przez uno
kilka nowych info

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Z małżeństwa to został już tylko papierek. Małżeństwo to trzy filary: Uczucia, sex i kasa. Sam odpowiedz co z tego was łączy. Dla dziecka utrzymywać taką szopkę? Dziecko nie widzi problemów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zapewne widzi, potrafi dziecku powiedziec ze nie kocha ojca... łączy nas chyba tylko kasa, bo sex raz na miesiac albo rzadziej, wylacznie z mojej inicjatywy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, #Piotr# napisał:

Nudzi się z tobą szuka zastępczej rozrywki.

Zamiast tu pisać z nią porozmawiać tak będą domysły.

Rozmawiac probowalem wielokrotnie, nawet listy pisalem bez efektu/ Nudzi sie ze mna? jestem na tyle aktywnym czlowiekiem ze chocby 100 lat miala zyc to nie mialaby jednego dnia nudnego, ale nie chce, woli spedzac czas przed tv

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po prostu jest jej dobrze w tym stanie, ma dziecko, odkad sie urodzilo to 100 % swojej aktywnosci poswiecała mu, ja bylem zepchniety na dalszy plan

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, #Piotr# napisał:

zabierz telewizor z sobą 🙂  taka ironia, listy pisać?  w jednym mieszkaniu. 

Czasami zabralem pilota to byla awantura nie z tej ziemi. Listy sie pisze jak sie probuje ratowac cos za wszelka cene

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, #Piotr# napisał:

Wyjeżdżasz gdzieś? taka rozłąka albo wzmocni uczucia albo nie ma wcale.

Nie bardzo rozumiem pytanie odnosnie wyjezdzania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Powiedz jej ,że złożyłeś pozew o rozwód! Bez tłumaczeń.Zobacz co zrobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio byla u swojej rodziny 5 dni to dzwonila do mnie tylko córka. Na przestrzeni lat raz do roku jedziemy na wspolne wakacje 2-3 tygodnie, choc musze ja prosic o wakacje dobre 3 miesiace wczesniej. Wychodzi z zalozenia ze wydawanie kasy na podroze, zwiedzanie jest bez sensu. Lepiej zainwestowac te pieniadze w kredyt na dom. A tak nie mialem takich sytuacji, że wyjezdzam tak na tydzien, zdarza mi sie wyjechac w góry na 3 dni, zazwyczaj jestesmy wtedy w trakcie klotni i wole wyjechac z domu niż słuchać jej tekstow przez te kilka dni. Wowczas wiadomo nie odzywa sie. Jezeli idzie o zlozony pozew rozwodowy to pewnie bedzie chciala jakis dowodow, bo tak mi nie uwierzy. Wydaje mi sie ze zbyt mocno uwierzyla w to ze bede akceptowal ten stan rzeczy na wieki. W sumie oprocz domu nic jej nie brakuje. Caly jej swiat to dziecko jej rodzina (z moja sie kloci) oraz telewizor. Wiem, że nie powinienem tak czynic ale nie raz zabieralem pilota, to wowczas wpadala jakby w białą gorączkę - uwazam ze jest mocno uzalezniona od tv i internetu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowany)
2 minuty temu, #Piotr# napisał:

Małżeństwo fikcyjne formalności i finanse utrzymanie.

Nie sugeruj się mną, nikomu nie chce rozwalać małżeństwa twoja sprawa.

To, że fikcyjne to zdaje sobie z tego po części sprawę. Pytanie jaka jest granica prób ratowania, ta linia po której po prostu trzeba odpuścić. Prawdą jest, że próbuje już tylko to ratować dla dziecka, bez dziecka pewnie dałbym sobie spokój wcześniej

 

Edytowano przez uno
edycja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, #Piotr# napisał:

kłócisz się z nią to nic dziwnego nie chce odzywać,  może za dożo kłótni?

To nie ja jestem inicjatorem wiekszosci klotni, owszem jest krzyk z obu stron, ale ja staram sie to tonować, a jej to obojętne czy klotnia bedzie trwala 5 minut czy 5 dni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zapomnialem dodac, jak sie obok mnie pojawia jakas kobieta to sprawia wrazenie zazdrosnej. Jestem czlowiekiem ktory przyciaga inne kobiety mimowolnie nie ze wzgledu na urode raczej sposob bycia. Wtedy zmienia sie chwilowo na lepsza, ale jak jej zagrozenie mija to wraca do swojej starej ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Qwerty82 napisał:

Gdyby miała kogoś innego albo miała Cię dość to by się już wyprowadziła albo poprosiła żebyś Ty się wyprowadził

Podczas kłótni mowi mi abym sie wyprowadzil, najlepiej do matki 😉 co do mieszkania i domu: tak jak pisalem za miesiac ma mozliwosc uzyskac miesszkanie na wlasnosc po moich rodzicach. Moi rodzice nie maja nic przeciwko aby to byla nasza wlasnosc. Jednak jej to nie odpowiada a to za maly metraz (43 metry) a to jej siostry mają domy a ona nie ma. Nie chce sie tez przeprowadzic bo przez lata darła koty z moimi rodzicami. Jej matka nie odwiedzila jej nawet w szpitalu jak lezała przed porodem. Moja matka była codziennie, moja zona skwitowala to po wyjsciu ze szpitala slowami: nie przychodziła do mnie tylko mojej kolezanki...  Oczywiscie ze staram sie jej sluchac ale nasza kazda rozmowa konczy sie pytaniem dlaczego nie ma domu a jej siostry mają. Jestem człowiekiem ktory jest gotowy pojsc na kompromis, chcialbym byc kochany i wowczas nie wykluczam mozliwosci wziecia kredytu bo nie mialbym problemow aby go uzyskac. Jednak uwazam, że milosc nie moze miec miejsca - za coś, tylko pomimo wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wychowala sie w wielkim domu, teraz wszystkie jej siostry tez maja domy, ona jedna mieszka w mieszkaniu. To jest jej odwieczny problem. Nasze chodzenie bylo na odleglosc, nie zdazylismy sie dobrze poznac. Przed slubem nie opowiadała mi jak to wazny jest wielki dom dla niej. Były momenty kilka lat temu ze nawet bylem w stanie zgodzic sie na jakis dom, wysuwalem propozycje, ale a to jej nie odpowiadała lokalizacja, a to dom. Po ślubie jakies pol roku mieszkalismy osobno bo pracowalismy w innych miastach, potem pojechala do rodziny i miala problem aby wogole zamieszkac ze mna w tym samym miescie. Musialem prosic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, #Piotr# napisał:

niech idzie do pracy weźcie kredyt na pół w razie rozwodu ta kwestia będzie bezsporna.

Ona na codzien pracuje, tak jak pisalem jest niezalezna finansowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, #Piotr# napisał:

co za problem w razie czego wyprowadzisz z domu  to będzie musiała cie spłacić, albo ma zasobnik, albo sprzeda dom.

Ale czy Ty bralbys kredyt jezeli Ci ktos mowi w twarz nie kocham Cie z taką osobą? W jakim celu? majac nadzieje że zaskoczy z miłością? Czesto jej mowie - okaz milosc, badz inna to pomyslimy o kredycie i nic sie nie zmienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Qwerty82 napisał:

Podczas kłótni, a ja piszę o rozmowie. Problem w tym że Wy ze sobą nie rozmawiacie, tak to widzę.

Powiedziałeś jej dlaczego nie chcesz kupować domu wspólnie? Mówiłeś o swoich potrzebach, wątpliwościach, oczekiwaniach, pretensjach? Ale w rozmowie a nie kłótni?

Jeżeli twierdzisz że znasz jej potrzeby i oczekiwania, a ona zna Twoje to ewidentnie się nie stykają.

Tak wiele razy jej przedstawialem na spokojnie, że gotowy jestem na kredyt ale najpierw chcę wewnętrznego spokoju, nieudawanej miłości. Ona nie potrafi z tego wyciagnac wnioskow, nie ma ochoty się postarac aby najpierw bylo lepiej miedzy nami. Tak jak pisalem wydaje mi sie, że jej całym swiatem od zawsze była jej rodzina i dziecko. Nie wiem po co wogole brała ślub? Aby po pol roku nie miec checi sie przeprowadzac? Kredytu nie wezme w takich okolicznosciach, ludzie w pracy widza ze nam sie nie uklada bo przeciez to widac - wszedzie jezdze sam, nie mam telefonow od zony. Najpierw oczekuje milosci, a nie słów NIE KOCHAM CIE mowionych na spokojnie bez klotni a potem dopiero uwazam ze moge myslec o kredycie. Prawdopodobnie ona sie nie przeprowadzi do mieszkania po rodzicach, a ja zamierzam tak uczynic bo mam dosc trwania w tym zawieszeniu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Na przestrzeni lat dawałem jej jakies propozycje kupna domu ale zawsze jej nie odpowiadało. A jak wybierala swoje lokalizacje to musialbym do pracy jezdzic po 50 km dalej niz obecnie. Dlatego odrzucalem takie lokalizacje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie ma tu juz nic do ratowania. Zachowujecie sie oboje jak male kaprysnie dzieci, ktore robia sobie na zlosc. Ty zabierasz pilota doroslej osobie? Zona zongluje slowami kocham albo nie kocham w zaleznosci od tego, czy spelnisz jej zachcianke posiadania domu czy nie? Ty musisz prosic o wspolne wakacje, ona nawet raz do ciebie nie zadzwoni bedac 5 dni poza domem? Pespektywe naszkicowales sam: jezeli zdecydujesz sie spelnic jej zachcianke, to pochwali i uslyszysz nawet "kocham", po czym znowu wszystko wroci do stanu aktualnego, tylko wtedy bedzie trudniej odejsc, z domem i kredytem. Masz wiec akurat teraz okazje wprowadzic separacje wyprowadzajac sie do mieszkania matki i przygotowac sie do rozstania. Wbrew pozorom bedzie tak rowniez lepiej dla corki, ktora widzi i slyszy, jak rodzice sie traktuja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Zpaznokcilakier napisał:

Jeśli z góry zakładacie,rozwód, rozpad małżeństwa i podział majątku między 2. To branie kredytu nie ma najmniejszego sensu. To uwiązanie przez 30 kolejnych lat. Se wyobraź teraz,ze kolejne 30 lat spędzisz, z rozwrzeszczana baba, chodząc pod jej dyktando. Znaczy, jeśli oczywiście odpowiednio wcześniej nie umrzesz na serce, albo ogólnie, nie umrzesz. Oczyma wyobrazni, zobacz, co może Cie czekać. Wolałabym se kupić namiot w Decathlonie, niż przez kolejne lata znosić te wstrętne upokorzenia.. A Ty jak gdyby nigdy nic, zakładasz, że sen o miłości i szczęściu się ziści. Samoczynnie. To tak nie działa. 

Piszesz to jako facet czy kobieta? Pytam bo wiekszosc tu wypowiada sie facetow, troche brakuje mi opinii kobiet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie raz mysle ze slub wziela glownie po to aby miec dom.... moje rodzenstwo ma swoje domy, zawsze mi to wypomina ze wszyscy dookoła mają a ona ma mieszkac w mieszkaniu. Od poczatku to był problem. Ja przez tyle lat nie dałem się w to wmanewrować bo nigdy nie grało na tyle aby wziac kredyt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam dalej ...To Ty jesteś KRYSZTAŁ! Przystojny,zabawny,wysportowany , kulturalny,wszystko potrafisz,masz wiele hobby,bez wad! A ta stara zołza ,to jest zero! Czy oby choć raz, popatrzales na siebie krytycznym okiem? Nie tylko na nią? Może Ona przy takim IDEALE czuję się źle? Stłamszona? I ucieka na FB ? Bo tam jest bardziej akceptowana, niz we własnym domu? Masz tendencje do widzenia wad u innych ,a u siebie widzisz same zalety!  Może w tym problem!

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pisałem wyraznie oboje jestesmy DDA. Prawda jest taka  ze na poczatku bardzo jej ustepowałem, po czasie zaczalem miec tez wlasne zdanie. Od poczatku chciala miec dom, tak jak pisalem po slubie mieszkalismy osobno bo pracowalismy w miastach polozonych po 300 km od siebie. Potem miala problem aby wogole zamieszkac razem, bo przeprowadzając się musialaby zostawic pracę a ja musialbym wziac kredyt tylko na jedne pobory. Dlatego nie chcialem brac kredytu tak swiezo po slubie. Przed slubem nie mieszkalismy ze soba w typowym znaczeniu tego slowa, spotykalismy sie raz na 2 tygodnie na weekendy. Nigdy nie stawałem po stronie matki, dosc szybko sie usamodzielnilem, podejmowałem samodzielne decyzje choc nie zawsze akceptowane przez rodzicow. Wiadomo ze to jest moja relacja tego jak to widze, ale raczej nie dam jej linka do tej dyskusji bo wykorzystalaby ją przeciwko mnie np podczas rozwodu. ja bardziej obstawiam ze jestesmy DDA w 2 odmianach: jeden rodzaj potrzebuje okazywania milosci (ja) a drugi pomimo ze moze kocha jest zimny i nie potrafi okazywac uczuc (ona). Przed slubem jezdzilismy razem, podrozowalismy, wrecz rzeklbym doskonaly towarzysz podrozy, a po slubie dom dom dom, nic wiecej. Tu nie chodzi o koszty terapii, ona nie chce wogole o niej slyszec bo uwaza ze ja jestem winny jej nieszczescia w 95%. Ona nigdy nie jest winna, nigdy nikogo nie przeprosi. Alkoholu w domu wogole nie ma, jestesm calkowitym abstynentem od zobaczenia jako dziecko co alkohol zrobil z mojego ojca.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Koa85 napisał:

Tak czytam dalej ...To Ty jesteś KRYSZTAŁ! Przystojny,zabawny,wysportowany , kulturalny,wszystko potrafisz,masz wiele hobby,bez wad! A ta stara zołza ,to jest zero! Czy oby choć raz, popatrzales na siebie krytycznym okiem? Nie tylko na nią? Może Ona przy takim IDEALE czuję się źle? Stłamszona? I ucieka na FB ? Bo tam jest bardziej akceptowana, niz we własnym domu? Masz tendencje do widzenia wad u innych ,a u siebie widzisz same zalety!  Może w tym problem!

To chyba słabo czytasz, nigdzie nie napisalem ze jestem święty. Pisze ze jestem DDA a jezeli troche sie orientujesz to wiesz ze tacy ludzie maja np problemy z wchodzeniem w zwiazki, zaufaniem drugiej osobie. A wady ma kazdy, ja, ty czy ona. Nie uwazam jednak swoich wad na tyle wielkich aby powodowaly ze ktos mnie szantazuje okazywaniem milosci w zamian za dom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, Qwerty82 napisał:

może coś jej w łóżku nie gra, 

Twierdzi ze sex nie jest jej wogole potrzebny w życiu. Po rozwodzie ktorym tez straszy, nie chce sie z nikim wiązac bo jej dobrze bez facetow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, Qwerty82 napisał:

Mi tu brakuje Jej wersji wydarzeń. Nie wierzę że wszystko jest super dla niej tylko o ten dom się rozchodzi. Na pewno ma pretensje, ktorych sobie nie uświadamiasz, czy to o te konflikty z Twoją mamą, może stawałeś po stronie mamy (tak robił mój eks), może coś jej w łóżku nie gra, może jest zazdrosna bo jej dajesz powody albo tak jej się wydaje. Jak tego nie ustalisz to będziesz stał w miejscu. Problem jest w komunikacji między Wami, a takie coś się załatwia na terapii. Zaproponuj że to Ty pokryjesz koszty terapii, może boi się że to będzie jakieś super drogie. A jak na wszystko odpowiedź brzmi nie to separacja, nie musi być od razu rozwód. Jak nie ma zdrad, nałogów, przemocy to trochę szkoda wspólnej przeszłości i dziecka

Mnie nie ukrywam tak samo.Wiem Autorze tego posta, że cierpisz i jest to bardzo przykre. Warto jednak byłoby dążyć do terapii. Zdecydowanie usłyszeć "jej wersję". Bardzo się ten kryzys niestety już zagalopował. Życzę Wam, żeby się udało, a w przyszłości reagujcie o wiele szybciej. Przecież to wszystko nie stało się z dnia na dzień. Podstawą jest abyście byli dla siebie ważniejsi niż Wasze dziecko - dla mnie i mojego faceta, na tym się buduje relacje. Oboje mamy dzieci z poprzednich wieloletnich związków, ale oboje na małżeństwo decydujemy się dopiero teraz. Małżeństwo to nie tylko papier. Może ten dom o którym piszesz dla niej być tylko symbolem, jakiegoś większego rozczarowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, uno napisał:

To chyba słabo czytasz, nigdzie nie napisalem ze jestem święty. Pisze ze jestem DDA a jezeli troche sie orientujesz to wiesz ze tacy ludzie maja np problemy z wchodzeniem w zwiazki, zaufaniem drugiej osobie. A wady ma kazdy, ja, ty czy ona. Nie uwazam jednak swoich wad na tyle wielkich aby powodowaly ze ktos mnie szantazuje okazywaniem milosci w zamian za dom

Ale tak to wygląda! Że tylko Ona winna! Nie chodzi tu o dda!  Nie przyjmujesz krytyki,wobec siebie.Tylko ,czy widzisz w niej jakieś zalety? Puki nie spojrzysz na siebie samego krytyczniejszym okiem nic nie naprawisz.U moich rodziców, był ten sam problem! Identyczny.Wiec wiem co mówię.Zycze Wam jak najlepiej- naprawdę!

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Olkaa88 napisał:

Mnie nie ukrywam tak samo.Wiem Autorze tego posta, że cierpisz i jest to bardzo przykre. Warto jednak byłoby dążyć do terapii. Zdecydowanie usłyszeć "jej wersję". Bardzo się ten kryzys niestety już zagalopował. Życzę Wam, żeby się udało, a w przyszłości reagujcie o wiele szybciej. Przecież to wszystko nie stało się z dnia na dzień. Podstawą jest abyście byli dla siebie ważniejsi niż Wasze dziecko - dla mnie i mojego faceta, na tym się buduje relacje. Oboje mamy dzieci z poprzednich wieloletnich związków, ale oboje na małżeństwo decydujemy się dopiero teraz. Małżeństwo to nie tylko papier. Może ten dom o którym piszesz dla niej być tylko symbolem, jakiegoś większego rozczarowania.

O terapii mowie z nia od lat moze 5.... nie ma ochoty, jej psycholog czy ktokolwiek nic nie doradzi. TAkze to nie wchodzi w ogole w grę. Gdy podsuwam jej jakies madres art. z internetu odnosnie malzenstwa to nie zadaje sobie wogole trudu aby przeczytac, od razu wyrzuca. Gdy jej mowie ze powinnismy byc dla siebie najwazniejsi odpowiada - dla mnie najwazniejsze jest dziecko a nie Ty. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

I nie piszę tego po to by ją jakoś bronić, ale sam wspomniałeś, że ona nie potrafi rozmawiać - może w ten sposób coś stara się komunikować. Jeśli, jak mam nadzieję, dojdzie do terapii - koniecznie nauczcie się OBOJE rozmawiać. Zresztą każdy dobry, a nawet średni terapeuta z pewnością od tego zacznie 🙂 Z całego serca życzę powodzenia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

U

2 minuty temu, Koa85 napisał:

Ale tak to wygląda! Że tylko Ona winna! Nie chodzi tu o dda!  Nie przyjmujesz krytyki,wobec siebie.Tylko ,czy widzisz w niej jakieś zalety? Puki nie spojrzysz na siebie samego krytyczniejszym okiem nic nie naprawisz.U moich rodziców, był ten sam problem! Identyczny.Wiec wiem co mówię.Zycze Wam jak najlepiej- naprawdę!

Uważam, ze wina w kazdym nieudanym malzenstwie jest po obu stronach, w moim nawet jestem w stanie powiedziec ze 60% mojej jezeli to pomoze to uratowac. Ona twierdzi ze jest niewinna, rozumiesz? To nie ja twierdze ze jestesm swiety. Jej nigdy nic nie odpowiadalo, ani moja rodzina, jak zaczalem z nia chodzic i przedstawilem ojcu, a do ojca zadzwonila kolezanka z pracy, to potem mi powiedziala ze moze to kochanka? To jest normalne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×