Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

14 godzin temu, Niewierna napisał:

Olek80 - właśnie tak jak napisałam: moim zdaniem terapia nie pomoże. Nie mogę tak żyć jak gdyby nic się nie wydarzyło. Po drugie nie kocham męża. Owszem żal ni go, żal że zostanie sam. Boję się że mógłby zrobić sobie coś złego.. nawet boję się że mnie mógłby coś zrobić. Kiedyś tak powiedzial. Ale ja nie umiem dać nam szansy ponieważ jest właśnie ten kochanek. I już nic nie będzie tak samo: począwszy na zaufaniu a skończywszy na seksie.

Niewierna, 

 

nie masz innej opcji, albo decydujesz się na życie z mężem bez miłości (czy aby na pewno, skoro jednak Ci na nim zależy) albo zostawiasz go dając i sobie i jemu szansę na inne życie ... 

możesz oczywiście żyć tak jak żyjesz, wydaję mi się jednak że Cię to zniszcz i na dłuższą metę nie przyniesie nic dobrego, mąż się w końcu i tak dowie, nie ma na to mocnych, i będzie jeszcze gorzej, tak możesz to skończyć, nie narażając go na niepotrzebne cierpienie, ... 

 

no chyba że czujesz że część uczucia między wami jeszcze jest, to walcz ... 

 

tu musisz sobie odpowiedzieć sama 🙂

 

powodzenia 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 3.02.2021 o 17:45, Logolin napisał:

Jestem po rozwodzie.

Hmm...w skrocie. 4 lat małżeństwa,dziecko, potem drugie,kolejne lata. Brak porozumienia,nerwy,czesto z mojej strony. Niedojrzelismy do małżeństwa,do rodziny.

Poznalam kogoś, afera,rozwód.

I nie mogę zaznać spokoju.

Ktos powie, karma wróciła. Byc może.

Zadne to pocieszenie, ani argument.

Nie potrafię pozbyć sie wyrzutow sumienia. Nie czuje do byłego męża miłości,raczej przyzwyczajenie,jakiś gram sympatii.

Ale zaluje że tak go potraktowałam,zawsze było mi ciężko, ale to był mój wybór,wiem. Nie wiem czy znajde sens zycia. Nie potrzebuje litości,sztucznego współczucia. Darujcie sobie kopania mnie po tyłku. 

Czy jest tu osoba ktors miała,ma podobnie? 

Czy kiedys odnaje spokój?

,,nie dojrzaliśmy do małżeństwa". 

Przerazajace są dla mnie te stwierdzenia. Grono ludzi jaja po prostu robi sobie z małżeństwa z przysięgi drugiej osobie. 

Nie wiem jak Wy ale ja nie umiałabym zaufać osobie która jest po rozwodzie i już to komuś ślubowała. Bo jak komuś wierzyć skoro tej przysięgi nie dotrzymał? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Olek80 napisał:

Niewierna, 

 

nie masz innej opcji, albo decydujesz się na życie z mężem bez miłości (czy aby na pewno, skoro jednak Ci na nim zależy) albo zostawiasz go dając i sobie i jemu szansę na inne życie ... 

możesz oczywiście żyć tak jak żyjesz, wydaję mi się jednak że Cię to zniszcz i na dłuższą metę nie przyniesie nic dobrego, mąż się w końcu i tak dowie, nie ma na to mocnych, i będzie jeszcze gorzej, tak możesz to skończyć, nie narażając go na niepotrzebne cierpienie, ... 

 

no chyba że czujesz że część uczucia między wami jeszcze jest, to walcz ... 

 

tu musisz sobie odpowiedzieć sama 🙂

 

powodzenia 

Tylko pamiętaj o uczuciu dojrzałym,które nie jest takie samo jak pocztakowa fascynacja. Skąd wiesz ,że z kochankiem za parę lat nie będzie tak samo albo gorzej ? I znów powtórka z rozrywki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
32 minuty temu, Angel123456 napisał:

Tylko pamiętaj o uczuciu dojrzałym,które nie jest takie samo jak pocztakowa fascynacja. Skąd wiesz ,że z kochankiem za parę lat nie będzie tak samo albo gorzej ? I znów powtórka z rozrywki?

nie wiesz, nigdy nie wiesz ... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 godzin temu, starr napisał:

Masz dylemat - uczucia albo kasa. Podświadomie zdajesz sobie sprawę z tego, że kochanek nie będzie utrzymywał Waszych dzieci. Dlatego liczysz na alimenty, które zapewnią Tobie i dzieciom utrzymanie i racjonalizujesz swoje postępowanie tym, że sobie coś zrobi. Niczego gorszego nie zrobi sobie, niż to co sama mu robisz. Nie kochasz go, oszukujesz, ale kasę bezpośrednio, albo pośrednio ciągniesz od niego, a dodatek przez swój egoizm pozbawiasz go szansy na spotkanie kogoś dla kogo nie będzie opcją. Przecież Ty już się z nim zaocznie rozwiodłaś, pozostało go tylko uświadomić o tym fakcie. 

Może masz rację że się zaocznie rozwiodłam. Ale na pewno nie masz racji że kochanek nie będzie utrzymywał moich dzieci. Właśnie on to wszystko chce poukładać. Chce zarobić na moje i jego dzieci. Wiem że moja pensja nie jest powalająca.. jednak wiadomo że gdybyśmy mieszkali razem to też będzie ponosił koszty. On chce być ze mną ale nie naciska. Mówi że muszę być pewna decyzji i podjąć ją samodzielnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Olek80 napisał:

Niewierna, 

 

nie masz innej opcji, albo decydujesz się na życie z mężem bez miłości (czy aby na pewno, skoro jednak Ci na nim zależy) albo zostawiasz go dając i sobie i jemu szansę na inne życie ... 

możesz oczywiście żyć tak jak żyjesz, wydaję mi się jednak że Cię to zniszcz i na dłuższą metę nie przyniesie nic dobrego, mąż się w końcu i tak dowie, nie ma na to mocnych, i będzie jeszcze gorzej, tak możesz to skończyć, nie narażając go na niepotrzebne cierpienie, ... 

 

no chyba że czujesz że część uczucia między wami jeszcze jest, to walcz ... 

 

tu musisz sobie odpowiedzieć sama 🙂

 

powodzenia 

Dziękuję za dobre słowo. Mnie już niszczy takie życie. Wiem przecież że to wyrachowanie.. że jestem nieuczciwa. Boję się po prostu, nie widzę dobrego momentu na razie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Niewierna napisał:

Dziękuję za dobre słowo. Mnie już niszczy takie życie. Wiem przecież że to wyrachowanie.. że jestem nieuczciwa. Boję się po prostu, nie widzę dobrego momentu na razie.

całkowicie Cię rozumiem, 

i o ile forum to fajne miejsce bo można poznać opinię wielu ludzi to wiedz, że każdy na Twój problem będzie patrzył inaczej, przez pryzmat swoich doświadczeń, plus na forach o rozwodach, i rozpadach związku częściej jednak piszą ludzie z problemami, a nie Ci którzy się rozstali i są szczęśliwi ... 

stąd też ważne abyś dobrze sama wszystko przemyślała, starając się nie brać pod uwagę zdania innych, bo to Ty będziesz musiała z tą decyzja do końca życia być ... 

a że nie jest to łatwe ... sam o tym wiem ... 🙂

z doświadczenia mogę Ci tylko powiedzieć, że z czasem nie stanie się łatwiejsze ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Angel123456 napisał:

,nie dojrzaliśmy do małżeństwa". 

Przerazajace są dla mnie te stwierdzenia. Grono ludzi jaja po prostu robi sobie z małżeństwa z przysięgi drugiej osobie. 

Nie wiem jak Wy ale ja nie umiałabym zaufać osobie która jest po rozwodzie i już to komuś ślubowała. Bo jak komuś wierzyć skoro tej przysięgi nie dotrzymał? 

Różnie może być - młodzi ludzie biorą śluby, bo rodzina ciśnie, a potem odkrywają, że dorosłe życie we dwoje już nie jest takie fajne. Znam dużo par, które związały się ze sobą w liceum i roztsają się po 30ce, jak sobie uświadamiają, że nie da się przeżyć życia z pierwszą szkolną miłością.

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Caroline_1986 napisał:

 i roztsają się po 30ce, jak sobie uświadamiają, że nie da się przeżyć życia z pierwszą szkolną miłością.

DLACZEGO SIE NIE DA?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Olek80 napisał:

całkowicie Cię rozumiem, 

i o ile forum to fajne miejsce bo można poznać opinię wielu ludzi to wiedz, że każdy na Twój problem będzie patrzył inaczej, przez pryzmat swoich doświadczeń, plus na forach o rozwodach, i rozpadach związku częściej jednak piszą ludzie z problemami, a nie Ci którzy się rozstali i są szczęśliwi ... 

stąd też ważne abyś dobrze sama wszystko przemyślała, starając się nie brać pod uwagę zdania innych, bo to Ty będziesz musiała z tą decyzja do końca życia być ... 

a że nie jest to łatwe ... sam o tym wiem ... 🙂

z doświadczenia mogę Ci tylko powiedzieć, że z czasem nie stanie się łatwiejsze ...

Chciałabym Cię zapytać... uważasz że w życiu powinno się kierować uczuciami czy racjonalnością? Czy patrzeć na dobro dzieci czy siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

nie mam dzieci, więc ciężko mi się na ten temat wypowiedzieć, ale wydaję mi się że nie ma na to jasnej odpowiedzi, bo nigdy do końca nie jesteśmy szczęśliwi, i możesz poświęcić się dla dzieci zostając przy mężu, za jakiś czas dojdziesz do wniosku że to była świetna decyzja, a możesz zrobić to samo i skupić się na straconym uczuciu, ... i za jakiś czas będziesz żyć z poczuciem że straciłaś szanse na prawdziwą miłość, 

 

stąd też niezwykle ważne aby wszystko co robisz i jakiej decyzji nie podejmiesz podjąć ją w zgodnie sama ze sobą ... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Niewierna napisał:

Może masz rację że się zaocznie rozwiodłam. Ale na pewno nie masz racji że kochanek nie będzie utrzymywał moich dzieci. Właśnie on to wszystko chce poukładać. Chce zarobić na moje i jego dzieci. Wiem że moja pensja nie jest powalająca.. jednak wiadomo że gdybyśmy mieszkali razem to też będzie ponosił koszty. On chce być ze mną ale nie naciska. Mówi że muszę być pewna decyzji i podjąć ją samodzielnie.

On chce to poukładać, ale jak długo te chęci w nim będą, tego pewnie nie wiem on sam. Pewnie do momentu aż usłyszy w jakimś drobnym sporze, że nie jest ojcem i nie będzie tu rządził. Na razie nie naciska na Ciebie i czeka cierpliwie na Twoją decyzję. Jak sądzisz, długo będzie czekał? Na teraz, blokujesz dwóch facetów swoim brakiem decyzji, nie ma w tobie obawy, że  skończy się to tym, że jeszcze jakiś czas i żadnego z nich obok Ciebie nie będzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, starr napisał:

On chce to poukładać, ale jak długo te chęci w nim będą, tego pewnie nie wiem on sam. Pewnie do momentu aż usłyszy w jakimś drobnym sporze, że nie jest ojcem i nie będzie tu rządził. Na razie nie naciska na Ciebie i czeka cierpliwie na Twoją decyzję. Jak sądzisz, długo będzie czekał? Na teraz, blokujesz dwóch facetów swoim brakiem decyzji, nie ma w tobie obawy, że  skończy się to tym, że jeszcze jakiś czas i żadnego z nich obok Ciebie nie będzie?

Najgorsze jest to... że ufam kochankowi. On powiedział że będzie czekał ile trzeba będzie.. nawet 10 lat. A wydaje mi się że to człowiek który nie rzuca słów na wiatr. Wiem że muszę podjąć decyzję jak najszybciej. Zwłaszcza póki mój mąż się nie dowie że to przez innego .. choć tak naprawdę psuło się już od dawna. I sam o tym wie. Myślę jednak że gdyby dowiedział się o kimś to bardzo by go to zraniło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, Niewierna napisał:

Najgorsze jest to... że ufam kochankowi. On powiedział że będzie czekał ile trzeba będzie.. nawet 10 lat. A wydaje mi się że to człowiek który nie rzuca słów na wiatr. Wiem że muszę podjąć decyzję jak najszybciej. Zwłaszcza póki mój mąż się nie dowie że to przez innego .. choć tak naprawdę psuło się już od dawna. I sam o tym wie. Myślę jednak że gdyby dowiedział się o kimś to bardzo by go to zraniło.

Najlepszym testem miłości jest wspólne życie, ono bardzo szybko weryfikuje fakty i mrzonki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Skb napisał:

Najlepszym testem miłości jest wspólne życie, ono bardzo szybko weryfikuje fakty i mrzonki.

Dokładnie. Dlatego również z tego powodu mam dylematy. Z kochankiem znam się 1,5 roku więc bardzo mało. Tylko ja jestem bardzo emocjonalna ... wydaje mi się że mój świat runie jeśli go nie będzie. Tak, wiem że to dziecinne podejście. Po prostu bardzo tęsknię. On sam mówi żebym nie podchodziła 0-1 bo nie będę wiedziała nic z pytań które mu zadaję dopóki nie zamieszkamy razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Niewierna napisał:

Dokładnie. Dlatego również z tego powodu mam dylematy. Z kochankiem znam się 1,5 roku więc bardzo mało. Tylko ja jestem bardzo emocjonalna ... wydaje mi się że mój świat runie jeśli go nie będzie. Tak, wiem że to dziecinne podejście. Po prostu bardzo tęsknię. On sam mówi żebym nie podchodziła 0-1 bo nie będę wiedziała nic z pytań które mu zadaję dopóki nie zamieszkamy razem.

Nie jest chyba żadna tajemnicą, że wiele związków kończy się z chwilą wspólnego zamieszkania. Kończą się ochy i achy a zaczyna proza życia... gotowanie, pranie, sprzątanie, rachunki, zmęczenie... Z podejścia "Ja bez ciebie nie mogę żyć" robi się "Ja z tobą nie mogę żyć". Dopóki nie spróbujesz nie będziesz wiedziała... tylko, że często nie ma już powrotnej drogi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Niewierna napisał:

 On sam mówi żebym nie podchodziła 0-1 bo nie będę wiedziała nic z pytań które mu zadaję dopóki nie zamieszkamy razem. 

 

1 minutę temu, Skb napisał:

Dopóki nie spróbujesz nie będziesz wiedziała... tylko, że często nie ma już powrotnej drogi. 

Podobno prawdziwa miłość zaczyna się wtedy, gdy kończy miłosny haj...

Na Twoim miejscu zrobiłabym sobie parapsychotest - kartka papieru przedzielona na pół. Po lewej stronie +, po drugiej -. I wypisz sobie wszystko, co przychodzi Ci do głowy za tym, że warto zakończyć swoje małżeństwo i związać się z kimś innym, a po prawej stronie: negatywne skutki tej decyzji. Taki trochę bilans zysków i strat. Sprawdzisz, czego jest więcej.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Judyta_20 napisał:

 

Podobno prawdziwa miłość zaczyna się wtedy, gdy kończy miłosny haj...

Na Twoim miejscu zrobiłabym sobie parapsychotest - kartka papieru przedzielona na pół. Po lewej stronie +, po drugiej -. I wypisz sobie wszystko, co przychodzi Ci do głowy za tym, że warto zakończyć swoje małżeństwo i związać się z kimś innym, a po prawej stronie: negatywne skutki tej decyzji. Taki trochę bilans zysków i strat. Sprawdzisz, czego jest więcej.

 

To nie jest takie proste... Bo do tego dochodzą jeszcze emocjonalne koszty dziecka, które nie da się w żaden sposób oszacować. Może też dojść za zaciekłej walki z ex... A to potrafi skutecznie zrujnować nowy związek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Skb napisał:

To nie jest takie proste... Bo do tego dochodzą jeszcze emocjonalne koszty dziecka, które nie da się w żaden sposób oszacować. Może też dojść za zaciekłej walki z ex... A to potrafi skutecznie zrujnować nowy związek...

Tu masz rację. I to też będzie sprawdzianem słuszności podjętej decyzji post factum. Niestety, bez podjęcia ryzyka nie zmieni się nic - ani na lepsze, ani na gorsze.

Nie mam dowodów w postaci badań, ale śmiem twierdzić, że nie są szczęśliwymi dzieci wychowywane przez nieszczęśliwych rodziców...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Judyta_20 napisał:

Tu masz rację. I to też będzie sprawdzianem słuszności podjętej decyzji post factum. Niestety, bez podjęcia ryzyka nie zmieni się nic - ani na lepsze, ani na gorsze.

Nie mam dowodów w postaci badań, ale śmiem twierdzić, że nie są szczęśliwymi dzieci wychowywane przez nieszczęśliwych rodziców...

Chcesz porozmawiać z moją 6 letnią Córką? Wtedy zobaczysz jakie są faktyczne koszty rozstania i śmiertelnej walki rodziców... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Skb napisał:

Chcesz porozmawiać z moją 6 letnią Córką? Wtedy zobaczysz jakie są faktyczne koszty rozstania i śmiertelnej walki rodziców... 

Porozmawiaj ze mną - byłam kiedyś taką 6-letnią córką...

Będąc samemu zaangażowanym, nie umiesz/ nie możesz obiektywnie ocenić, tego, co się dzieje.

Zapytam przewrotnie - mając wiedzę tę z dzisiaj - wolałbyś, żeby do Waszego rozstania nie doszło? Uważasz, że Twoja córka byłaby szczęśliwsza, miała dobre wzorce, a Wy, jej rodzice, zadowoleni z decyzji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, Judyta_20 napisał:

Porozmawiaj ze mną - byłam kiedyś taką 6-letnią córką...

Będąc samemu zaangażowanym, nie umiesz/ nie możesz obiektywnie ocenić, tego, co się dzieje.

Zapytam przewrotnie - mając wiedzę tę z dzisiaj - wolałbyś, żeby do Waszego rozstania nie doszło? Uważasz, że Twoja córka byłaby szczęśliwsza, miała dobre wzorce, a Wy, jej rodzice, zadowoleni z decyzji?

Mam kilkadziesiąt lat złych doświadczeń związkowych... jak chcesz to możemy się licytować i wymieniać doświadczenia tylko, że na privie... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Skb napisał:

Mam kilkadziesiąt lat złych doświadczeń związkowych... jak chcesz to możemy się licytować i wymieniać doświadczenia tylko, że na privie... 

Przepraszam, zabrzmiałam dość obcesowo 😕  - mogłam to "porozmawiaj ze mną" wziąć w cudzysłów. Nie chciałam też wymuszać opowiadania o bardzo osobistych przeżyciach.

Bardziej zależało mi na daniu do myślenia. Spojrzeniu na problem z innej perspektywy.

To mogłoby się Niewiernej przydać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Judyta_20 napisał:

Przepraszam, zabrzmiałam dość obcesowo 😕  - mogłam to "porozmawiaj ze mną" wziąć w cudzysłów. Nie chciałam też wymuszać opowiadania o bardzo osobistych przeżyciach.

Bardziej zależało mi na daniu do myślenia. Spojrzeniu na problem z innej perspektywy.

To mogłoby się Niewiernej przydać.

Nie ma problemu. 🙂 Niestety na problem patrzę z różnych perspektyw... Możemy porozmawiać, ale nie na publicznym... Na wszelki wypadek muszę chronić swoje dziecko... 

Niewierna musi wszystko przeanalizować... Często rzeczywistość jest inna od wyobrażeń... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
59 minut temu, Skb napisał:

Nie ma problemu. 🙂 Niestety na problem patrzę z różnych perspektyw... Możemy porozmawiać, ale nie na publicznym... Na wszelki wypadek muszę chronić swoje dziecko... 

Niewierna musi wszystko przeanalizować... Często rzeczywistość jest inna od wyobrażeń... 

Co do zasady - wyobrażenia zawsze są skrajne wobec rzeczywistości. I to w dwie strony - zależy czy wyobraża sobie pesymista czy optymista 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 godzin temu, zuzannke napisał:

witajcie

 

odpowiedzcie na moje pytanie

da się, ale jest ciężko, 

 

widzisz ludzie się zmieniają, nawet w drobny sposób, zmieniają się nasze wartości, nasze nawyki, zmieniamy się pod wpływem pracy, partnera rodziny, poznając się młodo, rzadko kiedy jesteśmy w pełni ukształtowanymi ludźmi ... i dlatego się raczej nie da ... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.02.2021 o 21:46, Judyta_20 napisał:

Co do zasady - wyobrażenia zawsze są skrajne wobec rzeczywistości. I to w dwie strony - zależy czy wyobraża sobie pesymista czy optymista 😉

Życie zawsze zaskakuje... zarówno pozytywnie jak i negatywnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Skb napisał:

Życie zawsze zaskakuje... zarówno pozytywnie jak i negatywnie...

Zgadzam się. I właśnie dlatego jest takie ciekawe, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, Judyta_20 napisał:

Zgadzam się. I właśnie dlatego jest takie ciekawe, prawda?

Wiem. Masz rację. Prosty przykład z dzisiaj... Zatankowałem paliwo... łapię się za kieszeń... nie mam portfela... został w domu... Idę do kasy i mówię jaka sytuacja, pozwolili mi pojechać po pieniądze do domu...  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×