Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Dawid1989

Wypalenie, wyrzuty sumienia, bezsilność, oto moje życie po 30stce

Polecane posty

12 godzin temu, Blondynka35 napisał:

Wiesz ja nie rozumiem, czemu większość ludzi Ci pisze, że Twoja żona to taka biedna, udręczona kobieta. Moim zdaniem ona wcale nie jest udręczona, bo czym niby? Wychowaniem tego jednego dziecka, gdy teraz nie pracuje? Zapewniłeś jej bardzo dobre warunki. To Ty myślałeś, gdzie ma mieszkać, zarabiałeś na to wszystko, płacisz rachunki, a ona nie musi przejmować się, że na każdą rzecz trzeba samodzielnie zarobić. Teraz przeprowadzicie się do dużego domu na fajnej działce, powoli go urządzicie. Z Twoich wypowiedzi wynika, że naprawdę dużo zarabiasz, za wszystko płacisz. Owszem może jej brakować wakacji, ale nie oszukujmy się teraz i tak jest pandemia więc inni też nie mogą na razie jeździć. Być może, by chciała więcej czasu razem, ale coś za coś. Ona teraz w ogóle nie pracuje, samo się na zarobi na dom, dziecko i wszystko 🙂

Wydaje mi się, że problemem jest jedynie to, że masz problem z alkoholem czy wagą, a nie to, że ona przy Tobie taka udręczona. Ma wszystko zapewnione, nawet myślisz, co by było, gdyby Ciebie zabrakło. Mnóstwo ludzi naprawdę tak nie ma, uwierz, że dajesz radę 🙂

 

Niby tak, ale nie zarabia teraz, bo poświęciła karierę dla dobra dziecka i małżeństwa. W domu też jest sporo pracy i też stara się rozwijać. Nie siedzi całe dnie przed telewizorem i nie zbija bąków. Ja też się staram jak mogę. Dzięki, że też to zauważasz:) Rzeczywiście na zarobki nie mogę narzekać, ale to jedynie efekt aktualnego zapotrzebowania na osoby w IT. Szczęście, nic więcej. W każdej chwili to eldorado może się skończyć i kiedyś na pewno się skończy. Nasuwa się pytanie- czy, gdybym nie miał tego szczęścia, że jest popyt na moje usługi, to czy nadal można byłoby powiedzieć, że daje radę? Ja nie pracuję ciężej, czy więcej niż większość społeczeństwa. Można powiedzieć, że nawet lżej, bo przy laptopie w klimatyzacji przy kawie z ekspresu. Nie mogę usprawiedliwiać swoich zaniedbań, tym że przecież ja pracuję i dom utrzymuję. To bardzo łatwo przychodzi i nie raz się łapałem na takim myśleniu. To ogólnie jest głębszy problem i spędziłem sporo czasu, żeby go zrozumieć, a i tak dna nie dotykam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey

A jaki jest stosunek twojej żony do twojej nadwagi, problemów zdrowotnych i alkoholu w twoim życiu? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, Bluegrey napisał:

A jaki jest stosunek twojej żony do twojej nadwagi, problemów zdrowotnych i alkoholu w twoim życiu? 

Jaki może być? Oczywiście negatywny. Kto by chciał mieć tłustą świnię za męża? Problemy zdrowotne też wynikają głównie z otyłości, a alkohol to jeszcze dodatek do całości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
3 minuty temu, Dawid1989 napisał:

Jaki może być? Oczywiście negatywny. Kto by chciał mieć tłustą świnię za męża? Problemy zdrowotne też wynikają głównie z otyłości, a alkohol to jeszcze dodatek do całości.

W takim razie tym właśnie powinieneś się zająć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Bluegrey napisał:

W takim razie tym właśnie powinieneś się zająć. 

Prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
2 minuty temu, Dawid1989 napisał:

Prawda

Potrzebny ci sensowny, długofalowy plan. Dieta plus ruch itd. Ostatecznie zawsze można zmniejszyć operacyjnie żołądek - coraz więcej osób korzysta z tej opcji. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Bluegrey napisał:

Potrzebny ci sensowny, długofalowy plan. Dieta plus ruch itd. Ostatecznie zawsze można zmniejszyć operacyjnie żołądek - coraz więcej osób korzysta z tej opcji. 

Już dwa razy byłem na stole i mnie cofali, bo kreatynina wychodziła zbyt duża (problem z nerkami) i bali się, że mnie nie dobudzą. Z dietą też jestem ograniczony z racji na trzustkę (tylko lekko strawne). Nie mniej powoli schodzę w dół. Potrwa to kilka lat, do normalnej wagi raczej nie zejdę, ale każdy kilogram się liczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
5 minut temu, Dawid1989 napisał:

Już dwa razy byłem na stole i mnie cofali, bo kreatynina wychodziła zbyt duża (problem z nerkami) i bali się, że mnie nie dobudzą. Z dietą też jestem ograniczony z racji na trzustkę (tylko lekko strawne). Nie mniej powoli schodzę w dół. Potrwa to kilka lat, do normalnej wagi raczej nie zejdę, ale każdy kilogram się liczy.

No i dobrze. Tak trzymaj. Zresztą, to trzeba powoli. A w tym też masz wsparcie żony? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Bluegrey napisał:

No i dobrze. Tak trzymaj. Zresztą, to trzeba powoli. A w tym też masz wsparcie żony? 

A co ona może? Przecież za mnie nie schudnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
12 minut temu, Dawid1989 napisał:

A co ona może? Przecież za mnie nie schudnie.

Nie schudnie. Ale w takich sytuacjach często cała rodzina uczestniczy. Zmiana odżywiania, brak słodyczy czy alkoholu w domu, wspólna aktywność fizyczna, motywowanie itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Bluegrey napisał:

Nie schudnie. Ale w takich sytuacjach często cała rodzina uczestniczy. Zmiana odżywiania, brak słodyczy czy alkoholu w domu, wspólna aktywność fizyczna, motywowanie itd

Ona i tak ma swoje problemy, a ja i tak się cieszę, że jeszcze ze mną w ogóle wytrzymuje. Alkohol w domu mi nie przeszkadza i tak zawsze musi coś być, jakby ktoś wpadł w gości. Nie mam też problemu, żeby moja żona się wieczorem napiła wina, czy drinka. Słodycze też muszą być na wypadek odcukrzenia, a ja i tak nie gustuje w słodyczach. Zresztą z racji cukrzycy nie spożywam w ogóle. Wszelkie ciasta moja żona zjada:) Jedyna aktywność na jaką mogę sobie pozwolić, to spacer i to i tak z licznymi przystankami. Zwykle chodzimy z córą po parku. W moim przypadku tylko basen i spacery niestety pozostają:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
2 minuty temu, Dawid1989 napisał:

Ona i tak ma swoje problemy, a ja i tak się cieszę, że jeszcze ze mną w ogóle wytrzymuje. Alkohol w domu mi nie przeszkadza i tak zawsze musi coś być, jakby ktoś wpadł w gości. Nie mam też problemu, żeby moja żona się wieczorem napiła wina, czy drinka. Słodycze też muszą być na wypadek odcukrzenia, a ja i tak nie gustuje w słodyczach. Zresztą z racji cukrzycy nie spożywam w ogóle. Wszelkie ciasta moja żona zjada:) Jedyna aktywność na jaką mogę sobie pozwolić, to spacer i to i tak z licznymi przystankami. Zwykle chodzimy z córą po parku. W moim przypadku tylko basen i spacery niestety pozostają:/

Przed ślubem też miałeś taką nadwagę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Bluegrey napisał:

Przed ślubem też miałeś taką nadwagę?

Tak od zawsze byłem otyły. Na studiach udało mi się sporo zrzucić, ale najprawdopodobniej tym uszkodziłem sobie nerki. Wtedy poznałem moją żonę, ale do ślubu już na powrót osiągnąłem rozmiary młodego walenia. Potem było tylko gorzej. Teraz znowu trochę schudłem i mam mniej więcej taką wagę jak w dniu ślubu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
1 minutę temu, Dawid1989 napisał:

Tak od zawsze byłem otyły. Na studiach udało mi się sporo zrzucić, ale najprawdopodobniej tym uszkodziłem sobie nerki. Wtedy poznałem moją żonę, ale do ślubu już na powrót osiągnąłem rozmiary młodego walenia. Potem było tylko gorzej. Teraz znowu trochę schudłem i mam mniej więcej taką wagę jak w dniu ślubu.

Czyli nadwaga nie jest dla twojej żony chyba problemem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Bluegrey napisał:

Czyli nadwaga nie jest dla twojej żony chyba problemem?

Otyłość dla każdego jest problemem. Dla mnie, dla niej, dla córy, która będzie się wychowywała bez ojca, jak tak dalej pójdzie. Tylko ZUS się może z tego faktu cieszyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
6 minut temu, Dawid1989 napisał:

Otyłość dla każdego jest problemem. Dla mnie, dla niej, dla córy, która będzie się wychowywała bez ojca, jak tak dalej pójdzie. Tylko ZUS się może z tego faktu cieszyć.

Z tego punktu widzenia to oczywiste. Dla powodzenia związku, już niekoniecznie. Mam znajomych z podobnym problemem. Ona wiecznie próbuje go odchudzać, raz to idzie, a raz nie. Ciągle są konflikty, a ich życie seksualne to ruina...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Bluegrey napisał:

Z tego punktu widzenia to oczywiste. Dla powodzenia związku, już niekoniecznie. Mam znajomych z podobnym problemem. Ona wiecznie próbuje go odchudzać, raz to idzie, a raz nie. Ciągle są konflikty, a ich życie seksualne to ruina...

No tak, u nas też ostatnio cokolwiek, gdy się staraliśmy o córę, a i to, bardziej przypominało smutną powinność, niż cokolwiek innego. Nie ma się co dziwić. Sam się sobą brzydzę, a co dopiero ktoś inny, o sprawności fizycznej już nie wspomnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
3 minuty temu, Dawid1989 napisał:

No tak, u nas też ostatnio cokolwiek, gdy się staraliśmy o córę, a i to, bardziej przypominało smutną powinność, niż cokolwiek innego. Nie ma się co dziwić. Sam się sobą brzydzę, a co dopiero ktoś inny, o sprawności fizycznej już nie wspomnę.

No, ale twierdzisz, że zawsze byłeś za gruby, więc nigdy nie było dobrze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Bluegrey napisał:

No, ale twierdzisz, że zawsze byłeś za gruby, więc nigdy nie było dobrze?

No tak jak pisałem, jak się poznaliśmy i byłem jeszcze na studiach byłem świeżo po tym sporym schudnięciu, to miałem koło 90kg. Potem coraz więcej i więcej. Taki efekt jojo, tylko stu kilowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
2 minuty temu, Dawid1989 napisał:

No tak jak pisałem, jak się poznaliśmy i byłem jeszcze na studiach byłem świeżo po tym sporym schudnięciu, to miałem koło 90kg. Potem coraz więcej i więcej. Taki efekt jojo, tylko stu kilowy.

Czyli seks kuleje od dawna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.04.2021 o 00:04, Blondynka35 napisał:

[...] Wiesz ja nie rozumiem, czemu większość ludzi Ci pisze, że Twoja żona to taka biedna, udręczona kobieta. Moim zdaniem ona wcale nie jest udręczona, bo czym niby? Wychowaniem tego jednego dziecka, gdy teraz nie pracuje? Zapewniłeś jej bardzo dobre warunki. [...]

Nie wiadomo, czy kobieta jest biedna i udręczona, czy raczej takie życie jej odpowiada. Na pewno to, że w nie weszła i w nim tkwi, jest wyłącznie jej odpowiedzialnością. Jakkolwiek, warunki to nie wszystko, a wręcz nic, jeśli nie ma atmosfery i fajnej relacji, za to jest nijakość i problemy... Codzienność urozmaicają i ożywiają drobne gesty i przejawy uczucia, wcale wiele nie potrzeba. Jeśli Autor kisi się we własnym sosie i nie potrafi wykazać inicjatywy w kierunku żony czy dziecka, ani nawet samego siebie zmotywować do działania, nic dziwnego, że czuje się coraz bardziej przytłoczony wszystkim. Wylewanie żali nie pomoże, trzeba się po prostu wziąć w garść, zapodać sobie kopa na zapęd i działać. Samo się nie zrobi, a jak zrobi, to na gorsze.

2 minuty temu, Dawid1989 napisał:

[...] Sam się sobą brzydzę, a co dopiero ktoś inny, o sprawności fizycznej już nie wspomnę [...]

Widzisz, i w tym sęk. Nie chodzi o nikogo innego, tylko o Ciebie. Nie zasłaniaj się jakoby krzywdą żony, masz po prostu osobiste kompleksy, przez które tkwisz w tym dołku, i póki nie zaczniesz nad nimi pracować w taki sposób, który przyniesie Ci satysfakcję (a niekoniecznie efekty), Twoje samopoczucie będzie złe. Poza tym, wysoka nadwaga sprzyja zaburzeniom hormonalnym i stwarza ryzyko pojawienia się stanów depresyjnych, przez które być może właśnie czujesz tę niemoc i pozostajesz bierny. Zawsze możesz skorzystać ze wsparcia terapeuty. Nadwaga nie wynika z jedzenia stricte, ale ze złych nawyków i błędnego stylu życia, więc jeśli nie zdecydujesz się na poważną rewolucję w nim, nie osiągniesz niczego na dłuższą metę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Bluegrey napisał:

Czyli seks kuleje od dawna?

No raczej tak. Mi to jakoś bardziej nie przeszkadza, ale małżonce już pewnie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Nenesh napisał:

Nie wiadomo, czy kobieta jest biedna i udręczona, czy raczej takie życie jej odpowiada. Na pewno to, że w nie weszła i w nim tkwi, jest wyłącznie jej odpowiedzialnością. Jakkolwiek, warunki to nie wszystko, a wręcz nic, jeśli nie ma atmosfery i fajnej relacji, za to jest nijakość i problemy... Codzienność urozmaicają i ożywiają drobne gesty i przejawy uczucia, wcale wiele nie potrzeba. Jeśli Autor kisi się we własnym sosie i nie potrafi wykazać inicjatywy w kierunku żony czy dziecka, ani nawet samego siebie zmotywować do działania, nic dziwnego, że czuje się coraz bardziej przytłoczony wszystkim. Wylewanie żali nie pomoże, trzeba się po prostu wziąć w garść, zapodać sobie kopa na zapęd i działać. Samo się nie zrobi, a jak zrobi, to na gorsze.

Widzisz, i w tym sęk. Nie chodzi o nikogo innego, tylko o Ciebie. Nie zasłaniaj się jakoby krzywdą żony, masz po prostu osobiste kompleksy, przez które tkwisz w tym dołku, i póki nie zaczniesz nad nimi pracować w taki sposób, który przyniesie Ci satysfakcję (a niekoniecznie efekty), Twoje samopoczucie będzie złe. Poza tym, wysoka nadwaga sprzyja zaburzeniom hormonalnym i stwarza ryzyko pojawienia się stanów depresyjnych, przez które być może właśnie czujesz tę niemoc i pozostajesz bierny. Zawsze możesz skorzystać ze wsparcia terapeuty. Nadwaga nie wynika z jedzenia stricte, ale ze złych nawyków i błędnego stylu życia, więc jeśli nie zdecydujesz się na poważną rewolucję w nim, nie osiągniesz niczego na dłuższą metę.

Czy ja wiem, czy kompleksy. To są raczej fakty. Depresji na pewno nie mam i mieć raczej nie będę. Satysfakcji też nie mam z czego mieć. Otyły jestem, bo jestem leniwy i się nie ruszam zbyt wiele. Z pewnością wynika to też ze złej diety i złych nawyków. To wszystko prawda. Dietetycy, też mi nigdy nie pomogli. Zawsze miałem wrażenie, że są wyspecjalizowani w osobach, które muszą zrzucić 10-20 kg, a nie ponad 100 kg. Może nie miałem szczęścia, ale zaliczyłem już naście porad przez całe swoje życie. Zwykle dopiero jak przestaje jeść, to zaczynam chudnąć. Tyle, że teraz tak już nie mogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
6 minut temu, Dawid1989 napisał:

Czy ja wiem, czy kompleksy. To są raczej fakty. Depresji na pewno nie mam i mieć raczej nie będę. Satysfakcji też nie mam z czego mieć. Otyły jestem, bo jestem leniwy i się nie ruszam zbyt wiele. Z pewnością wynika to też ze złej diety i złych nawyków. To wszystko prawda. Dietetycy, też mi nigdy nie pomogli. Zawsze miałem wrażenie, że są wyspecjalizowani w osobach, które muszą zrzucić 10-20 kg, a nie ponad 100 kg. Może nie miałem szczęścia, ale zaliczyłem już naście porad przez całe swoje życie. Zwykle dopiero jak przestaje jeść, to zaczynam chudnąć. Tyle, że teraz tak już nie mogę.

Czyli poniekąd wracamy do lenistwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Masz dwa "nalogi", z ktorymi bedziesz mial do czynienia do konca zycia. Odwyk alkoholowy doskwiera, wiec plywasz w poczuciu winy i robisz rachunek sumienia. Nie jestes otyly, masz Adipositas, moze juz nawet permagna, w zaleznosci od wzrostu. Jak zapewne wiesz, jest to choroba chroniczna. Stale proby ograniczenia jedzenia rowniez doskwieraja i u ciebie prowadza jak widac do kajania sie. Chcialbys cofonac czas ale nie mozna i dlatego cierpisz? Skoncentruj cala energie i uwage na zmianie terazniejszosci,  to akurat jest mozliwe. Zony tak bardzo nie zaluj, ona dopuscila do takiego stanu rzeczy, godzila sie na wszystko, co tu opisales, nigdy nie wyznaczyla granic. W twojej sytuacji warto uzmyslowic sobie fakt, ze psychika ludzka ma taka konstrukcje, ze w zaleznosci od motywacji mozna pokonac kazdy nalog. Im silniejsza motywacja tym latwiej. Jednym z przykladow sa kobiety w ciazy, ktore z dnia na dzien przestaja palic nawet wtedy, kiedy bardzo dobrze sie czuja, z troski o dziecko.  Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, expresis verbis napisał:

Masz dwa "nalogi", z ktorymi bedziesz mial do czynienia do konca zycia. Odwyk alkoholowy doskwiera, wiec plywasz w poczuciu winy i robisz rachunek sumienia. Nie jestes otyly, masz Adipositas, moze juz nawet permagna, w zaleznosci od wzrostu. Jak zapewne wiesz, jest to choroba chroniczna. Stale proby ograniczenia jedzenia rowniez doskwieraja i u ciebie prowadza jak widac do kajania sie. Chcialbys cofonac czas ale nie mozna i dlatego cierpisz? Skoncentruj cala energie i uwage na zmianie terazniejszosci,  to akurat jest mozliwe. Zony tak bardzo nie zaluj, ona dopuscila do takiego stanu rzeczy, godzila sie na wszystko, co tu opisales, nigdy nie wyznaczyla granic. W twojej sytuacji warto uzmyslowic sobie fakt, ze psychika ludzka ma taka konstrukcje, ze w zaleznosci od motywacji mozna pokonac kazdy nalog. Im silniejsza motywacja tym latwiej. Jednym z przykladow sa kobiety w ciazy, ktore z dnia na dzien przestaja palic nawet wtedy, kiedy bardzo dobrze sie czuja, z troski o dziecko.  Powodzenia.

Sam sobie jestem winny, żona we mnie żarcia, ani alkoholu nie pchała. Co do reszty to pewnie masz rację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mowiac "zona dopuscila do takiego stanu rzeczy" mam na mysli dynamike waszego zwiazku, czyli tolerowanie twojego opisanego przec ciebie zachowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, expresis verbis napisał:

Mowiac "zona dopuscila do takiego stanu rzeczy" mam na mysli dynamike waszego zwiazku, czyli tolerowanie twojego opisanego przec ciebie zachowania.

Może i racja, może od razu powinna mnie opuścić. Teraz jest już niejako przywiązana dzieckiem i wspólnym życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przywiazana dzieckiem i wspolnym zyciem? Dziecko ma dwa lata, ty byles uzalezniony od alkoholu i jedzenia juz przed dzieckiem i prawdopodobnie przed zwiazkiem. Twoja zona ma widocznie swoje powody do trwania w tym zwiazku i tolerowania twojego letargu. Moze dobrze czuje sie w roli aniola czyli ofiary. Problem zony nie powinien byc twoim, masz dosc wlasnych i na tym sie skup.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, expresis verbis napisał:

Przywiazana dzieckiem i wspolnym zyciem? Dziecko ma dwa lata, ty byles uzalezniony od alkoholu i jedzenia juz przed dzieckiem i prawdopodobnie przed zwiazkiem. Twoja zona ma widocznie swoje powody do trwania w tym zwiazku i tolerowania twojego letargu. Moze dobrze czuje sie w roli aniola czyli ofiary. Problem zony nie powinien byc twoim, masz dosc wlasnych i na tym sie skup.

Nie jestem pewien, czy skupianie się jedynie na sobie to dobry pomysł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×