Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Patkajoanna

Mąż traktuje mnie jak wroga

Polecane posty

Cześć,

Piszę tutaj bo już nie mam pomysłu co począć. Jestem mężatką od 8 miesięcy. Z mężem - R. w związku jestem 9 lat. Były czasy lepsze i gorsze - w ogólnym rozrachunku R. był człowiekiem czułym i opiekuńczym. Oświadczył się po 2 latach związku, oboje marzyliśmy o weselu jednak nie mieliśmy co liczyć na pomoc rodziców. Po kilku latach udało nam się odłożyć na wymarzone wesele.

Niestety chwilę przed ślubem zmarł niespodziewanie ojciec R. Mąż podjął decyzję o zorganizowaniu wesela i ślubu mimo, że nie minął nawet miesiąc od pogrzebu.

Od tego momentu nie poznaje człowieka z którym spędziłam prawie połowę życia.

Mąż traktuje mnie jak wroga. Wyżywa się na mnie, wytyka błędy, obraża. Uważa, że nie wspieram go. Jest złośliwy, wyśmiewa mnie. Próbowałam z nim rozmawiać, powiedziałam że bardzo się zmienił od śmierci taty, że powinniśmy iść do psychologa. Wywiązała się ogromna kłótnia. Zabronił wspominać ani mówić o jego ojcu, wyznał, że (jego) mama jest teraz najważniejsza. Mam wrażenie, że moje życie kręci się wokół żałoby, jego bólu. Boję się odezwać, cokolwiek zrobić żeby go nie urazić. Na prośbę o rozmowę reaguje agresją, mówi że nie chce ze mną rozmawiać lub na ten temat rozmawiać. Na pytanie dlaczego jest dla mnie niemiły, obraża mnie i osądza o całe zło świata, mówi, że widocznie ma powód. Niestety, nie chce mi powiedzieć o co mu chodzi, podać tego powodu.

Normalnie nie pozwoliłabym sobie na takie traktowanie mnie, ale temat jest dość delikatny. Zaczynam się zastanawiać czy coś se mną jest nie tak - w mojej ocenie nie potrafię zrozumieć i wesprzeć go w jego żałobie.

Jestem w trakcie szukania psychologa dla siebie, ale potrzebuję żeby może ktoś, kto ma podobne doświadczenia wytłumaczył mi czy to zachowanie jest naturalne w trakcie opłakiwania bliskiej osoby.

Przyznaję, że nie tak wyobrażałam sobie małżeństwo - myślałam, że będę najważniejsza, że stworzymy zdrową rodzinę.  
Proszę o Wasze opinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kolega po śmierci matki popadł w depresję. Może Twojego męża też coś dopadło tylko nie chce się przyznać do tego.  

Ciężko cokolwiek Ci doradzić, bo jak pomóc choremu, który nie chce się leczyć? Zadbaj o własną psychikę zaufaj poradom specjalisty (psychologa).

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

I on już tak 7 miesięcy po tobie jeździ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Patkajoanna napisał:

Zaczynam się zastanawiać czy coś se mną jest nie tak

Brawo. Gdyby było z Tobą wszystko w porządku, nie pozwalałabyś na to.

  • Like 1
  • Haha 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, Zpaznokcilakier napisał:

Dlaczego jej dokuczasz? 

Inaczej nie dotrze do Niej, że musi się zmienić jeśli nie chce tkwić w tym bagnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, julka.roxi.btslove napisał:

 skąd Ci sie to bierze?

To że starości. Takie zgredy tak mają. 😁

  • Haha 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Zpaznokcilakier napisał:

Nie. Dokuczanie to zły sposób. 

To nie jest dokuczanie. To kubeł z zimnej wody na głowę. Gdyby go robić codziennie to byłoby to dokuczanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Też uważam że czasem trzeba ostro powiedzieć żeby dotarło.

Mam tutaj za to nieustanny lincz i wyzywanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

...czy to zachowanie jest naturalne w trakcie opłakiwania bliskiej osoby.

Nie, to nie jest normalne zachowanie osoby w okresie zaloby i postaw mezowi wyrazne granice, nie pozwol na brak szacunku wobec Twojej osoby.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowany)
14 minut temu, Zpaznokcilakier napisał:

To jest dokuczanie. I cokolwiek byś nie napisal, to jest dokuczanie. Kiedyś był kodeks honorowy, że leżącego się nie kopie, ale jak widać, na obrazku, jeśli ktoś ma problem, to zawsze znajdą się tacy, co to go dobija swoimi "dobrymi radami". Jak Wy się szybko pojawiacie, jak rakieta Muska! Aż dziwne. 

Przepraszam cię bardzo, ale rada żeby jak najszybciej przeciwstawić się poniżaniu jest kopaniem leżącego?

A jaka ty masz radę?

Porozmawiać?

Edytowano przez Bimba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, Patkajoanna napisał:

Cześć,

Piszę tutaj bo już nie mam pomysłu co począć. Jestem mężatką od 8 miesięcy. Z mężem - R. w związku jestem 9 lat. Były czasy lepsze i gorsze - w ogólnym rozrachunku R. był człowiekiem czułym i opiekuńczym. Oświadczył się po 2 latach związku, oboje marzyliśmy o weselu jednak nie mieliśmy co liczyć na pomoc rodziców. Po kilku latach udało nam się odłożyć na wymarzone wesele.

Niestety chwilę przed ślubem zmarł niespodziewanie ojciec R. Mąż podjął decyzję o zorganizowaniu wesela i ślubu mimo, że nie minął nawet miesiąc od pogrzebu.

Od tego momentu nie poznaje człowieka z którym spędziłam prawie połowę życia.

Mąż traktuje mnie jak wroga. Wyżywa się na mnie, wytyka błędy, obraża. Uważa, że nie wspieram go. Jest złośliwy, wyśmiewa mnie. Próbowałam z nim rozmawiać, powiedziałam że bardzo się zmienił od śmierci taty, że powinniśmy iść do psychologa. Wywiązała się ogromna kłótnia. Zabronił wspominać ani mówić o jego ojcu, wyznał, że (jego) mama jest teraz najważniejsza. Mam wrażenie, że moje życie kręci się wokół żałoby, jego bólu. Boję się odezwać, cokolwiek zrobić żeby go nie urazić. Na prośbę o rozmowę reaguje agresją, mówi że nie chce ze mną rozmawiać lub na ten temat rozmawiać. Na pytanie dlaczego jest dla mnie niemiły, obraża mnie i osądza o całe zło świata, mówi, że widocznie ma powód. Niestety, nie chce mi powiedzieć o co mu chodzi, podać tego powodu.

Normalnie nie pozwoliłabym sobie na takie traktowanie mnie, ale temat jest dość delikatny. Zaczynam się zastanawiać czy coś se mną jest nie tak - w mojej ocenie nie potrafię zrozumieć i wesprzeć go w jego żałobie.

Jestem w trakcie szukania psychologa dla siebie, ale potrzebuję żeby może ktoś, kto ma podobne doświadczenia wytłumaczył mi czy to zachowanie jest naturalne w trakcie opłakiwania bliskiej osoby.

Przyznaję, że nie tak wyobrażałam sobie małżeństwo - myślałam, że będę najważniejsza, że stworzymy zdrową rodzinę.  
Proszę o Wasze opinie.

Nie dawaj mu za kare  niech jedzie na ręcznym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Bimba napisał:

I on już tak 7 miesięcy po tobie jeździ???

Prawie. Bywają lepsze momenty, jest wtedy cierpliwy, kochany taki jak wcześniej. Jeśli coś idzie nie po jego myśli lub się z nim nie zgadzam to się na mnie wyżywa. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Nemetiisto napisał:

Brawo. Gdyby było z Tobą wszystko w porządku, nie pozwalałabyś na to.

Też tak uważam, ale z uwagi na mój charakter 😄  muszę się upewnić u psychologa, że to nie ja go prowokuje. 
Sama podziwiam swoją cierpliwość...nigdy taka nie byłam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, KONFIDENT napisał:

Nie dawaj mu za kare  niech jedzie na ręcznym.

Ciekawy pomysł, przemyślę to 👍🏾

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, AZS56 napisał:

...czy to zachowanie jest naturalne w trakcie opłakiwania bliskiej osoby.

Nie, to nie jest normalne zachowanie osoby w okresie zaloby i postaw mezowi wyrazne granice, nie pozwol na brak szacunku wobec Twojej osoby.

Nie mam pomysłu jak to zrobić delikatnie ,żeby nie wyjść na wredną suk**. Ale z drugiej strony nie potrafię już mu współczuć i znosić jego humory. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Zpaznokcilakier napisał:
8 godzin temu, Bimba napisał:

Przepraszam cię bardzo, ale rada żeby jak najszybciej przeciwstawić się poniżaniu jest kopaniem leżącego?

A jaka ty masz radę?

Porozmawiać?

Tak, wiem Ty byś dziada udusiła, poduszką we śnie, poćwiartowała, zakopala w piwnicy i zalała betonem. Wtedy granice "naturalnie" wyznaczyły by się same! 

A ty "rozmawiałabyś z nim" przez następne 20 lat i nie podejmowała żadnych działań żeby go nie urazić, bo "ludzie urodzili się po to żeby kochać".

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie "udusiłabym dziada" - po prostu spakowałabym walizki i jutro już by mnie tam nie było. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Znerwicowanie, żałoba, utrata pracy, pandemia czy trzęsienie ziemi absolutnie nie są żadnym usprawiedliwieniem żeby żonę traktować jak ostatnie goowno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Zpaznokcilakier napisał:

Ci co są w żałobie, często chcą być sami. 

Cały czas próbujemy przekazać jej to samo. Powinna się odizolować. Bycie mężem nie daje prawa do traktowania żony jak przedmiotu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Patkajoanna napisał:

Nie mam pomysłu jak to zrobić delikatnie ,żeby nie wyjść na wredną suk**. Ale z drugiej strony nie potrafię już mu współczuć i znosić jego humory. 

Za często mylimy tęsknotę z miłością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowany)
59 minut temu, Bimba napisał:

Znerwicowanie, żałoba, utrata pracy, pandemia czy trzęsienie ziemi absolutnie nie są żadnym usprawiedliwieniem żeby żonę traktować jak ostatnie goowno.

Nie są usprawiedliwieniem, ale pewnym wyjaśnieniem, które trzeba brać pod uwagę. 

12 godzin temu, Patkajoanna napisał:

[...] potrzebuję żeby może ktoś, kto ma podobne doświadczenia wytłumaczył mi czy to zachowanie jest naturalne w trakcie opłakiwania bliskiej osoby. [...]

Naturalne. Ludzie reagują różnie, niektórzy radzą sobie z emocjami, a niektórzy nie i przerzucają je na innych, by odreagować i poczuć chwilową ulgę. 

12 godzin temu, Patkajoanna napisał:

[...] Normalnie nie pozwoliłabym sobie na takie traktowanie mnie, ale temat jest dość delikatny. [...]

Co nie oznacza, że musisz pozwalać się traktować źle, wręcz przeciwnie - emocjonalnie niestabilne osoby są podobne do dzieci,  potrzebują kogoś, kto zachowa dystans i potrafi wyznaczyć zdrowe granice. Wtedy jest im łatwiej wrócić do równowagi i odnaleźć się w nowych realiach. Ale jeśli będziesz równie niestabilna, zaczniesz nadskakiwać mężowi i dasz z siebie zrobić kozła ofiarnego, tylko pogorszysz sytuację. Postaraj się być spokojna i zdystansowana, ale jednocześnie ciepła i serdeczna. Nie proś się o rozmowy, nie wypytuj i nie naciskaj, tylko poinformuj męża, że jeśli będzie chciał porozmawiać, to jesteś. Agresję i prowokacje zbywaj krótko, że 'przypuszczasz, że bardzo cierpi po śmierci ojca i rozumiesz to, ale boli Cię, że jesteś tak traktowana i nie zgadzasz się na to'. Po czym wyjdź, zostawiając go samemu sobie. Jeśli po kilku takich sytuacjach nie pójdzie po rozum do głowy i nie zechce popracować nad zmianami, wyprowadź się na jakiś czas. Powiedz mężowi, że musisz to zrobić dla własnego dobra, że go kochasz i będziesz wspierać, jeśli postanowi się ze sobą uporać i poprawić Wasze relacje. Utrzymuj kontakt, ale wymagaj. Psycholog zapewne okaże się Tobie pomocny, ale Twój mąż też powinien skorzystać. Zachęć go i zaproponuj wspólną wizytę. Powodzenia. 

Edytowano przez Nenesh
  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Będzie się na tobie wyzywał przez dłuższy czas i rozwali ci całkiem psychikę. Poczekaj jeszcze trochę to dostaniesz nerwicy albo nabawisz się innych chorób ze stresu. 7 miesięcy to za długo. Możliwe że tak mu zostanie na zawsze, żona worek treningowy. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×