Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Wojtasss75

Mołość czy przyzwyczajenie?

Polecane posty

16 godzin temu, Bimba napisał:

Cześć Skb.

Mam nadzeje ze ty małpką nie jesteś.

Dzień dobry Bimbo

Nie chciałbym być sędzią we własnej sprawie,  mój związek przestał istnieć trzy lata temu... formalnie kilka miesięcy temu... Jeszcze nie byłem na randce... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
35 minut temu, Skb napisał:

Dzień dobry Bimbo

Nie chciałbym być sędzią we własnej sprawie,  mój związek przestał istnieć trzy lata temu... formalnie kilka miesięcy temu... Jeszcze nie byłem na randce... 

Nie zrozum mnie źle,  ja nie nam nic przeciwko randkom, romansom i nowym związkom ale nie w trakcie terapii małżeńskiej ratującej zwiazek, nie w czasie kiedy decydują się losy związku, nie w czasie kiedy nie jesteś  pewny czy chcesz skończyć związek czy wrócić.

Tylko tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Bimba napisał:

Nie zrozum mnie źle,  ja nie nam nic przeciwko randkom, romansom i nowym związkom ale nie w trakcie terapii małżeńskiej ratującej zwiazek, nie w czasie kiedy decydują się losy związku, nie w czasie kiedy nie jesteś  pewny czy chcesz skończyć związek czy wrócić.

Tylko tyle.

To tylko gwoli Twojej oceny jeszcze Bimbo. Ja ani  poodczas terapii ani podczas trwającego związku nie randkowałem ani nie romansowałem.. Robiłem to (3 nieudane randki zresztą) podczas gdy nie byłem w związku. Ale faktem jest co napisałaś. Przypomina to trochę plaster na ból po rozsraniu. Dzięki za uświadomienie mi tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, Wojtasss75 napisał:

To tylko gwoli Twojej oceny jeszcze Bimbo. Ja ani  poodczas terapii ani podczas trwającego związku nie randkowałem ani nie romansowałem.. Robiłem to (3 nieudane randki zresztą) podczas gdy nie byłem w związku. Ale faktem jest co napisałaś. Przypomina to trochę plaster na ból po rozsraniu. Dzięki za uświadomienie mi tego

Rozstaniu oczywiście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeśli twoja żona jest pewna że chce rozwodu, to powinieneś iść dalej. To nie twoja własność, abyś sobie argumentował że jesteś dobrym ojcem, albo że nie zawiniłeś. Czasem tak bywa i nie ma co szukać winy. Pod jakimiś względami się nie dobraliście i relacja nie przetrwała. Może charakter, przekonania/wartości? Może od zawsze chcieliście dla siebie czegoś innego, a po 20 latach to wyszło? Nic dziwnego, że się kłócicie skoro jedno się zmusza do bycia w związku.

Ja nie wierzę w miłość do grobowej deski rozumianą jako gorące uczucie, motyle w brzuchu itd. Jak znam życie to zakochanie przemija, gorące uczucie również. Zostaje przyjaźń, zaufanie i inne rzeczy dla których warto trwać w tym związku. Może u was tego zabrakło?

Całkowicie nie fair jest porównywanie nowo poznanych kobiet do byłej. W taki sposób zachowujesz się jak gówniarz i marnujesz czas (nie tylko swój).

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Sylwia1991 napisał:

Jeśli twoja żona jest pewna że chce rozwodu, to powinieneś iść dalej. To nie twoja własność, abyś sobie argumentował że jesteś dobrym ojcem, albo że nie zawiniłeś. Czasem tak bywa i nie ma co szukać winy. Pod jakimiś względami się nie dobraliście i relacja nie przetrwała. Może charakter, przekonania/wartości? Może od zawsze chcieliście dla siebie czegoś innego, a po 20 latach to wyszło? Nic dziwnego, że się kłócicie skoro jedno się zmusza do bycia w związku.

Ja nie wierzę w miłość do grobowej deski rozumianą jako gorące uczucie, motyle w brzuchu itd. Jak znam życie to zakochanie przemija, gorące uczucie również. Zostaje przyjaźń, zaufanie i inne rzeczy dla których warto trwać w tym związku. Może u was tego zabrakło?

Całkowicie nie fair jest porównywanie nowo poznanych kobiet do byłej. W taki sposób zachowujesz się jak gówniarz i marnujesz czas (nie tylko swój).

 

Zgadzam się z Tobą oprócz tego że zachowuję się jak gówniarz. To nie zachowanie, ale emocje. Tak właśnie je przeżywam, porównując każdą kobietę do tej z którą spędziłem 17 lat. Czy to gówniarskie? Myślę że normalne, zresztą człowiek nie decyduje o tym jakie przeżywa emocje. Takie są i tyle. Myślę że po 2-3 latach emocje będą już zupełnie inne i wtedy ewentualnie będę mógł normalnie z kimś innym być. I chyba warto tyle poczekać. Tak myślę. Ale dzięki za komentarz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Bimba napisał:

Nie zrozum mnie źle,  ja nie nam nic przeciwko randkom, romansom i nowym związkom ale nie w trakcie terapii małżeńskiej ratującej zwiazek, nie w czasie kiedy decydują się losy związku, nie w czasie kiedy nie jesteś  pewny czy chcesz skończyć związek czy wrócić.

Tylko tyle.

Raczej wiem co co Ci chodzi... Stanie w rozkroku raczej nie jest dobrym rozwiązaniem, wchodząc w nową relacje wypadałoby wiedzieć czego się chce i na czym się stoi... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 godzin temu, Jack445 napisał:

No ja też mieszkam osobno, a próby powrotu trwały po kilka dni, a ostatnim razem, to nawet nie było powrotu, tylko wspólnie spędzane dni i na noc powrót do siebie. Uważam, że sytuacja jest podobna, bo jak się nie widzę z żoną, to ona nawet by mnie przyjęła i seks bym co jakiś czas miał, ale nie chcę się zniżać do takiego poziomu, więc unikam kontaktu.

Byłem około 2,5 roku temu zakochany w innej i wiem jakie to uczucie. Do żony czułem coś innego. Było pożądanie i jeśli nie robiła mi żadnych świństw, to była życzliwość i chęć pomocy w każdej sytuacji, ale że była zwyczajnie złośliwa, to się odsuwałem coraz bardziej, już przed rozstaniem.

Nie będę ukrywał, że spotykałem się z innymi kobietami i zasadnicza różnica to fakt, że z żoną mam wspólne wspomnienia, dzieci, majątek, a z inną kobietą można mieć wspólne plany i chwile przyjemności, a to jest całkiem inna perspektywa.

Jest zasadnicza różnica, bo ja nie tęsknię już za żoną. U mnie było to przyzwyczajenie. Przy każdym powrocie, tymi swoimi awanturami, robiła mi krzywdę i przed wyprowadzką też i nie jest miło być z kimś, co do kogo nie można mieć pewności w jakim humorze wróci do domu, albo czy nagle jakaś wajcha się jej w głowie nie przestawi i nie zacznie pretensji przechodzących w awanturę, a powód zawsze wymyśli. A przez pierwsze 15 lat żyliśmy zupełnie bez kłótni...

A ja mam pytanie, u mnie podobnie, awantur nie było, ale często pretensje miałam, ze nie przytulił, czemu tak póżno przyjechał, itp. Miał dość, po 30 latach znalazł inną, jest ze mną, mówi, ze kocha, ale spotyka się z tamtą i chyba chce odejść. Mówi, że z nią jest inaczej. Jak myślisz jest szansa, że go odzyskam? Ty do swojej byś wrócił, gdyby nie truła?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19 godzin temu, Jack445 napisał:

No jak się męża, albo żonę wyrzuca z domu i kończy małżeństwo, to trzeba się liczyć z tym, że będzie uprawiał seks z kimś innym.
Dla mnie to nie jest żadna zdrada. Wiedziała co robi. Byłem gotów zostać i jakoś trwać, nawet będąc zauroczonym w innej.

a po co byłeś gotów zostać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Bebi67 napisał:

a po co byłeś gotów zostać?

Już raz odpisałem na to pytanie, ale powtórzę.
Miło było jak córka wracała ze studiów na weekendy. To ratowało mi życie.
Lubiłem też mój dom, który sam zbudowałem. Miałem w nim jeszcze sporo zrobić, kupiłem już materiały do remontu.

3 godziny temu, Bebi67 napisał:

A ja mam pytanie, u mnie podobnie, awantur nie było, ale często pretensje miałam, ze nie przytulił, czemu tak póżno przyjechał, itp. Miał dość, po 30 latach znalazł inną, jest ze mną, mówi, ze kocha, ale spotyka się z tamtą i chyba chce odejść. Mówi, że z nią jest inaczej. Jak myślisz jest szansa, że go odzyskam? Ty do swojej byś wrócił, gdyby nie truła?

Nie wiem czy Ci się uda. No i nie wiem czy warto. Rozumiem, że boisz się samotności.
Jeśli wejdę w nowy związek, to będę lojalny wobec nowej kobiety i nie wrócę, a powodem byłyby pewnie dzieci, może gdyby pojawiły się wnuki.
Ile razy można dać szansę... u mnie jest tak, że zarówno ja jak i żona uważamy, że drugiej stronie robimy wielką łaskę zgadzając się na powrót. Oboje mamy o sobie wysokie mniemanie i uważamy się za wartościowe osoby, przez to nikt nie chce ustąpić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Skb napisał:
10 godzin temu, Bimba napisał:

Nie zrozum mnie źle,  ja nie nam nic przeciwko randkom, romansom i nowym związkom ale nie w trakcie terapii małżeńskiej ratującej zwiazek, nie w czasie kiedy decydują się losy związku, nie w czasie kiedy nie jesteś  pewny czy chcesz skończyć związek czy wrócić.

Tylko tyle.

Raczej wiem co co Ci chodzi... Stanie w rozkroku raczej nie jest dobrym rozwiązaniem, wchodząc w nową relacje wypadałoby wiedzieć czego się chce i na czym się stoi..

Chodzi mi też o tę kobietę z którą zaczyna się coś nowego nie kończąc starej relacji.

Ta babka też ma uczucia, plany, widzi że coś się zaczyna, a tu za plecami odwiedzinki u byłej, często seks na zgodę, jakieś plany powrotu, porównywania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Jack445 napisał:

Już raz odpisałem na to pytanie, ale powtórzę.
Miło było jak córka wracała ze studiów na weekendy. To ratowało mi życie.
Lubiłem też mój dom, który sam zbudowałem. Miałem w nim jeszcze sporo zrobić, kupiłem już materiały do remontu

Nie wiem czy Ci się uda. No i nie wiem czy warto. Rozumiem, że boisz się samotności.
Jeśli wejdę w nowy związek, to będę lojalny wobec nowej kobiety i nie wrócę, a powodem byłyby pewnie dzieci, może gdyby pojawiły się wnuki.
Ile razy można dać szansę... u mnie jest tak, że zarówno ja jak i żona uważamy, że drugiej stronie robimy wielką łaskę zgadzając się na powrót. Oboje mamy o sobie wysokie mniemanie i uważamy się za wartościowe osoby, przez to nikt nie chce ustąpić.

Czyli dla zony byś nie wrócił, tylko z innych powodów. 

Nie boje sie samotności. Jestem aktywną kobietą, dam rade, ale go kocham i nie chce być z kimś innym. Zrozumiałam swój błąd, ale on nie wierzy. On mówi że może być z nami obiema, ale tak ja nie chce. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Bimba napisał:

Chodzi mi też o tę kobietę z którą zaczyna się coś nowego nie kończąc starej relacji.

Ta babka też ma uczucia, plany, widzi że coś się zaczyna, a tu za plecami odwiedzinki u byłej, często seks na zgodę, jakieś plany powrotu, porównywania...

Nie jesteś sama i nie rozumiesz sytuacji ludzi rozwodzących się i po czterdziestce.
Na początku na takim portalu randkowym masz ogromny wybór, ale po miesiącu i odrzuceniu tego tysiąca kandydatów masz kilka randek za sobą, bo randka staje się czymś zwyczajnym. Zwykłym wyjściem na kawę, rozmową z nowym facetem, kobietą. O wiele łatwiej się umówić z kobietą, która jest na takim portalu kilka miesięcy, bo ona już odrzuciła ten tysiąc i nie ma setek wiadomości, a tylko kilka od nowych użytkowników i tych cierpliwych.
Tak po roku obie strony zaczynają iść na kompromis i wybierają sobie kandydatów z którymi chcą tylko seksu i obie strony są świadome, że jak kobieta idzie z facetem do łóżka na pierwszej randce, to związku nie będzie. Czasem oszukują sami siebie. A czasem pożądanie jest tak wielkie, że zostają ze sobą. Oszustw bym się nie doszukiwał. To raczej smutna rzeczywistość osób samotnych, żadne szukanie przygód, tak jak to widzą osoby w związkach, które zazdroszczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Bimba napisał:

Chodzi mi też o tę kobietę z którą zaczyna się coś nowego nie kończąc starej relacji.

Ta babka też ma uczucia, plany, widzi że coś się zaczyna, a tu za plecami odwiedzinki u byłej, często seks na zgodę, jakieś plany powrotu, porównywania...

Ludzie przeważnie mają uczucia... , a nie każdy chce być kawałkiem mięsa... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witam moja ulubioną stalkerkę!

Długo wyrmtrzymałaś ale widzę że zaraz pękniesz jak nie rzucisz w kogoś goownem. 

Dla twojej wiadomości - rozwiodłam się dwadzieścia jeden lat temu i od dwudziestu lat jestem w "nowym" szczęśliwym związku.

A teraz dawaj, rzygaj jadem, ulżyj sobie.

 

Edytowano przez Bimba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czytam wątki "okołorozwodowe", bo temat powoli staje się mi coraz bliższy i odczuwam coraz większe przerażenie. Jak wiele aspektów trzeba wziąć pod uwagę, materialne i emocjonalne. Do tego dzieci, jak je przez to przeprowadzić. Ogarnia mnie przerażenie. Może jednak nie warto w to brnąć. Może lepiej dożyć do końca swych dni i niech będzie jak jest, trudno. Może nie być razem, ale pozostać we wspólnym domu i udawać przed dziećmi że jest ok, ale czy tak się w ogóle da...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wszystko się da.

Człowiek nie sznurek, wszystko wytrzyma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×