Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
LovellaBella29

Jak zerwać tą relację? Jak się odciąć?

Polecane posty

Potrzebuję pomocy. Zbieram aktualnie pieniądze na psychoterapeutę
a raczej na całą sesję (150 zł wizyta). Czekam w kolejce, bo
dobry psychoterapeuta nie jest wolny od zaraz.
Przez 4 lata byłam w związku z facetem, który mnie poniżał,
wyzywał od "szmat, dziwek, ...". Na szczęście nie doszło do
rękoczynów. Mam 28 lat, on starszy o dwa lata. Przeprowadziłam się do
jego miasta, 450 km z dala od domu. Nie znam tu nadal nikogo, ponieważ
spotykałam się tylko z nim (byłam fatalnie zauroczona i wpatrzona w niego
jak obrazek). Powoli  mnie niszczył, aż w końcu przestałam cokolwiek
czuć. Jest mi obojętny. Powiedziałam mu, że z nim zrywam, ale nie dotarło do niego. W końcu mówiłam kilka razy, i ustaliliśmy, że jesteśmy
"przyjaciółmi". Chyba tylko po to, żebym mogła się z kimkolwiek spotykać
w obcym mieście. Mam tu dobrą pracę i planuję za rok przeprowadzić się
z powrotem do rodziców. Teraz nie mogę, ponieważ:

- umowa najmu kończy się za rok i nie można jej wypowiedzieć
- jak w czasie pandemii się przeprowadzę, to ciężko będzie znaleźć pracę
- dzięki tej dobrej pracy jestem w stanie utrzymać się sama
- w czasie pandemii pracując i dojeżdżając do pracy mogłabym narazić
rodziców na wirusa (są po 70 tce więc w podeszłym wieku).

Uwięziona w obcym mieście z moim eks, który nadal naciska na to, żebym
do niego wróciła. Nie mam tu koleżanek, w pracy również ciężko o
kogoś fajnego. Najgorsze, że pracujemy razem (to wielka firma, jesteśmy
na szczęście na innych działach).
Stopniowo pozwalałam na poniżanie siebie, ubliżanie mi przy innych
ludziach. W sumie teraz, jak się z tego obudziłam, to widze, że
znęcał sie psychicznie nademną. Nadal to robi.
Ciąży mi to w umyśle, chciałabym się uwolnić, ale nie mam dokąd
się przeprowadzić. Musze tu być, wiążą mnie umowy mieszkalne i w pracy.
Jednakże nie mam już ochoty widywać jego twarzy.
Z drugiej strony muszę mu tez oddać dług (około 5 tys złotych, które
pożyczałam, jak nie miałam tu jeszcze pracy).
Codziennie wracam z pracy (pracuję 5 dni w tygodniu po 12 godzin)
i płaczę po kątach. Czasami on do mnie dzwoni, żeby jak mówi
"żebyś nie zdziczała od bycia samą". Niestety, niby się lituje i
dotrzymuje mi towarzystwa (chociaż nie musi, bo nie jesteśmy razem)
to i tak mi ubliża i obraża mnie. Nazywa ...ką i głupią.
Mam tego dosyć, jak mam się uwolnić? Nie mogę z nim zerwac kontaktu,
póki nie oddam mu całej kasy. Z drugiej strony będę całkiem sama
w obcym mieście (jedyna rozrywka to netflix i słuchanie muzyki).
Teraz i tak wszystko pozamykane, nie ma gdzie pójść.

I jeszcze mam dylemat moralny: pomimo tego, że mnie upokarza
będę musiała go opuścić na zawsze (chcę odciąć się cąłkowicie
z jego życia jak już wrócę do rodziców). Tylko raz, kiedyś mu o tym
wspomniałam, to płakał i mówił, że sobie z tym nie poadzi.
Nie lubię ranić innych, jak zerwać relację całkowicie skoro on
wg jego mniemania "kocha mnie strasznie" ale i tak upokarza?

Co robić???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, LovellaBella29 napisał:

Potrzebuję pomocy. Zbieram aktualnie pieniądze na psychoterapeutę
a raczej na całą sesję (150 zł wizyta). Czekam w kolejce, bo
dobry psychoterapeuta nie jest wolny od zaraz.
Przez 4 lata byłam w związku z facetem, który mnie poniżał,
wyzywał od "szmat, dziwek, ...". Na szczęście nie doszło do
rękoczynów. Mam 28 lat, on starszy o dwa lata. Przeprowadziłam się do
jego miasta, 450 km z dala od domu. Nie znam tu nadal nikogo, ponieważ
spotykałam się tylko z nim (byłam fatalnie zauroczona i wpatrzona w niego
jak obrazek). Powoli  mnie niszczył, aż w końcu przestałam cokolwiek
czuć. Jest mi obojętny. Powiedziałam mu, że z nim zrywam, ale nie dotarło do niego. W końcu mówiłam kilka razy, i ustaliliśmy, że jesteśmy
"przyjaciółmi". Chyba tylko po to, żebym mogła się z kimkolwiek spotykać
w obcym mieście. Mam tu dobrą pracę i planuję za rok przeprowadzić się
z powrotem do rodziców. Teraz nie mogę, ponieważ:

- umowa najmu kończy się za rok i nie można jej wypowiedzieć
- jak w czasie pandemii się przeprowadzę, to ciężko będzie znaleźć pracę
- dzięki tej dobrej pracy jestem w stanie utrzymać się sama
- w czasie pandemii pracując i dojeżdżając do pracy mogłabym narazić
rodziców na wirusa (są po 70 tce więc w podeszłym wieku).

Uwięziona w obcym mieście z moim eks, który nadal naciska na to, żebym
do niego wróciła. Nie mam tu koleżanek, w pracy również ciężko o
kogoś fajnego. Najgorsze, że pracujemy razem (to wielka firma, jesteśmy
na szczęście na innych działach).
Stopniowo pozwalałam na poniżanie siebie, ubliżanie mi przy innych
ludziach. W sumie teraz, jak się z tego obudziłam, to widze, że
znęcał sie psychicznie nademną. Nadal to robi.
Ciąży mi to w umyśle, chciałabym się uwolnić, ale nie mam dokąd
się przeprowadzić. Musze tu być, wiążą mnie umowy mieszkalne i w pracy.
Jednakże nie mam już ochoty widywać jego twarzy.
Z drugiej strony muszę mu tez oddać dług (około 5 tys złotych, które
pożyczałam, jak nie miałam tu jeszcze pracy).
Codziennie wracam z pracy (pracuję 5 dni w tygodniu po 12 godzin)
i płaczę po kątach. Czasami on do mnie dzwoni, żeby jak mówi
"żebyś nie zdziczała od bycia samą". Niestety, niby się lituje i
dotrzymuje mi towarzystwa (chociaż nie musi, bo nie jesteśmy razem)
to i tak mi ubliża i obraża mnie. Nazywa ...ką i głupią.
Mam tego dosyć, jak mam się uwolnić? Nie mogę z nim zerwac kontaktu,
póki nie oddam mu całej kasy. Z drugiej strony będę całkiem sama
w obcym mieście (jedyna rozrywka to netflix i słuchanie muzyki).
Teraz i tak wszystko pozamykane, nie ma gdzie pójść.

I jeszcze mam dylemat moralny: pomimo tego, że mnie upokarza
będę musiała go opuścić na zawsze (chcę odciąć się cąłkowicie
z jego życia jak już wrócę do rodziców). Tylko raz, kiedyś mu o tym
wspomniałam, to płakał i mówił, że sobie z tym nie poadzi.
Nie lubię ranić innych, jak zerwać relację całkowicie skoro on
wg jego mniemania "kocha mnie strasznie" ale i tak upokarza?

Co robić???

Chwila. Są jakieś papiery, dowody na tę pożyczkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

na poczatek to go zablokuj, po co ci toksyczna osoba w zyciu?

z takimi "przyjaciolmi" nie potrzeba wrogow

jak wrocisz do siebe to mozesz (choc i teraz mozesz) zapisac sie w kolejke na terapie nfz, czeka sie ok roku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, agent of Asgard napisał:

Nie rozumiem, w czym problem. Z tego, co piszesz, mieszkasz sama, a nie z nim. W pracy możesz rozmawiać z nim wyłącznie służbowo, raczej nie będzie Cię napastował przy ludziach. A kontakt jak najbardziej możesz z nim zerwać. Zleć przelew raty pożyczki zaraz po wypłacie na jego konto, zmień numer telefonu i odetnij się. Lub powiedz szefowi o sytuacji, niech udzieli Ci pożyczki, spłać exa i niech pracodawca potrąca Ci z wynagrodzenia.

Sama, nie z nim, ale w obcym mieście, pomiędzy obcymi ludźmi. 

Jedno niedopowiedziane ile autorka ma lat? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, agent of Asgard napisał:

Nie rozumiem, w czym problem. Z tego, co piszesz, mieszkasz sama, a nie z nim. W pracy możesz rozmawiać z nim wyłącznie służbowo, raczej nie będzie Cię napastował przy ludziach. A kontakt jak najbardziej możesz z nim zerwać. Zleć przelew raty pożyczki zaraz po wypłacie na jego konto, zmień numer telefonu i odetnij się. Lub powiedz szefowi o sytuacji, niech udzieli Ci pożyczki, spłać exa i niech pracodawca potrąca Ci z wynagrodzenia.

I tu nie o hajs chodzi. Tylko jak dla mnie o przemoc psychiczną, gorszą niż cokolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Bela. napisał:

Sama, nie z nim, ale w obcym mieście, pomiędzy obcymi ludźmi. 

Jedno niedopowiedziane ile autorka ma lat? 

28

bylam w takimmomencie zycia, pojechalam za chlopem na 2 koniec PL, serio , 600+ km

mieszkalismy u jego matki, wiec problem umowy wynajmu odpadal

ale tez byl dramat, na szczescie zrobilam odwrot do rodzicow

w pandemie to slabo prace zmieniac jesli sie ma dobra, ale moze potem jak sie to skonczy, mozna znalezc osobe na swoje miejsce i jakas cesja umowy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, bazibaz napisał:

28

bylam w takimmomencie zycia, pojechalam za chlopem na 2 koniec PL, serio , 600+ km

mieszkalismy u jego matki, wiec problem umowy wynajmu odpadal

ale tez byl dramat, na szczescie zrobilam odwrot do rodzicow

w pandemie to slabo prace zmieniac jesli sie ma dobra, ale moze potem jak sie to skonczy, mozna znalezc osobe na swoje miejsce i jakas cesja umowy?

Jeżeli nie wytrzymujesz, zadzwoń do rodziców - najlepiej do mamy, opowiedz o wszystkim. Rodzice są od tego żeby pomagali...

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, agent of Asgard napisał:

Jeśli praca jest dobra, jak mówisz, to zwrot 5000 to co najwyżej 3 mce. Pandemia potrwa dłużej. Cesja umowy o pracę? O czym Ty mówisz?

Natomiast jeśli chodzi o wypowiedzenie umowy na mieszkanie, to obowiązuje miesięczne albo dwumiesięczne wypowiedzenie, teraz już nie pamiętam.

Zależy jak umowa jest podpisana. Najczęściej ma  3 msc wypowiedzenie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, agent of Asgard napisał:

Jeśli praca jest dobra, jak mówisz, to zwrot 5000 to co najwyżej 3 mce. Pandemia potrwa dłużej. Cesja umowy o pracę? O czym Ty mówisz?

Natomiast jeśli chodzi o mieszkanie, to obowiązuje miesięczne albo dwumiesięczne wypowiedzenie, teraz już nie pamiętam.

cesja umowy NA MIESZKANIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, agent of Asgard napisał:

Jeśli nie ma dowodów, chcesz ją namówić do kradzieży?

Podpowiedziałem, jak zerwać kontakt. To nie jest dobry czas na szukanie pracy dla ludzi bez specjalizacji.

Oczywiście, że nie namawiam do kradzieży. Ale jeśli splata tego długu w tym momencie wykancza ją psychicznie, to odlozylabym to na później, do czasu pozbierania się do kupy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, bazibaz napisał:

cesja umowy NA MIESZKANIE

Kupiłaś na kredyt?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Onkosfera napisał:

Oczywiście, że nie namawiam do kradzieży. Ale jeśli splata tego długu w tym momencie wykancza ją psychicznie, to odlozylabym to na później, do czasu pozbierania się do kupy. 

Długi są honorowe. Zawsze można powiedzieć że teraz stać ją tylko na

... tyle i tyle. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Bela. napisał:

Kupiłaś na kredyt?

jezu Bela, nie ja, AUTORKA

ma umowe najmu

wiec moze znalezc kogos na swoje miejsce i tyle

ale rezygnowanie z pracy w pandemie byloby nieostrozne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, bazibaz napisał:

jezu Bela, nie ja, AUTORKA

ma umowe najmu

wiec moze znalezc kogos na swoje miejsce i tyle

ale rezygnowanie z pracy w pandemie byloby nieostrozne

Sorki nie zauważyłam kto pisze, odpowiedziałam odruchowo

Cesja jest zabezpieczeniem na rzecz banku..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, agent of Asgard napisał:

Przecież nie musi mu go zwracać osobiście. Niech przeleje na konto.

Zgadzam się. Twoja rada jest bardzo dobra, o ta:

 

21 minut temu, agent of Asgard napisał:

Nie rozumiem, w czym problem. Z tego, co piszesz, mieszkasz sama, a nie z nim. W pracy możesz rozmawiać z nim wyłącznie służbowo, raczej nie będzie Cię napastował przy ludziach. A kontakt jak najbardziej możesz z nim zerwać. Zleć przelew raty pożyczki zaraz po wypłacie na jego konto, zmień numer telefonu i odetnij się. Lub powiedz szefowi o sytuacji, niech udzieli Ci pożyczki, spłać exa i niech pracodawca potrąca Ci z wynagrodzenia.

Tyle, że najwyraźniej, obok sprawy pieniedzy, występuje tu powazny problem emocjonalny ("On beze mnie nie przeżyje!😥 On mnie tak kocha!")

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Onkosfera napisał:

Zgadzam się. Twoja rada jest bardzo dobra, o ta:

 

Tyle, że najwyraźniej, obok sprawy pieniedzy, występuje tu powazny problem emocjonalny ("On beze mnie nie przeżyje!😥 On mnie tak kocha!")

Emocje... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

problem emocjonalny jest w niej, a nie w nim

gnoj ja szantazuje emocjonalnie, dlatego radze sie odciac, wtedy bedzie jej latwiej, i pozostac w kontaktach formalnych

bedzie chcial sie zabic? droga wolna

wiem,z e to trudne, tez to rpzezylam, ale szantazuja w ten sposob tylko ostatni gnoje a ty autorko nie jestes odpowiedzialna za innego czlowieka, w dodatku przemocowca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, agent of Asgard napisał:

To już jego sprawa. Jest dorosły, to sobie poradzi.

Jak widać, jej sprawa też to jest:

"I jeszcze mam dylemat moralny: pomimo tego, że mnie upokarza
będę musiała go opuścić na zawsze (chcę odciąć się cąłkowicie
z jego życia jak już wrócę do rodziców). Tylko raz, kiedyś mu o tym
wspomniałam, to płakał i mówił, że sobie z tym nie poadzi.
Nie lubię ranić innych, jak zerwać relację całkowicie skoro on
wg jego mniemania "kocha mnie strasznie" ale i tak upokarza?"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Na pewno sobie poradzi jej partner. Tylko że autorki tematu jakby brak. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, agent of Asgard napisał:

Nie da się inaczej zerwać relacji, niż ją po prostu zerwać. 😈

Życie nie jest czarno białe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, agent of Asgard napisał:

Owszem, nie jest. To banał.

Wiem. Chodziło mi bardziej o to że autorka nie widzi wyjścia z sytuacji. Na innym temacie poruszała temat braku kontaktu z rodziną. Tu dobrą radą będzie, krok po kroku techniczne postępowanie, a nie ogólnikowo że ma zerwać bo zerwać. To wiadomo. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, agent of Asgard napisał:

Tyle, że to nie takie proste. 
Nie można brać odpowiedzialności za uczucia innych ludzi, zwłaszcza, jeśli było się w stosunku do nich fair. Można im współczuć, starać się ułatwić rozstanie, ale nie brać odpowiedzialności. Jeśli Autorka jest podatna na taki szantaż, ma syndrom ofiary, a tego nie da się tak łatwo przepracować.

Wiadomo. 

Lecz istnieje jeszcze szereg czynników, które mogą ułatwić jej racjonalne postępowanie.

Ale... nic o niej bez niej... A jej nie ma. A sytuacja może być zupełnie inna niż sobie wyobrażamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, LovellaBella29 napisał:

Co robić?

Nie szukać wymówek tylko wyjechać od razu. Pożyczyć od rodziców i oddać kasę. To nie jest duża kwota. Odciąć się, zablokować numer. Pracę znajdziesz. Może nie taką dobrą ale lepiej być zdrowym psychicznie i mniej zarabiać niż komfortowo stawać się wrakiem.

  • Like 1
  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

serio, przestan Autorko z dziadem gadac

w pracy- tylko sprawy formalne

poza praca- zero kontaktu, zablokuj jego numer, albo w skrajnym przypadku zmien

pozyczka- oddaj mu przelewem, bedzies zmiala dowod, mozesz w ratach, opisujac to w tytule, ze zwrot pozyczki, by nie bylo watpliwosci

nie bedzie latwo, ale tylko tak sobie pomozesz

zadnego "przyjaznienia sie" z przemocowcem 😕

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Jestem, przeczytałam wasze wszystkie wpisy, dziękuję za odpowiedzi.
Odnośnie waszych rozważań:

- umowy najmu prawnie zerwać nie mogę, jest tak spisana przez prawników, że
muszę czekać aż się zakończy (aby nie stracić dużej kaucji)

- umowę o pracę - szkoda tracić tak dobrą pracę. Nawet jeśli teraz wyjadę
do rodziców, to będzie ciężko z pracą, nie tylko przez pandemię, ale i dlatego,
że rodzice mieszkają na wsi (takiej bardzo małej). W środku lasu, najbliższy sąsiad
to jakieś 7 km od nas. Tu nie ma pracy. Dojazd do miasta utrudniony, nie mam ani
prawka ani auta ani pieniędzy na jedno i drugie.

- rodzina - nie pomoże, jak słusznie zauważyła Bela, nie mam za bardzo
dobrego kontaktu z rodziną (tylko ze siostrą, mieszkającą 2000 km stąd,
za granicą). Rodzice są obojętni na wszystko, czasami agresywni.
Oczywiście dom to ostateczność, lepszy dom z neurotycznymi rodzicami
niż mieszkanie samemu z socjopatą w obcym mieście. Rodzice też jak byli
młodsi i ja też, i jeszcze chodziłam do liceum to wykańczali mnie psychicznie
(należałam do grzecznych dzieci, nie buntowałam się) ale i tak zawsze obrywałam
za wszystko.

- tak, moim problemem jest dylemat moralny - jak kogoś zostawić, skoro
ewidentnie widzę, że on "na swój sposób ma się rozumieć" kocha.
Ja nie czuję do niego absolutnie nic, ale sama kiedyś byłam dosyć
brutalnie porzucona przez kogoś, kogo kochałam i wiem jak ciężko jest
się podnieść z czegoś takiego. Przypłaciłam to depresją i leżeniem w
łóżku jak warzywo przez rok. Nie chcę nikomu robić takiej samej
krzywdy jak ktoś kiedyś zrobił mi (pomimo tego, że mnie źle traktował)
mam w pamięci zachowane początki relacji, kiedy były dobre momenty

- dokąd się mam udać? obce miasto a może pusta wieś z dokuczającymi
rodzicami? Ani jedno ani drugie nie jest dobre do mojego obecnego
stanu - ledwo się trzymam. Tu czuję jakbym tonęła a jak wracam do domu
czuję jakby  mnie dusili za gardło. W obydwu przypadkach czuję
jakbym przegrała życie.


Jakies rady? 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×