Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
nicdostraceniia

Nie daje sobię rady.

Polecane posty

Witam, chciałabym się przedstawić. Mam 18 lat i w tym roku pisze mature. Od ponad roku siedzę w domu na lekcjach zdalnych z wyłączeniem września i października 2020, kiedy jeszcze chodziliśmy do szkoły. Siedzenie w domu mnie przytłacza, czuje się wykończona. Moi rodzice bagatelizują moje nauczanie, jestem zmuszona sprzątać w domu w czasie moich lekcji, żeby nikt nie stwierdził, że jestem bezużyteczna. Potrafie wyjść z lekcji i zacząć odkurzać w domu i myć podłogi żeby wieczorem po powrocie rodziców nie dostać komentarza na temat tego, że nic nie robie. Moimi codziennymi zajęciami jest właśnie mycie łazienki, kuchni (naczynia, blaty kuchenka, stół), odkurzanie, mycie podłogi, robienie prania, wieszania go, zdejmowania wczorajszego. W piątki wieczorem zamiast wyjść ze znajomymi lub się spotkać z kimś to np. musze myć kabinę w łazience. Jeśli nie zrobie tych wszystkich czynności to jestem wysmiewana i zostaje wylane na mnie wiadro pomyj, że nic nie robie i jestem leniwa. W szkole radze sobie dobrze, mam dobre oceny, ale jak to na zdalnym, coś się ściągnie, coś się przepisze i tak w kółko. Naukę do matury określam jako mierną, bo po takim dniu po prostu jestem zmęczona. Kładę się codziennie po 1 i wstaje po 7, żeby wyrobić się na lekcje. Nikt mnie nie docenia, nie słyszałam nigdy żadnego dziękuję za zrobienie tych wszystkich czynności. Nie raz gotuje obiad za moją matke, myje potem po nas naczynia i znowu wieczoprem czyszcze całą kuchnie i nigdy nikt nie może powiedzieć mi głupiego dziękuje. Na wejściu jestem sprawdzana czy podłogi są pomyte, gdy stwierdzi, ze źle to dostaje kazanie w stylu "te podłogi są słabo umyte, więc po co się w ogole za to zabierałaś".. Nie mam oparcia w swoim chłopaku, bagatelizuje moje problemy. Musze dodać, że nie żyje w szczęśliwej rodzinie, tylko takiej, gdzie znęcanie psychiczne przez ojca jest na porządku dziennym. Od wielu lat usłyszałam już wiele rzeczy na swój temat np. że jestem straconym dzieckiem, albo, ze skończe pod mostem, ze nie mam zielonego pojęcia o życiu. Moja samoocena jest minusowa. Nie lubie siebie, jedyne pocieszenie znajduje w jedzeniu, przez co dużo mi się przytyło, ale nie mam czasu na aktywność fizyczną, bo musze robić wszystko w domu. Lockdown mnie wykańcza, kiedy chodziłam do szkoły, byłam szczęśliwsza, bo nie musialam siedziec w domu i miałam kontakt z innymi ludźmi. Chciałabym jak najszybciej się stąd wyprowadzić, żeby nie słuchać dokuczliwych komentarzy mojej rodziny, krzyków za każdy niedomyty talerz, albo wrzasku jak w domu jest za zimno, bo musiałam rozpalić pózniej  przez np. kartkówke z matmy, ale boje się, ze uniwersytety będa nadal zamknięte, a ja znowu będę musiała tu mieszkać. Historia mojej rodziny jest żenująca, jestem wpadką, więc może dlatego rodzina mnie nienawidzi. Jeśli ktos zechciałby mi pomóc i wesprzec dobrym słowem, a może nawet wysłuchać więcej to prosze o komentarz :(( czuję się bardzo samotna, bez wsparcia i bezuzyteczna. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
52 minuty temu, Zpaznokcilakier napisał:

Traktują Cie jak niewolnice. To, że masz zdalne lekcje, nie upoważnia Twoich rodziców do tego, żeby robili z Ciebie sprzątaczkę i combo robota domowego. Zadowoleni, bo wychodzą z domu, a po przyjściu mają św spokój, bo wszystko jest zrobione. Porozmawiaj z matką. Tak być nie może 

Nie jestem w stanie z nią na ten temat porozmawiac. Ona dostaje furii widząc tylko, ze czegoś nie zrobiłam, a co dopiero jakbym jej się jawnie sprzeciwiła. Z ojcem w ogole nie rozmawiam, zbieram tylko ochrzan.. Ale on i tak jest zdania, że tylko wstyd rodzinie przynosze i nie ma ze mnie nic.. Od paru dni mam bardzo duże załamania, bo nikt nie jest w stanie mnie wesprzeć, nawet mój chłopak mówi, ze sama musze sobie z tym poradzić.. Nawet nie mam sie komu wygadać.. Nikt nawet nie pyta co u mnie, albo jak sie czuje, a jedzenia jak sama sobie nie zrobie to nie dostane. Wole jeść więcej na zapas jak nie ma ich w domu niż robić sobie wieczorem kolacje, bo krzywo wtedy na mnie patrzą, bo widza, że chce coś zjeść.. Wiem, że to chore i podchodzi pod Eating Disorders, ale nie wiem co innego zrobić w tej sytuacji. Mam toksyczny stosunek do jedzenia, boje się jeść przy nich, w ogóle boje się wyjść wieczorem z pokoju, bo jestem taka siaka czy owaka.. Nie potrafie sobie sama pomóc.. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Zpaznokcilakier napisał:

Trudny czas. Zarówno dla młodych jak i dla starych. Masz babcie? Albo ciocie, która lubisz? Może one by Cie wsparły. Ja nie bardzo wierzę w słowa otuchy na odległość, że one coś dają. 

Nie mam na dobrą sprawe nikogo, kto byłby po mojej stornie. Mam przyjaciół, ale oni umywają ręcę. Wiele razy starałam się poruszać ten temat, chociażby mogliby mnie przytulić.. ale każdy to olewa.. Myślałam nad psychologiem, ale kto mi za to niby zapłaci.. Jak mogę zrobić żeby ten post trafił do większej ilości osób? Chciałabym bez konsekwencji z kimś pogadać, tak po ludzku.. 

 

  • Sad 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Straszne to jest co się u Cb dzieje. Nie myślałaś o tym, żeby teraz może to przetrwać, przyłożyć się do matury, zdać to wszystko a zaraz po jak najszybciej szukać roboty? Jakbyś miała stałą robotę mogłabyś może pomyśleć o wyprowadzce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
47 minut temu, Samda napisał:

Straszne to jest co się u Cb dzieje. Nie myślałaś o tym, żeby teraz może to przetrwać, przyłożyć się do matury, zdać to wszystko a zaraz po jak najszybciej szukać roboty? Jakbyś miała stałą robotę mogłabyś może pomyśleć o wyprowadzce.

Staram się, nie boję się jakoś bardzo matury, próbne napisałam dobrze, bez większych problemów, a one zawsze trudniejsze.. Dzisiaj dzwoniłam w sprawie pracy, pracowałabym w moim mieście do września a w paźdzerniku bym się wyprowadziła. To najrozsądniejsza decyzja, bo wyrwe się stąd i będę miała własne oszczędności. Przez 4 miesiące można dużo zarobić. Mam nadzieje, że sobie poradze.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, nicdostraceniia napisał:

Staram się, nie boję się jakoś bardzo matury, próbne napisałam dobrze, bez większych problemów, a one zawsze trudniejsze.. Dzisiaj dzwoniłam w sprawie pracy, pracowałabym w moim mieście do września a w paźdzerniku bym się wyprowadziła. To najrozsądniejsza decyzja, bo wyrwe się stąd i będę miała własne oszczędności. Przez 4 miesiące można dużo zarobić. Mam nadzieje, że sobie poradze.. 

Cieszę się, tak trzymaj 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Trzymaj się do czasu końca pandemii, ucz się języków obcych, gadaj z ludźmi na drugim końcu świata i internetu, a za rok wynieś się od rodziców najdalej jak się da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym jak najdalej, ale problem polega na tym, że mój chłopak studniuje w Lublinie i chce żebym ja też tam studiowała. Nie jestem gotowa zamieszkać z nim, ponieważ to jeszcze za wcześnie, w momencie przeprowadzki będziemy ze sobą mniej niź rok. Nie jestem osobą podejmującą decyzje tak szybko. No, ale problem jest w tym, że Lublin jest blisko mojego miejsca zamieszkania (jakieś póltora godziny) to jest bardzo blisko moim zdaniem. Miałam w sierpniu chłopaka, który przeprowadził się do Wielkopolski i chciał mnie w Poznaniu, ale ten związek nie wytrzymał odległości.. Poznań byłby spełnieniem moich marzeń, tyle godzin od domu to święty spokój, a jeśli będe mieszkać w Lublinie to będę automatycznie na każde zawołanie. Warto dodać, ze moi rodzice to typowi wysługiwacze. Matke jestem w stanie jeszcze zrozumieć, nigdy nie siedzi przy komputerze, nie wie jak to sie obsługuje, ale mój ojciec to typowy przygłup. Siedzi na tym laptopie, ogląda Bóg wie, co ( ;))) ) i nic się nie chce nauczyć. WSZYSTKO ja musze za niego robić. Nie umie zamawiać rzeczy przez neta, musze ja to robić, nie wie jak drukowac rzeczy, zawsze ja wszystko drukuje, żeby mi dowalić często mowi, że jest źle wydrukowane i ja nie umiem, ale zazwyczaj już drukuje z gotowego pliku pdf. Ale tak jak wspominałam, każda okazja jest dobra żeby się przyjebać, bo znęcanie psychiczne tutaj jest na poziomie dziennym, nie umiesz drukować porządnie to do czego Ty się w ogóle nadajesz itp. Boje się, ze jeśli mieszkałabym w Lublinie to musiałabym tu przyjeźdzac np. co Tydzień bo na kompie trzeba coś załatwić, zrobić, trzeba coś zamówić, trzeba coś wydrukować itp. Gdybym mieszkała dalej to sami musieliby sobie radzić. A tak to znalazlam se chłopaka, który nie rozumie wytłumaczenia, że ja nie chce w Lublinie "Bo za blisko rodziny". Wprost powiedział mi, ze taka wymówka to nie wymówka. Jestem totalnie podstawiona pod ścianą. Kocham go, wiem, że jest dobrym człowiekiem, ale nie rozumie mnie i nie bierze moich problemów na poważnie. Rozważam rozstanie przed rozpoczęciem studiów. Ewentualnie w ich trakcie i zmienienie uczelni. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×