Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Kalimba

Czy zapomnę i przestanie boleć?

Polecane posty

Zdecydowałam się napisac tu na forum, bo po prostu chcę się wygadać. Mam 45 lat mąż 4 lata temu mnie zostawił, jest w nowym związku. Ja jestem sama, ponieważ jestem osobą wierzącą i nie chce się wiązać z nikim przed rozwodem (termin w marcu) a potem chcę wnieść o unieważnienie malżeństwa do sądu biskupiego. Byliśmy razem 20 lat, mamy trójkę dzieci. Mąż był milością mojego życia i jedynym męzczyzną. Bardzo go kochałam, ciężko zniosłam rozstanie a wcześniej rozpad małżeństwa. Jestem po dwóch terapiach, wiem, że to był toksyczny związek, wiem, że mąż jest narcyzem (diagnoza psychologa), wiem, że to, że żyję i jestem zdrowa psychicznie to graniczy z cudem. Nikt mnie tak nie poniżył, nie poturbował jak były. I za cholerę nie potrafię przestać go kochać. Ja już sama nie wiem, czy to jest  tak mocne uzależnienie z którego nie potrafię wyjść, czy jeszcze go kocham (w zyciu nikogo tak mocno nie kochałam), czy jedno i drugie? Robię co mogę a wciąż i wciąż boli i boli i boli. Czy ktoś ma podobne doświadczenia? 

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ty go kochasz, ale on Ciebie już niestety nie. Znalazł sobie nową panią, pewnie sporo młodszą. Przykro mi. Nie ma sensu kochać kogoś, kto już Ciebie nie kocha. To ciężkie ale trzeba się z tym pogodzić i żyć dalej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Małżeństwo było burzliwe od początku. Walczyłam z całych sił, myslałam, że jak zdołam do niego dotrzeć, jak zrozumie to się uda yratować związek. Wiem, że bez niego mi lepiej, spokojniej, nie płaczę do poduszki, normalnie śpię. Ale nie potrafię wygasić uczucia. Moja pani psycholog powiedziała mi, że emocje mogą być nawet do końca życia. Matko! Ale perspektywa! I 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mam 48 lat. Mąż ( też narcyz ) wyprowadził się pół roku temu. Końcówka związku bardzo wykańczająca psychicznie

( kłamstwa, manipulacje, poniżanie - pewnie znasz to równie dobrze jak ja).

Po rozstaniu odczułam wielką ( WIELKĄ) ulgę.  Czułam to wręcz fizycznie - z całego mojego  ciała zeszło napięcie.

Ty tak nie miałaś ? Oczywiście  bywa że myślę o nim, czasami nawet chyba tęsknię, to normalne - w końcu byliśmy razem ponad 25 lat , ale obiektywnie żyje się mi i dzieciom dużo lepiej i za nic w świecie bym nie wróciła do tego co było. 

Ty byś chciała żeby Twój narcyz do Ciebie wrócił? 

Czasami można kogoś kochać i jednocześnie wiedzieć że to zła, toksyczna miłość.

Sercu nie przetłumaczysz ale rozum musi powiedzieć STOP. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Boże, przechodzę przez to samo. Nie mogę uwierzyć, że on już mnie nie kocha. Patrzę na list, jaki napisał do kochanki, że ona jest jedyną miłością jego życia i nie mogę w to uwierzyć. Chyba receptą na to jest nowa miłość, ale ja boję się, że znowu wejdę w toksyczną relację. Teraz chodzę do psychologa żeby nauczyć się tego, jak wygląda normalny związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
37 minut temu, Małgosia poly napisał:

Chyba receptą na to jest nowa miłość,

Dopiero, kiedy nauczysz się być szczęśliwa w pojedynkę.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Nemetiisto napisał:

Dopiero, kiedy nauczysz się być szczęśliwa w pojedynkę.

To prawda, ale człowiek jest zwierzęciem społecznym i potrzebuje innych dorosłych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, Małgosia poly napisał:

To prawda, ale człowiek jest zwierzęciem społecznym i potrzebuje innych dorosłych.

Do zachowań społecznych nie potrzebna jest miłość. Warto podejmować działania z innymi ludźmi po prostu. Nowa miłość jako lek na poprzednią to nie jest dobry pomysł.

  • Like 2
  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Nemetiisto napisał:

Do zachowań społecznych nie potrzebna jest miłość. Warto podejmować działania z innymi ludźmi po prostu. Nowa miłość jako lek na poprzednią to nie jest dobry pomysł.

Ale jeśli ktoś jest spragniony miłości, przytulania i bezpieczeństwa to same koleżanki nie wystarczą. Ja wiem, że masz rację, że trzeba umieć być szczęśliwym w pojedynkę ale ja chyba nie umiem

Edytowano przez Małgosia poly

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Nemetiisto napisał:

Do zachowań społecznych nie potrzebna jest miłość. Warto podejmować działania z innymi ludźmi po prostu. Nowa miłość jako lek na poprzednią to nie jest dobry pomysł.

Moim zdaniem to nie jest zły pomysł. Pod warunkiem jednak że nie szuka się za wszelką cenę. Blokada i odrzucanie ze względu na to że kiedyś coś źle się skończyło jest natomiast złym pomysłem.

 

2 godziny temu, Małgosia poly napisał:

Ale jeśli ktoś jest spragniony miłości, przytulania i bezpieczeństwa to same koleżanki nie wystarczą. Ja wiem, że masz rację, że trzeba umieć być szczęśliwym w pojedynkę ale ja chyba nie umiem

Jak będziesz szukać żeby jak najszybciej znaleźć to pewnie nic z tego nie będzie. 

Edytowano przez Hellies
  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, Małgosia poly napisał:

Ale jeśli ktoś jest spragniony miłości, przytulania i bezpieczeństwa to same koleżanki nie wystarczą. Ja wiem, że masz rację, że trzeba umieć być szczęśliwym w pojedynkę ale ja chyba nie umiem

Mam to samo, jestem w trakcie rozstania jeszcze nikt głośno rozwód nie powiedział ale to kwestia czasu, jestem uzależniona finansowo a on wolny ptak korzysta z życia ja z dzieckiem, trzymaj się i nie rzucaj się w nowe znajomości trzeba czasu, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A Twoj maz byl rownie tak wierzacy jak Ty na poczatku małżeństwa? Bo jeżeli nie to masz odpowiedź na przyczynę zmarnowanych lat.

Edytowano przez uno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

nigdy się nie zapomni ale mozna te wspomnienia osłabic poprzez zalanie je nowymi (sport, hobby, kontakt z ludzmi) , mówi się że czas leczy rany. Współczuję wam panie ale nikt na początku nie może przewidzieć jak się potoczy jego życie. Najważniejsze to nie zamykać się w sobie, znależć zajęcie pochłaniające myśli , wiem - łatwo się mówi. To trudny okres dla was , piszcie po forach, wylewajcie swoje żale bo to pomaga i daje upst . Dobrze też odwiedzić psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witaj, czytam Twoje wpis i myślę o swoim życiu, bo jest podobne do Twojego. Jestem już po rozwodzie od roku, ale mąż mieszka ze mną i z dziećmi w naszym wspólnym domu. Teraz jest spokojnie, ale wiem że jest w innym związku.  Jest to dla mnie trudne, mąż zostawił nas z dnia na dzień twierdząc, że już mnie nie kocha i chce rozwodu. Nie mogliśmy tego pojąć, zrozumieć, ale mąż  był nieugięty. Dom traktuje jak hotel.   Początkowo mąż chciał sprzedać dom, ale wtedy ani ja ani dzieci nie byliśmy na to gotowi. Teraz chyba czas to zrobić, bo  nie mam już siły tak żyć. Patrzę na dzieci, które kochają ten dom i serce mi pęka. Potrzebowałam się po prostu się wygadać Pozdrawiam Cię serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
59 minut temu, Lusia11 napisał:

Witaj, czytam Twoje wpis i myślę o swoim życiu, bo jest podobne do Twojego. Jestem już po rozwodzie od roku, ale mąż mieszka ze mną i z dziećmi w naszym wspólnym domu. Teraz jest spokojnie, ale wiem że jest w innym związku.  Jest to dla mnie trudne, mąż zostawił nas z dnia na dzień twierdząc, że już mnie nie kocha i chce rozwodu. Nie mogliśmy tego pojąć, zrozumieć, ale mąż  był nieugięty. Dom traktuje jak hotel.   Początkowo mąż chciał sprzedać dom, ale wtedy ani ja ani dzieci nie byliśmy na to gotowi. Teraz chyba czas to zrobić, bo  nie mam już siły tak żyć. Patrzę na dzieci, które kochają ten dom i serce mi pęka. Potrzebowałam się po prostu się wygadać Pozdrawiam Cię serdecznie.

Witaj lusia powiedz czy to możliwe, mój mąż pojechał do pracy a tydzień później że już nie wraca do Polski. Okropnie to przeżywam, a na święta zgotował nam koszmar i pojechał, do rozwodu nie jestem jeszcze gotowa i tylko czekam na ruch męża jak to ogarnąć 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monikapp25

Czas leczy rany. Stare przysłowie a jak prawdziwe 🙂 z czasem zapomnisz i zobaczysz z kim sie zadałaś. Często zbyt szybko przywiązujemy się do ludzi i mylimy to z miłością...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 6.01.2021 o 17:35, Lusia11 napisał:

Witaj, czytam Twoje wpis i myślę o swoim życiu, bo jest podobne do Twojego. Jestem już po rozwodzie od roku, ale mąż mieszka ze mną i z dziećmi w naszym wspólnym domu. Teraz jest spokojnie, ale wiem że jest w innym związku.  Jest to dla mnie trudne, mąż zostawił nas z dnia na dzień twierdząc, że już mnie nie kocha i chce rozwodu. Nie mogliśmy tego pojąć, zrozumieć, ale mąż  był nieugięty. Dom traktuje jak hotel.   Początkowo mąż chciał sprzedać dom, ale wtedy ani ja ani dzieci nie byliśmy na to gotowi. Teraz chyba czas to zrobić, bo  nie mam już siły tak żyć. Patrzę na dzieci, które kochają ten dom i serce mi pęka. Potrzebowałam się po prostu się wygadać Pozdrawiam Cię serdecznie.

U mnie jest to samo. Boli mnie serce, że muszę wyrwać dziecko z jego świata, ale psychicznie nie jestem w stanie znieść tego, jak mnie mąż traktuje. To takie niesprawiedliwe, że zdradza mnie, oszukuje i jeszcze wyzywa. Nie myślałam, że spotka mnie w życiu coś tak trudnego. Na początku chciałam walczyć o ten związek, ale potem jakoś oprzytomniałam i zobaczyłam, jak złym jest człowiekiem. Widzę, jak dużo jest cierpiących kobiet na tym forum, może wzajemnie sobie pomożemy jakoś bardziej realnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

nie zapomnisz, ale nauczysz się żyć, czasem będą gorsze dni, gdzie wspomnisz cieplej mimo iż nie będziesz chciała, czasem się wkurzysz, mimo iż nie masz już na co, a czasem ... czasem zostanie pustka, którą nie będziesz potrafiła wypełnić, i w końcu ktoś inny się pojawi, i wypełni tą pustkę, ale jak przepracujesz to jak trzeba to wspomnienia pozostaną, tylko ani te złe, ani te dobre, te realne, z których będziesz potrafiła wyciągnąć wnioski na przyszłość ... te dzięki którym wzrośniesz jako człowiek, 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.01.2021 o 00:56, Małgosia poly napisał:

U mnie jest to samo. Boli mnie serce, że muszę wyrwać dziecko z jego świata, ale psychicznie nie jestem w stanie znieść tego, jak mnie mąż traktuje. To takie niesprawiedliwe, że zdradza mnie, oszukuje i jeszcze wyzywa. Nie myślałam, że spotka mnie w życiu coś tak trudnego. Na początku chciałam walczyć o ten związek, ale potem jakoś oprzytomniałam i zobaczyłam, jak złym jest człowiekiem. Widzę, jak dużo jest cierpiących kobiet na tym forum, może wzajemnie sobie pomożemy jakoś bardziej realnie?

Cześć, piszę tu bo jest mi trudno jestem dojrzałą kobietą a mimo to cierpię jak nastolatka jajbardziej szkoda mi synka on tak go kocha i ciągle pyta a ja ryczę tak że aż boli. Wszyscy znajomi pełne rodziny dzieci nie będę głowy im zawracać, każdy tylko czas będzie dobrze a ja już nie wierzę. Pozdrawiam cie i trzymaj cie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.12.2020 o 20:19, Kalimba napisał:

Małżeństwo było burzliwe od początku. Walczyłam z całych sił, myslałam, że jak zdołam do niego dotrzeć, jak zrozumie to się uda yratować związek. Wiem, że bez niego mi lepiej, spokojniej, nie płaczę do poduszki, normalnie śpię. Ale nie potrafię wygasić uczucia. Moja pani psycholog powiedziała mi, że emocje mogą być nawet do końca życia. Matko! Ale perspektywa! I 

 

Jeśli tu zaglądasz odezwij się jeszcze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.01.2021 o 00:56, Małgosia poly napisał:

U mnie jest to samo. Boli mnie serce, że muszę wyrwać dziecko z jego świata, ale psychicznie nie jestem w stanie znieść tego, jak mnie mąż traktuje. To takie niesprawiedliwe, że zdradza mnie, oszukuje i jeszcze wyzywa. Nie myślałam, że spotka mnie w życiu coś tak trudnego. Na początku chciałam walczyć o ten związek, ale potem jakoś oprzytomniałam i zobaczyłam, jak złym jest człowiekiem. Widzę, jak dużo jest cierpiących kobiet na tym forum, może wzajemnie sobie pomożemy jakoś bardziej realnie?

Witaj Małgosiu ja bardzo chętnie bym z kimś pogadała, z przyjaciółmi gadam ale oni są nieobiektywi, poprostu S na niego źli a ja nawet nie potrafię być wściekła na razie tylko ryczę i nie znam nikogo w podobnej sytuacji dla mnie rozbita rodzina to dramat, pozdrawiam odezwij się jeszcze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
28 minut temu, Maszcochcialas napisał:

Witaj Małgosiu ja bardzo chętnie bym z kimś pogadała, z przyjaciółmi gadam ale oni są nieobiektywi, poprostu S na niego źli a ja nawet nie potrafię być wściekła na razie tylko ryczę i nie znam nikogo w podobnej sytuacji dla mnie rozbita rodzina to dramat, pozdrawiam odezwij się jeszcze. 

dla każdego rozbita rodzina to dramat, ale w pewnym momencie musisz stanąć przed sobą i i się zastanowić, ile energii wkładasz w związek a ile otrzymujesz, czytałem na innym forum wypowiedź dziewczyny której rodzice się rozwiedli, i która dziękowała za to rodzicom, bo potrafili się dogadać i wychowali ją dobrze, 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To nie mój przypadek ja z mezem bardzo malo się kłóciłam nasze stosunki były poprawne więc dziecko niedoswidaczylo nigdy kłótni czy przemocy, on poprostu zaczął nowe życie zagranicą bez nas, wybrał lepsze życie bez obowiązków i bagażu czyli dziecka. Ile chistori tyle ludzi się za nimi kryje

51 minut temu, Olek80 napisał:

dla każdego rozbita rodzina to dramat, ale w pewnym momencie musisz stanąć przed sobą i i się zastanowić, ile energii wkładasz w związek a ile otrzymujesz, czytałem na innym forum wypowiedź dziewczyny której rodzice się rozwiedli, i która dziękowała za to rodzicom, bo potrafili się dogadać i wychowali ją dobrze, 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Maszcochcialas napisał:

To nie mój przypadek ja z mezem bardzo malo się kłóciłam nasze stosunki były poprawne więc dziecko niedoswidaczylo nigdy kłótni czy przemocy, on poprostu zaczął nowe życie zagranicą bez nas, wybrał lepsze życie bez obowiązków i bagażu czyli dziecka. Ile chistori tyle ludzi się za nimi kryje

 

Bardzo smutna historia.. Dla Ciebie, ale jeszcze bardziej dla dziecka. Wybrał inne życie... czy lepsze dla niego to też czas pokaże... Każda miotła na początku dobrze zamiata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Skb napisał:

Bardzo smutna historia.. Dla Ciebie, ale jeszcze bardziej dla dziecka. Wybrał inne życie... czy lepsze dla niego to też czas pokaże... Każda miotła na początku dobrze zamiata...

Dzięki bardzo to dobre o tej miotle. Mam ogromny żal bo cały czas od momentu poznania pchałam go do przodu, pomagałam, wspierałam zamieszkał u mnie jak stał nie miał nic, pokocham  go dziecko upragnione i co po 7 latach kiedy odbił się stwierdził że czas korzystać z życia teraz ma wszystko pieniądze, mieszkanie, nowa pani, a ja z rozterkami i codziennym życiem tu w Polsce, nawet nie mam obecnie pracy bo dziecko wymaga nieć więcej opieki, nie życzę mu źle ale oby mu się czkawką odbiło to co nam zrobil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, Maszcochcialas napisał:

Dzięki bardzo to dobre o tej miotle. Mam ogromny żal bo cały czas od momentu poznania pchałam go do przodu, pomagałam, wspierałam zamieszkał u mnie jak stał nie miał nic, pokocham  go dziecko upragnione i co po 7 latach kiedy odbił się stwierdził że czas korzystać z życia teraz ma wszystko pieniądze, mieszkanie, nowa pani, a ja z rozterkami i codziennym życiem tu w Polsce, nawet nie mam obecnie pracy bo dziecko wymaga nieć więcej opieki, nie życzę mu źle ale oby mu się czkawką odbiło to co nam zrobil

Bardzo często moneta którą płacisz wraca z powrotem. Korzysta zżycia... Tylko czy nowa pani nie będzie chciała iść Twoim torem? Czy za kilka lat znów nie stwierdzi, że rodzina i dziecko to nie bajka dla niego bo on musi żyć. Miałaś pecha, że trafiłaś na g... Moja bajka trwała trochę dłużej... a najbardziej cierpi upragnione i wyczekiwane dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, Skb napisał:

Bardzo często moneta którą płacisz wraca z powrotem. Korzysta zżycia... Tylko czy nowa pani nie będzie chciała iść Twoim torem? Czy za kilka lat znów nie stwierdzi, że rodzina i dziecko to nie bajka dla niego bo on musi żyć. Miałaś pecha, że trafiłaś na g... Moja bajka trwała trochę dłużej... a najbardziej cierpi upragnione i wyczekiwane dziecko...

Wiesz ja na dziecko zdecydowałam się już w dojrzałym wieku myśląc że partner w wieku podobnym będzie odpowiedzialny i wiedzący czeko od życia chce. Teraz jestem wrogiem nr. 1, teraz są pretensje nawet ostre słowa i udowadnianie mi że jestem głupia a winę za nie udane małżeństwo odpowiedzialna jestem ja bo za mało się starałam. Jak to mówią kij ma dwa końce i zgadzam się z tym ale mam żal ogromny że nie podjął walki o małżeństwo to było jak strzał z dnia na dzień. Dziękuję że odpisujesz bardzo mi to pomaga. 

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Maszcochcialas napisał:

Wiesz ja na dziecko zdecydowałam się już w dojrzałym wieku myśląc że partner w wieku podobnym będzie odpowiedzialny i wiedzący czeko od życia chce. Teraz jestem wrogiem nr. 1, teraz są pretensje nawet ostre słowa i udowadnianie mi że jestem głupia a winę za nie udane małżeństwo odpowiedzialna jestem ja bo za mało się starałam. Jak to mówią kij ma dwa końce i zgadzam się z tym ale mam żal ogromny że nie podjął walki o małżeństwo to było jak strzał z dnia na dzień. Dziękuję że odpisujesz bardzo mi to pomaga. 

To teraz odwróć to co napisałaś i masz moją sytuację... Z wyjątkiem wieku... Nasz wiek był dojrzały, a w chwili urodzenia dziecka bardzo dojrzały... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×