Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Napisano (edytowany)

Jestem po rozwodzie.

Hmm...w skrocie. 4 lat małżeństwa,dziecko, potem drugie,kolejne lata. Brak porozumienia,nerwy,czesto z mojej strony. Niedojrzelismy do małżeństwa,do rodziny.

Poznalam kogoś, afera,rozwód.

I nie mogę zaznać spokoju.

Ktos powie, karma wróciła. Byc może.

Zadne to pocieszenie, ani argument.

Nie potrafię pozbyć sie wyrzutow sumienia. Nie czuje do byłego męża miłości,raczej przyzwyczajenie,jakiś gram sympatii.

Ale zaluje że tak go potraktowałam,zawsze było mi ciężko, ale to był mój wybór,wiem. Nie wiem czy znajde sens zycia. Nie potrzebuje litości,sztucznego współczucia. Darujcie sobie kopania mnie po tyłku. 

Czy jest tu osoba ktors miała,ma podobnie? 

Czy kiedys odnaje spokój?

Edytowano przez Logolin

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Odnajdziesz spokój, gdy były mąż Ci szczerze od serca  wybaczy. Tylko czy wybaczy? 

Na cudzym nieszczęściu swojego szczęścia nie zbudujesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po smierci pierwszego partnera tez miałam rozterki bo to tez był jakby rozwód tyle że na zawsze. Wspominałam to co złe było między nami i moje postępowanie ale doszłam po pewnym czasie do wniosku, że to niczego nie zmienia. Stało się coś i się nie cofnie. Ty masz o tyle lepiej że on żyje i poprzez dzieci możecie jeszcze się widząc sobie chociaż okazać szczyptę sympatii choćby dla maluchów i powinno Ci być lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

odnajdziesz spokój, spróbuj z nim porozmawiać, choć to trudne, przyznaj się do win, i tyle, macie wspólne dzieci, zawsze lepiej się dogadać, zraniłaś go, więc nie oczekuj że Ci od razu wybaczy ... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Logolin napisał:

Jestem po rozwodzie.

Hmm...w skrocie. 4 lat małżeństwa,dziecko, potem drugie,kolejne lata. Brak porozumienia,nerwy,czesto z mojej strony. Niedojrzelismy do małżeństwa,do rodziny.

Poznalam kogoś, afera,rozwód.

I nie mogę zaznać spokoju.

Ktos powie, karma wróciła. Byc może.

Zadne to pocieszenie, ani argument.

Nie potrafię pozbyć sie wyrzutow sumienia. Nie czuje do byłego męża miłości,raczej przyzwyczajenie,jakiś gram sympatii.

Ale zaluje że tak go potraktowałam,zawsze było mi ciężko, ale to był mój wybór,wiem. Nie wiem czy znajde sens zycia. Nie potrzebuje litości,sztucznego współczucia. Darujcie sobie kopania mnie po tyłku. 

Czy jest tu osoba ktors miała,ma podobnie? 

Czy kiedys odnaje spokój?

Czy ty odnajdziesz spokój... W dalszym ciągu myślisz tylko i wyłącznie o sobie... Inni zupełnie się nie liczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Weź się do jakieś sensownej roboty, zajmiesz się pracą i dziećmi to  nie będziesz miała czasu taczek załadować, nie wspominając o ...ycznych rozkminach. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedzi.  

Mam w planie, porozmawiać z nim,przeprosić. Ale jeszcze nie teraz. Zbyt wielu "doradców " w jego towarzystwie,którzy robili wszystko żeby zrujnować mi życie. Nie usprawiedliwiam sie,po prostu pewne rzeczy mialy zostać między nami. A calw nasze małżeństwo zalil się na mnie,zupelnie nie zmieniająca swojego postępowania, czy przyczyny konfliktu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Skb napisał:

Czy ty odnajdziesz spokój... W dalszym ciągu myślisz tylko i wyłącznie o sobie... Inni zupełnie się nie liczą.

Co masz na myśli?

Wiem ze wiele musze zmienić, wyjaśnij proszę. Byc może nie zauważam czegoś, co powinnam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, Abadonna napisał:

Odnajdziesz spokój, gdy były mąż Ci szczerze od serca  wybaczy. Tylko czy wybaczy? 

Na cudzym nieszczęściu swojego szczęścia nie zbudujesz...

Dokładnie tak. Obawiam się, że to porzekadło sie sprawdzi. 

Byc Może brzmi jakbym byla wyrachowana,bez emocji...

Zdrada jest paskudna. Zrobiłam się przed tym mocno. Jestem wraznilwa na krzywdę. A mimo to...

Znalazlam zrozumienie,miłość,zainteresowanie. Bylam zbyt słaba żeby temu nie ulec. 

Czasem mysle że należało zacisnac żeby i udawać szczęśliwa....ale tak sie nie da. Ani maz,ani ja nie stworzyliśmy prawdziwego ciepła.

Zycze mu żeby poznał kogoś i założył rodzinę,jest młody. Wazne żeby kochał nasze dzieci i nie zapomniał o nich.

A ja zostane sama,z moralnym ciężarem,który na siebie ściągnęła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, Maszcochcialas napisał:

Czas dorosnąć..... 

 

Na czym wg.ciebie polega dorosłość? Konsekwencje,blaski i cienie swojej decyzji wzięłam.  Nikt z nas nie jest idealny,a ja oczekuje sensownej rady. Robienie z siebie swietego,a innych obrzucanie kamieniami jest glupie. Zrobilam źle,ok,ale to skreśla mnie w każdej sprawie? Złamie noge to tez powiedz "bardzo dobrze,ma za swoje"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Logolin napisał:

Co masz na myśli?

Wiem ze wiele musze zmienić, wyjaśnij proszę. Byc może nie zauważam czegoś, co powinnam.

Rozwód zrujnował życie waszym dzieciom i ex mężowi... A pośrednio dalszej rodzinie. Myślę, że powinnaś się skupić w pierwszej kolejności na bliskich, na ich potrzebach, na ich ranach. Jeżeli oni ci wybaczą, wybaczysz sobie sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Logolin napisał:

Na czym wg.ciebie polega dorosłość? Konsekwencje,blaski i cienie swojej decyzji wzięłam.  Nikt z nas nie jest idealny,a ja oczekuje sensownej rady. Robienie z siebie swietego,a innych obrzucanie kamieniami jest glupie. Zrobilam źle,ok,ale to skreśla mnie w każdej sprawie? Złamie noge to tez powiedz "bardzo dobrze,ma za swoje"?

Nie chce mi się rozpisywać, chwila słabości, twojej słabość, a konsekwencje ponoszą bliscy, dzieci, mąż i ty sama, czy było warto? Nie uznaje zdrady, być może dlatego jestem stanowcza. Życzę Ci mimo wszystko abyś się odnalazła w tej sytuacji. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Logolin napisał:

Dokładnie tak. Obawiam się, że to porzekadło sie sprawdzi. 

Byc Może brzmi jakbym byla wyrachowana,bez emocji...

Zdrada jest paskudna. Zrobiłam się przed tym mocno. Jestem wraznilwa na krzywdę. A mimo to...

Znalazlam zrozumienie,miłość,zainteresowanie. Bylam zbyt słaba żeby temu nie ulec. 

Czasem mysle że należało zacisnac żeby i udawać szczęśliwa....ale tak sie nie da. Ani maz,ani ja nie stworzyliśmy prawdziwego ciepła.

Zycze mu żeby poznał kogoś i założył rodzinę,jest młody. Wazne żeby kochał nasze dzieci i nie zapomniał o nich.

A ja zostane sama,z moralnym ciężarem,który na siebie ściągnęła.

Nie obwiniaj sie tak do końca...bez przyczyny też nie zdradziłaś. Będąc w małżeństwie też mozna być samotnym i nie czuć zrozumienia. Nie wspomne   już o jakichkolwiek ciepłych uczuciach. Potrzebujesz czasu....z czasem będziesz patrzeć na to trochę inaczej. A z byłym mężem porozmawiaj hak będziesz już na to psychicznie gotowa.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Rodzice,rodzeństwo spisalisie na medal. Broniac mnie,rozumiejąc. Prawde mówiąc dostalam od nich wiecej niż mogłabym zamarzyc.  Dzieci dobrze znoszą tą sytuację, napewno w domu jest mniej nerwowo. Ale wiem ze przyjdzie czas na ich bunt.

Nigdy w życiu nie sadzilam że znajdę się w takiej sytuacji. Zawsze bylam taką....powinna,nudna,cale życie wg zasad i norm. a tu proszę...

Dziękuję wszystkim za poświęcony czas.

Moj partnera,jest dobrrym człowiekiem. Uwielbia moje dzieci,a dzirci jego. Moja rodzina rowniez. NIgdy nie sadzilamzetak sie zdarzy. Jestode mnie dużo starszy. No i jest "powodem" rozpadu mojego malzenstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowany)
22 godziny temu, Logolin napisał:

Czy kiedys odnaje spokój? 

Jedyna Twoja wina polega na tym, że byłaś z mężem bez miłości zamiast rozwieźć się i brak decyzji, odwagi przyczynił się do zdrady (gdybyś była wolna nie byłoby jej). Wierz mi, że nie Ty jedna i nie ostatnia byłaś z mężem bez miłości, ludzie czasem do końca życia ciągną takie udawane małżeństwa. 

 

22 godziny temu, Logolin napisał:

Nie potrafię pozbyć sie wyrzutow sumienia.

Znikną jeśli przyznasz się do wszystkiego.

10 godzin temu, Logolin napisał:

udawać szczęśliwa

Po co udawać jak możesz po prostu być szczęśliwą?

10 godzin temu, Logolin napisał:

Wazne żeby kochał nasze dzieci i nie zapomniał o nich.

Oj oj, tu to roznie może być.

10 godzin temu, Logolin napisał:

ja zostane sama,z moralnym ciężarem,który na siebie ściągnęła.

Nie rozwiodłas się wcześniej i to jest jedyny Twój błąd. Rzeczą ludzką jest popełniać błędy, a Twój polegał na trwaniu w ch.uj.owym małżeństwie. Trudno, nikt z nas nie jest idealny. Zamiast jęczeć postaraj się na przyszłość podejmować słuszne decyzje i robić to co powinnaś.

Witaj w jednym worze ze zdradzieckimi chuujami tego świata 😁😁😁😁 piąteczka🤚 całkiem miło po tej stronie😁 Kur.wa😅

Edytowano przez Electra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowany)
1 godzinę temu, Logolin napisał:

Moj partnera,jest dobrrym człowiekiem. Uwielbia moje dzieci,a dzirci jego. Moja rodzina rowniez. NIgdy nie sadzilamzetak sie zdarzy. Jestode mnie dużo starszy. No i jest "powodem" rozpadu mojego malzenstwa. 

Bądź szczęśliwa. Inni są chuujami całe życie, Ty byłaś tylko w zrywie i to tylko dlatego, że ciaglas małżeństwo bez miłości. Na drugi raz nie czekaj, nie zwlekaj, działaj lub zaniechaj działań tak by zła decyzja nie pociągała za sobą gorszej.

Edytowano przez Electra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Coś czuję że będę miała takie same rozważania. Mam męża, mam kochanka którego Kocham. Chciałabym się rozwieźć..ale czuję że skrzywdziłam męża, że on mi tego nigdy nie wybaczy. Co prawda wie, że go nie kocham.. że chciałabym się rozstać. Nie wie o tym drugim. Czasem myślę że może byłoby lepiej gdyby wiedział bo po prostu dałby mi rozwód, nawet z mojej winy..a tak ... muszę czekac ponieważ on nie chce rozstania. I właśnie wierzę w te wszystkie powiedzenia typu karma wraca i nie zbuduje się szczęścia na czyimś nieszczęściu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, Niewierna napisał:

Coś czuję że będę miała takie same rozważania. Mam męża, mam kochanka którego Kocham. Chciałabym się rozwieźć..ale czuję że skrzywdziłam męża, że on mi tego nigdy nie wybaczy. Co prawda wie, że go nie kocham.. że chciałabym się rozstać. Nie wie o tym drugim. Czasem myślę że może byłoby lepiej gdyby wiedział bo po prostu dałby mi rozwód, nawet z mojej winy..a tak ... muszę czekac ponieważ on nie chce rozstania. I właśnie wierzę w te wszystkie powiedzenia typu karma wraca i nie zbuduje się szczęścia na czyimś nieszczęściu. 

Macie dzieci? Jeśli nie to go tak nie skrzywdzisz jak odejdziesz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
59 minut temu, DanWan napisał:

Macie dzieci? Jeśli nie to go tak nie skrzywdzisz jak odejdziesz. 

Dzieci nie mają nic do rzeczy.. owszem mamy. Ale przecież cierpieć będzie tak samo. A gdyby jeszcze wiedział o tym wszystkim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Z własnego doświadczenia wiem, że najbardziej boli utrata dziecka. Po resztą jak się rozwiedziecie pojawiają się alimenty na dzieci. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, DanWan napisał:

Z własnego doświadczenia wiem, że najbardziej boli utrata dziecka. Po resztą jak się rozwiedziecie pojawiają się alimenty na dzieci. 

Oczywiście dom by sobie wziął więc niech chociaż alimenty płaci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.02.2021 o 20:59, Niewierna napisał:

 i nie zbuduje się szczęścia na czyimś nieszczęściu. 

a teraz budujecie szczęście na własnym szczęściu? 

 

 

ja nie wierze w te frazesy ... o karmie, itd. jak by tak było to ludzie dobrzy nie byli by kopani przez życie tak jak ma to miejsce teraz 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Olek80 napisał:

a teraz budujecie szczęście na własnym szczęściu? 

 

 

ja nie wierze w te frazesy ... o karmie, itd. jak by tak było to ludzie dobrzy nie byli by kopani przez życie tak jak ma to miejsce teraz 

Ja wierzę że po śmierci w życiu wiecznym Ci dobrzy ludzie będą mieć nagrodę za to cierpienie tu na ziemi. Dlatego nie powinnam nawet myśleć o rozwodzie..a jednak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

ok, 

rozumiem, więc może idź na terapie, i staraj się przepracować problemy 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, Niewierna napisał:

Ja wierzę że po śmierci w życiu wiecznym Ci dobrzy ludzie będą mieć nagrodę za to cierpienie tu na ziemi. Dlatego nie powinnam nawet myśleć o rozwodzie..a jednak.

Kochanek to dobro, rozwód to zło... Tłumaczenie Kalego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Skb napisał:

Kochanek to dobro, rozwód to zło... Tłumaczenie Kalego.

Nigdzie nie napisałam że kochanek to dobro. Myślę że dojdzie tak czy inaczej do rozwodu ponieważ nie umiem żyć z moim mężem. Zwłaszcza po tym co mu zrobiłam. To już nigdy nie będzie tak samo. Nawet jeśli poszłabym na terapię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, Olek80 napisał:

ok, 

rozumiem, więc może idź na terapie, i staraj się przepracować problemy 

Olek80 - właśnie tak jak napisałam: moim zdaniem terapia nie pomoże. Nie mogę tak żyć jak gdyby nic się nie wydarzyło. Po drugie nie kocham męża. Owszem żal ni go, żal że zostanie sam. Boję się że mógłby zrobić sobie coś złego.. nawet boję się że mnie mógłby coś zrobić. Kiedyś tak powiedzial. Ale ja nie umiem dać nam szansy ponieważ jest właśnie ten kochanek. I już nic nie będzie tak samo: począwszy na zaufaniu a skończywszy na seksie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, Niewierna napisał:

Nigdzie nie napisałam że kochanek to dobro. Myślę że dojdzie tak czy inaczej do rozwodu ponieważ nie umiem żyć z moim mężem. Zwłaszcza po tym co mu zrobiłam. To już nigdy nie będzie tak samo. Nawet jeśli poszłabym na terapię.

Nigdzie nie napisałaś. Jednak nie stać cię na zwykłą uczciwość. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.02.2021 o 20:59, Niewierna napisał:

Coś czuję że będę miała takie same rozważania. Mam męża, mam kochanka którego Kocham. Chciałabym się rozwieźć..ale czuję że skrzywdziłam męża, że on mi tego nigdy nie wybaczy. Co prawda wie, że go nie kocham.. że chciałabym się rozstać. Nie wie o tym drugim. Czasem myślę że może byłoby lepiej gdyby wiedział bo po prostu dałby mi rozwód, nawet z mojej winy..a tak ... muszę czekac ponieważ on nie chce rozstania. I właśnie wierzę w te wszystkie powiedzenia typu karma wraca i nie zbuduje się szczęścia na czyimś nieszczęściu. 

Masz dylemat - uczucia albo kasa. Podświadomie zdajesz sobie sprawę z tego, że kochanek nie będzie utrzymywał Waszych dzieci. Dlatego liczysz na alimenty, które zapewnią Tobie i dzieciom utrzymanie i racjonalizujesz swoje postępowanie tym, że sobie coś zrobi. Niczego gorszego nie zrobi sobie, niż to co sama mu robisz. Nie kochasz go, oszukujesz, ale kasę bezpośrednio, albo pośrednio ciągniesz od niego, a dodatek przez swój egoizm pozbawiasz go szansy na spotkanie kogoś dla kogo nie będzie opcją. Przecież Ty już się z nim zaocznie rozwiodłaś, pozostało go tylko uświadomić o tym fakcie. 

Edytowano przez starr
  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×