Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Witam.  Chyba nie radze sobie jako matka. Znaczy jakoś wiąże koniec z końcem, ale to wszystko jest odkupione nie tyle trudem fizycznym i zmęczeniem, ale głównie jakimś, w moim odczuciu olbrzymim przytłoczeniem psychicznym.. Mam 30 lat i kilka lat temu wyszlam za swojego długoletniego chłopaka, a po roku urodziło nam się PLANOWANE dziecko. Byłam szczęśliwa, choć na pomoc rodziny przy bobasie raczej nie miałam co liczyć. Dziecko jest spokojne, więc dawałam sobie z moim partnerem i tęsciową radę.Ale z biegiem czasu przestaję zauważać plusy mojego macierzyństwa. Zaczęły nagle męczyć mnie obowiązki, między nami jako partnerami się zepsuło. Mąż jest dla mnie już tylko ojcem synka, a ja dla niego zapewne także, nie widzimy w sobie ani przyjaźni, jakiejs prostej sympatii, ani tym bardziej czegoś więcej. Życie stało się nudne i czuje że nie tak powinno wyglądać moje życie. Staram się być jak najlepszą matką, ale potrzebuje oddechu od tego wszystkiego. Wróciłam do pracy, synka poslalismy do przedszkola. Ale nadal czuje że czas ucieka mi przez palce.. Potracilam przyjaciół, albo także zajmują się swoją nową rodziną i nie mają energii ani czasu na spotkania, imprezy, albo nie posiadają dzieci i są zdania, że ja tylko o tym mogę już rozmawiać: ( Czuje się samotna i z każdym rozwojem synka, widzę tylko moje starzenie, bawienie wnuków, brak perspektyw na lepsze życie. Nie mam samobójczych myśli, zaciskami zęby, ale myśli mnie odbijają (np. o dorosłości syna, boje się tego). Codzienność stała się przytłaczająca, choć lubię z nim spędzać czas, ale czuję, że nie aż tyle, ile spędzam.:( Podziwiam nasze matki, babcie nawet nie wiecie jak bardzo. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nasze matki i babki pewnie czuły podobnie, tylko nikt o tym nie mówił,albo rzadko,poza tym zawsze była ta babcia do pomocy, inny model wychowawczy itd.

To normalne co czujesz, masz wrażenie że Twoje życie to rutyna i obowiązki I wszystko z dzieckiem u nogi. Brakuje wolności i spontanu, odpoczynku,poczucia się kobieta a nie tylko matka z obowiązkami, wyjścia że znajomymi, zabawy. Normalne.

Pomyśl nad tym czego chcesz od życia,czego najbardziej Ci brakuje,porozmawiaj z mężem i wprowadźcie jakieś zmiany. Może odpuść trochę codziennych obowiązków, gotuj raz na dwa dni i wolny czas poświęc sobie. Weźcie kilka dni wolnego w pracy, zaprowadźcie dziecko do przedszkola I idźcie do kina. Pomyśl o hobby dla siebie, co moglibyście robic razem z dzieckiem co nie było by kara dla was:) musimy sobie sami dac to czego nam brak, bo los cudownie nam tego nie ześle. 

U mnie są takie etapy dołka i optymizmu. Ostatnio mąż miał tydzień wolnego, ja też i cały tydzień nie robiliśmy nic. Wolne totalne. Film, książka, gra,łóżko,wyjście na spacer, sklepy i korzystaliśmy z czasu bez dzieci. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dodam że zima i jesień tez robią swoje. Brak witaminy D,słońca wysysa energię i radosc z życia. Może powinnas brać coś na poprawę samopoczucia? Doping każdemu czasem potrzebny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowany)
2 godziny temu, Katko92 napisał:

Ale nadal czuje że czas ucieka mi przez palce.. Potracilam przyjaciół, albo także zajmują się swoją nową rodziną i nie mają energii ani czasu na spotkania, imprezy, albo nie posiadają dzieci i są zdania, że ja tylko o tym mogę już rozmawiać: ( Czuje się samotna i z każdym rozwojem synka, widzę tylko moje starzenie, bawienie wnuków, brak perspektyw na lepsze życie. Nie mam samobójczych myśli, zaciskami zęby, ale myśli mnie odbijają (np. o dorosłości syna, boje się tego). Codzienność stała się przytłaczająca, choć lubię z nim spędzać czas, ale czuję, że nie aż tyle, ile spędzam.:( Podziwiam nasze matki, babcie nawet nie wiecie jak bardzo. 

Ooo, ja też tak mam ostatnio. Chyba to covid i zima. Dziecko po raz n-ty na kwarantannie, wszyscy się ostatnio w domach pozamykali, ten covid, tamten covid 😞 My sobie radzimy tak, że spotykamy się z tym kto chce, albo na spacerze albo na skype. Nie ma tego dużo, ale i tak lepszy rydz niż nic, bo ja się ogromnie lepiej czuję po takich spotkaniach, więc nawet jak to jest godzina w tygodniu, to dużo daje. I staramy się z mężem codziennie chociaż te pół godziny na czymś fajnym spędzić, a to odcinek serialu, a to nawet kanapki sobie sami wspólnie robimy. A z dzieckiem to różnie, ostatnio robiliśmy wszyscy razem przegląd naszych (dorosłych) ciuchów, to przynajmniej było wesoło, moja 3-latka w mojej su k ience, próbowała szpilki przymierzać...

Edytowano przez monika1908

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A ja będę wredna, ale powiem, że to też kwestia organizacji czasu i zajęć.

Przy pracy na etat i przy zimie trzeba sobie wygospodarowac czas na przyjemniejsze rzeczy. Bo inaczej dni lecą przez palce, szybko robi się ciemno i jest depresyjnie. To prawda. Też mam takie depresyjne zimy za sobą i po prostu teraz nie pozwalam na to, żeby kolejna była taka sama.

Zima też moze być fajna. Można iść na spacer w śniegu, można zabrać dziecko na gorącą czekoladę  można iść w trójkę do dziecęcego teatru, albo podrzucić dziecko rodzinie i iść z mężem. Można coś wspólnie ugotować, można naprawdę wiele, tylko trzeba wykazać minimum chęci i czas nie będzie uciekał przez palce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, KitKat napisał:

Nie da rady zimą jak wychodzisz z domu przed ósmą, żeby odstawić dziecko do przedszkola,robisz od dziewiątej do siedemnastej,a do domu wchodzisz o osiemnastej i chcesz chociaż zjeść późny obiad i musisz ogarnąć.Nie rozśmieszajcie mnie laski z tą organizacją czasu.

Da radę:) może nie codziennie, ale chociaż raz w tygodniu da radę wygospodarowac czas na to, żeby zrobić coś więcej. Tylko po prostu trzeba o to specjalnie zadbać i się postarać, żeby ten czas się pojawił. Inaczej to faktycznie nic tylko umierać.

Mnie sie też w zimie nic nie chce. Tylko, że po przeżyciu takiej mega depresyjnej zimy, nie pozwalam sobie już na kolejne w tym samym stylu. I ciężko pracuję, żeby to się zadziało. Każdy musi już sam sobie swój czas zorganizować. Ale jak najbardziej jest to możliwe. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, KitKat napisał:

Nie da rady zimą jak wychodzisz z domu przed ósmą, żeby odstawić dziecko do przedszkola,robisz od dziewiątej do siedemnastej,a do domu wchodzisz o osiemnastej i chcesz chociaż zjeść późny obiad i musisz ogarnąć.Nie rozśmieszajcie mnie laski z tą organizacją czasu.

Da rade. Nie codziennie ale są weekendy, raz w tyg można zboczyć z drogi di domu po szkole czy przedszkolu i zrobić coś innego. My polki mamy coś wbite do głowy z tym ciągłym gotowaniem i sprzataniem. Życie na to marnujemy. 

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, KitKat napisał:

Nawet jeśli to możliwe raz w tygodniu to nie poprawia na dłużej nastroju,bo już tak próbowałam.Nie liczę tego,że od września mam tak.Co młodsze pójdzie kilka dni do przedszkola to potem tydzień siedzimy w domu,bo chore.To jest dołujące i tak naprawdę życie kręci się wokół domu i dzieci,nie ma spontanu ani luzu.Tylko kupki,rzygi,rozlane picie,okruchy i marudzenie.

Cudowne macierzyństwo ❤

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, KitKat napisał:

Nawet jeśli to możliwe raz w tygodniu to nie poprawia na dłużej nastroju,bo już tak próbowałam.Nie liczę tego,że od września mam tak.Co młodsze pójdzie kilka dni do przedszkola to potem tydzień siedzimy w domu,bo chore.To jest dołujące i tak naprawdę życie kręci się wokół domu i dzieci,nie ma spontanu ani luzu.Tylko kupki,rzygi,rozlane picie,okruchy i marudzenie.

Zależy komu, ale spróbować zawsze warto. Generalnie trzeba znaleźć coś, co nastrój poprawi, bo spędzanie zimy w wiecznej depresji też nis jest dla dzieci dobre. Potem kończy się jak w tym temacie, że dziecko płacze, bo zima.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowany)

Kochana jako kobieta kilkanaście lat starsza cos ci powiem 

1. Przyjaźnie i znajomi nigdy nie trwają wiecznie. Taka jest kolej rzeczy. Twoje koleżanki też są podobnie zmęczone jak ty. I na nic nie mają czasu. Też bolalam nad urwanymi znajomościąmi i musiałam skończyć 41 lat życia, aby zrozumieć że tak jest. Po prostu. 

2. Zmęczenie dopada każdego. Musisz osdtresowac sie i znalexc pozytywne aspekty sytuacji. Może masz jakieś hobby np bieganie jakąś gimnastyka czytania gotowanie czy co tam innego, które zarzuciłas. Wróć do tego albo znajdź pasję, która odwróci uwagę i pozwoli poznać nowych znajomych 

3. Jestem kobietą która od 20 lat usiłowała zajść w ciążę. Całe moje życie składa się z chorób dróg rozrodczych które mi to utrudniają. Miałam 15 lat kiedy zatrzymał mi się okres. Matka miała mnie w dooopue latala tylko z alarmem, że pewno ciąża. Lykalam hormony nic nie pomagało. Było coraz gorzej. Sama latalam po lekarzach ale co na wsi 17 latka bez pieniędzy mogła 20 lat temu. A netu i Google nie było aby znakexc lekarzy. Po 10 latach!! Kiedy już byłam dorosła trafiłam do lekarza i okazało się że nam nowotwór niezlosliwy. Gdyby matka mi pomogła zabrała do lekarza... Może byłoby łatwiej. Po jego usunięciu miało być pięknie. Po kolei zaliczyłam naczyniaki dróg rodnych zrosty niedriznosc jajowodow. 5 ciąż. Pierwsza się oberwala, bo xle umiejscowiona. 3 kolejne nie wiadomo dlaczego zatrzymywały się w 6 tyg. Jestem po leczeniu immunologii w 5 martwej ciąży i mam 41lat. 

Wszystko bym oddala aby czuć twoje zmeczenie. 

Rodzina?  Najlepiej na zdjęciu.  

Więc spójrz na siebie w lustrze. Jesteś młoda zdrowa, twoje dziecko jest zdrowe. Masz więcej niż tysiące ludzi marzy. 

Przypomnij sobie o swoich marzeniach i zacznij je realizować. Dziecko to nie przeszkoda. A ty nie musisz być idealna matką. Pozwól sobie polezec poleniuchowac, olać sprzątanie i pranie. Swiat się nie zawali idx do fryzjera, na masaż w czekoladzie. Zrób coś szalonego. . Pojedzcie na wakacje. Wyjdzcie z mezem do kina i na kolacje. Rób to, co uważasz że nie możesz. To nie dziecko jest problemem, tylko ty wmowilas sobie, że już nie możesz.. Ależ możesz. Naprawdę 

4. Dzieci chorują. Kiedyś przestaną a zaczną pyskowac. Wtedy będzie. 

Edytowano przez Nitkabez
  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
56 minut temu, KitKat napisał:

To spróbuję jeszcze raz moją odpowiedź,ale jużkrótko.A więc co z tego,że wciągnęłam się w bieganie,jak co trochę potrenuję to dziecko chore i znowu muszę rzucić treningi.To dołujące.A czasu spędzonego z dzieciakami nie mogę liczyć jako czegoś czego potrzebuje czasem kobieta dla własnej przyjemności.Ile można tych placów zabaw,sal zabaw, bibliotek,spacerów?

Majac dzieci niestety tak to wygląda na najbliższe 7-10 lat i każdy ma to samo. 

  • Thanks 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, KitKat napisał:

Zimą naprawdę ciężko.Co innego wiosna, lato, wczesna jesień.Nawet jeśli ma to być czas tylko dla mnie to staram się biegać.I co? Za każdym razem muszę czekać aż mąż będzie w domu lub dziecko w przedszkolu.Kilka dni treningu i już przerywam,bo dzieciak znowu przyniósł coś z przedszkola i trzeba z siedzieć w domu.I ile można chodzić na te place zabaw,sale zabaw,zoo,wszystko już obeszłam z dzieciakami.Nawet do bilbiloteki na spotkania małych czytelników je zapisałam na zimę.Ale to nie jest ten czas,którego potrzebuje czasem kobieta.

No ja to rozumiem, tylko sama zamiast narzekać na straszną zimę wolę znaleźć pozytywy. Ostatnio w wolnych chwilach szydełkuję albo robię haft diamentowy i to już jest czas dla mnoe w weekend. Dziecko może przejąć facet, nic im się nie stanie jak pójda razem na spacer, a Ty sobie zrobisz poranek spa albo coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, KitKat napisał:

Zimą naprawdę ciężko.Co innego wiosna, lato, wczesna jesień.Nawet jeśli ma to być czas tylko dla mnie to staram się biegać.I co? Za każdym razem muszę czekać aż mąż będzie w domu lub dziecko w przedszkolu.Kilka dni treningu i już przerywam,bo dzieciak znowu przyniósł coś z przedszkola i trzeba z siedzieć w domu.I ile można chodzić na te place zabaw,sale zabaw,zoo,wszystko już obeszłam z dzieciakami.Nawet do bilbiloteki na spotkania małych czytelników je zapisałam na zimę.Ale to nie jest ten czas,którego potrzebuje czasem kobieta.

No ja to rozumiem, tylko sama zamiast narzekać na straszną zimę wolę znaleźć pozytywy. Ostatnio w wolnych chwilach szydełkuję albo robię haaft diamentowy i to już jest czas dla mnoe w weekend. Dziecko może przejąć facet, nic im się nie stanie jak pójda razem na spacer, a Ty sobie zrobisz poranek relaksu albo wyrwiesz sie na masaż. Wszystko się da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No ja to rozumiem, tylko sama zamiast narzekać na straszną zimę wolę znaleźć pozytywy. Ostatnio w wolnych chwilach szydełkuję albo robię haaft diamentowy i to już jest czas dla mnoe w weekend. Dziecko może przejąć facet, nic im się nie stanie jak pójda razem na spacer, a Ty sobie zrobisz poranek relaksu albo wyrwiesz sie na masaż. Wszystko się da.

Moja teściowa jeździła z dzieckiem do spa, gdzie dziecko miało zajęcia zorganizowane, a ona mogła robić swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, KitKat napisał:

Nawet jeśli to możliwe raz w tygodniu to nie poprawia na dłużej nastroju,bo już tak próbowałam.Nie liczę tego,że od września mam tak.Co młodsze pójdzie kilka dni do przedszkola to potem tydzień siedzimy w domu,bo chore.To jest dołujące i tak naprawdę życie kręci się wokół domu i dzieci,nie ma spontanu ani luzu.Tylko kupki,rzygi,rozlane picie,okruchy i marudzenie.

Każdy tak ma, jest zmęczony, ale to chwilowe, bo dzieci szybko rosną. Tylko nie każdy mając dziecko najchętniej by się go pozbył i byłby najszczęśliwszy jakby codziennie to dziecko przesiedziało w przedszkolu a w domu było tylko na kolacji i się wyspać. I to jest smutne. Już od nie jednej dorosłej kobiety usłyszałam, że mając małe dzieci to jest najpiękniejszy czas w życiu, więc może warto znaleźć jakieś plusy autorko..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego boisz się dorosłości syna? Moim zdaniem właśnie jak podrośnie będzie lepiej. Sama nie mam dzieci, nie chce, bo choruje. Jakbym była zdrowa to bym chciała. Ale czasami żałuję właśnie ze nie będę miała względu na to jak wygląda moja relacje z rodzicami. Dzieci kiedyś dorastają już nie potrzebują już tyle uwagi. Ja wyprawadzilam się do akademika w wieku 17 lat. Potem mieszkałam z mamą. W ciężkich chwilach starałam się ją wspierać, nie zawsze dobrze, bo byłam młoda. Ale zawsze trzymalysmy sie razem. Teraz też tak jest. Trzymamy się razem, dużo razem rozmawiamy. Jeszcze docenisz to, że masz syna. Ja z żalem patrzę w przyszłość, że kiedyś nie będę miała dzieci i takiej więzi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tak jak ktoś powyżej napisał, przyjaźnie odchodzą. Syn zostanie z Tobą do końca. Ciesz się, że jest zdrowy, że Ty jesteś zdrowa. To jest najważniejsze. Kochajcie się i staraj się pomyśleć pozytywnie o tym czasie z nim spędzonym jak jeszcze jest mały, bo każdy dorasta. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
33 minuty temu, Memed napisał:

Tak jak ktoś powyżej napisał, przyjaźnie odchodzą. Syn zostanie z Tobą do końca. Ciesz się, że jest zdrowy, że Ty jesteś zdrowa. To jest najważniejsze. Kochajcie się i staraj się pomyśleć pozytywnie o tym czasie z nim spędzonym jak jeszcze jest mały, bo każdy dorasta. 

Dokładnie. 

Przykre że niektórzy nie potrafią docenić tego co mają. 

Rozumiem dół, ale skoro "dzieciak" kojarzy się z kupa rzygami okruchami i sprzątaniem, ograniczeniami czasowymi i utrata znajomych....

To powiem tak hallo tu dorosłość. Tak to niestety jest. Nudno, trzeba sprzątać i na niewiele ma się czas. 

Życzę tylko bardzo szczerze, aby te rzygi i kupki to były jej jedyne zmartwienia zdrowotne przez lata.  Naprawdę. Nawet nie wie jakie ma szczęście. 

Na zasadzie szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz...... 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowany)

W moim otoczeniu znam że 4 kobiety z moimi Problemami. W tym mąż jednej na nowotwór. Znam 4 rodziny z dziećmi z sma 1 stopnia gdzie na leczenie trzeba było uzbierać 10 mln zlotych, i przynajmniej z 10 z nowotworami - gdzie w tej rodzinie jest jeszxze dodatkowo ciężka i nieulecxalna choroba dziecka. Przynajmniej z 10 z dziećmi chorymi i z zespołem downa, lub bez nóg albo ręki. Naprawdę. Nudne życie to szczęśliwe życie. 

Edytowano przez Nitkabez

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nitkabez to rzeczywiście. Bardzo współczuję.  Ja nie znam aż tyle matek z chorymi dziecmi, ale też ich trochę jest. Obok mnie w sąsiedztwie jest dziewczynka ma taką chorobę, że jest sparaliżowana od małego, jej mama i tata wożą ja codziennie na wózku, na zakupy, do parku. Inna sąsiadka ma downa. Moja mama zna jedna z downem a jedna z porażeniem. Co tacy rodzice mają powiedzieć? Oni będą musieli się zajmować tymi dziećmi do końca życia, a na dodatek martwić się co z nimi będzie po ich śmierci. Ich dzieci nigdy się nie usamodzielnia.

 

Ale też rozumiem kobietę która założyła wątek. Takie siedzenie w domu z dzieckiem może być nużące. Ale trzeba odnajdywać dobre strony. Dziecko to odpowiedzialność na całe życie. Ale też radość. Może autorka ma po prostu gorsze dni, brak słońca jak inni już napisali może zima daje jej w kość. Może warto zadbać o dietę(witamina Do), więcej wychodzić z domu w słoneczne dni? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Dobrosułka napisał:

Jest was dwoje wiec tak naprawde maz moze zostac z dzieckiem przez godzine jak ty idziesz pobiegac, korona z glowy mu nie spadnie.  

Czasami odnosze wrazenie, ze tak zmeczone "macierzynstwem" sa kobiety w zwiazkach, ale samotnie wychowujace dzieci.  Samotne matki nie maja takich problemow nawet poniewaz musza sobie tak wszystko poukladac, zeby miec czas na zalatwienie wszystkieg co potrzebuja lub chca i zajac sie dzieckiem.

Prawda. Zauważyłam również, że najbardziej narzekają mamy, które mają jedno dziecko.

Autorko ciesz się tym dzieckiem, przynajmniej się staraj, one tak szybko rosną. Być może jeszcze zatęsknisz za tym okresem kiedy dziecko jest małe. Co do znajomych to tak jest gdy każdy zakłada swoje rodziny.  A mamy i babcie, no cóż uważam, że teraz się dużo bardziej i dużo więcej poświęca czasu  dziecku niż to robiły nasze mamy czy babcie.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie duże znaczenie ma też charakter. Są osoby aktywne,bardziej ekstrawertyczne, otwarte na ludzi i u nich w życiu nie wieje nuda,a dzieci nie są przeszkodą w aktywnym fajnym spędzaniu czasu. Moja koleżanka taka jest. Ma 2 dzieci w wieku 3 i 5 lat, pracuje na etat i prawie codziennie z kimś kawkę wypije,raz w tyg fitness z dziecmi bo jej mąż pracujevdo pozna. Ma sporo kolezanek fryzjerek,kosmetyczek itd ktire przy okazji zrobią włosy. Każda Ma dzieci więc mlode tez sie nie nudzą. Ale ona nie czeka aż ktoś jej czas umili i pozwoli się cieszyć dniem i robic to co lubi tylko sama dzwoni,organizuje i jest aktywna towarzysko. Ja jestem introwertyczka, moje koleżanki z "mlodosci" się porozjeżdżały, kontakt się urwał i w sumie nie mam ich teraz. Nie brakuje mi, więc specjalnie nie narzekam. Ewentualnie jak mam dość dzieci to oddaje mężowi i znikam na cały dzien

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dobrze ze tylko obojczyk. I żadnych innych uszkodzeń. Stary wróci steskniony i będą spóźnione radosne walentynki 😉😉😉😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×