Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Inna_inka

Skomplikowana relacja

Polecane posty

Cześć. 
Piszę tu, bo już sama nie wiem co robić, mam ogromny mętlik w głowie. Znam faceta od ponad 4 lat, poznaliśmy się na studiach. Na początku oboje się nie lubiliśmy, on mnie uważał za "grzeczną lamuskę", ja jego za buca. Później stało się tak, że musieliśmy częściej współpracować, to było jakieś 3 lata temu. Ja w końcu sobie uświadomiłam, że go lubię i mi się podoba, chemię było czuć z obu stron, ale prócz jakiegoś niewinnego flirtu nic się nie działo. Ale z czasem zaczęliśmy co raz więcej ze sobą pisać, nie tylko na temat wspólnych projektów, ale także po prostu "o życiu". W końcu pocałunek na jednej, drugiej imprezie, wyjście do kina. Ja chciałam jednak wiedzieć na czym stoję, więc postawiłam mu ultimatum, związek albo nic. On stwierdził, że nie jest gotowy na związek, więc ja stwierdziłam, że trudno, trochę popłakałam, ale widać tak miało być. On jednak sobie mnie nie odpuścił, pisał, zapraszał na spacery, ale wszystko dalej niewinnie, jako przyjaciele. Miesiąc później jednak spotkaliśmy się na imprezie. Oboje jesteśmy raczej typem dusz towarzystwa, ja akurat wtedy wróciłam z rockowego festiwalu, więc miałam mnóstwo do opowiadania, otoczył mnie wianuszek znajomych. A on jeden zwracał uwagę cały wieczór tylko na mnie, próbował się zbliżyć. W końcu wszyscy się rozeszli a my skończyliśmy spacerem nad ranem i pocałunkami. On namawiał mnie na to, żebyśmy poszli do łóżka. W tamtej chwili odmówiłam, ale zaproponowałam spotkanie na drugi dzień. Wtedy stał się moim pierwszym. Przed nim spotykałam się z kilkoma chłopakami, ale z żadnym nie czułam, że chcę "tego". W tamtym momencie nie do końca świadomie wkopałam się w układ friends with benefits. Od tamtego momentu spotykaliśmy się prawie rok, spędzaliśmy razem weekendy, wychodziliśmy do kina, na kolacje, sypialiśmy ze sobą, poznałam jego rodziców. Ale cały czas on uważał to za przyjaźń z seksem, a nie za związek. Mi to ciążyło, kilka razy zrobiłam o to awanturę, wykrzyczałam mu, że go kocham, ale skoro on nie chce ze mną być to koniec. On powiedział mi wtedy, że jestem najważniejszą istotą w jego życiu, ale nie potrafi mi powiedzieć, że mnie kocha, bo być może w ogóle nie potrafi kochać. I tak od awantury, przez chwile uniesień, po kolejne awantury. Aż po roku, po spotkaniu z jego znajomymi, kiedy wróciliśmy do niego, wyznał mi, że "długo nad tym myślał, że jestem najważniejszym człowiekiem w jego życiu, że do tej pory bez sensu szukał czegoś co miał na wyciągnięcie ręki i że chce ze mną być". Dla mnie to był moment uskrzydlenia, ale momentu tego wyznania spotkaliśmy się przez tydzień (z jego wyraźnej inicjatywy) dwa razy, ale prócz spotkań był strasznie zdawkowy w kontaktach. Ja wiedząc, że coś jest nie tak zapytałam wprost o co chodzi. Na to on napisał mi, że "jego deklaracja była zbyt pochopna". Wściekła i rozżalona chciałam zerwać z nim kontakt, ale on się nie poddawał. Próbowaliśmy się tylko przyjaźnić. W między czasie pojawiła się na horyzoncie laska, w której on był kiedyś zakochany, a z którą przez rok nie miał kontaktu. O coś się śmiertelnie pokłócili, nie mam pojęcia o co. Ona zaczęła do niego na nowo pisać, on myślał, że ją odzyska, robił cuda niewidy, a ona prócz flirtowania widać nie wykazała inicjatywy. On w międzyczasie zaczął mi pisać, że za mną tęskni (ja wtedy o niej nie wiedziałam), koniec końców zmiękłam i poszłam z nim do łóżka. Myślałam, że tym razem nam się poukłada, ale kilka dni po tym on mi oznajmił, że z kimś się spotyka. Znowu awantura, moje kilka dni wycia w poduszkę. Aż w końcu on znowu wrócił, a ja znowu go przyjęłam. Teraz jednak dowiedziałam się (w mało uczciwy sposób), że gdy znowu zaczęliśmy się spotykać on wysłał jej kwiaty. W międzyczasie zdążyliśmy mieć okropną kłótnię o status naszej relacji i o jeszcze jedną kobietę... Wiem, że z żadną z nich mnie nie zdradził fizycznie (tak jestem tego pewna), ale czuję, że tyle razy zawodził moje zaufanie, że nie wiem, czy mogę jeszcze w cokolwiek mu wierzyć. Czy kiedykolwiek usłyszę od niego, że mnie kocha, czy zostawi mnie bez wahania, kiedy tylko tamta kiwnie palcem albo, gdy uzna, że trafiła mu się okazja lepsza niż bycie ze mną. Jestem w totalnym proszku. Co o tym wszystkim myśleć? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Szkoda twoich nerwów. On spotka kolejną i znowu zmieni zdanie, ty zawsze będziesz zapasową przyjaciółką do seksu, ale nigdy nie doczekasz się wyznania miłości (takiego którego nie odwoła 😄 )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
32 minuty temu, Inna_inka napisał:

Czy kiedykolwiek usłyszę od niego, że mnie kocha

Nie, bo to będzie nadal FWB.

Nawet jeśli powie to pewnie będzie to odwoływał. Kiedy będziesz go mieć w dupie, będzie za tobą szalał, a kiedy zrobi się za poważnie to będzie wycofywać się ze wszystkiego co powiedział i że przecież wiedziałaś jak jest. Jednego dnia będzie wspólne jutro, za tydzień znów będzie dystans i jakieś krzywe akcje. Ostatecznie odejdzie. Bądź mądrzejsza i z szacunku dla siebie nie pozwól na takie traktowanie, przejrzyj na oczy. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Qwerty82 napisał:

 

 

1 minutę temu, Słodki listopad napisał:

Szkoda twoich nerwów. On spotka kolejną i znowu zmieni zdanie, ty zawsze będziesz zapasową przyjaciółką do seksu, ale nigdy nie doczekasz się wyznania miłości (takiego którego nie odwoła 😄 )

Tylko jak się od tego wszystkiego uwolnić? Próbowałam już zerwać z nim wszystkie kontakty, ale to nigdy nie wypala. On zawsze wraca, a ja wtedy mięknę. Myślałam już nawet o jakiejś terapii po jednym z wielu rozstań, ale to nie jest biznes na moje zarobki niestety. Dodatkowo, niestety mamy zbyt wielu wspólnych znajomych, żeby łatwo było mi go unikać, musiałabym skreślić połowę ludzi ze swojego życia. Dodatkowo jemu się włącza zawsze system takiego psa ogrodnika, kiedy ktoś zaczyna się mną interesować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Inna_inka napisał:

 

Tylko jak się od tego wszystkiego uwolnić? Próbowałam już zerwać z nim wszystkie kontakty, ale to nigdy nie wypala. On zawsze wraca, a ja wtedy mięknę. Myślałam już nawet o jakiejś terapii po jednym z wielu rozstań, ale to nie jest biznes na moje zarobki niestety. Dodatkowo, niestety mamy zbyt wielu wspólnych znajomych, żeby łatwo było mi go unikać, musiałabym skreślić połowę ludzi ze swojego życia. Dodatkowo jemu się włącza zawsze system takiego psa ogrodnika, kiedy ktoś zaczyna się mną interesować.

Powiedzieć, że to koniec. Usunąć go wszędzie ze znajomych, nie podglądać jego zdjęć czy profilu. Zablokować gdzie się da. Nie odpisywać na żadne wiadomości - najlepiej poblokować, żeby nie czytać. - Na bank jak zerwiesz, to bedzie cie bombardowac i będzie nagle mu zależeć 😄 oczywiście to tylko przez chwilę.

Dać sobie czas, żeby go odchorować. Przez ten czas bezwględnie unikać potencjalnych wspólnych spotkań. 

Generalnie to nie jest tak, że ty miękniesz i nie masz nad tym kontroli. Masz kontrolę. Po prostu wybierasz jak wybierasz. Wybierasz wierzyć, że może on się zakocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Inna_inka napisał:

Dodatkowo jemu się włącza zawsze system takiego psa ogrodnika, kiedy ktoś zaczyna się mną interesować. 

Nie ułożysz sobie nigdy życia, bo tak to będzie wyglądać. Zerwij kontakt całkowicie. Będziesz stać w miejscu, a i tak z tego nie będzie nuigdy nic mądrego. Wolisz odejść sama czy dopiero jak usłyszysz "mam kogoś, żegnaj", albo co lepsze pójdziesz na imprezę, a on tam będzie oficjalnie z inną? Zero kontaktu. FWB nie ma nic do miłości. Spotkasz w końcu kogoś kto powie, że kocha, kogoś dla kogo inne nie będą istnieć, kogoś kto nie wycofa się z niczego, bo będzie chciał spędzić z Tobą resztę życia. Spinaj pośladki, zrywaj tę chorą relację i ułóż sobie życie z kimś odpowiednim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Słodki listopad napisał:

oczywiście to tylko przez chwilę.

.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Inna_inka napisał:

Nie jest łatwo to wszystko czytać, ale dziękuję 

Łatwo nie będzie skończyć tej relacji. Będzie Ci się wydawać, że jesteś miłością jego życia jak urażona duma każe mu walczyć o zabawkę, którą rzucił w kąt, a która nie wróciła jak zawsze, gdy potrzebował... Ogarnij się dziewczyno i skończ to, nawet jeśli łudzisz się na coś więcej. Tu nie ma miłości i już nigdy nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kobiety zako...ą się po seksie a faceci po seksie tracą zainteresowanie czymś więcej niż seks. Sama sobie odpowiedz czy chcesz byc zabawką czy masz godność i kopniesz go w dupę 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Laurittka napisał:

Kobiety zako...ą się po seksie a faceci po seksie tracą zainteresowanie czymś więcej niż seks. Sama sobie odpowiedz czy chcesz byc zabawką czy masz godność i kopniesz go w dupę 

Z jednym się tu nie mogę zgodzić. Nie zakochałam się w nim po seksie, poszłam z nim do łóżka właśnie dlatego, że go kochałam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
12 minut temu, Inna_inka napisał:

Z jednym się tu nie mogę zgodzić. Nie zakochałam się w nim po seksie, poszłam z nim do łóżka właśnie dlatego, że go kochałam. 

On nie jest wart twojej miłości. Mężczyzna bez kręgosłupa moralnego. Pomyśl jakim byłby ojcem w razie czego, nie mogłabyś na niego liczyć. Otrząśnij się kobieto. Jak jeszcze raz będzie do ciebie robić podchody to powiedz, że kogoś masz- zniechęć go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×