Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
MałaMi94

Jak poradzić sobie ze stratą dziecka?😥

Polecane posty

03.09.2020 odeszła moja 20 miesięczna córeczka . Chorowała na nowotwór . Niestety rak ja pokonał. A ja nie potrafię sobie z tym poradzić. Wróciłam do pracy żeby chociaż na chwilę zająć czymś innym głowę . ale to nie jest takie proste . Bardzo za nią tęsknię , brakuje mi jej uśmiechu, buziaków, przytulaskow poprostu brakuje mi mojej córeczki. Nie mam myśli samobójczych ani nic w tym stylu. Poprostu brakuje mi wsparcia od drugiej osoby 😥😥😥 

  • Sad 7

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

na to nie ma recepty. Moj maz zmarl poczatkiem roku. Leze czasem w sroku nocy i w glowie mam kazdy element jego ciala. Kazdy piepszyk,kazde znamie. Pamietam jak zasypial obok trzymajac mnie za reke. Ten dotyk jego dloni pamietam jak by to bylo przed chwila. Pamietam jego paznokcie u stop i to ze mial gulke na przedramieniu pod skora.  Kazdego dnia mam go w glowie  i kazdego dnia krzycze wmyslach "czemu Cie tu nie ma" ,a czasem to wymknie sie z glowy i powiem na glosm. Ponoc czas leczy rany,ale tylko ponoc.

Ja jeszce nie jestem gotowa,ale wiem ze kiedys przyjdzie czas ze bede musiala go puscic ,by jego duch zaznal spokoju. Bywaja dni ze jest lepiej i nie mysle tak czesto i tak ckliwie,w inne dni nawet wieszak w kuchni mi go przypomina,bo on go montowal. Dzis jak wieszalam pranie to mimo chodem scisnelam skarpetke z mysla ze powinnam wieszac tez jego pranie. Czasem sciskam rozne rzeczy z ktorymi mi sie skojrzy. Boli,serce peka.

Mysle ze ta Twoja tesknota jest zupelnie normalna i bedzie trwac juz zawsze,te wspomnienia i te wszystkie rzeczy ktore moga przypominac Ci Malutka,to nic innego jak przejaw milosci. Mimo ze cialo umarlo,to przeciez milosc wciaz jest i zawsze bedzie. Nie pozostaje nic innego jak nauczyc sie zyc z taka miloscia i akceptowac ja w sobie.

Wspolczuje trzymaj sie,badz silna. Niczym i nikim jej nie zastapisz,tak sie zwyczajnie nie da i zapewne tez nigdy nie pogodzisz sie z tym...

  • Like 2
  • Sad 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Od razu mówię, że sobie nie poradzisz tak łatwa. Nie da się w tej sytuacji powiedzieć "Musisz poczekać. Czas leczy rany. Kiedyś przejdzie." Nie, bo nie przejdzie a rana już chyba do śmierci zostanie otwarta.

Strata dziecka to, tylko moim zdaniem, najgorsza rzecz jaka może przydarzyć się kobiecie. Mam 15 miesięczną córkę. Po porodzie miałam tragiczne sny, w których córce działo się coś strasznego. W dniu nie mogłam sobie z tymi MYŚLAMI, zaznaczam MYŚLAMI, poradzić.  A co dopiero by było po śmierci dziecka, to nawet nie mogę sobie wyobrazić. 

Bardzo ci współczuję. Jestem z takimi kobietami moją duszą i sercem. 

  • Haha 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Strasznie Ci współczuję. Sama nie poradzisz. Powinnaś skorzystać z pomocy psychologa lub nawet psychiatry. 

Pamiętaj że wszystkie stany w których się znajdujesz to naturalny etap żałoby. Masz prawo ryczeć krzyczeć śmiać się tęsknić rzucać kubkami i robić milion innych rzeczy dopóki twoje serce się nie wyciszy. 

Ja 5 razy poronilam. Czuję się okropnie bo wiem że to moje cialo jest winne. Odrzuca każdego maluszka. Ja nie miałam szans zobaczyć ani poznać własnego dziecka. Nie usłyszałam jego głosu, nie poczułam ciepła ani dotyku. 

Wkrótce idę do szpitala ten ostatni raz na zabieg usunięcia martwej ciąży. 

Zauważyłam że ludzie bardzo uciekają od tych z problemami. Fajnie jest gdy jest ci wesoło, jest impreza... Ale jak pojawi się problem to każdy zajęty. Ja też jestem z tym sama. Dosłownie nie ma nikogo, kto mógłby mnie wysłuchać a ja nie mam sił ani energii robić cokolwiek. 

Miałam nadzieję że znajdziecie pomocna dłoń która przez te dni po prostu pomoże mi. Przejść wspólnie. Zorganizuje za mnie, pozwoli się wyplakac i wykrzyxzec, podejmie decyzje, pozostawiając czas na smutek i żałobę. 

Nawet mój mąż który zawsze opowiadał. Mi jaki to wspaniały twór i konsument stanowimy wspólnie, ulotnil się jak kamfora. A ja siedzę sama mając żal że on ma czas i chęci na spotkania z ludźmi dowcipy rozmowy lub alko. 

Niestety. Każdy z nas musi to przejść samemu. A od kobiet wymaga się więcej bo przy okazji muszą wrócić do życia, dobrze wyglądać zająć się domem gotować, pamiętać o organizacji dnia. I jeszxze rozumieć innych. Ot tyle. Choć raz w życiu chciałam być słaba i wiedzieć że za mną stoi Ktoś jak mur i mogę się o tego kogoś oprzeć gdy upadne. Niestety 

Jeśli cię to po cieszy to jest nas więcej niż sądzisz. Trzymaj się cieplutko.  Za jakiś czas będzie Ci inaczej. Czas nie leczy ran, jak to mówią. Organizm jest cudowny, uczy się żyć z bólem. Z czasem przywykniesz do niego. 

Edytowano przez Nitkabez

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przeszłam przez taką tragedie. Urodziłam córeczke w styczniu 2014. Mała zdrowa 10 pkt po trzech dniach dostałyśmy wypis do domu. Wszystko było dobrze mała prawidłowo się rozwijała. Odeszła od nas pod koniec kwietnia mając 15 miesięcy. Usłyszałam jak córka kaszle, w domu byłam sama mąż był a pracy córka pokój miała razem z nami tylko spala w swoim łóżeczku więc wzięłam ja na ręce posadziłam na naszym łóżku zadzwoniłam po pogotowie i zaczęłam lekko poklepywać tak jak mi kazali przez telefon karetka miała opóźnienie widziałam jak mala jest czerwona brakowało jej tchu karetka przyjechała mała oddychała ale słabiutko odeszła w karetce. Zadławiła się ślina. Teraz minie siedem lat kiedy jej z nami nie ma. Dla rodzica to jest największa trauma kiedy to dziecko umiera przed nami nie taka jest kolej rzeczy tak nie powinno byc. Na początku było mi bardzo ciężko te ostatnie pożegnanie biała trumienka pogrzeb wszystko do dziś pamiętam wspomnienia zostają. Chodziłam codziennie na cmentarz opowiadałam żaliłam się córce bo wiem ze ona mnie słyszy. Czas leci ale trzeba żyć dalej balam się ponownie zostac mamą balam się że moje kolejnie dziecko spotka to samo. W lutym 2020 urodziłam drugą córkę. Córka ma w swoim łóżeczku monitor oddechu. Ja jestem spokojniesza gdy maszyna monitoruje oddech. Ciągle sie boję że zadławi się jedzeniem staram się nie popadać w paranoje. Chodzimy z mężem i córka na cmentarz raz w tygodniu. Uczę córkę że tam jest jej siostrzyczka trzeba znicz zapalić pomodlić się nie rozumie zbyt wiele ma tylko dwa latka ale z czasem wiem ze zrozumie. Nic nie zapowiadało sie na tragedie brakuje mi jej bardzo dziś gdyby była z nami była by już dużą dziewczynką chodziła by do drugiej klasy. Mimo że już jej z nami nie ma w moim sercu zawsze jest obecna, jej zdjęcia są w ramce codziennie ją widzimy. Choć staram się nie rozpamiętywać tylko żyć dalej dla poli to i tak ta rozpacz mimo wszystko pozostaje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×