Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
uno

Czy warto ratować to małżeństwo

Polecane posty

1 godzinę temu, Qwerty82 napisał:

 To już kolejny Twój post w którym wrzucasz nas wszystkie do 1 worka ...

Chyba nie...  ja się tak w każdym razie nie czuję.   Przecież  Skb napisał, że :  Kontakty z dzieckiem bez dogadania się obu stron to mrzonka"    To jasna i czytelna sugestia, żeby się w tej sprawie dogadać, bo w przeciwnym razie ucierpi dziecko.

I to jest bardzo dobra rada dla Uno , na tym etapie na którym jest teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, @Fionka napisał:

Korci mnie żeby zapytać  -   dlaczego ???? -    

Ale to jest temat "Uno" i niech on cokolwiek z tego wyniesie...  Na przykład kontakty z dzieckiem -- jak je ułożyć, żeby było jak najlepiej dla dziecka, bo tu chyba kroi się separacja...

U mnie akurat z tym nie ma problemu. Jestesmy na tyle madrzy w tej kwestii, że nikt dzieckiem nie będzie żąglował przed Sądem, ciągał po badaniach psychologicznych itd. Zamierzam zrezygnowac z ubiegania się o przyznznia miejsca pobytu dziecka przy ojcu. Co jak co moge zonie zarzucic ze jest beznadziejna zona, ale matka jest dobra, w koncu dziecko to jej całe oczko w głowie. Oczywiscie gdybym powiedzial ze chce aby bylo dziecko u mnie, to rozpoczał by sie horror, ale po co? kosztem dziecka? Wiem, ze nie bedzie mnie ograniczac w spotkaniach z dzieckiem, zreszta ja z dzieckiem od 2 lat czesto robie samotne wypady a to tu a to tam. Robilem je gdy dziecko mialo pol roku, nie jestem osoba nieporadna zyciowo. Moglbym nawet powiedziec ze to ja w wiekszym stopniu dziecku zmienialem pieluchy, kolysalem do snu czy odbieralem z przedszkola. Moja zona doskonale wie ze moze dziecku przekazac pewne rzeczy, ale bez mojego udzialu dziecko bedzie ograniczone spolecznie. Wrecz mysle ze jezeli dojdzie do rozwodu, a potem kogos znajde to bedzie mi dziecko podsuwala do opieki jak najczesciej. Bo to taki typ czlowiek - pies ogrodnika - sama nic nie da ale jak zobaczy, że ktos chce mi dać to zacznie to niszczyc. Oczywiwcie to wszystko moje zalozenia ze nie bedzie utrudniac kontaktu z dzieckiem, po rozwodzie przeciez moze sie zmienic, kto to wie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jezeli u mnie dojdzie do rozwodu to od lat mamy uzgodniony rozwod bez orzekania o winie, mam nadzieje ze skonczy sie na 1 terminie bo nie chcialbym naraz swojego zdrowia psychicznego dluzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, uno napisał:

 od lat mamy uzgodniony rozwod bez orzekania o winie, 

Sorry, ale w takim razie co tu jest ratować ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Qwerty82 napisał:

 można dla dobra dzieci dogadać się w cywilizowany sposób. Ale do tego jest potrzebna wola i odpuszczenie dbania o swoje ego przez obie strony

Masz rację 👍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.05.2020 o 10:04, uno napisał:

Krótki opis sytuacji: małżeństwo od 10 lat, dziecko 8 lat, jestesmy po 40-tce, po ślubie wraz z upływem czasu różnica zdań w wielu ważnych sprawach. Oboje jestesmy niezalezni finansowo. Ja człowiek bardzo aktywny, ona totalna domatorka. Większość czasu z tego powodu spędzam sam lub z dzieckiem, żony nie mogę namówić na nic. Przed ślubem była osobą która dbała o siebie, była atrakcyjna fizycznie, po ślubie odpuściła niemal wszystko. Dziś problem z nadwagą i cukrzycą. Zapomniałem dodać oboje jestesmy DDA, choc ja zdaje sobie z tego sprawe, żona zaprzecza. Na przestrzeni lat często dochodzi do kłótni, jeżeli ja nie wycofam się to kłótnia będzie trwała i trwała. Potrafię przepraszać, jeżeli w czymś przesadziłem. Od żony słowa przepraszam nigdy nie usłyszałem. Od tylu lat wynajmujemy mieszkanie, choć mam naciski aby wziac kredyt na budowe wielkiego domu. Oczywiście z uwagi, że nie czuję bezpieczeństwa w tym związku i miłości konsekwentnie odmawiam brania kredytu. Podczas ostatnich tygodni usłyszałem nie tylko podczas kłótni że mnie nie kocha, ale również bez kłótni takie słowa. I sedno - czy waszym zdaniem warto wogole probowac ratowac taki związek w którym jedna z osób mówi - nie kocham z uśmiechem na twarzy? Do chwili obecnej za to nie przeprosiła, w ogóle traktuje chyba te słowa jak zabawę. Mi jest ciężko, bo pomimo tych niezbyt udanych lat we mnie miłość do niej pozostała. Ale coraz częściej mam tego dość - tego samotnego spędzania czasu, wyjazdów samotnych, nigdzie nie mogę jej wyciągnąć. Wolny czas spedza lustrujac profile na facebooku lub ogladajac serie programow rozrywkowych w TV. Pewnie gdyby nei dziecko to bym odszedł, ale zdaje sobie sprawe z konsekwencji rozwodu dla dziecka. Tylko czy słysząc słowa - nie kocham Cie jest w ogole sens co ratowac? Oczywiście nie wiem na ile te słowa są prawdziwe ale bardziej wierze w ich prawdziwosc a nie zlosliwosc. Co do ewentualnej zdrady żony wykluczam taka sytuacje, gdyż sprawdziłem to na wielu plaszczyznach. Od zawsze dla żony liczyła się jej rodzina, matka i siostry - czesto rozmawia z nimi telefonicznie, maja duzy wplyw na jej decyzje. 

Takze - co robic? warto dla dziecka walczyc? starac sie rozkochac? czy to wogole realne?  Dodam ze gdybym zgodzil sie na kredyt na dom(stać nas na to) to bylbym przez nia noszony na rekach, nawet pewnie przez kilka tygodni slyszalbym - kocham cie - choc pozniej po zakupie domyslam sie że czar by prysł. Za miesiac mamy otrzymac mieszkanie po moich rodzicach, jednak żona nie chce zamieszkac bo na przestrzeni lat miała wiele spięć z moją matką, która pomimo że chciała jej okazywac serce spotkała się z niezrozumieniem. Ja planuje przeprowadzić się nawet jezeli ona odmówi, czy słusznie?

 

Dodam jeszcze ze o terapii malzenskiej nie ma mowy - ona nie widzi potrzeby.

Planujesz przeprowadzić się do mamusi i dziwisz się, że są spiecia? Czemu tak się bronisz przed tym domem? Zazwyczaj ludzie chcą mieszkać sami po ślubie i budują dom jak ich na to stać. Jednak to ustala się przed ślubem. Poza tym żona przytyła po porodzie i pewnie czuje ,że jest dla Ciebie nieatrakcyjna i odechciewa jej się cokolwiek robić. Teraz jest sfrustrowana i ma wszystkiego dość. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, ciezkie ja napisał:

Tak samo kiedys sie znalazlem. Jedyna roznica to z pieniedzmi bo mialem uchowanych troszke na wszelki wypadek ciulajac przez 2 lata (na wypadek porazki) od czasu staran o wzgledy zony, ktora byla coraz bardziej pogardliwa i wymagajaca.

Chcialem tylko pomoc bo widac ze jestes w tym blednym kole. Nie spodziewam sie ze skorzystasz tej rady bo to sie rzadko zdarza. Potrzeba ambitnego charakteru oraz kreatywnosci zarazem. Mnie tez tak psycholog caly czas sugerowala to wyjscie z blednego kolo, totalna zmiane strategii bo nie dziala. Ja rowniez bylem do tego sceptyczny I robilem po swojemu. Do czasu jak zostalem sam. Nawiasem mowiac, moge jej teraz podziekowac, ze to Ona zrobila te wszystkie zle kroki a ja bede mial czyste sumienie przed wlasnymi dziecmi. Wszystko dlatego ze teraz jestem duzo silniejszy - pomimo tego bagna w postaci walki o niewinne dzieci.

Oczywiscie z gory rozumiem, ze kazdy jest w innej sytuacji. W przypadku sadow nad dziecmi kazda sytuacja jest jedyna i oryginalna. Uparcie tylko chcialem zasugerowac wyjscie z tego blednego kola. Kiedy Walczacy rodzic jest silny, pogodny, atrakcyjny spolecznie wszystkie klopoty rusza w koncu z miejsca. Dzieci rowniez wola miec silnego, pogodnego rodzica. Sady tez widza wtedy w takim rodzica lub kandydata na odzyskanie rodzicielstwa. Powiem jeszcze, ze w dodatku Twoja zona/ex-zona tez to zauwazy co zacznie irytowac do tego stopnia ze wraz z Twoimi pierwszymi sukcesami Ona zacznie popelniac bledy w swoich perfidnych poczynaniach. I to jest jedyna szansa by Sad ujrzal Jej oblicze. A Ty musisz wrecz emanowac wiara w sprawiedliwosc Sadu bez wzgledu jaki On jest.

 

PS. to jest naprawde pewne i sprawdzone. Kobieta tak bardzo bedzie Ci zabierac dziecko jak bardzo Ci na nim zalezy. Jakby Ona, tak hipotetycznie przyjmujac, poczulaby zagrozenie,  jakichs  potencjalnych kobiet, ktore chcialyby sie z Toba zwiazac I zalozyc rodzine wtedy Ona zaczelaby Ci wrecz wpychac Wasze dziecko. Dbalaby tylko o zabezpieczenie swojego "prawa wlasnosci" nad dzieckiem.  Nie sugeruje Ci tego. Ja rowniez nie przyjmowalem hipotezy typu "jakby Ci sie udalo blefowac ze Ci nie zalezy na dzieciach to Ona zacznie Ci je wpychac". Oczywiscie bylo to dla mnie niemozliwe. Jednak zrozumienie tego mechanizmu emocjonalnego u swojego przeciwnika bardzo ale to bardzo mi pomoglo.

Stad byly te moje sugestie o zatroszczeniu sie o siebie jako probie wyskoczenia z tego blednego kola. Malo kto tak potrafi

 

 

 

 

Sytuacja jest inna. Do rozwodu dochodzi z powodu ograniczania mi możliwości opieki nad dzieckiem podczas wspólnego mieszkania. Żona i jej matka nie mogły znieść tego, że miałem bardzo dobrą relację z Córką. Córka chciała jeść z tatą, bawić się z tatą, by tata niósł Ją na barana czy zmieniał pieluchę. Żona jest tak chorobliwie uzależniona od matki, że bez niej nie potrafi żyć. Ona nie jest w stanie wejść w żaden związek, jedyne wyjście to uwiązać naszą Córkę do siebie, a ja jestem zagrożeniem. Wykorzystała wirusa do zniszczenia więzi z Córką - nawet nie wiem jak dziecko po tak długim czasie zareaguje na spotkanie ze mną. Dziecko jest na najlepszej drodze do problemów psychicznych, już gra - przy matce robi scenę, że nie chce iść do taty, a jak matka tylko zniknie z horyzontu to na buzi ma uśmiech numer 5.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Qwerty82 napisał:

Moim zdaniem ma złe doświadczenia z żoną i przelewa je na resztę kobiet:

"To co kobiety potrafią zrobić to się w głowie nie mieści."

"To są łowczynie, polują, wykorzystują wszystkie możliwe chwyty. Są agresywne"

W tym ostatnim poście znów o jakiejś walce

Przerabiałam to i wiem że mimo złych emocji związanych z rozstaniem można dla dobra dzieci dogadać się w cywilizowany sposób. Ale do tego jest potrzebna wola i odpuszczenie dbania o swoje ego przez obie strony

Te wypowiedzi dotyczą tylko pewnej grupy kobiet, nigdy nikogo nie wrzucam do worka. Co do dogadania się się... Mój pełnomocnik proponował takie rozwiązanie, jednak po kontakcie z żoną stwierdził, że dogadanie się "Z tą kobietą" jest niemożliwe, dodatkowo są opinie psychologów, potwierdzające wrogie stanowisko żony.

Chcesz porozmawiać z moim znajomym, matka jego dziecka pozbawiła życia dwoje dzieci, bo Sądy oddały je pod opiekę ojcom.

Jak przeczytasz moje posty to może zauważysz, że nie zionę nienawiścią do kobiet. Podpowiadam stronie, która została skrzywdzona i wykorzystana - płeć dla mnie jest bez znaczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, kardulaki napisał:

Planujesz przeprowadzić się do mamusi i dziwisz się, że są spiecia? Czemu tak się bronisz przed tym domem? Zazwyczaj ludzie chcą mieszkać sami po ślubie i budują dom jak ich na to stać. Jednak to ustala się przed ślubem. Poza tym żona przytyła po porodzie i pewnie czuje ,że jest dla Ciebie nieatrakcyjna i odechciewa jej się cokolwiek robić. Teraz jest sfrustrowana i ma wszystkiego dość. 

Najpierw dobrze przeczytaj ze zrozumieniem a potem pytaj. Nie do mamusi tylko mieszkania po rodzicach czaisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, @Fionka napisał:

Sorry, ale w takim razie co tu jest ratować ?

Zle sie wyrazile. Zona od lat straszy mnie rozwodem jednak nie podejmuje zadnych czynow w tej sprawie typu zlozenie pozwu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
58 minut temu, uno napisał:

Najpierw dobrze przeczytaj ze zrozumieniem a potem pytaj. Nie do mamusi tylko mieszkania po rodzicach czaisz?

Ok więc tak jak pisze to ustala się przed ślubem gdzie będziemy w przyszłości mieszkać. Jednak Ty nie chcesz z nią być i dom to tylko pretekst bo gdybyście się kochali to z radością budowałbyś ten dom dla Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
2 minuty temu, Roletka napisał:

Poza tym mieszkanie po rodzicach... Naprawdę nie można porozglądać się za mieszkaniem, które będzie odpowiednie dla żony i będzie je chciała? Już to widzę... Lokum, które jest małe, od ludzi, których z pewnych względów nie lubisz w pakiecie z ich odwiedzinami... "my wam pomogliśmy, gdyby nie to... bla bla..." Rozumiem kobietę, że chce mieć swoje, chyba Was na to stać po tylu latach. Na pewno da się ustalić kompromis i kupić niezależne mieszkanie, które będzie się Wam podobało. Ale żadne z was nie chce ustąpić i to jest problem. 

Można takie zamienić na inne, ale tu chyba nie o to chodzi. Ona robi mu pod górkę, on nie jest dłużny. Jeśli jeszcze coś czuje do niej (miłość) to może terapia małżeńska?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Roletka napisał:

Jestem po poważnej rozmowie z mężem, oboje wyraziliśmy chęć poprawy. Mąż przyznał, że faktycznie często nie liczył się z moimi uczuciami i nie stawał w mojej obronie, by uniknąć konfliktów z członkami swojej rodziny. Ja przyznałam się do bycia wredną i do uprzykrzania mu życia. Parę lat temu byliśmy biedni, radość sprawiał nam wyjazd nad morze pod namiot z pakietem konserw i zupek chińskich. Co się stało przez te lata, że przestaliśmy się lubić? To się nie stało z dnia na dzień i każdy ponosi w tym winę. Dla dobra dziecka będziemy walczyć, może i Wy się dogadacie. Twoja żona na pewno chciałaby szczęśliwego związku. Mimo wszystko życzę Wam porozumienia.  

Przestan mnie rozmieszac dopiero pisalas jakbys wrecz nienawidzila meza a po 1 rozmowie go pokochalas i zaczelas uwielbiac jego rodzine? Nie chce mi sie nawet odpisywac na Twoje zarzuty bo niektore stawiasz jakbys uwaznie nie czytala co tu pisalem i jak sytuacja wyglada. Zwyczajnie mi szkoda czasu jezeli Ty nie czytalas ze zrozumieniem moich wiadomosci w tym temacie. Ciesze sie ze moj temat sprawil ze po kilku dniach pokochalas meza i jego rodzine. Wiecej nie odpisuje na Twoje teksty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, uno napisał:

Zona od lat straszy mnie rozwodem jednak nie podejmuje zadnych czynow w tej sprawie typu zlozenie pozwu. 

Z zewnatrz, z mojego punktu wyglada na to ze Ona nie jest w stanie odejsc od Ciebie. Grozba rozwodem to podstawowa oraz powszechna bron wszystkich, ale to wszystkich zon. Bez znaczenia czy Cie kocha, wykorzystuje, tylko szanuje itp. Nawet Narzeczone stosuja ta bron. 

Gorzej, jakby okazalo sie odwrotnie. Zona Cie szanuje, nawet mruknie ze kocha a szuka sobie kontaktow z mezczyznami. 

W obu w/w przypadkach ja radze zatroszczyc sie nie tylko o Nia a przede wszystkim o siebie. Odbudowac swoja atrakcyjnosc. Kobiety najbardziej pociaga u mezczyzn ich niedostepnosc albo wizja utraty ich szczerego zafascynowania. Oczywiscie trzeba zawsze utrzymac wysoki szacunek do Kobiet oraz usmiech.

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, pari napisał:

Można takie zamienić na inne, ale tu chyba nie o to chodzi. Ona robi mu pod górkę, on nie jest dłużny. Jeśli jeszcze coś czuje do niej (miłość) to może terapia małżeńska?

Autor jasno napisał, że ona nie widzi potrzeby by iść na terapię.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, uno napisał:

Przestan mnie rozmieszac dopiero pisalas jakbys wrecz nienawidzila meza a po 1 rozmowie go pokochalas i zaczelas uwielbiac jego rodzine? Nie chce mi sie nawet odpisywac na Twoje zarzuty bo niektore stawiasz jakbys uwaznie nie czytala co tu pisalem i jak sytuacja wyglada. Zwyczajnie mi szkoda czasu jezeli Ty nie czytalas ze zrozumieniem moich wiadomosci w tym temacie. Ciesze sie ze moj temat sprawil ze po kilku dniach pokochalas meza i jego rodzine. Wiecej nie odpisuje na Twoje teksty

Uno, ale tak wlasnie jest z ta druga, odmienna nam plcia. Tak sie zachowuje normalna kobieta. Jesli tego nie zrozumiemy I nie bedziemy na tyle silni emocjonalnie by to ogarniac to nie nadajamy sie na zwiazek z kobieta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
37 minut temu, kardulaki napisał:

Ok więc tak jak pisze to ustala się przed ślubem gdzie będziemy w przyszłości mieszkać. Jednak Ty nie chcesz z nią być i dom to tylko pretekst bo gdybyście się kochali to z radością budowałbyś ten dom dla Was.

Budowac tylko potem aby potem dzielic przy rozwodzie? Budowac z osoba ktora mowi ci w twarz nie kocham???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, Roletka napisał:

Napiszę z perspektywy żony autora, bo sądzę, że mamy wiele wspólnego, tylko tyle, że ja i mąż jesteśmy przed 30 i mamy malutkie dziecko.

Nie lubię mojego męża, drażni mnie już sam jego wygląd czy to, że kolejny raz wraca nabzdyczony z pracy i rzuca niechętnie "cześć" albo nie mówi nic. Zdarza się, że po południu idę spać (jeśli dziecko mi pozwala) tylko po to by nie siedzieć z mężem. Nudzi mnie jego towarzystwo, nie ma nic ciekawego do powiedzenia, gadka się klei tylko jeśli ja ją inicjuję. Podobnie jak żona autora wolę odpalić tv niż jeździć na wycieczki z kimś kogo towarzystwo mnie męczy. Po urodzeniu dziecka zostało mi 15 kg nadwyżki i mam to gdzieś, temu człowiekowi nie muszę się podobać, a póki co sadło aż tak mi nie przeszkadza, wolę dobrze zjeść. Życie erotyczne zdechło już przed ślubem, nie chce mi się rozbierać tylko po to by odstawiać teatrzyk, że mi dobrze skoro nie jest. Mój mąż ma popie#^$&&# rodzinę i jak sobie pomyślę, że jest spokrewniony z tymi ludźmi to też się do niego zniechęcam, mimo że to nie jego wina. Ale on jest w nich zakochany, mamusia jest super, najlepiej gotuje, jest miła, uczynna i pomocna. I bardzo mnie lubi, mimo że zablokowała mnie na fb i ani razu nie zapytała jak się czuję gdy byłam w ciąży. Pardon, zapytała mojego męża, bo ze mną nie gada. Gdy zrobię jakiś dobry obiad słyszę "no lepszy niż mojej mamy!". Mam jeszcze cudowną szwagierkę, która najpierw mówi, że jestem podła, mam spier$%*% i nie poznaje mnie na ulicy, a potem jak gdyby nigdy nic przychodzi do naszego mieszkania na święta, bo mężuś ją zaprosił. Mamy dziecko i mieszkamy na wynajmie. Namawiam męża na kredyt bo po 1 bez sensu płacić tyle kasy jak można inwestować w swoje, po 2 dostaliśmy teraz wypowiedzenie umowy i musimy szukać nowego mieszkania i znów przewozić te wszystkie toboły, po 3 chcę mieszkać w ładnym miejscu i powoli remontować pod siebie i po 4 dziecko też potrzebuje stabilizacji. Mąż jest niechętny, bo podobnie jak autor boi się rozwodu i tego, że go wycyckam. 

 

 

Tak dla przypomnienia. Grunt to konsekwencja w działaniu. :)

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, uno napisał:

Budowac tylko potem aby potem dzielic przy rozwodzie?

Nie wchodz we wspolny kredyt. To petla na Twoja szyje. Nie tylko w kwestii rozwodu ale teraz mam na mysli ten hipotetyczny rozwod w przyszlosci. Daj jej kwiaty, slonce, zapach majowego deszczu, zadedykuj nastepna spadajace gwiazde z nieba dla Niej ale nie wchodz w kredyt bo obecnie sie boisz o Wasza przyszlosc.

Kobiety odbieraja afrodyzjaki swoimi uszami oraz Twoim portfelem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, ciezkie ja napisał:

Daj jej kwiaty, slonce, zapach majowego deszczu, zadedykuj nastepna spadajace gwiazde z nieba.

Wszystko to ma od 10 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Roletka napisał:

I co Wam się nie zgadza? No na chwilę obecną nie lubię męża, sądzę, że popełniłam błąd. Ale nie bije mnie, nie mamy patologii w domu, dziecko kocha go najbardziej na świecie, nie chcę rozwalać dziecku całego świata, bo między nami przestało się układać. Ale ja i mąż jesteśmy gotowi do kompromisów, autor nie. 

Proste pytanie, chcesz naprawić związek czy tylko tak ma wyglądać. Rozumiesz co to jest małżeństwo? To nie jest papierek. U nas było dokładnie to samo co Ty napisałaś - efekt znasz. Myślisz, że oszukasz dziecko, że dziecko nie widzi sytuacji miedzy rodzicami, jaki dajecie mu przykład, rozumiem, że Wasze małżeństwo ma być dla Niego wzorem do naśladowania. Dla mnie związek autora rozpadł się, wystarczy iść to pierwszego lepszego psychologa lub terapeuty by ten potwierdził agonię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, Skb napisał:

Tak dla przypomnienia. Grunt to konsekwencja w działaniu. 🙂

Dokladnie. Nawrocenie do milosci piorunujace. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, uno napisał:

Dokladnie. Nawrocenie do milosci piorunujace.  

Z tego co pamiętam są małżeństwem koło roku. Większość małżeństw z takim stażem ciągle jedzie na motylkach, kryzysy przychodzą przeważnie po 7 latach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, uno napisał:

Wszystko to ma od 10 lat

Trzeci, wazny afrodyzjak to Twoja atrakcyjnosc spoleczna. I do tego wlasnie nawoluje na Tym forum. Stad trzeba poprostu wyjsc do ludzi. Pocieszyc sie z nimi. Poflirtowac, chocby slownie z innymi kobietami, tylko po to by przypomniec sobie stare umiejetnosci a jak ktos ich nie mial to po prostu nauczyc sie ich w ten sposob. Sprobuje to nazwac - "potrenowac swoja atrakcyjnosc". Chyba wszystkie samice ssakow, nie tylko czlowieka, posiadaja ta empatyczna umiejetnosc I wyczuwaja wlasciwy material na potencjalnego partnera, glowe rodziny lub ojca swoich dzieci.

Zakladam, ze Twoj zal I frustracje widac na kazdym kroku. Doslownie kroku, posturze, oczach oraz glosie.  W Jej oczach prawdopodobnie bedziesz coraz bardziej zalosnie wygladal w tych kapciach w domu. Chodzi o ta bys znow stal sie godnym podziwu mezczyzna. Wtedy Ona poczuje sie zalosnie w swoich kapciach. A wtedy Ty masz okazje przekonac Ja ze jest wciaz Twoja najwazniejsza I najatrakcyjniejsza kobieta

Z tego co juz wiem, co druga kobieta zastosowala juz ten manewr ze odwalila sie atrakcyjnie jak na disco lub dabra impreze I poszla do kolezanki posiedziec z Nia do poznej nocy. Wszystko po to by cos zademonstrowac swojemu facetowi. A najczesciej tylko po to zeby go "wk...ic" jak to mowia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Skb napisał:

Z tego co pamiętam są małżeństwem koło roku. Większość małżeństw z takim stażem ciągle jedzie na motylkach, kryzysy przychodzą przeważnie po 7 latach...

U nich bedzie inaczej. Juz wszystko uratowane na potrzeby forum. Watpie ze autorka w ogole odbyla rozmowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, Roletka napisał:

Jeśli to coś zmienia to spotykamy się od 5 lat. W ciągu roku zdążyłam śmiertelnie pokłócić się z teściową, która uznała, że już oficjalnie może mi się wpierniczać do życia. Pojawiło się też dziecko i masa nowych obowiązków. 

Spotykanie się nie ma nic wspólnego z codziennym życiem. Mam nadzieję, że za pięć lat powiesz mi, że się pomyliłem i nie miałem racji. Myślisz, że swoja wiedzę czerpię z kapelusza? Jestem kilka lat przed Tobą. Ja ze swoją teściową bardzo poważnie pokłóciłem się jeden dzień po ślubie, bo uznała, że od ślubu może mną rządzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
57 minut temu, uno napisał:

Budowac tylko potem aby potem dzielic przy rozwodzie? Budowac z osoba ktora mowi ci w twarz nie kocham???

Po co ten cały temat, skoro już zdecydowałeś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
45 minut temu, uno napisał:

Wszystko to ma od 10 lat.

A od kiedy zauważyłeś, że jest coś nie tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Roletka napisał:

Cieszę się, że próbujesz mnie zrozumieć. Mój konflikt z tą rodziną również zaczął się od razu po weselu 🙂 Mieszkałam z mężem 2 lata bez ślubu, byliśmy szczęśliwi. Od razu z domów rodzinnych przeprowadziliśmy się do innego kraju. Spokojnie sobie żyliśmy i docieraliśmy się. Zgrzyty zaczęły się pojawiać gdy mój chłopak postanowił ściągnąć do nas swoją leniwą, bezczelną i rozwydrzoną siostrę. Dalej nie chce mi się pisać, ale rozumiem jak rodzina męża potrafi skutecznie zatruć życie, a mąż wiecznie każe Ci ustępować.  

W takim razie spróbuj mnie zrozumieć - 4 osoby w łożu małżeńskim. Nie zauważyłaś, że pewne schematy się powtarzają? Mam znacznie większe doświadczenie od Ciebie i widzę rzeczy o których jeszcze nie masz pojęcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
24 minuty temu, ciezkie ja napisał:

Trzeci, wazny afrodyzjak to Twoja atrakcyjnosc spoleczna. I do tego wlasnie nawoluje na Tym forum. Stad trzeba poprostu wyjsc do ludzi. Pocieszyc sie z nimi. Poflirtowac, chocby slownie z innymi kobietami, tylko po to by przypomniec sobie stare umiejetnosci a jak ktos ich nie mial to po prostu nauczyc sie ich w ten sposob. Sprobuje to nazwac - "potrenowac swoja atrakcyjnosc". Chyba wszystkie samice ssakow, nie tylko czlowieka, posiadaja ta empatyczna umiejetnosc I wyczuwaja wlasciwy material na potencjalnego partnera, glowe rodziny lub ojca swoich dzieci.

Zakladam, ze Twoj zal I frustracje widac na kazdym kroku. Doslownie kroku, posturze, oczach oraz glosie.  W Jej oczach prawdopodobnie bedziesz coraz bardziej zalosnie wygladal w tych kapciach w domu. Chodzi o ta bys znow stal sie godnym podziwu mezczyzna. Wtedy Ona poczuje sie zalosnie w swoich kapciach. A wtedy Ty masz okazje przekonac Ja ze jest wciaz Twoja najwazniejsza I najatrakcyjniejsza kobieta

Z tego co juz wiem, co druga kobieta zastosowala juz ten manewr ze odwalila sie atrakcyjnie jak na disco lub dabra impreze I poszla do kolezanki posiedziec z Nia do poznej nocy. Wszystko po to by cos zademonstrowac swojemu facetowi. A najczesciej tylko po to zeby go "wk...ic" jak to 

11 minut temu, pari napisał:

Po co ten cały temat, skoro już zdecydowałeś.

Jak nie wiesz po co to nie mam zamiaru od poczatku tlumaczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×